Zbrojownia WoWCenter: Kosa Elune
Legion nadciągnął, a wraz z nim dostęp do legendarnych broni i to nie tylko dla każdej klasy, ale nawet ich specjalizacji. Sięgnęliśmy po oręż tych, którzy zginęli, lub zwątpili w zwycięstwo nad hordami demonów! Każdy z artefaktów posiada swoją historię i znaleźć wśród nich można takie perełki jak będące od lat marzeniem wielu graczy Ashbringer czy Doomhammer, ale również i takie, których istnienie do tej pory skrywały mgły historii. W wielu jednak przypadkach znamy ich poprzednich właścicieli i chociaż same nazwy artefaktów nic nam nie mówią, warto poznać dzieje tych, w których rękach kiedyś spoczywały.
Legion sprawił, że niejednemu paladynowi czy szamanowi kolejny raz ucina się film w karczmie przy n’tym kuflu Ale, ale czemu się dziwić? Że co? Nie, nie przejęli się zagładą świata i nie zapijają smutków. Wręcz przeciwnie! Któż nie świętowałby zdobycia legendarnego Ashbringera czy Doomhammera! Ok, macie rację - może nie wszystkie klasy mają równie mocne powody do radości, ale na pewno nie znajdziemy wśród nich druida, który w tym roku stał się posiadaczem artefaktu, którego zakrzywione ostrze powinni całować i oddawać cześć wszyscy worgeni i worgenki. Dlaczego? Otóż wypada okazać szacunek… mamusi.
Większość z Was zapytana o wojnę z czasów pradawnych cywilizacji bez wahania wskaże, i słusznie zresztą, Wojnę Starożytnych, wielką batalię z Płonącym Legionem, która doprowadziła do zniszczenia Studni Wieczności i rozerwania Kalimdoru na znane nam dzisiaj kontynenty. Niewielu jednak pamięta, że Wojna Starożytnych nie była jedynym konfliktem, który w tamtych czasach ciężko doświadczył rasę nocnych elfów.
10 000 lat temu kaldorei pod wodzą Malfuriona Stormrage, zwanego Burzogniewnym, jego brata Illidana i ich ukochanej, kapłanki bogini księżyca Elune, Tyrande Whisperwind zdołali udaremnić inwazję demonów na Azeroth. Niestety, chociaż niemal wszystkie plugawe istoty zostały odesłane do Spaczonej Otchłani, pozostały niedobitki Legionu, w tym nowa demoniczna rasa stworzona przez Sargerasa z nocnych elfów, które zaprzedały swe dusze mrocznemu tytanowi. Uformowane na nowo istoty były karykaturalną krzyżówką elfów i kozic, zwaną satyrami. Nowi słudzy Legionu nie pogodzili się z porażką, zbierając ocalałe demony i zakładając we wschodniej części lasu Ashenvale samozwańcze państewko Satyrnaar. W przeciągu 700 lat satyry rozmnożyły się do liczby mogącej zagrozić osiedlom nocnych elfów. Pod wspólnym sztandarem Lordów Szmaragdowego Płomienia przypuścili atak na niedawnych pobratymców. Do walki z nimi stanęła mężnie Shandris Feathermoon ze swymi strażniczkami, ale nawet wsparcie ze strony druidów nie było w stanie zatrzymać niszczycielskiego pochodu. Pomysł na odmianę nieciekawej sytuacji znalazł jeden ze studentów Malfuriona, Ralaar Fangfire. Młody elf uważał, że ich szanse zwiększą się, jeśli arcydruid odwoła zakaz używania jednej z najpotężniejszych zwierzęcych form, wilczej formy watahy.
Druidzi, którzy podziwiali majestat kruków, siłę niedźwiedzi czy zwinność i szybkość jeleni, zdołali opanować przemianę w swych zwierzęcych patronów, jednak nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie osiągnąć mistrzostwo w formie pochodzącej od zabitego w czasie Wojny Starożytnych wilczego półboga Goldrinna. Nawet Malfurion szkolony przez samego Cenariusa nie potrafił opanować żądzy krwi przepełniającej umysł zmienionego w wilka druida i w bezmyślnym szale atakował swego nauczyciela. Widząc, jak wielkie zagrożenie pociąga za sobą forma watahy, Stormrage zabronił swym podopiecznym korzystania z mocy Goldrinna. Ralaar nie mógł jednak pogodzić się z zakazem i w czasie walk z satyrami przybrał wyklętą postać. Dzięki nowej sile rozgromił swych prześladowców, ale zgodnie z przypuszczeniami Malfuriona żądza krwi okazała się za silna i Ralaar zwrócił się przeciw swym braciom, zaszywając się w najdalszych zakątkach Ashenvale. Nie mogąc zrezygnować z mocy Goldrinna, Ralaar odszukał innych druidów, którzy w przeszłości również sięgnęli po zakazaną formę i oszalali ukrywali się w dziczy. Stając na ich czele odszukał swą przyjaciółkę, kapłankę Belysrę Starbreeze, prosząc o pomoc w okiełznaniu wilczych instynktów. Ralaar był przekonany, że łącząc moce bogini księżyca z odnalezionym przez druidów watahy kłem Goldrinna uda się naprawić wadliwą formę. Belysra była pełna obaw, ale mając w pamięci swego ukochanego, Arvella, który poległ w walce z satyrami pozostając wiernym zakazowi używania formy wilka, zgodziła się pomóc Fangfire’owi. Wzywając moce bogini księżyca, młoda elfka połączyła swój kapłański kostur z kłem półboga tworząc Kosę Elune. Z pomocą artefaktu Belysra zdołała ustabilizować niedokończoną formę watahy, wyciągając z niej najczystszą esencję Goldrinna i nadając jej nowy kształt. W ten sposób Ralaar i jego druhowie zostali przemienieni w pierwszych worgenów. Od tamtej chwili Ralaar kazał nazywać siebie Samcem Alfa, a swą grupę przemianował na Druidów Kosy. Niestety nawet Kosa Elune nie była w stanie przywrócić druidom trzeźwości umysłu. W wojennej zawierusze worgeni atakowali zarówno satyrów, jak i inne nocne elfy. Co gorsza, wilcza forma stała się zaraźliwa i niczym choroba przechodziła na każdego ugryzionego elfa. Widząc to, Malfurion wraz z Cenariusem i pozostałymi druidami wykorzystał Kosę Elune, aby pojmać Ralaara i jego braci, więżąc ich w Szmaragdowym Śnie, gdzie mieli spać do końca świata w korzeniach drzewa Daral’nir. Gdy problem worgenów został zażegnany, Malfurion przekazał artefakt kapłance Mel'Thandris Starsong, która wykorzystała go do rozgromienia pozostałych wojsk satyrów w Ashenvale. Bitwa zakończyła się wygraną nocnych elfów, chociaż Mel’Thandris przypłaciła ją własnym życiem. Po śmierci kapłanki nocne elfy złożyły Kosę Elune u boku bohaterki w jej mogile, gdzie miała spoczywać przez kolejne wieki.
Tysiące lat później, gdy Płonący Legion ponownie zaatakował Azeroth, krewna Mel’Thandris, Velinde Starsong, natchniona wizją Elune, odnalazła zapomniany artefakt, który miał jej pomóc w przepędzeniu demonów z północnej części Ashenvale, zwanej przez zalegające tam zepsucie, Spaczoną Knieją. Badając Kosę, elfka wyczuła drzemiącą w niej moc, która potrafiła przeniknąć bariery czasu i przestrzeni. Dzierżąc w dłoniach pradawną broń, Velinde doświadczyła kolejnej wizji, w której worgeni walczyli z satyrami. Doceniając ich siłę, strażniczka spróbowała przebudzić moce Kosy, otwierając przejście do Szmaragdowego Snu, dzięki czemu, po tysiącleciach wygnania, worgeni powrócili do Ashenvale. Velinde używając artefaktu okiełznała ich umysły i wykorzystała do przepędzenia demonów ze Spaczonej Kniei. Niestety wkrótce okazało się, że wysłane w dalsze części lasu wilkołaki uwalniały się spod kontroli Velindei zaczynały ponownie siać chaos. Przerażona elfka zaczęła szukać sposobu na opanowanie bestii.
W bibliotekach Darnassusa wojowniczka odnalazła wzmiankę o arcymagu Kirin Tor, Arugalu, który w jakiś sposób również zdołał sprowadzić do siebie worgenów. Licząc, że czarodziej zdoła jej pomóc w okiełznaniu wilkołaków, Velinde Starsong wyruszyła w długą podróż na wschodni kontynent. W czasie przemierzania Boru Zmierzchu elfka została zaatakowana przez worgenów próbujących odebrać jej Kosę Elune. Uciekając przed pogonią schroniła się w kopalni Zguby Rolanda. Pechowo upuszczona na skład dynamitu pochodnia spowodowała wybuch, który zabił Velinde z jej prześladowcami, grzebiąc wraz z nimi Kosę Elune. Niedługo potem artefakt został wykopany przez człowieka zwanego Nerwusem. Uwolnienie Kosy sprowadziło do kopalni kolejne zastępy worgenów, które zabiły towarzyszy Nerwusa, zmuszając go do panicznej ucieczki.
W późniejszym czasie broń była obiektem poszukiwań Mrocznych Jeźdźców nękających krainę oraz członków Kultu Wilka, jednak to tym drugim udało się odzyskać artefakt, ale nie na długo. Po wielu trudnościach Kosa Elune wróciła w końcu z powrotem do ludu kaldorei. Jej nowy właściciel, Valorn Stillbough udał się wraz z Belysrą Starbreeze do nękanego przez wilkołaki królestwa Gilneas, aby raz na zawsze rozwiązać problem worgenów Samca Alfy i pomóc poddanym króla Greymane w opanowaniu wilczej klątwy.
Legion sprawił, że niejednemu paladynowi czy szamanowi kolejny raz ucina się film w karczmie przy n’tym kuflu Ale, ale czemu się dziwić? Że co? Nie, nie przejęli się zagładą świata i nie zapijają smutków. Wręcz przeciwnie! Któż nie świętowałby zdobycia legendarnego Ashbringera czy Doomhammera! Ok, macie rację - może nie wszystkie klasy mają równie mocne powody do radości, ale na pewno nie znajdziemy wśród nich druida, który w tym roku stał się posiadaczem artefaktu, którego zakrzywione ostrze powinni całować i oddawać cześć wszyscy worgeni i worgenki. Dlaczego? Otóż wypada okazać szacunek… mamusi.
Większość z Was zapytana o wojnę z czasów pradawnych cywilizacji bez wahania wskaże, i słusznie zresztą, Wojnę Starożytnych, wielką batalię z Płonącym Legionem, która doprowadziła do zniszczenia Studni Wieczności i rozerwania Kalimdoru na znane nam dzisiaj kontynenty. Niewielu jednak pamięta, że Wojna Starożytnych nie była jedynym konfliktem, który w tamtych czasach ciężko doświadczył rasę nocnych elfów.
10 000 lat temu kaldorei pod wodzą Malfuriona Stormrage, zwanego Burzogniewnym, jego brata Illidana i ich ukochanej, kapłanki bogini księżyca Elune, Tyrande Whisperwind zdołali udaremnić inwazję demonów na Azeroth. Niestety, chociaż niemal wszystkie plugawe istoty zostały odesłane do Spaczonej Otchłani, pozostały niedobitki Legionu, w tym nowa demoniczna rasa stworzona przez Sargerasa z nocnych elfów, które zaprzedały swe dusze mrocznemu tytanowi. Uformowane na nowo istoty były karykaturalną krzyżówką elfów i kozic, zwaną satyrami. Nowi słudzy Legionu nie pogodzili się z porażką, zbierając ocalałe demony i zakładając we wschodniej części lasu Ashenvale samozwańcze państewko Satyrnaar. W przeciągu 700 lat satyry rozmnożyły się do liczby mogącej zagrozić osiedlom nocnych elfów. Pod wspólnym sztandarem Lordów Szmaragdowego Płomienia przypuścili atak na niedawnych pobratymców. Do walki z nimi stanęła mężnie Shandris Feathermoon ze swymi strażniczkami, ale nawet wsparcie ze strony druidów nie było w stanie zatrzymać niszczycielskiego pochodu. Pomysł na odmianę nieciekawej sytuacji znalazł jeden ze studentów Malfuriona, Ralaar Fangfire. Młody elf uważał, że ich szanse zwiększą się, jeśli arcydruid odwoła zakaz używania jednej z najpotężniejszych zwierzęcych form, wilczej formy watahy.
Druidzi, którzy podziwiali majestat kruków, siłę niedźwiedzi czy zwinność i szybkość jeleni, zdołali opanować przemianę w swych zwierzęcych patronów, jednak nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie osiągnąć mistrzostwo w formie pochodzącej od zabitego w czasie Wojny Starożytnych wilczego półboga Goldrinna. Nawet Malfurion szkolony przez samego Cenariusa nie potrafił opanować żądzy krwi przepełniającej umysł zmienionego w wilka druida i w bezmyślnym szale atakował swego nauczyciela. Widząc, jak wielkie zagrożenie pociąga za sobą forma watahy, Stormrage zabronił swym podopiecznym korzystania z mocy Goldrinna. Ralaar nie mógł jednak pogodzić się z zakazem i w czasie walk z satyrami przybrał wyklętą postać. Dzięki nowej sile rozgromił swych prześladowców, ale zgodnie z przypuszczeniami Malfuriona żądza krwi okazała się za silna i Ralaar zwrócił się przeciw swym braciom, zaszywając się w najdalszych zakątkach Ashenvale. Nie mogąc zrezygnować z mocy Goldrinna, Ralaar odszukał innych druidów, którzy w przeszłości również sięgnęli po zakazaną formę i oszalali ukrywali się w dziczy. Stając na ich czele odszukał swą przyjaciółkę, kapłankę Belysrę Starbreeze, prosząc o pomoc w okiełznaniu wilczych instynktów. Ralaar był przekonany, że łącząc moce bogini księżyca z odnalezionym przez druidów watahy kłem Goldrinna uda się naprawić wadliwą formę. Belysra była pełna obaw, ale mając w pamięci swego ukochanego, Arvella, który poległ w walce z satyrami pozostając wiernym zakazowi używania formy wilka, zgodziła się pomóc Fangfire’owi. Wzywając moce bogini księżyca, młoda elfka połączyła swój kapłański kostur z kłem półboga tworząc Kosę Elune. Z pomocą artefaktu Belysra zdołała ustabilizować niedokończoną formę watahy, wyciągając z niej najczystszą esencję Goldrinna i nadając jej nowy kształt. W ten sposób Ralaar i jego druhowie zostali przemienieni w pierwszych worgenów. Od tamtej chwili Ralaar kazał nazywać siebie Samcem Alfa, a swą grupę przemianował na Druidów Kosy. Niestety nawet Kosa Elune nie była w stanie przywrócić druidom trzeźwości umysłu. W wojennej zawierusze worgeni atakowali zarówno satyrów, jak i inne nocne elfy. Co gorsza, wilcza forma stała się zaraźliwa i niczym choroba przechodziła na każdego ugryzionego elfa. Widząc to, Malfurion wraz z Cenariusem i pozostałymi druidami wykorzystał Kosę Elune, aby pojmać Ralaara i jego braci, więżąc ich w Szmaragdowym Śnie, gdzie mieli spać do końca świata w korzeniach drzewa Daral’nir. Gdy problem worgenów został zażegnany, Malfurion przekazał artefakt kapłance Mel'Thandris Starsong, która wykorzystała go do rozgromienia pozostałych wojsk satyrów w Ashenvale. Bitwa zakończyła się wygraną nocnych elfów, chociaż Mel’Thandris przypłaciła ją własnym życiem. Po śmierci kapłanki nocne elfy złożyły Kosę Elune u boku bohaterki w jej mogile, gdzie miała spoczywać przez kolejne wieki.
Tysiące lat później, gdy Płonący Legion ponownie zaatakował Azeroth, krewna Mel’Thandris, Velinde Starsong, natchniona wizją Elune, odnalazła zapomniany artefakt, który miał jej pomóc w przepędzeniu demonów z północnej części Ashenvale, zwanej przez zalegające tam zepsucie, Spaczoną Knieją. Badając Kosę, elfka wyczuła drzemiącą w niej moc, która potrafiła przeniknąć bariery czasu i przestrzeni. Dzierżąc w dłoniach pradawną broń, Velinde doświadczyła kolejnej wizji, w której worgeni walczyli z satyrami. Doceniając ich siłę, strażniczka spróbowała przebudzić moce Kosy, otwierając przejście do Szmaragdowego Snu, dzięki czemu, po tysiącleciach wygnania, worgeni powrócili do Ashenvale. Velinde używając artefaktu okiełznała ich umysły i wykorzystała do przepędzenia demonów ze Spaczonej Kniei. Niestety wkrótce okazało się, że wysłane w dalsze części lasu wilkołaki uwalniały się spod kontroli Velindei zaczynały ponownie siać chaos. Przerażona elfka zaczęła szukać sposobu na opanowanie bestii.
W bibliotekach Darnassusa wojowniczka odnalazła wzmiankę o arcymagu Kirin Tor, Arugalu, który w jakiś sposób również zdołał sprowadzić do siebie worgenów. Licząc, że czarodziej zdoła jej pomóc w okiełznaniu wilkołaków, Velinde Starsong wyruszyła w długą podróż na wschodni kontynent. W czasie przemierzania Boru Zmierzchu elfka została zaatakowana przez worgenów próbujących odebrać jej Kosę Elune. Uciekając przed pogonią schroniła się w kopalni Zguby Rolanda. Pechowo upuszczona na skład dynamitu pochodnia spowodowała wybuch, który zabił Velinde z jej prześladowcami, grzebiąc wraz z nimi Kosę Elune. Niedługo potem artefakt został wykopany przez człowieka zwanego Nerwusem. Uwolnienie Kosy sprowadziło do kopalni kolejne zastępy worgenów, które zabiły towarzyszy Nerwusa, zmuszając go do panicznej ucieczki.
W późniejszym czasie broń była obiektem poszukiwań Mrocznych Jeźdźców nękających krainę oraz członków Kultu Wilka, jednak to tym drugim udało się odzyskać artefakt, ale nie na długo. Po wielu trudnościach Kosa Elune wróciła w końcu z powrotem do ludu kaldorei. Jej nowy właściciel, Valorn Stillbough udał się wraz z Belysrą Starbreeze do nękanego przez wilkołaki królestwa Gilneas, aby raz na zawsze rozwiązać problem worgenów Samca Alfy i pomóc poddanym króla Greymane w opanowaniu wilczej klątwy.
Autorem cyklu Zbrojownia WoWCenter.pl opowiadającego o legendarnych broniach, jakie gracze dzierżyć będą w World of Warcraft: Legion, jest Piotr "Ventas" Budak, polski kronikarz historii Warcrafta, autor Pradawnej Kroniki.