
Głos Azeroth - Maldraxxus i Nekrowładcy
Ventas, | Komentarze : 0Wieczna armia martwiaków
Prosto z grzecznego i czystego Bastionu zostaliśmy wrzuceni w samo serce konfliktu, jaki ogarnął cały Maldraxxus. Przedzierając się przez łaknące krwi (ew. szpiku) szkielety, abominacje i inne plugastwa musimy odnaleźć się w tej nowej, ale jakże znajomej i kojarzącej się z Plagą Króla Lisza i WotLK krainie. Kto sprawuje nad nią pieczę, jakie siły walczą o dominację w Maldraxxusie i co doprowadziło do wojny domowej? O tym wszystkim dowiecie się z kolejnego odcinka podcastu Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki.
Głosu Azeroth możecie posłuchać również na:







Głos Azeroth - pierwszy polski podcast
Ventas, | Komentarze : 1Gdy Warcraft rozbrzmiewa w tle...
Jak już wszyscy wiemy, ta jesień nie zapowiada się towarzysko. Koronawirus skutecznie wykreśla z naszej listy kolejne pomysły spędzania wolnego czasu. Proponujemy Wam zatem ciekawą alternatywę - Głos Azeroth - pierwszą w Polsce serię podcastów o uniwersum Wacrafta autorstwa Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki!

Czym w ogóle jest podcast?
Najprościej rzecz ujmując, to coś w stylu audycji radiowej. W przeciwieństwie do innych form bogatej fanowskiej twórczości, jaką możecie znaleźć m.in. na serwisie YouTube, podcasty nie wymagają od słuchacza pełnej uwagi i mogą robić za dźwiękowe tło przy codziennych czynnościach. Dłuży Ci się droga z/do pracy lub szkoły? Robisz zakupy i nudzi Ci się w kolejce? Sprzątasz, gotujesz, a może spacerujesz i tęsknisz za swoim ulubionym uniwersum? Podcasty to coś dla Ciebie! Wystarczy włożyć słuchawki i odpalić wybrany odcinek.
Co usłyszymy w Głosie Azeroth?
Obecnie odcinki dotyczą głównie Lore pod różnymi postaciami: od pogadanek i teorii po czyste fakty historyczne, ale nie zabraknie w serii również ważnych nowinek z uniwersum. Ventas w każdym odcinku zachęca słuchaczy do dyskusji na omawiane tematy oraz proponowania kolejnych, aby wspólnie rozwijać i udoskonalać Głos Azeroth.
Gdzie posłuchacie Głosu Azeroth?
W zamierzeniu podcast powinien być ogólnodostępny, dlatego znajdziecie go na:





Jak często będą publikowane kolejne odcinki?
Planowo kolejne części Głosu Azeroth pojawiają się raz w tygodniu. Publikowane będą też dodatkowo odcinki specjalne poruszające aktualne tematy, gdy zajdzie taka potrzeba, również na prośbę słuchaczy.
Zachęcamy wszystkich do słuchania, udzielania się i wspólnego rozwijania Głosu Azeroth!

Recenzja World of Warcraft: Kronika. tom II
Ventas, | Komentarze : 2Czy warto inwestować w Kronikę?
Odpowiem...
Odpowiem...

Jeśli wierzyć naukowcom, kosmos powstał w wyniku wielkiego wybuchu, którego echa rozbrzmiewają po dziś dzień, a wszechświat, niczym gumowy balon napędzany pierwotną siłą, wciąż się powiększa. Podobnie jest z uniwersum Warcrafta, które, choć już i tak ogromne, nadal i nadal odkrywa przed nami kolejne rozdziały epickiej przygody. W przeciwieństwie jednak do historii naszego świata, która jest stała i nienaruszalna (nie licząc oczywiście tej na kartach ksiąg), jej warcraftowa siostrzyczka, jak przystało na przysłowiową kobietę, zmienna jest i to bardzo. Powodem jest wspomniany ciągły rozwój uniwersum. Nowe dodatki nie tylko rozwijają znane nam wątki, ale nieraz i przepisują na nowo całe rozdziały, by te nie kolidowały ze zmianami w Lore.
Liczne zmiany w historii wprowadziły niemały chaos wśród graczy i fanów Warcrafta. Autorzy Kroniki wzięli sobie zatem za główny cel uporządkowanie wątków i zaprezentowanie ich czytelnikowi w przejrzysty i chronologiczny sposób. Chociaż Kronika zawiera same fakty, bez zbytecznych, przydługich opisów, i tak cała (no prawie cała) historia zmieściła się dopiero w trzech tomach! Co jest kolejnym dowodem na to, jak rozbudowane stało się to uniwersum.
Pierwszy tom Kroniki opisywał najdawniejsze dzieje, koncentrując się przede wszystkim na stworzeniu świata i jego kształtowaniu przez tytanów z Panteonu. Poznaliśmy powody powstania Płonącego Legionu oraz głównych sił władających kosmosem. Co się zaś tyczyło samej Azeroth, dowiedzieliśmy się więcej o starożytnych imperiach, które położyły fundamenty pod znane nam dzisiaj narody. Jak przy tak ogromnej dawce wiedzy wypada drugi tom?
Odpowiem od razu – jeszcze lepiej! Pierwszy tom rozwijał lub zmieniał znane już wątki z historii i choć nie zabrakło w nim nowości, były one bardziej kosmetyczne. Drugi tom natomiast odkrywa przed nami całkowicie nieznane dotąd rozdziały historii poświęcone planecie orków, Draenorowi. Chociaż mogliśmy poznać lepiej jego dzieje w czasie otwarcia przejścia do alternatywnego świata w dodatku Warlords of Draenor, to był to zaledwie promil wiedzy, jaką prezentuje nam Kronika.

Zanim narodziła się Horda, planetą władały potężne imperia, których rozwój umożliwili (podobnie jak w przypadku Azeroth) tytani, a raczej jeden z nich – porucznik samego Sargerasa, Aggramar. Wojownik tytanów umieścił na Draenorze swego czempiona, polecając mu zaprowadzenie ładu w krainie. Czemu miał to zrobić i jakie były tego konsekwencje nie zdradzę. Lepiej przeczytać o tym samemu. Cała część poświęcona Draenorowi jest odpowiednikiem początku pierwszego tomu, który w podobny sposób opisywał kształtowanie się Azeroth. Chociaż historia jest różna i biegnie zdecydowanie innymi ścieżkami, można dostrzec pewne podobieństwa i wybory, przed którymi stawali przodkowie obecnych władców. Mówi się, że świat jest mały. Najwyraźniej wszechświat również.
Pierwotny Draenor zajmuje znaczną część tomiszcza, jednak nie jest jego główną częścią. Ta poświęcona jest największemu i najbardziej znanemu, wręcz flagowemu, konfliktowi Warcrafta – wojnie między Przymierzem a Hordą. Znajomość tematu nie przeszkadza jednak w odbiorze, ponieważ w opisie znajdziemy sporo nowości i uzupełnień lore, m.in. dowiadując się więcej o roli Varoka Saurfanga (po naszemu Zaurzykła) oraz Eitrigga w Hordzie.
Kronika, podobnie jak pozostałe książkowe pozycje, została w pełni przełożona na język polski. Dla osób, które miałyby jednak problem z rozpoznaniem „co jest co”, podobnie jak w pierwszym tomie, Wydawnictwo Insignis zmieniło skorowidz na końcu książki w słowniczek polsko-angielski, który zdecydowanie ułatwia odbiór książki.
Jeśli zapytacie: czy warto inwestować w Kronikę? Śmiało mogę odpowiedzieć, że tak, zwłaszcza, że jej cena jest znacznie niższa niż w wersji angielskiej przy jakości równej oryginałowi. Wydana na wysokiej jakości papierze z wielobarwnymi ilustracjami Kronika będzie prawdziwą ozdobą domowej biblioteczki.

Bądź jak Król Lisz - siedź na tronie w chałupie
Ventas, | Komentarze : 1#ZostańWDomu #GrającUratujŚwiat

Ostatnie i nadchodzące dni do wesołych nie należą. Cały świat żyje w strachu przed rozprzestrzeniającą się plagą (niestety nie nieumarłych... przy niej mielibyśmy już jakieś doświadczenie i wiedzieli, co robić...), a media huczą i apelują, aby spacery i spotkania ze znajomymi zastąpić medytacją w domowym zaciszu. O ile wielu z nas dałoby kiedyś naprawdę sporo, aby móc spędzić więcej czasu w czterech ścianach, teraz, gdy stało się to zaleceniem, już tak fajnie nie jest. Jeden dzień ok, drugi w porządku, ale z każdym kolejnym człowiek zaczyna mieć dość.
Co zrobić, aby nie zwariować? Oczywiście znamy odpowiedź -> zamiast ryzykować spacerem po wyludnionych ulicach można przekroczyć kolejny raz portal do Azeroth i cieszyć się otwartą wirtualną przestrzenią. Co jednak, gdy skończył nam się abonament, a trudna sytuacja (lub widmo takowej) powstrzymuje nas przed dokupieniem czasu gry? Proponujemy Wam odświeżenie dawnych i kultowych fanowskich filmów ze świata World of Warcraft. Możliwe, że dla młodszych graczy będzie to pierwsze spotkanie z tymi wybitnymi dziełami. Chociaż w porównaniu z obecnie pojawiającymi się machinimami część z nich wyraźnie się zestarzała, to wciąż pozostaje wartymi uwagi pozycjami. Zapraszamy do naszego subiektywnego rankingu.
Miejsce I: Tales of the Past 3
Chociaż mini seria o Blazerze składa się z trzech części, to ta ostatnia była przez długi czas (a może i nadal jest) uznawana za najlepszą historię ułożoną przez fanów w świecie Warcrafta. Od czasów WotLK i dalszej historii Ashbringera nie można mówić o żadnym kanonie, ale i tak warto ją obejrzeć.
Miejsce II: Azerothian Super Villains
Niezwykle udana parodia Burning Crusade z wypaczoną ekipą Stormrage'a w roli głównej. Illidan rozmawiający z czaszką, którą nazywa Wilsonem, zdziecinniały Kael i odznaczający się niezdrowym zainteresowaniem do drzew Archimonde - to przepis na naprawdę absurdalną komedię.
Miejsce III: Blizz Blues
Przemyślenia, poradniki i przewodniki po świecie autorstwa największego nieumarłego kozaka - wojownika ninja Darnella.
Miejsce IV: Snacky's Journal
Pamiętnik pewnego pechowego gnoma. Może warto wrócić na chwilę do czasów, gdy to gnomy, nie vulpery, były obiektem niewybrednych żartów i memów?
Miejsce V: Lore of W3
Tak, Ventas poleca Ventasa, ale jeśli spojrzymy na ilość czasu potrzebnego do obejrzenia całości, Lore of W3 może okazać się dobrym wyborem na czas kwarantanny. Poza tym zostaliście ostrzeżeni, że to subiektywny ranking.
A jakie są wasze ulubione machinimy? Podzielcie się z nami w komentarzach, a może wspólnie spędzimy ciekawiej najbliższe dni.
Grafika podglądowa na podstawie pracy Hipnosworld.

Warcraft i Warcraft II teraz na GOG.com
Quass, | Komentarze : 0
Jak pisaliśmy już jakiś czas temu, na początku marca oryginalne Diablo po raz pierwszy trafiło do sprzedaży cyfrowej na GOG.com! Teraz do listy klasycznych gier Blizzarda dostępnych na polskiej platformie dołączają Warcraft: Orcs & Humans oraz Warcraft II: Battle.net Edition!
Obie gry zostały odpowiednio zoptymalizowane i działają na współczesnych systemach operacyjnych. Przy zakupie Warcraft II na GOG.com po uruchomieniu dostępne są dwie wersje - nowsza, ze wsparciem dla ekranów o wysokiej rozdzielczości i trybie wieloosobowym w sieci lokalnej, oraz klasyczna, z oryginalną grafiką SVGA i na pierwotnym systemie sieciowym Battle.net.
Warcraft: Orcs & Humans dostępne jest w cenie 19,99zł, a Warcraft II w cenie 34,99zł. Obie gry można jednak kupić w pakiecie za 51,99zł.
Cytat z: Blizzard Entertainment (źródło)
25 lat temu premierę miała pierwsza gra z uniwersum Warcrafta. Z tej okazji witamy dwa klasyki strategii czasu rzeczywistego, od których wszystko się zaczęło - Warcraft: Orcs and Humans oraz Warcraft II Battle.net Edition zawierającą oryginalne Tides of Darkness oraz dodatek Beyond the Dark Portal. Począwszy od dziś gracze mogą znów odkrywać te definiujące uniwersum legendarne tytuły, które po raz pierwszy w historii dostępne są cyfrowo, bez DRM!
Warcraft: Orcs & Humans zabiera graczy z powrotem do pierwszej bitwy o Azeroth, wzywając ich do wybrania jednej ze stron, a następnie zebrania armii ludzi lub orków zdolnej przynieść ostateczną zagładę swoim wrogom. Warcraft II oraz jego dodatek przenosi walki na morza i oceany dzięki licznym jednostkom morskim oraz wprowadza więcej ras, które wspierają Sojusz albo Hordę. Wojska ludzi i orków zostają wzmocnione przez elfy, trolle, krasnoludy i nie tylko.
Pierwsza część legendarnej serii wygląda jak oryginał z roku 1994, została jedynie zaktualizowana, aby bez problemów działać na współczesnych systemach operacyjnych. Warcraft II Battle.net Edition, podobnie jak edycja pierwszego Diablo na GOG.COM, dostępny jest w dwóch wersjach, które gracze mogą wybrać w launcherze. Wersja klasyczna zapewnia autentyczne wrażenia i w pełni funkcjonalną rozgrywkę dla wielu osób poprzez usługę rozgrywek online Battle.net od Blizzarda. Zmodernizowana wersja zawiera liczne poprawki, gwarantując pełną kompatybilność ze współczesnym sprzętem oraz obsługę wyższych rozdzielczości i skalowanie w górę.
Warcraft: Orcs & Humans zabiera graczy z powrotem do pierwszej bitwy o Azeroth, wzywając ich do wybrania jednej ze stron, a następnie zebrania armii ludzi lub orków zdolnej przynieść ostateczną zagładę swoim wrogom. Warcraft II oraz jego dodatek przenosi walki na morza i oceany dzięki licznym jednostkom morskim oraz wprowadza więcej ras, które wspierają Sojusz albo Hordę. Wojska ludzi i orków zostają wzmocnione przez elfy, trolle, krasnoludy i nie tylko.
Pierwsza część legendarnej serii wygląda jak oryginał z roku 1994, została jedynie zaktualizowana, aby bez problemów działać na współczesnych systemach operacyjnych. Warcraft II Battle.net Edition, podobnie jak edycja pierwszego Diablo na GOG.COM, dostępny jest w dwóch wersjach, które gracze mogą wybrać w launcherze. Wersja klasyczna zapewnia autentyczne wrażenia i w pełni funkcjonalną rozgrywkę dla wielu osób poprzez usługę rozgrywek online Battle.net od Blizzarda. Zmodernizowana wersja zawiera liczne poprawki, gwarantując pełną kompatybilność ze współczesnym sprzętem oraz obsługę wyższych rozdzielczości i skalowanie w górę.

Diablo i Warcraft powracają dzięki platformie GOG.COM
Quass, | Komentarze : 0
Możecie zacząć ostrzyć miecze i topory - klasyczne gry Blizzarda doczekają się drugiego życia na GOG.COM! Na pierwszy ogień idzie oryginalne Diablo, legendarna fabularna gra akcji z 1996 roku, która dostępna jest w wirtualnym sklepie już w tym momencie!
Nie jest to jednak wyłącznie udostępnienie starej gry na nowej platformie - polski GOG.COM nawiązał z Blizzardem bliższą współpracę, dzięki czemu będziemy mogli doświadczyć Diablo w najbardziej autentycznej wersji, w oryginalnej grafice SVGA i przy 20 klatkach animacji na sekundę. Łącząc się ze znajomymi, gracze będą korzystać z klasycznej wersji serwisu sieciowego Battle.net. Ci, którzy doświadczyli przygód i starć z demonami w Sanktuarium ponad 20 lat temu, mogą spodziewać się w pełni autentycznych wspomnień.
Jednocześnie Blizzard i GOG postarali się, aby wszystko było zgodne ze współczesnymi standardami technologii - w programie startowym można wybrać osobną wersję gry, która zawiera liczne poprawki błędów i jest zoptymalizowana pod system Windows 10.
Oleg Klapovsky z GOG napisał :
Przedzieranie się przez klasyczne podziemia Diablo we współpracy z Blizzardem to niezwykle emocjonujące doświadczenie. Dla wielu z nas to przeżycie o znaczeniu osobistym. Co więcej, to o tę grę najczęściej dopominała się nasza społeczność. Teraz zarówno weterani jak i nowi gracze znów będą mogli wysłuchać rad Mędrca Caina i zapuścić się w podziemia katedry w Tristram.
To jednak nie koniec dobrych wieści: jako portal związany z uniwersum Azeroth z przyjemnością informujemy, że niedługo na GOG.COM wprowadzone zostaną też inne klasyczne gry: Warcraft: Orcs & Humans oraz Warcraft II. Więcej informacji na ten temat ma pojawić się już wkrótce.

Do której z klasycznych gier Blizzard Entertainment najbardziej chcielibyście powrócić? Diablo jest teraz dostępne na GOG.COM w cenie 34,99 PLN, bez zabezpieczeń DRM.

Lubi konie. Arthas: Przebudzenie Króla Lisza - recenzja
Kumbol, | Komentarze : 1
Autorką recenzji jest Karolina "Kojt" Kajetanowicz.
„Arthas: Przebudzenie Króla Lisza” to trzecia już powieść z wypuszczonej przez Insignis serii Blizzard Legends. Książka miała swoją premierę w 2009 roku, ale dopiero teraz polscy fani doczekali się oficjalnego wydania w naszym języku. Nie muszę chyba mówić z jakim wytęsknieniem czekaliśmy na przekład pozycji opisującej losy jednego z najpopularniejszych bohaterów uniwersum. Przyznaję, że nigdy nie czytałam „Arthasa” w oryginale, zatem jeśli liczycie na uwagi dotyczące zgodności (lub jej braku) z angielską wersją, muszę Was rozczarować. Mogłam natomiast spojrzeć na tę pozycję świeżym okiem i postaram się odnieść zarówno do polskiego wydania, jak i samej powieści. Po lekturze poprzedniej książki z serii – świetnie napisanych „Narodzin Hordy”, moje oczekiwania wobec „Arthasa” wzrosły z poziomu „kolejna książka do podróży” do „och, będą ciarki”. Zabrałam się więc za opowieść o powolnym upadku księcia Lordaeronu się z cieknącą ślinką.
Książka opisuje losy Arthasa Menethila od wczesnego dzieciństwa po moment zjednoczenia z Ner’zhulem na Mroźnym Tronie. Dowiemy się z niej m.in. co zwróciło szlachetnego adepta zakonu Srebrnej Dłoni przeciw poddanym, których przysięgał chronić. Spotkamy ponadto całą plejadę gwiazd naszego ulubionego uniwersum: Muradina, Thralla, Antonidasa, Kael’thasa, jeszcze żywych Sylvanę i Kel’Thuzada, jeszcze niewinną Jainę i jeszcze nierogatego Illidana. Powieść najeżona jest wątkami i postaciami, ale ani przez moment nie czułam się zagubiona czy przytłoczona ich liczbą. Autorka bardzo zgrabnie lawiruje między historiami opisywanymi z punktu widzenia różnych bohaterów, koncentrując je wokół głównej osi – walki Arthasa z Plagą (a później WRAZ z Plagą). Dodatkowy porządek wprowadza podział książki na trzy części – każda koncentruje się na innym etapie drogi Arthasa do szaleństwa. Części podzielone są na rozdziały, a wszystko to spina klamra prologu i epilogu, rozgrywających się bezpośrednio przed przebudzeniem Króla Lisza z intro Wrath of the Lich King.
Niestety, ceną za upchnięcie tak wielu wydarzeń w niezbyt obszernej książce jest niekiedy zawrotne tempo akcji. Młodość Arthasa mijała tak szybko, że ciężko mi było poczuć wagę wydarzeń, które go ukształtowały, co pokutowało to do ostatniej strony. Ale o tym później.
Mniej-więcej połowa książki wiernie opisuje wydarzenia z gier Warcraft III i Warcraft III: The Frozen Throne, wzbogacając je o liczne smaczki i nawiązania do innych wątków historii Azeroth. Każdy kto grał w wyżej wymienione tytuły, na pewno poczuje przyjemne ukłucie nostalgii. Miłym gestem są też odniesienia do elementów rozgrywki w World of Warcraft, np. sposobu, w jaki zmarli widzą świat (tak, jest on pozbawiony barw).
Najbardziej wciągały mnie wszelkie sensualne opisy, zwłaszcza te dotyczące Plagi. Golden nie szczędziła atramentu na sprawienie, by smród gnijących zwłok wyziewał z kartek. I bardzo dobrze, Plaga, która jest dziś dla nas chlebem powszednim, w „Arthasie” pozostaje przerażająca, wynaturzona i obrzydliwa. O dziwo nieźle wypadł też element, który w literaturze zawsze śmiertelnie mnie nudzi, a mianowicie sceny walki. Tutaj są dynamiczne, czytelne i odpowiednio plastyczne. I nie za długie, na szczęście.
Pomimo nostalgicznego waloru, adaptacja Warcraftów ma niestety sporo wad. Gdybym dała mojej babci do jednej ręki „Arthasa” a do drugiej highlighter i poprosiła o zaznaczenie fragmentów kampanii, znalazłaby je w 5 minut (o ile w ogóle zrozumiałaby o co ją proszę). Niektóre sytuacje żywcem wzięte z rozgrywki wypadają tak absurdalnie, że musiałam bardzo mocno bić się otwartą dłonią w twarz. Fabuła RTSów po prostu nigdy nie będzie wyglądać dobrze, jeśli przenosimy ją jeden do jednego na papier. Moim zdaniem Christie Golden i tak nieźle poradziła sobie z tym trudnym zadaniem.
Tym, co najbardziej drażniło mnie w książce był sam Arthas. Postać nieznośnie płytka, zwłaszcza, że tak dramatyczna historia prosi się o skonstruowanie skomplikowanego i wiarygodnego bohatera. Miałam nadzieję, że z powieść tylko pogłębi moje wyobrażenie o złotowłosym księciu, tymczasem z książki wyłonił mi się mniej-więcej taki obraz:
Częściowo jest to wina wspomnianego wyżej tempa akcji. Nie potrafię uwierzyć w głęboką więź łączącą Arthasa z jego rumakiem, jeśli ich relacja rozwija się na przestrzeni zaledwie kilku stron (obejmujących okres paru lat!). Nieco lepiej budowana jest relacja Arthasa z Jainą, ale wątek miłosny budowany jest tak mdło i naiwnie, że Jaina po prostu musiała wyjść z tych nudów z traumą, która męczy ją po dziś dzień. Miałam też wrażenie, że na przestrzeni książki bohater więcej uwagi i uczuć poświęca rumakowi niż czarodziejce.
Dobrze, tutaj kończę moje żale nad powieścią sprzed ośmiu lat. Mimo powyższych uwag, czytało mi się ją lekko i całkiem przyjemnie. Insignis postarało się, żeby książka zyskała estetyczną i porządną oprawę. Tak jak cała seria Blizzard Legends, opatrzona jest elegancką matową okładką z połyskliwymi tłoczeniami, która prezentuje się wspaniale z ciemną grafiką frontową (introligatorscy fetyszyści będą mieli co głaskać). Ta pozycja po prostu musi się znaleźć na półce każdego blizzardowego kolekcjonera.
Dobre tłumaczenie autorstwa pani Dominiki Repeczko wnosi do powieści dodatkową wartość. Stylizowane dialogi i pojawiające się często dawne słownictwo świetnie budują klimat. Jeśli chodzi o najbardziej drażliwą kwestię, czyli tłumaczenia nazw własnych to… Cóż, nic nie możemy poradzić na tak przeprowadzoną lokalizację, dlatego wszystkim niezadowolonym polecam ją po prostu zaakceptować (co sama zrobiłam po długim okresie negacji). Z resztą, przez ostatnie lata przyzwyczaiłam się już do Cierniodławów, Wichrogrodu i Srebrnej Luny na tyle, że nie wyobrażam sobie oryginalnych nazw tak dobrze wtopionych w tłumaczenie. Niestety do książki wdarło się kilka błędów i literówek, ale są one praktycznie niezauważalne.
Mam nadzieję, że mimo całego mojego narzekania sięgniecie po tę pozycję. Proszę, weźcie pod uwagę, że ja uwielbiam powieści-ślimaki, w których parzenie herbaty trwa przez 5 rozdziałów. Jeśli lubicie szybką akcję, jeśli po książki sięgacie szukając przyjemnej, lekkiej lektury, to na pewno „Arthas: Przebudzenie Króla Lisza” da Wam dużo radości. Zanurkujcie w ten ważny kawałek współczesnej historii Azeroth, nareszcie po polsku!

Książka opisuje losy Arthasa Menethila od wczesnego dzieciństwa po moment zjednoczenia z Ner’zhulem na Mroźnym Tronie. Dowiemy się z niej m.in. co zwróciło szlachetnego adepta zakonu Srebrnej Dłoni przeciw poddanym, których przysięgał chronić. Spotkamy ponadto całą plejadę gwiazd naszego ulubionego uniwersum: Muradina, Thralla, Antonidasa, Kael’thasa, jeszcze żywych Sylvanę i Kel’Thuzada, jeszcze niewinną Jainę i jeszcze nierogatego Illidana. Powieść najeżona jest wątkami i postaciami, ale ani przez moment nie czułam się zagubiona czy przytłoczona ich liczbą. Autorka bardzo zgrabnie lawiruje między historiami opisywanymi z punktu widzenia różnych bohaterów, koncentrując je wokół głównej osi – walki Arthasa z Plagą (a później WRAZ z Plagą). Dodatkowy porządek wprowadza podział książki na trzy części – każda koncentruje się na innym etapie drogi Arthasa do szaleństwa. Części podzielone są na rozdziały, a wszystko to spina klamra prologu i epilogu, rozgrywających się bezpośrednio przed przebudzeniem Króla Lisza z intro Wrath of the Lich King.
Niestety, ceną za upchnięcie tak wielu wydarzeń w niezbyt obszernej książce jest niekiedy zawrotne tempo akcji. Młodość Arthasa mijała tak szybko, że ciężko mi było poczuć wagę wydarzeń, które go ukształtowały, co pokutowało to do ostatniej strony. Ale o tym później.
Mniej-więcej połowa książki wiernie opisuje wydarzenia z gier Warcraft III i Warcraft III: The Frozen Throne, wzbogacając je o liczne smaczki i nawiązania do innych wątków historii Azeroth. Każdy kto grał w wyżej wymienione tytuły, na pewno poczuje przyjemne ukłucie nostalgii. Miłym gestem są też odniesienia do elementów rozgrywki w World of Warcraft, np. sposobu, w jaki zmarli widzą świat (tak, jest on pozbawiony barw).
Najbardziej wciągały mnie wszelkie sensualne opisy, zwłaszcza te dotyczące Plagi. Golden nie szczędziła atramentu na sprawienie, by smród gnijących zwłok wyziewał z kartek. I bardzo dobrze, Plaga, która jest dziś dla nas chlebem powszednim, w „Arthasie” pozostaje przerażająca, wynaturzona i obrzydliwa. O dziwo nieźle wypadł też element, który w literaturze zawsze śmiertelnie mnie nudzi, a mianowicie sceny walki. Tutaj są dynamiczne, czytelne i odpowiednio plastyczne. I nie za długie, na szczęście.
Pomimo nostalgicznego waloru, adaptacja Warcraftów ma niestety sporo wad. Gdybym dała mojej babci do jednej ręki „Arthasa” a do drugiej highlighter i poprosiła o zaznaczenie fragmentów kampanii, znalazłaby je w 5 minut (o ile w ogóle zrozumiałaby o co ją proszę). Niektóre sytuacje żywcem wzięte z rozgrywki wypadają tak absurdalnie, że musiałam bardzo mocno bić się otwartą dłonią w twarz. Fabuła RTSów po prostu nigdy nie będzie wyglądać dobrze, jeśli przenosimy ją jeden do jednego na papier. Moim zdaniem Christie Golden i tak nieźle poradziła sobie z tym trudnym zadaniem.
Tym, co najbardziej drażniło mnie w książce był sam Arthas. Postać nieznośnie płytka, zwłaszcza, że tak dramatyczna historia prosi się o skonstruowanie skomplikowanego i wiarygodnego bohatera. Miałam nadzieję, że z powieść tylko pogłębi moje wyobrażenie o złotowłosym księciu, tymczasem z książki wyłonił mi się mniej-więcej taki obraz:
- Lubi konie.
- Myśli głównie młotem/mieczem.
- Podejmuje mnóstwo złych decyzji i sam nie wie dlaczego.
Częściowo jest to wina wspomnianego wyżej tempa akcji. Nie potrafię uwierzyć w głęboką więź łączącą Arthasa z jego rumakiem, jeśli ich relacja rozwija się na przestrzeni zaledwie kilku stron (obejmujących okres paru lat!). Nieco lepiej budowana jest relacja Arthasa z Jainą, ale wątek miłosny budowany jest tak mdło i naiwnie, że Jaina po prostu musiała wyjść z tych nudów z traumą, która męczy ją po dziś dzień. Miałam też wrażenie, że na przestrzeni książki bohater więcej uwagi i uczuć poświęca rumakowi niż czarodziejce.
Dobrze, tutaj kończę moje żale nad powieścią sprzed ośmiu lat. Mimo powyższych uwag, czytało mi się ją lekko i całkiem przyjemnie. Insignis postarało się, żeby książka zyskała estetyczną i porządną oprawę. Tak jak cała seria Blizzard Legends, opatrzona jest elegancką matową okładką z połyskliwymi tłoczeniami, która prezentuje się wspaniale z ciemną grafiką frontową (introligatorscy fetyszyści będą mieli co głaskać). Ta pozycja po prostu musi się znaleźć na półce każdego blizzardowego kolekcjonera.
Dobre tłumaczenie autorstwa pani Dominiki Repeczko wnosi do powieści dodatkową wartość. Stylizowane dialogi i pojawiające się często dawne słownictwo świetnie budują klimat. Jeśli chodzi o najbardziej drażliwą kwestię, czyli tłumaczenia nazw własnych to… Cóż, nic nie możemy poradzić na tak przeprowadzoną lokalizację, dlatego wszystkim niezadowolonym polecam ją po prostu zaakceptować (co sama zrobiłam po długim okresie negacji). Z resztą, przez ostatnie lata przyzwyczaiłam się już do Cierniodławów, Wichrogrodu i Srebrnej Luny na tyle, że nie wyobrażam sobie oryginalnych nazw tak dobrze wtopionych w tłumaczenie. Niestety do książki wdarło się kilka błędów i literówek, ale są one praktycznie niezauważalne.
Mam nadzieję, że mimo całego mojego narzekania sięgniecie po tę pozycję. Proszę, weźcie pod uwagę, że ja uwielbiam powieści-ślimaki, w których parzenie herbaty trwa przez 5 rozdziałów. Jeśli lubicie szybką akcję, jeśli po książki sięgacie szukając przyjemnej, lekkiej lektury, to na pewno „Arthas: Przebudzenie Króla Lisza” da Wam dużo radości. Zanurkujcie w ten ważny kawałek współczesnej historii Azeroth, nareszcie po polsku!

Dni Fantastyki 2017: Konkursy w bloku Warcrafta
Caritas, | Komentarze : 0
Warcraft na Dniach Fantastyki 2017
WoWCenter.pl | Sobota, 8 lipca 2017 | Centrum Kultury Zamek | Wrocław - Leśnica
Podziemia - Sala prelekcyjna I - 413
WoWCenter.pl | Sobota, 8 lipca 2017 | Centrum Kultury Zamek | Wrocław - Leśnica
Podziemia - Sala prelekcyjna I - 413
Na tegorocznych Dniach Fantastyki szykuje się mnóstwo atrakcji. Jedną z nich jest z pewnością obecność całego bloku poświęconego Warcraftowi. Nasi forumowi eksperci - Piotr "Ventas" Budak znany Wam doskonale z Pradawnej Kroniki oraz Piotr "Ludek" Józefiak, wieloletni konwentowy ewangelista Warcrafta - opowiedzą Wam o sekretach i niuansach historii Azeroth. Nie możecie tego przegapić!
Konkursy, nagrody i mini-kominek Hearthstone
Nie samymi wykładami i dyskusjami człowiek żyje, dlatego też przygotowaliśmy dla Was pole do popisu. W trakcie naszego konkursowego panelu będziecie mieli szansę wygrać jedną z atrakcyjnych nagród. Aby przygarnąć coś dobrego, odwiedźcie naszą salę o godzinie 20:00 w sobotę i sprawdźcie swoją wiedzę! Dla znawców uniwersów Blizzarda przygotowaliśmy specjalny quiz. Bądźcie w sali na czas, wykażcie się znajomością historii, a nagrody będą Wasze!
Możecie też zmierzyć się z innymi graczami w Hearthstone podczas DF-owego Spotkania przy Kominku (na własnym sprzęcie!). Pamiątkowy Rewers czeka! Na szczególnie zuchwałych czeka gra o wyższą stawkę - mini turniej w Hearthstone! Podczas całego dnia czekać będziemy na zgłoszenia uczestników w sali wykładowej. Możecie też wysłać nam prywatną wiadomość na stronie WoWCenter.pl, pisząc do Kumbola lub Caritas. Macie czas do godziny 20:00. Liczba miejsc jest bardzo ograniczona, więc im szybciej dacie nam znać, tym lepiej. O 20:05 ruszamy z rozgrywką, więc jeśli do tego czasu się nie zapiszecie - cóż, do zobaczenia następnym razem.
Pierwsze rundy w turnieju to "szybki strzał" - wygrana potyczka oznacza przejście do kolejnego etapu, przegrany odpada (Best of 1). O ostatnie miejsca zagramy w formacie do Best of 3, a więc do dwóch zwycięstw.
Na Dni Fantastyki przywieziemy ze sobą m.in. książki Warcraft (nowele filmowe) od Wydawnictwa Insignis oraz Edycje Kolekcjonerskie World of Warcraft: Mists of Pandaria, figurki Funko Pop!, artbooki, plakaty i mnóstwo innych fantów ufundowanych przez Blizzard Entertainment. Zdecydowanie będzie o co walczyć! Już teraz serdecznie dziękujemy sponsorom:
Czekamy na Was w Zamku w Leśnicy we Wrocławiu na Dniach Fantastyki 2017! Blok Warcrafta wypełni podziemia w sobotę 8. lipca. Do zobaczenia!