Legion | Aktualizacja 7.2: Podziemie - Katedra Wiecznej Nocy
Quass, | Komentarze : 0Katedra Wiecznej Nocy (Cathedral of Eternal Night) to nowe podziemie w aktualizacji 7.2, znajdujące się wewnątrz Grobowca Sargerasa. W odróżnieniu od nadchodzącego rajdu nie będziemy próbować dostać się do jego podziemi, lecz wtargniemy do górnych komnat dawnej świątyni Elune.
Naszym głównym celem będzie umieszczenie na szczycie Grobowca Egidy Aggramara (Aegis of Aggramar), jednego z Filarów Stworzenia zdobytych wcześniej na Zniszczonych Wyspach. Na miejscu zmierzymy się z szeregiem podwładnych Legionu, od spaczonego Agronoxa, do Mephistrotha, który nadzoruje działaniami demonów na Zniszczonym Wybrzeżu.
Ekwipunek
Podziemie jest podzielone na tryb heroiczny oraz mityczny, z systemem mitycznych kluczy. Na poziomie heroicznym, zdobywany ekwipunek ma poziom 845. W trybie mitycznym bez użycia kluczy, poziom otrzymywanych przedmiotów jest równy 865. Występuje oczywiście szansa na losowe ulepszenie ekwipunku do poziomu Warforged lub Titanforged.
Osiągnięcia
Obecnie na PTR dostępne są trzy osiągnięcia do zdobycia w mitycznym trybie podziemia:
Zapowiedź Blizzarda
Cytat z: Blizzard Entertainment (źródło)
Coś złowrogiego czai się w górnych komnatach Grobowca Sargerasa. Niegdyś było to spokojne miejsce kultu, jednak spaczenie przemieniło obrońców w trucicieli z Mephistrothem na czele. Potężny władca grozy ma tylko jeden cel - zgładzić wszystkich, którzy spróbują odnieść Egidę Aggramara (Aegis of Aggramar) w przeznaczone miejsce.
Dla Mephistrotha Wasze próby wtargnięcia do Katedry Wiecznej Nocy są sprawą wyjątkowo osobistą. Czarnoksiężnicy w waszych szeregach zabili jego ulubionego generała, Jagganotha, zawieszając jego szczątki i serce w siedzibie swojego Zakonu. Miały służyć jako ostrzeżenie oraz źródło mocy. Jeśli chodzi o resztę, Mephistroth chce Wam odpłacić za niedawne ataki na Zniszczone Wybrzeże. Wspomnienia są świeże, a zemsta słodka.
Przemyślenia deweloperów
Jesteśmy podekscytowani, mogąc dodać nowe, pięcioosobowe podziemie jako uzupełnienie Zniszczonego Wybrzeża oraz (ostatecznie) rajdu w Grobowcu Sargerasa. Głównym celem graczy na Zniszczonym Wybrzeżu jest kulminacja ich dotychczasowych osiągnięć w dodatku. Każdy z pięciu Filarów Stworzenia musi zostać wykorzystany w odpowienim miejscu wewnątrz Grobowca, aby powstrzmać inwazję Legionu i ocalić Azeroth - podziemie to pierwsza część tego wątku.
Rajd rozciąga się głęboko pod Grobowcem, gdzie odkryjecie tajemnice i przeróżne potworności, jednak podziemie pnie się w górę iglicy, odsłaniając mroczny majestat zrujnowanego pomnika ku czci bogini Elune. Wkraczając na balkon z widokiem na główną komnatę Katedry (gdzie później odbędzie się walka z pierwszym bossem nowego rajdu), gracze rozpoczną wspinaczkę w blasku księżyca przez wiszące ogrody aż na sam szczyt wieży. Tam musi zostać umieszczona Egida Aggramara. Podziemie jest oczywiście wypełnione wysłannikami Legionu, jednak obszary dotknięte zepsuciem celowo skupiliśmy w miejscach najbliższych spaczonej burzy. Podkreśla to kontrast i pozwala nam na uwidocznienie dużych sekcji nietkniętej elfickiej architektury.
Walki i bossowie
Agronox
Ten drzewiec służył kapłankom Świątyni Elune, doglądając pięknym Wiszącym Ogrodom. Kiedy podłość Legionu dotknęła Katedry, strażnik pochłonął przez swoje korzenie spaczoną energię. Teraz wynaturzony Agronox rozsiewa zapsucie po całym sanktuarium, którego dawniej bronił, w przekonaniu, że w końcu osiągnął perfekcyją formę.
Przegląd
Agronox zatruwa ogród, którego dawniej doglądał i zwraca go przeciwko graczom. Szybko pokonajcie służące mu rośliny, aby Was nie przytłoczyły. Uciekajcie od Choking Vines, nim zostaniecie unieruchomieni. Poisonous Spores zadają rosnące obrażenia czasowe.
Thrashbite the Scornful
Odrażający brat Smashspite'a, Trashbite został wysłany, aby zgładzić śmiertelników wkraczających do wielkiej biblioteki Katedry. Nierozgarnięty mo'arg nie okazuje żadnego szacunku dla wiedzy i nauki, dlatego niszczenie starożytnych artefaktów i bezcennych zwojów przynosi mu pogardliwą satysfakcję.
Przegląd
Thrashbite the Scornful preferuje niedokładne, zamaszyste ataki. Nie przykłada większej uwagi do otoczenia. Jeśli podstępem uda się Wam skierować go na coś większego, niż on sam, być może straci równowagę. Uwaga: ta starożytna biblioteka zawiera wiele magicznych, nieobliczalnych tomów.
Domatrax
Kiedy Egida Aggramara trafi ponownie na swoje miejsce, Domatrax prowadzi szturm demonów, aby zniszczyć relikt.
Przegląd
Przy 90% i 50% punktach życia otwierają się dodatkowe portale, aby większa ilość żołnierzy Legionu mogła wkroczyć do Grobowca. Egida Aggramara zapewnia ochronę przed ich atakami, jednak po wyczerpaniu energii jej aura opadnie.
Mephistroth
Mephistroth zarządza inwazją Legionu ze Zniszczonego Wybrzeża. Kiedy siły Azeroth ruszyły na jego pierwszą linię obrony, wycofał się do Katedry Wiecznej Nocy. Wykorzysta całą swoją przebiegłość, aby upewnić się, że bohaterowie nie zabezpieczą Egidy Aggramara.
Przegląd
Mephistroth atakuje grupę, korzystając z magii cienia, nim osiągnie 100% energii. Później znika i rzuca się na bohaterów z ukrycia. Podczas tej fazy, Illidan musi być osłonięty aurą Egidy Aggramara przez wystarczająco długi czas, aby wyciągnąć władcę grozy z mroku.
Gotowi do walki?
Zostało niewiele czasu na przygotowania, bohaterowie. Życzymy wam powodzenia przy odnoszeniu Egidy i walce z Mephistrothem. Za Azeroth!
IEM 2017 | Wywiad z Williamem Kingiem
Quass, | Komentarze : 0W miniony weekend zakończyła się kolejna edycja turniejów Intel Extreme Masters. Blizzard raz jeszcze odwiedził Katowice, jednak tym razem na miejscu był obecny jeszcze jeden specjalny gość. William "Bill" King, autor powieści World of Warcraft: Illidan podpisywał dla fanów swoją książkę przy stanowisku Zamieci. W przerwie udało nam się przeprowadzić z nim krótki wywiad, między innymi na temat procesu tworzenia Iliidana, jego przygód w świecie Azeroth oraz ogólnej roli tego typu powieści w literaturze.
Przed Illidanem, byłeś znany głównie ze swoich powieści osadzonych w świecie Warhammera. Jak dobrze znałeś wtedy uniwersum Warcrafta?
WK: Byłem wtedy zwykłym graczem. W '94 lub '95 grałem w Warcraft: Orcs & Humans, a później we wszystkie kolejne części strategii. Przygodę z World of Warcraft zacząłem za czasów dodatku The Burning Crusade, czyli ponad 10 lat temu. Ostatnio gram zazwyczaj ze swoim synem, który zajmuje się PvP na całkiem wysokim poziomie i wygrywa dla mnie areny.
Kiedyś mógłbym nazwać World of Warcraft swoim głównym zawodem, bo właściwie więcej czasu spędzałem w Azeroth, niż pisząc książki. Dzień zaczynałem od zbierania skałek w Northrend - ale to było dosyć dawno temu. Teraz mam o wiele mniej czasu dla siebie.
Jaka była Twoja pierwsza reakcja, kiedy Blizzard zaproponował Ci napisanie Illidana?
WK: Byłem zachwycony. Jeśli miałbym wybór napisania historii o którejkolwiek postaci z całej serii i mógłbym zrobić to dobrze, byłby to właśnie Illidan. Byłem z nim dobrze obeznany od czasów RTS-a. Wciąż pamiętam te zadania, kiedy uwalniało się go z celi i robił tę dziwną pozę po zniszczeniu krat swojego więzienia.
Jakie wyzwania stawia tworzenie powieści osadzonej w istniejącym uniwersum, w porównaniu do własnej książki?
WK: Zacznijmy od tego, że cały proces wydawniczy jest zupełnie inny. W przypadku Illidana różnił się on też od książek dla Games Workshop. Na początku otrzymałem dokładne kroki i zarys historii, którą miałem udoskonalić i przystosować do własnego stylu. Nie było to zaskakujące, bo powieść powstawała w tym samym czasie, co nowy dodatek - Legion. Nie można więc było wplatać nowych postaci czy wątków fabularnych.
Ponadto, sam temat powieści był dosyć niezwykłym wyzwaniem. Historia już istniała, a moim zadaniem było odwrócenie perspektywy czytelników o 180 stopni. Jeśli ktoś grał w Warcrafta III, Illidan był tam przedstawiony jako czarny charakter, podobnie jak w The Burning Crusade. Ta książka być może nie przywraca mu dobrego imienia, ale oferuje kontekst jego działań - poznajemy jego motywacje. Illidan nie jest do końca zły... a nawet jeśli jest, to nie bez powodu. Ma własny cel, desperacką misję i stara się zrobić coś heroicznego, nawet jeśli sam nie jest heroiczną postacią.
Wyzwanie polegało na przedstawieniu tego wszystkiego w przekonujący sposób... w innym wypadku fani uniwersum zapewne ruszyliby na mnie z widłami. A że nikt jeszcze tego nie zrobił, to chyba nie poszło mi tak źle.
Wspomniałeś, że w World of Warcraft zacząłeś grać w trakcie The Burning Crusade. Czy miałeś wtedy okazję odwiedzić Black Temple i pokonać Illidana?
WK: Nie powiem czy za czasów The Burning Crusade, ale jakieś dwa lata temu, w trakcie przygotowań do książki razem z synem odwiedziliśmy Black Temple. On leczył mojego łotra, robiliśmy screenshoty lokacji i czuliśmy się trochę jak turyści, którzy zabijają wszystkich na swojej drodze i robią sobie z nimi zdjęcia. Byliśmy też w Tempest Keep oraz Magtheridon's Lair. Fajnie było odwiedzić te nostalgiczne miejsca, chociaż nie było już w nich takiego wyzwania. To dziwne uczucie, kiedy przechodzisz rajd, który kiedyś wydawał się przerażający, a teraz nie stanowi większego zagrożenia.
Lataliśmy więc po Outlandzie i robiliśmy zdjęcia, a ja zapisywałem swoje wrażenia - trochę jak przy produkcji filmu. Pokonywaliśmy też bossów. Musiałem zabić Radę Illidari, a potem o nich pisać i sam nie wiem, co było fajniejsze. To ciekawe doświadczenie - odkrywać starą zawartość WoWa po tylu latach, bo obecnie jest to zupełnie inna gra.
Czy możesz opowiedzieć o współpracy z Blizzardem, kiedy pisałeś książkę? Ile decyzji pozostało w Twoich rękach?
Po części już na to odpowiedziałem. Zarys, który przesłał mi Blizzard, miał około 5000 słów i przedstawiał niemal wszystkie kroki oraz ważne elementy historii. W odpowiedzi odesłałem im własny zarys, który miał chyba 15000 słów, najdłuższy w całej mojej karierze - to właściwie 1/6 całej powieści. Był podzielony na rozdziały i bardzo szczegółowy.
Potem nadszedł czas na pisanie książki, co w sumie nie zajęło tak dużo czasu. Zazwyczaj jest to mozolny proces - podejmuje się różne próby i sprawdza, czy to lub tamto pasuje. Tutaj nie miałem takiego problemu, bo pracowałem w oparciu o dwa plany - własny i Blizzarda. Często, kiedy nie byłem czegoś pewny, pisałem do Seana, który zajmuje się historią WoWa w Blizzardzie. Strefy czasowe były tutaj przydatne, bo kiedy ja kończyłem pracę, Sean ją zaczynał i mógł odpowiedzieć na moje pytania.
Koniec końców, wiele elementów książki uległo zmianie, po części pewnie dlatego, że Legion był wciąż w trakcie prac i Blizzard mógł zmienić zdanie na temat niektórych elementów historii. Nie mogę przypomnieć sobie dokładnych szczegółów i chyba nie powinienem, bo część z nich może wciąż rozwijać się teraz w grze.
Co czeka więc Azeroth w przyszłości?
Będzie zniszczone przez gigantyczne chomiki (śmiech).
Narracja w grze komputerowej jest inna od narracji w książce. W jaki sposób można sprawić, żeby to, co nastąpiło w grze nadawało się do powieści?
Nie jest to łatwe. Jeśli chodzi o Illidana, to są w powieści sceny i dialogi wyjęte prosto z gry. Musiałem ubrać w słowa to, co wielu graczy widziało na własne oczy, a także dodać elementy, których gra nie jest w stanie przedstawić, jak np. opis zapachów. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Jednocześnie musiałem przejść swego rodzaju wewnętrzną przemianę, gdyż jeśli sobie przypomnicie, początkowe sceny z książki przypadają na czas Warcraft III, gdzie modele postaci były raczej kreskówkowe, a ich animacje niedokładne. W World of Warcraft stały się one bardziej szczegółowe (zwłaszcza w późniejszych dodatkach). Głównym problemem był dla mnie fakt, że kreskówkowy obraz ze wcześniejszych gier utkwił mi mocno w głowie i musiałem się od niego odciąć. Myślę, że pisarz, który nie był graczem, nie miałby takiego problemu.
Czy jakiś konkretny aspekt lore, fragment fabuły Warcrafta szczególnie Cię zainteresował lub przyciągnął Twoją uwagę na dłużej?
Właśnie postać Illidana najbardziej mnie zainteresowała i jest moją ulubioną. To, co powiem, jest dla mnie trochę zawstydzające, ale zanim wyszedł addon QuestHelper, czytałem wszystko, co pojawiało się na ekranie i chłonąłem fabułę. Po zainstalowaniu tego programu przestałem czytać zadania i od tego momentu jedyny kontakt z lore miałem podczas przerywników filmowych i gdy zwiedzałem lochy oraz miasta i się im przyglądałem. Dlatego pod żadnym pozorem nie uważam się za eksperta od fabuły World of Warcraft. Wiem tyle, co przeciętny gracz z QuestHelperem.
Wiem od mojego syna, że w Internecie toczy się dyskusja na temat Przedwiecznych Bogów (Old Gods), zaś ja uwielbiam ten koncept w stylu Lovecrafta, ale nie wiem, co się będzie dalej działo z tym wątkiem, a zapewne jeślibym wiedział, to i tak nie mógłbym powiedzieć.
Chciałbyś napisać coś o Przedwiecznych Bogach?
Naprawdę uwielbiam Lovecrafta, w młodości sporo grałem w Call of Cthulhu, więc nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Przedwieczni Bogowie na mnie napadli w jakiejś ciemnej uliczce... (śmiech).
Po tylu świetnych książkach fantasy, jakie jest twoje największe marzenie związane ze sprawami zawodowymi?
Jestem dosyć stary, mam 57 lat i może to zabrzmi trochę arogancko, ale wszystko, co chciałem zrobić z profesjonalnego punktu widzenia, już zrobiłem. Jeśli miałbym wybrać jedną rzecz z uniwersum Warcrafta, to wybrałbym Illidana - i tak właśnie się stało. Gdybym na tym miał się zakończyć mój wpływ na lore, to nie miałbym nic przeciwko. Bardzo przyjemnie pisało mi się tę książkę i najwyraźniej ludziom się spodobała.
Nasza redaktor Caritas również otrzymała autograf od Williama Kinga... i nie tylko!
Niektórzy uważają, że książki osadzone w uniwersum znanym z innej formy przekazu, np. z gier komputerowych, to tak naprawdę literatura nie najwyższych lotów, służąca tylko promowaniu innych produktów. Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć takim osobom?
To ich indywidualna sprawa i nieważne co byśmy powiedzieli, i tak raczej nie zmienimy ich podejścia. Z mojej strony mogę powiedzieć, że staram się, żeby moja książka sama się obroniła swoją jakością. Powiązanie książki z innym medium wcale nie musi być czymś złym. Szczerze mówiąc, gdybym przeczytał książkę o wytatuowanym łowcy demonów, który nie nazywa się Illidan, to nie wywarłaby na mnie aż takiego wrażenia jak ta, która jest połączona z tak bogatym uniwersum. Wielu ludzi czekało na moją książkę właśnie dlatego, że byli zakochani w innym produkcie, czyli w World of Warcraft.
Odbiór książki w dużej mierze zależy od podejścia autora. Jeżeli pisarz zakłada, że pisze kolejną książkę tylko po to, żeby na niej zarobić a później mieć ją gdzieś, to wychodzą z tego bardzo kiepskie twory. Jeśli autor odniesie się jednak z szacunkiem do materiału źródłowego i da z siebie wszystko, to jest szansa, że książka zostanie dobrze przyjęta przez szerszą publikę.
Od trzydziestu lat specjalizuję się w pisaniu książek wewnątrz pewnego uniwersum i jeśli mam być szczery, to już nie ruszają mnie niepochlebne opinie. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, ja również, więc czemu miałbym być zły na kogoś, kto się ze mną nie zgadza? Jest to ostatnio jeden z głównych problemów na świecie. Gdy dorastałem, skupiłem się na science-fiction, które w tamtych czasach było pogardzane jako gatunek. Natomiast dzisiaj widać już wielki postęp - jest to pełnoprawna gałąź literatury. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj opinie innych nie sprawiły, że zaprzestałem interesowania się akurat tym gatunkiem.
Czy czytasz fanfiction albo masz jakieś rady dla początkujących pisarzy?
Nie czytam, ale mam świadomość, że fanfiction zdobywa ogromną popularność. A co do rad? Ja już jestem stary, gdy ja zaczynałem swoją przygodę z pisaniem, nie było Internetu, więc jakiekolwiek rady ode mnie byłyby automatycznie przestarzałe. Kiedyś pisało się powieść, wysyłało do czasopism i liczyło się na to, że zostanie ona wydrukowana. Teraz jest zupełnie inaczej i być może właśnie fanfiction może być taką furtką do świata pisarzy.
Legion | Podsumowanie Q&A z Ionem Hazzikostasem (23.02.17)
Quass, | Komentarze : 0Wczoraj wieczorem na oficjalnym kanale World of Warcraft na Twitch.tv odbyła się kolejna sesja pytań i odpowiedzi z Ionem Hazzikostasem, dyrektorem gry. Tym razem, większość pytań dotyczyła Artefaktów, legendarnych przedmiotów i rajdowania. Poniżej znajdziecie nasze podsumowanie odpowiedzi Iona oraz zapis z wczorajszego streamu. Następna sesja Q&A będzie dotyczyła PvP, a na pytania odpowie Brian Holinka.
Artefakty
- Wyglądy Artefaktów do zdobycia po ukończeniu serii zadań Balance of Power nie będą dzielone na konto. Są to nagrody kosmetyczne, które mają odzwierciedlać zaangażowanie graczy, jednak jeśli któryś z kroków będzie zbyt długi lub monotonny, zostanie to poprawione. Blizzard wprowadził już ułatwienia w zdobywaniu wymaganych przedmiotów w rajdzie The Emeral Nightmare.
- W aktualizacji 7.1.5 wprowadzono ułatwienia przy zdobywaniu wielu ukrytych wyglądów Artefaktów, aby gracze nie musieli zabijać tego samego bossa kilkadziesiąt razy. Wcześniej było to oparte wyłącznie na szczęściu - teraz, po wystarczającej liczbie prób nagroda jest praktycznie gwarantowana.
- Po ukończeniu drugiej części kampanii klasowej w aktualizacji 7.2 pojawi się możliwość ulepszenia reliktów w Artefaktach poprzez drzewko technologii w Zakonach Klasowych. Wszystkie relikty otrzymają wtedy bonus odblokowujący nie jedną, a dwie cechy Artefaktu. Druga cecha ulepszana przez relikt jest losowa, co pozwoli na stworzenie większego zakresu przydatnych przedmiotów tego typu.
- Moc Artefaktów (Artifact Power) miała być uniwersalną, zawsze przydatną walutą, pozwalającą na długoterminowe ulepszanie swojej postaci poprzez wybieranie kolejnych cech Artefaktów. Przez to, że występowała określona ilość cech, gracze zaczęli ścigać się w ulepszaniu swoich broni, co zmusiło część z nich do ciągłego zbierania Mocy, chociaż system miał pełnić (wbrew pozorom) funkcję bardziej pobocznej nagrody.
- W aktualizacji 7.2, nagrody w postaci Mocy Artefaktów za przechodzenie samych mitycznych podziemi zmniejszą się, jednak gracze będą otrzymywać znacznie więcej z cotygodniowych skrzyń za pokonywanie kolejnych poziomów.
- Moc Artefaktów nie dzieli się pomiędzy specjalizacje, ponieważ system został zaprojektowany w taki sposób, że gracz wypełnia Mocą każdą broń z osobna. Deweloperzy mogli podjąć inną decyzję, ale wydawałoby się dziwne, gdyby po ulepszeniu jednego Artefaktu, drugi był dokładnie na tym samym poziomie. Trwają jednak prace nad zmniejszeniem różnicy pomiędzy ilością cech odblokowanych przy jednoczesnym ulepszaniu dwóch Artefaktów - np. kiedy ktoś pracujący nad jedną bronią miałby ich 44, inny gracz pracujący nad dwoma, 41 przy każdej.
- Niektóre z nowych cech Artefaktów odblokowują pasywne buffy dla całej drużyny. Jest to między innymi nawiązanie do grupowych buffów ze wczesnych dodatków. Oprócz tego nikt nie powinien być niezadowolony z kilku dodatkowych procent statystyki, kiedy odpowiednia klasa jest w pobliżu.
Ekwipunek
- Początkowe bonusy do zestawów Tieru 20 były na bardzo wczesnym etapie i dopiero później zostały zweryfikowane przez jednego z deweloperów. Datamining często zawiera mylne informacje, jednak opinie graczy są, tak czy inaczej, brane pod uwagę.
- Zestawy ekwipunku Tier 20 będą składać się z sześciu części, a nie jak dotychczas - z czterech (dodatkowo rękawice i peleryna). Gracze będą mogli łączyć dwuczęściowy i czteroczęściowy zestaw z dwóch różnych ekwipunków, ale może to oznaczać poświęcenie miejsca na legendarny przedmiot.
Legendarne przedmioty
- Efekty legendarnych przedmiotów nie zmieniają się w zależności od specjalizacji. Przy cennych przedmiotach tego typu, deweloperzy chcą, aby gracze łatwo je rozpoznawali i wydawały się one wyjątkowe, a nie jak przy zestawach z rajdów, zmieniały swoje właściwości i opis w oparciu o to, kto ma je na sobie.
- W aktualizacji 7.2 otrzymanie legendarnych przedmiotów dla drugorzędnej specjalizacji, która żadnych nie posiada, będzie o wiele łatwiejsze - system odbierze to w taki sposób, jakby gracz nie miał żadnych.
- Deweloperzy wciąż będą wprowadzać poprawki w legendarnych przedmiotach, które są zbyt słabe. Wbrew pozorom, największy problem dla deweloperów tworzą przedmioty, które są uznawane przez większość graczy za najlepsze - jeśli oficerowie gildii preferują graczy z nieco lepszym ekwipunkiem nad znającymi proces walki, taktyki oraz własną klasę, to prawdopodobnie podejmują złą decyzję.
- W aktualizacji 7.2 zostaną dodane cztery legendarne przedmioty do stworzenia z różnych profesji, głównie, aby dać graczom bardziej ekscytujące i wartościowe rzeczy do stworzenia. Nie są to najlepsze przedmioty z możliwych do otrzymania, ale mają dodatkowe miejsca na klejnoty i pozwolą graczom bez legendarnego ekwipunku na ich szybkie zdobycie.
Rajdy i podziemia
- Kiedy gildie rezygnują z rywalizacji w mitycznych rajdach, często jest to spowodowane nakładem czasowym i emocjonalnym, który ciąży na ich oficerach - działo się tak od zawsze. Czasami wina leży po stronie Blizzarda i zmian wprowadzonych przez deweloperów - obecnie farmienie Mocy Artefaktów może być jednym z takich problemów i deweloperzy pracują nad poprawkami w aktualizacji 7.2. Ion zauważył jednak, że część winy jest też po stronie graczy prowadzących gildie i stawianych przez nich wymagań - nikt nie powinien czuć się zmuszony do grania w WoWa po 80 godzin w tygodniu, aby je spełnić. Blizzard próbował tworzyć wcześniej blokady w rajdach (jeszcze za czasów Icecrown Citadel), ale gildie progresowe je omijały, grając na altach lub innych kontach. Deweloperzy chcieliby dalej przedyskutować ten problem z graczami rajdującymi na wysokim poziomie na forach.
Statystyki
- Zmiany w drugorzędnych statystykach w aktualizacji 7.1.5 w większości przyniosły oczekiwany rezultat, a poziom zdobywanych przedmiotów teraz lepiej odzwierciedla ich wartość. Wyjątkiem jest Unstable Arcanocrystal, ponieważ został dodany wcześnie, w oparciu o proces tworzenia przedmiotów z poprzednich dodatków, kiedy drugorzędne statystyki były uznawane za mniej przydatne. Teraz przedmiot z czterema takimi statystykami wydaje się zbyt potężny, jednak ulegnie to zmianie w nadchodzącej aktualizacji.
Zadania
- Deweloperzy rozważają dodanie rzadkich Zadań Światowych (World Quests) które oferują wyjątkowo wartościowe nagrody (np. przedmiot o poziomie 875 lub 5000 złota). Zadania te utraciły nieco unikalności z początku dodatku, kiedy niemal każdy zdobyty przedmiot był ulepszeniem dla postaci.
Zapis z transmisji na żywo:
Blizzard | Koniec wsparcia dla Windows XP oraz Vista
Quass, | Komentarze : 0
Na oficjalnych amerykańskich forach World of Warcraft ukazała się informacja dotycząca porzucenia wsparcia dla systemów Windows XP oraz Windows Vista. Oznacza to, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy osoby posiadające któryś z wymienionych systemów nie będą mogły już uruchomić gier Blizzarda.
Powyższa zmiana, oprócz World of Warcraft objęła również inne gry Zamieci - Heroes of the Storm, StarCraft II, Diablo III oraz Hearthstone. Jeśli posiadacie którykolwiek z tych systemów - rozważcie ich aktualizacje już teraz, póki nie jest za późno!
Powyższa zmiana, oprócz World of Warcraft objęła również inne gry Zamieci - Heroes of the Storm, StarCraft II, Diablo III oraz Hearthstone. Jeśli posiadacie którykolwiek z tych systemów - rozważcie ich aktualizacje już teraz, póki nie jest za późno!
Cytat z: Ornyx (źródło)
Jeszcze w tym roku rozpoczniemy proces porzucania wsparcia dla systemów Windows XP oraz Windows Vista w World of Warcraft, StarCraft II, Diablo III, Hearthstone oraz Heroes of the Storm. Mimo, że Microsoft wstrzymał oficjalne wsparcie dla tych wersji systemu odpowiednio w 2009 i 2012 roku, duża liczba naszych fanów w dalszym ciągu z nich korzystała, w związku z czym my również kontynuowaliśmy wsparcie dla tych systemów. Jednakże, w chwili obecnej na rynku dostępne są już trzy nowsze wersje systemu od Windows Vista, a zdecydowana większość graczy zdecydowała się już na aktualizację swojego oprogramowania.
Po porzuceniu wsparcia dla starszych systemów operacyjnych, nasze gry nie będą się na nich już więcej uruchamiać. W związku z tym zalecamy graczom, którzy posiadają wymienione wersje, aktualizację swojego oprogramowania. Zmiany te będziemy wprowadzać etapami - wcześniej oczywiście zakomunikujemy, kiedy zmiany dotkną każdej z gier.
Po porzuceniu wsparcia dla starszych systemów operacyjnych, nasze gry nie będą się na nich już więcej uruchamiać. W związku z tym zalecamy graczom, którzy posiadają wymienione wersje, aktualizację swojego oprogramowania. Zmiany te będziemy wprowadzać etapami - wcześniej oczywiście zakomunikujemy, kiedy zmiany dotkną każdej z gier.
Legion | Aktualizacja 7.2: Podziemie walk zwierzaków
Quass, | Komentarze : 3Cytat z: Blizzard Entertainment (źródło)
Zbierzcie swoją menażerię i zaopatrzcie się w kamienie - w aktualizacji 7.2: Grobowiec Sargerasa wzywamy Was z powrotem do Zawodzących Jaskiń (Wailing Caverns), aby wkroczyć w głębiny podziemia walk zwierzaków! To całkiem nowe doświadczenie, w którym zawarte jest cotygodniowe wyzwanie, szansa na zdobycie trzech nowych zwierzaków i tajemnicza postać, zwiastująca dalszy rozwój wydarzeń.
Czym jest podziemie walk zwierzaków?
To walka na śmierć i życie! Chodzi jednak o śmierć wrogich zwierzaków... miejmy nadzieję.
Brzmi emocjonująco. Co muszę zrobić?
Zacznij od odwiedzenia sklepu Magiczna Menażeria Breanni (Breanni’s Magical Menagerie) w Dalaranie na Zniszczonych Wyspach. Porozmawiaj z Serr'ah (Horda) lub Lio the Lioness (Przymierze) i przyjmij zadanie A Call From The Caverns, które ostrzega o niepokojącym zepsuciu i obrzydliwych, oszalałych stworzeniach. Twoje wsparcie jest potrzebne wewnątrz Zawodzących Jaskiń.
Zawodzące Jaskinie? To przecież kawał drogi.
Nie do końca. Wystarczy przejść przez portal w Dalaranie prowadzący do świątyni Twojej frakcji w Vale of Eternal Blossoms. Na platformie na zewnątrz znajdziesz gnoma, który udostępnia portal do Ratchet za lichą sumę 10 sztuk złota. Gotowe.
Co mam robić, kiedy już się tam dostanę?
Poleć do kamiennej czaszki na zewnątrz Zawodzących Jaskiń i porozmawiaj z Muyani, jedną z uczennic Naralexa, aby wejść do podziemia.
Ile jest tam zadań?
Wydarzenie rozpoczyna jednorazowe zadanie. Potem otrzymasz powtarzalne, cotygodniowe wyzwanie, którego przyjęcie sprawi, że leczenie i wskrzeszanie zwierzaków wewnątrz podziemia nie będzie możliwe.
Zaraz, co?
Nie możesz leczyć ani wskrzeszać swoich zwierzaków. No wiesz, nazwaliśmy to wyzwaniem, dlatego nie może być proste.
Ile zwierzaków na maksymalnym poziomie jest potrzebnych?
Aby wkroczyć do podziemia, potrzebujesz tylko jednego zwierzaka na poziomie 25, jednak zalecamy mieć trójkę gotową do walki. Aby wziąć udział w cotygodniowym wyzwaniu i ukończyć podziemie, potrzebne będzie co najmniej 15 zwierzaków na poziomie 25. Jeśli walki zwierzaków są dla Ciebie nowością, odwiedź WarcraftPets. Znajdziesz tam poradniki o podstawach, łapaniu zwierzaków oraz ich umiejętnościach i strategii.
Jakie są nagrody?
Za ukończenie podziemia po raz pierwszy otrzymujesz Ultimate Battle Training Stone. Ten magiczny kamień natychmiast awansuje dowolnego zwierzaka na poziom 25 i sprawia, że staje się rzadki. A ponieważ była to Twoja pierwsza wizyta w podziemiu, od razu możesz rozpocząć cotygodniowe wyzwanie bez możliwości leczenia. Od tego czasu, co tydzień możesz znaleźć tam przypisane do konta zadanie, za którego ukończenie otrzymasz torbę pełną Damp Pet Supplies!
Niezręczna cisza.
Nie brzmi to, jak wiele, ale nie daj się zwieść - pośród kamieni do awansowania i kosmetycznych przedmiotów można znaleźć trzy nowe zwierzaki: Everliving Spore, Cavern Moccasin oraz Young Venomfang.
Powiedz mi więcej o samych walkach!
Nie musisz krzyczeć. Podziemie ma sześć etapów - trzech "zwykłych" przeciwników i trzech bossów, a każdy kolejny jest potężniejszy. Zwykli wrogowie walczą w potrójnej formacji (z losowymi zwierzakami na tyłach), a bossowie pojedynczo. Niektóre wrogie zwierzaki posiadają buffy typu Elite lub Boss, więc chociaż nie są rzadkiej jakości, mogą stanowić wyzwanie.
Oto co dokładnie się wydarzy:
- Pokonaj trzy drużyny zwykłych zwierzaków, prowadzone przez Deviate Smallclaw, Deviate Chomper i Deviate Flapper.
- Pokonaj pierwszego bossa - Son of Skum. Jest to rzadki zwierzak typu Bestia, który używa umiejętności Thunderclap, aby zgnieść całą Twoją drużynę. Niemiłe, ale skuteczne.
- Pokonaj trzy drużyny niezwykłych zwierzaków, prowadzone przez Phyxię, Dreadcoila i Vilefanga. Wszystkie to węże z rodziny Bestii, które oczywiście mają wsparcie.
- Pokonaj Hissa, drugiego bossa z rodziny Bestii. To epicki zwierzak, który używa umiejętności Squeeze, aby... spowolnić... Cię... przez... dwie... rundy. Bolesne.
- Pokonaj dwie drużyny rzadkich zwierzaków, obie prowadzone przez Growing Ectoplasms. Są to rzadkie, magiczne zwierzaki, które korzystają z umiejętności Evolution, aby przez trzy rundy zwiększyć swoje obrażenia.
- Przy pierwszym przechodzeniu tego podziemia występuje dodatkowy etap z tajemnicą, która wymaga rozwiązania. Więcej informacji poniżej.
- Pokonaj bossa Budding Everliving Spore z rodziny Żywiołów. To legendarny zwierzak, który korzysta z mieszanki trucizn i zarazy, aby Cię osłabić. Niezbyt przyjemnie.
O co chodzi z tajemnicą?
Od przebudzenia Naralexa, z jaskiń dochodziły jakieś bardzo dziwne dźwięki. Niektórzy mogliby je opisać jako, nomen omen, zawodzenie. Niewiele więcej można powiedzieć - trzeba będzie samemu tam się udać i sprawdzić. Jakieś inne pytania?
Jasne! Jakich zwierzaków będę potrzebować, aby zwyciężyć?
Gdzie w tym zabawa? Naprzód! Znajdź własną drogę! Lub poszukaj poradnika w internecie! Nie będziemy Cię oceniać.
Rany, dzięki.
Nie ma sprawy! Niech Twoje zwierzaki żyją długo i pomyślnie!
Legion | WoW Token może teraz doładować Saldo Battle.net!
Quass, | Komentarze : 0
Możliwość doładowania Salda Battle.net przy pomocy Żetonu WoW (WoW Token) była dostępna w regionie amerykańskim już od kilku dni, lecz teraz trafiła również na serwery europejskie! Od dzisiaj, po zakupieniu Żetonu za złoto otrzymamy dodatkową opcję wymiany go na pieniądze na koncie Battle.net (13€ lub 10£). Można je wykorzystać na zakup płatnych usług i produktów we wszystkich grach Blizzarda.
Cena zakupu Żetonu za prawdziwe pieniądze jest taka sama jak wcześniej, ale jego wartość w złocie znacznie podskoczyła po tej zmianie (chociaż teraz zaczyna się ponownie stabilizować). Obecną wartość Żetonu można sprawdzić na tej stronie.
Gobliny z Kartelu Zezowej Wody (Bilgewater Cartel) mają dla Was złotą okazję, przyjaciele! Przedstawiamy nowy sposób na wykorzystanie Żetonu WoW (WoW® Token). Jest to równie łatwe, jak wcześniej, lecz teraz po zakupie Żetonu za złoto w Domu Aukcyjnym, w niektórych regionach pojawi się możliwość wymiany go na czas gry lub doładowania Salda Battle.net*. Saldo możecie wykorzystać między innymi, aby przetransferować postać z World of Warcraft na inny serwer, kupić wirtualne produkty, jak zwierzaki czy wierzchowce, a nawet przedmioty w innych grach Blizzarda.
Zakup Żetonu jest prosty. Wystarczy odwiedzić Dom Aukcyjny i wymienić swoje z trudem zarobione złoto na jeden z wystawionych na sprzedaż Żetonów. Kiedy trafi on do skrzynki pocztowej, wystarczy przenieść go do plecaka i kliknąć przedmiot prawym przyciskiem myszy. Otrzymacie możliwość wyboru pomiędzy dodaniem 30 dni gry lub doładowaniem Salda Battle.net (13 EUR / 10 GBP, waluta i suma pieniędzy są zależne od regionu).
Aby poznać więcej szczegółów, przeczytajcie artykuł pomocy dot. Salda Battle.net oraz artykuł pomocy dot. Żetonu WoW.
FAQ
P: Potrzebuję złota! Jak kupić Żeton WoW za prawdziwe pieniądze i wystawić go na sprzedaż?
O: Żetony WoW można uzyskać za prawdziwe pieniądze poprzez sklep w grze, który można otworzyć w menu (Esc) lub wybierając odpowiedni przycisk w rzędzie przy panelu z plecakami. Później można sprzedać Żeton w Domu Aukcyjnym, w przeznaczonej do tego celu zakładce WoW Token. Nie można go wymienić ani sprzedać w żaden inny sposób.
P: Ile złota otrzymam po sprzedaniu Żetonu WoW?
O: Wartość Żetonu w złocie jest ustalana automatycznie, na podstawie podaży i popytu. Przy wystawianiu Żetonu podawana jest ilość złota, jaką otrzymacie po udanej sprzedaży. Jeśli zdecydujecie się wtedy na wymianę, suma ta jest zapisywana i trafi do Waszej skrzynki pocztowej, kiedy ktoś kupi wystawiony Żeton.
P: Chcę doładować czas gry lub Saldo Battle.net! Jak kupić Żeton WoW w Domu Aukcyjnym?
O: Kiedy odwiedzicie Dom Aukcyjny, zobaczycie obecną cenę Żetonu w złocie w Waszym regionie gry. System nie działa na zasadzie licytacji i wszystkie Żetony mają w danym momencie taką samą cenę w jednym regionie. Jeśli zdecydujecie się na zakup, zostanie on wysłany do Waszej skrzynki pocztowej i będziecie mogli go wymienić na czas gry lub doładować Saldo Battle.net.
P: Ile czasu gry lub pieniędzy na koncie Battle.net otrzymam po aktywowaniu Żetonu WoW?
O: Otrzymasz 30 dni czasu gry lub 13 EUR / 10 GBP (ilość zależy od waluty opartej na adresie podanym na koncie Battle.net) doładowania Salda Battle.net po aktywowaniu Żetonu.
P: Kupiłem swój Żeton za złoto już jakiś czas temu, ale nigdy go nie aktywowałem. Mogę go teraz wykorzystać, aby doładować Saldo Battle.net?
O: Tak. Zakupione wcześniej Żetony, które nie zostały aktywowane, można wymienić na doładowanie Salda Battle.net (we wspieranych regionach).
P: Czy istnieje limit doładowania Salda Battle.net przy pomocy Żetonu WoW?
O: Tak, więcej informacji znajdziesz w artykule dot. ograniczeń Salda Battle.net.
P: Czy mogę odsprzedać Żeton WoW po zakupieniu go za złoto?
O: Nie, każdy Żeton WoW można sprzedać tylko raz. Po zakupieniu go za złoto zostaje on przypisany do Twojej postaci. Wtedy można wymienić go tylko na czas gry lub doładowanie Salda Battle.net.
P: Co, jeśli obiecana mi ilość złota jest inna od rzeczywistej ceny Żetonu?
O: Zawsze otrzymasz ilość złota, która wyświetli się przy wystawianiu Żetonu na sprzedaż. Jego cena w momencie zakupu przez kogoś innego nie ma znaczenia.
P: Jeśli kupię Żeton WoW w Domu Aukcyjnym, kiedy trafi do mojej skrzynki pocztowej?
O: Żeton powinien trafić do skrzynki kilka chwil później jak przy każdej standardowej sprzedaży w Domu Aukcyjnym.
P: Jeśli kupię Żeton WoW za prawdziwe pieniądze w sklepie w grze, kiedy do mnie trafi?
O: Po udanym zakupie, Żeton powinien pojawić się w ekwipunku (lub w skrzynce pocztowej, jeśli ekwipunek jest pełny) niemal natychmiast.
P: Czy Żetony WoW mają datę ważności? Co, jeśli przez przypadek go wyrzucę?
O: Żetony nie mają daty ważności i nie można ich usunąć.
Cena zakupu Żetonu za prawdziwe pieniądze jest taka sama jak wcześniej, ale jego wartość w złocie znacznie podskoczyła po tej zmianie (chociaż teraz zaczyna się ponownie stabilizować). Obecną wartość Żetonu można sprawdzić na tej stronie.
Cytat z: Blizzard Entertainment (źródło)
Gobliny z Kartelu Zezowej Wody (Bilgewater Cartel) mają dla Was złotą okazję, przyjaciele! Przedstawiamy nowy sposób na wykorzystanie Żetonu WoW (WoW® Token). Jest to równie łatwe, jak wcześniej, lecz teraz po zakupie Żetonu za złoto w Domu Aukcyjnym, w niektórych regionach pojawi się możliwość wymiany go na czas gry lub doładowania Salda Battle.net*. Saldo możecie wykorzystać między innymi, aby przetransferować postać z World of Warcraft na inny serwer, kupić wirtualne produkty, jak zwierzaki czy wierzchowce, a nawet przedmioty w innych grach Blizzarda.
Zakup Żetonu jest prosty. Wystarczy odwiedzić Dom Aukcyjny i wymienić swoje z trudem zarobione złoto na jeden z wystawionych na sprzedaż Żetonów. Kiedy trafi on do skrzynki pocztowej, wystarczy przenieść go do plecaka i kliknąć przedmiot prawym przyciskiem myszy. Otrzymacie możliwość wyboru pomiędzy dodaniem 30 dni gry lub doładowaniem Salda Battle.net (13 EUR / 10 GBP, waluta i suma pieniędzy są zależne od regionu).
Aby poznać więcej szczegółów, przeczytajcie artykuł pomocy dot. Salda Battle.net oraz artykuł pomocy dot. Żetonu WoW.
FAQ
P: Potrzebuję złota! Jak kupić Żeton WoW za prawdziwe pieniądze i wystawić go na sprzedaż?
O: Żetony WoW można uzyskać za prawdziwe pieniądze poprzez sklep w grze, który można otworzyć w menu (Esc) lub wybierając odpowiedni przycisk w rzędzie przy panelu z plecakami. Później można sprzedać Żeton w Domu Aukcyjnym, w przeznaczonej do tego celu zakładce WoW Token. Nie można go wymienić ani sprzedać w żaden inny sposób.
P: Ile złota otrzymam po sprzedaniu Żetonu WoW?
O: Wartość Żetonu w złocie jest ustalana automatycznie, na podstawie podaży i popytu. Przy wystawianiu Żetonu podawana jest ilość złota, jaką otrzymacie po udanej sprzedaży. Jeśli zdecydujecie się wtedy na wymianę, suma ta jest zapisywana i trafi do Waszej skrzynki pocztowej, kiedy ktoś kupi wystawiony Żeton.
P: Chcę doładować czas gry lub Saldo Battle.net! Jak kupić Żeton WoW w Domu Aukcyjnym?
O: Kiedy odwiedzicie Dom Aukcyjny, zobaczycie obecną cenę Żetonu w złocie w Waszym regionie gry. System nie działa na zasadzie licytacji i wszystkie Żetony mają w danym momencie taką samą cenę w jednym regionie. Jeśli zdecydujecie się na zakup, zostanie on wysłany do Waszej skrzynki pocztowej i będziecie mogli go wymienić na czas gry lub doładować Saldo Battle.net.
P: Ile czasu gry lub pieniędzy na koncie Battle.net otrzymam po aktywowaniu Żetonu WoW?
O: Otrzymasz 30 dni czasu gry lub 13 EUR / 10 GBP (ilość zależy od waluty opartej na adresie podanym na koncie Battle.net) doładowania Salda Battle.net po aktywowaniu Żetonu.
P: Kupiłem swój Żeton za złoto już jakiś czas temu, ale nigdy go nie aktywowałem. Mogę go teraz wykorzystać, aby doładować Saldo Battle.net?
O: Tak. Zakupione wcześniej Żetony, które nie zostały aktywowane, można wymienić na doładowanie Salda Battle.net (we wspieranych regionach).
P: Czy istnieje limit doładowania Salda Battle.net przy pomocy Żetonu WoW?
O: Tak, więcej informacji znajdziesz w artykule dot. ograniczeń Salda Battle.net.
P: Czy mogę odsprzedać Żeton WoW po zakupieniu go za złoto?
O: Nie, każdy Żeton WoW można sprzedać tylko raz. Po zakupieniu go za złoto zostaje on przypisany do Twojej postaci. Wtedy można wymienić go tylko na czas gry lub doładowanie Salda Battle.net.
P: Co, jeśli obiecana mi ilość złota jest inna od rzeczywistej ceny Żetonu?
O: Zawsze otrzymasz ilość złota, która wyświetli się przy wystawianiu Żetonu na sprzedaż. Jego cena w momencie zakupu przez kogoś innego nie ma znaczenia.
P: Jeśli kupię Żeton WoW w Domu Aukcyjnym, kiedy trafi do mojej skrzynki pocztowej?
O: Żeton powinien trafić do skrzynki kilka chwil później jak przy każdej standardowej sprzedaży w Domu Aukcyjnym.
P: Jeśli kupię Żeton WoW za prawdziwe pieniądze w sklepie w grze, kiedy do mnie trafi?
O: Po udanym zakupie, Żeton powinien pojawić się w ekwipunku (lub w skrzynce pocztowej, jeśli ekwipunek jest pełny) niemal natychmiast.
P: Czy Żetony WoW mają datę ważności? Co, jeśli przez przypadek go wyrzucę?
O: Żetony nie mają daty ważności i nie można ich usunąć.
Wyniki konkursu świątecznego z Warcraftowymi gadżetami!
Kumbol, | Komentarze : 1Dzielnie stawaliście w szranki naszego Warcraftowego konkursu świątecznego. Przyjrzeliśmy się uważnie wszystkim Waszym zgłoszeniom na portalu i facebooku, czas więc na ten najbardziej ekscytujący moment: ogłoszenie zwycięzców!
1. AngryBunny - za miks Warcraftowo-Wiedźmiński
Nagrody: Pluszowy Pepe, T-Shirt World of Warcraft: Legion, glewia Łowcy Demonów, smycz World of Warcraft: Legion
Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od wschodu, od Redridge. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Sypał śnieg, zapadał zmrok.
- Rusz się, Płotka - warknął do konia mężczyzna. Wyraźnie nie dopisywał mu humor. Jego długie białe włosy szybko przykrywał śnieg. Dwa miecze na plecach i długa blizna przez pół twarzy skutecznie odstraszały każdego, kto chciałby nawiązać rozmowę. Zresztą, mało kto zwracał na niego uwagę - przechodniów było mało, a ci, których można było zobaczyć, wyraźnie spieszyli się gdzieś, kompletnie ignorując wędrowca, dla którego była to miła odmiana od zwyczajowej paniki, którą wywoływał jego widok.
- Dziwne miejsce. Elwynn. Co to jest Elwynn? Nie wiem nawet gdzie jesteśmy. Znaleźć schronienie, ogrzać się trochę, spędzić noc w spokoju i wrócić na szlak, czy ja proszę o tak wiele? - mruczał pod nosem wędrowiec. W końcu zobaczył coś, co mogło przy odrobinie dobrej woli służyć za cel wędrówki i źródło tego, czego szukał - na skrzyżowaniu dróg stała karczma. “Lion’s Pride, Goldshire” głosił napis na ścianie. Dobiegające z wnętrza dźwięki muzyki i głosy wyraźnie wskazywały, że przybytek cieszy się dużym powodzeniem.
- Ciekawe czy będzie wolne miejsce… - mężczyzna skierował swe kroki w stronę knajpy. Nagle z hukiem otworzyły się drzwi budynku i wybiegł z nich wyraźnie przerażony karczmarz. Pobrudzony piwem fartuch z logiem karczmy przekręcił mu się na bok, stając się parodią płaszcza.
- Ratunku! Ratunku! Ludzie, pomocy!
- Na psi urok, ja to zawsze mam szczęście… - warknął wędrowiec. - Zignorować? Udawać, że mnie tu nie ma? Eh… - westchnął.
- Czego! - powiedział głośniej.
Karczmarz zarył w śniegu jak rasowy renifer i zwrócił się do wędrowcy.
- A ty kto? - zapytał.
- Jestem Geralt. Wiedźmin - powiedział wędrowiec. Oczekiwał normalnej reakcji czyli przerażonego spojrzenia, znaków krzyża, plucia przez lewe ramię… Tymczasem karczmarz przyglądał mu się bacznie, acz bez cienia lęku.
- Na Paladyna to ty nie wyglądasz, to set Wojownika? - zapytał karczmarz.
Wiedźmin zgłupiał.
Co? - wydukał.
No na Rycerza śmierci też nie wyglądasz. Miecze masz dwuręczne, więc nie Łotrzyk. Huntard? Też nie… Kim jesteś?
- Już mówiłem, jestem wiedźminem, nazywam się Geralt. Geralt z Rivii. Zabijam potwory.
- Z Rivii? Nie znam takiego serwera. Ale ale, zabijasz potwory. Czyli zajmujesz się też CC?
- ...cc?
- Crowd Control, kontrolowaniem tłumu, nubie. Czy byłbyś w stanie opanować np takie stado murloków i zmusić je do zrobienia czegoś, co chcesz?
Geralt nie miał pojęcia czym są murloki, ale zafascynowało go to, co mówił karczmarz.
- Tak, oczywiście. Robię w potworach. CC, zabijanie… Mówisz i masz.
- Uff! - odetchnął z ulgą karczmarz. - jesteś człowiekiem, którego szukam!
Geralt odniósł wrażenie, że wokół niego dzieje się coś, czego do końca nie rozumie.
- Na czym polega zlecenie? - zapytał.
- Zlecenie? A tak, jestem w pewnym sensie quest giverem, haha. Dobrze, no to tak, Nazywam się Winston, Harold Winston i to moja karczma. Nagroda - worek złota, nocleg, posiłek - ile zjesz to twoje, a jak ktoś da ci coś jeszcze, to też twoje. Zlecenie z rodzaju “znajdź poszukiwanego osobnika, ogarnij sytuację po drodze.” Proste. Może nawet obędzie się bez użycia miecza.
Oferta brzmiała jak przysłowiowa gwiazdka z nieba. Geralt nie zastanawiał się długo - knajpa wyglądała na pełną, istniało ryzyko, że wszystkie miejsca były zajęte. Mógł odmrozić sobie tyłek śpiąc w stajni albo przetrzepać czyjąś skórę i wyspać się w ciepłym, normalnym łóżku. Wybór był prosty.
- Umowa stoi. Jakiego paskudę mam zabić?
Karczmarz zachichotał.
- Zabić? Nie nie, może później. Zaczniemy od CC. Chodźmy - ruszył w kierunku drzwi.
- Tylko nie wyciągaj od razu miecza. - ostrzegł karczmarz. Weszli do wielkiej sali. Nic nie przygotowało Geralta na to co zobaczył. Po głównej hali biegało stado dziwnych istot, wydając dziwne mrrglowe dźwięki i niszcząc co popadnie. Jakiś blond elf próbował czarami podpalić choinkę. Pod choinką siedział wielki biały tygrys i łapą zbijał bombki. Zastawa stołowa tańczyła na stole wykrzykując obelgi w stronę gości. Karczma przedstawiała żałosny widok i choć wypchana była po brzegi różnymi istotami, ewidentnie nikt sie dobrze nie bawił.
Geralt złapał karczmarza za fartuch i odskoczył pod ścianę.
- Co tu się dzieje, do cholery - warknął.
- Aleosochodzi - wymamrotał karczmarz ledwo łapiąc oddech.
- To wszystko nieludzie! - warknął wiedźmin. - to pułapka? Kto cię nasłał? Czy to znowu jakiś durny pomysł Jaskra?
- Panie, coś pan - karczmarz wyrwał się z uchwytu Geralta. - Kto to Jaskier? Przyjęcie wigilijne mamy i ktoś to musi ogarnąć. Nasz wodzirej zaginął. Ktoś go musi znaleźć. Padło na Ciebie.
- Przyjęcie...wigilijne? Dobra, stop, od początku.
- No tak. Mieliśmy zrobić spotkanie przy kominku połączone z imprezą świąteczną, w końcu dziś Wigilia, ale Medivh, który miał być wodzirejem, gdzieś zniknął. No i widzisz co się dzieje. Ktoś zjadł karty i nie możemy grać. Zastawa oszalała. Żarcie mi się przypala na ogniu, a goście się nudzą. A jak się nudzą, to im głupie pomysły przychodzą do głowy. Jeszcze chwila i cały interes pójdzie z dymem.
- Medivh?
- No tak, mag. I to całkiem niezły. Jeszcze godzinę temu plątał się tu i na zapleczu, pierwsi goście akurat zaczęli się pojawiać. I nagle pufff, nie ma, zniknął. Ożywił zastawę, przeniósł całą menażerię przez portal, przysięgam też, że widziałem Wielkiego Złego Wilka i nagle Medivha gdzieś wywiało. Musi wrócić, bo ani muzyki nie ma, ani nikogo do ogarnięcia tego cyrku.
- Wielkiego, Złego… Stop. Ta knajpa pełna jest nieludzi - wywarczał wiedźmin.
- Nieludzi, nieludzi! Cholerny rasista! - zaperzył się karczmarz. - tylko ludziom pomagasz? Humanista się znalazł! Moja babka była gnomką, a dziadek krasnoludem, uważasz mnie za kogoś gorszego?? Masz coś do mnie??
- Ja..umm… nie, skąd. Ja tylko… zaskoczony jestem, bo u nas… u nas mało nieludzi. - odpowiedział zszokowany Geralt.
- Aaaaa, kolega nie stąd? To ja przepraszam. Już tłumaczę. Pytaj.
- Zacznę od oczywistego - na stole tańczy goła krowa...
- To taurenka.Taureni to taka sympatyczna rasa z Mulgore. A goła, bo to Goldshire. Panie, co tu się dzieje w normalny dzień...
- Nie chcę chyba wiedzieć.. Ok, pomińmy krowę. Ta pijana laska koło kominka, która wygląda jak umarła to kto?
- No no no, panie wiedźmin, dobre oko - zachichotał karczmarz. - To Sylvanas. I ona nie tylko wygląda jak umarła. Szlag ją trafił już kilka razy, tak z pięć, ale przestaliśmy liczyć. I jak widać, nie trafiło jej kompletnie, wysuszy mi całe zapasy piwa, bo pije jak na nieumarłego przystało, czyli bez umiaru.
- Nie...nieumarła?
- No nie umarła, to znaczy umarła, ale nie całkiem. Nie no, całkiem, ale potem zmieniła zdanie. Baby, kto by to ogarnął.
- Aha. Ładna...zbroja. A ten mały ludzik, z białą brodą?
- Ludzik! To gnom, Gelbin. I to nie broda. To wąsy z bokobrodami. Bokobrodowąsy. Łapiesz o co chodzi. Obok niego trzy krasnoludy. Te dwa z długimi brodami to Muradin i Falstad, ten trzeci, z krótszą brodą to tak naprawdę krasnoludka, Moira.
- Gdzie ja do cholery jestem - westchnął Geralt. - a ten kudłaty facet z piórami w naramiennikach?
- To druid, Nocny Elf, Malfurion. Ta panna w białej kiecce obok to Tyrande, jej tygrys właśnie zjada choinkę. Fajna laska, tylko jej nie denerwuj, bo potrafi przywalić. Ostatnio Falstad wylał jej wino na kieckę, mało mi knajpy nie rozniosła. Dobrze że ktoś coś najechał i wszystkich wymiotło na pole walki, inaczej kto wie jak to by się skończyło.
- Nocny Elf?
- No tak, bo my mamy różne elfy. Nocne, krwawe… O, tamten wysoki blond koleś w dziwnym stroju podpalający drzewko to akurat krwawy elf, Lor’themar. Biedak, ktoś mu powiedział, że to bal przebierańców i przebrał się za pandę. Założę się, że to któryś z trolli.
- Trolle? Pandy?
- Pandy to takie duże miśki, zajrzyj do spiżarni, wiecznie głodne towarzystwo, pewnie gdzieś tam są i wyżerają mi zapasy. A trolle to takie niebieskie, no, trolle. Trolla nie widziałeś? W internetach nie bywasz? Na forum nie zaglądasz? No troll to troll. Ten koleś gimnastykujący się na środku sali jak połamaniec to troll, oni nazywają to tańcem.
- Ja zabijam trolle.
- A to nie, u nas trolle to takie ciepłe kluchy, drą ryja, krzyczą “dazdingo” i tyle z nich pożytku. No chyba że znowu jakieś duchy przywołają i trzeba rajd robić i trzepać im skórę. Ale to tak raz na dwa - trzy dodatki. Teraz jest spokojnie.
-Każde słowo, które wypowiadasz, osobno ma sens, ale razem… a te małe, zielone i niebieskie istoty?
-To właśnie murloki. Nie ma Medivha więc nie ma komu ich uspokoić, dostają szału gdy widzą balony. Nic tylko “Aaaaughibbrgubugbugrguburgle” i “RwlRwlRwlRwl”! Oszaleć można! Znajdź Medivha! Jeśli go nie znajdziesz, będziesz musiał zająć się opanowaniem tej menażerii.
-Dobrze, już dobrze. Kto widział go ostatni?
-Zacznij od Khadgara. To ten człowiek w dziwnej kiecce. Koniecznie zapytaj go o wąsy! - zaśmiał się karczmarz.
-Powodzenia, ja wracam za bar. Nie wracaj bez Medivha!
Geralt ruszył w kierunku wskazanego człowieka, który ze smakiem pałaszował jakieś kiełki z miski.
Cześć - zagaił wiedźmin.
-Witaj, wędrowcze! Czy przyszedłeś po autograf? Chętnie podpiszę ci egzemplarz “Mistycznych podróży Khadgara”!
-Ummm… No niestety, dopiero zamówiłem swój egzemplarz w księgarni wysyłkowej… jeszcze nie przysłali… ale skoro już tu jestem, to chciałem zapytać o Medivha.
-Oh. szkoda - mag był wyraźnie zawiedziony. - Medivh to, Medivh tamto. ‘Ojejku jejku, Medivh zamienił się w kruka! Jejku jejku, Medivh robi potańcówkę w wieży! Jejku jejku, Medivh wpuścił do nas Legion! Też mi coś! - wymamrotał Khadgar. Zorientował się jednak, że wiedźmin słucha. - Tak, ekhem, co chcesz wiedzieć?
-Kiedy go ostatnio widziałeś?
-Z godzinę temu. Wyszedł z kuchni z całym orszakiem talerzy. Pozer. Proste zaklęcie, a wszyscy się ekscytują jakby to było coś wielkiego. Przenieść całe miasto na inny kontynent - to jest osiągnięcie! Bo wiesz, do tego potrzeba…
-Tak, domyślam się, dzięki. Co dalej?
-Zobaczył Velena, zbladł i uciekł na zaplecze.
-Który to Velen?
-A, ten Draenei koło choinki.
-...draenei?
-...niebieska koza. Ten wysoki, z długa brodą. Obok tej Yrel, też Draenei.
-Dzięki. Zanim pójdę - co się stało z twoimi wąsami?
Mag zrobił się czerwony na twarzy, odwrócił się na pięcie i odszedł. Geralt mógłby przysiąc, że słyszał coś o zamienianiu w owce, ale nie miało to dla niego sensu. Podszedł do istoty zwanej Velenem, cudem unikając zabójczego talerza - frisbee rzuconego w jego kierunku przez murloka.
-Przepraszam, szukam Medivha.
-Ja też. Podejrzewam, że zabrakło mu czasu. Przyszedłem jako pierwszy z gości i przysięgam, że widziałem lokówki w jego włosach! Na mój widok uciekł na zaplecze. Poszukaj go tam. I Pośpiesz się, murloki najadły się cukru i rozpiera je energia, podejrzewam że organizują właśnie ustawkę z zastawą!
-Mag z lokówkami, zawsze wiedziałem, że to próżne istoty - wymruczał Geralt kierując się w stronę zaplecza karczmy. Za drzwiami zobaczył małą, roześmianą gnomkę, która tarzała się po podłodze ze śmiechu.
-Witam, przeszkadzam w czymś? Szukam Medivha.
Gnomka, choć wydawało się to niemożliwe, roześmiała się jeszcze bardziej.
-Halo? Medivh? Czy wszyscy tu powariowali?
-LOLOLOL… Na dole...w piwnicy… - wydusiła między atakami śmiechu gnomka. - właśnie stamtąd wracam…- wyszeptała ocierając łzy. - Muszę to opowiedzieć Nozdormu - zachichotała, zmieniła się w złotego smoka i zniknęła.
-Całe to złoto z nagrody wydam na terapię, to jakiś dom wariatów - Geralt nie był pewny czy chce wiedzieć co znajduje się w piwnicy, ale zlecenie to zlecenie. Ruszył w dół schodami.
-Ależ panie, tak nie można, przecież musisz się zająć gośćmi! - dobiegł głos zza drzwi piwnicy.
-Jak ja mam się im tak pokazać? Zwariowałeś? - odpowiedział mu drugi głos.
Geralt nacisnął klamkę i wszedł do środka. Jego oczom ukazało się dwóch mężczyzn. Jeden, wysoki i smutny, stał przy drzwiach, drugi siedział tyłem do drzwi w półmroku.
-Panie, tak nie wolno. Zakaz wstępu. Wypad albo zamienimy cię w żabę. - powiedział ten wyższy.
-Moroes, tak nie wolno. Mamy przes...chlapane. Nie bądź niegrzeczny. - -odpowiedział ten siedzący tyłem, dalej ukrywając się w cieniu.- O co chodzi? - zwrócił się do wiedźmina.
-Przepraszam, nazywam się Geralt, szukam Medivha.
-Gratulacje, znalazłeś mnie. Słucham.
-Na górze mamy mały armageddon i przydałby się mag do kontrolowania tej menażerii.
-Cóż, fajnie, ale mamy tu mały problem.
-Zajmuję się rozwiązywaniem problemów. Co się stało?
Moroes niespodziewanie zachichotał i był to dźwięk straszniejszy dla Geralta niż krzyk wygłodniałej harpii.
-Piłeś? Nie czaruj - Moroes zachichotał jeszcze straszniej.
-To się stało - powiedział Medivh i wyszedł z zacienionej części piwnicy.
Geralt jeszcze nigdy nie widział czegoś podobnego. Widok zmroził mu krew w żyłach. Mag wyglądałby jak przeciętny, normalny czarodziej, gdyby jego strój nie był strojem odpowiednim raczej przedstawicielki płci pięknej. Sukienka z sugestywnymi wycięciami wyglądałaby pięknie na czarodziejce, na facecie wyglądała dość dziwnie. Długie, platynowe włosy dziwnie nie pasowały do ewidentnie męskiej twarzy, a kozia bródka nie szła w parze z fioletowym cieniem do oczu i różową szminką. Stanik sukienki ukrywał krągłości na tyle, by uruchomić wyobraźnię, ale nie być obscenicznym. Zaraz, krągłości?? Medalion wiedźmina tańczył na szyi lambadę. Geralt z trudem odzyskał głos.
-Masz cycki… - wydukał i była to obecnie najinteligentniejsza rzecz jaką mógł powiedzieć. Moroes zachichotał jeszcze głośniej.
-No, mam cycki. Najpierw mnie to nawet ucieszyło, ale potem zobaczyłem makijaż i już mnie to tak nie bawi - odparł Medivh.
-Co się stało?
-Zabrakło mi czasu na przygotowanie koafiury metodami tradycyjnymi i postanowiłem użyć magii. Niestety, zaklęcie było felerne.
-Nie było felerne tylko wypiłeś za dużo przed castowaniem - ze złośliwym uśmieszkiem wtrącił Moroes. - Pochlał i wycastował sobie zmianę w Jainę. Ale po promilach zapomniał o pewnym elemencie czaru i teraz ma swoje ciało, ale cycki, włosy i makijaż Jainy, jednej z czarodziejek. Lata całe twierdził, że dobrze wygląda przez dietę, a nie przez magię kosmetyczną! A teraz pójdzie fama, że największy czarodziej w Azeroth nie potrafi rzucić prostego zajęcia na ułożenie włosów! Ba, że musi takie zaklęcia rzucać! Valen nigdy nie da mu o tym zapomnieć! - Moroes prawie płakał ze śmiechu.
-Nie widzę w tym nic śmiesznego - odburknął Medivh. - Jestem tego wart! - powiedział, i zarzucił włosy za ramię.
-Nie chcę psuć ci zabawy, ale na górze robi się gorąco, musisz wrócić i opanować ten cyrk! - Geralt miał zadanie do wykonania.
-Nie wyjdę w takim stanie! - Medivh nie chciał współpracować.
-Dobrze, skontaktujmy się z jakimś magiem, który nam pomoże. Moroes, jakieś propozycje?
-Khadgar nie da Medivhowi o tym zapomnieć więc odpada. Może skontaktujemy się z Jainą?
-Ale jak?
-Oh, w końcu jesteśmy magami! Mamy taką szklaną kulkę. Pukasz w nią i mówisz imię osoby, z którą się chcesz skontaktować. Puff i masz połączenie audio-wizualne.
Geralt sięgnął po kryształowa kulkę, zapukał w nią i wypowiedział imię czarodziejki. Nie lubił magiczek, zawsze miały humory, ale zadanie to zadanie.
-Czego? - odezwał się jakże piękny, melodyjny i przyjazny głos po drugiej stronie kuli.
-Witam jestem Geralt i mam problem.
W szklanej kuli pojawiło się duże oko, uważnie przypatrując się wiedźminowi. Makijaż do złudzenia przypominał ten z twarzy Medivha.
-Czy ja wyglądam jak poradnia? Skąd masz mój numer?
Medivh fuknął zdegustowany, Moroes natomiast świetnie się bawił. Geralt streścił czarodziejce całą sytuację. Przez chwilę nie słyszał żadnej odpowiedzi, myślał już nawet, że czarodziejka zerwała połączenie. Nagle jednak usłyszał zduszone “muszę to zobaczyć”i zrozumiał, że magiczka rozpaczliwie usiłuje nie wybuchnąć śmiechem. Wyciągnął kulę w kierunku Medivha tak, by mogła go w pełni zobaczyć.
Jeszcze długo śmiech Jainy rozbrzmiewał w ścianach piwnicy. W końcu jednak uspokoiła się na tyle, by wydusić:
-Potrzebny wam kapłan, na to poradzi tylko egzorcyzm. Skontaktujcie się z Anduinem - i zerwała połączenie.
-Anduin! Czemu o tym nie pomyślałem! - powiedział Medivh i wyczarował portal. Po kilku minutach przeszedł przez niego młody mężczyzna.
-Dobry wieczór, jestem Anduin. Dostałem nagłe wezwa...NA ŚWIATŁOŚĆ NAARU I RYCERZY SREBRNEJ DŁONI, COŚ TY ZROBIŁ, MADIVHIE!
-No siema, co tam? - Medivh wyraźnie unikał tematu. Geraltowi kończyła się cierpliwość.
-Zmyj mu makijaż, schowaj cycki, na górze murloki niszczą choinkę, a zastawa zjada obiad. Nie ma czasu! Do roboty!
-Jak ty do mnie mówisz? Jestem książę Anduin! Okaż trochę szacunku! A ty, Medivhie... Jestem rozczarowany twoją postawą. Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że magia nie służy do zabawy! Chwila, nie będzie obiadu?!?
-Daj spokój, Anduinie, przecież wiesz, że to nie jest najgłupsza rzecz, jaką zrobił po pijaku - Moroes ewidentnie świetnie się bawił kosztem swojego pana.
-Ja nie robię głupich rzeczy! - odparł urażony Medivh.
-Taaak? A pamiętasz jak zamieniłeś ostrza Garony w piankowe miecze? Miesiąc spałeś potem na kanapie. Albo jak zamieniłeś wąsy Khadgara w roślinki? Dwa tygodnie szukaliśmy przeciwzaklęcia, biedak musiał codziennie je podlewać! Do dziś ci tego nie zapomniał. A pamiętasz jak Jaina dała ci kosza? Z rozpaczy piłeś przez miesiąc i koniec końców wpuściłeś Legion do Azeroth. To nie było głupie? A pamiętasz…
-Dobrze już, dobrze! - Medivh przerwał Moroesowi. - Mam problem z piciem i czarami! I piciem jak czaruję! I czarowaniem jak piję! Też mi wielka rzecz! Zastanówmy się teraz jak to odkręcić.
-Mogę cię oczyścić egzorcyzmem, wrócisz do poprzedniej formy - powiedział Anduin.
-Tak, super, zanim to jednak się stanie… - mag odprowadził młodzieńca na bok i coś mu szeptał do ucha.
-OCZYSZCZĘ CIĘ CAŁEGO, NIE ZOSTAWIĘ CI PIERSI, TY…
-No tak, cóż, warto było spróbować. No to jedziemy, trzeba się zająć gośćmi. Do roboty!
Anduin rzucił zaklęcie oczyszczające. Medivha spowiła chmura purpurowego dymu. Gdy się rozwiała, oczom zgromadzonych ukazał się mag w swojej zwyczajnej postaci.
-No tak, wszystko na miejscu. Pora do pracy. Tak. Hmm. To co się tu wydarzyło… zostaje między nami, tak? Ekhem. Fajnie. Tak, choinka, murloki. No to nara - i Medivh wyszedł z piwnicy.
-Jak zwykle ja muszę sprzątać - wymamrotał Moroes. - Wiedźminie, oto sakiewka złota. Mam nadzieje, że się rozumiemy, nic się tu nie wydarzyło.
-Tak tak, oczywiście. - powiedział Geralt. To była duża sakiewka i brzęczała przyjemnie dla wiedźminiego ucha. Podwójny zarobek? Czemu nie. I tak nikt mu nigdy nie uwierzy w tę historię. Sakiewka szybko przeszła z ręki do ręki. Moroes udał się za swoim panem.
-Ciężko było, nie? - powiedział Geralt spoglądając na poważnego Anduina. - To co, uciekasz do domu z tego cyrku?
-Zwariowałeś? Poczekam aż reszta pochleje i zaczną robić głupie rzeczy. Ktoś ich musi z tego wyratować.
-Ah, taki młody a już z misją ratowania innych. To się chwali.
J-aką misją? Ja im ratuje tyłki, a oni mi płacą za milczenie. Mój ojciec ciągle tylko gada “ja w twoim wieku to zarabiałem na życie jako gladiator! Ja w twoim wieku broniłem świata! Zero kieszonkowego! Cierpienie kształtuje duszę!’ Bla bla bla! - Anduin przedrzeźniał swojego ojca.
- Trzeba sobie w życiu jakoś radzić, a ja znalazłem lepszy sposób na zarabianie niż taplanie się w błocie i okładanie maczugami jak mój ojciec. Wiesz ile kosztuje moje milczenie? - Anduin odwrócił się i ruszył w stronę schodów do karczmy.
Geralt nie wiedział co powiedzieć. W milczeniu poszedł za sprytnym młodzieńcem do głównej sali.
-Zabrać nagrodę i zmykać - pomyślał. Wyglądało na to, że Medivh ogarnął murloki i gości. Nic już nie płonęło, obgryziona choinka wyglądała nawet nawet, a na stół właśnie wchodziły - dosłownie - poobtłukiwane talerze wypakowane różnymi potrawami. Geralt przyglądał się przez chwilę małym nóżkom.
-Panie wiedźmin! Panie wiedźmin! - krzyknął do niego karczmarz. - Medivh wrócił, impreza uratowana. Oto pańska nagroda. - Geralt z przyjemnością przygarnął drugi mieszek złota. To był udany, choć dziwny wieczór.
- Pański pokój jest na górze, tylko choćby się waliło i paliło, nie zabieraj pan koboldom na korytarzu świeczek.
-Kobo...No tak, dzięki, no to nara.
-Chwila chwila. - obok Geralta pojawił się Medivh. - Może jestem pijakiem i snobem, ale potrafię okazać wdzięczność. Może dołączysz do nas przy stole?
-Ja?? - Geralt nie spodziewał się zaproszenia. Święta zawsze spędzał sam, w końcu kto normalny zaprosiłby do stołu wiedźmina?
-No a kto jak nie człowiek, który uratował nam święta? Wiesz co by się działo gdybyś nie… Ale o tym nie rozmawiamy. Koniecznie musisz do nas dołączyć! - Medivh był uparty. Wymiana między magiem i wiedźminem przyciągnęła uwagę ludzi przy stole.
-No chodź! Nie daj się prosić! - krzyknęła do Geralta spotkana wcześniej gnomko smoczyca. - Chromie się nie odmawia! - i roześmiała się na głos.
-Nie daj się prosić! - dołączył do niej Velen.
-Wystarczy dla każdego! - Khadgar wzniósł puchar pełen piwa w kierunku wiedźmina.
-Ale ja… - Geralt nie wiedział co powiedzieć.
-Tu nikt nie jest normalny i dla każdego jest miejsce! W końcu to Azeroth! - Medivh lekko pchnął Geralta w stronę wolnego miejsca przy stole.
Wiedźmin został na kolacji i były to najpiękniejsze święta w jego życiu. - Podoba mi się tu - pomyślał osuszając kolejny kufel piwa. - Fajne nieludzie, i nawet ja tu pasuję…- W pewnym momencie ktoś wcisnął mu w ręce paczkę wyciągniętą spod choinki.
- Prezent? Dla mnie? - pomyślał. W środku znalazł zabawkę - figurkę czegoś dziwnego, zwanego przez innych moonkinem - i książkę: Steamy romance Novel: Got Milk? Zarumienił się i rozejrzał wokół stołu. Taurenka puściła do niego oko. Zarumienił się jeszcze bardziej…
Dwa dni później o pierwszym brzasku bardzo szczęśliwy i bardzo nietrzeźwy Geralt wyruszył na szlak.
- Ja tu jeszcze wrócę - pomyślał z uśmiechem. - Fajne to Azeroth.
- Rusz się, Płotka - warknął do konia mężczyzna. Wyraźnie nie dopisywał mu humor. Jego długie białe włosy szybko przykrywał śnieg. Dwa miecze na plecach i długa blizna przez pół twarzy skutecznie odstraszały każdego, kto chciałby nawiązać rozmowę. Zresztą, mało kto zwracał na niego uwagę - przechodniów było mało, a ci, których można było zobaczyć, wyraźnie spieszyli się gdzieś, kompletnie ignorując wędrowca, dla którego była to miła odmiana od zwyczajowej paniki, którą wywoływał jego widok.
- Dziwne miejsce. Elwynn. Co to jest Elwynn? Nie wiem nawet gdzie jesteśmy. Znaleźć schronienie, ogrzać się trochę, spędzić noc w spokoju i wrócić na szlak, czy ja proszę o tak wiele? - mruczał pod nosem wędrowiec. W końcu zobaczył coś, co mogło przy odrobinie dobrej woli służyć za cel wędrówki i źródło tego, czego szukał - na skrzyżowaniu dróg stała karczma. “Lion’s Pride, Goldshire” głosił napis na ścianie. Dobiegające z wnętrza dźwięki muzyki i głosy wyraźnie wskazywały, że przybytek cieszy się dużym powodzeniem.
- Ciekawe czy będzie wolne miejsce… - mężczyzna skierował swe kroki w stronę knajpy. Nagle z hukiem otworzyły się drzwi budynku i wybiegł z nich wyraźnie przerażony karczmarz. Pobrudzony piwem fartuch z logiem karczmy przekręcił mu się na bok, stając się parodią płaszcza.
- Ratunku! Ratunku! Ludzie, pomocy!
- Na psi urok, ja to zawsze mam szczęście… - warknął wędrowiec. - Zignorować? Udawać, że mnie tu nie ma? Eh… - westchnął.
- Czego! - powiedział głośniej.
Karczmarz zarył w śniegu jak rasowy renifer i zwrócił się do wędrowcy.
- A ty kto? - zapytał.
- Jestem Geralt. Wiedźmin - powiedział wędrowiec. Oczekiwał normalnej reakcji czyli przerażonego spojrzenia, znaków krzyża, plucia przez lewe ramię… Tymczasem karczmarz przyglądał mu się bacznie, acz bez cienia lęku.
- Na Paladyna to ty nie wyglądasz, to set Wojownika? - zapytał karczmarz.
Wiedźmin zgłupiał.
Co? - wydukał.
No na Rycerza śmierci też nie wyglądasz. Miecze masz dwuręczne, więc nie Łotrzyk. Huntard? Też nie… Kim jesteś?
- Już mówiłem, jestem wiedźminem, nazywam się Geralt. Geralt z Rivii. Zabijam potwory.
- Z Rivii? Nie znam takiego serwera. Ale ale, zabijasz potwory. Czyli zajmujesz się też CC?
- ...cc?
- Crowd Control, kontrolowaniem tłumu, nubie. Czy byłbyś w stanie opanować np takie stado murloków i zmusić je do zrobienia czegoś, co chcesz?
Geralt nie miał pojęcia czym są murloki, ale zafascynowało go to, co mówił karczmarz.
- Tak, oczywiście. Robię w potworach. CC, zabijanie… Mówisz i masz.
- Uff! - odetchnął z ulgą karczmarz. - jesteś człowiekiem, którego szukam!
Geralt odniósł wrażenie, że wokół niego dzieje się coś, czego do końca nie rozumie.
- Na czym polega zlecenie? - zapytał.
- Zlecenie? A tak, jestem w pewnym sensie quest giverem, haha. Dobrze, no to tak, Nazywam się Winston, Harold Winston i to moja karczma. Nagroda - worek złota, nocleg, posiłek - ile zjesz to twoje, a jak ktoś da ci coś jeszcze, to też twoje. Zlecenie z rodzaju “znajdź poszukiwanego osobnika, ogarnij sytuację po drodze.” Proste. Może nawet obędzie się bez użycia miecza.
Oferta brzmiała jak przysłowiowa gwiazdka z nieba. Geralt nie zastanawiał się długo - knajpa wyglądała na pełną, istniało ryzyko, że wszystkie miejsca były zajęte. Mógł odmrozić sobie tyłek śpiąc w stajni albo przetrzepać czyjąś skórę i wyspać się w ciepłym, normalnym łóżku. Wybór był prosty.
- Umowa stoi. Jakiego paskudę mam zabić?
Karczmarz zachichotał.
- Zabić? Nie nie, może później. Zaczniemy od CC. Chodźmy - ruszył w kierunku drzwi.
- Tylko nie wyciągaj od razu miecza. - ostrzegł karczmarz. Weszli do wielkiej sali. Nic nie przygotowało Geralta na to co zobaczył. Po głównej hali biegało stado dziwnych istot, wydając dziwne mrrglowe dźwięki i niszcząc co popadnie. Jakiś blond elf próbował czarami podpalić choinkę. Pod choinką siedział wielki biały tygrys i łapą zbijał bombki. Zastawa stołowa tańczyła na stole wykrzykując obelgi w stronę gości. Karczma przedstawiała żałosny widok i choć wypchana była po brzegi różnymi istotami, ewidentnie nikt sie dobrze nie bawił.
Geralt złapał karczmarza za fartuch i odskoczył pod ścianę.
- Co tu się dzieje, do cholery - warknął.
- Aleosochodzi - wymamrotał karczmarz ledwo łapiąc oddech.
- To wszystko nieludzie! - warknął wiedźmin. - to pułapka? Kto cię nasłał? Czy to znowu jakiś durny pomysł Jaskra?
- Panie, coś pan - karczmarz wyrwał się z uchwytu Geralta. - Kto to Jaskier? Przyjęcie wigilijne mamy i ktoś to musi ogarnąć. Nasz wodzirej zaginął. Ktoś go musi znaleźć. Padło na Ciebie.
- Przyjęcie...wigilijne? Dobra, stop, od początku.
- No tak. Mieliśmy zrobić spotkanie przy kominku połączone z imprezą świąteczną, w końcu dziś Wigilia, ale Medivh, który miał być wodzirejem, gdzieś zniknął. No i widzisz co się dzieje. Ktoś zjadł karty i nie możemy grać. Zastawa oszalała. Żarcie mi się przypala na ogniu, a goście się nudzą. A jak się nudzą, to im głupie pomysły przychodzą do głowy. Jeszcze chwila i cały interes pójdzie z dymem.
- Medivh?
- No tak, mag. I to całkiem niezły. Jeszcze godzinę temu plątał się tu i na zapleczu, pierwsi goście akurat zaczęli się pojawiać. I nagle pufff, nie ma, zniknął. Ożywił zastawę, przeniósł całą menażerię przez portal, przysięgam też, że widziałem Wielkiego Złego Wilka i nagle Medivha gdzieś wywiało. Musi wrócić, bo ani muzyki nie ma, ani nikogo do ogarnięcia tego cyrku.
- Wielkiego, Złego… Stop. Ta knajpa pełna jest nieludzi - wywarczał wiedźmin.
- Nieludzi, nieludzi! Cholerny rasista! - zaperzył się karczmarz. - tylko ludziom pomagasz? Humanista się znalazł! Moja babka była gnomką, a dziadek krasnoludem, uważasz mnie za kogoś gorszego?? Masz coś do mnie??
- Ja..umm… nie, skąd. Ja tylko… zaskoczony jestem, bo u nas… u nas mało nieludzi. - odpowiedział zszokowany Geralt.
- Aaaaa, kolega nie stąd? To ja przepraszam. Już tłumaczę. Pytaj.
- Zacznę od oczywistego - na stole tańczy goła krowa...
- To taurenka.Taureni to taka sympatyczna rasa z Mulgore. A goła, bo to Goldshire. Panie, co tu się dzieje w normalny dzień...
- Nie chcę chyba wiedzieć.. Ok, pomińmy krowę. Ta pijana laska koło kominka, która wygląda jak umarła to kto?
- No no no, panie wiedźmin, dobre oko - zachichotał karczmarz. - To Sylvanas. I ona nie tylko wygląda jak umarła. Szlag ją trafił już kilka razy, tak z pięć, ale przestaliśmy liczyć. I jak widać, nie trafiło jej kompletnie, wysuszy mi całe zapasy piwa, bo pije jak na nieumarłego przystało, czyli bez umiaru.
- Nie...nieumarła?
- No nie umarła, to znaczy umarła, ale nie całkiem. Nie no, całkiem, ale potem zmieniła zdanie. Baby, kto by to ogarnął.
- Aha. Ładna...zbroja. A ten mały ludzik, z białą brodą?
- Ludzik! To gnom, Gelbin. I to nie broda. To wąsy z bokobrodami. Bokobrodowąsy. Łapiesz o co chodzi. Obok niego trzy krasnoludy. Te dwa z długimi brodami to Muradin i Falstad, ten trzeci, z krótszą brodą to tak naprawdę krasnoludka, Moira.
- Gdzie ja do cholery jestem - westchnął Geralt. - a ten kudłaty facet z piórami w naramiennikach?
- To druid, Nocny Elf, Malfurion. Ta panna w białej kiecce obok to Tyrande, jej tygrys właśnie zjada choinkę. Fajna laska, tylko jej nie denerwuj, bo potrafi przywalić. Ostatnio Falstad wylał jej wino na kieckę, mało mi knajpy nie rozniosła. Dobrze że ktoś coś najechał i wszystkich wymiotło na pole walki, inaczej kto wie jak to by się skończyło.
- Nocny Elf?
- No tak, bo my mamy różne elfy. Nocne, krwawe… O, tamten wysoki blond koleś w dziwnym stroju podpalający drzewko to akurat krwawy elf, Lor’themar. Biedak, ktoś mu powiedział, że to bal przebierańców i przebrał się za pandę. Założę się, że to któryś z trolli.
- Trolle? Pandy?
- Pandy to takie duże miśki, zajrzyj do spiżarni, wiecznie głodne towarzystwo, pewnie gdzieś tam są i wyżerają mi zapasy. A trolle to takie niebieskie, no, trolle. Trolla nie widziałeś? W internetach nie bywasz? Na forum nie zaglądasz? No troll to troll. Ten koleś gimnastykujący się na środku sali jak połamaniec to troll, oni nazywają to tańcem.
- Ja zabijam trolle.
- A to nie, u nas trolle to takie ciepłe kluchy, drą ryja, krzyczą “dazdingo” i tyle z nich pożytku. No chyba że znowu jakieś duchy przywołają i trzeba rajd robić i trzepać im skórę. Ale to tak raz na dwa - trzy dodatki. Teraz jest spokojnie.
-Każde słowo, które wypowiadasz, osobno ma sens, ale razem… a te małe, zielone i niebieskie istoty?
-To właśnie murloki. Nie ma Medivha więc nie ma komu ich uspokoić, dostają szału gdy widzą balony. Nic tylko “Aaaaughibbrgubugbugrguburgle” i “RwlRwlRwlRwl”! Oszaleć można! Znajdź Medivha! Jeśli go nie znajdziesz, będziesz musiał zająć się opanowaniem tej menażerii.
-Dobrze, już dobrze. Kto widział go ostatni?
-Zacznij od Khadgara. To ten człowiek w dziwnej kiecce. Koniecznie zapytaj go o wąsy! - zaśmiał się karczmarz.
-Powodzenia, ja wracam za bar. Nie wracaj bez Medivha!
Geralt ruszył w kierunku wskazanego człowieka, który ze smakiem pałaszował jakieś kiełki z miski.
Cześć - zagaił wiedźmin.
-Witaj, wędrowcze! Czy przyszedłeś po autograf? Chętnie podpiszę ci egzemplarz “Mistycznych podróży Khadgara”!
-Ummm… No niestety, dopiero zamówiłem swój egzemplarz w księgarni wysyłkowej… jeszcze nie przysłali… ale skoro już tu jestem, to chciałem zapytać o Medivha.
-Oh. szkoda - mag był wyraźnie zawiedziony. - Medivh to, Medivh tamto. ‘Ojejku jejku, Medivh zamienił się w kruka! Jejku jejku, Medivh robi potańcówkę w wieży! Jejku jejku, Medivh wpuścił do nas Legion! Też mi coś! - wymamrotał Khadgar. Zorientował się jednak, że wiedźmin słucha. - Tak, ekhem, co chcesz wiedzieć?
-Kiedy go ostatnio widziałeś?
-Z godzinę temu. Wyszedł z kuchni z całym orszakiem talerzy. Pozer. Proste zaklęcie, a wszyscy się ekscytują jakby to było coś wielkiego. Przenieść całe miasto na inny kontynent - to jest osiągnięcie! Bo wiesz, do tego potrzeba…
-Tak, domyślam się, dzięki. Co dalej?
-Zobaczył Velena, zbladł i uciekł na zaplecze.
-Który to Velen?
-A, ten Draenei koło choinki.
-...draenei?
-...niebieska koza. Ten wysoki, z długa brodą. Obok tej Yrel, też Draenei.
-Dzięki. Zanim pójdę - co się stało z twoimi wąsami?
Mag zrobił się czerwony na twarzy, odwrócił się na pięcie i odszedł. Geralt mógłby przysiąc, że słyszał coś o zamienianiu w owce, ale nie miało to dla niego sensu. Podszedł do istoty zwanej Velenem, cudem unikając zabójczego talerza - frisbee rzuconego w jego kierunku przez murloka.
-Przepraszam, szukam Medivha.
-Ja też. Podejrzewam, że zabrakło mu czasu. Przyszedłem jako pierwszy z gości i przysięgam, że widziałem lokówki w jego włosach! Na mój widok uciekł na zaplecze. Poszukaj go tam. I Pośpiesz się, murloki najadły się cukru i rozpiera je energia, podejrzewam że organizują właśnie ustawkę z zastawą!
-Mag z lokówkami, zawsze wiedziałem, że to próżne istoty - wymruczał Geralt kierując się w stronę zaplecza karczmy. Za drzwiami zobaczył małą, roześmianą gnomkę, która tarzała się po podłodze ze śmiechu.
-Witam, przeszkadzam w czymś? Szukam Medivha.
Gnomka, choć wydawało się to niemożliwe, roześmiała się jeszcze bardziej.
-Halo? Medivh? Czy wszyscy tu powariowali?
-LOLOLOL… Na dole...w piwnicy… - wydusiła między atakami śmiechu gnomka. - właśnie stamtąd wracam…- wyszeptała ocierając łzy. - Muszę to opowiedzieć Nozdormu - zachichotała, zmieniła się w złotego smoka i zniknęła.
-Całe to złoto z nagrody wydam na terapię, to jakiś dom wariatów - Geralt nie był pewny czy chce wiedzieć co znajduje się w piwnicy, ale zlecenie to zlecenie. Ruszył w dół schodami.
-Ależ panie, tak nie można, przecież musisz się zająć gośćmi! - dobiegł głos zza drzwi piwnicy.
-Jak ja mam się im tak pokazać? Zwariowałeś? - odpowiedział mu drugi głos.
Geralt nacisnął klamkę i wszedł do środka. Jego oczom ukazało się dwóch mężczyzn. Jeden, wysoki i smutny, stał przy drzwiach, drugi siedział tyłem do drzwi w półmroku.
-Panie, tak nie wolno. Zakaz wstępu. Wypad albo zamienimy cię w żabę. - powiedział ten wyższy.
-Moroes, tak nie wolno. Mamy przes...chlapane. Nie bądź niegrzeczny. - -odpowiedział ten siedzący tyłem, dalej ukrywając się w cieniu.- O co chodzi? - zwrócił się do wiedźmina.
-Przepraszam, nazywam się Geralt, szukam Medivha.
-Gratulacje, znalazłeś mnie. Słucham.
-Na górze mamy mały armageddon i przydałby się mag do kontrolowania tej menażerii.
-Cóż, fajnie, ale mamy tu mały problem.
-Zajmuję się rozwiązywaniem problemów. Co się stało?
Moroes niespodziewanie zachichotał i był to dźwięk straszniejszy dla Geralta niż krzyk wygłodniałej harpii.
-Piłeś? Nie czaruj - Moroes zachichotał jeszcze straszniej.
-To się stało - powiedział Medivh i wyszedł z zacienionej części piwnicy.
Geralt jeszcze nigdy nie widział czegoś podobnego. Widok zmroził mu krew w żyłach. Mag wyglądałby jak przeciętny, normalny czarodziej, gdyby jego strój nie był strojem odpowiednim raczej przedstawicielki płci pięknej. Sukienka z sugestywnymi wycięciami wyglądałaby pięknie na czarodziejce, na facecie wyglądała dość dziwnie. Długie, platynowe włosy dziwnie nie pasowały do ewidentnie męskiej twarzy, a kozia bródka nie szła w parze z fioletowym cieniem do oczu i różową szminką. Stanik sukienki ukrywał krągłości na tyle, by uruchomić wyobraźnię, ale nie być obscenicznym. Zaraz, krągłości?? Medalion wiedźmina tańczył na szyi lambadę. Geralt z trudem odzyskał głos.
-Masz cycki… - wydukał i była to obecnie najinteligentniejsza rzecz jaką mógł powiedzieć. Moroes zachichotał jeszcze głośniej.
-No, mam cycki. Najpierw mnie to nawet ucieszyło, ale potem zobaczyłem makijaż i już mnie to tak nie bawi - odparł Medivh.
-Co się stało?
-Zabrakło mi czasu na przygotowanie koafiury metodami tradycyjnymi i postanowiłem użyć magii. Niestety, zaklęcie było felerne.
-Nie było felerne tylko wypiłeś za dużo przed castowaniem - ze złośliwym uśmieszkiem wtrącił Moroes. - Pochlał i wycastował sobie zmianę w Jainę. Ale po promilach zapomniał o pewnym elemencie czaru i teraz ma swoje ciało, ale cycki, włosy i makijaż Jainy, jednej z czarodziejek. Lata całe twierdził, że dobrze wygląda przez dietę, a nie przez magię kosmetyczną! A teraz pójdzie fama, że największy czarodziej w Azeroth nie potrafi rzucić prostego zajęcia na ułożenie włosów! Ba, że musi takie zaklęcia rzucać! Valen nigdy nie da mu o tym zapomnieć! - Moroes prawie płakał ze śmiechu.
-Nie widzę w tym nic śmiesznego - odburknął Medivh. - Jestem tego wart! - powiedział, i zarzucił włosy za ramię.
-Nie chcę psuć ci zabawy, ale na górze robi się gorąco, musisz wrócić i opanować ten cyrk! - Geralt miał zadanie do wykonania.
-Nie wyjdę w takim stanie! - Medivh nie chciał współpracować.
-Dobrze, skontaktujmy się z jakimś magiem, który nam pomoże. Moroes, jakieś propozycje?
-Khadgar nie da Medivhowi o tym zapomnieć więc odpada. Może skontaktujemy się z Jainą?
-Ale jak?
-Oh, w końcu jesteśmy magami! Mamy taką szklaną kulkę. Pukasz w nią i mówisz imię osoby, z którą się chcesz skontaktować. Puff i masz połączenie audio-wizualne.
Geralt sięgnął po kryształowa kulkę, zapukał w nią i wypowiedział imię czarodziejki. Nie lubił magiczek, zawsze miały humory, ale zadanie to zadanie.
-Czego? - odezwał się jakże piękny, melodyjny i przyjazny głos po drugiej stronie kuli.
-Witam jestem Geralt i mam problem.
W szklanej kuli pojawiło się duże oko, uważnie przypatrując się wiedźminowi. Makijaż do złudzenia przypominał ten z twarzy Medivha.
-Czy ja wyglądam jak poradnia? Skąd masz mój numer?
Medivh fuknął zdegustowany, Moroes natomiast świetnie się bawił. Geralt streścił czarodziejce całą sytuację. Przez chwilę nie słyszał żadnej odpowiedzi, myślał już nawet, że czarodziejka zerwała połączenie. Nagle jednak usłyszał zduszone “muszę to zobaczyć”i zrozumiał, że magiczka rozpaczliwie usiłuje nie wybuchnąć śmiechem. Wyciągnął kulę w kierunku Medivha tak, by mogła go w pełni zobaczyć.
Jeszcze długo śmiech Jainy rozbrzmiewał w ścianach piwnicy. W końcu jednak uspokoiła się na tyle, by wydusić:
-Potrzebny wam kapłan, na to poradzi tylko egzorcyzm. Skontaktujcie się z Anduinem - i zerwała połączenie.
-Anduin! Czemu o tym nie pomyślałem! - powiedział Medivh i wyczarował portal. Po kilku minutach przeszedł przez niego młody mężczyzna.
-Dobry wieczór, jestem Anduin. Dostałem nagłe wezwa...NA ŚWIATŁOŚĆ NAARU I RYCERZY SREBRNEJ DŁONI, COŚ TY ZROBIŁ, MADIVHIE!
-No siema, co tam? - Medivh wyraźnie unikał tematu. Geraltowi kończyła się cierpliwość.
-Zmyj mu makijaż, schowaj cycki, na górze murloki niszczą choinkę, a zastawa zjada obiad. Nie ma czasu! Do roboty!
-Jak ty do mnie mówisz? Jestem książę Anduin! Okaż trochę szacunku! A ty, Medivhie... Jestem rozczarowany twoją postawą. Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że magia nie służy do zabawy! Chwila, nie będzie obiadu?!?
-Daj spokój, Anduinie, przecież wiesz, że to nie jest najgłupsza rzecz, jaką zrobił po pijaku - Moroes ewidentnie świetnie się bawił kosztem swojego pana.
-Ja nie robię głupich rzeczy! - odparł urażony Medivh.
-Taaak? A pamiętasz jak zamieniłeś ostrza Garony w piankowe miecze? Miesiąc spałeś potem na kanapie. Albo jak zamieniłeś wąsy Khadgara w roślinki? Dwa tygodnie szukaliśmy przeciwzaklęcia, biedak musiał codziennie je podlewać! Do dziś ci tego nie zapomniał. A pamiętasz jak Jaina dała ci kosza? Z rozpaczy piłeś przez miesiąc i koniec końców wpuściłeś Legion do Azeroth. To nie było głupie? A pamiętasz…
-Dobrze już, dobrze! - Medivh przerwał Moroesowi. - Mam problem z piciem i czarami! I piciem jak czaruję! I czarowaniem jak piję! Też mi wielka rzecz! Zastanówmy się teraz jak to odkręcić.
-Mogę cię oczyścić egzorcyzmem, wrócisz do poprzedniej formy - powiedział Anduin.
-Tak, super, zanim to jednak się stanie… - mag odprowadził młodzieńca na bok i coś mu szeptał do ucha.
-OCZYSZCZĘ CIĘ CAŁEGO, NIE ZOSTAWIĘ CI PIERSI, TY…
-No tak, cóż, warto było spróbować. No to jedziemy, trzeba się zająć gośćmi. Do roboty!
Anduin rzucił zaklęcie oczyszczające. Medivha spowiła chmura purpurowego dymu. Gdy się rozwiała, oczom zgromadzonych ukazał się mag w swojej zwyczajnej postaci.
-No tak, wszystko na miejscu. Pora do pracy. Tak. Hmm. To co się tu wydarzyło… zostaje między nami, tak? Ekhem. Fajnie. Tak, choinka, murloki. No to nara - i Medivh wyszedł z piwnicy.
-Jak zwykle ja muszę sprzątać - wymamrotał Moroes. - Wiedźminie, oto sakiewka złota. Mam nadzieje, że się rozumiemy, nic się tu nie wydarzyło.
-Tak tak, oczywiście. - powiedział Geralt. To była duża sakiewka i brzęczała przyjemnie dla wiedźminiego ucha. Podwójny zarobek? Czemu nie. I tak nikt mu nigdy nie uwierzy w tę historię. Sakiewka szybko przeszła z ręki do ręki. Moroes udał się za swoim panem.
-Ciężko było, nie? - powiedział Geralt spoglądając na poważnego Anduina. - To co, uciekasz do domu z tego cyrku?
-Zwariowałeś? Poczekam aż reszta pochleje i zaczną robić głupie rzeczy. Ktoś ich musi z tego wyratować.
-Ah, taki młody a już z misją ratowania innych. To się chwali.
J-aką misją? Ja im ratuje tyłki, a oni mi płacą za milczenie. Mój ojciec ciągle tylko gada “ja w twoim wieku to zarabiałem na życie jako gladiator! Ja w twoim wieku broniłem świata! Zero kieszonkowego! Cierpienie kształtuje duszę!’ Bla bla bla! - Anduin przedrzeźniał swojego ojca.
- Trzeba sobie w życiu jakoś radzić, a ja znalazłem lepszy sposób na zarabianie niż taplanie się w błocie i okładanie maczugami jak mój ojciec. Wiesz ile kosztuje moje milczenie? - Anduin odwrócił się i ruszył w stronę schodów do karczmy.
Geralt nie wiedział co powiedzieć. W milczeniu poszedł za sprytnym młodzieńcem do głównej sali.
-Zabrać nagrodę i zmykać - pomyślał. Wyglądało na to, że Medivh ogarnął murloki i gości. Nic już nie płonęło, obgryziona choinka wyglądała nawet nawet, a na stół właśnie wchodziły - dosłownie - poobtłukiwane talerze wypakowane różnymi potrawami. Geralt przyglądał się przez chwilę małym nóżkom.
-Panie wiedźmin! Panie wiedźmin! - krzyknął do niego karczmarz. - Medivh wrócił, impreza uratowana. Oto pańska nagroda. - Geralt z przyjemnością przygarnął drugi mieszek złota. To był udany, choć dziwny wieczór.
- Pański pokój jest na górze, tylko choćby się waliło i paliło, nie zabieraj pan koboldom na korytarzu świeczek.
-Kobo...No tak, dzięki, no to nara.
-Chwila chwila. - obok Geralta pojawił się Medivh. - Może jestem pijakiem i snobem, ale potrafię okazać wdzięczność. Może dołączysz do nas przy stole?
-Ja?? - Geralt nie spodziewał się zaproszenia. Święta zawsze spędzał sam, w końcu kto normalny zaprosiłby do stołu wiedźmina?
-No a kto jak nie człowiek, który uratował nam święta? Wiesz co by się działo gdybyś nie… Ale o tym nie rozmawiamy. Koniecznie musisz do nas dołączyć! - Medivh był uparty. Wymiana między magiem i wiedźminem przyciągnęła uwagę ludzi przy stole.
-No chodź! Nie daj się prosić! - krzyknęła do Geralta spotkana wcześniej gnomko smoczyca. - Chromie się nie odmawia! - i roześmiała się na głos.
-Nie daj się prosić! - dołączył do niej Velen.
-Wystarczy dla każdego! - Khadgar wzniósł puchar pełen piwa w kierunku wiedźmina.
-Ale ja… - Geralt nie wiedział co powiedzieć.
-Tu nikt nie jest normalny i dla każdego jest miejsce! W końcu to Azeroth! - Medivh lekko pchnął Geralta w stronę wolnego miejsca przy stole.
Wiedźmin został na kolacji i były to najpiękniejsze święta w jego życiu. - Podoba mi się tu - pomyślał osuszając kolejny kufel piwa. - Fajne nieludzie, i nawet ja tu pasuję…- W pewnym momencie ktoś wcisnął mu w ręce paczkę wyciągniętą spod choinki.
- Prezent? Dla mnie? - pomyślał. W środku znalazł zabawkę - figurkę czegoś dziwnego, zwanego przez innych moonkinem - i książkę: Steamy romance Novel: Got Milk? Zarumienił się i rozejrzał wokół stołu. Taurenka puściła do niego oko. Zarumienił się jeszcze bardziej…
Dwa dni później o pierwszym brzasku bardzo szczęśliwy i bardzo nietrzeźwy Geralt wyruszył na szlak.
- Ja tu jeszcze wrócę - pomyślał z uśmiechem. - Fajne to Azeroth.
2. Kojtolina Kojtonowicz (facebook) - za przybliżenie nam tradycji pożerania Murloka w czasie Zimowej Uczty
Nagrody: pluszowy Murlok, T-Shirt World of Warcraft: Legion, glewia Łowcy Demonów, smycz World of Warcraft: Legion
"Tradycja spożywania murloka podczas Zimowej Uczty sięga czasów Vanilli. W związku z rosnącym poziomem empatii wśród społeczności Hordy, coraz więcej rodzin rezygnuje z zakupu żywego stworzenia na rzecz pakowanych murloczych filetów z Wytwórni Ryb, Wędlin i Elfiny Braci Frizzk. Zapytaliśmy mieszkańców Orgrimaru o ich zdanie na ten temat.
-Murlok to murlok. Musi być na stole, taka tradycja. Czemu? Pan pytasz czemu, dawno pan gonga nie dostałeś, co? Taka jest nasza wiara, wstyd, że pan nie wiesz. Niby for the Horde, a jak przychodzi co do czego to lewą ręką salutuje. Murlok jest dlatego, że za dawnych czasów pan nasz zawsze zielony Metzen murloka rozmnożył i tłum nakarmił. Ot co! – starsza pani orczyca.
-U nas murlok żyć musi. Zawsze w bajorze najpierw skacze, pan. Pan wie, dzieciaki patrzą zawsze, cieszą się. Potem on najmłodszy łuka bierze i zabija ryba. A z woreczek pławny zawsze babka powróży! – pani troll.
-Niektórzy uważają, że jego mięso śmierdzi mułem. Dla mnie smakuje trochę jak połączenie ryby z kurczakiem, ale ogólnie bardzo lubię murloka. Jest taki delikatny i tatusiowie zawsze smażą go na pikantnie, w panierce. – krwawy elf, 10 lat
Przenosimy się do Suramaru, gdzie trwają przygotowania do wieczerzy dla bezdomnych. Spotkaliśmy rozgorączkowanego szefa kuchni, Nomiego.
-Czy bezdomni narkomani będą mogli liczyć w tym roku na murlocze mięso?
-Uh uh, oczywiście! Murlok to nasza tradycja, a dziś będzie można skosztować go aż na 12 sposobów! Większość z nich to moje autorskie receptury. Jesteśmy bardzo podekscytowani!
-Ile z nich nada się do spożycia?
-No… liczymy na to, że wszystkie. Na wszelki wypadek jednak wybrałem też dwa dania na zimno – galaretę z głowy murloka i sushi. Nikt nie wyjdzie dziś z pustym brzuchem! "
-Murlok to murlok. Musi być na stole, taka tradycja. Czemu? Pan pytasz czemu, dawno pan gonga nie dostałeś, co? Taka jest nasza wiara, wstyd, że pan nie wiesz. Niby for the Horde, a jak przychodzi co do czego to lewą ręką salutuje. Murlok jest dlatego, że za dawnych czasów pan nasz zawsze zielony Metzen murloka rozmnożył i tłum nakarmił. Ot co! – starsza pani orczyca.
-U nas murlok żyć musi. Zawsze w bajorze najpierw skacze, pan. Pan wie, dzieciaki patrzą zawsze, cieszą się. Potem on najmłodszy łuka bierze i zabija ryba. A z woreczek pławny zawsze babka powróży! – pani troll.
-Niektórzy uważają, że jego mięso śmierdzi mułem. Dla mnie smakuje trochę jak połączenie ryby z kurczakiem, ale ogólnie bardzo lubię murloka. Jest taki delikatny i tatusiowie zawsze smażą go na pikantnie, w panierce. – krwawy elf, 10 lat
Przenosimy się do Suramaru, gdzie trwają przygotowania do wieczerzy dla bezdomnych. Spotkaliśmy rozgorączkowanego szefa kuchni, Nomiego.
-Czy bezdomni narkomani będą mogli liczyć w tym roku na murlocze mięso?
-Uh uh, oczywiście! Murlok to nasza tradycja, a dziś będzie można skosztować go aż na 12 sposobów! Większość z nich to moje autorskie receptury. Jesteśmy bardzo podekscytowani!
-Ile z nich nada się do spożycia?
-No… liczymy na to, że wszystkie. Na wszelki wypadek jednak wybrałem też dwa dania na zimno – galaretę z głowy murloka i sushi. Nikt nie wyjdzie dziś z pustym brzuchem! "
3. Paulina Okońska (facebook) - za "najnerdszą choinkę na świecie" z motywami z gier Blizzarda
Nagrody: Artbook World of Warcraft: Warlords of Draenor, T-Shirt World of Warcraft: Legion, glewia Łowcy Demonów
4. Ruthos - za całościowe podejście!
Nagrody: Figurka Funco Pop: Murloc, T-Shirt World of Warcraft: Warlords of Draenor, glewia Łowcy Demonów
5. Jakub Zdziech (facebook) - za Łowczynię Demonów w mikołajowym ałtficie
Nagrody: brelok Funko z Arthasem, T-Shirt World of Warcraft: Warlords of Draenor, glewia Łowcy Demonów
6. Gusiol - żeby krowa nie płakała :-)
Nagrody: podkładka pod mysz World of Warcraft: Legion, World of Warcraft: Battlechest, glewia Łowcy Demonów
7. Michał Jarosz (facebook) - no bo jak można nie docenić domowej roboty pierniczków?!
Nagrody: podkładka pod mysz World of Warcraft: Legion, glewia Łowcy Demonów
Gratulujemy! Ze zwycięzcami zarejestrowanymi na WoWCenter.pl skontaktujemy się poprzez wiadomość prywatną, facebookowych zwycięzców prosimy o kontakt poprzez wiadomość do fanpage'a WoWCenter.pl!
Konkurs: Podziel się swoimi Warcraftowymi świętami i wygraj gadżety od Blizzarda
Kumbol, | Komentarze : 14Między Świętami a Nowym Rokiem klinem wbija nam się ten roboczy tydzień. Zazdrościmy urlopowiczom, uczniom i studentom, ale nie tylko im chcemy dodatkowo umilić ten czas. Pora na świąteczny konkurs z Warcraftowymi gadżetami od Blizzard Entertainment!
Koszyk nagród od Zamieci jest naprawdę ciężki, znaleźliśmy w nim bowiem:
- Zestaw startowy World of Warcraft: Battlechest
- Legionowe smyczki
- Pluszowego niebieskiego Murloka
- Legionowe podkładki pod myszkę
- Arbooki World of Warcraft: Warlords of Draenor
- Figurkę murloka Funko Pop!
- Pluszowego Pepe
- Króla Licza Arthasa w formie breloka
- Koszulki World of Warcraft: Warlords of Draenor
- Koszulki World of Warcraft: Legion
- Dmuchane glewia World of Warcraft: Legion
Tak, poczujcie, jak wszelkie wątpliwości czy brać udział w zabawie uchodzą z Waszych głów. Oprzecie się pluszowemu Pepe?
Jak wygrać:
W komentarzu pod tym wpisem - lub na Facebooku - podziel się z nami swoimi Warcraftowymi Świętami.
To może być cokolwiek - fajny świąteczny screenshot z gry, zdjęcie przystrojonej
Kiedy, ile:
Subiektywnym wyborem redakcyjnego jury wybierzemy 6 najfajniejszych zgłoszeń, a ich autorów nagrodzimy zestawami nagród. Mniejszymi bądź większymi - to już zależne będzie od stopnia fajności zgłoszenia!
Konkurs trwa do 13. stycznia 2017, do godziny 20:00.
Start!
Czas... start! Czekamy na Wasze zgłoszenia w komentarzach - tu i na facebooku. Do dzieła! W końcu kolekcja Blizzardowych gadżetów sama się nie powiększy!