Premiera "Vol'jina: Cieni Hordy"
Ventas, | Komentarze : 0Inwazja na Pandarię
Honor – wartość najwyższa dla Hordy i każdego walczącego pod jej sztandarem. Od czasu, gdy Thrall stanął na czele połączonych klanów i odbudował Hordę, włączając w jej szeregi również inne ludy, honor zawsze stał na pierwszym miejscu – w czasach pokoju, jak i wojny. Od krwawego elfa po taurena, każdego obowiązywał ten sam kodeks. To wszystko uległo zmianie po objęciu posady Wodza przez Garosza Piekłorycza. Kiedyś umiłowaniu honorowej walki dorównywał jedynie jego wybuchowy charakter i chęć do wojaczki, ale po tamtych czasach zostało jedynie smutne wspomnienie. Ten, który był gotów wydalić ze swych szeregów zasłużonych oficerów i obedrzeć ich z wszelkich godności za nieczyste zagrania na polu bitwy, sam zaczął knuć i spiskować w cieniu. Kto nie zawahał się skazywać na śmierć za zabijanie cywilów najbardziej tchórzliwymi metodami, ironicznie zaczął te same metody stosowane przez siebie uważać za czyn popełniony na chwałę Hordy.
Ci, którzy pozostali wierni wizji Hordy Thralla, za długo znosili szaleństwa nowego Wodza. Niestety przywódca trolli z plemienia Mrocznych Włóczni, Vol’jin, zbyt późno zdecydował się podjąć działania mające na celu odsunięcie Garosza od władzy. Wódz ubiegł trolla, organizując zamach na jego życie w czasie kampanii wojennej w odległej Pandarii. Jednak Vol’jin wyślizgnął się śmierci. Ciężko ranny, na granicy wytrzymałości trafił do Klasztoru Szado-Pan skrytego na Szczycie Kun-Lai.
Przebywanie u tajemniczych mnichów rozpocznie zupełnie nowy rozdział w życiu Łowcy Cieni. Vol’jin pozna nie tylko nowe techniki walki, ale przede wszystkim nauczy się filozofii pandarenów, która pomoże mu odnaleźć równowagę i widzieć świat zupełnie inaczej niż do tej pory.
Udaj się wraz z Vol’jinem i jego rubasznym kompanem, Czenem Gromowarem, w niezapomnianą podróż po skrytej za mgłą przez 10 000 lat Pandarii. Powieść pióra Michaela Stackpole’a przybliży Wam nie tylko początki buntu w Hordzie, na czele którego stanął Vol’jin z Mrocznych Włóczni, ale przede wszystkim pozwoli odkryć piękno orientalnej krainy pandarenów, ich kulturę, zwyczaje, a nawet kuchnię. Nie wahaj się dłużej i przeżyj kolejną przygodę ze swymi ulubionymi bohaterami uniwersum Warcrafta.
Jaina Proudmoore: Wichry Wojny - dziś premiera!
Ventas, | Komentarze : 2Wichry Wojny już dostępne!
Wichry Wojny ponownie zawyły nad krainami Azeroth, zwiastując nadchodzącą wojnę między Przymierzem i Hordą. Chociaż obie frakcje łączyły już nie raz swe siły w walce ze wspólnym wrogiem, przyjęcie tytułu Wodza Hordy przez młodego i gniewnego Garosza Piekłorycza może położyć kres dawnym sojuszom. Wojowniczy ork traktuje każde osiedle Przymierza w Kalimdorze jako jawną zniewagę dla Hordy i nie spocznie, póki cały kontynent nie znajdzie się pod jego ciężkim butem. Największym cierniem w jego oku jest wyspa Theramore Jainy Proudmoore. Chociaż młoda czarodziejka nie skrywa swej sympatii do rasy orków, dla nowego Wodza nie jest to okolicznością łagodzącą, a jedynie dodatkową zniewagą.
W obronie wyspiarskiej twierdzy i największego przyczółku Przymierza w Kalimdorze staną najznamienitsi i najbardziej zasłużeni generałowie, ale czy ich obecność zdoła ocalić miasto przed gniewem Hordy? Garosz, wykorzystując swą władzę Wodza, wymusza na pozostałych przywódcach frakcji, aby wzięli udział w kampanii wojennej i niezależnie od swych poglądów ponownie stali się niszczycielską siłą, która zmiecie każdego, kto stanie im na drodze.
Jednak nawet siła największej armii blednie, gdy na plac boju wkracza magia. Jej moc jest tak wielka, że potrzebuje swych strażników. Od zarania dziejów zajmował się tym ród błękitnych smoków, który obserwował użytkowników tajemnej sztuki oraz sprawował pieczę nad potężnymi artefaktami mogącymi zagrozić swą mocą całym krainom. Niestety nawet najpilniej strzeżony skarb może paść ofiarą złodziei. Źrenica Światła, najświętszy artefakt smoków, została skradziona. Przywódca błękitnego rodu, były Aspekt Magii Kalegos, udaje się do Theramore, by prosić władczynię miasta o pomoc w odnalezieniu zguby.
Czy Jaina zdoła pomóc Kalegosowi w jego misji? Czy magiczny talent czarodziejki jest jedynym powodem zwrócenia się do niej z prośbą o pomoc, czy może skrywa się za tym coś więcej? Czy uda się odnaleźć potężny artefakt, zanim Garosz rozpocznie kampanię podporzadkowania sobie Kalimdoru? Możecie przekonać się już teraz, sięgając po powracające do polskich księgarń Wichry Wojny autorstwa Christie Golden.
Jaina Proudmoore: Wichry Wojny - zapowiedź od Wyd. Insignis
Ventas, | Komentarze : 02 czerwca Wichry Wojny wracają do księgarń
Chociaż połączone siły śmiertelników i Smoczych Aspektów zdołały pokonać Śmiercioskrzydłego, wywołany przez niego globalny Kataklizm odcisnął na zawsze swe piętno na Azeroth. Pomimo starań szamanów duchy żywiołów wciąż pozostawały skłócone i potrzebowały czasu na powrót do równowagi. Nie będzie im to jednak dane, a Wichry Wojny ponownie zawieją nad umęczonymi krainami.
Po pozbyciu się zagrożenia ze strony sług Przedwiecznych Bogów, niedawno wybrany na Wodza Hordy wojowniczy Garosz Piekłorycz może w końcu wprowadzić w życie swój wielki plan podporządkowania sobie całego kontynentu Kalimdoru. Jego żądza podboju jest tak wielka, że nie zawaha się zerwać paktu zawartego między poprzednim Wodzem, Thrallem, a największą orędowniczką pokoju na Azeroth i najwierniejszą sojuszniczką Hordy po stronie Przymierza – Jainą Proudmoore. Nie ma znaczenia, ile razy czarodziejka dawała orkom dowód swej sympatii i jak bliska przyjaźń łączyła ją z Thrallem – dla Garosza miasto Jainy na wyspie Theramore jest jednym z przyczółków Przymierza w Kalimdorze i, podobnie jak inne osiedla przeciwnej frakcji, powinno zostać zmiecione z powierzchni ziemi. Za wszelką cenę. Chociaż wielu przywódców Hordy krytycznie przygląda się przygotowaniom Garosza do inwazji, nie wiadomo, czy znajdą w sobie siłę, by w porę sprzeciwić się rozpętaniu kolejnego konfliktu.
Widmo wiszącej nad Theramore zagłady nie jest jednak jedynym zmartwieniem, jakie spędza sen z powiek władczyni miasta, Jainie Proudmoore. Z powodu jej magicznych zdolności, do Theramore przybył sam Kalegos, dawny Smoczy Aspekt, który poświęcił swe moce w walce ze Śmiercioskrzydłym. Chociaż wielu ze smoczego rodu porzuciło po bitwie swe obowiązki, Kalegos pozostał na straży dawnej domeny. Jednak nawet smoki nie są nieomylne, o czym boleśnie przekonał się przywódca błękitnego rodu. Ich największy skarb, Źrenica Światła, został skradziony, a jego strażnicy bezlitośnie wymordowani. Licząc na pomoc Jainy w poszukiwaniach, Kalegos przybył na wyspę Theramore, by wspólnymi siłami zlokalizować artefakt, którego moce mogącą ponownie zagrozić bezpieczeństwu Azeroth.
Opowiedzenie kolejnego rozdziału historii Jainy Proudmoore i Garosza Piekłorycza powierzono Christie Golden, autorce licznych bestsellerów New York Times’a oraz czołowej pisarce literackiej strony uniwersum Warcrafta. Spod jej pióra wyszły wysoko oceniane tytuły takie jak: Władca klanów, Arthas: Przebudzenie Króla Lisza, Narodziny Hordy czy wydana ostatnio Podróż przez Azeroth: Wschodnie Królestwa.
"Podróż przez Azeroth: Wschodnie Królestwa" - ruszyła przedsprzedaż!
Ventas, | Komentarze : 0Stare krainy - nowe spojrzenie
Uniwersum Warcrafta jest niekończącą się opowieścią, do której wciąż dopisywane są nowe rozdziały. To barwny, różnorodny i wielowymiarowy świat zamieszkiwany przez fantastyczne rasy. Każdą z jego krain charakteryzuje niepowtarzalny klimat, a przeszłość ich ziem skrywa tajemnice nawet przed najwierniejszymi z fanów. Teraz, wraz z nadchodzącą Podróżą przez Azeroth od Wydawnictwa Insignis, macie szansę poznać część z nieodkrytych dotąd sekretów oraz zaktualizować swoją wiedzę o świecie! Podróż przez Azeroth: Wschodnie Królestwa to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów Warcrafta, którzy pragną jeszcze dokładniej poznać jego historię.
Po zażegnaniu kolejnego wielkiego konfliktu między Przymierzem i Hordą, który wstrząsnął całą Azeroth, nadszedł czas leczenia ran. Pora również pomyśleć o zabezpieczeniu przyszłości. Król Wichrogrodu, Anduin Wrynn, zleca swemu zaufanemu mistrzowi szpiegów, Matiasowi Shawowi, misję eksploracyjną obejmującą zasięgiem najważniejsze krainy wschodniego kontynentu. Wyposażony w dawne raporty i księgi Shaw został zobowiązany do przeanalizowania posiadanej wcześniej wiedzy oraz jej zaktualizowania. W tym trudnym zadaniu ma wesprzeć go wierny towarzysz, kapitan Flynn Fairwind. Przyjaciół czeka długa i wyczerpująca podróż, a dzięki nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z Radą Hordy, nawet zamknięte do tej pory wrota miast przeciwnej frakcji staną przed nimi otworem.
Pierwszy tom Podróży przez Azeroth poświęcony został informacjom o tytułowych Wschodnich Królestwach, gdzie rozegrały się jedne z największych batalii w historii uniwersum. Tutaj rozgrywała się w większości fabuła trzech pierwszych odsłon serii, które dały początek najsłynniejszemu i najpopularniejszemu płatnemu MMO-RPG, królowi gatunku, czyli – World of Warcraft. Echa tych wydarzeń wciąż są widoczne w grze, a dzięki Podróży przez Azeroth poznacie również fakty dotąd owiane aurą tajemnicy.
Spisanie historii Wschodnich Królestw powierzono zasłużonej dla literackiej strony Warcrafta Christie Golden. Spod pióra pisarki wyszły wysoko oceniane przez fanów uniwersum tytuły takie jak: Władca klanów, Narodziny Hordy czy Arthas - Przebudzenie Króla Lisza. Teraz autorka bestsellerów „News York Timesa” powraca z książką podróżniczą doprawioną akcentem fabularnym. Wszystko wydane w atrakcyjnej formie stylizowanej na starą księgę z licznymi szkicami, jak również wielobarwnymi ilustracjami.
World of Warcraft: Przebudzenie Cieni - recenzja
Ventas, | Komentarze : 0Trolle, loa, spisek i wielkie poszukiwania...
Co prawda nie należę do starszyzny, ale ocieram się chyba dość mocno o granice tego miana i może dlatego Przebudzenie Cieni budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony kolejny „nowy rozdział” epickiej opowieści z ulubionego uniwersum oraz całkiem zgrabnie opowiedziana historia z niejednym świetnie nakreślonym bohaterem. Z drugiej dowód na przemijanie, co wraz z upływem lat i przybywaniem świeczek na torcie odczuwam coraz mocniej oraz trochę zmarnowany potencjał na jeszcze lepszą powieść. Dlaczego? O tym poniżej.
Książka przenosi nas do wydarzeń, które rozegrały się tuż przed marszem (czy może bardziej spacerkiem, bo widać, że jej się nie spieszy) Sylwany Bieżywiatr na Cytadelę Korony Lodu, na szczycie której w heroicznym (i trochę oszukańczym przez nadnaturalnego buffa) pojedynku pokonała Króla Lisza Bolvara i strzaskała jego Hełm Dominacji, łącząc nas z Krainą Cieni. Co nas czeka w wymiarze umarłych? Tego dokładnie nie wiemy, ale sądząc po problemach, z którymi zmagają się bohaterowie naszej książki – nie jest dobrze.
Na okładce możemy ujrzeć świeżo upieczoną królową Zandalaru Talanji oraz Nathanosa Herolda Plagi, którzy wyglądają niczym demoniczni rodzice decydujący jak ukarać swego potomka za złe stopnie w szkole. W roli smutnego dziecka widzimy zaś Anduina Wrynna, króla Wichrogrodu z niewiele dłuższym stażem niż Talanji. Obraz ten jest nieco mylący. Anduin, chociaż pojawia się jako pierwszoplanowa postać w paru rozdziałach, nie znajduje się w czołówce głównych bohaterów. Nathanos podobnie. Obaj odgrywają ważną rolę, ale prym wiedzie jednak Talanji i Bansamdi – jej loa mogił o wisielczym humorze. W przeciwieństwie m.in. do Jainy Proudmoore: Wichrów Wojny czy Vol’jina: Cieni Hordy, Przebudzenie Cieni ma wielu bohaterów, z których każdy dostał swoje pięć minut. Mamy więc Turalyona i Allerię, Thralla, Zekhana (zappy boy!) i Rokhana, Jainę Proudmoore, Tyrande Szept Wiatru oraz słynny jeszcze przed premierą duet Matiasa Shawa i Flynna Fairwinda.
Wątek główny powieści kręci się wokół problemów korony Zandalaru. Pakt, jaki zawarł ś.p. król Rastakan z loa śmierci nie przypadł do gustu jego poddanym, którzy teraz obawiają się, że trupi Bansamdi sprowadzi na ich kraj serię klęsk. Oliwy do ognia dolewa fakt, że na terenie Zandalaru przebywa Nathanos wraz z mrocznymi tropicielami Sylwany i wypełnia dla niej jakąś ważną misję, a że była wódz Hordy stała się najbardziej znienawidzoną istotą na Azeroth, Zandalar może na tym jeszcze bardziej ucierpieć.
Na początku wspomniałem o przemijaniu i według mnie główne przesłanie książki płynące do starszych graczy. Graczy, którzy znają Thralla z czasów, gdy w czarnej zbroi z młotem bojowym wykrzykiwał „Za Doomhammera!”. Tamtego Thralla kochaliśmy i on był sercem Hordy. Obecny Thrall to ork może i nie złamany, ale wyraźnie mający swe najlepsze lata za sobą. Zmęczony i zniechęcony licznymi kampaniami wojennymi, których pamiątką są blizny widoczne na ciele i umyśle. Jest rozdarty pomiędzy tęsknotą i pragnieniem powrotu do swego domu na wsi, tzn. w Nagrandzie, a obowiązkiem podtrzymywania jedności w Hordzie. Hordzie, która nie jest już tą starą Hordą, co widzimy w czasie obrad jej Rady. Ciężko o drugą tak różnorodną, chyba pod wszystkimi względami, grupę. Od lisołaków po wielkich taurenów. Nie dziwota zatem, że kłótnie są tam na porządku dziennym.
Chociaż ciężko jest mi się pogodzić z innym opisem moich dawnych bohaterów, jest to zrozumiały zabieg, gdyż latka lecą, nie stajemy się młodsi i różne są tego konsekwencje. Stare pokolenie ustępuje miejsca nowemu, a to z kolei zapowiada się nad wyraz ciekawie.
Obok dobrze nam znanych bohaterów pojawiają się też całkiem nowi lub tacy, którym do tej pory nie poświęcono należytej uwagi w warcraftowej literaturze. Słynny zappy boy, czyli młody podopieczny Zaurzykła, troll Zekhan, to jedna z sympatyczniejszych postaci w całej książce. Równie dobrze jawi się lider pandarenów w Hordzie, czyli Ji Ognista Pięść, przypominając wspaniałe miesiące spędzone na Pandarii oraz „prawie główna” bohaterka książki, Talanji, chociaż jej akurat nie darzę równie mocną sympatią.
Ze wszystkich postaci występujących w książce, w mojej subiektywnej ocenie, prym wiedzie jednak Tyrande. Spalenie Drzewa Świata i śmierć wielu nocnych elfów w płomieniach pchnęły arcykapłankę do odprawienia mrocznego rytuału, który przemienił ją w Nocną Wojowniczkę, awatara zemsty Eluny. Pamiętacie gniew i nienawiść Maiev z czasów W3:FT? To nic w porównaniu z tym, co czuje teraz Tyrande. Poświęcone jej fragmenty książki uważam zdecydowanie za najlepsze i szczerze żałuję, że to nie jej powierzono główną rolę powieści. Mielibyśmy wtedy możliwe że najlepszą książkę uniwersum z klimatem na pograniczu dark fantasy.
Przed podsumowaniem, aby recenzja była kompletna, trzeba wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, o której było głośno przed premierą książki. W sumie nie rozumiem rozgłosu poświęconego rozdziałom, w których widzimy Matiasa Shawa i Flynna. Nie ma w nich nic ani gorszącego, ani specjalnie zaskakującego, może poza powodem, dla którego Matias został mistrzem szpiegów Wichrogrodu. Cały wątek nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Może i Przebudzenie Cieni nie zajmie w moim osobistym rankingu miejsca na podium literackiego uniwersum Warcrafta, ale i tak znajduje się bliżej niż dalej szczytu mojej listy. Duży plus za rozwinięcie pomijanych do tej pory postaci oraz jeszcze większy za fragmenty poświęcone Tyrande.
Recenzja World of Warcraft: Kronika. tom II
Ventas, | Komentarze : 2Czy warto inwestować w Kronikę?
Odpowiem...
Odpowiem...
Jeśli wierzyć naukowcom, kosmos powstał w wyniku wielkiego wybuchu, którego echa rozbrzmiewają po dziś dzień, a wszechświat, niczym gumowy balon napędzany pierwotną siłą, wciąż się powiększa. Podobnie jest z uniwersum Warcrafta, które, choć już i tak ogromne, nadal i nadal odkrywa przed nami kolejne rozdziały epickiej przygody. W przeciwieństwie jednak do historii naszego świata, która jest stała i nienaruszalna (nie licząc oczywiście tej na kartach ksiąg), jej warcraftowa siostrzyczka, jak przystało na przysłowiową kobietę, zmienna jest i to bardzo. Powodem jest wspomniany ciągły rozwój uniwersum. Nowe dodatki nie tylko rozwijają znane nam wątki, ale nieraz i przepisują na nowo całe rozdziały, by te nie kolidowały ze zmianami w Lore.
Liczne zmiany w historii wprowadziły niemały chaos wśród graczy i fanów Warcrafta. Autorzy Kroniki wzięli sobie zatem za główny cel uporządkowanie wątków i zaprezentowanie ich czytelnikowi w przejrzysty i chronologiczny sposób. Chociaż Kronika zawiera same fakty, bez zbytecznych, przydługich opisów, i tak cała (no prawie cała) historia zmieściła się dopiero w trzech tomach! Co jest kolejnym dowodem na to, jak rozbudowane stało się to uniwersum.
Pierwszy tom Kroniki opisywał najdawniejsze dzieje, koncentrując się przede wszystkim na stworzeniu świata i jego kształtowaniu przez tytanów z Panteonu. Poznaliśmy powody powstania Płonącego Legionu oraz głównych sił władających kosmosem. Co się zaś tyczyło samej Azeroth, dowiedzieliśmy się więcej o starożytnych imperiach, które położyły fundamenty pod znane nam dzisiaj narody. Jak przy tak ogromnej dawce wiedzy wypada drugi tom?
Odpowiem od razu – jeszcze lepiej! Pierwszy tom rozwijał lub zmieniał znane już wątki z historii i choć nie zabrakło w nim nowości, były one bardziej kosmetyczne. Drugi tom natomiast odkrywa przed nami całkowicie nieznane dotąd rozdziały historii poświęcone planecie orków, Draenorowi. Chociaż mogliśmy poznać lepiej jego dzieje w czasie otwarcia przejścia do alternatywnego świata w dodatku Warlords of Draenor, to był to zaledwie promil wiedzy, jaką prezentuje nam Kronika.
Zanim narodziła się Horda, planetą władały potężne imperia, których rozwój umożliwili (podobnie jak w przypadku Azeroth) tytani, a raczej jeden z nich – porucznik samego Sargerasa, Aggramar. Wojownik tytanów umieścił na Draenorze swego czempiona, polecając mu zaprowadzenie ładu w krainie. Czemu miał to zrobić i jakie były tego konsekwencje nie zdradzę. Lepiej przeczytać o tym samemu. Cała część poświęcona Draenorowi jest odpowiednikiem początku pierwszego tomu, który w podobny sposób opisywał kształtowanie się Azeroth. Chociaż historia jest różna i biegnie zdecydowanie innymi ścieżkami, można dostrzec pewne podobieństwa i wybory, przed którymi stawali przodkowie obecnych władców. Mówi się, że świat jest mały. Najwyraźniej wszechświat również.
Pierwotny Draenor zajmuje znaczną część tomiszcza, jednak nie jest jego główną częścią. Ta poświęcona jest największemu i najbardziej znanemu, wręcz flagowemu, konfliktowi Warcrafta – wojnie między Przymierzem a Hordą. Znajomość tematu nie przeszkadza jednak w odbiorze, ponieważ w opisie znajdziemy sporo nowości i uzupełnień lore, m.in. dowiadując się więcej o roli Varoka Saurfanga (po naszemu Zaurzykła) oraz Eitrigga w Hordzie.
Kronika, podobnie jak pozostałe książkowe pozycje, została w pełni przełożona na język polski. Dla osób, które miałyby jednak problem z rozpoznaniem „co jest co”, podobnie jak w pierwszym tomie, Wydawnictwo Insignis zmieniło skorowidz na końcu książki w słowniczek polsko-angielski, który zdecydowanie ułatwia odbiór książki.
Jeśli zapytacie: czy warto inwestować w Kronikę? Śmiało mogę odpowiedzieć, że tak, zwłaszcza, że jej cena jest znacznie niższa niż w wersji angielskiej przy jakości równej oryginałowi. Wydana na wysokiej jakości papierze z wielobarwnymi ilustracjami Kronika będzie prawdziwą ozdobą domowej biblioteczki.
World of Warcraft: Kronika. tom II - zapowiedź
Ventas, | Komentarze : 2Prawdziwe święto dla fanów LORE!
Szykujcie miejsce na swych półkach! II tom serii historycznych książek z uniwersum Warcrafta już wkrótce trafi do polskich księgarń!
Wielotomowa seria „Kronika”, ukazująca się w Polsce nakładem Wydawnictwa Insignis, to jedyne w swoim rodzaju księgi, które w chronologiczny sposób przybliżają czytelnikowi dzieje świata Warcrafta. Drugi tom fantastycznie wydanej i przepięknie ilustrowanej serii trafi do księgarń już 29 lipca.
Tomy „Kroniki” napisane są w przystępnym i przejrzystym stylu, co sprawia, że wszyscy – a więc również osoby, które dotąd nie poznały bliżej historii ogromnych i tętniących różnorodnym życiem światów znanych z gier komputerowych, licznych powieści, opowiadań i komiksów czy wielkiego ekranu – bez trudu odnajdą się w gąszczu informacji o tym uniwersum. Warcraft to nie tylko Azeroth, lecz również inne światy, nie mniej fascynujące niż rodzima planeta ludzi, elfów i krasnoludów. Za dowód najlepiej posłuży tutaj drugi tom „Kroniki”.
Pierwsza część zabrała czytelników w odległą podróż aż do zarania czasów, gdy zmagania Światłości i Pustki doprowadziły do powstania wszechświata. Spośród niezliczonych planet największą uwagę poświęcono głównej krainie uniwersum, Azeroth, opisując jej początki oraz dzieje pradawnych imperiów, które były kamieniem węgielnym dla znanych dziś królestw i plemion. Chociaż tom wieńczył opis narodzin ostatniego Strażnika Tirisfal, Medivha, który miał odmienić oblicze świata, przed ukazaniem jego dalszych losów II tom odkryje przed Wami do tej pory w większości nieznane fakty z pierwotnej historii Draenoru – azylu draenei, świata brutalnych ogrów, skrzydlatych arakkoa, liściastych pierwotnych i przede wszystkim domu honorowych orków. Zanim demony splugawiły ten wojowniczy lud, orkowie żyli w zgodzie z naturą i tradycjami przodków. Kronika przybliży ich początki, poświęcając uwagę każdemu z klanów, które w przyszłości miały stać się częścią niepowstrzymanej Hordy.
Choć obie planety dzielił niemal cały wszechświat, Azeroth, jak i Draenor, zostały dotknięte mocą tytanów – boskich istot i stworzycieli światów. Jednak nawet oni nie podejrzewali, że ludy tych krain połączy jeden z największych i najkrwawszych konfliktów, który dał początek całemu uniwersum Warcrafta – wojny Przymierza i Hordy, gdy wszystkie ludzkie królestwa połączyły siły z cywilizowanymi ludami, by dać opór zielonoskórym najeźdźcom, szukającym dla siebie miejsca w nowym świecie.
Jeśli jesteście ciekawi historii dawno zapomnianych cywilizacji, których jednak echa rozbrzmiewają do dnia dzisiejszego oraz chcecie poznać zupełnie nowe fakty z Pierwszej i Drugiej Wojny, jak i Ekspedycji na Draenor, II tom Kronik powinien spełnić Wasze oczekiwania. Z nawiązką!
Przedpremierowa recenzja Malfuriona
Ventas, | Komentarze : 0Przedpremierowa recenzja Malfuriona prosto od Ventasa
Jeśli chcecie na własne oczy przekonać się, jak bardzo po macoszemu został potraktowany wątek Szmaragdowego Koszmaru w Legionie, koniecznie sięgnijcie po Malfuriona. Hej, zaraz! A może dobrze się stało? Może Koszmar jest na tyle nudnym i monotonnym tematem, że nie zasługiwał na pełnoprawny dodatek do gry? W końcu gdzie majakom sennym do nieskończonej armii demonów pod wodzą szalonego tytana! Tak uważacie? A ja Wam powiem, że demony z Sargerasem na czele mogłyby za Koszmarem jaśki i poduchy nosić. Co? Nie wierzycie? No to posłuchajcie…
Gdzie, tzn. „kiedy” ja jestem?
Akcja książki przenosi nas w czasy sprzed Kataklizmu, gdy przywódca druidów, Malfurion Burzogniewny, od dłuższego czasu znajdował się w pułapce Koszmaru. Wywołane przez Przedwiecznych Bogów skażenie sennego wymiaru rozprzestrzeniło się na niewyobrażalną skalę, kalając swą plugawością wiele szlachetnych serc, w tym nawet Eranikusa, partnera smoczego Aspektu i Pani Snu, Ysery. Na pomoc zielonemu stadu wyruszyło wielu, w tym największy z druidów Azeroth, tytułowy Malfurion. Niestety nawet jego niezwykłe umiejętności nie uchroniły go przed pojmaniem przez tajemniczego Władcę Koszmaru. W czasie, gdy duch arcydruida poddawany był nieskończonym torturom, jego ciało pozostawało bezbronne, spoczywając przez kolejne miesiące w podziemnym kurhanie. Chociaż kapłanki Eluny robiły co w ich mocy, aby utrzymać cielesną powłokę przy życiu, oczywistym było, że nie mogą tego robić w nieskończoność. Widząc rychły koniec swego ukochanego, Tyrande Szept Wiatru wraz z druidem Brollem Niedźwiedziogrzywym wyrusza na karkołomną wyprawę, chwytając się każdej nadziei na ocalenie Malfuriona, zwłaszcza, że wzmocniony siłami arcydruida Koszmar zaczyna przenikać do świata na jawie…
Gdy kota nie ma…
Pomimo nieobecności Malfuriona w szeregach druidów działo się, oj działo. Prym nad zagubionymi sługami natury objął jeden z najświetniejszych uczniów Burzogniewnego, również noszący tytuł arcydruida, legendarny bohater, który okrył się sławą w czasie Wojny Niespokojnych Piasków, Fandral Staghelm (w rodzimym wydaniu nazywany Jeleniorogim). Chociaż mijające stulecia nie ukoiły jego bólu po stracie jedynego syna, druid poprowadził swe bractwo, doprowadzając do stworzenia czegoś, na co Malfurion nigdy by się nie zgodził – zasadzenia drugiego Drzewa Świata, Teldrassila, w koronie którego nocne elfy zbudowały swoją nową stolicę. Niestety, choć potężne i zapierające dech w piersiach, pozbawione błogosławieństwa smoczych Aspektów Drzewo stało się wrażliwe na skażenie sączące się z Koszmaru. Fandral, przeczuwając niebezpieczeństwo, zebrał swych braci, licząc, że wspólnymi wysiłkami zdołają uchronić Teldrassila przed szaleństwem, jednak sytuacja nie wyglądała za ciekawie.
Inwazja Legionu to był pikuś!
Chociaż zapewne każdy fan Warcrafta widział okrucieństwa, jakich dopuścili się poplecznicy Archimonda i Kil’jaedena, jednak zapewniam, że blakną one w porównaniu do tego, do czego zdolny był Szmaragdowy Koszmar. Demony bazowały przede wszystkim na bezmyślnym okrucieństwie. Działania Koszmaru były zdecydowanie bardziej złożone i złowieszcze. Atakował on w momencie, gdy człowiek (zresztą i elf, ork, tauren etc.) był najbardziej podatny na ataki – w czasie snu, z iście snajperską precyzją trafiając prosto w największe lęki swej ofiary. Mężne serce wojownika mogło zwyciężyć strach przed demonami, ale każdy czegoś się boi. Każdy. I Koszmar dobrze o tym wie. Nawet najpotężniejsi muszą ulec, gdy pogrążą się w śnie, z którego nie sposób się obudzić. A spać musi przecież j/w każdy.
Atak na niespotykaną skalę. Również literacką.
O wielkich bataliach w świecie Warcrafta czytaliśmy już niejeden raz. Jednak w żadnej wydanej do tej pory w Polsce książce z tego uniwersum nie ukazano inwazji w sposób tak wyrazisty i działający na wyobraźnię. Zamiast ciągłego ataku demonicznych hord, główną oś fabularną przecinają co jakiś czas obrazy z różnych części Azeroth dotkniętych Koszmarem. Stwarza to z czasem wręcz przytłaczające wrażenie wszechobecnego zagrożenia i wierzcie lub nie, ale Blizzard popełnił wielki błąd, bagatelizując ten wątek. Z drugiej jednak strony może ich po prostu przerósł?
Starzy, nowi i biedni znajomi
Koszmar atakuje bezlitośnie każdego. Nieważne czy chłopa w polu, rycerza czy króla. W kolejnych przerywnikach widzimy znane nam postacie ze świata Warcrafta, którym autor, nawet tym dobrze już opisanym w przeszłości, dodał jeszcze większej głębi, przedstawiając ich bezbronność w konfrontacji z największymi fobiami. Obok nich znajdziecie również całkiem sporo postaci pobocznych i z pozoru nieznanych, ale wystarczy zajrzeć na np. wowhead’a, żeby przekonać się, że to autentyczni NPC i questgiverzy z World of Warcraft. Którzy i jacy? Tego nie napiszę, żeby nie psuć niespodzianki.
Czy to jawa, czy sen?
Przeskoki między sennymi widziadłami a poszukiwaniami Malfuriona sprawia, że momentami sami czujemy się, jakbyśmy śnili. Nagle nie wiemy, co z tego, co czytamy, dzieje się naprawdę, a co jest jedynie snem. Knaak pogłębia tą niepewność, sprytnie przeplatając wątki i pokazując zarówno swój kunszt pisarski, jak i bezbłędne rozeznane w uniwersum.
Gniewać się na burzę?
Nie pomyliłem się wcześniej, określając Malfuriona tytułowym imieniem. Chociaż książka w oryginale nosi tytuł Stormrage, polski wydawca zdecydował się wypuścić ją jako Malfurion. Pomysł spotkał się, z tego co zaobserwowałem, z ciepłym przyjęciem polskiej społeczności Warcrafta, co jest zrozumiałe. Pomijając dobrze znaną opinię graczy o przełożeniu Stormrage’a na Burzogniewnego, to zostanie przy nazwisku/przydomku głównego bohatera tworzyłoby obecnie niejasności odnośnie treści, gdyż od czasu premiery książki wyszła inna – poświęcona bratu Malfuriona o tytule Illidan. Niektórzy mogliby uznać Stormrage’a za kontynuację, a tak otrzymujemy pasujące do siebie dwa tomy o braciach Burzogniewnych: Malfurion i Illidan. Co do innych nazw, to zostały przetłumaczone zgodnie z wymogami samego Blizzarda i współgrają z tymi z poprzednich książek i Kroniki WoWa.
Czy można polubić Koszmar?
Chociaż Christie Golden jest dominującą autorką uniwersum, to tron niezaprzeczalnie należy się Richardowi Knaakowi. Lata temu przekonał mnie do literackiej strony tego uniwersum swoim Dniem Smoka, a Malfurion nie pomniejszył tej miłości. Jeśli miałbym z całego wora plusów wygrzebać jakieś minusy, wskazałbym dwa:
1. Niemal identyczny styl opisu wyglądu nowych postaci, co po pięciu czy sześciu zaczyna denerwować. Za każdym razem, gdy ktoś się pojawia, otrzymujemy akapit o jego ciuchach.
2. Epilog, który można byłoby pominąć i wypuścić na stronie Blizzarda w dziale Short Story. Nie napiszę, że jest zły, ale odbiega od reszty powieści.
Pomimo tego Malfurion pozostaje jedną z najlepszych książek z serii Warcrafta. Żal, że Knaak nie pisał więcej, a Ch. Golden sukcesywnie zabijała bohaterów jego autorstwa…