Artefakty: Historie i mity - nowa seria wideo od Ventasa
Kumbol, | Komentarze : 2
Pamiętacie Zbrojownię WoWCenter? Była to seria artykułów o artefaktach, którą publikowaliśmy na naszej stronie jeszcze przed premierą World of Warcraft: Legion. Jej autor, dobrze Wam znany Ventas, przybliżał w niej mniej i bardziej znane fakty o najpotężniejszych broniach Azeroth.
Rok po premierze dodatku mogliśmy usłyszeć rozwinięcie historii części artefaktów nich na Dniach Fantastyki, gdzie bawiliśmy Was przez cały dzień wykładami, pogadankami i konkursami. Duże zainteresowanie materiałami przygotowanymi przez Ventasa, prośby zebranych o udostępnienie ich szerszemu gronu odbiorców oraz nowe rozdziały z historii artefaktów odkryte wraz z rozwojem „Artifact Knowledge” w grze, skłoniły polskiego kronikarza do powrotu do Zbrojowni.
Od razu zastrzegamy! To nie jest zwykła kontynuacja! Ventas powraca z najnowszą wersją historii – obszerniejszą, atrakcyjniejszą, ciekawszą, opartą nie tylko o wiadomości z Legionu, ale uzupełnioną również o wątki z obu tomów Warcraft: Chronicle. Wszystko to w atrakcyjnej oprawie audiowizualnej! Usiądźcie wygodnie. Wkrótce dane Wam będzie posłuchać najczystszego Warcraftowego Lore.
Prace nad projektem możecie śledzić na profilu Ventasa.
Rok po premierze dodatku mogliśmy usłyszeć rozwinięcie historii części artefaktów nich na Dniach Fantastyki, gdzie bawiliśmy Was przez cały dzień wykładami, pogadankami i konkursami. Duże zainteresowanie materiałami przygotowanymi przez Ventasa, prośby zebranych o udostępnienie ich szerszemu gronu odbiorców oraz nowe rozdziały z historii artefaktów odkryte wraz z rozwojem „Artifact Knowledge” w grze, skłoniły polskiego kronikarza do powrotu do Zbrojowni.
Od razu zastrzegamy! To nie jest zwykła kontynuacja! Ventas powraca z najnowszą wersją historii – obszerniejszą, atrakcyjniejszą, ciekawszą, opartą nie tylko o wiadomości z Legionu, ale uzupełnioną również o wątki z obu tomów Warcraft: Chronicle. Wszystko to w atrakcyjnej oprawie audiowizualnej! Usiądźcie wygodnie. Wkrótce dane Wam będzie posłuchać najczystszego Warcraftowego Lore.
Prace nad projektem możecie śledzić na profilu Ventasa.
Autorem cyklu Zbrojownia WoWCenter.pl opowiadającego o legendarnych broniach, jakie gracze dzierżyć będą w World of Warcraft: Legion, jest Piotr "Ventas" Budak, polski kronikarz historii Warcrafta, autor Pradawnej Kroniki.
Aktualizacja 7.3: Nowy scenariusz z Magnim – Whispers of a Frightened World
Quass, | Komentarze : 0Z wczorajszym buildem aktualizacji 7.3 na Publiczny Serwer Testowy trafił nowy scenariusz, w którym Magni Bronzebeard wzywa nas do Sholazar Basin, aby otrzymać wiadomość od Azeroth. Być może to wydarzenie trafi do gry jeszcze przed premierą aktualizacji lub na samym jej początku, ponieważ nawiązuje do zbliżającej się podróży na Argus. Jeśli spoilery Wam nie straszne, poniżej możecie obejrzeć scenariusz w całości.
Ukończenie zadania nagradzane jest przedmiotem Defense Construct Identifier, który przyznaje znaczną ilość Artifact Power.
Christie Golden pracuje nad kolejną powieścią z uniwersum Warcrafta
Quass, | Komentarze : 0Wiemy już, kto będzie autorem kolejnej powieści z uniwersum World of Warcraft! Christie Golden powraca po trzech latach, aby napisać następną książkę, która zapewne będzie łączyć Legion z historią nadchodzącego dodatku. Nie powinno być to zaskoczeniem, ponieważ Christie została w tym roku na stałe zatrudniona przez Blizzarda i podejrzewamy, że będzie miała większy wpływ na ogólną fabułę gry.
Co do samej treści książki, to jeśli niedawne spekulacje na temat Kul Tiras są wiarygodne, Jaina prawdopodobnie odegra w nowym dodatku większą rolę – a jak wiadomo, Christie napisała już powieść, w której ta bohaterka była na pierwszym planie – Jaina Proudmoore: Wichry Wojny.
Also realized I had yet tweeted about this yet...after a three-year hiatus, I am writing another World of Warcraft novel!
— Christie Golden (@ChristieGolden) 23 lipca 2017
Przypominamy też, że już 2 sierpnia nakładem wydawnictwa Insignis do księgarni trafi nieco starsza książka Christie Golden – Arthas: Przebudzenie Króla Lisza w ramach serii Blizzard Legends.
Zapowiedź drugiego tomu World of Warcraft Chronicle
Quass, | Komentarze : 4
Na początku musimy zaznaczyć, że wciąż nie pojawiły się żadne informacje o planach wydania serii World of Warcraft Chronicle w Polsce. Drugi tom cyklu ma jednak swoją angielską premierę już za miesiąc i serwis IGN otrzymał od Blizzarda krótką zapowiedź - kilkanaście stron i grafik z nadchodzącej książki, która tym razem skupia się głównie na historii Draenoru oraz wydarzeniach po inwazji orków na Azeroth.
Załączone fragmenty zawierają kilka informacji, których wcześniej nie znaliśmy:
Grafiki
Strony
Załączone fragmenty zawierają kilka informacji, których wcześniej nie znaliśmy:
- Draenor ma dwie inne nazwy. Pośród ogrów kontynent znany jest jako Dawgar (Znana Ziemia), natomiast arakkoa nazywają go Rakshar (Słoneczny Kamień).
- Ogrze miasto Goria zostało zdewastowane przez żywioły ok. 400 lat przed otwarciem Mrocznego Portalu. Orkowie oblężyli fortecę blokując dostęp do lądowych traktów handlowych. Imperator Molok posłużył się wtedy odmianą arakkoańskiej Klątwy Sethe, aby stworzyć czerwoną ospę i wyniszczyć oddziały orków. Nie mając innego wyboru, szaman Nelgarm poprosił żywioły o pomoc. Te, rozumiejąc zagrożenie ze strony Moloka, całkowicie zniszczyły miasto.
- Gul'dan wykorzystał i zabił niemal wszystkich uwięzionych draenei, aby otworzyć Mroczny Portal.
- W trakcie Pierwszej Wojny miały miejsce dwa oblężenia Stormwind. Drugie zostało rozpoczęte przez Orgrima Doomhammera, kiedy ten był już wodzem Hordy.
- Gul'dan rozkazał Garonie zabić króla Llane'a, jednak ta oparła się mu, ze względu na uczucia wobec ludzkiego władcy. Dopiero klątwa Medivha zmusiła ją do popełnienia tego czynu.
- Matka Variana, Taria, umiera podczas ataku na Stormwind.
- Gavinrad the Dire zostaje wymieniony jako jeden z przywódców obrony Stormwind, razem z Khadgarem i Lotharem.
Zbrojownia WoWCenter: Kosa Elune
Kumbol, | Komentarze : 1
Legion nadciągnął, a wraz z nim dostęp do legendarnych broni i to nie tylko dla każdej klasy, ale nawet ich specjalizacji. Sięgnęliśmy po oręż tych, którzy zginęli, lub zwątpili w zwycięstwo nad hordami demonów! Każdy z artefaktów posiada swoją historię i znaleźć wśród nich można takie perełki jak będące od lat marzeniem wielu graczy Ashbringer czy Doomhammer, ale również i takie, których istnienie do tej pory skrywały mgły historii. W wielu jednak przypadkach znamy ich poprzednich właścicieli i chociaż same nazwy artefaktów nic nam nie mówią, warto poznać dzieje tych, w których rękach kiedyś spoczywały.
Legion sprawił, że niejednemu paladynowi czy szamanowi kolejny raz ucina się film w karczmie przy n’tym kuflu Ale, ale czemu się dziwić? Że co? Nie, nie przejęli się zagładą świata i nie zapijają smutków. Wręcz przeciwnie! Któż nie świętowałby zdobycia legendarnego Ashbringera czy Doomhammera! Ok, macie rację - może nie wszystkie klasy mają równie mocne powody do radości, ale na pewno nie znajdziemy wśród nich druida, który w tym roku stał się posiadaczem artefaktu, którego zakrzywione ostrze powinni całować i oddawać cześć wszyscy worgeni i worgenki. Dlaczego? Otóż wypada okazać szacunek… mamusi.
Większość z Was zapytana o wojnę z czasów pradawnych cywilizacji bez wahania wskaże, i słusznie zresztą, Wojnę Starożytnych, wielką batalię z Płonącym Legionem, która doprowadziła do zniszczenia Studni Wieczności i rozerwania Kalimdoru na znane nam dzisiaj kontynenty. Niewielu jednak pamięta, że Wojna Starożytnych nie była jedynym konfliktem, który w tamtych czasach ciężko doświadczył rasę nocnych elfów.
10 000 lat temu kaldorei pod wodzą Malfuriona Stormrage, zwanego Burzogniewnym, jego brata Illidana i ich ukochanej, kapłanki bogini księżyca Elune, Tyrande Whisperwind zdołali udaremnić inwazję demonów na Azeroth. Niestety, chociaż niemal wszystkie plugawe istoty zostały odesłane do Spaczonej Otchłani, pozostały niedobitki Legionu, w tym nowa demoniczna rasa stworzona przez Sargerasa z nocnych elfów, które zaprzedały swe dusze mrocznemu tytanowi. Uformowane na nowo istoty były karykaturalną krzyżówką elfów i kozic, zwaną satyrami. Nowi słudzy Legionu nie pogodzili się z porażką, zbierając ocalałe demony i zakładając we wschodniej części lasu Ashenvale samozwańcze państewko Satyrnaar. W przeciągu 700 lat satyry rozmnożyły się do liczby mogącej zagrozić osiedlom nocnych elfów. Pod wspólnym sztandarem Lordów Szmaragdowego Płomienia przypuścili atak na niedawnych pobratymców. Do walki z nimi stanęła mężnie Shandris Feathermoon ze swymi strażniczkami, ale nawet wsparcie ze strony druidów nie było w stanie zatrzymać niszczycielskiego pochodu. Pomysł na odmianę nieciekawej sytuacji znalazł jeden ze studentów Malfuriona, Ralaar Fangfire. Młody elf uważał, że ich szanse zwiększą się, jeśli arcydruid odwoła zakaz używania jednej z najpotężniejszych zwierzęcych form, wilczej formy watahy.
Druidzi, którzy podziwiali majestat kruków, siłę niedźwiedzi czy zwinność i szybkość jeleni, zdołali opanować przemianę w swych zwierzęcych patronów, jednak nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie osiągnąć mistrzostwo w formie pochodzącej od zabitego w czasie Wojny Starożytnych wilczego półboga Goldrinna. Nawet Malfurion szkolony przez samego Cenariusa nie potrafił opanować żądzy krwi przepełniającej umysł zmienionego w wilka druida i w bezmyślnym szale atakował swego nauczyciela. Widząc, jak wielkie zagrożenie pociąga za sobą forma watahy, Stormrage zabronił swym podopiecznym korzystania z mocy Goldrinna. Ralaar nie mógł jednak pogodzić się z zakazem i w czasie walk z satyrami przybrał wyklętą postać. Dzięki nowej sile rozgromił swych prześladowców, ale zgodnie z przypuszczeniami Malfuriona żądza krwi okazała się za silna i Ralaar zwrócił się przeciw swym braciom, zaszywając się w najdalszych zakątkach Ashenvale. Nie mogąc zrezygnować z mocy Goldrinna, Ralaar odszukał innych druidów, którzy w przeszłości również sięgnęli po zakazaną formę i oszalali ukrywali się w dziczy. Stając na ich czele odszukał swą przyjaciółkę, kapłankę Belysrę Starbreeze, prosząc o pomoc w okiełznaniu wilczych instynktów. Ralaar był przekonany, że łącząc moce bogini księżyca z odnalezionym przez druidów watahy kłem Goldrinna uda się naprawić wadliwą formę. Belysra była pełna obaw, ale mając w pamięci swego ukochanego, Arvella, który poległ w walce z satyrami pozostając wiernym zakazowi używania formy wilka, zgodziła się pomóc Fangfire’owi. Wzywając moce bogini księżyca, młoda elfka połączyła swój kapłański kostur z kłem półboga tworząc Kosę Elune. Z pomocą artefaktu Belysra zdołała ustabilizować niedokończoną formę watahy, wyciągając z niej najczystszą esencję Goldrinna i nadając jej nowy kształt. W ten sposób Ralaar i jego druhowie zostali przemienieni w pierwszych worgenów. Od tamtej chwili Ralaar kazał nazywać siebie Samcem Alfa, a swą grupę przemianował na Druidów Kosy. Niestety nawet Kosa Elune nie była w stanie przywrócić druidom trzeźwości umysłu. W wojennej zawierusze worgeni atakowali zarówno satyrów, jak i inne nocne elfy. Co gorsza, wilcza forma stała się zaraźliwa i niczym choroba przechodziła na każdego ugryzionego elfa. Widząc to, Malfurion wraz z Cenariusem i pozostałymi druidami wykorzystał Kosę Elune, aby pojmać Ralaara i jego braci, więżąc ich w Szmaragdowym Śnie, gdzie mieli spać do końca świata w korzeniach drzewa Daral’nir. Gdy problem worgenów został zażegnany, Malfurion przekazał artefakt kapłance Mel'Thandris Starsong, która wykorzystała go do rozgromienia pozostałych wojsk satyrów w Ashenvale. Bitwa zakończyła się wygraną nocnych elfów, chociaż Mel’Thandris przypłaciła ją własnym życiem. Po śmierci kapłanki nocne elfy złożyły Kosę Elune u boku bohaterki w jej mogile, gdzie miała spoczywać przez kolejne wieki.
Tysiące lat później, gdy Płonący Legion ponownie zaatakował Azeroth, krewna Mel’Thandris, Velinde Starsong, natchniona wizją Elune, odnalazła zapomniany artefakt, który miał jej pomóc w przepędzeniu demonów z północnej części Ashenvale, zwanej przez zalegające tam zepsucie, Spaczoną Knieją. Badając Kosę, elfka wyczuła drzemiącą w niej moc, która potrafiła przeniknąć bariery czasu i przestrzeni. Dzierżąc w dłoniach pradawną broń, Velinde doświadczyła kolejnej wizji, w której worgeni walczyli z satyrami. Doceniając ich siłę, strażniczka spróbowała przebudzić moce Kosy, otwierając przejście do Szmaragdowego Snu, dzięki czemu, po tysiącleciach wygnania, worgeni powrócili do Ashenvale. Velinde używając artefaktu okiełznała ich umysły i wykorzystała do przepędzenia demonów ze Spaczonej Kniei. Niestety wkrótce okazało się, że wysłane w dalsze części lasu wilkołaki uwalniały się spod kontroli Velindei zaczynały ponownie siać chaos. Przerażona elfka zaczęła szukać sposobu na opanowanie bestii.
W bibliotekach Darnassusa wojowniczka odnalazła wzmiankę o arcymagu Kirin Tor, Arugalu, który w jakiś sposób również zdołał sprowadzić do siebie worgenów. Licząc, że czarodziej zdoła jej pomóc w okiełznaniu wilkołaków, Velinde Starsong wyruszyła w długą podróż na wschodni kontynent. W czasie przemierzania Boru Zmierzchu elfka została zaatakowana przez worgenów próbujących odebrać jej Kosę Elune. Uciekając przed pogonią schroniła się w kopalni Zguby Rolanda. Pechowo upuszczona na skład dynamitu pochodnia spowodowała wybuch, który zabił Velinde z jej prześladowcami, grzebiąc wraz z nimi Kosę Elune. Niedługo potem artefakt został wykopany przez człowieka zwanego Nerwusem. Uwolnienie Kosy sprowadziło do kopalni kolejne zastępy worgenów, które zabiły towarzyszy Nerwusa, zmuszając go do panicznej ucieczki.
W późniejszym czasie broń była obiektem poszukiwań Mrocznych Jeźdźców nękających krainę oraz członków Kultu Wilka, jednak to tym drugim udało się odzyskać artefakt, ale nie na długo. Po wielu trudnościach Kosa Elune wróciła w końcu z powrotem do ludu kaldorei. Jej nowy właściciel, Valorn Stillbough udał się wraz z Belysrą Starbreeze do nękanego przez wilkołaki królestwa Gilneas, aby raz na zawsze rozwiązać problem worgenów Samca Alfy i pomóc poddanym króla Greymane w opanowaniu wilczej klątwy.
Legion sprawił, że niejednemu paladynowi czy szamanowi kolejny raz ucina się film w karczmie przy n’tym kuflu Ale, ale czemu się dziwić? Że co? Nie, nie przejęli się zagładą świata i nie zapijają smutków. Wręcz przeciwnie! Któż nie świętowałby zdobycia legendarnego Ashbringera czy Doomhammera! Ok, macie rację - może nie wszystkie klasy mają równie mocne powody do radości, ale na pewno nie znajdziemy wśród nich druida, który w tym roku stał się posiadaczem artefaktu, którego zakrzywione ostrze powinni całować i oddawać cześć wszyscy worgeni i worgenki. Dlaczego? Otóż wypada okazać szacunek… mamusi.
Większość z Was zapytana o wojnę z czasów pradawnych cywilizacji bez wahania wskaże, i słusznie zresztą, Wojnę Starożytnych, wielką batalię z Płonącym Legionem, która doprowadziła do zniszczenia Studni Wieczności i rozerwania Kalimdoru na znane nam dzisiaj kontynenty. Niewielu jednak pamięta, że Wojna Starożytnych nie była jedynym konfliktem, który w tamtych czasach ciężko doświadczył rasę nocnych elfów.
10 000 lat temu kaldorei pod wodzą Malfuriona Stormrage, zwanego Burzogniewnym, jego brata Illidana i ich ukochanej, kapłanki bogini księżyca Elune, Tyrande Whisperwind zdołali udaremnić inwazję demonów na Azeroth. Niestety, chociaż niemal wszystkie plugawe istoty zostały odesłane do Spaczonej Otchłani, pozostały niedobitki Legionu, w tym nowa demoniczna rasa stworzona przez Sargerasa z nocnych elfów, które zaprzedały swe dusze mrocznemu tytanowi. Uformowane na nowo istoty były karykaturalną krzyżówką elfów i kozic, zwaną satyrami. Nowi słudzy Legionu nie pogodzili się z porażką, zbierając ocalałe demony i zakładając we wschodniej części lasu Ashenvale samozwańcze państewko Satyrnaar. W przeciągu 700 lat satyry rozmnożyły się do liczby mogącej zagrozić osiedlom nocnych elfów. Pod wspólnym sztandarem Lordów Szmaragdowego Płomienia przypuścili atak na niedawnych pobratymców. Do walki z nimi stanęła mężnie Shandris Feathermoon ze swymi strażniczkami, ale nawet wsparcie ze strony druidów nie było w stanie zatrzymać niszczycielskiego pochodu. Pomysł na odmianę nieciekawej sytuacji znalazł jeden ze studentów Malfuriona, Ralaar Fangfire. Młody elf uważał, że ich szanse zwiększą się, jeśli arcydruid odwoła zakaz używania jednej z najpotężniejszych zwierzęcych form, wilczej formy watahy.
Druidzi, którzy podziwiali majestat kruków, siłę niedźwiedzi czy zwinność i szybkość jeleni, zdołali opanować przemianę w swych zwierzęcych patronów, jednak nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie osiągnąć mistrzostwo w formie pochodzącej od zabitego w czasie Wojny Starożytnych wilczego półboga Goldrinna. Nawet Malfurion szkolony przez samego Cenariusa nie potrafił opanować żądzy krwi przepełniającej umysł zmienionego w wilka druida i w bezmyślnym szale atakował swego nauczyciela. Widząc, jak wielkie zagrożenie pociąga za sobą forma watahy, Stormrage zabronił swym podopiecznym korzystania z mocy Goldrinna. Ralaar nie mógł jednak pogodzić się z zakazem i w czasie walk z satyrami przybrał wyklętą postać. Dzięki nowej sile rozgromił swych prześladowców, ale zgodnie z przypuszczeniami Malfuriona żądza krwi okazała się za silna i Ralaar zwrócił się przeciw swym braciom, zaszywając się w najdalszych zakątkach Ashenvale. Nie mogąc zrezygnować z mocy Goldrinna, Ralaar odszukał innych druidów, którzy w przeszłości również sięgnęli po zakazaną formę i oszalali ukrywali się w dziczy. Stając na ich czele odszukał swą przyjaciółkę, kapłankę Belysrę Starbreeze, prosząc o pomoc w okiełznaniu wilczych instynktów. Ralaar był przekonany, że łącząc moce bogini księżyca z odnalezionym przez druidów watahy kłem Goldrinna uda się naprawić wadliwą formę. Belysra była pełna obaw, ale mając w pamięci swego ukochanego, Arvella, który poległ w walce z satyrami pozostając wiernym zakazowi używania formy wilka, zgodziła się pomóc Fangfire’owi. Wzywając moce bogini księżyca, młoda elfka połączyła swój kapłański kostur z kłem półboga tworząc Kosę Elune. Z pomocą artefaktu Belysra zdołała ustabilizować niedokończoną formę watahy, wyciągając z niej najczystszą esencję Goldrinna i nadając jej nowy kształt. W ten sposób Ralaar i jego druhowie zostali przemienieni w pierwszych worgenów. Od tamtej chwili Ralaar kazał nazywać siebie Samcem Alfa, a swą grupę przemianował na Druidów Kosy. Niestety nawet Kosa Elune nie była w stanie przywrócić druidom trzeźwości umysłu. W wojennej zawierusze worgeni atakowali zarówno satyrów, jak i inne nocne elfy. Co gorsza, wilcza forma stała się zaraźliwa i niczym choroba przechodziła na każdego ugryzionego elfa. Widząc to, Malfurion wraz z Cenariusem i pozostałymi druidami wykorzystał Kosę Elune, aby pojmać Ralaara i jego braci, więżąc ich w Szmaragdowym Śnie, gdzie mieli spać do końca świata w korzeniach drzewa Daral’nir. Gdy problem worgenów został zażegnany, Malfurion przekazał artefakt kapłance Mel'Thandris Starsong, która wykorzystała go do rozgromienia pozostałych wojsk satyrów w Ashenvale. Bitwa zakończyła się wygraną nocnych elfów, chociaż Mel’Thandris przypłaciła ją własnym życiem. Po śmierci kapłanki nocne elfy złożyły Kosę Elune u boku bohaterki w jej mogile, gdzie miała spoczywać przez kolejne wieki.
Tysiące lat później, gdy Płonący Legion ponownie zaatakował Azeroth, krewna Mel’Thandris, Velinde Starsong, natchniona wizją Elune, odnalazła zapomniany artefakt, który miał jej pomóc w przepędzeniu demonów z północnej części Ashenvale, zwanej przez zalegające tam zepsucie, Spaczoną Knieją. Badając Kosę, elfka wyczuła drzemiącą w niej moc, która potrafiła przeniknąć bariery czasu i przestrzeni. Dzierżąc w dłoniach pradawną broń, Velinde doświadczyła kolejnej wizji, w której worgeni walczyli z satyrami. Doceniając ich siłę, strażniczka spróbowała przebudzić moce Kosy, otwierając przejście do Szmaragdowego Snu, dzięki czemu, po tysiącleciach wygnania, worgeni powrócili do Ashenvale. Velinde używając artefaktu okiełznała ich umysły i wykorzystała do przepędzenia demonów ze Spaczonej Kniei. Niestety wkrótce okazało się, że wysłane w dalsze części lasu wilkołaki uwalniały się spod kontroli Velindei zaczynały ponownie siać chaos. Przerażona elfka zaczęła szukać sposobu na opanowanie bestii.
W bibliotekach Darnassusa wojowniczka odnalazła wzmiankę o arcymagu Kirin Tor, Arugalu, który w jakiś sposób również zdołał sprowadzić do siebie worgenów. Licząc, że czarodziej zdoła jej pomóc w okiełznaniu wilkołaków, Velinde Starsong wyruszyła w długą podróż na wschodni kontynent. W czasie przemierzania Boru Zmierzchu elfka została zaatakowana przez worgenów próbujących odebrać jej Kosę Elune. Uciekając przed pogonią schroniła się w kopalni Zguby Rolanda. Pechowo upuszczona na skład dynamitu pochodnia spowodowała wybuch, który zabił Velinde z jej prześladowcami, grzebiąc wraz z nimi Kosę Elune. Niedługo potem artefakt został wykopany przez człowieka zwanego Nerwusem. Uwolnienie Kosy sprowadziło do kopalni kolejne zastępy worgenów, które zabiły towarzyszy Nerwusa, zmuszając go do panicznej ucieczki.
W późniejszym czasie broń była obiektem poszukiwań Mrocznych Jeźdźców nękających krainę oraz członków Kultu Wilka, jednak to tym drugim udało się odzyskać artefakt, ale nie na długo. Po wielu trudnościach Kosa Elune wróciła w końcu z powrotem do ludu kaldorei. Jej nowy właściciel, Valorn Stillbough udał się wraz z Belysrą Starbreeze do nękanego przez wilkołaki królestwa Gilneas, aby raz na zawsze rozwiązać problem worgenów Samca Alfy i pomóc poddanym króla Greymane w opanowaniu wilczej klątwy.
Autorem cyklu Zbrojownia WoWCenter.pl opowiadającego o legendarnych broniach, jakie gracze dzierżyć będą w World of Warcraft: Legion, jest Piotr "Ventas" Budak, polski kronikarz historii Warcrafta, autor Pradawnej Kroniki.
Chris Metzen odchodzi z Blizzarda
Caritas, | Komentarze : 0Coś się kończy, coś się zaczyna... W historii Blizzarda właśnie nadszedł kres pewnej ery - Chris Metzen odszedł na emeryturę.
Kim jest Chris Metzen? Starszy wiceprezes firmy, twórca odpowiedzialny za rozwój marki, artysta, grafik, autor, aktor głosowy... Swoją przygodę z Niebieskimi rozpoczął gdy Blizzard nie był jeszcze Blizzardem i nazywał się Chaos Studios. Jego pierwszym projektem było Justice League Task Force, do którego tworzył animacje i grafiki. Stworzył też grafiki, ilustracje i dokumentację do Warcraft: Orcs and Humans, stając się etatowym grafikiem Blizza. Jego dzieła można zobaczyć w poradnikach i konceptach gry.
Wraz z Warcraftem II: Tides of Darkness, Chris stał się również współtwórcą gry. Nie odpowiadał już tylko za wygląd postaci, lokacji czy przedmiotów - zaczął tworzyć scenariusze i misje. Według legendy, któregoś dnia ekipa Niebieskich zaczęła się dopytywać o świat Warcrafta. Chris wziął kredkę, podszedł do ściany i bez chwili zastanowienia narysował świat, w którym orkowie walczyli z ludźmi. Tak powstał Azeroth. Od 2002 roku i Warcrafta III: Reign of Chaos, Chris był już pełnoprawnym dyrektorem kreatywnym Blizzarda, zajmującym się nie tylko Warcarftem, ale też Starcraftem, Diablo, a także Overwatchem, tworząc lore, misje i główne wątki tych gier. Wielokrotnie też go słyszeliście, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy - podkładał głos pod wiele postaci: w Starcrafcie znacie go jako Battlecruisera, Terrańskiego Marine i Ghosta, w Warcrafcie występował m.in. jako Thrall, Ragnaros, Nefarian, Varian, Saurfang i Vol'jin, w Diablo III - król Leoryk, a w Overwatch jako Bastion. Tak, Bastion.
Wpływ Metzena na World of Warcraft był widoczny praktycznie na każdym kroku, zwłaszcza w lore. Swoje piętno odcisnął również na postaciach - według wielu osób Metzen był Thrallem. Doczekał się też kilku easter-eggów. Między innymi był bohaterem zadania "You're a Mean One...", w którym ratujemy biednego renifera o wdzięcznym imieniu Metzen, za co w nagrodę dostajemy osiągnięcie "On Metzen!"
Metzen to nie tylko Warcraft. Od początku był bardzo zaangażowany w tworzenie i rozwój Overwatcha, często od mniej tradycyjnej strony - napisał między innymi cykl powieści graficznych pod tytułem Soldier: 76. Początkowo historia ta była niezależna od Blizzard Entertainment, teraz jednak, jak zapewne wiecie, Soldier: 76 jako Jack Morrison jest jedną z kluczowych postaci w Overwatch. Metzen był też odpowiedzialny za historię w Blizzardowej książeczce dla dzieci, "Snow Flake", pisał też nie-niebieskie historie o Transformersach.
Osobowość Chrisa uwidaczniała się zwłaszcza podczas BlizzConów. Znany był z tego, że na panelach starał się wyczerpująco opowiedzieć o grach i odpowiedzieć na wszystkie pytania. Nie bał się też wyzwań - w 2010 roku na wpadce lorowej złapał go sławny już Red Shirt Guy - Metzen nie tylko go nie spławił, ale naprawił pomyłkę, chłopaka nagrodził wplatając go do gry, a na BlizzConie rok później podczas Q&A serdecznie się z nim witał. W 2010 roku dał nam też wspaniałą mowę otwierającą tę imprezę, przesławne "geek is", celebrujące nasze małe nerdowskie serduszka.
Metzena można również zobaczyć w małej rólce w filmie Warcraft: Początek, jako sprzedawcę perfum.
Jak już wspomniałam, Metzen był też artystą, którego grafiki ukształtowały Azeroth. Jego dzieła można podziwiać w siedzibie Blizzarda oraz w albumie "The Art of Blizzard."
Chris Metzen postanowił pożegnać się z fanami na forum. Oto co miał nam do powiedzenia:
Cytat z: Chris Metzen (źródło)
Zacząłem pracować w Blizzardzie niedługo po tym, kiedy stuknęła mi dwudziestka. Mam wrażenie, jakby to było całe życie temu. Właściwie było. Te pierwsze kilka lat było dla mnie początkiem wielkiej przygody. Przygody, która zabrała mnie dookoła świata, pozwoliła spotkać tysiące wspaniałych, podobnych mi geeków, a ostatecznie ukształtowała przebieg mojego dorosłego życia.
Oczywiście, kiedy zaczynałem, nie miałem absolutnie żadnego pojęcia o tym, co robię. Nie miałem pojęcia, jak tworzyć gry czy budować produkty rozrywkowe...
Ale miałem nienasyconą pasję dla idei. Dla historii. Dla bohaterów.
Jedynym szkoleniem, jakie odbyłem przed wstąpieniem do Blizzarda była długa kampania w Dungeons & Dragons z moimi najbliższymi przyjaciółmi - Sam, Mike P., Daniel, Mikey C. (wiecie, kim jesteście, chłopcy... Hamro!). Tworzenie idei - rozległych światów, postaci i wątków fabularnych z przyjaciółmi było moją pierwszą wielką miłością. Żyłem dla tego. To była bezpieczna przestrzeń pośród napięć i zmian niektórych trudnych, młodzieńczych lat. Azyl D&D był wspaniałym spotkaniem umysłów i wyobraźni, do którego czułem, że naprawdę należę.
Było to miejsce, gdzie przyjaźń i wyobraźnia tworzyły nierozerwalnie więzy. Dzielenie się pomysłami na bieżąco. Szalone i niespodziewane ścieżki, wybierane przez innych graczy - rozciągało to nasze wyobraźnie na sposoby, których sami nigdy nie moglibyśmy sobie wymarzyć. Wcielanie się w postacie w trakcie przygód pozwoliło nam dowiedzieć się tak wiele o sobie nawzajem, a często również o nas samych. Wyobraźnia pomogła nam zrozumieć szalony świat, w którym dorastaliśmy. Sprawiła, że razem staliśmy się silniejsi.
Przez wiele lat tego nie rozumiałem, ale przyjaciele nauczyli mnie wtedy czegoś naprawdę ważnego:
Kreatywność jest zaraźliwa.
Patrząc wstecz na lata spędzone w Blizzardzie, teraz rozumiem, jak wnikliwie ta idea ukształtowała moją karierę. Jak bardzo ukształtowali mnie moi koledzy z pracy.
Przez prawie dwadzieścia trzy lata miałem wyjątkowy przywilej tworzenia światów i budowania gier z najjaśniejszymi umysłami w branży rozrywkowej. Spacerowałem z gigantami (stałem też na ich barkach).
W skrócie, to były najlepsze lata mojego życia.
W praktyce miałem najlepszą pracę na świecie... ale prawdę mówiąc, często była niezwykle trudna. Tworzenie gier z dziesiątkami genialnych, pełnych pasji geeków alfa z rozżarzonymi do czerwoności umysłami i własnymi perspektywami może być zawiłym zadaniem. Osiąganie konsensusu co do decyzji projektowych, motywów w historii czy kierunku artystycznego wymaga mnóstwa komunikacji, cierpliwości i kompromisowego podejścia. To sprawia, że stajesz się elastyczny. Czasami nie wyglądało to tak pięknie, ale kontakt z innymi członkami zespołu i współpraca, pomimo potencjalnych kłopotów z kreatywnym napięciem - w tym właśnie tkwiła prawdziwa magia.
Nie chodzi tu wyłącznie o osiągane decyzje, czy nawet ostateczny kształt tworzonego produktu. Chodzi o coś większego i o wiele ważniejszego. Prawdziwa współpraca buduje zaufanie, a zaufanie to podstawa wszystkich długotrwałych relacji. Dzięki zaufaniu tworzysz więcej, niż tylko świetny produkt.
Tworzysz plemię... które może zbudować wszystko.
Rodzinę rzemieślników.
Tym właśnie był dla mnie Blizzard. Drugą rodziną, która była tam zawsze, podczas wszystkich wzlotów i upadków. Cudowne, geekowskie tło mojego życia. Nie chodzi mi tu tylko o "stanowisko" czy misję kreatywną, ale o ludzi. Ludzi, którzy wielokrotnie podnosili mnie na duchu, wierzyli we mnie i pchali w kierunku odkrywania swojego potencjału, zarówno jako artysta, jak i lider.
Do moich braci i sióstr w Blizzardzie... Chciałbym być w stanie znaleźć słowa.
Wszystko brzmi... szablonowo.
Na myśl przychodzi mi tylko to...
Pomogliście mi uwierzyć w siebie i osiągnąć jedno z moich najśmielszych marzeń. Na zawsze będę wam wdzięczny.
Kocham was z całego serca.
Dziękuję.
A do całej, szerokiej społeczności graczy Blizzarda - tych, których miałem okazję spotkać osobiście, jak również tych, o których jedynie słyszałem - dziękuję.
Dziękuje wszystkim za to, że pozwoliliście mi być specjalną częścią Waszej społeczności, że pozwoliliście mi znaleźć w niej swoje miejsce. Dzieliliśmy niezliczone przygody i zawsze byłem przytłoczony i wdzięczny za Waszą pasję do naszych gier i to, jak bardzo byliście oddani sobie nawzajem. Dziękuje za wszystkie uściski, uśmiechy i historie, które poznałem na BlizzConach przez te wszystkie lata. Nie macie pojęcia, jak poruszyły moje serce i zainspirowały do tego, aby w pełni oddać się pracy.
Mówiąc to, teraz spróbuję przejść do meritum. Znalazłem na swojej drodze nowy zakręt. Na horyzoncie jawi się nowy, o wiele spokojniejszy rozdział mojego życia.
Odchodzę na emeryturę.
Tak.
Odwieszam spluwy.
Odbijam kartę zegarową.
Biorę ostatniego gryfa ze Stormwind.
Wiecie, o co mi chodzi.
To szalone, wiem.
Jest to dla mnie ogromna zmiana, ale oczekiwałem jej od dłuższego czasu. Jest w tym trochę ironii, gdyż sprawy mają się w Blizzardzie lepiej niż kiedykolwiek. Ten rok, sam w sobie był niesamowity.
Nadejście Legionu.
Overwatch.
Premiera filmu Warcraft.
Nigdy nie byłem dumny z Blizzarda i jakości tworzonych tam produktów bardziej, niż teraz. To niesamowite, że po tych wszystkich latach wciąż jesteśmy w stanie osiągnąć nowe wyżyny i zabrać świat na niesamowitą przejażdżkę. Wierzę, że przyszłość Blizzarda jest jaśniejsza, niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie będę kłamać - odejście od światów, które tak kocham będzie niezwykle trudne. Cieszy mnie jednak, że zostawiam je w rękach zespołu najbardziej oddanych, utalentowanych i pełnych pasji rzemieślników, jakich kiedykolwiek zebraliśmy.
Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jak rozwiną się światy Blizzarda i doświadczyć tego z pierwszej ręki, tak jak wszyscy. Jako fan. Jako awanturnik. Wracam do samych korzeni.
To będzie świetne...
Użyłem słowa „emerytura”, ponieważ nie przechodzę do innej firmy, nie zaczynam własnych projektów, nic w tym stylu. To były długie, genialne lata. Teraz nadszedł czas, aby zwolnić. Odpocząć. Położyć się na kanapie i przybrać ciała. Cóż, bardziej niż teraz...
Ale na poważnie, zamierzam skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze na całym świecie - na mojej rodzinie. To sedno mojego życia i źródło najgłębszego szczęścia i inspiracji. Poza wychowywaniem naszych dwóch maluchów, niedawno powitaliśmy nowego członka rodziny! Możliwość bycia w domu z nimi wszystkimi, mając czas i miejsce do życia... kochając moją żonę z całych sił... to jest teraz moja kariera.
I nigdy wcześniej nie byłem szczęśliwszy.
Nigdy. ☺
Na razie!
Kocham was wszystkich.
Do zobaczenia online.
Chris
Oczywiście, kiedy zaczynałem, nie miałem absolutnie żadnego pojęcia o tym, co robię. Nie miałem pojęcia, jak tworzyć gry czy budować produkty rozrywkowe...
Ale miałem nienasyconą pasję dla idei. Dla historii. Dla bohaterów.
Jedynym szkoleniem, jakie odbyłem przed wstąpieniem do Blizzarda była długa kampania w Dungeons & Dragons z moimi najbliższymi przyjaciółmi - Sam, Mike P., Daniel, Mikey C. (wiecie, kim jesteście, chłopcy... Hamro!). Tworzenie idei - rozległych światów, postaci i wątków fabularnych z przyjaciółmi było moją pierwszą wielką miłością. Żyłem dla tego. To była bezpieczna przestrzeń pośród napięć i zmian niektórych trudnych, młodzieńczych lat. Azyl D&D był wspaniałym spotkaniem umysłów i wyobraźni, do którego czułem, że naprawdę należę.
Było to miejsce, gdzie przyjaźń i wyobraźnia tworzyły nierozerwalnie więzy. Dzielenie się pomysłami na bieżąco. Szalone i niespodziewane ścieżki, wybierane przez innych graczy - rozciągało to nasze wyobraźnie na sposoby, których sami nigdy nie moglibyśmy sobie wymarzyć. Wcielanie się w postacie w trakcie przygód pozwoliło nam dowiedzieć się tak wiele o sobie nawzajem, a często również o nas samych. Wyobraźnia pomogła nam zrozumieć szalony świat, w którym dorastaliśmy. Sprawiła, że razem staliśmy się silniejsi.
Przez wiele lat tego nie rozumiałem, ale przyjaciele nauczyli mnie wtedy czegoś naprawdę ważnego:
Kreatywność jest zaraźliwa.
Patrząc wstecz na lata spędzone w Blizzardzie, teraz rozumiem, jak wnikliwie ta idea ukształtowała moją karierę. Jak bardzo ukształtowali mnie moi koledzy z pracy.
Przez prawie dwadzieścia trzy lata miałem wyjątkowy przywilej tworzenia światów i budowania gier z najjaśniejszymi umysłami w branży rozrywkowej. Spacerowałem z gigantami (stałem też na ich barkach).
W skrócie, to były najlepsze lata mojego życia.
W praktyce miałem najlepszą pracę na świecie... ale prawdę mówiąc, często była niezwykle trudna. Tworzenie gier z dziesiątkami genialnych, pełnych pasji geeków alfa z rozżarzonymi do czerwoności umysłami i własnymi perspektywami może być zawiłym zadaniem. Osiąganie konsensusu co do decyzji projektowych, motywów w historii czy kierunku artystycznego wymaga mnóstwa komunikacji, cierpliwości i kompromisowego podejścia. To sprawia, że stajesz się elastyczny. Czasami nie wyglądało to tak pięknie, ale kontakt z innymi członkami zespołu i współpraca, pomimo potencjalnych kłopotów z kreatywnym napięciem - w tym właśnie tkwiła prawdziwa magia.
Nie chodzi tu wyłącznie o osiągane decyzje, czy nawet ostateczny kształt tworzonego produktu. Chodzi o coś większego i o wiele ważniejszego. Prawdziwa współpraca buduje zaufanie, a zaufanie to podstawa wszystkich długotrwałych relacji. Dzięki zaufaniu tworzysz więcej, niż tylko świetny produkt.
Tworzysz plemię... które może zbudować wszystko.
Rodzinę rzemieślników.
Tym właśnie był dla mnie Blizzard. Drugą rodziną, która była tam zawsze, podczas wszystkich wzlotów i upadków. Cudowne, geekowskie tło mojego życia. Nie chodzi mi tu tylko o "stanowisko" czy misję kreatywną, ale o ludzi. Ludzi, którzy wielokrotnie podnosili mnie na duchu, wierzyli we mnie i pchali w kierunku odkrywania swojego potencjału, zarówno jako artysta, jak i lider.
Do moich braci i sióstr w Blizzardzie... Chciałbym być w stanie znaleźć słowa.
Wszystko brzmi... szablonowo.
Na myśl przychodzi mi tylko to...
Pomogliście mi uwierzyć w siebie i osiągnąć jedno z moich najśmielszych marzeń. Na zawsze będę wam wdzięczny.
Kocham was z całego serca.
Dziękuję.
A do całej, szerokiej społeczności graczy Blizzarda - tych, których miałem okazję spotkać osobiście, jak również tych, o których jedynie słyszałem - dziękuję.
Dziękuje wszystkim za to, że pozwoliliście mi być specjalną częścią Waszej społeczności, że pozwoliliście mi znaleźć w niej swoje miejsce. Dzieliliśmy niezliczone przygody i zawsze byłem przytłoczony i wdzięczny za Waszą pasję do naszych gier i to, jak bardzo byliście oddani sobie nawzajem. Dziękuje za wszystkie uściski, uśmiechy i historie, które poznałem na BlizzConach przez te wszystkie lata. Nie macie pojęcia, jak poruszyły moje serce i zainspirowały do tego, aby w pełni oddać się pracy.
Mówiąc to, teraz spróbuję przejść do meritum. Znalazłem na swojej drodze nowy zakręt. Na horyzoncie jawi się nowy, o wiele spokojniejszy rozdział mojego życia.
Odchodzę na emeryturę.
Tak.
Odwieszam spluwy.
Odbijam kartę zegarową.
Biorę ostatniego gryfa ze Stormwind.
Wiecie, o co mi chodzi.
To szalone, wiem.
Jest to dla mnie ogromna zmiana, ale oczekiwałem jej od dłuższego czasu. Jest w tym trochę ironii, gdyż sprawy mają się w Blizzardzie lepiej niż kiedykolwiek. Ten rok, sam w sobie był niesamowity.
Nadejście Legionu.
Overwatch.
Premiera filmu Warcraft.
Nigdy nie byłem dumny z Blizzarda i jakości tworzonych tam produktów bardziej, niż teraz. To niesamowite, że po tych wszystkich latach wciąż jesteśmy w stanie osiągnąć nowe wyżyny i zabrać świat na niesamowitą przejażdżkę. Wierzę, że przyszłość Blizzarda jest jaśniejsza, niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie będę kłamać - odejście od światów, które tak kocham będzie niezwykle trudne. Cieszy mnie jednak, że zostawiam je w rękach zespołu najbardziej oddanych, utalentowanych i pełnych pasji rzemieślników, jakich kiedykolwiek zebraliśmy.
Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jak rozwiną się światy Blizzarda i doświadczyć tego z pierwszej ręki, tak jak wszyscy. Jako fan. Jako awanturnik. Wracam do samych korzeni.
To będzie świetne...
Użyłem słowa „emerytura”, ponieważ nie przechodzę do innej firmy, nie zaczynam własnych projektów, nic w tym stylu. To były długie, genialne lata. Teraz nadszedł czas, aby zwolnić. Odpocząć. Położyć się na kanapie i przybrać ciała. Cóż, bardziej niż teraz...
Ale na poważnie, zamierzam skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze na całym świecie - na mojej rodzinie. To sedno mojego życia i źródło najgłębszego szczęścia i inspiracji. Poza wychowywaniem naszych dwóch maluchów, niedawno powitaliśmy nowego członka rodziny! Możliwość bycia w domu z nimi wszystkimi, mając czas i miejsce do życia... kochając moją żonę z całych sił... to jest teraz moja kariera.
I nigdy wcześniej nie byłem szczęśliwszy.
Nigdy. ☺
Na razie!
Kocham was wszystkich.
Do zobaczenia online.
Chris
Któż nie chciałby przejść na emeryturę w wieku 42 lat? Życzymy mu miłego - zasłużonego - odpoczynku i będziemy tęsknić. Coś się kończy, coś się zaczyna. Dla Blizzarda zaczyna się nowa era, bez Metzena w kreatywnej czołówce (wspomniał jednak na Twitterze, że cały czas zamierza podkładać głos pod postać Thralla).
Legion | Q&A z deweloperami: Ion Hazzikostas
Quass, | Komentarze : 6W czwartek na kanale World of Warcraft na Twitch.tv odbyła się sesja pytań i odpowiedzi z Ionem Hazzikostasem (Assistant Game Director) z Blizzarda, która dotyczyła ogólnych zmian i nowości w nadchodzącym dodatku. Przygotowaliśmy dla Was podsumowanie jej najważniejszych punktów, a tutaj możecie obejrzeć zapis z transmisji na żywo (w jęz. angielskim).
Przez najbliższe kilka tygodni, w każdy czwartek o 20:00 czasu polskiego będą odbywać się kolejne sesje Q&A z deweloperami, a następna będzie dotyczyć profesji. Pytania możecie zadawać na Twitterze, korzystając z hasztaga #LegionQA.
Aktualizacje
- Przedpremierowa aktualizacja dodatku World of Warcraft: Legion trafi na oficjalne serwery na kilka tygodni przed nowym dodatkiem, ale deweloperzy nie mogą jeszcze podać dokładnej daty. Będzie ona zawierać inwazje demonów, a później odblokuje możliwość gry nową klasą Łowcy Demonów dla osób, które zakupiły dodatek w przedsprzedaży.
- Deweloperzy wielokrotnie mówili o chęci skrócenia przerwy pomiędzy ostatnią aktualizacją a nowym dodatkiem i zdają sobie sprawę, że w tym wypadku czyny są ważniejsze niż słowa. Kiedy Legion był w przygotowaniu, w planach było po prostu szybsze tworzenie dodatków. Wymagało to jednak poświęceń.
- Stworzenie dodatku, który jest zgodny z oczekiwaniami graczy wymaga czasu. Jeśli miałby się on składać z kilku nowych krain i podziemi (coś w stylu większej aktualizacji), być może krótszy czas jego produkcji byłby osiągalny, jednak nowe funkcje, systemy i klasy muszą zostać odpowiednio przetestowane i poddane modyfikacjom.
- Obecnie deweloperzy chcą upewnić się, że Legion będzie miał wystarczająco dużo aktualizacji oraz zawartej w nich treści.
- Pomysł tworzenia jednego dodatku na rok nie jest już aktualny.
- Thal'dranath nie zostanie dodana w przyszłej aktualizacji, ponieważ deweloperzy mają lepszy pomysł. Wyspa miała być pełna starożytnych, elfickich ruin, co i tak występuje już na Zniszczonych Wyspach, dlatego odkryjemy inne, ciekawsze miejsca.
- Suramar (kraina dla postaci na maksymalnym poziomie) doczeka się nowych treści w przyszłych aktualizacjach. Historia ras Nighfallen i Nightborne będzie kontynuowana.
- Przedpremierowa aktualizacja uniemożliwi rozpoczęcie legendarnej kampanii na Draenorze, a przy premierze dodatku zostanie ona całkowicie usunięta.
Przedmioty i ekwipunek
- Ekwipunek zdobyty metodą personal loot będzie można oddawać innym graczom, jeśli poziom danego przedmiotu będzie równy lub niższy od posiadanego.
- Legendarne przedmioty w nowym dodatku będzie można otrzymać z różnych źródeł (podziemia, rajdy, zadania światowe, pola bitew, areny i więcej) w losowy sposób. Była to świadoma decyzja - w innym wypadku, gracze musieliby farmić reputacje w celu zdobycia tych elementów ekwipunku, co odebrałoby im unikalność oraz element zaskoczenia w momencie, gdy na nie natrafią.
- Ekwipunek do PvP nie odgrywa już kluczowej roli, dlatego otrzymywanie go w losowy sposób nie jest problemem. Jednocześnie, przedmioty te będą tak samo wartościowe przy pokonywaniu podziemi, rajdów czy zadań w otwartym świecie.
- W grze występują zabezpieczenia, dzięki którym gracze nie będą musieli miesiącami farmić legendarnych przedmiotów. Szansa na ich zdobycie będzie stopniowo zwiększać się. Na początku nie będzie można wybierać legendarnego przedmiotu, który chce się zdobyć, ale być może taki system pojawi się w późniejszych aktualizacjach.
- Legendarne przedmioty na rajdach będą ograniczone do jednego na postać, dzięki czemu nie powinny w znacznym stopniu wpłynąć na poziom umiejętności wymagany przy progresji.
- Przedmioty typu Titanforged zastąpią Warforged w Legionie, ale będą dostępne z wielu źródeł, jak zadania światowe, podziemia czy pola bitew. Jest to sposób na zachęcenie graczy do udziału w różnych aspektach gry, gdyż teoretycznie zawsze jest niewielka szansa na otrzymanie ulepszenia do obecnego ekwipunku.
- Nie jest planowane dodanie epickiego zestawu ekwipunku do podziemi, ale w Zakonach Klasowych można otrzymać inny zestaw, którego niektóre części wymagają ich pokonywania.
- Legendarny pierścień zostanie osłabiony w Legionie, ale wciąż będzie przydatny na początku dodatku.
Klasy
- Proces zdobywania poziomów jako healer został ulepszony, aby czas, w jakim gracze pokonują daną strefę nie był przesadnie długi. Specjalizacje przeznaczone wyłącznie do zadawania obrażeń wciąż będą pokonywać przeciwników szybciej, ale różnica nie jest już tak duża.
- Specjalizacje leczące klasy Kapłana w Legionie zostały zaprojektowane w taki sposób, że Holy ma być w pełni healerem, a Discipline hybrydą pomiędzy zadawaniem obrażeń a leczeniem. Zamiast dwóch podobnych opcji, z których jedna zawsze będzie preferowana, zdecydowano się na zapewnienie graczom wyboru pomiędzy dwoma rodzajami rozgrywki.
- Tankowie zawsze byli przydatni na rajdach, jak i w otwartym świecie, dzięki swojej zdolności przetrwania w walce z dużymi grupami przeciwników. Deweloperzy cały czas pracują nad zapewnieniem tankom przydatnej roli w PvP.
- Deweloperzy planują ulepszyć animacje klas grających na odległość, np. magów, ale będzie to długotrwały proces, obejmujący przyszłe aktualizacje i dodatki.
- Legion jest jednym z najbardziej przyjaznych dodatków dla graczy, którzy mają dużo altów, z powodu ogromnej różnorodności rozgrywki (artefakty, wybór kolejności stref, kampania w Zakonach Klasowych).
- Nie wykluczono dodania trzeciej specjalizacji dla Łowców Demonów w przyszłości.
Artefakty
- Wiedza o Artefaktach (Artifact Knowledge) to system, dzięki któremu zwiększana jest ilość zdobywanej mocy Artefaktów, służącej do ich ulepszania. Wiedzę o artefaktach będzie można zdobywać w Zakonach Klasowych. Po premierze dodatku, z każdym kolejnym tygodniem skracany będzie czas "odkrywania" wiedzy, dzięki czemu alty oraz osoby, którzy zakupią dodatek w późniejszym okresie będą mogli szybciej ulepszyć swój Artefakt.
- Relikty to przedmioty, dzięki którym można ulepszać Artefakty w podobny sposób, jak zwykłe bronie kryształami jubilerów. Relikty mają w pewnym sensie zastąpić zdobywanie broni na rajdach, ale będą dostępne również z innych źródeł, jak podziemia, zadania światowe czy pola bitew.
Profesje
- Blood of Sargeras (jeden z głównych materiałów do profesji w nowym dodatku) będzie przedmiotem "bind on pickup", co uniemożliwi jego wymianę z innymi graczami. Kiedy wszystkim można handlować, profesje sprowadzają się do wciskania jednego przycisku. Wymaganie własnoręcznego zdobycia danego przedmiotu w celu stworzenia innego automatycznie zwiększa jego wartość, przez co np. sprzedaż ekwipunku będzie bardziej opłacalna.
Inne
- Deweloperzy wiedzą , że pomysł "pierwotnych serwerów" (bez Heirloomów, wyszukiwarki grup, automatycznego awansu i transferów postaci oraz funkcji Zrekrutuj Przyjaciela) nie jest odpowiedzią na prośby graczy o dodanie klasycznej wersji gry. Zamiast tworzyć nowe serwery, wprowadzane są ulepszenia do aktualnej wersji gry, jak np. ostatnie zmiany w procesie zdobywania poziomów w początkowych strefach.
- Na razie nie ma planów dodatnia możliwości transmogryfikacji sztyletów w więcej rodzajów jednoręcznych broni, głównie dlatego, że mają one unikalne animacje, które nie pasowały by do np. toporów czy mieczy.
- Wydarzenia dodatkowe i timewalking zostaną dodane kilka tygodni po premierze dodatku. Wydarzenie dotyczące kryształów Apexis zostanie usunięte i zastąpione nowym, powiązanym z zadaniami światowymi.
- Latanie na Zniszczonych Wyspach zostanie odblokowane w środkowej aktualizacji dodatku, ale wymagane osiągnięcie będzie dostępne od samego początku.
- Ustawienia interfejsu i grafiki zostały uproszczone, a część opcji usunięta, ale wciąż będą dostępne poprzez konsolę i addony.
- Możliwe jest stworzenie dodatkowych utrudnień przy bossach na rajdach (na przykładzie Ulduaru) jeśli będzie to pasować do danej walki.
- Gracze będą mogli zmieniać ustawienie swoich talentów po przybyciu do podziemia, bez potrzeby wcześniejszego odwiedzania miasta.
- Prawdopodobnie w kolejnym dodatku doczekamy się jeszcze jednego "zgniatania" statystyk.
- Być może punkty Valor powrócą w końcowej części dodatku.
Hearthstone: 11 marca poznamy nowe rozszerzenie!
Temahemm, | Komentarze : 3Art C'Thuna autorstwa naszej forumowiczki Kojt |
Jak to mawiał Arthas: Ach, nareszcie! W świecie Hearthstone'a po raz kolejny nadszedł czas zapowiedzi przyszłych zapowiedzi, zapowiedzi właściwych i niesamowitych spekulacji! Już w najbliższy piątek Blizzard ogłosi co skrywa przyszłość dla ich karcianki. Nie musicie jednak czekać całego tygodnia, żeby się tego dowiedzieć - mamy mnóstwo całkiem wiarygodnych poszlak. Dostrzegliście w zapowiedzi Standardu tajemnicze wróżki? Z pewnością mają z tym coś wspólnego, ale... co powiecie na Pradawnych Bogów jako motyw przewodni kolejnego dodatku? Wg ostatnich wiadomości, coś straszliwego czai się w zakamarkach tawerny i na pewno nie chodzi tu o Karczmarza Skałowara.Zacznijmy od oczywistych wskazówek. Wybranie 2016 jako Roku Krakena na potrzeby formatu Standard nie byłoby przypadkowe - wszak najbardziej znanym Krakenem w Warcrafcie jest Ozumat, sługus Pradawnych Bogów i Nag, którego wątek urwał się w Cataclysmie, gdy porwał Neptulona. Ozumat istniał we wczesnej wersji Hearthstone'a. Twórcy czuli potrzebę wykorzystania tak świetnego arta, ale nie uznali wymyślonej przez siebie mechaniki za odpowiednią, więc ostatecznie "Okrzyk bojowy: Zniszcz wszystkich pozostałych stronników i odrzuć całą rękę" skończyło jako moc Deathwinga. Jak zresztą donoszą wieści z alphy WoW: Legion, Ozumat powróci, tym razem poskromiony przez Neptulona - twórcy nie porzucili przerośniętej kałamarnicy i wprowadzenie jej także do Hearthstone wydaje się całkiem sensownym podkreśleniem tego powrotu.
Nieprzypadkowo wygląda również nowy dobór kart na stronie głównej Hearthstone'a: w wersji angielskiej są to Mind Blast, Void Terror, Dark Wispers, Cult Master i Faceless Manipulator. Wszystkie te nazwy odnoszą się albo do szaleństwa, albo Pustki, albo sługusów Pradawnych Bogów. Dodatek mógłby wykorzystywać więc pełną macek lovecraftiańską mitologię, połączoną z warcraftowym Kultem Młota Zmierzchu [Twilight's Hammer] i energiami Ciemności. Zbyt mrocznie jak na Hearthstone? Cóż, jeśli nieumarli z Naxxramas sprawdzili się w żartobliwej odsłonie, nie widzę przeszkód dla oślizgłej odskoczni od wesołych TGT i LoE (może poza taką, że brak tu miejsca na Mechy, których resztki za chwilę staną się bezużyteczne w Standardzie). Co się tyczy entuzjastów lore - wg pierwszego tomu Kroniki Warcrafta, Pradawni Bogowie nie są najpotężniejszym złem uniwersum i funkcjonują jedynie jako wysłannicy Władców Pustki, więc umieszczenie ich na karcie legendarnej byłoby żadną ujmą w ich potędze.
Szkoda jednak, że skoro nadchodzące rozszerzenie to dodatek, a nie Przygoda, może ominąć nas świetny materiał na zapadające w pamięć walki z bossami. Pamiętacie Kel'Thuzada przerywającego turę graczowi i Rafaama kradnącego talię? Starcie z N'Zothem, który w pewnym momencie zacząłby szeptać nam niepokojące wiadomości na czacie ("W następnej turze dobiorę Flamestrike'a!"), a potem sugerował, że widzi nasze karty, byłoby równie zabawne i wpasowałoby się w tradycję finałowych bossów łamiących czwartą ścianę. Co prawda trend dodawania coraz większej liczby kart napawa nadzieją na nowy format rozszerzenia, tj. mniejsza Przygoda łączona z dodatkiem, ale skoro dopiero po 2 latach wreszcie zostaną wprowadzone nowe miejsca na talie... Nie liczyłbym na to, że przy tak wymagającym zadaniu deweloperom starczy jeszcze czasu na zaprojektowanie nowych starć.
A skoro o projektowaniu mowa, przejdźmy do właściwej rozgrywki. Graliście już w obecną Bójkę? Wykorzystano w niej mechanikę, która pojawiła się wcześniej w Bójce "Tematyczna bitwa" - w pierwszej turze wybiera się kartę Losu, decydującą o przyszłych bonusach, takich jak dodatkowe statystki dla stronników z Agonią, przywoływanie stronników o koszcie zagranego zaklęcia itp. Tego rodzaju "aury" być może balansowałyby się z nadchodzącym nerfem klasycznego zestawu, który dotknie od 2 do 20 kart (bez wątpienia najbardziej oberwie się Druidowi). Jako że deweloperzy na ostatnim BlizzConie potwierdzili, że poprzez Bójki testują nowe mechaniki, możemy z dużą dozą pewności założyć, że coś w tym rodzaju trafi w końcu do głównego trybu. Tak to wyglądało w przypadku mechaniki Odkrycia oraz Kamienia Przywoływania. Przy okazji, nie pogniewałbym się, gdyby przed następną Przygodą deweloperzy zdążyli dostatecznie przetestować coopowych bossów!
Co się tyczy daty premiery - spekulacje wskazują na 3. tydzień kwietnia. 27 marca kończą się Zimowe Mistrzostwa, a 17 kwietnia Tavern Heroes, oba są przeprowadzane w obecnym formacie. W takim wypadku, jeśli założyć by, że kolejne imprezy będą już oferowały format Standardu, nowe rozszerzenie nie powinno wyjść przed końcem tych obecnie trwających. Koniec kwietnia nie należy do najlepszych dat na wprowadzenie nowego formatu, jako że gracze dostaliby niewiele czasu na zdobycie zadowalającej rangi, ale do tej pory Blizzardowi nie zdarzyło się czekać z premierą na początek miesiąca. I dobrze - od listopadowego LoE minęły już prawie 4 miesiące!
Zapowiedź odbędzie się 11 marca o 19:00, w drugą rocznicę premiery Hearthstone'a. Poprowadzi ją m.in. Ben Brode, który na jednym ze swoich prywatnych streamów powiedział widzom "Jeśli myślicie, że usłyszycie tu wskazówki o nowym dodatku, postradaliście zmysły." Już nie mogę się doczekać jego złowieszczego śmiechu.
Źródła i inspiracje: Powned.it, Icy Veins, DisguisedToast. Pamiętajcie, aby podchodzić do naszych rewelacji z dystansem.
Cytat z: Zeriyah (źródło)
Specjalne ogłoszenie podczas Winter Championship
Coś czai się w kącie tawerny. Czy jesteście wystarczająco odważni, aby sprawdzić, co to? Nie obawiajcie się - nie zostaniecie sami! Ben Brode (nasz główny projektant) wraz z Yong Woo (starszy producent) rozpoczną weekendowe mistrzostwa Americas Winter Championship od ogłoszenia, co nowego pojawi się w Hearthstone.
Oglądajcie stream na żywo na Twitch 11 marca o 19:00 czasu polskiego i sprawdźcie co kryje się w zakamarkach tawerny. Aby otrzymać dodatkowe informacje o turnieju Hearthstone Winter Championships, zajrzyjcie na tę stronę i dowiedzcie się więcej.
Aby nie przegapić niespodzianki, upewnijcie się że śledzicie kanał Twitch Hearthstone, dzięki czemu otrzymacie powiadomienie kiedy tylko rozpoczniemy stream. Do zobaczenia!