Recenzja World of Warcraft: Kronika. tom II
Ventas, | Komentarze : 2Czy warto inwestować w Kronikę?
Odpowiem...
Odpowiem...
Jeśli wierzyć naukowcom, kosmos powstał w wyniku wielkiego wybuchu, którego echa rozbrzmiewają po dziś dzień, a wszechświat, niczym gumowy balon napędzany pierwotną siłą, wciąż się powiększa. Podobnie jest z uniwersum Warcrafta, które, choć już i tak ogromne, nadal i nadal odkrywa przed nami kolejne rozdziały epickiej przygody. W przeciwieństwie jednak do historii naszego świata, która jest stała i nienaruszalna (nie licząc oczywiście tej na kartach ksiąg), jej warcraftowa siostrzyczka, jak przystało na przysłowiową kobietę, zmienna jest i to bardzo. Powodem jest wspomniany ciągły rozwój uniwersum. Nowe dodatki nie tylko rozwijają znane nam wątki, ale nieraz i przepisują na nowo całe rozdziały, by te nie kolidowały ze zmianami w Lore.
Liczne zmiany w historii wprowadziły niemały chaos wśród graczy i fanów Warcrafta. Autorzy Kroniki wzięli sobie zatem za główny cel uporządkowanie wątków i zaprezentowanie ich czytelnikowi w przejrzysty i chronologiczny sposób. Chociaż Kronika zawiera same fakty, bez zbytecznych, przydługich opisów, i tak cała (no prawie cała) historia zmieściła się dopiero w trzech tomach! Co jest kolejnym dowodem na to, jak rozbudowane stało się to uniwersum.
Pierwszy tom Kroniki opisywał najdawniejsze dzieje, koncentrując się przede wszystkim na stworzeniu świata i jego kształtowaniu przez tytanów z Panteonu. Poznaliśmy powody powstania Płonącego Legionu oraz głównych sił władających kosmosem. Co się zaś tyczyło samej Azeroth, dowiedzieliśmy się więcej o starożytnych imperiach, które położyły fundamenty pod znane nam dzisiaj narody. Jak przy tak ogromnej dawce wiedzy wypada drugi tom?
Odpowiem od razu – jeszcze lepiej! Pierwszy tom rozwijał lub zmieniał znane już wątki z historii i choć nie zabrakło w nim nowości, były one bardziej kosmetyczne. Drugi tom natomiast odkrywa przed nami całkowicie nieznane dotąd rozdziały historii poświęcone planecie orków, Draenorowi. Chociaż mogliśmy poznać lepiej jego dzieje w czasie otwarcia przejścia do alternatywnego świata w dodatku Warlords of Draenor, to był to zaledwie promil wiedzy, jaką prezentuje nam Kronika.
Zanim narodziła się Horda, planetą władały potężne imperia, których rozwój umożliwili (podobnie jak w przypadku Azeroth) tytani, a raczej jeden z nich – porucznik samego Sargerasa, Aggramar. Wojownik tytanów umieścił na Draenorze swego czempiona, polecając mu zaprowadzenie ładu w krainie. Czemu miał to zrobić i jakie były tego konsekwencje nie zdradzę. Lepiej przeczytać o tym samemu. Cała część poświęcona Draenorowi jest odpowiednikiem początku pierwszego tomu, który w podobny sposób opisywał kształtowanie się Azeroth. Chociaż historia jest różna i biegnie zdecydowanie innymi ścieżkami, można dostrzec pewne podobieństwa i wybory, przed którymi stawali przodkowie obecnych władców. Mówi się, że świat jest mały. Najwyraźniej wszechświat również.
Pierwotny Draenor zajmuje znaczną część tomiszcza, jednak nie jest jego główną częścią. Ta poświęcona jest największemu i najbardziej znanemu, wręcz flagowemu, konfliktowi Warcrafta – wojnie między Przymierzem a Hordą. Znajomość tematu nie przeszkadza jednak w odbiorze, ponieważ w opisie znajdziemy sporo nowości i uzupełnień lore, m.in. dowiadując się więcej o roli Varoka Saurfanga (po naszemu Zaurzykła) oraz Eitrigga w Hordzie.
Kronika, podobnie jak pozostałe książkowe pozycje, została w pełni przełożona na język polski. Dla osób, które miałyby jednak problem z rozpoznaniem „co jest co”, podobnie jak w pierwszym tomie, Wydawnictwo Insignis zmieniło skorowidz na końcu książki w słowniczek polsko-angielski, który zdecydowanie ułatwia odbiór książki.
Jeśli zapytacie: czy warto inwestować w Kronikę? Śmiało mogę odpowiedzieć, że tak, zwłaszcza, że jej cena jest znacznie niższa niż w wersji angielskiej przy jakości równej oryginałowi. Wydana na wysokiej jakości papierze z wielobarwnymi ilustracjami Kronika będzie prawdziwą ozdobą domowej biblioteczki.
World of Warcraft: Kronika. tom II - zapowiedź
Ventas, | Komentarze : 2Prawdziwe święto dla fanów LORE!
Szykujcie miejsce na swych półkach! II tom serii historycznych książek z uniwersum Warcrafta już wkrótce trafi do polskich księgarń!
Wielotomowa seria „Kronika”, ukazująca się w Polsce nakładem Wydawnictwa Insignis, to jedyne w swoim rodzaju księgi, które w chronologiczny sposób przybliżają czytelnikowi dzieje świata Warcrafta. Drugi tom fantastycznie wydanej i przepięknie ilustrowanej serii trafi do księgarń już 29 lipca.
Tomy „Kroniki” napisane są w przystępnym i przejrzystym stylu, co sprawia, że wszyscy – a więc również osoby, które dotąd nie poznały bliżej historii ogromnych i tętniących różnorodnym życiem światów znanych z gier komputerowych, licznych powieści, opowiadań i komiksów czy wielkiego ekranu – bez trudu odnajdą się w gąszczu informacji o tym uniwersum. Warcraft to nie tylko Azeroth, lecz również inne światy, nie mniej fascynujące niż rodzima planeta ludzi, elfów i krasnoludów. Za dowód najlepiej posłuży tutaj drugi tom „Kroniki”.
Pierwsza część zabrała czytelników w odległą podróż aż do zarania czasów, gdy zmagania Światłości i Pustki doprowadziły do powstania wszechświata. Spośród niezliczonych planet największą uwagę poświęcono głównej krainie uniwersum, Azeroth, opisując jej początki oraz dzieje pradawnych imperiów, które były kamieniem węgielnym dla znanych dziś królestw i plemion. Chociaż tom wieńczył opis narodzin ostatniego Strażnika Tirisfal, Medivha, który miał odmienić oblicze świata, przed ukazaniem jego dalszych losów II tom odkryje przed Wami do tej pory w większości nieznane fakty z pierwotnej historii Draenoru – azylu draenei, świata brutalnych ogrów, skrzydlatych arakkoa, liściastych pierwotnych i przede wszystkim domu honorowych orków. Zanim demony splugawiły ten wojowniczy lud, orkowie żyli w zgodzie z naturą i tradycjami przodków. Kronika przybliży ich początki, poświęcając uwagę każdemu z klanów, które w przyszłości miały stać się częścią niepowstrzymanej Hordy.
Choć obie planety dzielił niemal cały wszechświat, Azeroth, jak i Draenor, zostały dotknięte mocą tytanów – boskich istot i stworzycieli światów. Jednak nawet oni nie podejrzewali, że ludy tych krain połączy jeden z największych i najkrwawszych konfliktów, który dał początek całemu uniwersum Warcrafta – wojny Przymierza i Hordy, gdy wszystkie ludzkie królestwa połączyły siły z cywilizowanymi ludami, by dać opór zielonoskórym najeźdźcom, szukającym dla siebie miejsca w nowym świecie.
Jeśli jesteście ciekawi historii dawno zapomnianych cywilizacji, których jednak echa rozbrzmiewają do dnia dzisiejszego oraz chcecie poznać zupełnie nowe fakty z Pierwszej i Drugiej Wojny, jak i Ekspedycji na Draenor, II tom Kronik powinien spełnić Wasze oczekiwania. Z nawiązką!
World of Warcraft: Kronika już dostępna w Polsce. Jest też niespodzianka!
Kumbol, | Komentarze : 2
Nareszcie jest! Po miesiącach spekulacji i kolejnych – wyczekiwania – już po oficjalnej zapowiedzi wydawnictwa Insignis, pierwszy tom World of Warcraft: Kronika jest już dostępny w polskim wydaniu! Możecie zamówić go z Empiku.
Oto jak przedstawia Kronikę wydawnictwo:
Jak zapewnia Insignis, jest to "wydanie w 100% takie jak oryginał: twarda oprawa, uszlachetnienia, format". Mamy więc 168 pięknych, pełnokolorowych stron w albumowym formacie 229x305 mm.
Jeśli obawiacie się zagubienia w związku ze stosowanymi tu – jak we wszystkich publikacjach na licencji Blizzarda – spolonizowanymi nazwami własnymi, z pomocą przyjdzie skorowidz zamieszczony na końcu Kroniki.
Jeśli jakimś cudem wciąż nie jesteście przekonani do zakupu, zachęcamy do lektury publikowanej niedawno na naszych łamach przedpremierowej recenzji polskiego wydania World of Warcraft: Kronika. Obecnie Tom 1 Kroniki dostępny jest na wyłączność w Empiku, a jego cenę ustalono na 80,99 zł.
To jednak nie wszystko! Insignis oficjalnie zapowiedziało przy okazji kolejną, nietypową publikację:
Kibicujemy i życzymy sukcesów sprzedażowych obu projektom. To naprawdę dobry czas dla polskich fanów mitologii uniwersum Warcrafta. Dzięki wydawnictwu Insignis na nasz rynek trafiają już właściwie wszystkie istotne publikacje książkowe opowiadające historie z Azeroth.
Oto jak przedstawia Kronikę wydawnictwo:
Prezentujemy od dawna oczekiwany pierwszy z trzech tomów „World of Warcraft: Kroniki” – oficjalnej serii książek, które po raz pierwszy szczegółowo opisują dzieje tego nękanego wojnami świata. Na ponad 150 stronach obok znanych i nieznanych dotąd historii, znajdziecie przepiękne ilustracje autorstwa Petera Lee i Josepha Lacroixa, które pozwalają na własne oczy zobaczyć cuda pradawnych imperiów; na szczegółowych mapach będziecie zaś mogli śledzić wielkie batalie, które doprowadziły do upadku starych i rozkwitu nowych cywilizacji. Dołożyliśmy starań, aby wydanie było jak najwierniejsze oryginałowi.
Jak zapewnia Insignis, jest to "wydanie w 100% takie jak oryginał: twarda oprawa, uszlachetnienia, format". Mamy więc 168 pięknych, pełnokolorowych stron w albumowym formacie 229x305 mm.
Jeśli obawiacie się zagubienia w związku ze stosowanymi tu – jak we wszystkich publikacjach na licencji Blizzarda – spolonizowanymi nazwami własnymi, z pomocą przyjdzie skorowidz zamieszczony na końcu Kroniki.
Jeśli jakimś cudem wciąż nie jesteście przekonani do zakupu, zachęcamy do lektury publikowanej niedawno na naszych łamach przedpremierowej recenzji polskiego wydania World of Warcraft: Kronika. Obecnie Tom 1 Kroniki dostępny jest na wyłączność w Empiku, a jego cenę ustalono na 80,99 zł.
To jednak nie wszystko! Insignis oficjalnie zapowiedziało przy okazji kolejną, nietypową publikację:
Kolejną i tym razem zupełnie niespodziewaną nowością jest „Wielka Księga POP-UP World of Warcraft”. Ta opasła niczym niejedna encyklopedia księga skrywa wiele tajemnic. Wraz z rozkładaniem kolejnych jej fragmentów Waszym oczom ukażą się najbardziej charakterystyczne miasta i budowle świata Warcrafta, stając się przestrzenną mapą osiedli Azeroth. Oprócz modeli 3D miast w „Wielkiej Księdze POP-UP” znajdziecie również sylwetki bohaterów zarówno Przymierza, jak i Hordy oraz liczne ciekawostki i opisy historyczne poukrywane pod zmyślnymi zakładkami i przesuwkami.
Gdzie i w jakiej cenie będzie można kupić tę książkę, poinformujemy wkrótce. Pamiętajcie, że polska edycja jest bardzo limitowana – powstało tylko 1000 egz. tego unikatowego wydawnictwa. Zapraszamy do śledzenia wiadomości na jego temat w mediach społecznościowych Wydawnictwa Insignis.
Kibicujemy i życzymy sukcesów sprzedażowych obu projektom. To naprawdę dobry czas dla polskich fanów mitologii uniwersum Warcrafta. Dzięki wydawnictwu Insignis na nasz rynek trafiają już właściwie wszystkie istotne publikacje książkowe opowiadające historie z Azeroth.
Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #6
Ventas, | Komentarze : 0
Nasza publikacja ostatniej legendy o Odynie zbiega się z premierą I tomu Kroniki World of Warcraft w Empiku. Teraz możecie sami sprawdzić, czy Odyn trzymał się faktów, opowiadając wrykulom swoją historię.
Gdy zapada zmierzch i mrok spowija świat, wrykule opowiadają sobie przypowieść o tym, jak potężny Odyn stał się więźniem wewnątrz Sal Męstwa, tych samych, których był twórcą. Większość utrzymuje, że został on zdradzony przez pierwszą Val’kyrię, czarodziejkę Helyę, i mają oni słuszność (Niech ta wiedźma sczeźnie za swą zdradę!). Jednakże nieliczni są świadomi mrocznej prawdy, która popchnęła ją do jej niecnego występku. Niechże teraz wszyscy to usłyszą!
W ramach pokuty za swój wcześniejszy bunt przeciwko Odynowi, Helya stała się pierwszą Val’kyrią, spędzając milenia na znoszeniu dusz poległych heroiczną śmiercią wrykulów do Sal Męstwa, gdzie Strażnik osobiście szkolił przybyłych i nadawał im nową, wykutą z burzy, formę walecznych Valarjarów. Jego wyznawcy napawali Odyna dumą, gdyż byli najwspanialszymi wojownikami od zarania dziejów zrodzonymi na Azeroth i z pasją stawali w jej obronie.
Helya również służyła wiernie i z poświęceniem Odynowi, odzyskując powoli jego zaufanie i przychylność…
Jednakże Loken, tytanita o oślizgłym, wężowym języku, który pragnął zagarnąć dla siebie władzę, by móc sprawować prym nad pozostałymi strażnikami, a w rzeczywistości władać całą Azeroth, dobrze wiedział, że by móc to uczynić, będzie zmuszony najpierw usunąć ze swej drogi Odyna i jego Valarjarów. Dlatego Loken udał się do najbardziej zaufanej służebnicy Odyna, Helyi, i zaczął swe słowne gierki, by zmącić myśli Val’kyrii. Wzbudził w niej gorycz i niezadowolenie z jej obecnego stanu, wmawiając, że Odyn wykorzystał ją do wzmocnienia swej potęgi i chwały.
Widząc, że zaczyna dawać mu wiarę, Loken sięgnął po swą ostateczną pokusę – ofiarował Helyi przywrócenie wolnej woli w zamian za spełnienie jego prośby. – Dlaczegoż miałabyś pozostawać w okowach Odyna? Chyba że zostałaś przez niego przechytrzona i dałaś wiarę w swą dobrowolną służbę? – Helya miała mętlik w głowie, gdyż do tej chwili szczerze wierzyła, że służy Odynowi z własnej i nieprzymuszonej woli. Ale w końcu Loken zdołał ją przekonać, że Odyn potajemnie spętał jej myśli, nakazując postępowanie zgodne z jego życzeniem.
W sercu Helyi rozgorzał ogień zemsty. Poprzysięgła zapieczętować Sale Męstwa i odgrodzić je magiczną kurtyną od reszty Azeroth w akcje mściwego odwetu.
Wtem na obliczu Lokena zagościł uśmiech na myśl o tym, jak łatwo Helya uwierzyła w jego obietnice, że w chwili, gdy Odyn i jego poplecznicy zostaną uwięzieni, to ona będzie mogła zająć miejsce potężnego Strażnika jako nowa piastunka dusz poległych wrykulów.
W takiż to sposób, zwiedziona manipulacjami Lokena, Helya zrezygnowała z mądrej protekcji Odyna – w końcu z jakiego innego powodu Helya dopuściłaby się tak perfidnej zdrady?
W chwili, gdy jej mistrz najmniej się tego spodziewał, zgromadziła całą swą tajemną moc, by nagiąć wedle własnej woli pasma niszczycielskiej energii wirujące wokół Azeroth i zapieczętować Sale Męstwa oraz wszystkich, którzy w tamtym momencie w nich przebywali!
Teraz dopiero Loken mógł swobodnie wcielić w życie resztę swego niecnego planu wobec pozostałych strażników. Helya zaś, uciekłszy od swej niewolniczej służby, przejęła władzę nad pozostałymi Val’kyriami. Jednakże, nie mogąc znieść widoku złotych korytarzy, które na każdym kroku przypominały jej o swej zdradzie, stworzyła dla siebie nową domenę znacznie niżej, wiążąc ją z oceanami Azeroth i nazywając ją Helheimem.
– spisane przez Halsvira Fjinnsonna
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Zapieczętowanie Sal Męstwa
Gdy zapada zmierzch i mrok spowija świat, wrykule opowiadają sobie przypowieść o tym, jak potężny Odyn stał się więźniem wewnątrz Sal Męstwa, tych samych, których był twórcą. Większość utrzymuje, że został on zdradzony przez pierwszą Val’kyrię, czarodziejkę Helyę, i mają oni słuszność (Niech ta wiedźma sczeźnie za swą zdradę!). Jednakże nieliczni są świadomi mrocznej prawdy, która popchnęła ją do jej niecnego występku. Niechże teraz wszyscy to usłyszą!
W ramach pokuty za swój wcześniejszy bunt przeciwko Odynowi, Helya stała się pierwszą Val’kyrią, spędzając milenia na znoszeniu dusz poległych heroiczną śmiercią wrykulów do Sal Męstwa, gdzie Strażnik osobiście szkolił przybyłych i nadawał im nową, wykutą z burzy, formę walecznych Valarjarów. Jego wyznawcy napawali Odyna dumą, gdyż byli najwspanialszymi wojownikami od zarania dziejów zrodzonymi na Azeroth i z pasją stawali w jej obronie.
Helya również służyła wiernie i z poświęceniem Odynowi, odzyskując powoli jego zaufanie i przychylność…
Jednakże Loken, tytanita o oślizgłym, wężowym języku, który pragnął zagarnąć dla siebie władzę, by móc sprawować prym nad pozostałymi strażnikami, a w rzeczywistości władać całą Azeroth, dobrze wiedział, że by móc to uczynić, będzie zmuszony najpierw usunąć ze swej drogi Odyna i jego Valarjarów. Dlatego Loken udał się do najbardziej zaufanej służebnicy Odyna, Helyi, i zaczął swe słowne gierki, by zmącić myśli Val’kyrii. Wzbudził w niej gorycz i niezadowolenie z jej obecnego stanu, wmawiając, że Odyn wykorzystał ją do wzmocnienia swej potęgi i chwały.
Widząc, że zaczyna dawać mu wiarę, Loken sięgnął po swą ostateczną pokusę – ofiarował Helyi przywrócenie wolnej woli w zamian za spełnienie jego prośby. – Dlaczegoż miałabyś pozostawać w okowach Odyna? Chyba że zostałaś przez niego przechytrzona i dałaś wiarę w swą dobrowolną służbę? – Helya miała mętlik w głowie, gdyż do tej chwili szczerze wierzyła, że służy Odynowi z własnej i nieprzymuszonej woli. Ale w końcu Loken zdołał ją przekonać, że Odyn potajemnie spętał jej myśli, nakazując postępowanie zgodne z jego życzeniem.
W sercu Helyi rozgorzał ogień zemsty. Poprzysięgła zapieczętować Sale Męstwa i odgrodzić je magiczną kurtyną od reszty Azeroth w akcje mściwego odwetu.
Wtem na obliczu Lokena zagościł uśmiech na myśl o tym, jak łatwo Helya uwierzyła w jego obietnice, że w chwili, gdy Odyn i jego poplecznicy zostaną uwięzieni, to ona będzie mogła zająć miejsce potężnego Strażnika jako nowa piastunka dusz poległych wrykulów.
W takiż to sposób, zwiedziona manipulacjami Lokena, Helya zrezygnowała z mądrej protekcji Odyna – w końcu z jakiego innego powodu Helya dopuściłaby się tak perfidnej zdrady?
W chwili, gdy jej mistrz najmniej się tego spodziewał, zgromadziła całą swą tajemną moc, by nagiąć wedle własnej woli pasma niszczycielskiej energii wirujące wokół Azeroth i zapieczętować Sale Męstwa oraz wszystkich, którzy w tamtym momencie w nich przebywali!
Teraz dopiero Loken mógł swobodnie wcielić w życie resztę swego niecnego planu wobec pozostałych strażników. Helya zaś, uciekłszy od swej niewolniczej służby, przejęła władzę nad pozostałymi Val’kyriami. Jednakże, nie mogąc znieść widoku złotych korytarzy, które na każdym kroku przypominały jej o swej zdradzie, stworzyła dla siebie nową domenę znacznie niżej, wiążąc ją z oceanami Azeroth i nazywając ją Helheimem.
– spisane przez Halsvira Fjinnsonna
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #5
Ventas, | Komentarze : 0
Niech Was nie zdziwi treść tej legendy. W końcu pochodzi od samego Odyna. Czy minął się z rzeczywistością? Możecie sami sprawdzić w Kronice World of Warcraft, której premiera już jutro w Empikach!
W jaki sposób powstała pierwsza Val’kyria? Zważajcie, żeby nie pytać o to samego Odyna, chyba, że chcecie narazić się na jego gniew. Raz jeden Strażnik odpowiedział na to pytanie i od ciężaru jego słów pociemniało niebo, a morze wzburzyło się i zapieniło.
Niedługi czas po tym, jak czarodziejka Helya wzniosła Sale Męstwa ku chmurom, Odyn zdecydował, w jaki sposób będzie sprowadzać dusze godnych wrykulów do swej domeny. Planował zwrócić się z prośbą o pomoc do żywych wrykulek. Jego wybranki miałyby poświęcić w ofierze swe doczesne życie, aby przeistoczyć się w coś wspanialszego i potężniejszego, w istoty nazwane Val’kyriami, które będą kroczyć pomiędzy życiem i śmiercią, by móc poprowadzić poległych wprost do Sal Męstwa.
Helya nie pochwalała tego zamysłu. Jej rozum nie mógł znieść świadomości, że ktoś chciałby przekształcać żywe wrykulki w takie wynaturzenia. Zażądała od Odyna, aby ponownie rozważył swe plany. Gdyby tego nie zrobił, Helya zagroziła strąceniem Sal Męstwa z powrotem na ziemię w szalejący ogień i siarkę.
Cóż było przyczyną aż takiego gniewu? Odyn nie wiedział, ale snuł domysły. W jego mniemaniu Helya mogła być zazdrosna, że to nie jej zaproponował zaszczyt stania się pierwszą Val’kyrią. Albo coś wyjątkowo mrocznego i złowieszczego zapuściło korzenie w jej sercu... Przecież Helya również przeczesywała Krainę Cieni i studiowała jej moc. Czyż nie było możliwym, że jakaś nienazwana siła z tego przeklętego wymiaru wyciągnęła swe ręce ku niej, zatruwając jej umysł?
Odyn próbował przebłagać Helyę, aby ta zmieniła swe zdanie, lecz kolejne próby jedynie spotęgowały jej szał. Gdy czarodziejka zaczęła nucić zaklęcie mające strącić z nieba Sale Męstwa, Strażnik pojął, że nie pozostawiła mu wyboru i stanął naprzeciw niej.
Och, jakże straszliwa bitwa wtedy rozgorzała. Pewnie dziwicie się, jakaż to istota byłaby w stanie dotrzymać pola wielkiemu Odynowi? Helya była jednak napędzana chęcią rozliczenia. Wszakże czarodziejki nie pokonał Odyn, a ona sama i jej arogancja. Helya, szukając w rosnącej desperacji sposobu na zwycięstwo, sięgnęła aż do Krainy Cieni, licząc, że zdoła przywłaszczyć sobie jej moce. Zamiast tego została wessana w sam środek tej złowieszczej domeny. Przepadłaby tam po wsze czasy, gdyby nie Odyn, który, kładąc własne życie na szali, podążył za nią i nie sprowadził bezpiecznie z powrotem.
Gdy udało mu się ściągnąć ją do królestwa żyjących, osłupiał w przerażeniu, widząc, co stało się z jego umiłowaną Helyą. Jej cielesna powłoka nie przetrwała w Krainie Cieni, rozpadając się i zostawiając jedynie karykaturalne widmo. Odyn był załamany. Nie mógł odesłać jej z powrotem do Krainy Cieni, gdzie cierpiałaby wieczną mękę. Lecz nie mógł jej również pozwolić wędrować swobodnie po świecie śmiertelników i siać przerażenie w sercach żywych.
Rozwiązanie na strapienia Odyna przyszło od samej Helyi. Niechciana podróż do Krainy Cieni nauczyła ją pokory. Poprosiła Odyna, aby wybaczył jej pochopne uczynki i zaczęła zaklinać go, aby zechciał uczynić z niej jedną z Val’kyrii. Liczyła, że wierna służba w Salach Męstwa przyniesie jej odkupienie win. Chociaż jego serce wciąż było w żałobie, Odyn wysłuchał błagań i spełnił jej życzenie. Tak oto narodziła się pierwsza Val’kyria.
Zważcie, że istnieje wiele bajań, twierdzących jakoby Odyn przymusił Helyę siłą do zostania Val’kyrią i to wbrew jej woli. Tylko głupiec uwierzyłby w te brednie! Przecie ta historia pochodzi od samego Odyna, a czyjeż słowa mogłyby równać się z jego własnymi?
– spisane przez Kormyra Sylfverhana
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Pierwsza Val’kyria
W jaki sposób powstała pierwsza Val’kyria? Zważajcie, żeby nie pytać o to samego Odyna, chyba, że chcecie narazić się na jego gniew. Raz jeden Strażnik odpowiedział na to pytanie i od ciężaru jego słów pociemniało niebo, a morze wzburzyło się i zapieniło.
Niedługi czas po tym, jak czarodziejka Helya wzniosła Sale Męstwa ku chmurom, Odyn zdecydował, w jaki sposób będzie sprowadzać dusze godnych wrykulów do swej domeny. Planował zwrócić się z prośbą o pomoc do żywych wrykulek. Jego wybranki miałyby poświęcić w ofierze swe doczesne życie, aby przeistoczyć się w coś wspanialszego i potężniejszego, w istoty nazwane Val’kyriami, które będą kroczyć pomiędzy życiem i śmiercią, by móc poprowadzić poległych wprost do Sal Męstwa.
Helya nie pochwalała tego zamysłu. Jej rozum nie mógł znieść świadomości, że ktoś chciałby przekształcać żywe wrykulki w takie wynaturzenia. Zażądała od Odyna, aby ponownie rozważył swe plany. Gdyby tego nie zrobił, Helya zagroziła strąceniem Sal Męstwa z powrotem na ziemię w szalejący ogień i siarkę.
Cóż było przyczyną aż takiego gniewu? Odyn nie wiedział, ale snuł domysły. W jego mniemaniu Helya mogła być zazdrosna, że to nie jej zaproponował zaszczyt stania się pierwszą Val’kyrią. Albo coś wyjątkowo mrocznego i złowieszczego zapuściło korzenie w jej sercu... Przecież Helya również przeczesywała Krainę Cieni i studiowała jej moc. Czyż nie było możliwym, że jakaś nienazwana siła z tego przeklętego wymiaru wyciągnęła swe ręce ku niej, zatruwając jej umysł?
Odyn próbował przebłagać Helyę, aby ta zmieniła swe zdanie, lecz kolejne próby jedynie spotęgowały jej szał. Gdy czarodziejka zaczęła nucić zaklęcie mające strącić z nieba Sale Męstwa, Strażnik pojął, że nie pozostawiła mu wyboru i stanął naprzeciw niej.
Och, jakże straszliwa bitwa wtedy rozgorzała. Pewnie dziwicie się, jakaż to istota byłaby w stanie dotrzymać pola wielkiemu Odynowi? Helya była jednak napędzana chęcią rozliczenia. Wszakże czarodziejki nie pokonał Odyn, a ona sama i jej arogancja. Helya, szukając w rosnącej desperacji sposobu na zwycięstwo, sięgnęła aż do Krainy Cieni, licząc, że zdoła przywłaszczyć sobie jej moce. Zamiast tego została wessana w sam środek tej złowieszczej domeny. Przepadłaby tam po wsze czasy, gdyby nie Odyn, który, kładąc własne życie na szali, podążył za nią i nie sprowadził bezpiecznie z powrotem.
Gdy udało mu się ściągnąć ją do królestwa żyjących, osłupiał w przerażeniu, widząc, co stało się z jego umiłowaną Helyą. Jej cielesna powłoka nie przetrwała w Krainie Cieni, rozpadając się i zostawiając jedynie karykaturalne widmo. Odyn był załamany. Nie mógł odesłać jej z powrotem do Krainy Cieni, gdzie cierpiałaby wieczną mękę. Lecz nie mógł jej również pozwolić wędrować swobodnie po świecie śmiertelników i siać przerażenie w sercach żywych.
Rozwiązanie na strapienia Odyna przyszło od samej Helyi. Niechciana podróż do Krainy Cieni nauczyła ją pokory. Poprosiła Odyna, aby wybaczył jej pochopne uczynki i zaczęła zaklinać go, aby zechciał uczynić z niej jedną z Val’kyrii. Liczyła, że wierna służba w Salach Męstwa przyniesie jej odkupienie win. Chociaż jego serce wciąż było w żałobie, Odyn wysłuchał błagań i spełnił jej życzenie. Tak oto narodziła się pierwsza Val’kyria.
Zważcie, że istnieje wiele bajań, twierdzących jakoby Odyn przymusił Helyę siłą do zostania Val’kyrią i to wbrew jej woli. Tylko głupiec uwierzyłby w te brednie! Przecie ta historia pochodzi od samego Odyna, a czyjeż słowa mogłyby równać się z jego własnymi?
– spisane przez Kormyra Sylfverhana
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #4
Ventas, | Komentarze : 0
Legenda o utraconym oku Odyna jest najbardziej tajemniczą z całej sagi. Kim mógł być tajemniczy duch, skoro posiadał aż taką władzę? Może w nadchodzących Shadowlands znajdziemy odpowiedź...
Legend o utraconym oku Odyna ułożono więcej, niż znajdziemy gwiazd na niebie. Niektórzy mówią, że wyrwał je wielki wąż Ysildar. Inni zaś, że skradła je zdradziecka Helya. Zapomnijcie o nich. Gdyż oto objawię wam prawdę, prawdę zasłyszaną od samego Strażnika.
Sale Męstwa wznosiły się dostojne nad światem, lecz wspaniały Odyn nie czuł radości, gdyż widział, że stoją puste. – Te sale powinny stać się miejscem wiecznego spoczynku dla moich największych wojowników – powiedział. – Muszę spojrzeć na świat zmarłych, gdyż tylko wtedy zdołam wynieść dusze najzacieklejszych i najmężniejszych wrykulów do przyobiecanego im miejsca w niebie. Będą zwać się Valarjarami i będą czcić te sale po wieki wieków.
Helyę jednakże nękały wątpliwości odnośnie planu Odyna. – Byty śmierci są pradawne i potężne, wielki Odynie – rzekła. – Sięganie do ich domeny może okazać się niebezpieczne, nawet dla kogoś takiego, jak ty. – Odyn jednak nie dał się zniechęcić, więc wspólnie rozpoczęli rytuał, pozwalający im zajrzeć wprost do Krainy Cieni.
W labiryncie korytarzy Sal Męstwa Helya, naginając tajemne pasma wszechświata, nakreśliła wokół Odyna magiczny krąg. Wprost z życiodajnych energii świata wysnuła pasma światła o najczystszym odcieniu zieleni oraz pasma mroku ciemniejsze od najczarniejszego cienia. Czarodziejka złączyła je razem, tkając z nich czar wokół Odyna, póty zasłona okalająca Krainę Cieni nie poczęła się rozwiewać.
Wtem w kręgu obok Odyna zmaterializował się wielki duch, a bijąca od niego eteryczna i bezkształtna mgła owionęła Strażnika cieniem. – Cóż mi ofiarujesz – zapytał duch – w zamian za możność wejrzenia do tej krainy?
Mądry Odyn zamyślił się nad pytaniem upiora. – Mam dwoje oczu – odpowiedział. – Jednym będę spoglądał na świat śmiertelników, niech drugie zatem ma wgląd w królestwo duchów.
Po tych słowach Odyn sięgnął do twarzy i wyłupił swe własne oko, wręczając je duchowi. Duch porwał jego oko i pożarł je w całości, a wtenczas wielki Odyn przejrzał.
Patrząc swym ofiarowanym okiem wielki Odyn ujrzał Krainę Cieni. Ujrzał w niej życie, które istniało nawet w domenie śmierci i poczuł zadowolenie, wiedząc, że jego Valarjarowie mogli żyć poza światem śmiertelników.
Jednakże wciąż widział i śmierć. Ujrzał wiele udręczonych dusz, jak i dusz cierpiących w boleściach oraz liczne szczątki zmarłych rozrzucone wszędzie wokół niego. Spoglądał na upiory bez twarzy oraz na te bez cielesnej formy, wszystkie zrodzone z samej śmierci. A po tym wszystkim, co ujrzał, nawet wielki Odyn, władca Sal Męstwa, wybraniec Aman’Thula, poczuł strach.
Odyn obejrzał się w tył, spoglądając ocalałym okiem na swój świat.
– Cóż ujrzałeś, wielki Odynie? – spytała Helya.
– Ujrzałem odpowiedź – odrzekł mądry Odyn. – Gdyż w życiu istnieje śmierć, ale i w śmierci tli się życie. Jednakże istnieją tylko istoty życia lub istoty śmierci. Moi posłannicy muszą obejmować swym zasięgiem obie krainy.
W taki oto sposób Odyn wpadł na koncept Val’kyrii, istot znajdujących się między życiem a śmiercią, które na swych skrzydłach wnosiłyby poległych wrykulów do Sal Męstwa.
– Zostaną stworzone z wrykulek – ogłosił Odyn. – A ich odwaga pozwoli przetrwać ich braciom w formie Valarjarów po wsze czasy. Niczym życie będą potężne. Niczym śmierć będą wieczne.
– spisane przez Rysę Hjafmir
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Oko Strażnika
Legend o utraconym oku Odyna ułożono więcej, niż znajdziemy gwiazd na niebie. Niektórzy mówią, że wyrwał je wielki wąż Ysildar. Inni zaś, że skradła je zdradziecka Helya. Zapomnijcie o nich. Gdyż oto objawię wam prawdę, prawdę zasłyszaną od samego Strażnika.
Sale Męstwa wznosiły się dostojne nad światem, lecz wspaniały Odyn nie czuł radości, gdyż widział, że stoją puste. – Te sale powinny stać się miejscem wiecznego spoczynku dla moich największych wojowników – powiedział. – Muszę spojrzeć na świat zmarłych, gdyż tylko wtedy zdołam wynieść dusze najzacieklejszych i najmężniejszych wrykulów do przyobiecanego im miejsca w niebie. Będą zwać się Valarjarami i będą czcić te sale po wieki wieków.
Helyę jednakże nękały wątpliwości odnośnie planu Odyna. – Byty śmierci są pradawne i potężne, wielki Odynie – rzekła. – Sięganie do ich domeny może okazać się niebezpieczne, nawet dla kogoś takiego, jak ty. – Odyn jednak nie dał się zniechęcić, więc wspólnie rozpoczęli rytuał, pozwalający im zajrzeć wprost do Krainy Cieni.
W labiryncie korytarzy Sal Męstwa Helya, naginając tajemne pasma wszechświata, nakreśliła wokół Odyna magiczny krąg. Wprost z życiodajnych energii świata wysnuła pasma światła o najczystszym odcieniu zieleni oraz pasma mroku ciemniejsze od najczarniejszego cienia. Czarodziejka złączyła je razem, tkając z nich czar wokół Odyna, póty zasłona okalająca Krainę Cieni nie poczęła się rozwiewać.
Wtem w kręgu obok Odyna zmaterializował się wielki duch, a bijąca od niego eteryczna i bezkształtna mgła owionęła Strażnika cieniem. – Cóż mi ofiarujesz – zapytał duch – w zamian za możność wejrzenia do tej krainy?
Mądry Odyn zamyślił się nad pytaniem upiora. – Mam dwoje oczu – odpowiedział. – Jednym będę spoglądał na świat śmiertelników, niech drugie zatem ma wgląd w królestwo duchów.
Po tych słowach Odyn sięgnął do twarzy i wyłupił swe własne oko, wręczając je duchowi. Duch porwał jego oko i pożarł je w całości, a wtenczas wielki Odyn przejrzał.
Patrząc swym ofiarowanym okiem wielki Odyn ujrzał Krainę Cieni. Ujrzał w niej życie, które istniało nawet w domenie śmierci i poczuł zadowolenie, wiedząc, że jego Valarjarowie mogli żyć poza światem śmiertelników.
Jednakże wciąż widział i śmierć. Ujrzał wiele udręczonych dusz, jak i dusz cierpiących w boleściach oraz liczne szczątki zmarłych rozrzucone wszędzie wokół niego. Spoglądał na upiory bez twarzy oraz na te bez cielesnej formy, wszystkie zrodzone z samej śmierci. A po tym wszystkim, co ujrzał, nawet wielki Odyn, władca Sal Męstwa, wybraniec Aman’Thula, poczuł strach.
Odyn obejrzał się w tył, spoglądając ocalałym okiem na swój świat.
– Cóż ujrzałeś, wielki Odynie? – spytała Helya.
– Ujrzałem odpowiedź – odrzekł mądry Odyn. – Gdyż w życiu istnieje śmierć, ale i w śmierci tli się życie. Jednakże istnieją tylko istoty życia lub istoty śmierci. Moi posłannicy muszą obejmować swym zasięgiem obie krainy.
W taki oto sposób Odyn wpadł na koncept Val’kyrii, istot znajdujących się między życiem a śmiercią, które na swych skrzydłach wnosiłyby poległych wrykulów do Sal Męstwa.
– Zostaną stworzone z wrykulek – ogłosił Odyn. – A ich odwaga pozwoli przetrwać ich braciom w formie Valarjarów po wsze czasy. Niczym życie będą potężne. Niczym śmierć będą wieczne.
– spisane przez Rysę Hjafmir
Legenda przetłumaczona przez Ventasa z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #3
Ventas, | Komentarze : 0
Wszyscy uważaliśmy, że czyn Odyna był podyktowany jego pychą. Patrząc jednak na to, co spotkało Malygosa, Nelthariona (zwanego nie bez podstawy Śmiercioskrzydłym) i wielu przedstawicieli wszystkich smoczych rodów... Czy Odyn na pewno nie miał choć odrobiny racji? Posłuchajcie kolejnej legendy o Pierwszym Wyniesionym, jednym z bohaterów nadchodzącej Kroniki World of Warcraft od wyd. Insignis.
Swego czasu dwóch wrykulskich wojowników prowadziło zatargi o to, jak powstały Sale Męstwa. Jeden z nich wierzył, że twierdza została wzniesiona rękami pierwszego wrykula, który kroczył po świecie. Drugi upierał się przy twierdzeniu, że sale powstały o wiele wcześniej, już w początkach istnienia Azeroth.
Ich kłótniom nie było końca, aż w końcu inny wrykul, dosiadłszy burzowego smoka, przybył, aby rozstrzygnąć zatarg. Jednakże nie siłą mięśni, a siłą słów. Jego głos wzniósł się ponad szczyty, a moc tej opowieści ukoiła gniew w sercach wrykulów:
Wy obaj mylicie się, co do Sal Męstwa. Słuchajcie uważnie, gdyż wyjawię wam jej prawdziwe początki. Sale powstały jeszcze przed Rozdarciem, w czasach gdy wola tytanitów osłabła, ściągając na nich marazm i zobojętnienie. Byli zmęczeni wojną z Cieniem i odbudową tego znękanego świata. Któż może mieć im za złe, że zapragnęli chwili odpoczynku?
Wszyscy strażnicy, wszyscy prócz samego Odyna, utracili wiarę we własne siły. Pojmujecie? Uwierzyli, że nie są w stanie dalej sprawować samotnie pieczy nad światem. Dlatego też namaścili na nowych obrońców proto-smoki. Obdarzyli owe bestie boską mocą, szczerze wierząc, że ich wybrańcy będą korzystać z niej z należytą mądrością.
– Głupcy! Jak możecie ufać tym miernotom? Proto-smoki są pomiotem żywiołaków! Tych samych bezmyślnych stworzeń, które służyły złu w czasie rządów Cienia! Nieważne jak szlachetne proto-smoki się wydają, czyż ich serca i tak nie są skalane ciemnością? – Odyn wierzył, że tak właśnie było. – Zaufajcie tym skrzydlatym bestiom – rzekł do pozostałych strażników – a nadejdzie dzień, gdy porzucą swój święty obowiązek! Zamiast nich naznaczcie na obrońców wrykulów, a ujrzycie przykład prawdziwej siły i męstwa!
A cóż odpowiedzieli mu pozostali strażnicy? Żadnego słowa, które warto powtórzyć. Wszyscy zignorowali mądrość Odyna, obdarzając mocą te przeklęte proto-smoki. W mgnieniu oka wzrosła ich siła i rozmiary. Stały się Smoczymi Aspektami, a ich dzieci były odtąd znane pod mianem smoków.
Tak, czyn ten zranił głęboko Odyna, ale nie obraził. Nie zważajcie na bajania, które mówią inaczej. On jedynie obawiał się o bezpieczeństwo tego świata i zamieszkujących go stworzeń.
Jeszcze jedną prawą duszę zaniepokoił ten wybór - była nią oczywiście czarodziejka Helya. Stanęła ona u boku Odyna, w czasie, gdy wszyscy inni się od niego odwrócili. Była jego prawdziwym i jedynym sojusznikiem. Odyn i Helya postanowili sami wzmocnić wrykulów własnymi siłami, aby ci stanęli na straży świata w przypadku, gdyby prymitywne smoki zawiodły.
Pozostali strażnicy syczeli i tupali ze wzgardą w proteście. Ha! Jakąż musieli odczuwać zazdrość, że to nie oni pierwsi wpadli na śmiały plan Odyna! Po trzykroć wyciągał w ich stronę prawicę na zgodę i po trzykroć pozostali strażnicy ją odrzucali, będąc zbyt dumnymi, aby przyjąć jego łaskawą ofertę.
Wkrótce Odyn i Helya przystąpili do swego dzieła. Wybrali jedno ze skrzydeł potężnej twierdzy Ulduar, skłaniając ziemne olbrzymy, aby przebudowały tamtejsze korytarze, powlekając je złotem. Tak oto powstały Sale Męstwa, miejsce, do którego Strażnik i czarodziejka mieli sprowadzić swych wrykulskich wojowników.
Gdy olbrzymy zakończyły swą pracę, Helya utkała misterne zaklęcie, które uczyniło ich nowy dom lekkim jak puch. Sale wzniosły się wysoko w powietrze, aby od tej pory unosić się wśród chmur na niebie, skąd Odyn i czarodziejka mogli obserwować wszystko i wszystkich zza złotych ścian.
Gdy skończył snuć swą opowieść, dziwny wrykul ściągnął skrzydła swego smoka i pofrunął w niebo, znikając wśród chmur. Skłóceni dotąd wojownicy zakończyli wszelkie spory, czując w swych kościach, że w słowach nieznajomego dźwięczała sama prawda.
- spisane przez Yrvara Isilmara
Legendę przetłumaczył Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Sale pełne złota i chwały
Swego czasu dwóch wrykulskich wojowników prowadziło zatargi o to, jak powstały Sale Męstwa. Jeden z nich wierzył, że twierdza została wzniesiona rękami pierwszego wrykula, który kroczył po świecie. Drugi upierał się przy twierdzeniu, że sale powstały o wiele wcześniej, już w początkach istnienia Azeroth.
Ich kłótniom nie było końca, aż w końcu inny wrykul, dosiadłszy burzowego smoka, przybył, aby rozstrzygnąć zatarg. Jednakże nie siłą mięśni, a siłą słów. Jego głos wzniósł się ponad szczyty, a moc tej opowieści ukoiła gniew w sercach wrykulów:
Wy obaj mylicie się, co do Sal Męstwa. Słuchajcie uważnie, gdyż wyjawię wam jej prawdziwe początki. Sale powstały jeszcze przed Rozdarciem, w czasach gdy wola tytanitów osłabła, ściągając na nich marazm i zobojętnienie. Byli zmęczeni wojną z Cieniem i odbudową tego znękanego świata. Któż może mieć im za złe, że zapragnęli chwili odpoczynku?
Wszyscy strażnicy, wszyscy prócz samego Odyna, utracili wiarę we własne siły. Pojmujecie? Uwierzyli, że nie są w stanie dalej sprawować samotnie pieczy nad światem. Dlatego też namaścili na nowych obrońców proto-smoki. Obdarzyli owe bestie boską mocą, szczerze wierząc, że ich wybrańcy będą korzystać z niej z należytą mądrością.
– Głupcy! Jak możecie ufać tym miernotom? Proto-smoki są pomiotem żywiołaków! Tych samych bezmyślnych stworzeń, które służyły złu w czasie rządów Cienia! Nieważne jak szlachetne proto-smoki się wydają, czyż ich serca i tak nie są skalane ciemnością? – Odyn wierzył, że tak właśnie było. – Zaufajcie tym skrzydlatym bestiom – rzekł do pozostałych strażników – a nadejdzie dzień, gdy porzucą swój święty obowiązek! Zamiast nich naznaczcie na obrońców wrykulów, a ujrzycie przykład prawdziwej siły i męstwa!
A cóż odpowiedzieli mu pozostali strażnicy? Żadnego słowa, które warto powtórzyć. Wszyscy zignorowali mądrość Odyna, obdarzając mocą te przeklęte proto-smoki. W mgnieniu oka wzrosła ich siła i rozmiary. Stały się Smoczymi Aspektami, a ich dzieci były odtąd znane pod mianem smoków.
Tak, czyn ten zranił głęboko Odyna, ale nie obraził. Nie zważajcie na bajania, które mówią inaczej. On jedynie obawiał się o bezpieczeństwo tego świata i zamieszkujących go stworzeń.
Jeszcze jedną prawą duszę zaniepokoił ten wybór - była nią oczywiście czarodziejka Helya. Stanęła ona u boku Odyna, w czasie, gdy wszyscy inni się od niego odwrócili. Była jego prawdziwym i jedynym sojusznikiem. Odyn i Helya postanowili sami wzmocnić wrykulów własnymi siłami, aby ci stanęli na straży świata w przypadku, gdyby prymitywne smoki zawiodły.
Pozostali strażnicy syczeli i tupali ze wzgardą w proteście. Ha! Jakąż musieli odczuwać zazdrość, że to nie oni pierwsi wpadli na śmiały plan Odyna! Po trzykroć wyciągał w ich stronę prawicę na zgodę i po trzykroć pozostali strażnicy ją odrzucali, będąc zbyt dumnymi, aby przyjąć jego łaskawą ofertę.
Wkrótce Odyn i Helya przystąpili do swego dzieła. Wybrali jedno ze skrzydeł potężnej twierdzy Ulduar, skłaniając ziemne olbrzymy, aby przebudowały tamtejsze korytarze, powlekając je złotem. Tak oto powstały Sale Męstwa, miejsce, do którego Strażnik i czarodziejka mieli sprowadzić swych wrykulskich wojowników.
Gdy olbrzymy zakończyły swą pracę, Helya utkała misterne zaklęcie, które uczyniło ich nowy dom lekkim jak puch. Sale wzniosły się wysoko w powietrze, aby od tej pory unosić się wśród chmur na niebie, skąd Odyn i czarodziejka mogli obserwować wszystko i wszystkich zza złotych ścian.
Gdy skończył snuć swą opowieść, dziwny wrykul ściągnął skrzydła swego smoka i pofrunął w niebo, znikając wśród chmur. Skłóceni dotąd wojownicy zakończyli wszelkie spory, czując w swych kościach, że w słowach nieznajomego dźwięczała sama prawda.
- spisane przez Yrvara Isilmara
Legendę przetłumaczył Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #2
Ventas, | Komentarze : 0
Druga z legend o Odynie mówi o początkach jego zachwytów nad rasą wojowniczych wrykuli. Dowiadujemy się również, że Ragnaros nie był jedynym przeciwnikiem Strażnika w Erze Mitów. Całą historię Odyna znajdziecie w nadchodzącej Kronice World of Warcraft od Wyd. Insignis.
Na długo po ustąpieniu Cienia, ale i na długo przed Rozdarciem, Odyn został namaszczony na Pierwszego Wyniesionego. Pozostali Strażnicy wraz z tytanitami uznali jego wyższość, gdyż rządził sprawiedliwie i nie było nikogo wspanialszego niż on. Odyn często wędrował po świecie, aby doglądać pracy swych poddanych. W czasie swych wędrówek przybierał postać jednego z nich, aby móc zobaczyć jak naprawdę żyją. – Szacunek, jaki wojownik okazuje nieznajomemu, ujawnia prawdziwą miarę jego męstwa – powiedział kiedyś Odyn.
Czasami ukrywał się pod postacią ziemnego. Innym zaś razem olbrzyma lub wrykula. Jednak nieważne jaką z licznych form przybierał, zawsze na każdym z jego ramion przysiadywał kruk. Odyn posiadał zdolność spojrzenia na bliźniego poprzez krucze oczy, aby dostrzec skryte w jego sercu dobro. Mógł też słuchać ptasimi uszami i rozpoznać w mowie kłamstwa. W czasie swych podróży spotkał wielu tytanitów, a w każdym, z którym zamienił słowo, dostrzegł szlachetnego ducha. Jednakże spośród wszystkich napotkanych, to u wrykulów rozpoznał bratnią duszę.
Pod postacią wrykula Odyn walczył ramię w ramię z ich wojownikami, śpiewał pieśni z bajarzami i przekuwał metal z kowalami. – Ci wrykule są tacy sami jak ja – stwierdził pewnego razu. – To nieustępliwi i odważni wojownicy.
Zdarzyło się to w czasie, gdy Ysildar, wąż o lodowo błękitnej łusce, wypełznął z czeluści ziemi, rozpoczynając swe łowy na wrykulów. Jakże przerażającą był bestią! Gdy rozwinął swe cielsko na całą długość, jego ogon niknął za horyzontem! Za jednym kłapnięciem swych szczęk mógł pożreć kilkunastu wrykulów, miażdżąc ich metalowe ciała obsydianowymi kłami. Niektórzy powiadali, że Ysildar był jednym ze zwierzęcych popleczników Frei, który oszalał z wściekłości. Inni uważali, że był czymś znacznie starszym i niewymownym, potwornym reliktem zrodzonym w czasach Ery Cienia.
Odyn obawiał się o los swych wrykulów. Był nawet gotowy, aby porzucić swe przebranie i samemu stanąć do walki z bestią, ale wkrótce przekonał się, że nie było takiej potrzeby. Wrykule walczyli jak jeden mąż. Wspólnymi siłami zdarli z ciała Ysildara jego metalowe łuski, dostając się do miękkiej skóry. Wyłupili mu oczy i stępili kły.
– Jakże mężni byli wrykule! – rzekł tego dnia Odyn. – Jakże nieustraszone były ich serca!
Ale Ysildar różnił się od innych bestii i nawet wrykule nie byli w stanie pokonać go na dobre. Dlatego też Odyn pospieszył na sam koniec ogona węża. Dotarł tak daleko, jak jeszcze żaden wrykul. Upewniając się, że nikt go nie dostrzeże, Odyn przybrał swą prawdziwą postać, a złapawszy Ysildara za ogon, potężnym zamachem wyrzucił bestię w niebo. Wąż poleciał tak wysoko, że swym cielskiem zasłonił słońce, zmieniając na chwilę dzień w noc. Przeleciał nad górami i rzekami, nad lasami i bagnami. Po paru dniach rozbił się o taflę morza, tonąc w jego zimnych głębinach.
Nikt więcej nie ujrzał Ysildara.
- spisane przez Kormyra Sylfverhana
Autorem tłumaczenia jest Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Wędrowiec i Wąż
Na długo po ustąpieniu Cienia, ale i na długo przed Rozdarciem, Odyn został namaszczony na Pierwszego Wyniesionego. Pozostali Strażnicy wraz z tytanitami uznali jego wyższość, gdyż rządził sprawiedliwie i nie było nikogo wspanialszego niż on. Odyn często wędrował po świecie, aby doglądać pracy swych poddanych. W czasie swych wędrówek przybierał postać jednego z nich, aby móc zobaczyć jak naprawdę żyją. – Szacunek, jaki wojownik okazuje nieznajomemu, ujawnia prawdziwą miarę jego męstwa – powiedział kiedyś Odyn.
Czasami ukrywał się pod postacią ziemnego. Innym zaś razem olbrzyma lub wrykula. Jednak nieważne jaką z licznych form przybierał, zawsze na każdym z jego ramion przysiadywał kruk. Odyn posiadał zdolność spojrzenia na bliźniego poprzez krucze oczy, aby dostrzec skryte w jego sercu dobro. Mógł też słuchać ptasimi uszami i rozpoznać w mowie kłamstwa. W czasie swych podróży spotkał wielu tytanitów, a w każdym, z którym zamienił słowo, dostrzegł szlachetnego ducha. Jednakże spośród wszystkich napotkanych, to u wrykulów rozpoznał bratnią duszę.
Pod postacią wrykula Odyn walczył ramię w ramię z ich wojownikami, śpiewał pieśni z bajarzami i przekuwał metal z kowalami. – Ci wrykule są tacy sami jak ja – stwierdził pewnego razu. – To nieustępliwi i odważni wojownicy.
Zdarzyło się to w czasie, gdy Ysildar, wąż o lodowo błękitnej łusce, wypełznął z czeluści ziemi, rozpoczynając swe łowy na wrykulów. Jakże przerażającą był bestią! Gdy rozwinął swe cielsko na całą długość, jego ogon niknął za horyzontem! Za jednym kłapnięciem swych szczęk mógł pożreć kilkunastu wrykulów, miażdżąc ich metalowe ciała obsydianowymi kłami. Niektórzy powiadali, że Ysildar był jednym ze zwierzęcych popleczników Frei, który oszalał z wściekłości. Inni uważali, że był czymś znacznie starszym i niewymownym, potwornym reliktem zrodzonym w czasach Ery Cienia.
Odyn obawiał się o los swych wrykulów. Był nawet gotowy, aby porzucić swe przebranie i samemu stanąć do walki z bestią, ale wkrótce przekonał się, że nie było takiej potrzeby. Wrykule walczyli jak jeden mąż. Wspólnymi siłami zdarli z ciała Ysildara jego metalowe łuski, dostając się do miękkiej skóry. Wyłupili mu oczy i stępili kły.
– Jakże mężni byli wrykule! – rzekł tego dnia Odyn. – Jakże nieustraszone były ich serca!
Ale Ysildar różnił się od innych bestii i nawet wrykule nie byli w stanie pokonać go na dobre. Dlatego też Odyn pospieszył na sam koniec ogona węża. Dotarł tak daleko, jak jeszcze żaden wrykul. Upewniając się, że nikt go nie dostrzeże, Odyn przybrał swą prawdziwą postać, a złapawszy Ysildara za ogon, potężnym zamachem wyrzucił bestię w niebo. Wąż poleciał tak wysoko, że swym cielskiem zasłonił słońce, zmieniając na chwilę dzień w noc. Przeleciał nad górami i rzekami, nad lasami i bagnami. Po paru dniach rozbił się o taflę morza, tonąc w jego zimnych głębinach.
Nikt więcej nie ujrzał Ysildara.
- spisane przez Kormyra Sylfverhana
Autorem tłumaczenia jest Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki