Warcraft w Pigułce - szybka dawka Lore
Ventas, | Komentarze : 0"Weź pigułkę! Weź pigułkę!"
Ventas z Pradawnej Kroniki i jego podcasty o Lore goszczą u nas regularnie. Tym razem zachęcamy Was do zapoznania się z krótszą formą nagrań - Warcraftem w Pigułce. W przeciwieństwie do Głosu Azeroth ta seria składać się będzie z kilku lub kilkunastominutowych nagrań, które będą poświęcone pojedynczym postaciom, wątkom i różnym elementom uniwersum Warcrafta. Coś w sam raz na szybką dawkę Lore w oczekiwaniu na autobus, gotującą się wodę na herbatę/kawę, czy... posiedzenie w WC
Na ten moment możecie odsłuchać dwóch odcinków Pigułki, które zostały poświęcone rasie orków. W pierwszym możecie dowiedzieć się czegoś o ludowych pieśniach orków, które upamiętniają wielkie bitwy i bohaterów. W kolejnym zaś posłuchacie o honorowym pojedynku, czyli Mak'gora oraz jego mniej znanej odmianie, czyli Mak'Rogahn.
Jeśli macie propozycje tematów na kolejne pigułki, piszcie w komentarzach. Gwarantujemy, że wszystkie trafią do adresata.
[Spoilery] Battle for Azeroth: Cinematiki z Kul Tiras i Zandalaru
Quass, | Komentarze : 0Nowy dodatek Battle for Azeroth jest dostępny już od kilku dni, więc niektórzy z Was mogli już dobić do 120 poziomu i zobaczyć wszystkie cinematiki fabularne w grze, które przygotował dla nas Blizzard. Jeśli chcecie rzucić na nie okiem po raz kolejny lub nie przejmujecie się spoilerami, to poniżej znajdziecie wszystkie filmy dla Przymierza i Hordy z polskimi napisami.
Przymierze
Horda
Battle for Azeroth: Wyspiarskie ekspedycje
Quass, | Komentarze : 1Jednym z nowych elementów rozgrywki w Battle for Azeroth są tzw. wyspiarskie ekspedycje (Island Expeditions), czyli specjalne trzyosobowe scenariusze, podczas których gracze wyruszają na jedną z wysp w Azeroth, gdzie zauważono duże złoża Azerite. Wspólnie będą musieli zebrać cenny surowiec i zabezpieczyć go dla swojej frakcji. W nowym buildzie testowym dodatku pojawiła się możliwość wypróbowania tego trybu. Oto, w jaki sposób przebiega:
Po wylądowaniu na wyspie otrzymujecie zadanie zebrania 6000 jednostek Azerite. Można tego dokonać na różne sposoby: wykopując złoża, pokonując zwykłych i elitarnych przeciwników, odnajdując skrzynie ze skarbami lub wykonując poboczne aktywności, jak np. uwalnianie uwięzionych sojuszników. Trzeba się jednak spieszyć, bo w tym samym czasie na wyspie pojawia się grupa NPCów z przeciwnej frakcji, która ma ten sam cel, co Wy.
Blizzard postarał się, żeby każda grupa wrogich NPCów była unikalna - jedna to np. wybuchowe gobliny pod przywództwem Gazlowe'a, a inna to banda piratów z łotrzykiem o imieniu Sneaky Pete, który zamiast walczyć, może po prostu Was oszołomić, ukraść Azerite i rozpłynąć się w powietrzu. Zachowują się oni też bardziej realistycznie, niż zwyczajne NPC.
Pod koniec każdego scenariusza pojawiają się trudniejsze zadania - np. potężniejsi bossowie, otoczeni większą ilością Azerite, którzy stają się głównym celem obu grup. Zgodnie z informacjami z BlizzConu, każda wyprawa przebiega nieco inaczej. Zmieniają się przeciwnicy, aktywności i obiekty na wyspie, jak również pora dnia czy pogoda. Chociaż obecnie ekspedycje na wyspy są dostępne tylko w wersji PvE, to Blizzard potwierdził już tryb PvP, gdzie zamiast NPCów mierzycie się z innymi graczami.
Każda taka przygoda zajmuje ok. 15-20 minut. Jak podoba się Wam ten nowy rodzaj rozgrywki?
Cinematic: Finał Legionu - Horda i Przymierze
Quass, | Komentarze : 0Aktualizacja 7.3.5 jest od dzisiaj dostępna na europejskich serwerach, a wraz z nią nowe serie zadań w Silithus dla obu frakcji, dla graczy, którzy ukończyli rajd Antorus. Obie zaczynają się oddzielnymi cinematikami, w których przywódcy Hordy i Przymierza świętują zakończenie wojny z Płonącym Legionem i oddają cześć poległym bohaterom. Anduin i Sylvanas dowiadują się jednak, że w Silithus, gdzie tkwi obecnie miecz Sargerasa, odnaleziono nowy, drogocenny surowiec...
W ramach ciekawostki, za dialogi w nowych cinematikach w dużym stopniu odpowiada Christie Golden, autorka wielu książek ze świata Warcrafta, która w zeszłym roku na stałe dołączyła do Blizzarda. Aby włączyć polskie napisy, kliknijcie ikonę na dolnym pasku odtwarzacza.
Przymierze
Horda
PTR 7.3.2: Film ze zniszczeń w Silithus
Quass, | Komentarze : 0
Jakiś czas temu, w jednym z buildów nadchodzącej aktualizacji 7.3.2 pojawił się fragment mini-mapy Silithus z ogromną raną w samym środku strefy. Teraz mamy okazję zobaczyć, jak wygląda ona z bliska, z poziomu gry, dzięki filmikowi opublikowanemu na YouTube przez użytkownika LastCrusade.
Zniszczenia są teraz nieco bardziej czerwone, niż wskazywała na to początkowa mini-mapa (niektórzy gracze sugerują powiązania z Il'gynothem w rajdzie Emerald Nightmare). W strefie pojawiła się też wysłanniczka spiżowych smoków, która może przenieść graczy w przeszłość, jeśli chcą zobaczyć Silithus w oryginalnej wersji. Podczas rozmowy, Zidormi wspomina Czarne Imperium, mroczną cywilizację sprzed tysiącleci, którą władali Pradawni Bogowie.
Jeśli nie wiecie, w jaki sposób rana ma pojawić się w strefie, Khadgar wyjaśnia to w jednym z dialogów wykopanych z plików aktualizacji 7.3.2.
Zniszczenia są teraz nieco bardziej czerwone, niż wskazywała na to początkowa mini-mapa (niektórzy gracze sugerują powiązania z Il'gynothem w rajdzie Emerald Nightmare). W strefie pojawiła się też wysłanniczka spiżowych smoków, która może przenieść graczy w przeszłość, jeśli chcą zobaczyć Silithus w oryginalnej wersji. Podczas rozmowy, Zidormi wspomina Czarne Imperium, mroczną cywilizację sprzed tysiącleci, którą władali Pradawni Bogowie.
Jeśli nie wiecie, w jaki sposób rana ma pojawić się w strefie, Khadgar wyjaśnia to w jednym z dialogów wykopanych z plików aktualizacji 7.3.2.
The Legion is defeated. Its master, imprisoned.
But in his final spiteful act, Sargeras may have doomed us all. Our world is wounded, champion. Its life essence seeps out into the sands just as Magni foresaw.
This mere drop of Argus' blood surges with incredible power, the might of a titan.
If the blood of Azeroth also proves to be a source of such strength, those who seek to rule this world will stop at nothing to possess it. The days ahead may be dark indeed.
For now, go to Silithus, gaze upon the wound in the world with your own eyes. We will find a way to save Azeroth, I know it.
But in his final spiteful act, Sargeras may have doomed us all. Our world is wounded, champion. Its life essence seeps out into the sands just as Magni foresaw.
This mere drop of Argus' blood surges with incredible power, the might of a titan.
If the blood of Azeroth also proves to be a source of such strength, those who seek to rule this world will stop at nothing to possess it. The days ahead may be dark indeed.
For now, go to Silithus, gaze upon the wound in the world with your own eyes. We will find a way to save Azeroth, I know it.
The Fine Art of Fan Art: Film przybliżający prace Thomasa Karlssona
Quass, | Komentarze : 0Blizzard opublikował pierwszy odcinek nowej serii filmów The Fine Art of Fan Art, które mają przybliżyć sylwetki wybitnych grafików i artystów w społeczności World of Warcraft. W tym epizodzie dowiecie się więcej o Thomasie Karlssonie, pochodzącym ze Szwecji niezależnym ilustratorze i grafiku, który w swoich pracach inspiruje się uniwersum Warcrafta.
Intel Extreme Masters 2017 - wspominamy wydarzenie w relacji wideo!
Kumbol, | Komentarze : 0
Jeśli w nawale zupełnie nowych obowiązków związanych z walką z Płonącym Legionem po aktualizacji 7.2 szukacie chwili wytchnienia, proponujemy świetną odskocznię.
To zarazem powrót myślami do pełnego emocji początku marca - do Katowic, na finały Intel Extreme Masters 2017. Jak co roku redakcyjna delegacja WoWCenter.pl i HotSCenter.pl była na miejscu, by śledzić wszystko co w czasie imprezy dzieje się szczególnie wokół Blizzarda. Oto nasze krótkie filmowe sprawozdanie! Za zdjęcia i montaż odpowiada Karolina "Kojt" Kajetanowicz.
To zarazem powrót myślami do pełnego emocji początku marca - do Katowic, na finały Intel Extreme Masters 2017. Jak co roku redakcyjna delegacja WoWCenter.pl i HotSCenter.pl była na miejscu, by śledzić wszystko co w czasie imprezy dzieje się szczególnie wokół Blizzarda. Oto nasze krótkie filmowe sprawozdanie! Za zdjęcia i montaż odpowiada Karolina "Kojt" Kajetanowicz.
Warcraft: Początek | Recenzja - fanowski film ostateczny
Kumbol, | Komentarze : 3
Cokolwiek przeczytacie na temat Warcrafta: Początek w prasie czy internecie (wliczając niniejszą publikację), jeśliście fanami tego uniwersum - po prostu idźcie do kina na film!
Obraz studia Legendary Pictures powstawał od tak dawna, że tylko prawdziwi weterani World of Warcraft pamiętają dzień jego ogłoszenia (przypomnijmy - 9 maja 2006 roku). Po tak długim czasie ekscytacja przeradza się w zniecierpliwienie, które dopiero po objęciu sterów nad filmem przez Duncana Jonesa zaczęło stopniowo ustępować coraz większemu zaciekawieniu. Ekipa, która ostatecznie wzięła się za bary z Warcraftem, to filmowcy z dorobkiem każącym ufać, że nasz świat jest w dobrych rękach.
Pewien niepokój pojawił się na ostatniej prostej przed premierą - sprawę koncertowo kładł marketing Universala/Legendary, wypluwając całkowicie bezduszne zwiastuny i materiały promocyjne. Oficjalna kampania reklamowa filmu była żałośnie generyczna. Do tego stopnia, że robione hobbistycznie przez naszego redaktora Quassa gify zostały dostrzeżone przez popularny amerykański serwis io9 i przywołane jako przykład fanowskiej twórczości lepiej promującej film niż oficjalne kanały. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że duży kawałek box-office'owego tortu Warcraft stracił niezasłużenie już w przedbiegach.
Ostatecznie bowiem nie jest tak źle - to opinia, jaką sformułowałby hipotetyczny "ja", gdyby świata Warcrafta dotąd nie znał ani trochę, a za fantastyką nie przepadał.
Wiele z zarzutów wysuwanych wobec filmowego rzemiosła w Warcrafcie jest jak najbardziej słusznych. Narracja i montaż są chaotyczne, i dopiero po ponad kwadransie wpadają na w miarę równe tory prowadzenia historii (albo to nasza percepcja się do nich w końcu dostraja). Potrafię sobie jednak wyobrazić poczucie przytłoczenia, czy wręcz irytację tempem wprowadzania świeżego widza w świat przedstawiony. Brakuje Warcraftowi eleganckiej sekwencji otwierającej, z gracją Galadrieli wciągającej widza w wir wydarzeń, wykładając uprzednio elementarne fakty. Zupełnie niesubtelnie dostajemy na wstępie orkowym młotem po głowie, by zaraz niczym seria strzałów z pukawki zaznajamiać się (powierzchownie) z kolejnymi lokacjami i postaciami. Część z tego jest zbędna i uargumentowana chyba jedynie fanserwisem (Ironforge, Goldshire).
Czy to wszystko oznacza, że Warcraft jest fatalnym niewypałem? Ależ skąd! Film broni się fenomenalnym przedstawieniem świata - tak cudownie bajecznego, niby prawdziwego, a jednak zgoła nowego i intrygującego. To, co na zwiastunach nie wyglądało przekonująco, w kinie zniewala. Paleta barw jest Blizzardowsko przesadzona, lokacje i postaci przerysowane, stwory czy uzbrojenia odpowiednio fantastyczne, a wszystko okalają wszędobylskie mrugnięcia okiem do graczy i easter-eggi. Widać bardziej niż wyraźnie (krytyk powie: zbyt wyraźnie), że to dzieło stworzone przez autentycznych fanów dla fanów. Czuć tutaj po prostu frajdę, z jaką wszystkie zaangażowane strony pracowały nad filmem. To z kolei przekłada się bezpośrednio na zestaw emocji, jakich doświadcza widz zaznajomiony z materiałem źródłowym.
Dla fanów - solidne 7/10 (bo i fan odczuje scenariuszowo-montażowe niedoskonałości). Trudno jednak wyrazić w tak prostej skali to, co czuje się w czasie seansu, bo radość z oglądania przeniesionego na wielki ekran ukochanego świata fantasy jest niemierzalna. Pełni fascynacji i podziwu dla Industrial Light & Magic (odpowiedzialni za efekty specjalne w Warcrafcie; z gigantycznym dorobkiem kultowych dzieł kinematografii) oglądamy mocarnych orków - najbardziej wiarygodnie przedstawione postaci w historii kina wykreowane z pomocą komputera i techniki motion capture. Doskonale sprawdzili się mo-capowi aktorzy, w szczególności Toby Kebbel, którego kreacja Durotana jest doskonała. Emocje wywołują przeloty nad miastem Stormwind, które wydaje się być idealnie podbitą do kinowej skali wersją z gier. No i ta magia! Żaden hollywoodzki blockbuster nie oddał czarów w taki sposób, jak Warcraft (i biorę tu pod uwagę też cały cykl Harry Potter). To nie jakieś tam machanie różdżką, ale ciężkie inkantacje, zniewalająco piękne i potężne. Być może jest to zarazem zarzut wobec filmu, ale momenty największych ciar miałem między innymi przy kolejnych scenach teleportacji. To ma pewnie jakiś chory związek z tym, że mój main to mag.
Oczywiście, że Warcraft swoje duże wady ma. Jest zarazem jasne, że to najlepszy film oparty na grze wideo, jaki kiedykolwiek powstał. Ma pełno wspaniałych momentów, które są być może zbyt śpiesznie posklejane, ale bronią się i sprawiają frajdę (+ dodatkowy współczynnik frajdy dla prawdziwych fanów). Wygląda wspaniale (3D jest tu naprawdę dobre, pomimo dodania go w postprodukcji), gwarantuje mnóstwo fanowskich uniesień, ale cierpi na niedobór scen "wdrożeniowych". Czy powinieneś pójść do kina na film Warcraft? Serio, jesteś na WoWCenter.pl i zadajesz sobie takie pytanie? ;-) No już, migusiem!
Miałem nieskrywaną przyjemność obejrzeć film Warcraft: Początek po raz pierwszy na oficjalnej światowej premierze w historycznym TCL Chinese Theatre przy Hollywood Boulevard w Los Angeles. Wzięcie udziału w tej fanowskiej celebracji, doświadczenie czerwonego dywanu (choć w tym przypadku był czarny, pewnie przez wzgląd na neutralność w konflikcie Hordy i Przymierza), spotkanie aktorów i najważniejszych osób odpowiedzialnych za produkcję - świetne, niezapomniane przeżycie. Dzięki, Blizzard!
Dziękujemy również polskiemu dystrybutorowi filmu United International Pictures Polska za zaproszenia na polski pokaz przedpremierowy!
Obraz studia Legendary Pictures powstawał od tak dawna, że tylko prawdziwi weterani World of Warcraft pamiętają dzień jego ogłoszenia (przypomnijmy - 9 maja 2006 roku). Po tak długim czasie ekscytacja przeradza się w zniecierpliwienie, które dopiero po objęciu sterów nad filmem przez Duncana Jonesa zaczęło stopniowo ustępować coraz większemu zaciekawieniu. Ekipa, która ostatecznie wzięła się za bary z Warcraftem, to filmowcy z dorobkiem każącym ufać, że nasz świat jest w dobrych rękach.
Pewien niepokój pojawił się na ostatniej prostej przed premierą - sprawę koncertowo kładł marketing Universala/Legendary, wypluwając całkowicie bezduszne zwiastuny i materiały promocyjne. Oficjalna kampania reklamowa filmu była żałośnie generyczna. Do tego stopnia, że robione hobbistycznie przez naszego redaktora Quassa gify zostały dostrzeżone przez popularny amerykański serwis io9 i przywołane jako przykład fanowskiej twórczości lepiej promującej film niż oficjalne kanały. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że duży kawałek box-office'owego tortu Warcraft stracił niezasłużenie już w przedbiegach.
Ostatecznie bowiem nie jest tak źle - to opinia, jaką sformułowałby hipotetyczny "ja", gdyby świata Warcrafta dotąd nie znał ani trochę, a za fantastyką nie przepadał.
Wiele z zarzutów wysuwanych wobec filmowego rzemiosła w Warcrafcie jest jak najbardziej słusznych. Narracja i montaż są chaotyczne, i dopiero po ponad kwadransie wpadają na w miarę równe tory prowadzenia historii (albo to nasza percepcja się do nich w końcu dostraja). Potrafię sobie jednak wyobrazić poczucie przytłoczenia, czy wręcz irytację tempem wprowadzania świeżego widza w świat przedstawiony. Brakuje Warcraftowi eleganckiej sekwencji otwierającej, z gracją Galadrieli wciągającej widza w wir wydarzeń, wykładając uprzednio elementarne fakty. Zupełnie niesubtelnie dostajemy na wstępie orkowym młotem po głowie, by zaraz niczym seria strzałów z pukawki zaznajamiać się (powierzchownie) z kolejnymi lokacjami i postaciami. Część z tego jest zbędna i uargumentowana chyba jedynie fanserwisem (Ironforge, Goldshire).
Czy to wszystko oznacza, że Warcraft jest fatalnym niewypałem? Ależ skąd! Film broni się fenomenalnym przedstawieniem świata - tak cudownie bajecznego, niby prawdziwego, a jednak zgoła nowego i intrygującego. To, co na zwiastunach nie wyglądało przekonująco, w kinie zniewala. Paleta barw jest Blizzardowsko przesadzona, lokacje i postaci przerysowane, stwory czy uzbrojenia odpowiednio fantastyczne, a wszystko okalają wszędobylskie mrugnięcia okiem do graczy i easter-eggi. Widać bardziej niż wyraźnie (krytyk powie: zbyt wyraźnie), że to dzieło stworzone przez autentycznych fanów dla fanów. Czuć tutaj po prostu frajdę, z jaką wszystkie zaangażowane strony pracowały nad filmem. To z kolei przekłada się bezpośrednio na zestaw emocji, jakich doświadcza widz zaznajomiony z materiałem źródłowym.
Dla fanów - solidne 7/10 (bo i fan odczuje scenariuszowo-montażowe niedoskonałości). Trudno jednak wyrazić w tak prostej skali to, co czuje się w czasie seansu, bo radość z oglądania przeniesionego na wielki ekran ukochanego świata fantasy jest niemierzalna. Pełni fascynacji i podziwu dla Industrial Light & Magic (odpowiedzialni za efekty specjalne w Warcrafcie; z gigantycznym dorobkiem kultowych dzieł kinematografii) oglądamy mocarnych orków - najbardziej wiarygodnie przedstawione postaci w historii kina wykreowane z pomocą komputera i techniki motion capture. Doskonale sprawdzili się mo-capowi aktorzy, w szczególności Toby Kebbel, którego kreacja Durotana jest doskonała. Emocje wywołują przeloty nad miastem Stormwind, które wydaje się być idealnie podbitą do kinowej skali wersją z gier. No i ta magia! Żaden hollywoodzki blockbuster nie oddał czarów w taki sposób, jak Warcraft (i biorę tu pod uwagę też cały cykl Harry Potter). To nie jakieś tam machanie różdżką, ale ciężkie inkantacje, zniewalająco piękne i potężne. Być może jest to zarazem zarzut wobec filmu, ale momenty największych ciar miałem między innymi przy kolejnych scenach teleportacji. To ma pewnie jakiś chory związek z tym, że mój main to mag.
Oczywiście, że Warcraft swoje duże wady ma. Jest zarazem jasne, że to najlepszy film oparty na grze wideo, jaki kiedykolwiek powstał. Ma pełno wspaniałych momentów, które są być może zbyt śpiesznie posklejane, ale bronią się i sprawiają frajdę (+ dodatkowy współczynnik frajdy dla prawdziwych fanów). Wygląda wspaniale (3D jest tu naprawdę dobre, pomimo dodania go w postprodukcji), gwarantuje mnóstwo fanowskich uniesień, ale cierpi na niedobór scen "wdrożeniowych". Czy powinieneś pójść do kina na film Warcraft? Serio, jesteś na WoWCenter.pl i zadajesz sobie takie pytanie? ;-) No już, migusiem!
Miałem nieskrywaną przyjemność obejrzeć film Warcraft: Początek po raz pierwszy na oficjalnej światowej premierze w historycznym TCL Chinese Theatre przy Hollywood Boulevard w Los Angeles. Wzięcie udziału w tej fanowskiej celebracji, doświadczenie czerwonego dywanu (choć w tym przypadku był czarny, pewnie przez wzgląd na neutralność w konflikcie Hordy i Przymierza), spotkanie aktorów i najważniejszych osób odpowiedzialnych za produkcję - świetne, niezapomniane przeżycie. Dzięki, Blizzard!
Dziękujemy również polskiemu dystrybutorowi filmu United International Pictures Polska za zaproszenia na polski pokaz przedpremierowy!