Konkurs książkowy Vol'jin: Cienie Hordy - oto zwycięzcy!
Kumbol, | Komentarze : 10
Wytrzymaliśmy was jeden dzień dłużej w napięciu - wybaczcie. Po części to wasza wina, bo zgłoszeń było naprawdę dużo, chociaż tych naprawdę zaskakujących, przewrotnych lub w nieoczywisty sposób zasadnych mogłoby być ciut więcej. Wybraliśmy jednak szóstkę naszym zdaniem najfajniejszych kandydatur, a do ich autorów powędrują nowiutkie egzemplarze powieści World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy ufundowane przez wydawnictwo Fabryka Słów oraz Blizzard Entertainment.
Nie wyróżniamy tutaj poszczególnych miejsc, więc kolejność przedstawionych poniżej zgłoszeń jest alfabetyczna - po ksywie.
Gratulacje! Do zwycięzców wkrótce odezwiemy się poprzez PW i poprosimy o adresy wysyłkowe. Wszystkim uczestnikom dziękujemy ciepło za udział.
Nie wyróżniamy tutaj poszczególnych miejsc, więc kolejność przedstawionych poniżej zgłoszeń jest alfabetyczna - po ksywie.
Kandydat: Wysoki Wódz Baine Bloodhoof (Bain Krwawe Kopyto)
Autor: cokolwiek
Według mnie nikt z obecnych władców rasowych nie jest odpowiedni do tej funkcji. Lady Windrunner zamieniłaby Hordę w faktyczna hordę, ale umarlaków, Vol'jin jak i młody Bloodhoof to ludzie pokoju, którzy szukają sposobu na rozejm z Przymierzem, co akurat mi kompletnie nie pasuje, a poza tym Horda to Horda, po co pokój skoro można walczyć?! Uznaję, że dwie ostatnie rasy nie liczą się, są za krótko w Hordzie. No ale co z orkami? Czy żaden ork nie nadaje się do funkcji? W końcu orkowie rządzili od początku, a stolica Hordy to przede wszystkim stolica oreczków, orzeszków. Pewnie przed oczami wszystkich graczy właśnie pojawia się kochany Varok Saurfang, większość gamerów chciało lub widziało go na tronie już w Cataclysmie czy MoPie. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Ja osobiście uważam że po prostu Varok jest bardzo skromny dlatego nie chce zostać warchiefem, uważa się za prostego wojownika, i czy nim jest? No raczej tak, to nadal prosty Varok, może zostać podobnym rozczarowaniem co Garrosh, nauczyliśmy się że wojna to nie wszystko.
Jednak we wszystkich BARDZO ważnych decyzjach głos powinien mieć Thrall, który poza stworzeniem Hordy zrobił dla niej więcej niż ktokolwiek inny. I uważam, że Thrall będzie za... proszę o fanfary... będzie za Bainem Bloodhoofem!!! A czemu? Już wyjaśniam. Po pierwsze wiadome jest że Thrall lubi taurenów, co najmniej tak mi się wydaję :), po drugie taureni wcale nie chcą być w Hordzie, coraz bardziej się od niej oddalają, a są tylko tutaj, tak mi się wydaję, tylko dlatego że nie mają się gdzie podziać. Po trzecie... ze względu na ojca, był on jedynym "herosem" Hordy, który został zamordowany w perfidny sposób. I jakby tak się stało, to co czeka nas i hordę? Prawdopodobnie rozbudowa stolicy taurenów i przeniesienie tam stolicy. Co do polityki Hordy? Sądzę, że tauren-warchief zdecydowanie przystopuje z atakami na Przymierze, ociepli stosunki z nimi, będzie dążył do pokoju. Na pewno będzie rozważny i nie będzie przeprowadzał inwazji tak spektakularnie, jak na TH, czy z tak śmiesznie małymi siłami co na Pandarię. Dla wszystkich obywateli Hordy nastaną piękne czasy pokoju, rozwoju gospodarki, miłości i wąchania ziół taurenów. Wiem, miało być kilka zdań, ale nie mogłem się powstrzymać, wybaczcie.
Kandydat: Valeera Sanguinar (Valeera Sangwinar)
Autor: denom
Jestem jednym z rycerzy Przymierza. Wiem, że w tej chwili Horda się rozpada. Jest jeszcze zbyt mocna, aby mogła się doszczętnie roztrzaskać. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby następnym razem jej to ułatwić. Horda jest zmęczona bezmyślnością wojowników, aby przetrwać muszą się zmienić i wybrać na przywódcę kogoś... subtelniejszego. Mam kogoś takiego i mam pomysł, jak wskazać Hordzie mojego faworyta.
Rozkażę kilku naszym szpiegom szepnąć słowo, wystarczy jedno nazwisko, w odpowiednie uszy. Nasi agenci dyskretnie, po cichu, wypowiedzą to słowo w tawernach i gospodach Orgrimmaru. Jak zakaźna choroba, słowo to rozniesie się po całej stolicy Hordy. Trafi do pozostałych miast, miasteczek, osad i fortów zajętych przez sympatyków tej frakcji. I jak straszna zakaźna choroba, z czegoś nieprawdopodobnego, rozwinie się w byt, z którym prawie nie da się walczyć. Będą powtarzać to nazwisko nie wierząc, że ktoś taki może zostać ich wodzem. Im więcej razy je powtórzą tym bardziej będą przekonani, że wybór ten, trochę szalony, jest najlepszym z możliwych.
Nazwisko to brzmi... Sanguinar. Valeera Sanguinar, Krwawa elfka, przyjaciółka Variana Wrynna, jedna z osób zasiadających w Nowej Radzie Tirisfal. Łotrzyk i gladiator, odpowiednio silna, aby inni darzyli ją szacunkiem. Jedyna osoba, która nawiąże dialog z Varianem. Jedyna osoba, która zagwarantuje bezpieczne rozejście armii Przymierza i Hordy po obaleniu Garrosha. Jedyna osoba, która zagwarantuje Hordzie chwile wytchnienia i czas na przegrupowanie sił po bratobójczej walce. Jedyna osoba, która ograniczy walki między Hordą a Przymierzem w całym Azeroth. Wybór ten będzie najlepszym z możliwych. Wzmocni Hordę i da jej szansę uniknięcia okropnych ran. Pewny zaś jestem buntu i kolejnego rozdarcia w szeregach Hordy. Znacznie większego niż to, które ma miejsce obecnie. Ci najbardziej "narwani" nie wytrzymają długo ograniczeń nakładanych przez nowego lidera. Ci spokojniejsi zrozumieją, że dialog między obiema frakcjami nie tylko jest możliwy, ale niezbędny. Wierzę, że otworzy nam to ponownie możliwość negocjacji z Krwawymi elfami ich powrotu do Przymierza. Wierzę, że Krwawe elfy wrócą do nas. Osłabi to Hordę, rozbije ją jeszcze bardziej, a my będziemy na to gotowi...
Kandydat: Rexxar
Autor: Dixie
Większość oczu patrzy w kierunku obecnych liderów Hordy - Vol'jina, Bloodhoofa, Sylvanas i tak dalej - i to wśród nich doszukują się nowego Wodza... Jednak oni mają swoje własne zmartwienia i troski własnych ras... Większość zapomina o bardzo ważnej postaci - oczy większości nie sięgają do Outlandu i Blade's Edge Mountains, a właśnie tam cały czas przebywa bardzo ważny kandydat na stanowisko Wodza, a moim zdaniem nawet najlepszy kandydat...
Jest nim Rexxar. Ostatni syn Mok'nathal, czyli rasy pół orków pół ogrów, co moim zdaniem daje świetne połączenie i predyspozycje dla Wodza Hordy. Zresztą Rexxar pokazał już jak doskonałym jest przywódcą podczas świetne przeprowadzonego ataku na Admirała Daelina Proudmoore'a i wielkiego zwycięstwa Hordy w swojej ostatniej walce o wolność i niepodległość Durotaru oraz miasta Orgrimmar. To właśnie Rexxar dzierżył wtedy Sztandar Hordy i kierował ostatecznym atakiem. Wcześniej Rexxar wykazał się również doskonałymi umiejętnościami dyplomatycznymi przy jednoczeniu Hordy przeciwko Admirałowi. Cała kampania jest jego ogromnym sukcesem. Trolle i Taureni nigdy nie zapomną jak wielką pomoc im udzielił i mają wobec niego nie lada dług wdzięczności. Nawet ogry ugięły przed nim kark.
Rexxar cieszy się doskonałą reputacją i szczerym szacunkiem wśród wszystkich ras Hordy i nie nadaremno Thrall uhonorował go tytułem Czempiona Hordy. Jest on również władcą zwierząt, a nie byle jakim wojakiem. Posiada on spokój i rozwagę w przeciwieństwie do dotychczasowego wodza Garosha, a Hordzie należy się w końcu ktoś kompetentny i godny na stanowisku Wodza. Osoba, która będzie traktować wszystkie rasy z szacunkiem i nie będzie wszystkiego załatwiać nieprzemyślaną agresją. Wódz, który na nowo zjednoczy w przyjaźni całą Hordę. Wiadomo już, że Thrall nie powróci na stanowisko Wodza, gdyż posiada on teraz inne obowiązki jako strażnik ziemi i najpotężniejszy szaman, ale myślę, że sam chętnie wskazałby Rexxara na swojego godnego następcę.
Rexxar łączy w sobie wszystkie cechy potrzebne najlepszemu Wodzowi Hordy. Siłę ze spokojem. Stanowczość z rozwagą. Asertywność z szacunkiem. Dla mnie nie ma lepszego kandydata na nowego Wodza Hordy od Rexxara.
Kandydat: Garrosh Hellscream (Garrosz Piekłorodny)
Autor: Reek
A co jeśli przyjmiemy, że Garrosh Hellscream nie jest Garroshem Hellscreamem? Tak tak... Każdy kto ma oczy umie też patrzeć, a ten kto umie patrzeć zauważy, że obecnie Garrosh zachowuje się zupełnie inaczej niż wcześniej (no... poza nienawiścią do Przymierza). Co w takim razie, jeśli Garrosh jest podstawiony, a ten prawdziwy jest gdzieś zniewolony?
Cofnijmy się pamięcią do Cataclysm, do momentu, kiedy szturmowaliśmy Twilight Highlands! Garrosh spadł razem ze swym zeppelinem do morza. Zeppelin spadł, ponieważ cała "wycieczka" została zaatakowana przez kult Twilight Hammer. Posiadali oni potężne moce, czemu więc nie zniewolić Garrosha i nie podstawić świetnej iluzji? Takiej, która jest bezwzględna, która potrafi przygotować świat na nadejście końca. Przecież początkowo Garrosh postępował honorowo. Prawda, miał nienawiść do Przymierza, ale jednocześnie nie chciał zejść na złą ścieżkę. Jeśli można by uznać, że Garrosh jest podstawiony, to dlaczego by nie dać szansy temu prawdziwemu? Dlatego ja uważam, że Wodzem powinien zostać Garrosh Hellscream!
Kandydat: Lady Sylvanas Windrunner (Sylwana Wichronoga)
Autor: Remmahsow
Sylvanas Windrunner jest to wyjątkowa postać w uniwersum Warcrafta - pełna tragizmu, ale też charyzmatyczna i nieustępliwa w dążeniu do swoich celów, mimo wielkich przeszkód, które stanęły na jej drodze. Sylvanas poznajemy jako mężną, honorową i nieustępliwą obrończynię krainy Quel'thalas, której mimo tych cech nie udało się jej obronić. Wszystko jej zabrał Arthas, zmieniając elfkę w banshee - ducha pełnego nienawiści. Jej potępiona dusza pragnęła wtedy jednego - zemsty na znienawidzonym Arthasie. Gdy Arthas był najsłabszy, wykorzystała szansę na uwolnienie się z jego kontroli, a na dodatek udało jej się zdobyć cały Lordaeron z rąk Arthasa i upiornych władców, co pokazuje, że potrafi ona naprawdę wiele.
Sylvanas rosła w siłę i szukała nowych sprzymierzeńców głównie po to, aby w końcu dopełnić zemsty. Po śmierci Arthasa, Sylvanas zmieniła się - zaczęła walczyć o przetrwanie jej nieumarłych, przestała traktować ich jak narzędzie zemsty. Wielu wydaje się że jest ona pozbawioną uczuć postacią - to kłamstwo. Cierpi ona po stracie oddanych jej żołnierzy i walkirii, dlatego też jej poddani ją kochają. Co do obecnej sytuacji: Sylvanas nienawidzi Garrosha za jego charakter i bezmyślne posyłania JEJ żołnierzy na śmierć, a także za niszczenie wizerunku Hordy (rzeź w Theramore się kłania). Jako Warchief widzę ją jako rozsądną, nieustępliwą przywódczynię, która zatroszczy się o przyszłość Hordy bez prowadzenia bezmyślnych wojen. Najprawdopodobniej nie raz nas zaskoczy dzięki jej głębokiej postaci i swojej przebiegłości. Na dodatek sprawdziła się wcześniej jako doskonała przywódczyni. Dlatego uważam, że Sylvanas Windrunner jest najlepszym kandydatem na wodza Hordy.
Kandydat: Wielka Rada Hordy
Autor: Zik
W mojej kontynuacji fabuły World of Warcraft Hordą dowodzi Wielka Rada, która została powołana przez samego Thralla. W skład Wielkiej Rady zaliczamy: na czele Rexxar - pół-ork, pół-ogr z klanu Mok'Nathal, Baine Bloodhoof - wódz rasy taurenów oraz Vol'jin, guru wśród trolli.
Rexxar niejednokrotnie udowadniał swoją odwagę, nieustępliwość i siłę na polu bitwy. Te cechy w połączeniu z instynktem łowcy i niesamowitymi możliwościami strategicznymi czynią go przedstawicielem Wielkiej Rady Hordy, jednakże prawa posiadane przez niego są równe prawom posiadanym przez pozostałych członków Rady.
Baine Bloodhoof, mimo swojego względnie krótkiego doświadczenia wojennego, wyśmienicie radzi sobie w boju, mając za główną broń rozsądek oraz serce, które nie lęka się przebaczyć. Młoda krew płynąca w jego żyłach znajduje zalety także w sytuacjach dyplomatycznych, kiedy rzuca nieco inny pogląd na sytuację.
Vol'jin z kolei pełni rolę doświadczonego mędrca oraz duchowego przywódcy. Wątpliwe jest, aby armie dowodzone przez Vol'jina wpadły w zasadzkę bądź zostały podstępem zdziesiątkowane.
Wielka Rada zasiada w Orgrimmarze i dowodzi Hordą, władcą Thunder Bluff został zaś Hamuul Runetotem, druid, wybrany na to stanowisko przez samego Baine'a. Pierwszym celem Wielkiej Rady jest przywrócenie harmonii wśród ras Hordy oraz doprowadzenie Orgrimmaru do stanu, jaki przystoi stolicy Hordy. Tyraniczne rządy Garrosha dobiegły końca, teraz nadszedł czas regeneracji Hordy pod przywództwem Wielkiej Rady...
Gratulacje! Do zwycięzców wkrótce odezwiemy się poprzez PW i poprosimy o adresy wysyłkowe. Wszystkim uczestnikom dziękujemy ciepło za udział.
Wygraj powieść World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy w naszym konkursie!
Kumbol, | Komentarze : 13
Tak jak zapowiadaliśmy przy okazji naszych recenzji, nadszedł wreszcie czas na konkurs związany z najnowszą powieścią z cyklu World of Warcraft! Mamy do rozdania aż 6 egzemplarzy książki Vol'jin: Cienie Hordy ufundowanych przez Blizzard Entertainment oraz wydawnictwo Fabryka Słów! Tym razem nie będzie loterii, a zadanie konkursowe związane jest z aktualną sytuacją polityczną w Azeroth. Tylko bez strachu!
Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy zaproponować swojego kandydata na następcę Garrosha Hellscreama. Jak wiemy, rządy tyranicznego Wodza Hordy mają się ku końcowi. Pytamy więc: kto według Ciebie byłby najlepszym kandydatem na nowego Wodza i dlaczego? Autorów 6 najbardziej pomysłowych, głęboko przemyślanych strategicznie, przebiegłych (podstawionych przez Przymierze!) lub też prześmiewczych propozycji popartych solidnym, ale kilkuzdaniowym uzasadnieniem nagrodzimy egzemplarzami najnowszej książki Michaela Stackpole'a. Warunek: zgłaszana postać musi należeć do uniwersum Warcrafta.
Weź udział w konkursie!
Konkurs zakończony
Termin przyjmowania zgłoszeń mija w niedzielę, 11 sierpnia o 20:00. Zwycięzców ogłosimy dzień później. Powodzenia!
Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy zaproponować swojego kandydata na następcę Garrosha Hellscreama. Jak wiemy, rządy tyranicznego Wodza Hordy mają się ku końcowi. Pytamy więc: kto według Ciebie byłby najlepszym kandydatem na nowego Wodza i dlaczego? Autorów 6 najbardziej pomysłowych, głęboko przemyślanych strategicznie, przebiegłych (podstawionych przez Przymierze!) lub też prześmiewczych propozycji popartych solidnym, ale kilkuzdaniowym uzasadnieniem nagrodzimy egzemplarzami najnowszej książki Michaela Stackpole'a. Warunek: zgłaszana postać musi należeć do uniwersum Warcrafta.
Konkurs zakończony
Termin przyjmowania zgłoszeń mija w niedzielę, 11 sierpnia o 20:00. Zwycięzców ogłosimy dzień później. Powodzenia!
Trollego umysłu studium - druga recenzja World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy
Kumbol, | Komentarze : 4
Zabierałem się za nową książkę Michaela Stackpole'a kilkukrotnie. Główny bohater to ani mój ulubiony, ani też niezbyt mnie dotąd ujmujący. Bałem się do tego cholernie, że połączenie orientalnej, nadal jeszcze dość świeżej w Warcrafcie Pandarii jako miejsca akcji, wątku niechybnie pełnego "jamajczących" dialogów oraz autora nowego w tym uniwersum zaowocuje ciężkostrawną, kiczowatą opowiastką. Szczęśliwie jednak obawy były w większości nieuzasadnione.
Na początku warto powiedzieć, że Vol'jin: Cienie Hordy to książka zupełnie inna od poprzedniego tytułu z cyklu World of Warcraft, Wichrów Wojny. Właściwie to jest odmienna od większości powieści wydanych pod szyldem świata fantasy Blizzarda. Wielkiej polityki tu nie uświadczymy, rozgrywa się ona gdzieś daleko "w świecie za mgłą", jak rzekłby mieszkaniec Pandarii. Monumentalnych bitew na pół objętości tomu też się nie spodziewajcie. Nie ma jednak czego żałować, bo dzięki brakowi tychże nareszcie znalazło się więcej miejsca na rzecz najważniejszą: kreację postaci.
Bohaterowie na kartach powieści Michaela Stackpole'a stają się pełnokrwiści, wielowymiarowi. Dają się lubić, darzy się ich szacunkiem i rozumie podejmowane decyzje. Zagłębianie się w myślach (czasem nawet dosłownie!) wyszło autorowi świetnie, a przy okazji pomogło wybrnąć z kłopotliwej na dłuższą metę konieczności obszerniejszego dialogowania Vol'jina. Bo wiecie, myśli trolli jamajskim być akcentem pisane już nie muszą (chociaż w formie spolszczonej ciężko to już nazywać "jamajczeniem"). Wszystkiemu temu pomaga fakt, że pierwszoplanowych postaci jest naprawdę niewiele i nie ma tu aż tyle (momentami natrętnego w poprzednich tytułach) skakania z jednego krańca świata na drugi... a przynajmniej tak się tego nie odbiera, bo i susy są niewielkie - całość akcji dzieje się niemal wyłącznie na północy Kun-Lai. Intymny klimat klasztoru Shado-Pan jeszcze mocniej ogniskuje uwagę czytelnika na sytuacji garstki znajdujących się tam przyjaciół.
Klimat to słowo-klucz. W Cieniach Hordy jest lepszy, niż mógłbym przypuszczać w najśmielszych snach. Ok, w samej grze Blizzardowi wyszedł fenomenalnie, ale miałem obawy, jak wypadnie po przełożeniu na papier. Czapki z głów - Pandaria wręcz wyziera z kartek powieści Stackpole'a i pozwala przenieść się niemal wszystkimi zmysłami do bajecznej krainy pełnej cudownych zapachów, napitków i krajobrazów. Chen Stormstout wyrasta przy okazji z zabawnego miśka na dojrzałą postać uosabiającą równowagę, która stanowi główny motyw historii. Opisy wspaniale oddają istotę rzeczy, którą tak dobrze czuje się grając w Mists of Pandaria - widać wyraźnie, że autorowi gra także jest nieobca.
Jeżeli coś czasem wyrywa nas z tego klimatu, to jest to, co stwierdzam ze smutkiem, polski przekład. Nie chodzi jednak o tłumaczenie - to jest dobre, a momentami nawet bardzo dobre. Chodzi o korektę i jej wyraźną powierzchowność. Mogę się tylko domyślać, czym taka sytuacja jest spowodowana - zbyt małą ilością czasu. I choć zdążono na premierę, to nie usprawiedliwia to jednak zdecydowanie nazbyt częstych powtórzeń - "troll", a w rozdziałach "bitewnych" "Zandalari" zwracało moją uwagę za wiele razy. Natrafiałem też na sporadyczne literówki, a nawet na ewidentne pomyłki. Szkoda, tym bardziej że pierwsza powieść World of Warcraft, jaka wyjechała z Fabryki Słów, czyli Jaina Proudmoore: Wichry Wojny była pozbawiona takich kwiatków.
Pomimo tych niedociągnięć w polskim przekładzie, Vol'jin: Cienie Hordy to książka, którą bez wstydu można polecić nie tylko fanom Warcrafta, ale także każdemu miłośnikowi literatury fantasy. Lider plemienia Mrocznych Włóczni stawia w niej mnóstwo pytań, w większości natury egzystencjalnej, i stopniowo na nie odpowiada. Ja dziś mogę wam odpowiedzieć na jedno, prostsze: czy warto sięgnąć po Cienie Hordy? Absolutnie tak!
Wkrótce kilka egzemplarzy będziecie mogli dostać prosto od nas.
Na początku warto powiedzieć, że Vol'jin: Cienie Hordy to książka zupełnie inna od poprzedniego tytułu z cyklu World of Warcraft, Wichrów Wojny. Właściwie to jest odmienna od większości powieści wydanych pod szyldem świata fantasy Blizzarda. Wielkiej polityki tu nie uświadczymy, rozgrywa się ona gdzieś daleko "w świecie za mgłą", jak rzekłby mieszkaniec Pandarii. Monumentalnych bitew na pół objętości tomu też się nie spodziewajcie. Nie ma jednak czego żałować, bo dzięki brakowi tychże nareszcie znalazło się więcej miejsca na rzecz najważniejszą: kreację postaci.
Bohaterowie na kartach powieści Michaela Stackpole'a stają się pełnokrwiści, wielowymiarowi. Dają się lubić, darzy się ich szacunkiem i rozumie podejmowane decyzje. Zagłębianie się w myślach (czasem nawet dosłownie!) wyszło autorowi świetnie, a przy okazji pomogło wybrnąć z kłopotliwej na dłuższą metę konieczności obszerniejszego dialogowania Vol'jina. Bo wiecie, myśli trolli jamajskim być akcentem pisane już nie muszą (chociaż w formie spolszczonej ciężko to już nazywać "jamajczeniem"). Wszystkiemu temu pomaga fakt, że pierwszoplanowych postaci jest naprawdę niewiele i nie ma tu aż tyle (momentami natrętnego w poprzednich tytułach) skakania z jednego krańca świata na drugi... a przynajmniej tak się tego nie odbiera, bo i susy są niewielkie - całość akcji dzieje się niemal wyłącznie na północy Kun-Lai. Intymny klimat klasztoru Shado-Pan jeszcze mocniej ogniskuje uwagę czytelnika na sytuacji garstki znajdujących się tam przyjaciół.
Klimat to słowo-klucz. W Cieniach Hordy jest lepszy, niż mógłbym przypuszczać w najśmielszych snach. Ok, w samej grze Blizzardowi wyszedł fenomenalnie, ale miałem obawy, jak wypadnie po przełożeniu na papier. Czapki z głów - Pandaria wręcz wyziera z kartek powieści Stackpole'a i pozwala przenieść się niemal wszystkimi zmysłami do bajecznej krainy pełnej cudownych zapachów, napitków i krajobrazów. Chen Stormstout wyrasta przy okazji z zabawnego miśka na dojrzałą postać uosabiającą równowagę, która stanowi główny motyw historii. Opisy wspaniale oddają istotę rzeczy, którą tak dobrze czuje się grając w Mists of Pandaria - widać wyraźnie, że autorowi gra także jest nieobca.
Jeżeli coś czasem wyrywa nas z tego klimatu, to jest to, co stwierdzam ze smutkiem, polski przekład. Nie chodzi jednak o tłumaczenie - to jest dobre, a momentami nawet bardzo dobre. Chodzi o korektę i jej wyraźną powierzchowność. Mogę się tylko domyślać, czym taka sytuacja jest spowodowana - zbyt małą ilością czasu. I choć zdążono na premierę, to nie usprawiedliwia to jednak zdecydowanie nazbyt częstych powtórzeń - "troll", a w rozdziałach "bitewnych" "Zandalari" zwracało moją uwagę za wiele razy. Natrafiałem też na sporadyczne literówki, a nawet na ewidentne pomyłki. Szkoda, tym bardziej że pierwsza powieść World of Warcraft, jaka wyjechała z Fabryki Słów, czyli Jaina Proudmoore: Wichry Wojny była pozbawiona takich kwiatków.
Pomimo tych niedociągnięć w polskim przekładzie, Vol'jin: Cienie Hordy to książka, którą bez wstydu można polecić nie tylko fanom Warcrafta, ale także każdemu miłośnikowi literatury fantasy. Lider plemienia Mrocznych Włóczni stawia w niej mnóstwo pytań, w większości natury egzystencjalnej, i stopniowo na nie odpowiada. Ja dziś mogę wam odpowiedzieć na jedno, prostsze: czy warto sięgnąć po Cienie Hordy? Absolutnie tak!
Wkrótce kilka egzemplarzy będziecie mogli dostać prosto od nas.
Nie tak żem chciał, aby było - recenzja World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy
Caritas, | Komentarze : 4
Kilka miesięcy temu cieszyliśmy się z okazji premiery polskiej wersji książki „Jaina Proudmore: Wichry Wojny”. Dla fanów World of Warcraft była to gratka, która obudziła nadzieje: może bedą następne książki w wersji polskiej? Może to nie tylko ”wypadek przy pracy”? Dziś już wiemy, że to nie był wypadek, ba – jest coraz lepiej. Fabryka Słów nie tylko poszła za ciosem i sprezentowała nam tłumaczenie Vol’jina, czyli kolejnej książki z uniwersum Warcrafta – dodatkowo książką „Vol’jin: Cienie Hordy” w wersji polskiej cieszyliśmy się tego samego dnia, co wersją angielską. Fabryka Słów nas rozpuszcza i miejmy nadzieję, że nie przestanie.
Tak oto w nasze ręce trafia historia przywódcy plemienia Mrocznych Włóczni, od momentu gdy dociera on po raz pierwszy do Pandarii i wszelkich konsekwencji tej wizyty. Pod względem fabularnym książka jest świetnym uzupełnieniem ostatnich łatek. Nie chcę zdradzać za dużo, aby nie psuć zabawy tym, którzy za książkę dopiero planują się zabrać, więc powiem tylko tyle, że ranny Vol’jin uratowany przez dawno niewidzianego przyjaciela w trakcie rekonwalescencji uczy się wielu rzeczy, na nowo też definiuje te, które do tej pory uważał za oczywiste. Ma także sporo czasu, aby zastanowić się nad przyszłością swojego ludu i tym, czym jest wierność, a także przemyśleć kierunek, w jakim zmierza Horda pod panowaniem Garrosha.
Zanim skupię się na samej książce, kilka słów o autorze. Michael A. Stackpole nowym w fantastyce pisarzem nie jest, jednak po raz pierwszy zmierzył się z Warcraftem. I trzeba przyznać, że jak na pierwsze starcie – wyszedł obronną ręką. Nie jest to może dzieło epokowe, ale jak najbardziej warte przeczytania. Cała historia poprowadzona jest bardzo sprawnie. Początek lekko kuleje, ale dość szybko autor pokazuje, że ma nie tylko pomysł na całą książkę, ale też warsztat. Pojawia się kilka wpadek fabularnych, w kilku sytuacjach mamy pewien brak konsekwencji (czy naprawdę Tarana Zhu trzeba uczyć jak pić herbatę?), są to jednak zjawiska na tyle marginalne, że nie tylko nie burzą fabuły, ale również mogą przejść kompletnie niezauważone.
Warty wspomnienia jest obraz Pandarii rysowany przez autora. Wspaniałe opisy i świetnie oddany klimat, a smak trunków Chena prawie czuć na języku.
Tak więc od siebie mogę powiedzieć tyle: dobra robota, panie Stackpole, witamy w Azeroth i mamy nadzieję, że zostanie pan z nami.
Co do fabuły, to jak wspomniałam, jest ona przemyślana. Nie ma dziur fabularnych, nie ma słodzenia, jest za to ciekawe podejście do postaci Vol’jina. Sama postać staje się jeszcze bardziej interesująca i złożona, świetnie też jest prowadzona przez autora. Zresztą wszystkie postacie są niezwykle starannie zbudowane, każda też jest inna. Nie ma kalki, nie ma powtórek. Najlepszym przykładem są Pandareni – czy to Taran Zhu czy Chen – każdy z nich ma własną osobowość i czuje się historię za daną postacią. Oczywiście wszystkie należą do świata Warcrafta i ich historia jest nam znana, jednak przedstawienie tych postaci jako wielowymiarowych w powieści zależy od umiejętności autora. I w „Cieniach Hordy” ta kompleksowość jest wyraźnie zarysowana. Nie zdradzając szczegółów fabuły – po lekturze Vol’jina lubię jeszcze bardziej.
Jeśli chodzi o polską wersję językową, to jest słodko - gorzko. Z jednej strony tłumaczenie nie wyje, jest solidne i na wysokim poziomie. Z drugiej jest kilka lekkich potknięć. Dlaczego cloud serpents to serpenty? Poza tym tłumaczka używa słów takich jak „kazić”, a kilka stron dalej mamy postać „łapiącą” o co chodzi. Nie do końca też rozumiem koncept słowniczka. O ile w przypadku Długostepów czy Rubieży ma to sens, to po co pozycja raptor czy saurok jeśli tłumaczone są odpowiednio na raptor i saurok? Jeśli jest saurok, to czemu nie ma Śnieżnej Lilii? Brak tu pewnej konsekwencji. Tak, wiem, czepiam się. Jednak mimo kilku takich potknięć, które można wyłapać jeśli się szuka, całość czyta się bardzo przyjemnie. Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest wbrew pozorom łatwy tekst do przetłumaczenia i mimo tego, że się czepiam, z czystym sumieniem pogratuluję tłumaczce roboty. Udało się utrzymać klimat, nie widać też wpływu tłumaczki na kształt fabuły, a to największy problem przekładów. Zwłaszcza w przypadku Vol’jina, który „jamajczy”, polska wersja językowa jest bardzo sprawnie skonstruowana. Widać, że pani Małgorzata Koczańska, która tekst tłumaczyła, nie jest obca w świecie fantastyki i ma konkretny warsztat. W skali od 1 do 10 – solidne 9 punktów.
Podsumowując – bałam się tej książki. Ani to łatwy tekst, ani łatwy temat, słowem wyzwanie i dla autora i dla tłumaczki. Udało się każdemu. Do książki robiłam kilka podejść, ale gdy już się za nią zabrałam, trudno było się oderwać. To kawał solidnej, przemyślanej, interesującej i dobrze napisanej historii, którą z czystym sumieniem polecę nie tylko fanom Warcrafta.
Tak oto w nasze ręce trafia historia przywódcy plemienia Mrocznych Włóczni, od momentu gdy dociera on po raz pierwszy do Pandarii i wszelkich konsekwencji tej wizyty. Pod względem fabularnym książka jest świetnym uzupełnieniem ostatnich łatek. Nie chcę zdradzać za dużo, aby nie psuć zabawy tym, którzy za książkę dopiero planują się zabrać, więc powiem tylko tyle, że ranny Vol’jin uratowany przez dawno niewidzianego przyjaciela w trakcie rekonwalescencji uczy się wielu rzeczy, na nowo też definiuje te, które do tej pory uważał za oczywiste. Ma także sporo czasu, aby zastanowić się nad przyszłością swojego ludu i tym, czym jest wierność, a także przemyśleć kierunek, w jakim zmierza Horda pod panowaniem Garrosha.
Zanim skupię się na samej książce, kilka słów o autorze. Michael A. Stackpole nowym w fantastyce pisarzem nie jest, jednak po raz pierwszy zmierzył się z Warcraftem. I trzeba przyznać, że jak na pierwsze starcie – wyszedł obronną ręką. Nie jest to może dzieło epokowe, ale jak najbardziej warte przeczytania. Cała historia poprowadzona jest bardzo sprawnie. Początek lekko kuleje, ale dość szybko autor pokazuje, że ma nie tylko pomysł na całą książkę, ale też warsztat. Pojawia się kilka wpadek fabularnych, w kilku sytuacjach mamy pewien brak konsekwencji (czy naprawdę Tarana Zhu trzeba uczyć jak pić herbatę?), są to jednak zjawiska na tyle marginalne, że nie tylko nie burzą fabuły, ale również mogą przejść kompletnie niezauważone.
Brawo, brawo za wprowadzenie postaci Tyrathana. Kapitalny zabieg, który dał autorowi sporo swobody, ale był też testem umiejętności konstruowania i prowadzenia postaci od podstaw. Testem, z którego wyszedł on zwycięsko.
Warty wspomnienia jest obraz Pandarii rysowany przez autora. Wspaniałe opisy i świetnie oddany klimat, a smak trunków Chena prawie czuć na języku.
Tak więc od siebie mogę powiedzieć tyle: dobra robota, panie Stackpole, witamy w Azeroth i mamy nadzieję, że zostanie pan z nami.
Co do fabuły, to jak wspomniałam, jest ona przemyślana. Nie ma dziur fabularnych, nie ma słodzenia, jest za to ciekawe podejście do postaci Vol’jina. Sama postać staje się jeszcze bardziej interesująca i złożona, świetnie też jest prowadzona przez autora. Zresztą wszystkie postacie są niezwykle starannie zbudowane, każda też jest inna. Nie ma kalki, nie ma powtórek. Najlepszym przykładem są Pandareni – czy to Taran Zhu czy Chen – każdy z nich ma własną osobowość i czuje się historię za daną postacią. Oczywiście wszystkie należą do świata Warcrafta i ich historia jest nam znana, jednak przedstawienie tych postaci jako wielowymiarowych w powieści zależy od umiejętności autora. I w „Cieniach Hordy” ta kompleksowość jest wyraźnie zarysowana. Nie zdradzając szczegółów fabuły – po lekturze Vol’jina lubię jeszcze bardziej.
Jeśli chodzi o polską wersję językową, to jest słodko - gorzko. Z jednej strony tłumaczenie nie wyje, jest solidne i na wysokim poziomie. Z drugiej jest kilka lekkich potknięć. Dlaczego cloud serpents to serpenty? Poza tym tłumaczka używa słów takich jak „kazić”, a kilka stron dalej mamy postać „łapiącą” o co chodzi. Nie do końca też rozumiem koncept słowniczka. O ile w przypadku Długostepów czy Rubieży ma to sens, to po co pozycja raptor czy saurok jeśli tłumaczone są odpowiednio na raptor i saurok? Jeśli jest saurok, to czemu nie ma Śnieżnej Lilii? Brak tu pewnej konsekwencji. Tak, wiem, czepiam się. Jednak mimo kilku takich potknięć, które można wyłapać jeśli się szuka, całość czyta się bardzo przyjemnie. Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest wbrew pozorom łatwy tekst do przetłumaczenia i mimo tego, że się czepiam, z czystym sumieniem pogratuluję tłumaczce roboty. Udało się utrzymać klimat, nie widać też wpływu tłumaczki na kształt fabuły, a to największy problem przekładów. Zwłaszcza w przypadku Vol’jina, który „jamajczy”, polska wersja językowa jest bardzo sprawnie skonstruowana. Widać, że pani Małgorzata Koczańska, która tekst tłumaczyła, nie jest obca w świecie fantastyki i ma konkretny warsztat. W skali od 1 do 10 – solidne 9 punktów.
Podsumowując – bałam się tej książki. Ani to łatwy tekst, ani łatwy temat, słowem wyzwanie i dla autora i dla tłumaczki. Udało się każdemu. Do książki robiłam kilka podejść, ale gdy już się za nią zabrałam, trudno było się oderwać. To kawał solidnej, przemyślanej, interesującej i dobrze napisanej historii, którą z czystym sumieniem polecę nie tylko fanom Warcrafta.
Vol'jin: Cienie Hordy: Światowa i polska premiera już dziś!
Kumbol, | Komentarze : 3
I oto jest! Najnowsza książką z uniwersum World of Warcraft - Vol'jin: Cienie Hordy - właśnie zawitała na półki wirtualnych i tradycyjnych księgarni! Po raz pierwszy w historii polskie wydanie trafia do sprzedaży jednocześnie ze światową premierą wersji anglojęzycznej. Aby uczcić premierę kolejnego etapu historii Warcrafta przelanego na papier, Blizzard opublikował nowy fragment Cieni Hordy. Jego polską wersję prezentujemy poniżej:
WoWCenter.pl jest patronem medialnym polskiego wydania World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy. W związku z tym, jak słusznie się domyślacie, w nadchodzących dniach będziemy jeszcze powracać do tematu najnowszej książki pióra Michaela Stackpole'a. Wystrzegajcie się tymczasem spoilerów!
Cytat z: Blizzard (źródło)
Dziś ma miejsce światowa premiera najnowszej powieści z uniwersum World of Warcraft, zatytułowanej „Cienie Hordy”. W Polsce książka ukazuje się nakładem wydawnictwa Fabryka Słów i można ją kupić już teraz w sklepie internetowym Fabryka.pl.
Bohaterem powieści jest troll Vol’jin, przywódca plemienia Mrocznych Włóczni, który trafia na pełen tajemnic kontynent Pandarii i musi stawić czoło zdarzeniom, które mogą wpłynąć na losy nie tylko jego ludu, lecz także całej Hordy. Poniżej zamieszczamy fragment powieści.
Bohaterem powieści jest troll Vol’jin, przywódca plemienia Mrocznych Włóczni, który trafia na pełen tajemnic kontynent Pandarii i musi stawić czoło zdarzeniom, które mogą wpłynąć na losy nie tylko jego ludu, lecz także całej Hordy. Poniżej zamieszczamy fragment powieści.
Vol’jina zaskoczyło, gdy uświadomił sobie, że oto skrada się po brukowanej drodze z pandareńskimi mnichami rozrzuconymi po obu stronach i człowiekiem u boku. Wszystko czego w życiu doświadczył, nie przygotowało go na taką sytuację. Polowania, rany, brak domu, śmierć. Wciąż jednak, czuł, że żyje.
– Najpierw strzelamy w najwyższych. – Spojrzał na Tyrathana.
– Z jakiegoś specjalnego powodu?
– Łatwiej trafić.
– Czyli cztery i pół cala – odpowiedział Tyrathan z uśmiechem.
– Wiesz, że nie będę na ciebie czekał.
– Po prostu zdejmij tego, który mnie trafi. – Tyrathan zasalutował i ruszył na wschód w stronę wioski. Vol’jin dotrzymywał mu kroku, nie patrząc na zdziwionych pandarenów, którzy chowali się w cieniu i za drzwiami swych domostw. Spotkali już trolle i sądząc po tym, jak się wzdrygali na widok Vol’jina, jego pobratymcy śnili się im w najgorszych koszmarach. Może niektórzy z tutejszych rozumieli, że Vol’jin chce im pomóc, ale nie byli w stanie poskromić własnych obaw.
Vol’jin się to podobało. Ale nie dlatego, że jak Zandalari chciał rządzić przy pomocy strachu, albo czuł, że niżej urodzeni winni się go bać. Vol’jinowi się to podobało, ponieważ zasłużył sobie, żeby się go bano. Był łowcą cienia. Tym, który potrafi pokonać ludzi, trolle i Zandalari. Wyzwolił swoją ojczyznę. Przewodził swemu plemieniu. Doradzał nawet wodzowi Hordy. Garrosh tak się mnie bał, że rozkazał mnie zabić.
Pomyślał, że mógłby pomaszerować na pomost, gdzie miały przybić łodzie Zandalari, i ujawnić się wrogom. Walczył już przeciwko nim, ale wątpił, czy pojawienie się Voljina ich zaskoczy. Zwłaszcza, że w ten sposób uświadomiłby Zandalari, że ich informacje o Pandarii są niekompletne. Kiedyś, dawno, może by tak zrobił. Jak podczas konfrontacji z Garroshem, gdy wyprowadził Mroczne Włócznie z Orgrimmaru i wyzwał wodza Hordy, żeby po niego przyszedł. Dałby tak znać, że się nie boi. A ten brak strachu wzbudziłby głęboki strach w sercach Zandalari.
Wyciągnął z kołczanu strzałę. To winno trafi ć im do serca. Naciągnął cięciwę i wystrzelił. Strzała poszybowała wysoko. Vol’jin wymierzył w trolla z łukiem, czekającego tylko, aby wyskoczyć za burtę, gdy kil osiądzie na piasku. Tamten nie miał szansy, by zobaczyć, co go zabiło. Strzała trafi ła pod kątem, wbiła się pod obojczyk po same lotki i przeszyła kręgosłup. Troll przewrócił się na sterburtę i ześlizgnął do wody, nogi zanurzyły się jako ostatnie. Łódź przechyliła się mocno, ale zaraz odzyskała stabilność. W porę, aby Vol’jin mógł posłać drugą strzałę i przybić trolla trzymającego rumpel do pokładu. Vol’jin schylił się i odwrócił. Bawiło go obserwowanie zdezorientowanych żołnierzy, na rozhuśtanej łodzi, ale ten luksus mógł kosztować go życie. Cztery strzały odbiły się o ścianę, za którą się chował, a dwie przeleciały nad nim.
Vol’jin wycofał się do następnego zrujnowanego domu. Przybiegł akurat wtedy, gdy mnich wyciągnął pandarena ze złamaną ręką spod gruzowiska. W zatoki, skąd zbliżała się ostatnia łódź, śmignęła strzała i wbiła się sternikowi w ucho. Troll wypadł za burtę.
Pierwsza łódź przybiła do brzegu. Kilku Zandalari rzuciło się do ruin, które mogłyby zapewnić im osłonę. Inni kryli się za łodziami. Dwie zawróciły do statku. Na ostatniej niedoświadczony troll przejął ster. Strzała przebiła mu wnętrzności. Pochylił się wciąż ściskając rumpel i kierując łódź na wybrzeże, podczas gdy załoga ze wszystkich sił napierała na wiosła. Troll dowodzący inwazją ze statku sygnalizował jak szalony. Okręty przy brzegu zdwoiły wysiłki przy użyciu machin oblężniczych. Na plażę poszybowały głazy i spadły w tumanach piachu. Vol’jin uznał. że na wpół zagrzebane tam kamienie to marnowanie środków i czasu, ale kilku Zandalari znalazło za nimi całkiem dobre schronienie.
Kamienie wciąż spadały na plażę, jeden za drugim. Zaczęła się zabawa. Zandalari przybywało, a Vol’jin wycofywał się i strzelał z fl anki. Celowniczy na okrętach odrobinę zmienili kąt zrzucania głazów i doszczętnie zniszczyli miejsce, w którym Vol’jin się chował. To samo zrobili z kryjówką Tyrathana, chociaż troll nie miał pojęcia, jak wypatrzyli człowieka. Vol’jin go nie widział.
Kolejne spadające kamienie zmuszały Vol’jina, żeby się cofał, oddając Zandalari kolejne spłachetki wybrzeża. Ze statków spuszczano coraz więcej łodzi. Niektórzy żołnierze zdejmowali pancerze i ruszali wpław, ze strzałami i łukami przywiązanymi do pleców w naoliwionych płachtach. Pod osłoną pokładowych katapult Zandalari parli do Zouchin, żeby zająć osadę.
Łowca cienia liczył się z każdą strzałą. Nie zawsze zabijał, czasami pociski ześlizgiwały się po pancerza. Czasem troll dostrzegał tylko stopę lub przebłysk niebieskiej skóry, gdy przeciwnik szukał schronienia pomiędzy połamanymi belkami. Jednak na każdą strzałę Vol’jina przypadał tuzin głazów z katapult i o połowę więcej żołnierzy.
Więc Vol’jin się cofał. Natrafił na tylko jedno ciało swoich. Mniszkę przebiły dwie strzały. Ślady wskazywały, że osłaniała młode uciekające na południe. Ruszył za nimi, ale trop urywał się za zawalonym budynkiem na skraju wioski. Dopiero wtedy usłyszał za plecami szelest. Odwrócił się szybko i zobaczył wojownika Zandalari. Vol’jin sięgnął po strzałę, ale wróg był szybszy.
Pocisk przebił bok i wyszedł z tyłu. Między żebrami zapulsował ból. Vol’jin upadł na kolana i dobył miecza, podczas gdy wróg naciągał cięciwę po raz drugi. Zandalari uśmiechnął się triumfalnie, szczerząc dumnie kły.
Jedno uderzenie serca później, między tymi kłami znalazła się strzała. Troll wyglądał, jakby wymiotował piórami. Przewrócił oczami i zwalił się jak wór kamieni.
Vol’jin odwrócił się ostrożnie, żeby sprawdzić, skąd posłano strzałę. Wzgórze porastała wysoka trawa. Strzał w usta. Na cztery i pół cala. Człowiek chciał też, żeby dopaść tego, kto go zabije.
Pył powoli opadał na trolla. Vol’jin sięgnął do rany i złamał drzewce, po czym wyjął ostrze, które utkwiło w ciele. Uśmiechnął się, gdy rozdarcie zaczęło się zasklepiać, po czym zarekwirował zawartość kołczanu Zandalari i ruszył do walki.
WoWCenter.pl jest patronem medialnym polskiego wydania World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy. W związku z tym, jak słusznie się domyślacie, w nadchodzących dniach będziemy jeszcze powracać do tematu najnowszej książki pióra Michaela Stackpole'a. Wystrzegajcie się tymczasem spoilerów!
Vol'jin: Cienie Hordy: Oto obszerny fragment z polskiego wydania!
Kumbol, | Komentarze : 13
Obiecywałem więcej dobrego w związku z nadchodzącą premierą nowej książki z uniwersum Warcrafta - World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy. Oto jedna z takich fajnych rzeczy. Dzięki wydawnictwu Fabryka Słów mamy przyjemność zaprezentować obszerny, 21-stronicowy fragment pochodzący wprost z polskiego wydania książki. Gorąco zachęcamy do lektury, przypominając jednocześnie, że światowa i polska premiera tytułu już 2 lipca 2013!
Vol'jin: Cienie Hordy w Polsce w dniu światowej premiery!
Kumbol, | Komentarze : 5
Niesamowite, jak znienacka mogły na lepsze zmienić się czasy dla maniaków historii w uniwersum Warcrafta. Jeszcze rok temu byliśmy praktycznie pozostawieni sami sobie - książki z naszego ulubionego świata mogliśmy zdobywać co najwyżej z brytyjskiego Amazona, rzecz jasna w oryginalnej wersji. Wcześniejsze wydawnictwo, nie dość, że jakością tłumaczeń nie grzeszyło, to jeszcze od dłuższego czasu miało za nic prośby fanów o przynajmniej dodruk pierwszych tytułów. I wtedy, niczym bomba many w Theramore, gruchnęła informacja, że Fabryka Słów przejmuje w naszym kraju tytuły Blizzarda i przywróci polskim fanom Warcrafta w formie książkowej. Świetnie przyjęta Jaina Proudmoore: Wichry Wojny ukazała się niespełna trzy miesiące po premierze wersji anglojęzycznej. To, jak się okazuje, był dopiero początek...
Donosiliśmy już, że nadchodzi kolejna książka z uniwersum Warcrafta - World of Warcraft: Vol'jin: Shadows of the Horde. Wtedy wiedzieliśmy już, że i ona doczeka się polskiego wydania dzięki Fabryce Słów. Dziś poznajemy te najważniejsze, jakże fantastyczne konkrety: polska premiera World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy już 2 lipca 2013, dokładnie tego samego dnia, co oryginał! Bum!
Tak jest, po raz pierwszy ever polscy czytelnicy otrzymają książkę z uniwersum Warcrafta jednocześnie z fanami na zachodzie, wydaną po polsku. Polskie wydanie po raz pierwszy będzie na bieżąco z wydarzeniami mającymi miejsce wówczas w World of Warcraft, do których niechybnie Cienie Hordy będą się odwoływać. To jest cholernie dobry powód do radości.
Został więc niespełna miesiąc! W ciągu najbliższych dni zobaczycie jeszcze u nas zapewne jakieś wieści i informacje związane z premierą tej kolejnej już książki z World of Warcraft w tytule. Sami nie możemy się doczekać, by przeczytać o losach prawdopodobnie najbardziej znanego (i poważanego przy okazji) trolla z Azeroth.
Donosiliśmy już, że nadchodzi kolejna książka z uniwersum Warcrafta - World of Warcraft: Vol'jin: Shadows of the Horde. Wtedy wiedzieliśmy już, że i ona doczeka się polskiego wydania dzięki Fabryce Słów. Dziś poznajemy te najważniejsze, jakże fantastyczne konkrety: polska premiera World of Warcraft: Vol'jin: Cienie Hordy już 2 lipca 2013, dokładnie tego samego dnia, co oryginał! Bum!
Tak jest, po raz pierwszy ever polscy czytelnicy otrzymają książkę z uniwersum Warcrafta jednocześnie z fanami na zachodzie, wydaną po polsku. Polskie wydanie po raz pierwszy będzie na bieżąco z wydarzeniami mającymi miejsce wówczas w World of Warcraft, do których niechybnie Cienie Hordy będą się odwoływać. To jest cholernie dobry powód do radości.
World of Warcraft
Vol'jin: Cienie Hordy
Autor: Michael A. Stackpole
Data wydania: 2013-07-02
Tytuł oryginału: World of Warcraft: Vol'jin Shadows of the Horde
ISBN: 978-83-7574-867-3
Wymiary: 125 x 195
Strony: 440
Cena: 37,90
Oto Pandaria - nieznany dotąd zakątek Azeroth.
Przejdź pomyślnie ostateczną próbę, inaczej zginiesz.
Bitwa trwa. Vol'jin zmaga się ze starymi zatargami tlącymi się między Przymierzem a Hordą. Ranny, zostaje porzucony na pastwę losu i pewną śmierć. Jednak szczęście się do niego uśmiecha. Pomocy udziela mu piwowar Chen Stormstout, który zabiera go do górskiego klasztoru. Kiedy Vol'jin usiłuje pojąć sens bieżących wydarzeń, musi też ostatecznie zdecydować, komu chce przysiąc wierność - od tego wyboru zależy zagłada lub ocalenie jego ludu... i nieodwracalna zmiana losów Hordy.
Został więc niespełna miesiąc! W ciągu najbliższych dni zobaczycie jeszcze u nas zapewne jakieś wieści i informacje związane z premierą tej kolejnej już książki z World of Warcraft w tytule. Sami nie możemy się doczekać, by przeczytać o losach prawdopodobnie najbardziej znanego (i poważanego przy okazji) trolla z Azeroth.
Patch 5.3: Barrens polem walki - światowe wydarzenie
Kumbol, | Komentarze : 35Cytat z: Blizzard (źródło)
Konflikt między Hordą i Przymierzem w Pandarii przybiera na sile, a żadna strona nie chce w najmniejszym stopniu ustąpić pola tej drugiej. O ile jednak Przymierze umacnia się w obliczu wojny, to w Hordzie pod jarzmem Garrosha rysują się coraz mocniejsze podziały. Trolle z plemienia Mrocznej Włóczni wszczynają rebelię, Orgrimmar jest odizolowany, a Wódz wysyła swoje oddziały do Vale of Eternal Blossoms i wgłąb Northern Barrens w poszukiwaniu surowców potrzebnych do napędzania swej wojennej machiny.
*Ostrzeżenie: Tekst może zawierać spoilery.
W aktualizacji 5.3 podkręcamy napięcie między Hordą i Przymierzem w nowej serii zadań na poziomie 90, które wciągną was w tę stale rozwijającą się opowieść. Rozpoczniecie ją od listu i zadania (War is Coming - Nadchodzi wojna) od Lorewalkera Cho, z którym spotkacie się w Seat of Knowledge w Vale of Eternal Blossoms.
Obserwuje on bacznie wydarzenia rozgrywające się między Hordą i Przymierzem i ma wam do opowiedzenia jedną czy dwie historie, które są jednak niekompletne. Korzystając z Dream Brew (lub zapisując się w Wyszukiwarce Lochów) doświadczycie scenariuszy Blood in the Snow oraz Dark Heart of Pandaria nim zostaniecie wysłani do Durotaru, by tam kontynuować przygodę.
*Wskazówka: Możecie zapisać się na obydwa scenariusze korzystając z Wyszukiwarki Lochów; obydwa scenariusze dostępne są dla graczy z Hordy oraz Przymierza.
Pole walki: Barrens
Batalia o Barrens rozgorzała na dobre i wasze wysiłki mogą odmienić przyszłość zarówno Hordy, jak i Przymierza. Choć frakcjami kierują odmienne pobudki, ostateczny cel - odsunięcie Garrosha od władzy - pozostaje wspólny.
Horda: Vol'jin wkracza do gry
Gracze z Hordy powinni teraz spotkać się z Ki'tą Arrowtusk w Sen'jin Village, który zaprowadzi ich do Vol'jina. Troll żyje i ma się dobrze dzięki pomocy Chena Stormstouta. Nie jest też sam. Są z nim zarówno Chen, jak i Thrall, ale do wszczęcia prawdziwej rebelii potrzebują więcej chętnych. W wiosce nie można narzekać na nadmiar spokoju i wkrótce będziecie musieli pomóc rozprawić się z Kor'kronami, którzy wcześniej odcięli dzielnicę trolli w Orgrimmarze i starają się przejąć pozostałe bazy Mrocznej Włóczni, nim wszystko wymknie się im spod kontroli.
Gdy już poradzicie sobie z Kor'kronami w Sen'jin Village, zostaniecie wysłani do Razor Hill, by utorować wraz z Vol'jinem i jego oddziałami drogę ku Orgrimmarowi.
*Wskazówka: Być może warto zagadać z Zulu de Voice przed Razor Hill i wystarać się o małego buffa, który wspomoże was oraz waszych sojuszników.
Razor Hill to tylko tymczasowy przystanek dla Vol'jina i jego rebelii, ale zanim mogą wyruszyć po swój ostateczny cel, będą potrzebować surowców - całego mnóstwa surowców. Zostaniecie poproszeni o udanie się do Northern Barrens i wykradanie zasobów z różnych lokacji należących do Kor'kron. Ukończenie tego zadania odblokuje zadanie cotygodniowe.
Przymierze: SI:7, meldujemy się
Po miesiącach przygotowań machina wojenna Przymierza zwraca się w stronę serca wrażego terytorium. Ale Varian Wrynn nie zamierza angażować żadnych regularnych wojsk zanim nie dowie się dokładnie, czego się spodziewać. Tutaj do akcji wkraczają agenci SI:7, którzy będą potrzebować waszego wsparcia. Po przejściu "Dark Heart of Pandaria" zostaniecie wysłani, aby zasilić szeregi szpiegów SI:7 przyczajonych przed Orgrimmarem. (Bez obaw - gnom Gleep Chatterswitch zapewni transport do pobliskiego Ratchet z Vale of Eternal Blossoms.) Wasza misja? Dokonać rozpoznania miejsca lądowania floty, odkryć słabe miejsca w defensywie wroga i zapewnić wojskom Przymierza tak duże wsparcie, jak to tylko możliwe.
Korzystając ze ściśle tajnych gadżetów SI:7 będziecie mogli ocenić siły, z którymi przyjdzie wam się zmierzyć w czasie ataku na Orgrimmar, a przy okazji odkryjecie, że Horda się sypie. Trolle wszczęły rebelię. Może właśnie na taką okazję czekaliście - sposobność, by bohaterowie waszego pokroju siali chaos i dokonywali rzezi za linią wroga, nie ryzykując przy tym życia żadnego żołnierza Przymierza!
Bohaterowie Przymierza zostają tutaj wrzuceni w sam środek akcji, stając się wysłannikami swojej frakcji do przywódcy rebelii: Vol'jina z plemienia Mrocznej Włóczni. Dzięki małym, zręcznym manewrom politycznym możecie zdobyć jego zaufanie, zabezpieczając potencjalne lądowisko sił Przymierza na plaży i starając się przy okazji, by trolle i orkowie wyrzynali się nawzajem w całym Durotarze. Takiej okazji przepuścić nie można, gdyż im większa część Hordy walczy między sobą, tym silniejsze w całej tej rozgrywce staje się Przymierze.
Szczęśliwie, podsycanie ognia rebelii nie jest szczególnie trudne. Zabijając Kor'kronów w Barrens i dostarczając skradzione surowce rebeliantom sprawiacie, że ośrodek władzy Garrosha wali się wokół niego. Kiedy Vol'jin pójdzie na układ z Przymierzem, odblokowane zostanie nowe zadanie cotygodniowe.
Obydwie frakcje: Wykradanie surowców od Kor'kronów
Po wykonaniu wstępnego zadania wykradnięcia zasobów dla Vol'jina w posterunku w Razor Hill otrzymacie cotygodniowe zadanie zebrania czterech różnych surowców: ropy, drewna, mięsa i kamienia. Za wykonanie tego zadania otrzymacie Radical Mojo, które wydacie u Kwatermistrza.
Wymagane surowce można zebrać w jednej z czterech stałych lokacji znajdujących się w Northern Barrens. Możecie je też zdobyć zabijając jednostki Kor'kron, eskortując karawany lub plądrując te należące do wroga. W kupie siła, więc zdecydowanie lepiej współdziałać z przyjaciółmi, by Kor'kroni przekonali się, z kim mają do czynienia.
Eskortowanie karawan
Od czasu do czasu w strefie pojawi się ogłoszenie informujące o tym, że jedna z karawan wymaga eskorty. Na mapie wyświetli się ikona wskazująca lokalizację karawany. Wy (i, miejmy nadzieję, wasi sprzymierzeńcy) musicie ochronić ją od wojsk Kor'kron w czasie jej przejazdu przez Barrens. Za przebywanie w pobliżu karawany otrzymacie nakładającego się buffa, który rośnie w zależności od czasu, jaki poświęciliście na eskortę (do maksymalnie 10 ładunków). Jeśli karawana bezpiecznie dotrze do celu, otrzymacie w nagrodę Surplus Supplies, których ilość będzie zależeć od ładunków waszego buffa.
Wywrócone karawany Kor'kron
Ogłoszenie w strefie poinformuje was, gdy któraś z karawan Kor'kronów się wywróci. To świetny sposób na zebranie dodatkowych surowców w krótkim czasie, nim wróg zdoła odzyskać swoje zapasy.
Elitarni dowódcy
Jeśli naprawdę chcecie zaszkodzić wojskom Garrosha, to będziecie mieć taką możliwość, kiedy w strefie dostrzeżony zostanie jeden z elitarnych dowódców. Będziecie potrzebowali wsparcia, jeśli chcecie wyjść z potyczki żywi. Ci dowódcy są jednymi z najpotężniejszych jednostek, jakimi dysponuje Garrosh, i z pewnością łatwo się nie ukorzą.
Nagrody za Pole walki: Barrens
Z pola walki lub od Kwatermistrza Mrocznej Włóczni będziecie mogli zabrać Latent Kor'kron Armor (poziom przedmiotu 489), a dzięki nagrodzie z cotygodniowego zadania - "Radical Mojo" - będziecie mogli ulepszyć tę zbroję i otrzymać coś użytecznego. Przedmioty, które się na nią składają, mają losowe statystyki mogące zaowocować pewnymi nieoczekiwanymi efektami, których próżno szukać na przedmiotach z innych źródeł.
Do zakupienia są również pamiątkowe przedmioty, które pozwolą wam z sentymentem wspominać czasy oblegania Orgrimmaru.
Członkowie Gildii Awanturników bedą zainteresowani Raptor Hide Boxing Gloves. Więcej o nowościach w Gildii Awanturników pisaliśmy tutaj.
Za udział w tym wydarzeniu można też zdobyć nowe tytuły. Gracze Hordy mogą uzyskać tytuł "Darkspear Revolutionary", a przedstawiciele Przymierza poszczycą się tytułem "Hordebreaker".
Powrót do Pandarii
Chen Stormstout ma dla was kolejne zadanie, z którym powrócicie do Pandarii, aby dowiedzieć się, jaka przyszłość czeka Azeroth. Zdecydowanie będziecie chcieli wykonać je do samego końca i zdobyć wspaniałą parę epickich butów.
Chwila, jest tego więcej!
Te wydarzenia nie będą trwały wiecznie. Podobnie jak wiele minionych wydarzeń światowych, te najpewniej dobiegną końca wraz z zakończeniem aktualizacji 5.3, po której fabuła kontynuowana będzie poza Barrens i opowie o czymś, co prawdopodobnie określane będzie mianem historycznego przewrotu.