Wstawaj Malfurionie!
Ventas, | Komentarze : 0Malfurion dostępny w księgarniach już od 26 lutego!
Światu Azeroth ponownie grozi zagłada. Mroczne siły, nie ustając w staraniach, aby pogrążyć wszystkie krainy w chaosie, przypuszczają kolejny atak. Tym razem obrońcom planety nie przyjdzie jednak stanąć w szranki z nieskończonymi zastępami demonów z Płonącego Legionu, lecz z jeszcze bardziej nikczemnym i bezwzględnym przeciwnikiem. Przed nowym zagrożeniem nikt nie zdoła zbiec ani ukryć się. Żadne mury, broń czy magia nie oprą się jego mocy. W końcu każdy wpadnie w jego pułapkę, gdyż wróg cierpliwie czekać będzie na swe ofiary w ich własnych snach. A gdy już w końcu zmęczenie weźmie górę nad czujnością i nieszczęśnikowi opadną powieki, stanie oko w oko ze swymi najgorszymi trwogami i oszalały stanie się wkrótce częścią największej od czasów nieumarłych plagi – Szmaragdowego Koszmaru.
Kolejna książka z serii Blizzard Legends przeniesie czytelników do tajemniczego wymiaru zwanego Szmaragdowym Snem, domeny jednego z pięciu wielkich Aspektów - Ysery, zwanej Śniącą i jej rodu zielonych smoków. Ta niegdysiejsza piękna i tętniąca życiodajną energią kraina, będąca zapisem tego, jak w pierwszych dniach po Zaprowadzeniu Ładu wyglądała dziewicza Azeroth, została dotknięta zepsuciem wypaczającym wszystko, z czym się zetknie. Choroba nie ominęła nawet samych strażników krainy, pogrążając w szaleństwie wiele z zielonych smoków i łapiąc w swe sidła wszystkich innych, którzy starali mu się przeciwstawić. Największą zdobyczą Koszmaru okazał się pierwszy i najpotężniejszy z druidów, sam Malfurion Burzogniewny. Mimo że spętany, bezbronny i nękany najwymyślniejszymi torturami Władcy Koszmaru, Malfurion pozostaje wciąż jedyną nadzieją na ocalenie Azeroth. Złożona naprędce ekipa ratunkowa ma niewiele czasu, aby dotrzeć do arcydruida. Wkrótce przyjdzie czas na decydującą bitwę, bowiem rosnący nieustannie Koszmar zaczął przedostawać się do świata na jawie…
Malfurion jest kolejną i niezwykle udaną podróżą Richarda A. Knaaka do świata Warcrafta. Pisarz zdołał już udowodnić, że doskonale odnajduje się w tym uniwersum, przekonując przed laty rzesze graczy do literackiej strony gier Blizzarda. Teraz powraca na polski rynek z kolejną powieścią, której legenda ma szansę dorównać jego poprzednim dziełom.
Witaj ponownie! Recenzja książki World of Warcraft: Ostatni Strażnik
Kumbol, | Komentarze : 0Pamiętam, jak z wielką nadzieją przyjąłem informację o tym, że po latach posuchy Fabryka Słów wznawia wydawanie książek Warcrafta i z jakim rozczarowaniem usłyszałem, że kończą na dwóch książkach… Na szczęście żałoba nie trwała długo: porzucone sierotki przygarnęło wydawnictwo Insignis i od tamtego dnia skrupulatnie wydaje nie tylko aktualne pozycje, ale również powraca do starszych książek sprzed lat, dzięki czemu mogę powoli wymieniać w mojej kolekcji angielskie egzemplarze na pisane w rodzimym języku. Wydanie Ostatniego Strażnika jest jednak podwójnie ważnym wydarzeniem. Pomijając już fakt pojawienia się kolejnej pozycji ze świata Warcrafta, nie można nie zauważyć, że jest ona wyjątkowa!
Ostatni Strażnik zagościł już na półkach polskich księgarń za sprawą ISA jakieś 15 lat temu i od tego czasu jest dla fanów Warcrafta, razem z paroma innymi wydaniami tegoż wydawnictwa, graalem literackim, którego ceny za używane egzemplarze nieraz przekraczają kilkukrotnie cenę okładkową! Należę do tych nielicznych dziś szczęśliwców, którzy nabyli książkę zaraz po premierze. Przez lata plułem sobie w twarz, że nie kupiłem większej liczby egzemplarzy, zakładając w ten sposób najkorzystniejszą w naszym kraju lokatę pieniężną. Chociaż i tak pewnie plułem mniej niż osoby, które trzymały swoich Strażników, licząc, że ich cena rynkowa jeszcze wzrośnie… Porzucając jednak finansowe dylematy, przejdźmy do rzeczy!
Nieobecny Strażnik
Wydanie Ostatniego Strażnika w końcu zamknęło lukę w literackiej historii z czasów wojen z orkami. Wydawnictwo Insignis wypuściło już w 2017 Narodziny Hordy oraz w 2018 i na początku 2019 roku Fale Ciemności i Przez Mroczny Portal, pomijając Ostatniego Strażnika, którego należy umiejscowić między Narodzinami a Falami. Niezależnie jednak od powodów takiej decyzji, dobrze, że wreszcie jest!
„Jestem zajęty sortowaniem ksiąg i dokumentów.
– Ach, według tematu? Autora? – spytał mistrz.
Mordercze i niemordercze, pomyślał Khadgar.”
– Ach, według tematu? Autora? – spytał mistrz.
Mordercze i niemordercze, pomyślał Khadgar.”
Ostatni Strażnik należy w mojej ocenie do czołówki książek z uniwersum Warcrafta. Byłem nią zachwycony 15 lat temu i niewiele się zmieniło w mojej ocenie. Dobrze było wrócić do studiów młodego Khadgara w Karazhanie i trudności, jakie napotkał w tajemniczej wieży. Zapewne to dzięki książce wciąż uważam Karazhan za najlepsze podziemie, do którego wciąż chętnie wracam i wracać będę (dzięki Blizzardzie za odświeżoną wersję!).
Akcję książki możemy podzielić na dwie części. Główną i zdecydowanie obszerniejszą opowiadającą historię Khadgara i jego mistrza, tytułowego Strażnika, Medivha, oraz pomniejszą, tworzoną przez wizje przeszłości. Otóż wieża Karazhan jest niezwykłym miejscem nie tylko z powodu jej właściciela. Postawiona została na skrzyżowaniu żył energetycznych planety, stając się czymś w rodzaju klepsydry, przez którą, według słów Medivha, przelatują ziarenka z zapisaną przeszłością. Nie wiadomo kiedy trafi się na jakieś i czego będzie dotyczyć. Możemy zatem ujrzeć m.in. legendarną bitwę matki Medivha, Aegwynny, spolszczonej tutaj na Egwinę, oraz władcy Płonącego Legionu, Sargerasa jak i moment poczęcia samego Medivha… no dobra, dopiero scenę poranku PO poczęciu. Wiem, rozczarowujące. Wracając jednak do tematu, Ostatni Strażnik ukazuje nam historię sprowadzenia orków do Azeroth oraz czasy Pierwszej Wojny, kiedy to królestwo Wichrogród upadło pod naporem nieposkromionej Hordy. Jest to również poniekąd wstęp do gry Warcraft III: Rządy Chaosu. Zrozumiecie, gdy przeczytacie zakończenie.
W Przełęczy Wichrowej Zguby wieża Karazhan się wznosi
Zapewne wielu czeka na parę słów o przekładzie, gdyż to on budzi zwykle najwięcej emocji. Nie będzie pewnie zaskoczeniem informacja, że wg przyjętych zasad obowiązujących obecnie w lokalizacji uniwersum Warcrafta, spolszczone zostały nie tylko nazwy geograficzne i nazwiska, ale również niektóre imiona (jak przytoczona powyżej Egwina). Nie mam zamiaru rozwodzić się nad słusznością decyzji, zwrócę jednak uwagę na pewną ciekawostkę. Jak wiemy, Lore Warcrafta ulega ciągłym zmianom i to, co było aktualne 15 lat temu, teraz zostało przepisane lub uzupełnione. Porównując z ciekawości obie wersje książki z miłym zaskoczeniem stwierdziłem, że w miejscach, gdzie to było możliwe, wydawnictwo wprowadziło uaktualnienia. Widzimy to po nazwie królestwa, które nie jest już Azerothem (to obecnie nazwa samej planety), a Wichrogrodem. Karazhan nie leży teraz w Górach Rudych Grani (Redridge Mountains), a w Deadwind Pass, czyli Przełęczy Wichrowej Zguby. Niby niewielka rzecz, a cieszy, zwłaszcza, że eliminuje możliwe zgrzyty w obecnym Lore.
Czy trzeba zachęcać?
Zadaję to pytanie retoryczne z braku pomysłu na nagłówek. Ostatni Strażnik opisuje jeden z kluczowych momentów historii Azeroth, dziejący się w dobrze znanym i lubianym zakątku krainy. Pierwsze skrzypce grają ikoniczne postacie Warcrafta, a w tle płoną wsie i pola. Dodatkowo, jeśli ktoś już oglądał film Warcraft: Początek może sobie porównać historię i zdecydować, czy woli wersję z filmowego uniwersum, czyli historię, jaką teraz chętnie opowiedzieliby twórcy, czy raczej pierwotną i obowiązującą w grze. Ja jestem zdecydowanie za drugą opcją. Teraz i zawsze i na wieki wieków. Bez Amen ;)
Recenzja pochodzi od zaprzyjaźnionej z nami Pradawnej Kroniki.
Ostatni Strażnik: Poznaj miejsce - Wichrogród
Kumbol, | Komentarze : 0Już dziś, 3 lipca, na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Wichrogród
Obecnie ostoja ludzkości, królestwo, które równie dobrze mogłoby mieć w swym herbie feniksa zamiast lwa, gdyż, choć męstwa nie brakuje jego mieszkańcom, podobnie jak ognisty ptak, Wichrogród zginął w płomieniach, aby następnie powstać z popiołów silniejszym i piękniejszym. Jak wyglądał jego historia przed otwarciem Mrocznego Portalu?
Wichrogród powstał 1 200 lat temu w czasie podziału Imperium Aratorskiego, kiedy to potomkowie króla Thoradina pod kierunkiem śmiałka o imieniu Faldir opuścili mury miasta Strom i udali się w daleką podróż na południe. Po długiej wędrówce odkryli urodzajną krainę zakładając w Kniei Elwynn swe królestwo. Wichrogród został otoczony wysokimi i masywnymi murami, mającymi oprzeć się silnym wiatrom, od którego miasto wzięło swoją nazwę.
W przeciągu wieków Wichrogród rozrósł się, zakładając w oddaleniu od stolicy kolejne osady: Złote Włości w centrum Kniei Elwynn, Jezierne Włości w Górach Rudych Grani, Wielkie Sioło w Jasnej Kniei oraz liczne farmy w Zachodnim Skraju, który został spichlerzem królestwa. Wciąż Wichrogród pozostawał jednak najmniejszym i najbardziej niedostępnym ze wszystkich królestw. Nie przeszkodziło to jednak szerzącym wiarę w Świętą Światłość kapłanom z Lordaeronu, którzy dotarli nawet do odizolowanego od reszty świata państewka, zakładając w Północnych Włościach opactwo.
75 lat przed otwarciem Mrocznego Portalu Wichrogród stanął w obliczu poważnego zagrożenia. Przez lata królestwo było nękane najazdami gnoli i trolli, ale były to niewielkie incydenty, które nie mogły zagrozić bezpieczeństwu stolicy. Za panowania króla Barathena Wrynna ataki watah gnoli stały się jednak bardziej skoordynowane i, co nie mieściło się w głowie ludziom, najeźdźcy potrafili wyprowadzić w pole doświadczonych dowódców Wichrogrodu. Za wszystkim stał gnol Miażdżykieł, który odznaczał się wyjątkowym jak na swą rasę darem przywódczym. Pozostałe watahy, uznając go za samca alfa, zgodziły się podążyć za nim i najechać królestwo. Król Barathen z niepokojem zauważył, że gnole z takim uporem napierały na mury miasta, że władca nie był w stanie wysłać swych rycerzy na pomoc farmerom z Zachodniego Skraju, zostawiając ich na pastwę gnoli, zgodnie z planem Miażdżykła. Zapędzony w kozi róg Barathen rozesłał emisariuszy do innych królestw z błaganiem o pomoc, ale nikt z pozostałych władców nie zdobył się na wsparcie leżącego na uboczu państwa. Rozgoryczony postawą królów Barathen postanowił samemu wyeliminować zagrożenie ze strony gnoli. Pod osłoną nocy Wrynn poprowadził niewielki oddział rycerzy do Gór Rudych Grani, gdzie znajdowało się obozowisko Miażdżykła. W momencie, gdy cała armia gnoli przypuściła kolejny atak na Wichrogród, Barathen zaatakował nieliczną pozostałą straż Miażdżykła. Zaskoczony alfa nie miał szans i zginął z rąk ludzi. Bez jego przywództwa gnole rozpierzchły się chaotycznie, gdyż żaden z licznych pretendentów do spuścizny Miażdżykła nie był w stanie utrzymać stanowiska.
Wichrogród przetrwał, ale Barathen po kres swoich dni nie zapomniał, że inni władcy odwrócili się od jego ludu. Poprzysiągł uczynić królestwo tak potężnym, żeby już nigdy nie musiało prosić o pomoc. Nikogo.
Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Medivh
Kumbol, | Komentarze : 0Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Medivh
JJakie miejsce zajmował w Zakonie Tirisfal Strażnik? Patrząc na jego rolę i potęgę wielu widziałoby w nim przywódcę organizacji. Wielu, ale nie sam Zakon, dla którego Strażnik był jedynie chłopcem na posyłki, wzywanym przy byle okazji.
Z powyższą sytuacją nie zgadzała się legendarna Strażniczka Egwina. Mając dość arogancji kolegów po fachu, oddzieliła urząd Strażnika od Zakonu, ogłaszając swoją pełną niezależność i współpracę tylko na jej warunkach. Rada nie przyjęła dobrze tej decyzji, ale nie miała narzędzi, aby wymusić na Egwinie zmianę decyzji.
Gdy mijały kolejne wieki, a Egwina wciąż odmawiała ustąpienia z urzędu, młodzi i ambitni członkowie Rady zdecydowali się zmusić ją siłą do oddania mocy. Mogli oczywiście stworzyć nowego Strażnika, ale bali się, że konfrontacja doprowadziłaby do niewyobrażalnych zniszczeń. Musiał pozostać tylko jeden Strażnik. Przez lata Strażniczka unikała łowców, ale jeden z nich nie dawał się wyprowadzić w pole. Nielas Aran był godnym przeciwnikiem, z którym musiała się liczyć nawet Egwina. Z czasem łowcę i buntowniczkę połączyło uczucie, które zrodziło śmiały plan. Para miała powić dziecię, w które Egwina przeleje swe moce, wyznaczając nowego Strażnika, wolnego od wpływu Rady. Narodził się chłopiec, któremu Egwina nadała imię Medivh, co oznaczało w języku elfów Strażnika Tajemnic. Bojąc się, że Rada będzie chciała ingerować w wychowanie dziecka, rodzice zdecydowali się umieścić go w Wichrogrodzie oddzielonym od reszty państw pasmami górskimi i morzem. Nad edukacją młodego Medivha miał czuwać Aran, który przyjął posadę królewskiego przywoływacza na dworze Barathena Wrynna.
Młode lata Medivh spędził na zabawie z przyjaciółmi: synem króla, Llane’m Wrynnem oraz Anduinem Lotharem. Niestety w wigilię czternastych urodzin Medivha, obudziły się w nim moce Tirisfalen. Żaden z licznych treningów z ojcem nie był w stanie przygotować chłopca na to, co się stało. Gdy Nielas przybył na pomoc synowi, moc zakleszczyła obu w potężnym zaklęciu, które zdołała przerwać dopiero setka sprowadzonych kapłanów, łącząc swe siły z Nielasem i pieczętując ponownie moc w Medivhie. Gdy magiczny zgiełk opadł, Aran Nielas był martwy, pozbawiony całej energii życiowej. Medivh żył, ale na długie lata zapadł w śpiączkę. Przeniesiono go do opactwa w Północnych Włościach, gdzie opiekowali się nim kapłani i jego druh, Anduin Lothar.
Gdy Medivh przebudził się po 10 latach, okazało się, że królestwo nękały najazdy trolli z Gurubaszów, złych na zbytnią ekspansję ludzkich farmerów. Chociaż król Barathen starał się za wszelką cenę uniknąć otwartego konfliktu, Llane i Lothar wzięli sprawy w swoje ręce. Namówili Medivha, aby wspólnie udać się do Doliny Cierniodławów i zabić wodza trolli, Jok’nona. Dzięki magii przyszłego Strażnika, śmiałkowie wdarli się do zikkuratu trolli, a uwolnione moce Medivha zabiły wszystkich zebranych. Gurubaszowie wiedzieli jednak, skąd nadszedł atak i wypowiedzieli wojnę Wichrogrodowi. W czasie oblężenia miasta zginął król Barathen, ale miasto nie upadło. Medivh, wezwawszy ponownie swe moce, zgniótł armię trolli, stając się bohaterem.
Zwycięstwo jednak nie cieszyło Medivha, który wciąż miał problemy z opanowaniem magii. Zdecydował się wyruszyć do Karazhanu, gdzie pod okiem swej matki stał się pełnoprawnym Strażnikiem. Objąwszy urząd dostrzegł z przerażeniem, że Azeroth nie jest gotowy na ponowną inwazję demonów. Postanowił za wszelką cenę znaleźć sposób, aby przygotować królestwa do wojny.
Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Morios
Kumbol, | Komentarze : 0Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Morios
Przez większą część czasu istnienia wieży, życie w Karazhanie nie należało do najprzyjemniejszych. Położona z dala od ludzkich osiedli, w niegościnnej i srogiej Przełęczy Wichrowej Zguby, nie zachęcała podróżnych do wizyt, na co zresztą liczono podczas jej tworzenia. Nie oznacza to jednak, że Karazhan nie przeżył w swej historii krótkiego okresu świetności. Wydawało się to być zadaniem niemal niemożliwym, ale okazało osiągalnym, czego dowiódł Morios. Było to jego wielką zasługą… albo może zbrodnią, choć nieświadomą i niezamierzoną.
Karazhan stworzyła przy pomocy magii Egwina, szukając dla siebie azylu po wejściu w konflikt z Zakonem Tirisfal. Wyludniona okolica była tylko jedną z zalet tej lokalizacji. Strażniczka postawiła wieżę na skrzyżowaniu magicznych żył Azeroth, dzięki czemu mogła w dowolnej chwili czerpać z nich moc do własnych celów. Gdy Zakon Tirisfal spróbował siłą zmusić Egwinę do oddania mocy Tirisfalen, magini poczęła syna, w którego przelała swe moce. W ten sposób sama naznaczyła nowego Strażnika Tirisfal. Jednak nawet gdy dorósł, matka obawiała się o swego syna, na którego Zakon od najmłodszych lat próbował wywierać naciski. Egwina nie mogła towarzyszyć mu przez cały czas, a nie chciała zostawiać Medivha samego w wyludnionej siedzibie. Dlatego też poprosiła swego starego przyjaciela, Moriosa, aby ten osiadł w Karazhanie i miał oko na jej dziedzica. Ten zgodził się spełnić życzenie byłej Strażniczki, zostając kasztelanem wieży oraz najwierniejszym i najbliższym sługą Medivha.
Morios był błyskotliwym obserwatorem i szybko zauważył dziwne wahania nastroju swego pana oraz chwilowe zaniki pamięci. Dopatrując się przyczyn w niemal pustelniczym trybie życia Medivha, zdołał namówić go, aby nie zniechęcał się wścibskimi spojrzeniami magów Kirin Toru i pretensjonalnym Zakonem, otwierając mimo to wrota Karazhanu dla ludzi z dolin. Z początku niechętny Medivh w końcu skapitulował pod namowami Moriosa i zorganizował w swej wieży wielki bal, na który zaprosił królewskich ambasadorów.
Wkrótce siedziba Strażnika zaczęła tętnić życiem. W sali bankietowej niemal nieprzerwanie ucztowano, w skrzydle teatralnym wędrowne trupy wystawiały zapierające dech w piersiach sztuki, a na parkietach hulali niezmordowani tancerze. Ku zadowoleniu Moriosa gwar, który wypełnił mury Karazhanu, wpłynął korzystnie na umysł jego mistrza. Medivh wydawał się spokojniejszy i bardziej odprężony. Katastrofa wisiała jednak w powietrzu.
Medivh już wcześniej miewał problemy z okiełznaniem magii Tirisfalen. Zdarzało się, że moce Strażnika wymykały się spod kontroli, doprowadzając do tragedii. Morios nie wiedział, co tym razem spowodowało wyzwolenie magii, ale w jednej chwili Medivh pozbawił wszystkich przebywających w Karazhanie i okolicy gości energii życiowej. Morios jako jedyny przeżył masakrę, ale widząc śmierć rzeszy ludzi postradał zmysły. Gdy Medivh odzyskał kontrolę nad swymi mocami niewiele pamiętał z całego zajścia. Zrobił, co było w jego mocy, aby wymazać traumatyczne wspomnienia z umysłu Moriosa, ale stary sługa nigdy już nie powrócił w pełni do siebie.
Od tego tragicznego dnia w Karazhanie oprócz Medivha i Moriosa mieszkała tylko Kucharka. Sam Morios zaś, nękany przez zagubione w czasie magiczne wizje, zaczął nosić klapki na oczach, aby całkowicie nie oszaleć. Stał się zamkniętym w sobie zasuszonym starcem stroniącym od ludzi. Przynajmniej do momentu, aż do Karazhanu przybył młody mag z listem polecającym. Zwał się Khadgar…
Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Egwina
Kumbol, | Komentarze : 1Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Egwina
Przez ponad 2600 lat nad bezpieczeństwem Azeroth czuwał Strażnik Tirisfal, którego raz na 100 lat wybierała Rada Zakonu. Zdarzyło się jednak tak, że gdy zbliżał się moment odejścia na zasłużoną emeryturę Strażnika Scavella, nie znalazł się nikt, kto byłby godzien objęcia tego urzędu. Scavell niechętnie zgodził się pozostać na stanowisku, ale gdy przez kolejne stulecia Rada nie była w stanie wyłonić odpowiednich kandydatów, wiekowy mag zdecydował się sam wyszkolić przyszłego Strażnika. Zebrał wokół siebie pięciu obiecujących studentów arkan, wśród których znalazła się jedna dziewczyna, Egwina.
Egwina nie była może najpotężniejszą czy najinteligentniejszą z grona, ale zdołała osiągnąć coś, czego nie byli w stanie uczynić nawet najwięksi magowie – już w pierwszym roku nauki odszyfrowała tajemne zwoje Meitre’a, starożytnego maga nocnych elfów. Zdobywając sobie tym czynem przychylność swego mistrza i części Rady, Egwina została nowym Strażnikiem Tirisfal.
W czasie sprawowania swego urzędu Egwina opanowała do mistrzostwa zapomniane zaklęcia Meitre’a, w tym przywołanie tajemnego bytu zrodzonego z czystej magii, Alunetha. Wykorzystując zaawansowane zaklęcia pieczętowania zdołała uwięzić istotę w magicznym kosturze, który stał się jedną z najpotężniejszych broni w walce z Płonącym Legionem.
Egwina odnosiła ogromne sukcesy w zwalczaniu demonów, ale szybko weszła w konflikt z resztą Zakonu. Strażniczka uważała, że powinno się całkowicie wyeliminować źródło zagrożenia, w czasie gdy Rada ograniczała się jedynie do likwidowania kolejnych pojawiających się demonicznych agentów, co mogło trwać w nieskończoność.
Ognisty charakter Egwiny wykorzystał Sargeras, ściągając ją na Północną Grań, gdzie, nasyłając na nią armię demonów, pragnął zdobyć moce Tirisfalen. Tytan nie docenił jednak przeciwniczki, która ściągnęła do pomocy smocze rody, a w ostatecznej bitwie zdołała powalić samego awatara Sargerasa, którego szczątki pogrzebała w zapieczętowanej dawnej świątyni Eluny na dnie morza.
Pobicie Sargerasa uczyniło z Egwiny żywą legendę, ale nie poprawiło relacji z Zakonem, zwłaszcza, gdy Strażniczka odkryła, że jej druhowie zaczęli mieszać się do polityki królestw. Dla dobra Azeroth zdecydowała się oddzielić Strażnika od Rady, odmawiając złożenia urzędu pod koniec swej kadencji. Doprowadziło to do powstania Tirisgardy – grupy magów, którzy za pomocą magicznych artefaktów zamierzali wytropić Strażniczkę i zmusić ją siłą do ustąpienia. Egwina, aby ukryć się przed prześladowcami użyła mocy Alunetha do stworzenia w nieprzyjaznej Przełęczy Wichrowej Zguby azylu – wieży Karazhan, a gdy ta została odkryta, uciekła aż na dno morza, gdzie w pobliżu Grobowca Sargerasa zbudowała swoją nową kryjówkę. Tam również odnaleźli ją poszukiwacze Tirisgardy. Nie przewidzieli jednak, że ich najlepszy przywoływacz, Nielas Aran, zakocha się z wzajemnością w Egwinie i spłodzą razem potomka, którego buntownicza matka wyznaczy na nowego Strażnika, przekreślając ostatecznie plany Zakonu…
Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Garona Półork
Kumbol, | Komentarze : 0Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Garona Półork
Może wydawać się, zwłaszcza patrząc na Hordę, że o wyniku bitwy przesądzała przewaga liczebna armii, która zalewała przeciwnika niczym niepowstrzymana fala. Otóż nie, o zwycięstwie nieraz nie decydowały setki czy tysiące wojowników, ale pojedynczy pionek, wyszkolona jednostka znajdująca się w odpowiednim miejscu i czasie. Dlatego szpiedzy i zabójcy okazywali się, i nadal okazują, kluczowi w kampaniach wojennych.
Garona nie miała łatwego dzieciństwa, a właściwie w ogóle została go pozbawiona. Była mieszańcem orczej i draeneiskiej krwi, co czyniło ją odrażającą dla swych pobratymców. Mniejsza i słabsza od innych, którzy kultywowali przede wszystkim tężyznę fizyczną, na pewno skończyłaby marnie, gdyby nie Gul’dan, który przygarnął sierotę… chociaż zapewne nieraz Garona wolałaby sczeznąć na pustkowiach…
Garona narodziła się w klanie Siekącego Wichru, który od lat nękał karawany draenei przemierzające trakty między Nagrandem a Knieją Terokkar. Chociaż orczy klan był niewielki i nie stanowił zagrożenia dla ludu Velena, nieraz uchodzącym Siekącym Wichrom udawało się uprowadzić paru draenei. Czasami porwane kobiety zachodziły w ciąże ze swoimi oprawcami, czego owocem byli orkowie półkrwi.
Zagładę Siekącemu Wichrowi przyniósł Gul’dan, który potrzebował wyraźnego dowodu na wrogie nastawienie draenei do orczej rasy. Doprowadzając wcześniej do odtworzenia zabójczej epidemii czerwonej ospy i siejąc zamęt w duchach żywiołów, czarnoksiężnik przekonał Wichry, że za wszystkim stali draenei. Wściekli orkowie przypuścili zmasowany atak na karawany draenei mordując dziesiątki niewinnych, a pozostałych biorąc w niewolę. Wśród tych drugich była Lerana, siostra Mściciela Maraada. Gdy słuch o tym wydarzeniu dotarł do przywódców draenei, ci wysłali swych Rangarów, aby zbadali los porwanych. Kolejna wieść była jeszcze potworniejsza – orkowie, chcąc obłaskawić żywioły, wymordowali większość jeńców w straszliwych rytuałach. Pragnąc ocalić chociaż pozostałych, Mściciele i Rangarowie uderzyli na wioskę, przekonując się, że przybyli za późno. Lerana i pozostali już nie żyli. Ogarnięci chęcią odwetu draenei wybili niemal do nogi Siekące Wichry, a nielicznych uciekinierów zabił sam Gul’dan, upewniając się, że nie pozostanie ani jeden świadek zajścia. Następnie czarnoksiężnik powrócił do swego ludu, opowiadając o masakrze orków, której dokonali bez żadnego powodu draenei. Z bitwy uszła cało jednak mała dziewczynka, Garona, córka Lerany, której imię oznaczało Przeklętą. Tułając się po Kniei Terokkar została odnaleziona przez Gul’dana.
Czarnoksiężnik użył straszliwego czaru wysysania życia, aby sztucznie postarzyć Garonę, by była w stanie sprostać roli, jaką dla niej przewidział. Po morderczym szkoleniu uczynił z niej swego zabójcę, wręczając morderczą parę sztyletów, Udrękę i Smutek. Garona stała się ukrytym w cieniu sztyletem jego Rady, którego Gul’dan nie wahał się używać zawsze wtedy, gdy ktoś mógł zagrozić jego planom, jak w przypadku wodza klanu Białych Szponów, Zagrela, który wraz z Durotanem sprzeciwiał wojnie z dreanei do czasu, gdy pewnej nocy Garona zatopiła w jego sercu swe ostrza…
Gdy Horda przekroczyła Mroczny Portal, Gul’dan, wykorzystując podobieństwo do ludzi i talent do nauki Garony, kazał jej poznać od pierwszych zdobytych na Azeroth jeńców ich język, a następnie udać się do wieży najpotężniejszego maga Azeroth, Medivha z tajną misją…
Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Pierwsza Horda
Kumbol, | Komentarze : 0Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Pierwsza Horda
Zanim stali się niepowstrzymaną falą pochłaniającą wszystko na swej drodze, orkowie żyli w odizolowanych klanach. Każdy z nich miał swoje legendy i bajania, każdy musiał mierzyć się z innymi niebezpieczeństwami. Dopiero wspólny wróg sprawił, że orkowie porzucili swe dawne życie, aby pod wspólnym sztandarem Hordy stanąć w obronie swych rodzin i domostw przed każdym, nawet przed nieistniejącym niebezpieczeństwem… gdyż żadnego zagrożenia nie było…
Orkowie od pokoleń żyli w harmonii z pokojowo nastawionymi draenei. Co prawda żadna z ras nie zabiegała o bliższe kontakty z sąsiadami i nie darzyła siebie nawzajem przesadną sympatią, ale nie dochodziło między nimi do poważniejszych konfliktów. Do czasu, gdy draenei odnalazł na Draenorze ich nemezis, Kil’jaeden. Władca demonów poprzysiągł zniszczyć tych ze swego ludu, którzy odrzucili dar Sargerasa i pod przywództwem proroka Velena uciekli z ich macierzystego świata na pokładzie międzywymiarowego statku. Obawiając się, że prorocze wizje Velena ostrzegą go przed atakiem, Kil’Jaeden, nie bez kozery zwany Zwodzicielem, zdecydował się posłużyć orkami i podburzyć ich do walki z draenei. Umieszczając swego szpiega, Gul’dana, w klanie Cienistego Księżyca i objawiając się jego hersztowi, Ner’zhulowi, pod postacią jego zmarłej żony, eredar spróbował przekonać tego szanowanego przez wszystkie klany szamana, że draenei pragną wygubić orczą rasę. Ner’zhul z początku nie chciał uwierzyć pogłoskom, ale po zagładzie, jaka spotkała klan Siekącego Wichru z rąk draenei, musiał w końcu dać wiarę. Nie wiedział, że za masakrą stał Gul’dan…
Ner’zhul wiedział, że rozproszeni orkowie nie poradzą sobie z zaawansowaną technologią draenei, dlatego zebrał wszystkie klany, by tak jak przed wiekami w walce z Imperium Goriańskim, stanąć do walki jako jeden lud, co też uczyniono.
Krwawy konflikt między orkami a draenei z każdą potyczką przybierał na sile i nawet dyplomatyczne zabiegi Velena nie mogły zapobiec tragedii. Również wtedy, gdy Ner’zhul dostrzegł w końcu prawdę, został szybko odsunięty od władzy przez Gul’dana i uformowaną przez niego Radę Cieni, a na czele Hordy postawiono wodza klanu Czarnej Skały, Czarnorękiego. Chociaż był on wybitnym strategiem, stał się jedynie marionetką w rękach czarnoksiężnika, który zręcznymi pochlebstwami naginał Czarnorękiego wedle swej woli.
Wkrótce cała kultura orków pod skrytym okiem Kil’jaedena zaczęła chylić się ku zagładzie. Zawodzący szamanizm porzucono dla ścieżek czarnoksięstwa, a magia spaczenia zaczęła z wolna przemieniać dumny lud w dzikie bestie o zielonej skórze. Ich ostatecznym upadkiem było wypicie krwi demona Manorotha, co związało ich ostatecznie z Legionem.
Wypełnieni demoniczną mocą orkowie zmietli osiedla draenei z powierzchni ziemi, a ich samych wybili niemal do nogi. Zapłacili za to jednak ogromną cenę. Nadużywanie magii spaczenia doprowadziło do wyniszczenia flory i fauny Draenoru, skazując wszystkich na powolną śmierć w umierającym świecie. Kil’jaedena nie interesował już jednak los orków. Na szczęście pewnej nocy objawiła się Gul’danowi zakapturzona istota obiecując mu ratunek i niewyobrażalną potęgę ukrytą na drugim końcu wszechświata, na Azeroth.