Ostatni Strażnik: Poznaj postacie - Morios
Już 3 lipca na polskich półkach pojawi się kolejna część z serii Blizzard Legends - World of Warcraft: Ostatni Strażnik. Dostępny do niedawna jedynie z drugiej ręki klasyk powraca w nowym wydaniu i nowym przekładzie. W ramach szybkiego powtórzenia przed lekturą powieści prezentujemy Wam kolejny cykl krótkich not biograficznych o najważniejszych postaciach. Autorem cyklu jest jak zawsze Piotr "Ventas" Budak z Pradawnej Kroniki.
Morios
Przez większą część czasu istnienia wieży, życie w Karazhanie nie należało do najprzyjemniejszych. Położona z dala od ludzkich osiedli, w niegościnnej i srogiej Przełęczy Wichrowej Zguby, nie zachęcała podróżnych do wizyt, na co zresztą liczono podczas jej tworzenia. Nie oznacza to jednak, że Karazhan nie przeżył w swej historii krótkiego okresu świetności. Wydawało się to być zadaniem niemal niemożliwym, ale okazało osiągalnym, czego dowiódł Morios. Było to jego wielką zasługą… albo może zbrodnią, choć nieświadomą i niezamierzoną.
Karazhan stworzyła przy pomocy magii Egwina, szukając dla siebie azylu po wejściu w konflikt z Zakonem Tirisfal. Wyludniona okolica była tylko jedną z zalet tej lokalizacji. Strażniczka postawiła wieżę na skrzyżowaniu magicznych żył Azeroth, dzięki czemu mogła w dowolnej chwili czerpać z nich moc do własnych celów. Gdy Zakon Tirisfal spróbował siłą zmusić Egwinę do oddania mocy Tirisfalen, magini poczęła syna, w którego przelała swe moce. W ten sposób sama naznaczyła nowego Strażnika Tirisfal. Jednak nawet gdy dorósł, matka obawiała się o swego syna, na którego Zakon od najmłodszych lat próbował wywierać naciski. Egwina nie mogła towarzyszyć mu przez cały czas, a nie chciała zostawiać Medivha samego w wyludnionej siedzibie. Dlatego też poprosiła swego starego przyjaciela, Moriosa, aby ten osiadł w Karazhanie i miał oko na jej dziedzica. Ten zgodził się spełnić życzenie byłej Strażniczki, zostając kasztelanem wieży oraz najwierniejszym i najbliższym sługą Medivha.
Morios był błyskotliwym obserwatorem i szybko zauważył dziwne wahania nastroju swego pana oraz chwilowe zaniki pamięci. Dopatrując się przyczyn w niemal pustelniczym trybie życia Medivha, zdołał namówić go, aby nie zniechęcał się wścibskimi spojrzeniami magów Kirin Toru i pretensjonalnym Zakonem, otwierając mimo to wrota Karazhanu dla ludzi z dolin. Z początku niechętny Medivh w końcu skapitulował pod namowami Moriosa i zorganizował w swej wieży wielki bal, na który zaprosił królewskich ambasadorów.
Wkrótce siedziba Strażnika zaczęła tętnić życiem. W sali bankietowej niemal nieprzerwanie ucztowano, w skrzydle teatralnym wędrowne trupy wystawiały zapierające dech w piersiach sztuki, a na parkietach hulali niezmordowani tancerze. Ku zadowoleniu Moriosa gwar, który wypełnił mury Karazhanu, wpłynął korzystnie na umysł jego mistrza. Medivh wydawał się spokojniejszy i bardziej odprężony. Katastrofa wisiała jednak w powietrzu.
Medivh już wcześniej miewał problemy z okiełznaniem magii Tirisfalen. Zdarzało się, że moce Strażnika wymykały się spod kontroli, doprowadzając do tragedii. Morios nie wiedział, co tym razem spowodowało wyzwolenie magii, ale w jednej chwili Medivh pozbawił wszystkich przebywających w Karazhanie i okolicy gości energii życiowej. Morios jako jedyny przeżył masakrę, ale widząc śmierć rzeszy ludzi postradał zmysły. Gdy Medivh odzyskał kontrolę nad swymi mocami niewiele pamiętał z całego zajścia. Zrobił, co było w jego mocy, aby wymazać traumatyczne wspomnienia z umysłu Moriosa, ale stary sługa nigdy już nie powrócił w pełni do siebie.
Od tego tragicznego dnia w Karazhanie oprócz Medivha i Moriosa mieszkała tylko Kucharka. Sam Morios zaś, nękany przez zagubione w czasie magiczne wizje, zaczął nosić klapki na oczach, aby całkowicie nie oszaleć. Stał się zamkniętym w sobie zasuszonym starcem stroniącym od ludzi. Przynajmniej do momentu, aż do Karazhanu przybył młody mag z listem polecającym. Zwał się Khadgar…
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz