Sam Raimi żali się na Blizzarda. Studio winne obsuwom filmu?
No proszę, proszę. A więc współpraca z Blizzardem nie zawsze układa się kolorowo. Serwis filmowy Vulture z okazji premiery Oz Wielki i Potężny przeprowadził wywiad z reżyserem filmu, Samem Raimim, który pierwotnie miał zająć się reżyserią filmu Warcraft. Co ciekawe i znamienne, inne serwisy filmowe streszczając wywiad skupiają się nie kwestiach związanych z Ozem, a właśnie na niedoszłych projektach, jakimi miał kierować Raimi. Nas nie interesuje Spider-Man 4, więc przejdźmy od razu do wypowiedzi Sama na temat współpracy z Blizzard Entertainment:
Wygląda na to, że od początku współpraca między Raimim i Blizzardem nie układała się idealnie. Najwyraźniej obydwie strony miały zupełnie odmienne wizje filmu i wypracowanie kompromisu stało się niemożliwe. Osobiście odnotowuję natomiast z lekkim rozbawieniem fragment, w który Sam żali się na zmarnotrawienie dziewięciu miesięcy pracy. Facet ewidentnie nie wiedział do końca, z kim ma do czynienia. Dziewięć miesięcy poślizgu? To w zasadzie niewiele, biorąc pod uwagę standardy Zamieci.
Rob Pardo, jeden z najważniejszych ludzi w Blizzardzie, pełniący obowiązki Dyrektora Kreatywnego, zaćwierkał po wywiadzie:
"Nie chcę rozsiewać kontrowersji, ale każda historia ma dwie strony..." Ciekaw jestem, jak wygląda ta druga, ale nie liczę, że kiedykolwiek się dowiemy. Blizzard ma chyba trochę więcej klasy i nie będzie publicznie wylewał żali z powodu nieudanej współpracy.
Niemniej jednak, wypowiedź Sama Raimiego rzuciła nieco światła na ten tajemniczy okres, w którym tak cicho było o produkcji filmu Warcraft. Możemy dzięki niej policzyć, ile to już scenariuszy przygotowano dla tego obrazu. Był najpierw ten autorstwa Blizzarda, który nie podobał się Raimiemu. Potem dwa Roberta Rodata, które poszły do kosza. No i teraz czwartą wersję scenariusza pisze Charles Leavitt, zapewne przy jakimś udziale aktualnego reżysera, Duncana Jonesa (który wprost uwielbia tweetować).
Nieźle. Cztery scenariusze. W produkcji od siedmiu lat. Zdjęcia jeszcze nie ruszyły. Blizzard idzie po rekord. Jakiś na pewno.
Co było największą przeszkodą na drodze do realizacji tamtego projektu?
Nad scenariuszem pracował Robert Rodat i zajmowało to długi czas. Ludzie ze studia Legendary robili się chyba trochę niecierpliwi. To, co się tak naprawdę stało, jest trochę bardziej skomplikowane, więc zacznę od początku. Zapytali mnie, czy chciałbym zrobić ten film i odpowiedziałem "Tak, kocham World of Warcraft i sądzę, że można z niego zrobić świetne kino". Przeczytałem więc scenariusz, który napisali goście z Blizzarda, i niespecjalnie mi się spodobał. Powiedziałem im, że chciałbym stworzyć własną, oryginalną opowieść razem z Robertem, daliśmy ją więc do Legendary i oni ją zaakceptowali, potem daliśmy ją Blizzardowi, i mieli oni pewne zastrzeżenia, ale też ją zaakceptowali.
Potem Robert napisał scenariusz i wtedy właśnie, kiedy już skończył, zdaliśmy sobie sprawę, że Blizzard ma prawo weta. Nie wiedzieliśmy o tym. Oni tak naprawdę nigdy nie zaakceptowali naszej oryginalnej historii, którą im daliśmy. Te zastrzeżenia, które mieli, to był ich sposób na powiedzenie "Nie zgadzamy się na tę fabułę, chcemy pójść w inną stronę,", więc po tym, jak spędziliśmy nad nią dziewięć miesięcy, musieliśmy w zasadzie zacząć od początku.
I Robert faktycznie zaczął od nowa, ale dla Blizzarda trwało to już za długo i ich cierpliwość się wyczerpała. Szczerze mówiąc uważam, że to po ich stronie popełniono błędy, nie wyjaśniając nam, że dawno zawetowali pierwszą wersję scenariusza. Czemu pozwolili nam nad nią pracować? Bali się mi powiedzieć?
Wygląda na to, że od początku współpraca między Raimim i Blizzardem nie układała się idealnie. Najwyraźniej obydwie strony miały zupełnie odmienne wizje filmu i wypracowanie kompromisu stało się niemożliwe. Osobiście odnotowuję natomiast z lekkim rozbawieniem fragment, w który Sam żali się na zmarnotrawienie dziewięciu miesięcy pracy. Facet ewidentnie nie wiedział do końca, z kim ma do czynienia. Dziewięć miesięcy poślizgu? To w zasadzie niewiele, biorąc pod uwagę standardy Zamieci.
Rob Pardo, jeden z najważniejszych ludzi w Blizzardzie, pełniący obowiązki Dyrektora Kreatywnego, zaćwierkał po wywiadzie:
I don't want to create controversy, but there are two sides to every story...vulture.com/2013/03/sam-ra…
— Rob Pardo (@Rob_Pardo) 6 marca 2013
"Nie chcę rozsiewać kontrowersji, ale każda historia ma dwie strony..." Ciekaw jestem, jak wygląda ta druga, ale nie liczę, że kiedykolwiek się dowiemy. Blizzard ma chyba trochę więcej klasy i nie będzie publicznie wylewał żali z powodu nieudanej współpracy.
Niemniej jednak, wypowiedź Sama Raimiego rzuciła nieco światła na ten tajemniczy okres, w którym tak cicho było o produkcji filmu Warcraft. Możemy dzięki niej policzyć, ile to już scenariuszy przygotowano dla tego obrazu. Był najpierw ten autorstwa Blizzarda, który nie podobał się Raimiemu. Potem dwa Roberta Rodata, które poszły do kosza. No i teraz czwartą wersję scenariusza pisze Charles Leavitt, zapewne przy jakimś udziale aktualnego reżysera, Duncana Jonesa (który wprost uwielbia tweetować).
Nieźle. Cztery scenariusze. W produkcji od siedmiu lat. Zdjęcia jeszcze nie ruszyły. Blizzard idzie po rekord. Jakiś na pewno.
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz