Pogawędki przy palenisku: odkurzamy stare karty z Mikiem Donaisem
Temahemm, | Komentarze : 0Cytat z: Mike Donais (źródło)
Za każdym razem, kiedy wprowadzamy do Hearthstone nowy zestaw kart, może się pojawić niewielka grupa kart wywołująca u graczy pytanie: „W jakiej talii można coś takiego zastosować?”. Część graczy nieustannie poszukuje określonych kart, aby skompletować talię, albo najpopularniejszej karty w aktualnej meta-grze. Inni natomiast zastanawiają się podczas otwierania pakietów, po co w ogóle tworzy się niektóre karty, jeśli nie są od razu przydatne, ani do niczego nie pasują?Do każdego zestawu trafia mnóstwo kart różnego typu, a każda z nich ma niepowtarzalne właściwości lub wyjątkowy klimat. Czasami wprowadzamy karty zgodne z motywami całego zestawu, mające podkreślać jego charakter. Na przykład w Naxxramas pojawiła się cała seria kart z Agonią, ponieważ cała przygoda Naxxramas obraca się wokół nieumarłych czyhających w potężnej nekropolii Kel’thuzada, którego stronnicy są niebezpieczni nawet po śmierci!
Czasami karty nie wpisują się w określony motyw. Nie mogliśmy nadać każdej karcie z Naxxramas efektu Agonii lub postąpić tak samo z Inspiracją w przypadku kart z Wielkiego Turnieju. Nie sprawia to jednak, że pewne karty są bezużyteczne. Mogą nie pasować do waszej bieżącej talii albo obecnego trendu meta-gry. Możliwe, że będą bardziej odpowiadać graczom wciąż uzupełniającym kolekcję albo tworzącym jakieś zwariowane talie, którymi miło się gra, choć nie wygrywa tak często. Każdy gracz podchodzi inaczej do rozrywki zapewnianej przez Hearthstone – i nie każdemu chodzi wyłącznie o zwycięstwa!
Czasami te starsze, rzadko używane karty powracają w blasku chwały przy okazji nowej aktualizacji zawartości. Istnieje kilka kart, dzięki którym starsze karty wróciły do łask – gracze starannie je odkurzyli w swoich kolekcjach i zaczęli tworzyć nowe strategie, poszerzając przy tym wachlarz dostępnych stylów gry.
Dobrym przykładem jest Reno Jackson. Ta karta nie tylko wprowadza całkiem nowe podejście do konstruowania talii, lecz także umożliwia wprowadzanie do talii szerszego wachlarza kart z kolekcji. Nie zmienia drastycznie przydatności starszych kart, ale zachęca do zwiększenia różnorodności składu talii. Wyciąganie z lamusa starych, zakurzonych artefaktów świetnie pasuje do kogoś takiego jak legendarny odkrywca Reno Jackson, prawda?
A kto przywrócił modę na rzadko używane Sekrety paladyna? Tajemniczy pretendent „Nie twoja sprawa” i jego niezwykły Okrzyk bojowy. Wcześniej Sekrety paladyna rzadko trafiały do talii tej klasy postaci. Tajemniczy pretendent to świetny przykład karty, dzięki której starsze karty wróciły do łask. Czasami talia pełna Sekretów nie daje zbyt dobrych efektów, szczególnie gdy ma się ich pełną rękę na początku gry, ale gdy już Tajemniczy pretendent dostaje szansę, żeby zabłysnąć, wywiera zdecydowany wpływ na przebieg rozgrywki. Od tej chwili przeciwnik zaczyna mocno się zastanawiać nad każdą decyzją, a plansza staje się jedną wielką niewiadomą.
Dżentelmen i uczony, czyli Sir Płetwin Mrrgglton udowodnił nam, że wystarczy zmienić coś tak prostego jak moc specjalna bohatera, żeby otworzyć drogę do niezliczonych, wcześniej niemożliwych strategii tworzenia talii. Zarówno wojownicy, jak i szamani mogą częściowo zrezygnować ze stylu gry opartego na defensywie lub kontroli sytuacji i dzięki właściwej mocy specjalnej zacząć działać trochę agresywniej. Łowcy tymczasem zyskują nieco więcej możliwości kontrolowania stołu. Pozostałe klasy też zyskują nowe opcje tworzenia talii dzięki Płetwinowi, co zachęca do wyciągania różnych kart z zakurzonych stron kolekcji.
Chcielibyśmy nadal rzucać nowe światło na starsze karty w Hearthstone, ale nie tylko. Zależy nam też na promowaniu różnorodności stylu gry i chcemy tworzyć karty, które będą odpowiadały jak najszerszemu gronu graczy. Dzięki kartom, które mogą wrócić do łask po wprowadzeniu nowych zestawów, gra jest bardziej ciekawa i zachęca graczy do myślenia, kiedy tylko wprowadzamy do niej nową zawartość.
Pogawędka przy palenisku – Jon Briggs opowiada o złotych kartach
Temahemm, | Komentarze : 2Cytat z: Zeriyah (źródło)
Jeśli chcecie zaimponować swojemu przeciwnikowi w Hearthstone z klasą i fasonem, dodajcie do kolekcji parę złotych kart! Dzięki niezwykłym animacjom i złoconym ramkom to najcenniejsze kolekcjonerskie karty w Hearthstone. Są poszukiwane i zbierane przez wielu graczy, a każda z nich opowiada inną historię. Można je zdobyć podczas otwierania pakietów lub stworzyć za ciężko zapracowany tajemny pył.
W tworzeniu, konceptualizacji i integracji złotych kart brała udział grupa utalentowanych twórców z zespołu Hearthstone – Becca Abel, Kyle Harrison i Jon Briggs. Dziś podczas pogawędki przy palenisku porozmawiamy z Jonem Briggsem o tym, jak powstają te dzieła sztuki.
Ha, witajcie... Nazywam się Jon Briggs i pracuję nad Hearthstone od 2011 r. Na początku byłem zastępcą kierownika projektu w dziale technicznej kontroli jakości – pierwszym w całym zespole, a potem zająłem się wykonywaniem wstępnych prototypów i procesem tworzenia złotych kart w grze. Byłem odpowiedzialny za animacje lwiej części złotych kart w dodatku Gobliny vs Gnomy.
Jak powstawało wszystko, co się świeci
Tworzenie złotych kart przebiegało dwuetapowo. Najpierw tworzyłem maski do grafiki w programie Adobe Photoshop, a potem dodawałem inne efekty wizualne. Używam masek, aby określić, gdzie pojawią się określone efekty na złotej karcie.
To maska dla karty „Załogowy szatkownik”. Kolorem niebieskim oznaczyłem obszar, na którym miała się pojawić animacja wirującego ostrza, szarym zakres ruchu mechanicznego ramienia, czerwonym zasięg wystrzeliwujących z ostrza fragmentów, a zielonym miejsce na dym i zakłócenia ostrości obrazu.
Każda złota karta może mieć maksymalnie cztery warstwy. Oznacza to, że dla każdej karty mogę opracować i nałożyć najwyżej cztery efekty. Trzeba więc wymyślić, jak maksymalnie wykorzystać każdą z warstw, żeby stworzyć spójną wizualizację danej karty. W przypadku karty „Załogowy szatkownik” kłęby dymu z rury wydechowej wzmocniły efekty płonących oczu i paszczy machiny.
UWAGA NA RUCHOME CZĘŚCI
Podczas pracy nad złoconymi animacjami kart muszę przerysowywać różne elementy oryginalnej grafiki i oddzielnie je animować. Technika częściowego animowania grafiki znacznie się poprawiła od czasu premiery gry Hearthstone. Kiedy tworzymy animacje dla takich kart jak „Gobliński fryzuromat”, musimy zadbać, by wyglądały efektownie i zabawnie oraz działały we wszystkich wersjach dla obsługiwanych urządzeń. Musimy być pewni, że gra będzie działać płynnie nawet przy planszy pełnej złotych stronników, całej ręce złotych kart i dwóch złotych portretach bohaterów wraz ze złotymi przyciskami mocy specjalnych.
Istna kopalnia skarbów!
W dodatku Gobliny vs Gnomy wprowadziliśmy ponad 120 kart – i to nie licząc „przyzywanych” stronników takich jak „Hukoboty”. Dla każdej karty i żetonu stronnika musieliśmy stworzyć złote wersje. Stworzenie złotych kart do dodatku Gobliny vs Gnomy zajęło ponad dwa miesiące. Średnio tworzyliśmy 3-4 karty dziennie. Czasochłonność pracy nad poszczególnymi kartami zależała oczywiście od tego, czy zamierzałem stworzyć dla niej jakąś animację.
Każdego wieczoru, przed wyjściem z pracy, zwykłem wybierać 3-4 karty do zrobienia nazajutrz. W przypadku niektórych kart nie byłem pewien, co zrobić, żeby efekt końcowy był odpowiednio niezwykły, więc odkładałem je na później. Tak na marginesie, zaszczyt „ostatniej opracowanej złotej karty” z dodatku Gobliny vs Gnomy przypadł w udziale „Szamanowi Kafardunów”. O dziwo, efekt był naprawdę niesamowity! Otaczająca go burza wraz z parującym ciałem i wodą gromadzącą się u jego stóp – wszystko to składa się na naprawdę wyjątkową animację.
Które karty otrzymują najbogatsze efekty?
Niełatwo było podjąć decyzję, które karty z dodatku Gobliny vs Gnomy wzbogacić animacjami. Najbardziej zależało nam, by zabieg ten uwydatniał oryginalną grafikę, a nie stawał się gwoździem programu. W realizacji tego celu pomagają niewielkie animacje, takie jak wirująca turbina „Fruwającej maszyny”, piła tarczowa „Żelaznego molocha” albo kiwająca się mikstura leczenia „Antycznego medibota”.
Jednym z największych wyzwań podczas tworzenia złotych kart w Hearthstone jest wymyślenie, jak sprawić, żeby statyczna część grafiki naprawdę dobrze wyglądała. Jeśli nie da się stworzyć błyszczącego efektu albo ożywić jakiegoś elementu, trzeba zrobić coś ciekawego z tłem.
„Król bestii” to świetny przykład. Ilustracja przedstawia spokojnego lwa w pozycji leżącej. Jak sprawić, żeby leżący lew wyglądał ciekawie? W przypadku tej karty zdecydowałem się na animację otoczenia i dodałem w tle pulsujące światło pochodni, królewską falującą grzywę oraz unoszące się z ziemi cząsteczki pyłu i źdźbła trawy dla efektu końcowego.
W przypadku złotych kart zawsze staramy się przedstawić jakąś historię. Może to być prosta wizualizacja, przybliżająca nieco ilustrację karty do jej działania. Czasem zdarza nam się tchnąć życie w oryginalną grafikę, tworząc opowieść o tym, co mogłoby się dziać później, gdyby obraz ożył.
„Działo Spaczenia” to doskonały przykład zgrania animacji z działaniem karty. Animacja jest identyczna jak ruchomy model „Działa Spaczenia” w World of Warcraft. Spójność Hearthstone z World of Warcraft wzmacnia wrażenie autentyczności kart.
Ogólnie rzecz biorąc, zachowanie spójności ze światem Warcrafta jest ważne podczas tworzenia złotych kart, jednak czasem musimy wprowadzać pewne zmiany, żeby osiągnąć zadowalający efekt. Na przykład, kiedy w World of Warcraft gracze napotykają Gahz’rillę, zionie błękitnym lodem. Sęk w tym, że kolor niebieski źle się prezentował na tle nieba i ciepłej kolorystyki ilustracji. Postanowiłem więc zastąpić mroźny, niebieski oddech ognistym wyziewem z paszczy, a pozostałe warstwy wykorzystać, aby otoczyć Gahz’rillę imponującą burzą piaskową.
Czasami podczas tworzenia efektów wizualnych kart po prostu dobrze się bawimy. Dobrym tego przykładem jest „Szatkownik Szmondaka”. Reżyser gry Eric Dodds i dyrektor ds. produkcji Jason Chayes bardzo chcieli, żeby „Szatkownik Szmondaka” strzelał laserami z oczu. Odjazd na całego. W końcu kto by nie chciał mieć machiny strzelającej laserami z oczu?
Tworzenie złotych wersji kart, które przyzywają żetonowych stronników, sprawiało nam wyjątkową frajdę. Ponieważ „Hukoboty” – stronnicy przyzywani przez „Doktora Huka” – zawsze pojawiają się po jego lewej i prawej stronie, chcieliśmy jakoś połączyć wizualnie te karty. Dodaliśmy więc do złotej wersji „Doktora Huka” oraz jego „Hukobotów” ten sam efekt oświetlenia.
Psiakość, znowu klapa!
Podczas tworzenia złotych kart do dodatku Gobliny vs Gnomy nie wszystko wychodziło po naszej myśli. Podczas projektowania specjalnych efektów musieliśmy brać pod uwagę potencjalne konflikty z mechaniką gry. Choć karty łotra dobrze wyglądałyby w oparach, mgłach i cieniach, zbyt gęsty animowany dym łatwo byłoby pomylić z „Ukryciem”. To samo dotyczy kart z „Szałem”. Kolor czerwony naturalnie kojarzy się ze wściekłością, jednak złota karta z „Szałem” zawierająca zbyt dużo czerwieni mogłaby mylnie sugerować działanie „Szału”, kiedy nie jest aktywny!
Czasami podczas tworzenia efektów za bardzo nas ponosiła fantazja. Podczas tworzenia niektórych złotych kart ostro przesadziliśmy i zamiast ciekawych efektów wyszło „efekciarstwo”, jak to zwykliśmy nazywać w biurze. Na przykład oberwało mi się za zbytnie zamiłowanie do liści w przypadku złotych kart łotra z zestawu klasycznego.
Niektóre efekty w teorii są ciekawe, ale w praktyce nie wychodzą już tak dobrze. W przypadku karty „Szlachetne poświęcenie” pierwotnie animacja zawierała obrońcę, który wyskakiwał zza lewej krawędzi portretu bronionego stronnika na prawo. Miało to wyglądać, jakby obrońca przyjmował na siebie atak. Niestety, w ten sposób obrońca opuszczał ilustrację, pozostawiając pustą ramkę. Wywoływało to dziwny skutek, jeśli udawało mu się przetrwać.
Niektóre animacje wydają się w porządku na papierze, ale w praktyce wychodzą zbyt szybkie lub zanadto odciągają uwagę. Na przykład kiedyś animacje „Boksera cienia” i „Goblińskiego fryzuromatu” odtwarzały się mniej więcej 5 razy szybciej niż obecnie!
Wspaniałe maszyny
Mechy z dodatku Gobliny vs Gnomy otworzyły przed nami cały wachlarz możliwości animowania kół zębatych, ostrzy i innych ruchomych części. Tworzenie złotych kart w Hearthstone wiele nas nauczyło i cały czas usprawniamy techniki animacji oraz efektów.
Praca nad złotymi kartami nie byłaby możliwa bez niesamowitych ilustracji stworzonych przez utalentowanych grafików, których prace można zobaczyć w Hearthstone. Mam nadzieję, że podobała się wam opowieść o procesie tworzenia złotych kart i metodologii ich projektowania. Liczę po cichu, że kolekcjonowanie ich sprawia wam tak samo wielką radość, jak nam tworzenie!
Poprzednie pogawędki przy palenisku:
W tworzeniu, konceptualizacji i integracji złotych kart brała udział grupa utalentowanych twórców z zespołu Hearthstone – Becca Abel, Kyle Harrison i Jon Briggs. Dziś podczas pogawędki przy palenisku porozmawiamy z Jonem Briggsem o tym, jak powstają te dzieła sztuki.
Ha, witajcie... Nazywam się Jon Briggs i pracuję nad Hearthstone od 2011 r. Na początku byłem zastępcą kierownika projektu w dziale technicznej kontroli jakości – pierwszym w całym zespole, a potem zająłem się wykonywaniem wstępnych prototypów i procesem tworzenia złotych kart w grze. Byłem odpowiedzialny za animacje lwiej części złotych kart w dodatku Gobliny vs Gnomy.
Jak powstawało wszystko, co się świeci
Tworzenie złotych kart przebiegało dwuetapowo. Najpierw tworzyłem maski do grafiki w programie Adobe Photoshop, a potem dodawałem inne efekty wizualne. Używam masek, aby określić, gdzie pojawią się określone efekty na złotej karcie.
To maska dla karty „Załogowy szatkownik”. Kolorem niebieskim oznaczyłem obszar, na którym miała się pojawić animacja wirującego ostrza, szarym zakres ruchu mechanicznego ramienia, czerwonym zasięg wystrzeliwujących z ostrza fragmentów, a zielonym miejsce na dym i zakłócenia ostrości obrazu.
Każda złota karta może mieć maksymalnie cztery warstwy. Oznacza to, że dla każdej karty mogę opracować i nałożyć najwyżej cztery efekty. Trzeba więc wymyślić, jak maksymalnie wykorzystać każdą z warstw, żeby stworzyć spójną wizualizację danej karty. W przypadku karty „Załogowy szatkownik” kłęby dymu z rury wydechowej wzmocniły efekty płonących oczu i paszczy machiny.
UWAGA NA RUCHOME CZĘŚCI
Podczas pracy nad złoconymi animacjami kart muszę przerysowywać różne elementy oryginalnej grafiki i oddzielnie je animować. Technika częściowego animowania grafiki znacznie się poprawiła od czasu premiery gry Hearthstone. Kiedy tworzymy animacje dla takich kart jak „Gobliński fryzuromat”, musimy zadbać, by wyglądały efektownie i zabawnie oraz działały we wszystkich wersjach dla obsługiwanych urządzeń. Musimy być pewni, że gra będzie działać płynnie nawet przy planszy pełnej złotych stronników, całej ręce złotych kart i dwóch złotych portretach bohaterów wraz ze złotymi przyciskami mocy specjalnych.
Istna kopalnia skarbów!
W dodatku Gobliny vs Gnomy wprowadziliśmy ponad 120 kart – i to nie licząc „przyzywanych” stronników takich jak „Hukoboty”. Dla każdej karty i żetonu stronnika musieliśmy stworzyć złote wersje. Stworzenie złotych kart do dodatku Gobliny vs Gnomy zajęło ponad dwa miesiące. Średnio tworzyliśmy 3-4 karty dziennie. Czasochłonność pracy nad poszczególnymi kartami zależała oczywiście od tego, czy zamierzałem stworzyć dla niej jakąś animację.
Każdego wieczoru, przed wyjściem z pracy, zwykłem wybierać 3-4 karty do zrobienia nazajutrz. W przypadku niektórych kart nie byłem pewien, co zrobić, żeby efekt końcowy był odpowiednio niezwykły, więc odkładałem je na później. Tak na marginesie, zaszczyt „ostatniej opracowanej złotej karty” z dodatku Gobliny vs Gnomy przypadł w udziale „Szamanowi Kafardunów”. O dziwo, efekt był naprawdę niesamowity! Otaczająca go burza wraz z parującym ciałem i wodą gromadzącą się u jego stóp – wszystko to składa się na naprawdę wyjątkową animację.
Które karty otrzymują najbogatsze efekty?
Niełatwo było podjąć decyzję, które karty z dodatku Gobliny vs Gnomy wzbogacić animacjami. Najbardziej zależało nam, by zabieg ten uwydatniał oryginalną grafikę, a nie stawał się gwoździem programu. W realizacji tego celu pomagają niewielkie animacje, takie jak wirująca turbina „Fruwającej maszyny”, piła tarczowa „Żelaznego molocha” albo kiwająca się mikstura leczenia „Antycznego medibota”.
Jednym z największych wyzwań podczas tworzenia złotych kart w Hearthstone jest wymyślenie, jak sprawić, żeby statyczna część grafiki naprawdę dobrze wyglądała. Jeśli nie da się stworzyć błyszczącego efektu albo ożywić jakiegoś elementu, trzeba zrobić coś ciekawego z tłem.
„Król bestii” to świetny przykład. Ilustracja przedstawia spokojnego lwa w pozycji leżącej. Jak sprawić, żeby leżący lew wyglądał ciekawie? W przypadku tej karty zdecydowałem się na animację otoczenia i dodałem w tle pulsujące światło pochodni, królewską falującą grzywę oraz unoszące się z ziemi cząsteczki pyłu i źdźbła trawy dla efektu końcowego.
W przypadku złotych kart zawsze staramy się przedstawić jakąś historię. Może to być prosta wizualizacja, przybliżająca nieco ilustrację karty do jej działania. Czasem zdarza nam się tchnąć życie w oryginalną grafikę, tworząc opowieść o tym, co mogłoby się dziać później, gdyby obraz ożył.
„Działo Spaczenia” to doskonały przykład zgrania animacji z działaniem karty. Animacja jest identyczna jak ruchomy model „Działa Spaczenia” w World of Warcraft. Spójność Hearthstone z World of Warcraft wzmacnia wrażenie autentyczności kart.
Ogólnie rzecz biorąc, zachowanie spójności ze światem Warcrafta jest ważne podczas tworzenia złotych kart, jednak czasem musimy wprowadzać pewne zmiany, żeby osiągnąć zadowalający efekt. Na przykład, kiedy w World of Warcraft gracze napotykają Gahz’rillę, zionie błękitnym lodem. Sęk w tym, że kolor niebieski źle się prezentował na tle nieba i ciepłej kolorystyki ilustracji. Postanowiłem więc zastąpić mroźny, niebieski oddech ognistym wyziewem z paszczy, a pozostałe warstwy wykorzystać, aby otoczyć Gahz’rillę imponującą burzą piaskową.
Czasami podczas tworzenia efektów wizualnych kart po prostu dobrze się bawimy. Dobrym tego przykładem jest „Szatkownik Szmondaka”. Reżyser gry Eric Dodds i dyrektor ds. produkcji Jason Chayes bardzo chcieli, żeby „Szatkownik Szmondaka” strzelał laserami z oczu. Odjazd na całego. W końcu kto by nie chciał mieć machiny strzelającej laserami z oczu?
Tworzenie złotych wersji kart, które przyzywają żetonowych stronników, sprawiało nam wyjątkową frajdę. Ponieważ „Hukoboty” – stronnicy przyzywani przez „Doktora Huka” – zawsze pojawiają się po jego lewej i prawej stronie, chcieliśmy jakoś połączyć wizualnie te karty. Dodaliśmy więc do złotej wersji „Doktora Huka” oraz jego „Hukobotów” ten sam efekt oświetlenia.
Psiakość, znowu klapa!
Podczas tworzenia złotych kart do dodatku Gobliny vs Gnomy nie wszystko wychodziło po naszej myśli. Podczas projektowania specjalnych efektów musieliśmy brać pod uwagę potencjalne konflikty z mechaniką gry. Choć karty łotra dobrze wyglądałyby w oparach, mgłach i cieniach, zbyt gęsty animowany dym łatwo byłoby pomylić z „Ukryciem”. To samo dotyczy kart z „Szałem”. Kolor czerwony naturalnie kojarzy się ze wściekłością, jednak złota karta z „Szałem” zawierająca zbyt dużo czerwieni mogłaby mylnie sugerować działanie „Szału”, kiedy nie jest aktywny!
Czasami podczas tworzenia efektów za bardzo nas ponosiła fantazja. Podczas tworzenia niektórych złotych kart ostro przesadziliśmy i zamiast ciekawych efektów wyszło „efekciarstwo”, jak to zwykliśmy nazywać w biurze. Na przykład oberwało mi się za zbytnie zamiłowanie do liści w przypadku złotych kart łotra z zestawu klasycznego.
Niektóre efekty w teorii są ciekawe, ale w praktyce nie wychodzą już tak dobrze. W przypadku karty „Szlachetne poświęcenie” pierwotnie animacja zawierała obrońcę, który wyskakiwał zza lewej krawędzi portretu bronionego stronnika na prawo. Miało to wyglądać, jakby obrońca przyjmował na siebie atak. Niestety, w ten sposób obrońca opuszczał ilustrację, pozostawiając pustą ramkę. Wywoływało to dziwny skutek, jeśli udawało mu się przetrwać.
Niektóre animacje wydają się w porządku na papierze, ale w praktyce wychodzą zbyt szybkie lub zanadto odciągają uwagę. Na przykład kiedyś animacje „Boksera cienia” i „Goblińskiego fryzuromatu” odtwarzały się mniej więcej 5 razy szybciej niż obecnie!
Wspaniałe maszyny
Mechy z dodatku Gobliny vs Gnomy otworzyły przed nami cały wachlarz możliwości animowania kół zębatych, ostrzy i innych ruchomych części. Tworzenie złotych kart w Hearthstone wiele nas nauczyło i cały czas usprawniamy techniki animacji oraz efektów.
Praca nad złotymi kartami nie byłaby możliwa bez niesamowitych ilustracji stworzonych przez utalentowanych grafików, których prace można zobaczyć w Hearthstone. Mam nadzieję, że podobała się wam opowieść o procesie tworzenia złotych kart i metodologii ich projektowania. Liczę po cichu, że kolekcjonowanie ich sprawia wam tak samo wielką radość, jak nam tworzenie!
Poprzednie pogawędki przy palenisku:
Pogawędka przy palenisku – Radzicie sobie lepiej, niż przypuszczacie!
Temahemm, | Komentarze : 5Cytat z: Zeriyah (źródło)
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wypadacie na tle znajomych, gdy idzie o wyniki w pojedynkach rankingowych? Nawet jeśli nie osiągnęliście jeszcze rangi Legendy, nie oznacza to wcale, że gra idzie wam kiepsko. Wręcz przeciwnie! Tylko bardzo mały odsetek graczy w Hearthstone zdołało wdrapać się na ten poziom. W tym artykule przedstawimy wam, jak statystycznie kształtuje się ranking Hearthstone.
Tryb rankingowy w Hearthstone to wspaniały sposób na wypróbowanie swoich umiejętności w budowaniu talii i skonfrontowanie ich z prawdziwymi przeciwnikami. Gracze, którym w danym sezonie uda się osiągnąć rangę 20 lub wyższą, otrzymują do kolekcji nowy, kapitalny rewers kart. Ci zaś, którzy pragną naprawdę popisać się swoimi niezwykłymi umiejętnościami, mogą zawalczyć o godną pozazdroszczenia rangę Legendy i przypisany doń specjalny rewers.
Natrafiliśmy ostatnio na komentarze pewnej zaniepokojonej grupy graczy, którzy uważają, że nie radzą sobie najlepiej w trybie rankingowym w porównaniu do znajomych lub są rozczarowani faktem, iż nie nie udało się im jeszcze osiągnąć rangi Legendy. Chcemy wam dzisiaj uświadomić, że radzicie sobie dużo lepiej, niż przypuszczacie! Być może zdziwi was ta informacja, ale większość graczy w Hearthstone plasuje się pomiędzy rangą 25 a 15. Wielu graczy pragnie w każdym sezonie zdobyć powiązany z nim, niepowtarzalny rewers kart, który jest nagrodą za zdobycie rangi 20. Wiedzcie jednak, że nawet awans tak pozornie nieznaczny, jak przejście z rangi 20 do 15, stanowi naprawdę imponujący wyczyn!
25% najlepszych graczy w Hearthstone zajmuje pozycje między rangą 15 a rangą Legendy. Wspinaczka po kolejnych szczeblach rankingu wymaga pewnej dozy zdolności i poświęcenia, a ci właśnie gracze nieustannie starają się doskonalić swoje umiejętności, poszerzać wachlarz zagrań oraz poznawać tajniki zwalczania poszczególnych typów talii. Między rangą 1 a 15 gracze wiele się uczą, popełniają masę błędów i nieustannie eksperymentują – ale przede wszystkim wciąż się rozwijają.
7,5% najlepszych graczy w Hearthstone posiada rangi od 10 do Legendy. Konkurencja staje się tym bardziej zajadła, im bliżej zawodnikom do rangi 5 – wówczas coraz rzadziej zdarzają się również zwycięskie serie pojedynków. Na tym poziomie gracze dopracowują swoje talie i przewidują zagrania przeciwnika, gotowi odpowiedzieć na ich ataki własną, zabójczą mieszanką zaklęć i stronników!
2% najlepszych graczy w Hearthstone posiada rangi od 5 do Legendy. Tutaj gra staje się naprawdę interesująca! Zwycięskie serie kończą się wraz z osiągnięciem rangi 5, więc każda wygrana staje się niezmiernie istotna. Aby osiągnąć rangę Legendy, musicie być niezwykle wytrwali i doprowadzić do stanu, w którym wasze zwycięstwa będą liczniejsze niż porażki.
Rangę Legendy udało się wywalczyć 0,5% najlepszych graczy w Hearthstone. Sami więc widzicie, że grupa ta stanowi bardzo mały odsetek zawodników, zwłaszcza gdy będziemy pamiętać, że w naszych karcianych zmaganiach uczestniczą już miliony osób z całego świata!
Niezależnie od tego, czy staliście się już Legendą, czy usiłujecie zrzucić piórka Wściekłego Kurczaka, pamiętajcie, że gracze w Hearthstone są przede wszystkim pasjonatami gry, niezwykle kreatywnymi twórcami nowych talii, a co najważniejsze – stanowią część nieustannie rosnącej i rozwijającej się społeczności! Jeśli kiedykolwiek uznacie, że wasza pozycja w rankingu to najważniejszy aspekt Hearthstone i jedyny wyznacznik dobrej zabawy, nie martwcie się – radzicie sobie dużo lepiej, niż przypuszczacie!
Poprzednie pogawędki przy palenisku:
Pogawędka przy palenisku – Mike Donais o tworzeniu talii w Hearthstone
Temahemm, | Komentarze : 0
HotSCenter.pl: Wygraj klucze do bety w loterii DreamHack
Stworzenie talii może być bardzo stresującym zadaniem, zwłaszcza jeśli wpatrując się w swoją kolekcję nie macie pojęcia, co z nią dalej zrobić. Nazywam się Mike Donais i jestem starszym projektantem Hearthstone. Mam dziś dla was garść wskazówek. Oprócz dwudziestoletniego doświadczenia jako gracz w karcianki mogę się również pochwalić pracą nad grami Magic: the Gathering oraz World of Warcraft Trading Card Game. Ale do rzeczy!
W tej części znajdziecie kilka przydatnych wskazówek, które pomogą wam stworzyć solidną talię.
1. Wybierzcie motyw przewodni
Rodzajów talii jest bez liku – dobrze więc wiedzieć, jaką chcecie grać, zanim zasiądziecie nad swoją kolekcją kart. Jeśli odpowiada wam szybki, agresywny styl gry nastawiony na próbę błyskawicznego rozłożenia przeciwnika na łopatki, wybierajcie skutecznych, zadających dotkliwe obrażenia stronników. Koniecznie włączcie do talii stronników z Szarżą (jak choćby Wilczy jeździec) oraz zaklęcia bezpośrednio zadające obrażenia przeciwnikowi (np. Kula ognia).
Jeżeli preferujecie nieco ostrożniejszy styl gry, który cechuje nieco wolniejsze tempo i większa kontrola sytuacji na planszy, wybierajcie stronników posiadających zdolność leczenia oraz dysponujących Prowokacją. Stronnicy z Prowokacją zmuszają przeciwnika do zaatakowania ich, zanim będzie można dobrać się wam do skóry, zaś leczący stronnicy pozwalają podreperować nadwątlone zdrowie – wasze bądź waszych stronników. Dobrymi przykładami są tu Tarczowy z Sen'jinu i Widzący z Kręgu Ziemi.
Niektóre spośród motywów przewodnich są nieco bardziej złożone – np. budowanie talii wokół określonych kart, takich jak Licytator z Gadżetonu, Alarmobot, Malygos lub rozliczni piraci (opis talii w j. angielskim). W takich przypadkach bez wątpienia włączycie do talii kilka ciekawych kart, które w zabawny i efektowny sposób wpiszą się w wybrany przez was motyw, ale nie zapomnijcie również o mocnych, przydatnych kartach, które w międzyczasie utrzymają was przy życiu – np. Pocisk lodu, Cios w plecy lub Błyskawica.
2. Miejcie w swojej talii 5-10 kart do wykorzystania we wczesnej fazie rozgrywki
Jeśli wcześnie zostaniecie w tyle, macie małe szanse na odegranie się i odrobienie strat. Posiadanie 5-10 kart, których koszt wynosi 1-2 kryształy many, i które można zagrać w pierwszej lub drugiej turze pomoże uniknąć katastrofy. Karty tego typu to zazwyczaj stronnicy lub zaklęcia, które są w stanie wyeliminować pierwszych stronników zagranych przez przeciwnika. Do tej grupy zaliczają się m.in. Nożownik, Giermek Argentu oraz Zbieracz łupów.
3. Miejcie w swojej talii 5-10 kart do wykorzystania w późnej fazie rozgrywki
Większość talii skorzysta, jeśli znajdzie się w nich kilka niezawodnych, bardziej kosztownych kart do wykorzystania na późniejszym etapie rozgrywki. Ma to sens nawet w przypadku talii nastawionych na błyskawiczną ofensywę – np. bardzo agresywny Dowódca Argentu, zaś w taliach nastawionych na kontrolę sytuacji na planszy może się przydać Słońcowierca.
Dobieranie kart również może się okazać niezwykle przydatne w późnej fazie rozgrywki, ale nie zapominajcie, że stronnik, którego zabicie wymaga wykorzystania dwóch kart, jest lepszy niż dobranie dwóch kart. Powód jest prozaiczny: jeśli wasz przeciwnik nie dysponuje kartami, które mogłyby zabić takiego stronnika, zyskujecie ogromną przewagę. Można też połączyć te rozwiązania – idealnym przykładem jest tu Lazurowy smokowiec.
4. Zagrywajcie przede wszystkim stronników
Jeśli zagrywacie stronnika, z którym wasz przeciwnik może sobie poradzić, to idziecie łeb w łeb. Ale jeżeli zagrywacie stronnika, a wasz przeciwnik nie jest w stanie się go pozbyć z planszy, to właśnie zyskaliście przewagę. Możecie wówczas zacząć dokonywać korzystnych dla was wymian lub bezpośrednio dobrać się do skóry przeciwnikowi. Dlatego też stronnicy są cenniejsi niż zabijające ich zaklęcia.
Kiedy stawiacie pierwsze kroki w tworzeniu talii, postarajcie się włączyć do niej co najmniej 20 stronników. Później możecie robić odstępstwa od tej zasady przy tworzeniu talii nastawionych na wykorzystanie zaklęć.
5. Ulepszajcie swoje talie w miarę poczynionych postępów
Pamiętajcie: nauka to proces długotrwały. Będziecie na przemian wygrywać i przegrywać. Nie wprowadzajcie zmian do talii po rozegraniu zaledwie jednej partii! Stoczcie kilka pojedynków i przyjrzyjcie się uważnie, które karty dobrze się spisują. Później możecie wrócić do swojej kolekcji i – wykorzystując zdobytą wiedzę – wymienić karty, które okazały się mało skuteczne.
Przykładowo: jeśli przegraliście w starciu ze sporą liczbą przeciwników używających dynamicznych talii, dodajcie do swojej więcej stronników z Prowokacją lub kart, które kosztują 1-2 kryształy many. Upewnijcie się, że nie macie w talii zbyt wielu kosztownych kart.
Jeśli zaś karty skończyły się wam, zanim zdołaliście pokonać przeciwnika, włączcie do talii kilku kosztownych stronników przydatnych w później fazie gry.
Cierpliwości! Jeśli przegracie raz z daną klasą lub konkretnym typem talii, nie musi to wcale oznaczać, że konieczna jest natychmiastowa wymiana kart w waszej talii.
1. Zaczynajcie od mało kosztownych stronników
Jeśli w ciągu pierwszych trzech tur nie zagracie żadnej karty, to najprawdopodobniej zostaniecie bardzo daleko w tyle. Upewnijcie się więc, że wasza ręka startowa zawiera co najmniej jedną kartę, której koszt wynosi 2 kryształy many – nawet jeśli będzie to oznaczało odrzucenie na początku pojedynku solidnej karty kosztującej 4 kryształy.
2. Wykorzystujcie manę
Najpierw zastanówcie się nad ruchem, który wykorzystywałby cały wasz zapas many, a dopiero potem bierzcie pod uwagę posunięcia alternatywne. Wystawienie silnych, groźnych stronników na początku pojedynku to zazwyczaj najlepsza strategia, ponieważ wówczas to wasz przeciwnik musi się bronić. A jeśli nie będzie dysponować kartami koniecznymi do pozbycia się waszych stronników, zyskacie dużą przewagę!
Kiedy już nabierzecie nieco doświadczenia, zacznijcie się z wyprzedzeniem zastanawiać nad tym, jak wykorzystacie manę w kolejnej turze.
3. Dobrze się zastanówcie, zanim wykonacie ruch
Zanim wykonacie ruch, zatrzymajcie się na chwilę i przyjrzyjcie dobrze wszystkim kartom, które macie na ręku oraz upewnijcie się, że nie ma skuteczniejszego sposobu na poradzenie sobie z sytuacją na planszy.
4. Jeśli na planszy nie ma kart, to wiedzcie, że dobrze się dzieje
Poświęcenie własnego stronnika, by zabić wrogiego stronnika dysponującego podobną siłą to zazwyczaj świetny pomysł. Jeśli zarówno wy, jak i wasz przeciwnik posiadacie np. stronników 3/3, to zdecydowanie należy zaatakować. Unikniecie w ten sposób nieprzyjemnych niespodzianek, gdyby miało się okazać, że dzięki celnie wymierzonemu zaklęciu wzmacniającemu statystyki wrogiego stronnika wzrosły nagle z 3/3 do 4/4.
Jest to ważne również z innego powodu: jeżeli przeciwnik zagra zaklęcie, które rani wszystkich twoich stronników, nie poniesiecie zbyt dotkliwych strat.
5. Nie zagrywajcie zbyt wielu stronników
Każda z klas ma w zanadrzu jakiś sposób na „wymiecenie” planszy, jeśli zagościło na niej zbyt wielu wrogich stronników. Pamiętajcie o tym, kiedy będziecie chcieli zagrać ich więcej niż dwóch.
6. Dobieranie kart sprawdza się lepiej na późniejszych etapach rozgrywki
Jeśli stoicie przed wyborem: zagrać stronnika czy dobrać kartę, prawie zawsze lepszym pomysłem będzie zagranie stronnika w pierwszej kolejności. Zagrywanie stronników zmusza przeciwnika do obrony, natomiast dobieranie kart nie ma bezpośredniego, pozytywnego wpływu na waszą sytuację na planszy. Kiedy skończą się wam stronnicy, możecie wykorzystać możliwość dobrania kolejnych kart, żeby zdobyć świeże mięso armatnie.
Powyższa zasada ma również zastosowanie do stronników takich jak Zbieracz łupów. Jeśli w drugiej turze posiadacie Zbieracza łupów i Baśniowego smoka, zagrajcie najpierw tę drugą kartę, ponieważ nie potrzebujecie jeszcze dobierać nowych. Posiadanie na planszy niebezpiecznego stronnika jest zaś kwestią priorytetową.
7. Moce specjalne bohaterów
Jeśli jesteście w stanie zabić wrogiego stronnika, używając mocy specjalnej waszego bohatera, to zyskujecie sporą przewagę, ponieważ nie musieliście do tego celu „zużyć” karty. Jednak zazwyczaj zagranie stwora z ręki daje bardziej wymierne korzyści na planszy niż wykorzystanie mocy specjalnej. Na wczesnym etapie rozgrywki skupcie się na zagrywaniu stronników, tak aby przejąć kontrolę nad sytuacją na planszy. W późnej fazie rozgrywki będziecie dysponować większą liczbą kryształów many, dzięki czemu będziecie mogli częściej wykorzystywać swoją moc specjalną.
8. Dobrze się bawcie!
Nawet najbardziej doświadczeni gracze nie zwyciężają we wszystkich karcianych pojedynkach.
Odprężcie się, eksperymentujcie, zmieniajcie raz na jakiś czas talie, uczcie się nowych sztuczek, a przede wszystkim – dobrze się bawcie!
Ten artykuł powstał pierwotnie na potrzeby serwisu Kotaku i został zamieszczony na jego łamach.
Cytat z: Mike Donais (źródło)
Stworzenie talii może być bardzo stresującym zadaniem, zwłaszcza jeśli wpatrując się w swoją kolekcję nie macie pojęcia, co z nią dalej zrobić. Nazywam się Mike Donais i jestem starszym projektantem Hearthstone. Mam dziś dla was garść wskazówek. Oprócz dwudziestoletniego doświadczenia jako gracz w karcianki mogę się również pochwalić pracą nad grami Magic: the Gathering oraz World of Warcraft Trading Card Game. Ale do rzeczy!
Jak stworzyć mocną talię
W tej części znajdziecie kilka przydatnych wskazówek, które pomogą wam stworzyć solidną talię.
1. Wybierzcie motyw przewodni
Rodzajów talii jest bez liku – dobrze więc wiedzieć, jaką chcecie grać, zanim zasiądziecie nad swoją kolekcją kart. Jeśli odpowiada wam szybki, agresywny styl gry nastawiony na próbę błyskawicznego rozłożenia przeciwnika na łopatki, wybierajcie skutecznych, zadających dotkliwe obrażenia stronników. Koniecznie włączcie do talii stronników z Szarżą (jak choćby Wilczy jeździec) oraz zaklęcia bezpośrednio zadające obrażenia przeciwnikowi (np. Kula ognia).
Jeżeli preferujecie nieco ostrożniejszy styl gry, który cechuje nieco wolniejsze tempo i większa kontrola sytuacji na planszy, wybierajcie stronników posiadających zdolność leczenia oraz dysponujących Prowokacją. Stronnicy z Prowokacją zmuszają przeciwnika do zaatakowania ich, zanim będzie można dobrać się wam do skóry, zaś leczący stronnicy pozwalają podreperować nadwątlone zdrowie – wasze bądź waszych stronników. Dobrymi przykładami są tu Tarczowy z Sen'jinu i Widzący z Kręgu Ziemi.
Niektóre spośród motywów przewodnich są nieco bardziej złożone – np. budowanie talii wokół określonych kart, takich jak Licytator z Gadżetonu, Alarmobot, Malygos lub rozliczni piraci (opis talii w j. angielskim). W takich przypadkach bez wątpienia włączycie do talii kilka ciekawych kart, które w zabawny i efektowny sposób wpiszą się w wybrany przez was motyw, ale nie zapomnijcie również o mocnych, przydatnych kartach, które w międzyczasie utrzymają was przy życiu – np. Pocisk lodu, Cios w plecy lub Błyskawica.
2. Miejcie w swojej talii 5-10 kart do wykorzystania we wczesnej fazie rozgrywki
Jeśli wcześnie zostaniecie w tyle, macie małe szanse na odegranie się i odrobienie strat. Posiadanie 5-10 kart, których koszt wynosi 1-2 kryształy many, i które można zagrać w pierwszej lub drugiej turze pomoże uniknąć katastrofy. Karty tego typu to zazwyczaj stronnicy lub zaklęcia, które są w stanie wyeliminować pierwszych stronników zagranych przez przeciwnika. Do tej grupy zaliczają się m.in. Nożownik, Giermek Argentu oraz Zbieracz łupów.
3. Miejcie w swojej talii 5-10 kart do wykorzystania w późnej fazie rozgrywki
Większość talii skorzysta, jeśli znajdzie się w nich kilka niezawodnych, bardziej kosztownych kart do wykorzystania na późniejszym etapie rozgrywki. Ma to sens nawet w przypadku talii nastawionych na błyskawiczną ofensywę – np. bardzo agresywny Dowódca Argentu, zaś w taliach nastawionych na kontrolę sytuacji na planszy może się przydać Słońcowierca.
Dobieranie kart również może się okazać niezwykle przydatne w późnej fazie rozgrywki, ale nie zapominajcie, że stronnik, którego zabicie wymaga wykorzystania dwóch kart, jest lepszy niż dobranie dwóch kart. Powód jest prozaiczny: jeśli wasz przeciwnik nie dysponuje kartami, które mogłyby zabić takiego stronnika, zyskujecie ogromną przewagę. Można też połączyć te rozwiązania – idealnym przykładem jest tu Lazurowy smokowiec.
4. Zagrywajcie przede wszystkim stronników
Jeśli zagrywacie stronnika, z którym wasz przeciwnik może sobie poradzić, to idziecie łeb w łeb. Ale jeżeli zagrywacie stronnika, a wasz przeciwnik nie jest w stanie się go pozbyć z planszy, to właśnie zyskaliście przewagę. Możecie wówczas zacząć dokonywać korzystnych dla was wymian lub bezpośrednio dobrać się do skóry przeciwnikowi. Dlatego też stronnicy są cenniejsi niż zabijające ich zaklęcia.
Kiedy stawiacie pierwsze kroki w tworzeniu talii, postarajcie się włączyć do niej co najmniej 20 stronników. Później możecie robić odstępstwa od tej zasady przy tworzeniu talii nastawionych na wykorzystanie zaklęć.
5. Ulepszajcie swoje talie w miarę poczynionych postępów
Pamiętajcie: nauka to proces długotrwały. Będziecie na przemian wygrywać i przegrywać. Nie wprowadzajcie zmian do talii po rozegraniu zaledwie jednej partii! Stoczcie kilka pojedynków i przyjrzyjcie się uważnie, które karty dobrze się spisują. Później możecie wrócić do swojej kolekcji i – wykorzystując zdobytą wiedzę – wymienić karty, które okazały się mało skuteczne.
Przykładowo: jeśli przegraliście w starciu ze sporą liczbą przeciwników używających dynamicznych talii, dodajcie do swojej więcej stronników z Prowokacją lub kart, które kosztują 1-2 kryształy many. Upewnijcie się, że nie macie w talii zbyt wielu kosztownych kart.
Jeśli zaś karty skończyły się wam, zanim zdołaliście pokonać przeciwnika, włączcie do talii kilku kosztownych stronników przydatnych w później fazie gry.
Cierpliwości! Jeśli przegracie raz z daną klasą lub konkretnym typem talii, nie musi to wcale oznaczać, że konieczna jest natychmiastowa wymiana kart w waszej talii.
Gra nową talią
1. Zaczynajcie od mało kosztownych stronników
Jeśli w ciągu pierwszych trzech tur nie zagracie żadnej karty, to najprawdopodobniej zostaniecie bardzo daleko w tyle. Upewnijcie się więc, że wasza ręka startowa zawiera co najmniej jedną kartę, której koszt wynosi 2 kryształy many – nawet jeśli będzie to oznaczało odrzucenie na początku pojedynku solidnej karty kosztującej 4 kryształy.
2. Wykorzystujcie manę
Najpierw zastanówcie się nad ruchem, który wykorzystywałby cały wasz zapas many, a dopiero potem bierzcie pod uwagę posunięcia alternatywne. Wystawienie silnych, groźnych stronników na początku pojedynku to zazwyczaj najlepsza strategia, ponieważ wówczas to wasz przeciwnik musi się bronić. A jeśli nie będzie dysponować kartami koniecznymi do pozbycia się waszych stronników, zyskacie dużą przewagę!
Kiedy już nabierzecie nieco doświadczenia, zacznijcie się z wyprzedzeniem zastanawiać nad tym, jak wykorzystacie manę w kolejnej turze.
3. Dobrze się zastanówcie, zanim wykonacie ruch
Zanim wykonacie ruch, zatrzymajcie się na chwilę i przyjrzyjcie dobrze wszystkim kartom, które macie na ręku oraz upewnijcie się, że nie ma skuteczniejszego sposobu na poradzenie sobie z sytuacją na planszy.
4. Jeśli na planszy nie ma kart, to wiedzcie, że dobrze się dzieje
Poświęcenie własnego stronnika, by zabić wrogiego stronnika dysponującego podobną siłą to zazwyczaj świetny pomysł. Jeśli zarówno wy, jak i wasz przeciwnik posiadacie np. stronników 3/3, to zdecydowanie należy zaatakować. Unikniecie w ten sposób nieprzyjemnych niespodzianek, gdyby miało się okazać, że dzięki celnie wymierzonemu zaklęciu wzmacniającemu statystyki wrogiego stronnika wzrosły nagle z 3/3 do 4/4.
Jest to ważne również z innego powodu: jeżeli przeciwnik zagra zaklęcie, które rani wszystkich twoich stronników, nie poniesiecie zbyt dotkliwych strat.
5. Nie zagrywajcie zbyt wielu stronników
Każda z klas ma w zanadrzu jakiś sposób na „wymiecenie” planszy, jeśli zagościło na niej zbyt wielu wrogich stronników. Pamiętajcie o tym, kiedy będziecie chcieli zagrać ich więcej niż dwóch.
6. Dobieranie kart sprawdza się lepiej na późniejszych etapach rozgrywki
Jeśli stoicie przed wyborem: zagrać stronnika czy dobrać kartę, prawie zawsze lepszym pomysłem będzie zagranie stronnika w pierwszej kolejności. Zagrywanie stronników zmusza przeciwnika do obrony, natomiast dobieranie kart nie ma bezpośredniego, pozytywnego wpływu na waszą sytuację na planszy. Kiedy skończą się wam stronnicy, możecie wykorzystać możliwość dobrania kolejnych kart, żeby zdobyć świeże mięso armatnie.
Powyższa zasada ma również zastosowanie do stronników takich jak Zbieracz łupów. Jeśli w drugiej turze posiadacie Zbieracza łupów i Baśniowego smoka, zagrajcie najpierw tę drugą kartę, ponieważ nie potrzebujecie jeszcze dobierać nowych. Posiadanie na planszy niebezpiecznego stronnika jest zaś kwestią priorytetową.
7. Moce specjalne bohaterów
Jeśli jesteście w stanie zabić wrogiego stronnika, używając mocy specjalnej waszego bohatera, to zyskujecie sporą przewagę, ponieważ nie musieliście do tego celu „zużyć” karty. Jednak zazwyczaj zagranie stwora z ręki daje bardziej wymierne korzyści na planszy niż wykorzystanie mocy specjalnej. Na wczesnym etapie rozgrywki skupcie się na zagrywaniu stronników, tak aby przejąć kontrolę nad sytuacją na planszy. W późnej fazie rozgrywki będziecie dysponować większą liczbą kryształów many, dzięki czemu będziecie mogli częściej wykorzystywać swoją moc specjalną.
8. Dobrze się bawcie!
Nawet najbardziej doświadczeni gracze nie zwyciężają we wszystkich karcianych pojedynkach.
Odprężcie się, eksperymentujcie, zmieniajcie raz na jakiś czas talie, uczcie się nowych sztuczek, a przede wszystkim – dobrze się bawcie!
Ten artykuł powstał pierwotnie na potrzeby serwisu Kotaku i został zamieszczony na jego łamach.