WoWCenter.pl
wikass zabił Mythrax the Unraveler (Normal Uldir) po raz 2.     
kuturin zdobył 7th Legionnaire's Cuffs.     
Nikandra spełnił kryterium Loot 200,000 gold osiągnięcia Got My Mind On My Money.     
Tooly zdobył Fairweather Helm.     
Muattin zdobył osiągnięcie The Dirty Five.     
Yoozku zdobył Parrotfeather Cloak.     
Mlody89 zdobył Royal Apothecary Drape.     
Weakness zabił Dazar, The First King (Mythic King's Rest) po raz 6.     
liq spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Osiol spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Wuntu zabił Zek'voz, Herald of N'zoth (Heroic Uldir) po raz 1.     
Olsa zabił Vectis (Heroic Uldir) po raz 6.     
Sarenus spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
kajtasus zdobył osiągnięcie Come Sail Away.     
ossir spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
mcpablo spełnił kryterium Alliance players slain. osiągnięcia Frontline Slayer.     
Emmm zabił Taloc (Heroic Uldir) po raz 17.     
AsaGorth spełnił kryterium Big-Mouth Clam osiągnięcia The Oceanographer.     

Mists of Pandaria: Dziennik podróży Li Li - część VI

Serwis WoWCenter.pl nie jest obecnie utrzymywany.

Dziękujemy za wszystkie lata spędzone razem z nami
w Azeroth!

- Redakcja
Artykuł

Mists of Pandaria: Dziennik podróży Li Li - część VI

  Kumbol:
http://www.wowcenter.pl/Files/mop_logo_m.pngDodatek Mists of Pandaria już w tym miesiącu, powoli zaczyna więc ruszać machina podkręcająca atmosferę i przygotowująca graczy mentalnie, ale także i pod kątem fabularnym, do wkroczenia na nowe tereny Pandarenów. Oto przed wami dziennik podróży małej Li Li, która w swoich jedenastu wpisach opowie o Wędrującej Wyspie i przygodach na Pandarii.

Cytat z: Blizzard (źródło)
Wpis Szósty: Dolina Czterech Wichrów

Podczas tygodni, w ciągu których Wujek Chen i ja odkrywaliśmy Jadeitowy Las, zaczęłam czuć się jak obcy, nie mając żadnej prawdziwej więzi z Pandarią. Pewnie, moi przodkowie pochodzili z tych ziem, jednak to było generacje temu. Mimo że natrafiłam na kilku hozen (większych i bardziej szalonych niż te w domu), niemalże wszystko inne na kontynencie było znacznie odmienne od tego, co znałam.

Cóż, tak było, zanim odwiedziłam Dolinę Czterech Wichrów. Był to dom z dala od prawdziwego, tylko na znacznie większą skalę. Dolina - uważana za spichlerz Pandarii - była pokryta gigantycznymi traktami pól uprawnych, które sprawiały, że Rzędy na Wędrującej Wyspie wyglądały jak mały ogródek. Założę się, że jeden zbiór z upraw doliny mógłby wyżywić każdego pandarena w Wiosce Mandori - nawet grubasińskich jak Wujek Chen - przez całe życie.

Mogłabym wypełnić cały ten dziennik niesamowitymi rzeczami, które zobaczyłam w Dolinie, od ryczących Wodospadów Huangtze, do magicznych Sadzawek Czystości. Jednak to nie nowe rzeczy przyciągnęły moją uwagę, tylko rzeczy znajome, których nigdy nie spodziewałam się spotkać w miejscu tak bardzo oddalonym od domu.

Te odkrycia zaczęły się, gdy Wujek Chen i ja przemierzaliśmy dolinę w towarzystwie bohaterów z innych ziem Azerothu, podróżników takich jak my. Natrafienie na osoby nie pochodzące stąd nie było takim wielkim zaskoczeniem. Mój wujek powiedział mi, że skrzyżował drogi z kilkoma członkami Hordy i Przymierza kilka tygodni wcześniej (ja w tym czasie spałam). Wyszło na to, że obydwie frakcje wylądowały w Jadeitowym Lesie i sprawiały wszelkiego rodzaju kłopoty. Wciągnęli nawet niektórych lokalnych mieszkańców w konflikt między sobą, takich jak hozen i rasę rybo-ludzi nazywanych jinyu. Na szczęście, Wujek Chen i ja opuszczaliśmy już Las, gdy zaczynały dziać się te rzeczy.

Niedługo po tym, jak weszliśmy do doliny, spotkaliśmy koleżkę zwanego Mudmug, przyjacielskiego pandarena, który pędził swoje własne ale z błotnistej wody. Był całkiem dziwny, jednak polubiłam wielkoluda. Nagle ni stąd ni zowąd, powiedział nam o Browarze Stormstoutów będącym w okolicy. Wujek Chen i ja nie mogliśmy w to uwierzyć. Mieliśmy żyjących, oddychających kuzynów na Pandarii - oraz browar! Wieści te sprawiły, że Chen pierwszy raz od kilku tygodni poruszał się szybciej niż kilka kroków na godzinę.

Niestety Browar był w opłakanym stanie. Virmen (takie jak te na Wędrującej Wyspie) rozpleniły się w składach zboża i ryżu. Hozen przejęły części budynku i poszły na całość. Na domiar złego, Stormstout zarządzający gorzelnią, Wujek Gao, nie chciał nawet naszej pomocy! Cóż, Chen i ja nie zamierzaliśmy pozwolić, aby największe odkrycie w historii naszej rodziny przemieniło się w ruinę ze względu na jakiegoś zrzędliwego krewnego.

Ostatecznie, oczyściliśmy gorzelnię ze szkodników (coś, czego nie moglibyśmy dokonać bez pomocy naszych nowoprzybyłych z zewnętrznego świata towarzyszy). Kiedy miejsce było pod kontrolą, Gao otworzył się przede mną i Wujkiem. Przeważnie wielu innych Stormstoutów żyło i pracowało w browarze, jednak wybrali się oni wszyscy na zachód, aby walczyć z antycznym ludem insektów znanych jako mantydzi. Gao został pozostawiony w celu trzymania pieczy nad browarem. Domyślam się, że był pod ogromną presją, aby godnie reprezentować nasz ród, ponieważ jego wysiłki doprowadziły do pewnych niestabilnych trunków - typu tych, które ożywają i próbują cię zabić.

Gao nie wiedział, kiedy powrócą inni Stormstouci, jednak opowiedział nam o nich wszystko. Objaśnił również historię rodziny w dolinie, i jak daleko wstecz ona sięgała. Zaraz na zewnątrz browaru pokazał nam starą kapliczkę dedykowaną wdowie Mab Stormstout i jej synowi Liao. Słyszałam o tej dwójce od mojego tatka. Po tym jak mąż Mab zmarł w tragicznym wypadku przy prasie do winogron, zabrała ze sobą Liao i rozpoczęła nowe życie na Wędrującej Wyspie.

Poza rodziną Stormstout istniały jeszcze większe więzi pomiędzy doliną i moją ojczyzną. Gao twierdził, że Liu Lang - pomysłodawca Wędrującej Wyspy - urodził się i wychował w pobliżu browaru. Wyobraźcie to sobie! Jego miejsce urodzenia, w pobliżu wioski zwanej Stoneplow, było ulokowane na zachodnim krańcu doliny.

Każdego dnia dowiadywałam się nowych rzeczy o regionie i moich dalekich krewnych. Wszystko szło dobrze, zanim nie dotarły do nas nagle złe wieści...

Coś dużego działo się daleko na zachodzie, przy kolosalnym murze nazywanym Grzbietem Węża. Wiele, wiele lat temu, mogu - olbrzymi brutale, którzy rządzili Pandarią zanim moi przodkowie skopali im tyłki - zbudowali barierę, aby bronić się przed swoimi największymi wrogami, mantydami. Teraz, pandareni pilnowali Grzbietu Węża, jednak robako-stwory niedawno przedarły się przez obronę i rozpoczęły inwazję na najbliższą osadę: Stoneplow!

Wujek Chen i ja dołączyliśmy do wielkiej grupy pandarenów, którzy zebrali się w Stoneplow, aby odeprzeć najeźdźców. Sponiewieraliśmy mantydów, jednak miałam wrażenie, że był to tylko pierwszy z nadchodzących ataków. Miejscowi szeptali o jakiejś sile odpowiedzialnej za atak, mrocznej i tajemniczej mocy znanej jako Sha. Sama myśl o tym, że taka zła siła istnieje na Pandarii, wywołuje ciarki na plecach.

Sprawy uspokoiły się po ataku. Wujek Chen i Wujek Gao spędzali całe dnie w browarze, dyskutując o receptach i wypróbowując nowe ale. To było jak dla mnie w porządku. Chen tylko mnie spowalniał od momentu, kiedy dotarliśmy do Pandarii. Już nie mogłam się doczekać moich samodzielnych odkryć i znałam idealne miejsce do odwiedzenia: Puszcza Krasarang. To tam Liu Lang po raz pierwszy wypłynął z Pandarii na szczycie Shen-zin Su, morskiego żółwia, który ostatecznie urósł i stał się Wędrującą Wyspą!

Dowiedziałam się o Krasarang od jednego z farmerów w wiosce. Ostrzegał mnie, że miejsce to jest bardzo niebezpieczne, jednak to sprawiło tylko, że jeszcze bardziej chciałam się tam udać. Tak więc zebrałam trochę zapasów i zostawiłam notkę Wujkowi Chenowi, informując go gdzie się udałam. Miał swój nos tak głęboko wetknięty w sakwy chmielu, że stwierdziłam, iż zdążę wrócić, zanim zauważy, że mnie nie ma.

Byłam nareszcie wolna, przecierając szlak samodzielnie. Następny przystanek: Puszcza Krasarang i miejsce narodzin Wędrującej Wyspy.

Komentarze:

Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz