Mists of Pandaria: Dziennik podróży Li Li - część I
Dodatek Mists of Pandaria już w tym miesiącu, powoli zaczyna więc ruszać machina podkręcająca atmosferę i przygotowująca graczy mentalnie, ale także i pod kątem fabularnym, do wkroczenia na nowe tereny Pandarenów. Oto przed wami dziennik podróży małej Li Li, która w swoich jedenastu wpisach opowie o Wędrującej Wyspie.
Cytat z: Blizzard... znaczy, Li Li (źródło)
Życie jest przygodą.
Tak kiedyś napisał w liście do mnie Wujek Chen. To rada mędrca, jednak mój tatko, Chon Po, wcale tak nie uważa. Mówi, że spędzam zbyt dużo czasu na marzeniach o zewnętrznym świecie, i że ignoruję całe piękno i cudowność Wędrującej Wyspy. Nie może się bardziej mylić - kocham miejsce, z którego pochodzę.
Taki jest cel tego pamiętnika. Zrozumiałam, że jeśli kiedykolwiek mam być wielkim odkrywcą, jak Wujek Chen, muszę zacząć pisać o własnych przygodach, tak jak on to robi. Dlaczego by nie zacząć w domu? Może moja książka trafi do Wielkiej Biblioteki, wciśnięta obok tomisk Wujka Chena. Albo jeszcze lepiej, któregoś dnia mieszkańcy miasta Stormwind, Orgrimmaru lub innych odległych ziem przeczytają to i dowiedzą się o współbratymcach, naszej kulturze, i o tym, co sprawia, że to miejsce jest tak wspaniałe!
Ale od początku: najpierw wstęp. Urodziłam się na Wielkim Żółwiu, Shen-zin Su, znanym także jako Wędrująca Wyspa. Dziś wielu tutejszych pandarenów siedzi po prostu na swoich tyłkach, opowiadając te same dawne historie, jednak nie zawsze tak było. Nasi przodkowie mieli we krwi przygodę. Dla nich każdy dzień na wyspie był szansą na spostrzeżenie nowych rzeczy i tworzenie nowych historii!
Kiedy to piszę, Wujek Chen hołduje tej tradycji gdzieś w świecie, jednak nie jest jedyny. Ścieżka Podróżnika upomniała się również o mnie, tutaj w domu, i nadeszła pora, abym nareszcie odpowiedziała!
Nazywam się Li Li Stormstout, a to jest Wędrująca Wyspa.
Wpis Pierwszy: Powrót do Podstaw
Zdecydowałam się przemierzyć mój dom używając Drogi Wędrowca, filozofii, o której wiele napisał Wujek Chen w swoich tomiszczach. Oznacza to po prostu podróżowanie krok po kroku, obserwując wszystko dookoła siebie, rozmawiając ze wszystkimi, których się spotyka i zanurzając się w detale.
Po pewnych przemyśleniach, rozpoczęłam swoją podróż przez Shen-zin Su w miejscu, gdzie pierwszy raz poznałam historię wyspy: na Świtającym Przęśle. Ten masywny kamienny most rozciąga się pomiędzy wysokimi klifami w pobliżu środka wyspy. Ze szczytu przęsła możecie rozejrzeć się po całym szmaragdowym Lesie Pei-Wu na południu. Zapiera dech w piersiach!
Jednak nie wyruszyłam tam, by podziwiać widoki. Udałam się do małej klasy wybudowanej pod mostem. Jest to miejsce, w którym większość młodych dowiaduje się o Liu Lang, pierwszym pandareńskim podróżniku (ja jednakże pierwszy raz dowiedziałam się o z listu od Wujka Chena). Przytulny, otwarty pokój był wypakowany ciekawskimi młodymi, którym kilku Mędrców opowiadało historię Liu Langa. Zajęłam miejsce i zamknęłam oczy, próbując sobie wyobrazić, że słyszę opowieść po raz pierwszy.
Przysłuchiwanie się historii Liu Langa sprawiło, że poczułam jakby wszystko było możliwe! Zainspirowana, ruszyłam przez przęsło do Świątyni Pięciu Świtów, błyszczącej wieży w samym sercu wyspy. Wejście do gigantycznego budynku jest jak wkroczenie do innego świata. Deszcz sączył się ze sklepienia; łagodna bryza muskała me ubrania; i, nawet mimo tego, że na zewnątrz było chłodno, powietrze we wnętrzu było ciepłe jak w letni dzień.
Mędrcy mówią, że w miarę jak Shen-zin Su rósł, rosła też sama świątynia, tak jakby budynek był sam w sobie częścią Wielkiego Żółwia. Jest to święte miejsce z ważnych powodów. Świątynia jest domem czterech antycznych duchów tych ziem: Shu (wody), Wugou (ziemi), Huo (ognia) i Dafeng (powietrza). Tak długo jak pozostają bezpieczne, pogoda pozostaje łagodna, a pory roku przebiegają tak, jak powinny.
Świątynia jest pełna mądrych przysłów i rzadkich ozdóbek, jednak tym, co było dla mnie najbardziej interesujące, była statua Liu Langa na pierwszym poziomie. Gdy na niego patrzyłam, myślałam o wszystkich tych wspaniałych rzeczach, których dokonał. Trzeba było być śmiałym, aby zrobić to, co on zrobił! Przygoda musiała za nim podążać na każdym kroku, nawet w domu.
Wpadłam na Mistrza Shang Xi, kiedy wychodziłam. Jest bardzo ważny w tych okolicach, bardzo szlachetny to i odważny pandaren, który jest mentorem zarówno młodych, jak i starych. Nie mogę zliczyć, jak wiele razy podpadłam Shangowi, jednak zawsze był całkiem pobłażliwy (pomijając dzień, w którym zaparzyłam mu herbatę używając smrodliwej wody z przeklętych źródeł). W każdym razie, był w dobrym humorze, więc zadałam mu parę pytań, które mnie nurtowały: Co by zrobił Liu Lang, gdyby wciąż żył? Gdzie by odnalazł przygodę na wyspie?
„Dlaczego go nie zapytasz?” odpowiedział Mistrz Xi, wskazując z powrotem na statuę. Nie wpadłam na to, więc postanowiłam spróbować. Tak naprawdę nie oczekiwałam odpowiedzi. A jednak ją dostałam!
Duch Shu musiał słuchać. Maluch wskoczył na ramię Liu Langa i cisnął kulą wody, która rozprysła się na ziemi. Po chwili kałuża się poruszyła. Spłynęła do wyjścia ze świątyni, jak żywa, i dalej w dół po długich Świtających Schodach na zewnątrz. Podążyłam najszybciej jak mogłam, aż dotarłam do szerokiej doliny na północ od świątyni. Nigdy nie zapytałam wody, dokąd zmierza; zepsuło by to niespodziankę. Tak jak Chen, przemierzałam swoją podróż krok po kroku!
Tak kiedyś napisał w liście do mnie Wujek Chen. To rada mędrca, jednak mój tatko, Chon Po, wcale tak nie uważa. Mówi, że spędzam zbyt dużo czasu na marzeniach o zewnętrznym świecie, i że ignoruję całe piękno i cudowność Wędrującej Wyspy. Nie może się bardziej mylić - kocham miejsce, z którego pochodzę.
Taki jest cel tego pamiętnika. Zrozumiałam, że jeśli kiedykolwiek mam być wielkim odkrywcą, jak Wujek Chen, muszę zacząć pisać o własnych przygodach, tak jak on to robi. Dlaczego by nie zacząć w domu? Może moja książka trafi do Wielkiej Biblioteki, wciśnięta obok tomisk Wujka Chena. Albo jeszcze lepiej, któregoś dnia mieszkańcy miasta Stormwind, Orgrimmaru lub innych odległych ziem przeczytają to i dowiedzą się o współbratymcach, naszej kulturze, i o tym, co sprawia, że to miejsce jest tak wspaniałe!
Ale od początku: najpierw wstęp. Urodziłam się na Wielkim Żółwiu, Shen-zin Su, znanym także jako Wędrująca Wyspa. Dziś wielu tutejszych pandarenów siedzi po prostu na swoich tyłkach, opowiadając te same dawne historie, jednak nie zawsze tak było. Nasi przodkowie mieli we krwi przygodę. Dla nich każdy dzień na wyspie był szansą na spostrzeżenie nowych rzeczy i tworzenie nowych historii!
Kiedy to piszę, Wujek Chen hołduje tej tradycji gdzieś w świecie, jednak nie jest jedyny. Ścieżka Podróżnika upomniała się również o mnie, tutaj w domu, i nadeszła pora, abym nareszcie odpowiedziała!
Nazywam się Li Li Stormstout, a to jest Wędrująca Wyspa.
Wpis Pierwszy: Powrót do Podstaw
Zdecydowałam się przemierzyć mój dom używając Drogi Wędrowca, filozofii, o której wiele napisał Wujek Chen w swoich tomiszczach. Oznacza to po prostu podróżowanie krok po kroku, obserwując wszystko dookoła siebie, rozmawiając ze wszystkimi, których się spotyka i zanurzając się w detale.
Po pewnych przemyśleniach, rozpoczęłam swoją podróż przez Shen-zin Su w miejscu, gdzie pierwszy raz poznałam historię wyspy: na Świtającym Przęśle. Ten masywny kamienny most rozciąga się pomiędzy wysokimi klifami w pobliżu środka wyspy. Ze szczytu przęsła możecie rozejrzeć się po całym szmaragdowym Lesie Pei-Wu na południu. Zapiera dech w piersiach!
Jednak nie wyruszyłam tam, by podziwiać widoki. Udałam się do małej klasy wybudowanej pod mostem. Jest to miejsce, w którym większość młodych dowiaduje się o Liu Lang, pierwszym pandareńskim podróżniku (ja jednakże pierwszy raz dowiedziałam się o z listu od Wujka Chena). Przytulny, otwarty pokój był wypakowany ciekawskimi młodymi, którym kilku Mędrców opowiadało historię Liu Langa. Zajęłam miejsce i zamknęłam oczy, próbując sobie wyobrazić, że słyszę opowieść po raz pierwszy.
Przysłuchiwanie się historii Liu Langa sprawiło, że poczułam jakby wszystko było możliwe! Zainspirowana, ruszyłam przez przęsło do Świątyni Pięciu Świtów, błyszczącej wieży w samym sercu wyspy. Wejście do gigantycznego budynku jest jak wkroczenie do innego świata. Deszcz sączył się ze sklepienia; łagodna bryza muskała me ubrania; i, nawet mimo tego, że na zewnątrz było chłodno, powietrze we wnętrzu było ciepłe jak w letni dzień.
Mędrcy mówią, że w miarę jak Shen-zin Su rósł, rosła też sama świątynia, tak jakby budynek był sam w sobie częścią Wielkiego Żółwia. Jest to święte miejsce z ważnych powodów. Świątynia jest domem czterech antycznych duchów tych ziem: Shu (wody), Wugou (ziemi), Huo (ognia) i Dafeng (powietrza). Tak długo jak pozostają bezpieczne, pogoda pozostaje łagodna, a pory roku przebiegają tak, jak powinny.
Świątynia jest pełna mądrych przysłów i rzadkich ozdóbek, jednak tym, co było dla mnie najbardziej interesujące, była statua Liu Langa na pierwszym poziomie. Gdy na niego patrzyłam, myślałam o wszystkich tych wspaniałych rzeczach, których dokonał. Trzeba było być śmiałym, aby zrobić to, co on zrobił! Przygoda musiała za nim podążać na każdym kroku, nawet w domu.
Wpadłam na Mistrza Shang Xi, kiedy wychodziłam. Jest bardzo ważny w tych okolicach, bardzo szlachetny to i odważny pandaren, który jest mentorem zarówno młodych, jak i starych. Nie mogę zliczyć, jak wiele razy podpadłam Shangowi, jednak zawsze był całkiem pobłażliwy (pomijając dzień, w którym zaparzyłam mu herbatę używając smrodliwej wody z przeklętych źródeł). W każdym razie, był w dobrym humorze, więc zadałam mu parę pytań, które mnie nurtowały: Co by zrobił Liu Lang, gdyby wciąż żył? Gdzie by odnalazł przygodę na wyspie?
„Dlaczego go nie zapytasz?” odpowiedział Mistrz Xi, wskazując z powrotem na statuę. Nie wpadłam na to, więc postanowiłam spróbować. Tak naprawdę nie oczekiwałam odpowiedzi. A jednak ją dostałam!
Duch Shu musiał słuchać. Maluch wskoczył na ramię Liu Langa i cisnął kulą wody, która rozprysła się na ziemi. Po chwili kałuża się poruszyła. Spłynęła do wyjścia ze świątyni, jak żywa, i dalej w dół po długich Świtających Schodach na zewnątrz. Podążyłam najszybciej jak mogłam, aż dotarłam do szerokiej doliny na północ od świątyni. Nigdy nie zapytałam wody, dokąd zmierza; zepsuło by to niespodziankę. Tak jak Chen, przemierzałam swoją podróż krok po kroku!
Ciąg dalszy nastąpi
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz