Dreamhack Bucharest okiem gracza - relacja Lothara
Dreamhack Bucharest już za nami, ale emocje opadają powoli. Mamy dla Was nie lada gratkę aby podtrzymać wspominkowy klimat: relację naszego najlepszego Polskiego gracza na tym evencie - Lothara!
Fragment tych wspomnień mogliście już przeczytać na Cybersport.pl, ale tylko u nas czeka na Was mnóstwo zakulisowych smaczków i zdjęć, którymi podzielił się z nami Lothar (za co serdecznie dziękujemy :)). Nie przedłużam i oddaję głos głównemu bohaterowi tej relacji, Lotharowi:
Dzień 1-3 – środa/czwartek/piątek
Przyleciałem do Bukaresztu z moją narzeczoną parę dni przed turniejem, żeby móc pozwiedzać miasto, zaznajomić się z tamtejszą kulturą i ogarnąć jetlaga (1h lol ;D). W planach było także spędzenie czasu z innymi graczami przed samym turniejem. Z racji tego, że tak naprawdę jest to pierwszy turniej w formule Open, zjawiło się wielu znajomych i pro graczy.
Nie będę Was zanudzał opowiadaniem o zwiedzaniu Bukaresztu, ale opowiem Wam kilka ciekawostek, spędziłem czas głównie w towarzystwie Krippariana i Frodana, którzy jako jedni z niewielu też mieli ochotę zwiedzać ;) Kripp chciał pokazać ojczyznę swojej dziewczynie, więc spędzaliśmy całe dnie buszując po różnych zakątkach.
Na pamiątkę parę fotek ze zwiedzania oraz jedno zdjęcia z rozkładania sprzętu w czwartek w Sala Polivalenta, w której miał się odbywać Dreamhack.
Dzień 4-5 – sobota i niedziela – Dreamhack Bucharest
Był to dla mnie pierwszy Dreamhack, a jednocześnie drugi turniej offline jako zawodowego gracza Hearthstone (poprzedni to IEM Katowice 2014). Atmosfera tego typu imprez to coś niesamowitego. Wszyscy są niesłychanie mili, podekscytowani i czuć tę unikalną atmosferę współzawodnictwa a jednocześnie uczestnicy są dla siebie przyjaźni. Sama impreza odbywała się w całkiem sporej Sala Polivalenta, mieszczącej się w parku, w centrum stolicy Rumunii.
Główna sala była bardzo przestrzenna (jednak zdecydowanie mniejsza niż Spodek ;)), ale boczne korytarze, na których między innymi odbywał się Hearthstone czy inne turnieje, były trochę ciasnawe. Na razie jednak trzeba się z tym pogodzić, jako że HS jest zawsze organizowany na ostatnią chwilę, z racji tego, że jest jeszcze bardzo niedoceniany przez organizatorów. Ale to się szybko zmieni.
Turniej zorganizowany został na „aż” 16 komputerach. 14 na korytarzu za barierkami i 2 w sali przeznaczonej do streamingu. Nie trzeba mieć dużo oleju w głowie, żeby wiedzieć, że to zdecydowanie za mało na 128 graczy. Tak naprawdę problemem przy systemach pucharowych jest pierwsza/druga runda kiedy uczestniczy największa ilość graczy, których nie zawsze jest łatwo znaleźć na terenie turnieju, gdy jest ich kolej :D
Z racji ilości graczy oraz ograniczonej ilości komputerów organizatorzy zmuszeni byli użyć formatu Single Elimination, który w tradycyjnych karciankach używany jest dopiero od fazy finałowej. Zazwyczaj pierwsze 5-7 rund jest rozgrywane w systemie szwajcarskim, ale tego nie da się zrobić mając tak małą ilość komputerów. Następny Dreamhack ma być zorganizowany na iPadach (przynajmniej taki plan mają na razie organizatorzy). Na pewno rozwiąże to wiele problemów, a może także naprowadzi inne tego rodzaju imprezy na tzw. BYOD (Bring Your Own Device). Pozwoliłoby to rozgrywać systemy szwajcarskie, a jednocześnie dałoby o wiele więcej satysfakcji graczom, którzy lekko mówiąc nie są zadowoleni z faktu, że lecą/jadą setki kilometrów tylko po to, żeby zagrać 25-minutową rundę i odpaść z turnieju. A jak doskonale wiecie, zdarzyło się to takim graczom jak Savjz i Gnimsh.
Znana jest opinia wielu osób, że Hearthstone ma zbyt duży czynnik losowy, aby mógł być uznawany za poważnego kandydata na eSport. Ale każdy kto kiedyś grał w jakąkolwiek karciankę kolekcjonerską wie, że tzw. P2W i RNG to podstawowe cechy tego gatunku gier. A jednak na topowych turniejach zawsze można było znaleźć te same twarze ;) Wynika to z faktu, że aby zminimalizować przypadki używa się systemu szwajcarskiego. Dreamhack zdaje sobie z tego sprawę i obiecał, że kolejny turniej (DH Summer 14-17 lipca) będzie już używał innego formatu. Może jeszcze nie szwajcarski, ale np. system grupowy? Coraz bliżej do tego turnieju, więc dowiemy się pewnie niedługo.
Na samym turnieju zjawiłem się pod banderą mojego zespołu Planetkey-Dynamics Tt eSports i chciałem nie zawieść pokładanych w mnie nadziei. W systemie SE każdy mecz jest wręcz naszpikowany ogromną ilością stresu, każdy malutki błąd może oznaczać koniec turnieju, więc nawet podczas mojej pierwszej rundy, gdzie grałem ze średnio zaawansowanym graczem, starałem się być skoncentrowany w 110%. Fakt, że ¾ moich meczy było oglądane przez prawie 40 tyś osób na streamie sprawiało, że tym bardziej starałem się być spokojny i całą swoją uwagę skupić na samej grze.
Nie będę Wam opisywał każdej gry, bo każdy może je obejrzeć z poziomu VOD. W dużym skrócie: miałem wynik 3-1, przegrywając w RO16 z Francuzem, który idealnie dobrał swoją talię przeciwko mnie, używając Token Druida, który był słabym matchupem dla każdej z moich talii (no dobra, Hunter był w miarę wyrównany). Ostatecznie uplasowałem się w miejscach 9-16 (najwyższe miejsce zajęte przez polskich reprezentantów), co nie jest wynikiem złym, ale dla mnie jest to na pewno rozczarowanie z racji, że zawsze celuje w najwyższe stopnie podium.
VODy z turnieju można znaleźć na stronie PLGtv, na której ma też pojawić się wywiad ze mną oraz ze zwycięzcą turnieju - Gaara.
Większość czasu, kiedy nie graliśmy lub czekaliśmy na swoją kolej, spędzaliśmy w VIP Roomie, w którym mogliśmy oglądać stream (scouterinio!) i zajadać się smakołykami i napojami dostarczonymi przez Dreamhack, chwała im za to. Wyłonienie najlepszej czwórki coraz bardziej się przeciągało więc pierwszy dzień turnieju skończył się ostatecznie około godziny 23. Co i tak było w miarę niezłym wynikiem – obstawiałem, że skończy się około 2-3 w nocy, patrząc na tempo RO128 i RO64.
Szybko udaliśmy się do hotelu (kolejna niesamowita rzecz, którą zorganizował Dreamhack – uczestnicy DH mogli wynająć pokoje w najlepszym pięciogwiazdkowym hotelu w Bukareszcie z ogromną zniżką, z której oczywiście skorzystałem) i poszliśmy spać, aby wstać rano oglądać półfinały i finał.
Obecnie Hearthstone jest jeszcze traktowany trochę po macoszemu przez organizatorów, dlatego tylko i wyłącznie finał był pokazany na głównej scenie. Trzeba przyznać, że w sali mimo bardzo wczesnej godziny pokazało się parę setek ludzi. Organizatorzy na pewno zdają już sobie sprawę, jak wielki potencjał ma Hearthstone jako eSport. Czeka nas świetna przyszłość.
Po finale, który skończył się w miarę wcześnie, większość graczy udała się na obiad i krótki wypoczynek, aby być w pełni sił na afterparty zorganizowane w popularnym (chyba) klubie na starym mieście. Okazuje się, że gracze potrafią tańczyć i się świetnie bawić :D Naprawdę miło wspominam to afterparty.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić całą moją drużynę Planetkey Dynamics, którzy zapewne przeczytają ten artykuł poprzez Google Translate, oraz mojego sponsora Tt eSport, który wspiera mnie bardzo mocno ;) No i pozdrowienia dla polskiej ekipy (Gnimsha, Erotha i Theo, no dobra, Ek0p po części też), która mam nadzieję będzie z każdym turniejem rosła w siłę.
Podsumowując, jeśli ktokolwiek nie jest pewien, czy warto jechać na Dreamhack – niech się długo nie zastanawia, polecam z całego serca i już sam nie mogę się doczekać podróży do Szwecji na Dreamhack Summer 2014. Wpadnijcie także ;)
Z pozdrowieniami,
Jakub ‘’Lothar’’ Szygulski
Lothara możecie znaleźć na Twitterze, Twitchu i Facebooku. odwiedźcie też strony organizacji, które Go wspierają: Planetkey Dynamics i Tt eSPORTS.
Fragment tych wspomnień mogliście już przeczytać na Cybersport.pl, ale tylko u nas czeka na Was mnóstwo zakulisowych smaczków i zdjęć, którymi podzielił się z nami Lothar (za co serdecznie dziękujemy :)). Nie przedłużam i oddaję głos głównemu bohaterowi tej relacji, Lotharowi:
Dzień 1-3 – środa/czwartek/piątek
Przyleciałem do Bukaresztu z moją narzeczoną parę dni przed turniejem, żeby móc pozwiedzać miasto, zaznajomić się z tamtejszą kulturą i ogarnąć jetlaga (1h lol ;D). W planach było także spędzenie czasu z innymi graczami przed samym turniejem. Z racji tego, że tak naprawdę jest to pierwszy turniej w formule Open, zjawiło się wielu znajomych i pro graczy.
Nie będę Was zanudzał opowiadaniem o zwiedzaniu Bukaresztu, ale opowiem Wam kilka ciekawostek, spędziłem czas głównie w towarzystwie Krippariana i Frodana, którzy jako jedni z niewielu też mieli ochotę zwiedzać ;) Kripp chciał pokazać ojczyznę swojej dziewczynie, więc spędzaliśmy całe dnie buszując po różnych zakątkach.
- Rumunia jest generalnie tanim krajem, właściwie nie opłaca się podróżować czymś innym niż taksówką, ale trzeba uważać aby nie dać się ograbić. Przykład: zapłaciłem 27 Lei za podróż z lotniska, mój znajomy ze Szwecji zapłacił 125 Lei, za tę samą trasę.
- Polecam zwiedzić budynek Parlamentu. Istny absurd, to największy budynek w Europie i jednocześnie najdroższy budynek na świecie. Nasze zwiedzanie trwało godzinę, a obeszliśmy 5% budynku. Największy dywan ważył dwie tony i musi go zwijać/rozwijać 30 osób naraz, kurtyny ważą po 150 kg każda, w każdej sali wisi po kilkanaście ogromnych żyrandoli z kryształu, a największa pojedyncza sala ma 2000 metrów kwadratowych. No i oczywiście wszystko zbudowane z marmuru, złota, drewna. Przepych pełną gęba.
- Jak ktoś lubi mięsna kuchnię (jak ja), to Rumunia będzie dla niego idealna ;D
- Czytałem o Bukareszcie, że nie istnieje tam nocne życie. Bardziej w błędzie być nie mogłem.
- Jak ktoś się zastanawia nad zakupem iPada, to szczerze polecam. Byłem mega-zadowolony, bardzo dobrze się sprawdził w podróży, o wiele lepiej niż laptop, wytrzymała bateria no i oprócz Hearthstone’a jest też Faster Than Light :D
Na pamiątkę parę fotek ze zwiedzania oraz jedno zdjęcia z rozkładania sprzętu w czwartek w Sala Polivalenta, w której miał się odbywać Dreamhack.
Dzień 4-5 – sobota i niedziela – Dreamhack Bucharest
Był to dla mnie pierwszy Dreamhack, a jednocześnie drugi turniej offline jako zawodowego gracza Hearthstone (poprzedni to IEM Katowice 2014). Atmosfera tego typu imprez to coś niesamowitego. Wszyscy są niesłychanie mili, podekscytowani i czuć tę unikalną atmosferę współzawodnictwa a jednocześnie uczestnicy są dla siebie przyjaźni. Sama impreza odbywała się w całkiem sporej Sala Polivalenta, mieszczącej się w parku, w centrum stolicy Rumunii.
Główna sala była bardzo przestrzenna (jednak zdecydowanie mniejsza niż Spodek ;)), ale boczne korytarze, na których między innymi odbywał się Hearthstone czy inne turnieje, były trochę ciasnawe. Na razie jednak trzeba się z tym pogodzić, jako że HS jest zawsze organizowany na ostatnią chwilę, z racji tego, że jest jeszcze bardzo niedoceniany przez organizatorów. Ale to się szybko zmieni.
Turniej zorganizowany został na „aż” 16 komputerach. 14 na korytarzu za barierkami i 2 w sali przeznaczonej do streamingu. Nie trzeba mieć dużo oleju w głowie, żeby wiedzieć, że to zdecydowanie za mało na 128 graczy. Tak naprawdę problemem przy systemach pucharowych jest pierwsza/druga runda kiedy uczestniczy największa ilość graczy, których nie zawsze jest łatwo znaleźć na terenie turnieju, gdy jest ich kolej :D
Z racji ilości graczy oraz ograniczonej ilości komputerów organizatorzy zmuszeni byli użyć formatu Single Elimination, który w tradycyjnych karciankach używany jest dopiero od fazy finałowej. Zazwyczaj pierwsze 5-7 rund jest rozgrywane w systemie szwajcarskim, ale tego nie da się zrobić mając tak małą ilość komputerów. Następny Dreamhack ma być zorganizowany na iPadach (przynajmniej taki plan mają na razie organizatorzy). Na pewno rozwiąże to wiele problemów, a może także naprowadzi inne tego rodzaju imprezy na tzw. BYOD (Bring Your Own Device). Pozwoliłoby to rozgrywać systemy szwajcarskie, a jednocześnie dałoby o wiele więcej satysfakcji graczom, którzy lekko mówiąc nie są zadowoleni z faktu, że lecą/jadą setki kilometrów tylko po to, żeby zagrać 25-minutową rundę i odpaść z turnieju. A jak doskonale wiecie, zdarzyło się to takim graczom jak Savjz i Gnimsh.
Znana jest opinia wielu osób, że Hearthstone ma zbyt duży czynnik losowy, aby mógł być uznawany za poważnego kandydata na eSport. Ale każdy kto kiedyś grał w jakąkolwiek karciankę kolekcjonerską wie, że tzw. P2W i RNG to podstawowe cechy tego gatunku gier. A jednak na topowych turniejach zawsze można było znaleźć te same twarze ;) Wynika to z faktu, że aby zminimalizować przypadki używa się systemu szwajcarskiego. Dreamhack zdaje sobie z tego sprawę i obiecał, że kolejny turniej (DH Summer 14-17 lipca) będzie już używał innego formatu. Może jeszcze nie szwajcarski, ale np. system grupowy? Coraz bliżej do tego turnieju, więc dowiemy się pewnie niedługo.
Na samym turnieju zjawiłem się pod banderą mojego zespołu Planetkey-Dynamics Tt eSports i chciałem nie zawieść pokładanych w mnie nadziei. W systemie SE każdy mecz jest wręcz naszpikowany ogromną ilością stresu, każdy malutki błąd może oznaczać koniec turnieju, więc nawet podczas mojej pierwszej rundy, gdzie grałem ze średnio zaawansowanym graczem, starałem się być skoncentrowany w 110%. Fakt, że ¾ moich meczy było oglądane przez prawie 40 tyś osób na streamie sprawiało, że tym bardziej starałem się być spokojny i całą swoją uwagę skupić na samej grze.
Nie będę Wam opisywał każdej gry, bo każdy może je obejrzeć z poziomu VOD. W dużym skrócie: miałem wynik 3-1, przegrywając w RO16 z Francuzem, który idealnie dobrał swoją talię przeciwko mnie, używając Token Druida, który był słabym matchupem dla każdej z moich talii (no dobra, Hunter był w miarę wyrównany). Ostatecznie uplasowałem się w miejscach 9-16 (najwyższe miejsce zajęte przez polskich reprezentantów), co nie jest wynikiem złym, ale dla mnie jest to na pewno rozczarowanie z racji, że zawsze celuje w najwyższe stopnie podium.
VODy z turnieju można znaleźć na stronie PLGtv, na której ma też pojawić się wywiad ze mną oraz ze zwycięzcą turnieju - Gaara.
Większość czasu, kiedy nie graliśmy lub czekaliśmy na swoją kolej, spędzaliśmy w VIP Roomie, w którym mogliśmy oglądać stream (scouterinio!) i zajadać się smakołykami i napojami dostarczonymi przez Dreamhack, chwała im za to. Wyłonienie najlepszej czwórki coraz bardziej się przeciągało więc pierwszy dzień turnieju skończył się ostatecznie około godziny 23. Co i tak było w miarę niezłym wynikiem – obstawiałem, że skończy się około 2-3 w nocy, patrząc na tempo RO128 i RO64.
Szybko udaliśmy się do hotelu (kolejna niesamowita rzecz, którą zorganizował Dreamhack – uczestnicy DH mogli wynająć pokoje w najlepszym pięciogwiazdkowym hotelu w Bukareszcie z ogromną zniżką, z której oczywiście skorzystałem) i poszliśmy spać, aby wstać rano oglądać półfinały i finał.
Obecnie Hearthstone jest jeszcze traktowany trochę po macoszemu przez organizatorów, dlatego tylko i wyłącznie finał był pokazany na głównej scenie. Trzeba przyznać, że w sali mimo bardzo wczesnej godziny pokazało się parę setek ludzi. Organizatorzy na pewno zdają już sobie sprawę, jak wielki potencjał ma Hearthstone jako eSport. Czeka nas świetna przyszłość.
Po finale, który skończył się w miarę wcześnie, większość graczy udała się na obiad i krótki wypoczynek, aby być w pełni sił na afterparty zorganizowane w popularnym (chyba) klubie na starym mieście. Okazuje się, że gracze potrafią tańczyć i się świetnie bawić :D Naprawdę miło wspominam to afterparty.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić całą moją drużynę Planetkey Dynamics, którzy zapewne przeczytają ten artykuł poprzez Google Translate, oraz mojego sponsora Tt eSport, który wspiera mnie bardzo mocno ;) No i pozdrowienia dla polskiej ekipy (Gnimsha, Erotha i Theo, no dobra, Ek0p po części też), która mam nadzieję będzie z każdym turniejem rosła w siłę.
Podsumowując, jeśli ktokolwiek nie jest pewien, czy warto jechać na Dreamhack – niech się długo nie zastanawia, polecam z całego serca i już sam nie mogę się doczekać podróży do Szwecji na Dreamhack Summer 2014. Wpadnijcie także ;)
Z pozdrowieniami,
Jakub ‘’Lothar’’ Szygulski
Lothara możecie znaleźć na Twitterze, Twitchu i Facebooku. odwiedźcie też strony organizacji, które Go wspierają: Planetkey Dynamics i Tt eSPORTS.
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz