Dreamhack Bucharest już za nami
Trwający przez weekend Dreamhack przyciągnął rzesze fanów e-sportu w najróżniejszej postaci. Po raz pierwszy w historii tej imprezy mieliśmy okazję zobaczyć Hearthstone'a. Dla organizatorów natomiast był to sprawdzian, czy gra nadaje się na tego typu wydarzenia. Jak wyglądał turniej?
Niestety, ale przez dosyć ograniczoną obecnie metę gry, czyli najwydajniejsze rozwiązania dla klas, turniej nie był szczególnie zróżnicowany. W prawie każdym meczu pojawiał się Łotr lub Łowca. Przez to, rozgrywki zbyt często ograniczały się do tego, kto pierwszy rzuci na stół, w przypadku Łowcy, Savannah Highmane (Lwa Bujnogrzywego) lub kombinację Starving Buzzard (Wygłodniały sęp) i Unleash the Hounds (Spuścić psy) oraz w przypadku Łotra - Gadgetzan Auctioneer (Licytatora z Gadżetonu). W obu sytuacjach uczestnicy dobierali wiele kart, jednocześnie zadając oponentowi lub jego stronnikom obrażenia. Jeśli ktoś liczył na to, że zobaczy swoich ulubionych graczy kierujących np. Paladynem lub Druidem - najprawdopodobniej się zawiódł. Nie można jednak powiedzieć, że każda osoba, która wybrała jedną z niezbalansowanych klas, opierała się tylko na dwóch lub trzech kartach; udzielający się w Value Town (streamowanym programie o przydatności stronników i zaklęć) Reynad, grał przeciwko Magowi, który trzymał w ręce Pyroblast (Pirowybuch). Jego przegrana była pewna dla komentatorów i żaden z nich nie dostrzegł, że to jeszcze nie koniec. Wykorzystując 10 many, poprzez użycie Tundra Rhino (Tundrowego nosorożca) dał swoim bestiom szarżę i pokonał wroga mającego 17hp za jednym zamachem.
Tak spektakularnych zwycięstw nie było jednak wiele. Częściej zdarzały się drobne błędy - jeden z przeciwników Lothara, mając na planszy Bloodmage Thalnosa (Maga krwi Thalnosa) i będąc na skraju przegranej, zamiast dobrać kartę poprzez zabicie swojego stronnika, poddał się, uznając, że nie ma wyjścia. Innym razem któryś z uczestników źle zaplanował swoje ruchy i chcąc zabić Sylvanas, a zarazem nie oddać jej swojej Ysery, pomylił się i zaraz potem zrezygnował z walki.
Struktura turnieju szybko okazała się niezwykle brutalna. Moi faworyci, m.in. Gnimsh i Savjz, którzy już nieraz zajęli wysokie miejsca na innych e-sportowych imprezach, odpadli w pierwszej fazie. Lothar doszedł do czwartej, gdzie przegrał z Token Druidem. "Pojedynek sław" mogliśmy zobaczyć zaledwie dwa razy, gdy Amaz, kojarzony przez wielu z serii Funny and lucky moments in Hearthstone, walczył z ek0pem oraz gdy StrifeCro, który pojawił się w początkowych sezonach ESGN TV, konkurował z Geepsym. Ostatni z nich jest o tyle interesującym graczem, że postanowił przyjść na turniej tydzień po tym, jak zaczął grać. Odpadł w pierwszej fazie, ale stał się ulubieńcem czatu Twitcha. Zwycięzcą został Niemiec posługujący się pseudonimem Gaara - w finale, po tym jak swoim Druidem pokonał Zoo Warlocka i przegrał z Szamanem, wybrał klasę uniwersalną - Łowcę. Rexxar jest wyjątkowo trudnym przeciwnikiem dla Thralla, ponieważ Unleash the Hounds (Spuścić psy) profituje z przyzywania totemów. W ostatniej rozgrywce, gdy Gaara walczył z Łotrem, jego sytuacja okazała się jeszcze lepsza - wciąż dobierał karty, których potrzebował, a oponent ledwo nadążał z ich usuwaniem. Mecz zakończył się w zaledwie 7 minut, a Gaara wygrał 4000 dolarów.
Kripparian, Reynad i Frodan
Kibicowanie swoim ulubionym zawodnikom utrudniała przede wszystkim warstwa techniczna. Po krótkiej serii meczy zazwyczaj psuł się dźwięk i powstawało echo, czasami sygnał dźwiękowy nie pasował do tego, co dzieje się na ekranie, a zapraszani na krótkie rozmowy gracze mieli zbyt odchylony mikrofon. Podczas przerw między ważniejszymi meczami wyświetlała się plansza, z której dało się odczytać następnych zawodników, ale brakowało tak prostych informacji jak chociażby ile czasu zostało do ich meczu. Na szczęście, fenomenalnie poradzono sobie z brakiem trybu obserwatora w Hearthstone i pilnowano, czy podczas tury danego gracza wyświetla się jego perspektywa - brzmi jak coś normalnego, ale nieraz w pierwszych sezonach ESGN TV operatorzy mylili nicki. Komentatorzy i atmosfera, jaką tworzyli w swoim małym studiu, doskonale pasowała do tego, co działo się na czacie Twitcha. Gospodarzom Dreamhacka nie umykało prawie nic, więc widzowie nie mogli na to narzekać. Kripparian sarkastycznie opisywał decyzje uczestników, a o tych popularniejszych mówił, że wolałby patrzeć jak cierpią z powodu przegranej. Frodan żywiołowo analizował dostępne ruchy, a Reynad, który dołączał do nich gdy tylko był wolny od rozgrywek, służył swoim doświadczeniem. Nie najlepiej wypadł jednak ptz z serwisu PGL - mówił cicho i niewyraźnie, rzadko zauważał coś istotnego, a po każdym meczu machając kubkiem przed kamerą pytał Frodana, czy nie ma ochoty na trochę kawy. Cóż, w końcu był to turniej Nescafe, ale reklama nie należała do najsubtelniejszych.
Ostatecznie turniej Hearthstone przyciągnął ponad 30 tysięcy widzów na streamie. Organizatorzy Dreamhacka z pewnością dostrzegli potencjał w tej grze - miejmy nadzieję, że przy następnej okazji nie uświadczymy już błędów technicznych, a impreza zostanie rozplanowana tak, żeby więcej transmitowanych meczy było wciągających i zróżnicowanych.
Niestety, ale przez dosyć ograniczoną obecnie metę gry, czyli najwydajniejsze rozwiązania dla klas, turniej nie był szczególnie zróżnicowany. W prawie każdym meczu pojawiał się Łotr lub Łowca. Przez to, rozgrywki zbyt często ograniczały się do tego, kto pierwszy rzuci na stół, w przypadku Łowcy, Savannah Highmane (Lwa Bujnogrzywego) lub kombinację Starving Buzzard (Wygłodniały sęp) i Unleash the Hounds (Spuścić psy) oraz w przypadku Łotra - Gadgetzan Auctioneer (Licytatora z Gadżetonu). W obu sytuacjach uczestnicy dobierali wiele kart, jednocześnie zadając oponentowi lub jego stronnikom obrażenia. Jeśli ktoś liczył na to, że zobaczy swoich ulubionych graczy kierujących np. Paladynem lub Druidem - najprawdopodobniej się zawiódł. Nie można jednak powiedzieć, że każda osoba, która wybrała jedną z niezbalansowanych klas, opierała się tylko na dwóch lub trzech kartach; udzielający się w Value Town (streamowanym programie o przydatności stronników i zaklęć) Reynad, grał przeciwko Magowi, który trzymał w ręce Pyroblast (Pirowybuch). Jego przegrana była pewna dla komentatorów i żaden z nich nie dostrzegł, że to jeszcze nie koniec. Wykorzystując 10 many, poprzez użycie Tundra Rhino (Tundrowego nosorożca) dał swoim bestiom szarżę i pokonał wroga mającego 17hp za jednym zamachem.
Tak spektakularnych zwycięstw nie było jednak wiele. Częściej zdarzały się drobne błędy - jeden z przeciwników Lothara, mając na planszy Bloodmage Thalnosa (Maga krwi Thalnosa) i będąc na skraju przegranej, zamiast dobrać kartę poprzez zabicie swojego stronnika, poddał się, uznając, że nie ma wyjścia. Innym razem któryś z uczestników źle zaplanował swoje ruchy i chcąc zabić Sylvanas, a zarazem nie oddać jej swojej Ysery, pomylił się i zaraz potem zrezygnował z walki.
Struktura turnieju szybko okazała się niezwykle brutalna. Moi faworyci, m.in. Gnimsh i Savjz, którzy już nieraz zajęli wysokie miejsca na innych e-sportowych imprezach, odpadli w pierwszej fazie. Lothar doszedł do czwartej, gdzie przegrał z Token Druidem. "Pojedynek sław" mogliśmy zobaczyć zaledwie dwa razy, gdy Amaz, kojarzony przez wielu z serii Funny and lucky moments in Hearthstone, walczył z ek0pem oraz gdy StrifeCro, który pojawił się w początkowych sezonach ESGN TV, konkurował z Geepsym. Ostatni z nich jest o tyle interesującym graczem, że postanowił przyjść na turniej tydzień po tym, jak zaczął grać. Odpadł w pierwszej fazie, ale stał się ulubieńcem czatu Twitcha. Zwycięzcą został Niemiec posługujący się pseudonimem Gaara - w finale, po tym jak swoim Druidem pokonał Zoo Warlocka i przegrał z Szamanem, wybrał klasę uniwersalną - Łowcę. Rexxar jest wyjątkowo trudnym przeciwnikiem dla Thralla, ponieważ Unleash the Hounds (Spuścić psy) profituje z przyzywania totemów. W ostatniej rozgrywce, gdy Gaara walczył z Łotrem, jego sytuacja okazała się jeszcze lepsza - wciąż dobierał karty, których potrzebował, a oponent ledwo nadążał z ich usuwaniem. Mecz zakończył się w zaledwie 7 minut, a Gaara wygrał 4000 dolarów.
Kripparian, Reynad i Frodan
Kibicowanie swoim ulubionym zawodnikom utrudniała przede wszystkim warstwa techniczna. Po krótkiej serii meczy zazwyczaj psuł się dźwięk i powstawało echo, czasami sygnał dźwiękowy nie pasował do tego, co dzieje się na ekranie, a zapraszani na krótkie rozmowy gracze mieli zbyt odchylony mikrofon. Podczas przerw między ważniejszymi meczami wyświetlała się plansza, z której dało się odczytać następnych zawodników, ale brakowało tak prostych informacji jak chociażby ile czasu zostało do ich meczu. Na szczęście, fenomenalnie poradzono sobie z brakiem trybu obserwatora w Hearthstone i pilnowano, czy podczas tury danego gracza wyświetla się jego perspektywa - brzmi jak coś normalnego, ale nieraz w pierwszych sezonach ESGN TV operatorzy mylili nicki. Komentatorzy i atmosfera, jaką tworzyli w swoim małym studiu, doskonale pasowała do tego, co działo się na czacie Twitcha. Gospodarzom Dreamhacka nie umykało prawie nic, więc widzowie nie mogli na to narzekać. Kripparian sarkastycznie opisywał decyzje uczestników, a o tych popularniejszych mówił, że wolałby patrzeć jak cierpią z powodu przegranej. Frodan żywiołowo analizował dostępne ruchy, a Reynad, który dołączał do nich gdy tylko był wolny od rozgrywek, służył swoim doświadczeniem. Nie najlepiej wypadł jednak ptz z serwisu PGL - mówił cicho i niewyraźnie, rzadko zauważał coś istotnego, a po każdym meczu machając kubkiem przed kamerą pytał Frodana, czy nie ma ochoty na trochę kawy. Cóż, w końcu był to turniej Nescafe, ale reklama nie należała do najsubtelniejszych.
Ostatecznie turniej Hearthstone przyciągnął ponad 30 tysięcy widzów na streamie. Organizatorzy Dreamhacka z pewnością dostrzegli potencjał w tej grze - miejmy nadzieję, że przy następnej okazji nie uświadczymy już błędów technicznych, a impreza zostanie rozplanowana tak, żeby więcej transmitowanych meczy było wciągających i zróżnicowanych.
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz