Mitologia Azeroth - legenda o Odynie #1
Ventas, | Komentarze : 0
W oczekiwaniu na premierę Kroniki prezentujemy Wam tłumaczenie jednej z legend o Odynie, przywódcy strażników, którym tytani powierzyli opiekę nad Azeroth. Całą historię Odyna i jego braci znajdziecie oczywiście w nadchodzącej Kronice World of Warcraft od wyd. Insignis.
Odyn rzekł kiedyś, że każdy z wrykulów ma do opowiedzenia historię. Niektóre z nich mówią o odwadze i poświęceniu. Inne są opowieściami o sile i podbojach.
Jako, że nie jestem wojownikiem, poświęciłem swe życie, aby odnaleźć i spisać te wszystkie podania. Gdy jednak zadałem sobie pytanie, od czego zacząć, wiedziałem, że jedynym słusznym wyborem będzie Odyn. Nawet najznamienitszy epos o wrykulskiej doskonałości przyćmiewają jego wielkie czyny. W czasie swej podróży po tej krainie przekonacie się, że każdy mężny wrykul z pasją opowie wam jego legendę. Jeśli my, wrykule, chcemy osiągnąć prawdziwą doskonałość, jedyną słuszną drogą jest podążanie ścieżką Odyna.
Zważcie nadto, że wiele z tych przekazów zostało usłyszanych wprost od samego Odyna i spisanych przez bajarzy wrykulów, którzy kroczyli po tym świecie przede mną.
Jak to się stało, że Odyn, wojownik stworzony z żelaza i brązu, nosi na swej brodzie piętno Władcy Ognia? Stary Brynjar wam opowie! Każdy wrykul, który zdołał utrzymać głowę na swych ramionach, zna historię potężnego Odyna i Władcy Ognia. Wiedźcie, że nie ma żadnej gawędy, która ukazywałaby bardziej niezłomną siłę Strażnika, jego nieśmiertelną odwagę i niezachwiany honor niż ta o jego wspaniałej brodzie.
W epoce zanim jeszcze Odyn poprowadził wrykulów do wiecznej chwały, on i jego towarzysz, dzielny Strażnik Tyr, toczyli wojnę z władcą żywiołów Ragnarosem. Wspólnie wkroczyli do spalonej domeny behemota, aby położyć kres jego rządom. Widząc, jak kładą po drodze zastępy jego gorejącej armii, niczym ostry sierp ścinający źdźbła pszenicy, Władcę Ognia ogarnął strach i umknął przed męstwem potężnych czempionów. Liczył, że zdoła ukryć się przed oprawcami w swym leżu, lecz gdziekolwiek by uciekł, Odyn i Tyr dotrzymywali mu kroku, obracając jego królestwo w ruinę.
Szalejące w leżu Władcy Ognia wzburzone piekło spotęgowało siły żywiołaka. – Moja moc wciąż rośnie! – zawołał z dumą Ragnaros. – Zbliżcie się robaki, jeśli się odważycie!
Jakże arogancki był Władca Ognia. Jakże niemądre z jego strony było rzucać wyzwanie strażnikom Azeroth!
Odyn miał w sobie zbyt wiele męstwa, a jego serce było zbyt czyste, aby przejąć się tymi pustymi groźbami. Strażnik uderzył na Ragnarosa z siłą szarży tysiąca wrykulów, przeszywając jego ciało świetlistymi włóczniami, w czasie gdy Tyr zadał cios swym srebrnym młotem, ściągając tym na Ragnarosa widmo rychłej porażki.
– Zaprawdę Ragnaros nie może równać się z naszą siłą, bracie – rzekł Tyr. – Liczę, że nie będziesz mieć mi za złe, jeśli to ja zadam mu ostateczny cios?
Odyn wybuchnął śmiechem – Ha! Zdołam szybciej od ciebie powalić Władcę Ognia!
Tak oto dwaj wielcy wojownicy przypadli do Ragnarosa, a każdy z nich chciał prześcignąć drugiego. Słysząc ich zakład, żałosny Władca Ognia odgrodził od nich swe słabnące ciało dymem czarnym jak noc. Żaden ze strażników nie mógł go dostrzec, póty Tyr, dzierżąc swój lśniący niczym pochodnia młot, nie wkroczył w mrok i, rozpraszając ciemności, uderzył nim prosto w Ragnarosa. Jednakże, zanim Władca Ognia padł, z jego paszczy wystrzeliły strumienie ognia, odpychając Tyra.
Nasz wielki Odyn nie dał się tak łatwo pokonać.
– Niechże Władca Ognia uderzy i we mnie! – zawołał Odyn. – Jam jest wybrańcem Aman’Thula! Nikt, powiadam, nawet ten samozwańczy władca, nie zdoła złamać mego męstwa!
Wtedy Odyn natarł na Ragnarosa, wbiegając w sam środek szalejącego piekła, powalając Władcę Ognia jednym celnym uderzeniem.
Jednak chociaż Ragnaros padł, jego żywy płomień przypadł do twarzy strażnika, ogarniając ją furią Władcy Ognia. Ponownie w piersi wielkiego Odyna rozbrzmiał śmiech, wstrząsając samym sercem świata. W miejscu, gdzie kiedyś rosła bujna broda Odyna, teraz szalało morze roztopionej skały i ognia!
– Bracie mój! – zabrzmiał Tyr – porzućmy nasz zakład! Zostałeś naznaczony przez Władcę Ognia! W jakiż sposób mamy zaleczyć twe rany?
– Rzekłeś tak, gdyż okazałem się lepszym od ciebie, Tyrze. Porzuć troski! – odpowiedział mu Odyn. – Teraz już wszyscy będą wiedzieć, że to właśnie ja pokonałem Władcę Ognia, gdy jego męstwo nie mogło równać się z moim!
– spisane przez Starego Brynjara
Autorem tłumaczenia jest Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Męstwo Odyna
czyli czyny Odyna na przestrzeni wieków
czyli czyny Odyna na przestrzeni wieków
Odyn rzekł kiedyś, że każdy z wrykulów ma do opowiedzenia historię. Niektóre z nich mówią o odwadze i poświęceniu. Inne są opowieściami o sile i podbojach.
Jako, że nie jestem wojownikiem, poświęciłem swe życie, aby odnaleźć i spisać te wszystkie podania. Gdy jednak zadałem sobie pytanie, od czego zacząć, wiedziałem, że jedynym słusznym wyborem będzie Odyn. Nawet najznamienitszy epos o wrykulskiej doskonałości przyćmiewają jego wielkie czyny. W czasie swej podróży po tej krainie przekonacie się, że każdy mężny wrykul z pasją opowie wam jego legendę. Jeśli my, wrykule, chcemy osiągnąć prawdziwą doskonałość, jedyną słuszną drogą jest podążanie ścieżką Odyna.
Zważcie nadto, że wiele z tych przekazów zostało usłyszanych wprost od samego Odyna i spisanych przez bajarzy wrykulów, którzy kroczyli po tym świecie przede mną.
Wielki Odyn i Władca Ognia
Jak to się stało, że Odyn, wojownik stworzony z żelaza i brązu, nosi na swej brodzie piętno Władcy Ognia? Stary Brynjar wam opowie! Każdy wrykul, który zdołał utrzymać głowę na swych ramionach, zna historię potężnego Odyna i Władcy Ognia. Wiedźcie, że nie ma żadnej gawędy, która ukazywałaby bardziej niezłomną siłę Strażnika, jego nieśmiertelną odwagę i niezachwiany honor niż ta o jego wspaniałej brodzie.
W epoce zanim jeszcze Odyn poprowadził wrykulów do wiecznej chwały, on i jego towarzysz, dzielny Strażnik Tyr, toczyli wojnę z władcą żywiołów Ragnarosem. Wspólnie wkroczyli do spalonej domeny behemota, aby położyć kres jego rządom. Widząc, jak kładą po drodze zastępy jego gorejącej armii, niczym ostry sierp ścinający źdźbła pszenicy, Władcę Ognia ogarnął strach i umknął przed męstwem potężnych czempionów. Liczył, że zdoła ukryć się przed oprawcami w swym leżu, lecz gdziekolwiek by uciekł, Odyn i Tyr dotrzymywali mu kroku, obracając jego królestwo w ruinę.
Szalejące w leżu Władcy Ognia wzburzone piekło spotęgowało siły żywiołaka. – Moja moc wciąż rośnie! – zawołał z dumą Ragnaros. – Zbliżcie się robaki, jeśli się odważycie!
Jakże arogancki był Władca Ognia. Jakże niemądre z jego strony było rzucać wyzwanie strażnikom Azeroth!
Odyn miał w sobie zbyt wiele męstwa, a jego serce było zbyt czyste, aby przejąć się tymi pustymi groźbami. Strażnik uderzył na Ragnarosa z siłą szarży tysiąca wrykulów, przeszywając jego ciało świetlistymi włóczniami, w czasie gdy Tyr zadał cios swym srebrnym młotem, ściągając tym na Ragnarosa widmo rychłej porażki.
– Zaprawdę Ragnaros nie może równać się z naszą siłą, bracie – rzekł Tyr. – Liczę, że nie będziesz mieć mi za złe, jeśli to ja zadam mu ostateczny cios?
Odyn wybuchnął śmiechem – Ha! Zdołam szybciej od ciebie powalić Władcę Ognia!
Tak oto dwaj wielcy wojownicy przypadli do Ragnarosa, a każdy z nich chciał prześcignąć drugiego. Słysząc ich zakład, żałosny Władca Ognia odgrodził od nich swe słabnące ciało dymem czarnym jak noc. Żaden ze strażników nie mógł go dostrzec, póty Tyr, dzierżąc swój lśniący niczym pochodnia młot, nie wkroczył w mrok i, rozpraszając ciemności, uderzył nim prosto w Ragnarosa. Jednakże, zanim Władca Ognia padł, z jego paszczy wystrzeliły strumienie ognia, odpychając Tyra.
Nasz wielki Odyn nie dał się tak łatwo pokonać.
– Niechże Władca Ognia uderzy i we mnie! – zawołał Odyn. – Jam jest wybrańcem Aman’Thula! Nikt, powiadam, nawet ten samozwańczy władca, nie zdoła złamać mego męstwa!
Wtedy Odyn natarł na Ragnarosa, wbiegając w sam środek szalejącego piekła, powalając Władcę Ognia jednym celnym uderzeniem.
Jednak chociaż Ragnaros padł, jego żywy płomień przypadł do twarzy strażnika, ogarniając ją furią Władcy Ognia. Ponownie w piersi wielkiego Odyna rozbrzmiał śmiech, wstrząsając samym sercem świata. W miejscu, gdzie kiedyś rosła bujna broda Odyna, teraz szalało morze roztopionej skały i ognia!
– Bracie mój! – zabrzmiał Tyr – porzućmy nasz zakład! Zostałeś naznaczony przez Władcę Ognia! W jakiż sposób mamy zaleczyć twe rany?
– Rzekłeś tak, gdyż okazałem się lepszym od ciebie, Tyrze. Porzuć troski! – odpowiedział mu Odyn. – Teraz już wszyscy będą wiedzieć, że to właśnie ja pokonałem Władcę Ognia, gdy jego męstwo nie mogło równać się z moim!
– spisane przez Starego Brynjara
Autorem tłumaczenia jest Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki
Przedpremierowa recenzja I tomu World of Warcraft: Kronika
Ventas, | Komentarze : 0Nie oczekujcie po Kronice zaskakującej powieści z błyskotliwymi dialogami i niespodziewanymi zwrotami akcji, ale… Hej! Powstrzymajcie swe rozczarowanie! Zamiast powyższych Blizzard serwuje Wam ogromną dawkę wiedzy, Lore of Warcraft w najczystszej postaci.
Pierwsza taka książka ze świata Warcrafta
Kronika to pierwsza oficjalna książka historyczna opisująca wydarzenia ze świata Azeroth. Używam słowa „książka”, chociaż może bardziej pasowałoby określenie „podręcznik”. W porównaniu jednak do jego szkolnych odpowiedników, możecie być pewni, że przy nim nie zaśniecie. A co w nim znajdziemy?
Tom I opisuje wydarzenia od stworzenia świata po narodziny ostatniego ze Strażników Tirisfal, (nie)sławnego Medivha, czyli na krótko przed wydarzeniami z gry Warcraft: Orc & Humans. Wielu może stwierdzić, że to dobrze znana historia. W końcu sporo powiedziano w grach, a jeszcze więcej w książkach i komiksach z serii. Otóż tak i nie. Fakt, ilość słów w samym World of Warcraft już w 2012 roku powalała na kolana, wynosząc tyle, co 12 trylogii Władcy Pierścieni (czyli 26 tomów!), ale same początki stworzenia świata (tzw. Era Mitów) były słabo znane i pełne luk. W dodatku, z powodu wciąż rozrastającego się uniwersum, niektóre informacje były nawet kilkukrotnie przepisywane, co tworzyło parę wersji historii i pozwalało na różne, często błędne, ich interpretacje. To było (i jest) głównym zadaniem Kronik – uporządkować, ujednolicić i uzupełnić całą historię Warcrafta. Czy się udało? Zdecydowanie tak, chociaż nie obyło się bez małych zgrzytów, o czym poniżej.
Najciekawszą częścią Kroniki jest jej początek opisujący Erę Mitów, gdy Światłość starła się z Ciemnością (Pustką), a w wyniku zderzenia dwóch krańcowo różnych sił powstał Wszechświat, w którym z czasem rozwinęło się życie. Poszczególne etapy stworzenia zostały bardzo zgrabnie opisane i każdej z pierwotnych ras poświęcono wystarczającą uwagę. Największym zaskoczeniem będzie dla Was zapewne powstanie tytanów, chociaż twórcy nie wyjaśnili tego do końca, zostawiając sam moment narodzin niejasnym. Jednak może to specjalny zabieg, którego sens gracze zrozumieją dopiero w przyszłości, kto wie? Kolejną, a może i ważniejszą od poprzedniej jest informacja, która podważa dotychczasowy rozkład sił w uniwersum, ale żeby uniknąć spoilerów dla osób, które jeszcze nie znają Kroniki z obcojęzycznych wydań, ograniczę się jedynie do tego, że ów fakt jest przełomowy dla fanów Lore.
Mity, legendy i bajania
Jeśli miałbym podsumować początkowe rozdziały tomu, nazwałbym je hybrydą dawnych religii, wśród których pierwsze skrzypce gra mitologia nordycka. Odyn, Tyr, Loken, Thorim, Freja i pozostali Strażnicy, którym tytani powierzyli opiekę nad Azeroth, zostali niemal żywcem wyciągnięci z wierzeń wikingów, o czym świadczą nie tylko ich zbliżone brzmieniem imiona. Nie dziwi zatem fakt istnienia m.in. Sal Męstwa – odpowiednika Walhalli, do którego trafiają zmarli bohaterowie za pośrednictwem skrzydlatych val’kyrii. Jednak czerpanie przez Blizzarda pełnymi garściami z dawnych i współczesnych kultur jest rzeczą powszechnie znaną.
Kolejna część pierwszego tomu oddaje cugle historii w ręce rodzimych ras Azeroth. Jesteśmy świadkami rozkwitu i upadku starożytnych imperiów mogu, trolli i elfów oraz początków raczkującej, acz dynamicznie rozwijającej się, cywilizacji ludzi. Nie zabraknie oczywiście krasnoludów, gnomów i reszty ras Azeroth.
Pozostawiając na chwilę z boku samą treść, wypada skupić się na tym, co budzi od dłuższego czasu gorące emocje – lokalizacji. Czy zostawiono oryginalne nazwy, czy pokuszono się o ich tłumaczenie? Kronika, jako oficjalna i najważniejsza pod względem Lore książka z serii Blizzarda nie mogła odejść od kanonu. Musiała pozostać w zgodzie z tłumaczeniami z pozostałych książek oraz zlokalizowanych już gier. Na szczęście dla lepszego rozeznania się w nowych nazwach (z których większość jest już dobrze znana, a te nowe zostały zgrabnie i poprawnie przetłumaczone) na końcu książki znajduje się skorowidz przekształcony w słowniczek nazw polsko-angielskich wraz z wymienionymi stronami, na których dany termin został opisany. Nie powinno to zatem sprawić trudności w odbiorze nawet osobie, która zna świat Warcrafta jedynie z anglojęzycznej gry.
Czy warto?
Na koniec jeszcze parę słów o samym wydaniu. Cena Kroniki jest, owszem, wyższa niż reszty książek z uniwersum, ale wciąż znacznie niższa niż wersja angielska oraz niższa od spekulacji fanów. Niektórzy obawiali się, czy to nie wpłynie na jakość, ale śpieszę z uspokojeniem. Kronika prezentuje się świetnie i w niczym nie ustępuje pierwowzorowi! Ilustracje są naprawdę wyśmienitej jakości, a ich żywe kolory aż cieszą oczy. Wydawnictwo Insignis dało radę!
Jeśli jesteś fanem świata Warcrafta i chcesz poznać jego historię lub zaktualizować swą wiedzę, Kronika jest właśnie dla Ciebie!