Felieton: Polska scena PvE w World of Warcraft
Świat gier to ogromny wirtualny wymiar. Na rynku pojawiają się coraz to bardziej zaawansowane, ciągle udoskonalane graficznie tytuły. Właściwie wybór jest tak ogromny, że można by stracić całą swoją młodość na tylko sprawdzaniu każdej gry. Powstają kolejne części już kultowych serii, a my, gracze, lubimy się przywiązywać do sprawdzonych już tytułów. World of Warcraft jest już 7 lat liderem gier MMO. Mimo, że grafika została podrasowana bardzo nieznacznie jak na dzisiejsze czasy, ta gra wciąż przyciąga ponad 10 milionów graczy na całym świecie.
Tak, jak w prawdziwej rzeczywistości, my – ludzie – dążymy do tego, by nam się powodziło, w dyscyplinach sportowych robimy wszystko by wygrywać. Lubimy być lepsi od przeciwnika. Lubimy dominować. To, co napędza cały ten kolorowy cyrk, pełen smoków i złych kolesi ze stajni Blizzarda, to tryb gry PvE. Przepraszam graczy PvP, to nie wasz dzień.
Wg nieoficjalnych danych, na świecie jest kilkadziesiąt tysięcy rajdowych gildii. Konkurencja jest ogromna w skali globalnej, ale my zajmiemy się dzisiaj znacznie mniejszą sceną – naszą polską, która na tle globalnym wypada być może nie najgorzej, ale słabo w porównaniu do chociażby naszych sąsiadów zza Odry.
Dlaczego tak się dzieje? Co jest powodem tak słabego wyniku w skali globalnej? Czy my naprawdę mamy takich kiepskich graczy?
Jednak gildie, o których się przeważnie mówi, mieszczą się na palcach naszej jednej ręki. To są gildie, które walczą. Którym na tym zależy. Na naszej polskiej scenie jest około 200-300 gildii, które aktywnie biorą udział w rajdach. Ale tylko czołówka może mieć ambicję, by zaistnieć w skali globalnej. Inne gildie są albo zbyt słabe – a przewaga czołówki tutaj jest ogromna – albo zbyt leniwe.
Wiele gildii to zaprzyjaźnieni kumple, są też gildie rodzinne, które systematycznie organizują zloty. W takich gildiach często grają starsi gracze, którym nie zależy na tym, by prowadzić całą resztę do przodu. Natomiast młodsi gracze po prostu nie potrafią grać tak, jak się powinno. Często wywołują kłótnie, co jak wiemy, nie polepsza sytuacji wewnątrz gildii.
Polska scena nie jest uboga. Jesteśmy Polakami i lubimy narzekać, a od narzekania jeszcze żaden boss nie padł. Chyba że ze śmiechu. Przypatrzmy się więc tym najlepszym polskim gildiom. Dlaczego im tak dobrze idzie na naszej polskiej scenie? Dlaczego reszta gildii jest lata świetlne za nimi?
Po części już wspomniałem wyżej dlaczego, ale trzeba też podkreślić, że w tych gildiach gracze potrafią się dogadywać. A nie używają języka chińskiego, proszę mi wierzyć. Potrafią wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. Potrafią opracować taktykę. Rajd zamienia się w prawdziwy maraton, w ring, gdzie gildyjni koledzy zamieniają się w prawdziwych oficerów i panuje dyscyplina. Śmiechy i żarty zostają odstawione na bok aż do statusu farmy.
Ktoś powie, że gra to rozrywka i zabawa. Zaraz, zaraz. Nikt nie zmusza cię, byś grał w dobrej gildii. To ty wybierasz, czy chcesz coś znaczyć, zostać zauważonym i mieć znany tag pod nazwą postaci, czy być w niewidzialnej większości. Jeżeli wybierzesz opcję numer dwa, dlaczego więc zazdrościsz, czy też wyśmiewasz tych lepszych? To początkuje nienawiść, a później być może i „dramy” wśród graczy. Jesteś prowokatorem. Jeżeli wybierzesz opcję numer jeden, dlaczego więc walczysz ze swoim konkurentem używając słów obrazy? Jesteście dobrymi graczami – miejsce do walki jest więc w instancji rajdowej. Twój przeciwnik wygra? Jest lepszy? Szybszy? Zobacz, co robisz źle. Popraw taktykę. Otwórz rekrutację na nowo. Gra toczy się dalej.
A polscy gracze udowodnili niejeden raz, że potrafią się jednoczyć i doskonale razem bawić. Pamiętny wyścig gnomów jest chyba jednym z lepszych przykładów.
Dlaczego nie potrafimy się tak zjednoczyć podczas progresu? Nie walczyć między sobą i nie tworzyć dram, a pokazać światu, że istniejemy i jesteśmy dobrzy? Brakuje nam chęci, a może mamy zbyt słabe zdanie o nas samych? Jedno jest pewne: poziom gry naszych rodaków jest naprawdę imponujący. Brakuje tylko tego „czegoś”. Nie mówię tutaj o miłości wzajemnej, ale może po prostu gdybyśmy zaczęli akceptować swoją konkurencję, żyć w zgodzie i razem walczyć, by zaistnieć na scenie globalnej, motywując się wzajemnie - może wtedy usłyszelibyśmy o dokonaniach naszych graczy na międzynarodowych stronach o podobnej tematyce. Kończy się trzeci dodatek do WoWa i nadchodzi czwarty. Nic samo się nie zmieni, jeśli gracze, a w szczególności liderzy gildii, nie będą tego chcieć.
Być może dlatego wielu graczy tak dobrze wspomina czasy podstawowego WoWa, ”Vanilli”. Czasy, kiedy poznawaliśmy mechanikę gry, bossów, miejsca. Kiedy łączyliśmy się i graliśmy razem. Nie wstydziliśmy się. Nie było wtedy takiej nienawiści, a gra była zupełnie inna. To ego dobrych graczy zapoczątkowało wojny i stopniowo psuło klimat na danym serwerze, by wkrótce potem zła atmosfera, niczym zaraza, przechodziła na inne realmy, na których można było spotkać naszych rodaków.
Chciałbym, by nasza scena, mimo iż skromna, zaistniała na scenie globalnej. Być może wciąż jest to możliwe i wielu ludzi w to wierzy - łącznie ze mną. Jak będzie, czas pokaże, ale samo się nic nie zrobi. Już "Cataclysm" ukazał i tak lepszą sytuację, niż jeden dodatek wcześniej. Gildie mają znakomitych liderów i graczy. Trochę pokory i chęci. Życzę wam, drodzy gracze, wielu sukcesów w grze, którą tak wszyscy kochamy.
Tak, jak w prawdziwej rzeczywistości, my – ludzie – dążymy do tego, by nam się powodziło, w dyscyplinach sportowych robimy wszystko by wygrywać. Lubimy być lepsi od przeciwnika. Lubimy dominować. To, co napędza cały ten kolorowy cyrk, pełen smoków i złych kolesi ze stajni Blizzarda, to tryb gry PvE. Przepraszam graczy PvP, to nie wasz dzień.
Wg nieoficjalnych danych, na świecie jest kilkadziesiąt tysięcy rajdowych gildii. Konkurencja jest ogromna w skali globalnej, ale my zajmiemy się dzisiaj znacznie mniejszą sceną – naszą polską, która na tle globalnym wypada być może nie najgorzej, ale słabo w porównaniu do chociażby naszych sąsiadów zza Odry.
Dlaczego tak się dzieje? Co jest powodem tak słabego wyniku w skali globalnej? Czy my naprawdę mamy takich kiepskich graczy?
Nieprawda. Mamy doskonałych graczy, jednych z lepszych na świecie
Jednak gildie, o których się przeważnie mówi, mieszczą się na palcach naszej jednej ręki. To są gildie, które walczą. Którym na tym zależy. Na naszej polskiej scenie jest około 200-300 gildii, które aktywnie biorą udział w rajdach. Ale tylko czołówka może mieć ambicję, by zaistnieć w skali globalnej. Inne gildie są albo zbyt słabe – a przewaga czołówki tutaj jest ogromna – albo zbyt leniwe.
Wiele gildii to zaprzyjaźnieni kumple, są też gildie rodzinne, które systematycznie organizują zloty. W takich gildiach często grają starsi gracze, którym nie zależy na tym, by prowadzić całą resztę do przodu. Natomiast młodsi gracze po prostu nie potrafią grać tak, jak się powinno. Często wywołują kłótnie, co jak wiemy, nie polepsza sytuacji wewnątrz gildii.
Polska scena nie jest uboga. Jesteśmy Polakami i lubimy narzekać, a od narzekania jeszcze żaden boss nie padł. Chyba że ze śmiechu. Przypatrzmy się więc tym najlepszym polskim gildiom. Dlaczego im tak dobrze idzie na naszej polskiej scenie? Dlaczego reszta gildii jest lata świetlne za nimi?
Po części już wspomniałem wyżej dlaczego, ale trzeba też podkreślić, że w tych gildiach gracze potrafią się dogadywać. A nie używają języka chińskiego, proszę mi wierzyć. Potrafią wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. Potrafią opracować taktykę. Rajd zamienia się w prawdziwy maraton, w ring, gdzie gildyjni koledzy zamieniają się w prawdziwych oficerów i panuje dyscyplina. Śmiechy i żarty zostają odstawione na bok aż do statusu farmy.
Gildia Accidentally po pokonaniu Lich Kinga w wersji 25-heroic
Cytując pewnego gracza:
"Grałem w gildii, w której GM kickował graczy, gdy mieli zły enchant lub jego brak, bądź zły gem. Bałem się, że w tej dobrej gildii nie będzie dla mnie miejsca, więc uważnie czytałem porady mojej klasy, by z każdym dniem stawać się lepszym."Ktoś powie, że gra to rozrywka i zabawa. Zaraz, zaraz. Nikt nie zmusza cię, byś grał w dobrej gildii. To ty wybierasz, czy chcesz coś znaczyć, zostać zauważonym i mieć znany tag pod nazwą postaci, czy być w niewidzialnej większości. Jeżeli wybierzesz opcję numer dwa, dlaczego więc zazdrościsz, czy też wyśmiewasz tych lepszych? To początkuje nienawiść, a później być może i „dramy” wśród graczy. Jesteś prowokatorem. Jeżeli wybierzesz opcję numer jeden, dlaczego więc walczysz ze swoim konkurentem używając słów obrazy? Jesteście dobrymi graczami – miejsce do walki jest więc w instancji rajdowej. Twój przeciwnik wygra? Jest lepszy? Szybszy? Zobacz, co robisz źle. Popraw taktykę. Otwórz rekrutację na nowo. Gra toczy się dalej.
A polscy gracze udowodnili niejeden raz, że potrafią się jednoczyć i doskonale razem bawić. Pamiętny wyścig gnomów jest chyba jednym z lepszych przykładów.
Dlaczego nie potrafimy się tak zjednoczyć podczas progresu? Nie walczyć między sobą i nie tworzyć dram, a pokazać światu, że istniejemy i jesteśmy dobrzy? Brakuje nam chęci, a może mamy zbyt słabe zdanie o nas samych? Jedno jest pewne: poziom gry naszych rodaków jest naprawdę imponujący. Brakuje tylko tego „czegoś”. Nie mówię tutaj o miłości wzajemnej, ale może po prostu gdybyśmy zaczęli akceptować swoją konkurencję, żyć w zgodzie i razem walczyć, by zaistnieć na scenie globalnej, motywując się wzajemnie - może wtedy usłyszelibyśmy o dokonaniach naszych graczy na międzynarodowych stronach o podobnej tematyce. Kończy się trzeci dodatek do WoWa i nadchodzi czwarty. Nic samo się nie zmieni, jeśli gracze, a w szczególności liderzy gildii, nie będą tego chcieć.
Być może dlatego wielu graczy tak dobrze wspomina czasy podstawowego WoWa, ”Vanilli”. Czasy, kiedy poznawaliśmy mechanikę gry, bossów, miejsca. Kiedy łączyliśmy się i graliśmy razem. Nie wstydziliśmy się. Nie było wtedy takiej nienawiści, a gra była zupełnie inna. To ego dobrych graczy zapoczątkowało wojny i stopniowo psuło klimat na danym serwerze, by wkrótce potem zła atmosfera, niczym zaraza, przechodziła na inne realmy, na których można było spotkać naszych rodaków.
Gildia Innominate i pamiętny "Polish First Kill" Archimonde
Chciałbym, by nasza scena, mimo iż skromna, zaistniała na scenie globalnej. Być może wciąż jest to możliwe i wielu ludzi w to wierzy - łącznie ze mną. Jak będzie, czas pokaże, ale samo się nic nie zrobi. Już "Cataclysm" ukazał i tak lepszą sytuację, niż jeden dodatek wcześniej. Gildie mają znakomitych liderów i graczy. Trochę pokory i chęci. Życzę wam, drodzy gracze, wielu sukcesów w grze, którą tak wszyscy kochamy.
Komentarze:
Wczytywanie komentarzy...
Musisz się zalogować, aby dodać komentarz