|
Arden napisał :
wartościowanie, że sport czy czytanie jest lepsze niż jakieś inne hobby jest bzdurą.
Oczywiście, że można tak powiedzieć. Czytanie o dziejach, socjologii, aksjologii, polityce czy prawie etc. rozwija ośrodek umysłowy człowieka, poszerza horyzonty myślowe oraz pomaga spoglądać na wiele spraw w życiu oraz osób dookoła nas z nieco wysublimowanej perspektywy, czyniąc nas mądrzejszymi oraz roztropniejszymi. Osiągając to, z większym powodzeniem możemy zadbać o kondycje naszego życia, o to co uczynić, aby być szczęśliwym. Odsyłam do Sokratesa LINK.
A to w internecie nie można czytać?
Uprzedzając wypowiedź, zaznaczam, że nie utożsamiam zainteresowania naukami humanistycznymi, warunkującymi nasze myślenie w kategoriach społecznych oraz spojrzenie na człowieka, z beletrystyką, graniem w gry komputerowe czy innego rodzaju "hobby". Są rzeczy fundamentalne dla rozwoju umysłu, dla uczynienia siebie człowiekiem o zidentyfikowanej tożsamości oraz zasadach oraz zupełnie dodatkowe, dla rozrywki.
Udowodnionym jest, iż zabawa jest najbardziej naturalną metodą nauki wszystkich ssaków, do których się zaliczamy. Wiedza czytana niestety ma jeden podstawowy problem: jeśli jej nie wykorzystujesz w praktyce zapominasz ją. Nie neguję wartości czytania, ale z samego czytania intelekt człowieka rozwija się tylko od pewnego stopnia. Jest jeszcze coś takiego jak myślenie i umiejętności, a gry jak najbardziej to rozwijają. Co więcej mogą w dużo efektywniejszy sposób, niż jakakolwiek książka, poszerzać i przed wszystkim utrwalać wiedzę. Mój młodszy brat chociaż dzięki oglądaniu bajek w oryginale w bardzo młodym wieku, mówił po angielsku zanim poszedł do szkoły, a historyczne wydarzenia z Age of Empires cytował z pamięci. Kwestia języka to znany mechanizm przyswajania go przez dzieci do około 5 roku życia, a wspomniałam o nim w kwestii pożyteczności czynności ogólnie uznawanej za rozrywkę. Łatwość uczenia się z gier i zabawy wynika z tego, że jeśli coś nam sprawia przyjemność, nasz umysł łatwiej chłonie to, co jest mu przekazywane.
Co zaprzecza twemu poglądowi, o tym, że czytanie jest mało społeczną inicjatywą, powyższa, oczywista w gruncie rzeczy dedukcja, dowodzi, że czyni z człowieka dobrego obywatela oraz daje mu odpowiednie warunki na polu intelektualnym oraz duchowym, aby zaangażować się w sprawy publiczne oraz zadbać nie tylko o swoje dobro, ale dobro osób obok siebie (zarówno dzięki umiejętności wzięcia pod uwagę wiele zmiennych dla rozwiązania sprawy oraz szerokiego pola, w ramach którego odnajduję możliwe rozwiązania).
Czytanie o czymś a wykorzystywanie tego w praktyce to 2 różne rzeczy. I de facto, sama praktyka w zupełności wystarcza. Poszerzanie wiedzy w książkach owszem pomaga, bo może przyspieszyć postęp w działaniach praktycznych, ale nie jest warunkiem koniecznym. Praktyka natomiast jest. A mało to jest wybitnie inteligentnych ludzi, dla których normy społeczne są zupełnie drugorzędne? To, co czyni z nas lepszych ludzi nie wynika tylko z jednego aspektu i zwykłą głupotą jest wskazywanie czegokolwiek, jako głównego źródła stawania się lepszym człowiekiem. Po pierwsze takie podejście znacznie ogranicza potencjał jednostki, ale przede wszystkim zaprzecza dość podstawowej kwestii, czyli tego, że każdy człowiek jest inny i jego percepcja rzeczywistości będzie różna od innych. Znaczy to mniej więcej tyle, że każdy człowiek reaguje inaczej na różne bodźce intelektualne, ma różne możliwości poznawcze i ma indywidualną dla siebie tylko optymalną ścieżkę rozwoju. Nota bene największą wadą systemu edukacji w Polsce, ale pewnie nie tylko, jest to, że nie próbuje szukać w dzieciach i młodzieży ich potencjału i go rozwijać, a "produkuje" edukację od sztancy, w wyniku której młode pokolenie w większości nie jest przygotowane do startu w dorosłość w obecnej rzeczywistości. Produktem takiego błędnego myślenia są debilne filmiki jak ten, o którym tu dyskutujemy.
A internet różni się od realności TYLKO tym, że daje większą wolność. Istnieją w nim dokładnie te same mechanizmy, jakie funkcjonują w życiu (+większa swoboda).
Jedyne co daje wolność to mądrość, wiedza oraz środowisko umożliwiające spożytkowanie owych atrybutów.
A gdzież sieci tego brakuje? Sieć daje dostęp do większej wiedzy i większej ilości środowisk.
To zrównanie sieci z życiem rzeczywistym... poważnie?
Z internetem pierwszy raz zetknęłam się jakieś 15 lat temu. Od około 10 mam z nim styczność regularnie i moją główną obserwacją jest to, iż mechanizmy społeczne zachodzące w internecie są analogiczne do zachowań w realnym świecie z tą jedyną różnicą, że w realnym świecie funkcjonuje więcej barier (z czego spora część jest zupełnie zbędna i wiele jako ludzie z ich powodu tracimy). Internet pozwala na większą otwartość, co owszem ma swoje wady, ale to co zyskujemy w zamian jest niewyobrażalnie lepsze. Nad wadami natomiast musimy nauczyć się panować.
Oczywiście, nie wszyscy jeszcze dobrze umieją z tej wolności korzystać.
Gdy logujesz się do sieci stają przed tobą wybory, ściśle określone przez funkcjonalność danej strony czy gry. Gdy tworzysz grę albo stronę dopiero zyskujesz wolność. Użytkownik jest jej pozbawiony.
Bzdura. Sieć, gry, strony to jest tylko medium, tak samo jak telefon, TV, książka. Różnicą pomiędzy pierwszą grupą, a drugą jest interaktywność. Przez wolność w sieci jednak głównie rozumie się mniejsze konsekwencję pewnych akcji. O ile daje to większe możliwości przełamywania pewnych barier i słabości, których w realu nigdy by się nie pokonało, to niestety daje też pole do nadużyć. A że medium jest stosunkowo nowe jeszcze nie zawsze wiemy, jak te nadużycia niwelować. Natomiast wraz ze wzrostem świadomości funkcjonowania w sieci będziemy w stanie się przed nadużyciami bronić.
Tak samo, czytanie, edukowanie się, poszerzanie widzialnych granic swojego postrzegania duchowego, wiedza... daje ci zdolność tworzenia - powoływania czegoś w granicach swojego umysłu oraz gdzieś w przyszłości przekładania tego na życie realne, oraz niszczenia - rewidowania tego, z czym obcujesz na co odzień, zdolności krytycznego myślenia. Tak więc dlatego, filozofowie pisali, że celem człowieka jest poszerzanie swojego niematerialnego bytu - tworzenie, co się objawią w nauce oraz sztuce.
Internet te wszystkie aspekty jest w stanie podnieść do wymiarów, które wielu osobom się nie śniły. Artyści i twórcy niezależnie nie są już skazani na wielkie kompanie fonograficzne, aby dotrzeć ze swoją twórczością do ogromnej widowni. Każdy człowiek dostaje szansę i narzędzia do tego, żeby zaistnieć i nie potrzeba do tego jakichś niebotycznych pieniędzy: wystarczy komputer, internet, własna wiedza i umiejętności... i odrobina odwagi. A odważyć się a sieci jest łatwiej.
Co więcej, ludzie z całego świata mogą bez ograniczeń wymieniać się swoją wiedzą i doświadczeniami.
Etyka ogólna odnosi się (a przynajmniej powinna) do BARDZO ogólnych kwestii moralnych: nie zabijaj, nie kradnij, nie krzywdź, etc. Każda ideologia, która próbuje wejść w bardziej szczegółowe aspekty życia jednostki jest błędna. Może i niektóre owieczki nie mają na tyle własnego rozumu i potrzebują prowadzenia za rączkę, ale próba kierowania w ten sposób każdego z osobna się nigdy nie sprawdziła i nie sprawdzi, bo co inteligentniejsi od razu zobaczą, że coś jest nie tak.
To nieprawda, że etyka traktuje o ogólnych nakazach, zasady są ogólne, ale nie etyka. Gdyby tak było, nie potrzebni byliby np. duchowni, skoro jesteśmy przy normach cywilizacji europejskiej - chrześcijańskiej, a przynajmniej pierwotnie. Jeżeli czytałeś pismo święte, np. ewangelie, wiesz, że święci będący ich autorami, nie wymyślali niczego nowego, a wyłącznie wyjaśniali istotę przykazań, w oparciu o różne przykłady z życia codziennego. Chrystus również pokazywał w jaki sposób powinno się przejawiać wypełnianie przykazań w przełożeniu na nowe czasy, niejako uzupełniając doktrynę wiary. Tak więc duchowni, osoby w tym wykształcone, podążając drogą swojego nauczyciela, mają za zadanie wyłącznie przybliżać wiernym sens Jego nauk oraz przykazań, zwracać uwagę, że np. ogólne przykazanie: "6. Nie zabijaj.", traktuje również o złorzeczeniu czy niesprawiedliwych obelgach. Człowiek rozumny, wyedukowany, erudyta, nie będzie zmuszony do polegania na duchownych, ale dzięki swojemu umysłowi, pojmie to wszystko, co powinien, zrozumie, co wyrażone zostaje ogólnie, ponieważ obcując ze słowem Chrystusa oraz jego apostołów wydobędzie przewodnią naukę.
Szkoda tylko, że słowa Bibli zostały przepisane na jednym z Soborów i zostało tam pozostawione to, co było wówczas Kościołowi potrzebne. Co więcej, żyjemy w czasach, gdzie Kościół albo zacznie podążać za rzeczywistością, albo zostanie zmarginalizowany. Właśnie dlatego, że ludzie mają większy dostęp do wiedzy i nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć ilość obłudy i hipokryzji, która obecnie w Kościele funkcjonuje. A skąd się wziął ten problem? U podstaw jego leży właśnie dorabianie teorii religijnych do absolutnie najdrobniejszego elementu życia, który absolutnie nie ma prawa pasować do każdej jednostki. Jedynie zasady elementarne będą pasować do wszystkich. Prawdziwa duchowość płynie z prostoty i tolerancji prawa do odmienności jednostki - wszystko co będzie wykraczać poza te ramy w społeczeństwach wolnych i wyedukowanych nie będzie miało prawa bytu.
Jednostka wraz ze swoją indywidualnością jak najbardziej jest w stanie funkcjonować w ramach bardzo ogólnych zasad moralnych i społecznych zachowując przy tym swoją odmienność.
To prawda, ale tylko gdy posiada świadomość samego siebie, którą zyskuje dzięki zyskiwaniu doświadczeń w życiu, przy równoczesnym analizowaniu oraz syntezowaniu, czemu pole dają książki. Inaczej człowiek jest narzędziem zewnątrz sterowanym i swoją moralność, którą naturalnie nabywa się w rodzinie (dlatego ta instytucja jest, była i będzie poddawana destrukcji przez totalitaryzmy) stopniowo porzuca w ramach konformizmu na rzecz egoizmu, następnie oportunizmu, a ostatecznie nihilizmu.
Raz jeszcze, książki to nie jest jedyne i absolutne źródło wiedzy. Równie dużo, jak i nie więcej można dowiedzieć się od innych ludzi. Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna. Stąd też moje osobiste zamiłowanie do dyskusji z ludźmi w internecie i kontestowania ich punktów widzenia. Informacji, które można z takich doświadczeń wyciągać, próżno szukać w książkach powstałych zanim pojawił się internet. Poza tym czytając książkę, nie mogę się zapytać autora "co miał na myśli" albo "czy rozważyłby swoją teorię przy innych założeniach". Książki stanowią jakąś bazę wiedzy, ale w stosunku do internetu są bardzo ograniczone, bo są zamarznięte w czasie, podczas gdy internet żyje.
Jeśli ktoś spędza każdą wolną chwilę na swoją pasję, przy tym nadal jest w stanie się utrzymywać i poświęcać jemu wystarczający czas na kontakty z innymi ludźmi, to wszystko jest w porządku i nikomu nic do tego
O tym własnie pisałem, o pewnej granicy, różnej w zależności od człowieka.
Chyba mi umknęło, gdzie o tym pisałeś, ale uwierzę na słowo ;)
Jest jednak taki problem, że zbyt wiele osób ocenia poprawność tej granicy u innych z własnej tylko perspektywy zapominając, że ich światopogląd może się kompletnie nie sprawdzić w przypadku innej osoby. Produktem takiego błędnego myślenia jest ten filmik.
wysłane po 1 minucie 49 sekundach:Quass napisał :
Zaraz pierdolca dostanę od tych wszystkich religijno - filozoficznych wywodów ^^ Serio, za dużo gadania o niczym.
Eh, humaniści...
Ej, ja jestem ścisłowcem z zacięciem humanistycznym ;)
|
|
Arden napisał :
Udowodnionym jest, iż zabawa jest najbardziej naturalną metodą nauki wszystkich ssaków, do których się zaliczamy.
Jesteśmy istotami posiadającymi duszę, co nie pozwala nam zrównywać siebie ze zwierzętami :) Czy wiesz jacy ludzie powoływali się na owe analogie? Panteon mistrzów... Hitler, Goering, Marks, Stalin, Lenin, Mao Ce-tung... etc. A teraz współczesna lewica antychrześcijańska, której ośrodki intelektualne umiejscowione są w Norwegii, Szwecji oraz Niemczech. Gender studies, LGBT etc.
Mój drogi, kwestia posiadania duszy, to jedno. Nikt nie zaprzecza, że różnimy się od zwierząt, posiadamy bardziej rozwiniętą samoświadomość. Ale na miłość boską, nie zaprzeczajmy faktom. Człowiek to ssak i pewne procesy biochemiczne zachodzące w naszym mózgu będą analogiczne do innych ssaków. Chociażby instykt macierzyński to jest odruch występujący nie tylko u ludzi, ale również u zwierząt... ale TYLKO ssaków. Ptaki, gady, płazy ani ryby takowego odruchu w ogóle nie posiadają.
Duchowość nie zaprzecza nauce, nauka nie zaprzecza duchowości.
A to, że wiedzę przyswaja się łatwiej w praktyce i/lub poprzez czynności przez nasz mózg traktowane jako rozrywka, to nie jest nic nowego. Więc po co zaprzeczać czemuś, co jest naturalną częścią naszego jestestwa? Dla bliżej nieokreślonych "wyższych celów", które dla większości jednostek i nie będą miały zastosowania?
Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna.
Stwarzasz paradoks.
"Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna."
Dlatego właśnie powinno się czytać książki... i to konkretne.
Eh, humanista. Czy nie rozumiesz, że ilość wiedzy zgromadzonej we wszystkich książkach świata jest ogromnie mniejsza od przyrastającej eksponencjalnie ilości wiedzy zgromadzonej w intercie? Nie rozumiesz, że możliwość dyskusji z autorem myśli jest dużo bardziej wartościowa niż przyjęcie tej myśli jako aksjomat i prowadzi do rozwoju wiedzy. Podczas gdy uczepienie się jednej idei i wykluczenie innych to stagnacja. Jak powiedział ks. prof. Michał Heller, najlepszą odpowiedzią na pytanie jest: "nie wiem" bo prowadzi ono do dalszych poszukiwań. Podczas, gdy jakakolwiek odpowiedź "wiem" oznacza koniec poszukiwań i odarcie siebie z tego wszystkiego, co jeszcze jest do znalezienia.
Czy czytałeś kiedykolwiek jakąś dobrą książkę, bo widzę, że nie... to właśnie ma do siebie sztuka, literatura..., że jest ponadczasowa, dotyka naszej egzystencji na przestrzeni różnych etapów istnienia, tych o których jeszcze nie wiemy, a odkrywamy w sobie. To, co formuujemy na co dzień, jest nieprzemyślane, dotyka naszego "tu i teraz", pisarze na łamach książek nie popelniają tego blędu, rozmyślają, analizują... syntezują... i zapisują trafne spostrzeżenia, nauki, polemiki, wątpliwości, myśli... uczucia.. które następnie do nas "mówią", inspirują, pomagają odpowiedzieć na pytania, zestawiać ze sobą różne elementy... a to wszystko uczy nas myśleć, kojarzyć, wyciągać właściwe wnioski - konkludować
Ignorancja pierwszej wody. Jak na humanistę, masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem (na marginesie, taki mały tip: pisze swoje posty w rodzaju żeńskim i nawet sprawdziłam, czy chociażby w poprzednim poście można było to zauważyć ... nie żeby mi to przeszkadzało, ale pokazuje jak uważnie czytasz wypowiedzi swoich rozmówców). Czy słowa "nie neguję wartości czytania" są tak trudne do zrozumienia? Jeśli nie jesteś w stanie pojąc koncepcji wiedzy z danego momentu w przeszłości i czym się różnie od wiedzy żywej i rozwijającej się, to jest mi bardzo przykro. Może i przeczytałeś wiele książek i znasz wiele mądrych, chociaż niekoniecznie przydatnych cytatów, to chyba jeszcze nie nauczyłeś się, jak ją wykorzystać. Sypiesz jakimiś doktrynami, które z rzeczywistością nie mają absolutnie nic wspólnego i chyba też nie do końca je rozumiesz.
Co do tematu kościoła, trudno mi się rozprawiać z tymi farmazonami,
złap za dobrą książkę... i skonfrontuj te durnoty zaczerpnięte od doświadczonych ludzi z internetu...
Wystarczy mi, że musiałam przestać chodzić do kościoła, bo mnie profanacja istoty wiary po prostu boli. Boli mnie kłamstwo i hipokryzja widoczna gołym okiem (nawet bez innych ludzi czy internetu). Prawdziwych duchownych praktycznie już nie ma. Wspomniany wcześniej ks. prof zalicza się do tych bardzo nielicznych, którzy stanowią świadectwo, że prawdziwa wiara jeszcze istnieje... ale jest jej już bardzo mało. Dopóki Kościół nie zwróci się do ludzi mądrych zamiast szerzyć zabobony, dopóty będą się ludzie od niego odwracali.
Dobrałeś sobie ideologie, a raczej idee taką a nie inną, ponieważ lubisz przesiadywać w internecie i absurd tego stale się u ciebie jawi.
Człowiek inteligentny dostosowuje się do ideologii, a nie wykształca na własne potrzeby, tym bardziej na potrzeby swojego lenistwa...
Trudno dyskutować z kimś o tak wąskich horyzontach myślowych.[/quote]
Człowiek inteligentny myśli sam za siebie, a nie ślepo podążą za tym, co ktoś tam kiedyś napisał. Człowiek inteligentny wykształca własne umiejętności analizy rzeczywistości, a nie kopiuje czyjeś. Człowiek inteligentny zadaje pytania a nie przyjmuje wszystko jak ślepa i głucha owieczka.
Ja nie mam ideologii. Ja patrzę, czytam, słucham, odczuwam i analizuję. Wszystkie podkreślone elementy są dla mnie równoważne w wartości otrzymanej informacji.
We kwestii horyzontów, to polecam spojrzenie w lustro, bo kogoś tak ślepo wierzącego w ideologię jeszcze nie spotkałam. Uwierz mi, wiele tracisz, bo świat rzeczywisty, jest dużo głębszy i bogatszy niż ci się wydaje.
Zaś w kwestii przesiadywania w internecie, to poznałam dużo bardziej dla mnie wartościowych ludzi poprzez internet aniżeli osoby, które dane mi było spotkać w realu. Dowiedziałam się wielu rzeczy, których w realu pewnie bym się nigdy nie dowiedziała (o ludziach). Dowiedziałam się też wiele o samej sobie. Kiedy miałam duże problemy w realu znalazłam wsparcie właśnie od ludzi "z komputera", którzy byli w stanie wykazać dużo więcej zrozumienia, niż ktokolwiek w realu. Spędzam czas w sposób, jaki sprawia mi frajdę i jestem w 100% sobą. Nie potrzeba mi czyjegoś sposobu na życie - mam swój, z którym jest mi lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Każdemu życzę, żeby kiedyś doświadczył największej wartości w życiu, jaką jest szczęście. I na pewno wiele książek o tym pisze, ale dopóki się pewnych rzeczy nie przeżyje, to się ich nie zrozumie. Dlatego moja rada dla Ciebie - odłóż czasami te książki i przeżyj coś. Bez tego wszystko, co tam przeczytasz będzie puste... tak samo jak było dla mnie, dopóki pewnych rzeczy nie przeżyłam. Doświadczenia życiowe niosą ze sobą o tyle więcej od tego, co piszą w książkach.
|
|
Wesołej Choinki i Wszystkiego Naj :)
|
|
Jakiś czas temu rozdawali wszystkim, którzy zabili Archimonda na Mythiku. Nie wiem natomiast, czy to nadal aktualne. Musiałby potwierdzić ktoś ze świeżym killem.
|
|
Kupując WoD po prostu upgradujesz swoją licencję gry. Klient battlenet sam ci dociągnie to, co jest potrzebne do gry w obecnym dodatku.
|
|
Generalnie to nieźle, tylko alergia trochę dokucza
|
|
Wysłane :) Jestem ciekawa wyników.
|
|
Zmieniłeś ścieżkę do WoWa w kliencie?
Opcje -> ustawienia gry -> Instalacja/aktualizacja gry
|
|
Jeśli chodzi o latanie/bieganie/pływanie w zależności od zony, to nie da się. I nie wiem, co w tym niewygodnego, czy mylącego ^^ Travel forma zmienia cię w najbardziej optymalną formę dla miejsca, w którym jesteś. To jest dużo wygodniejsze niż manualne zmienia, które też z powodu latency nie zawsze płynnie działało.
Co do wyciągania z formy podczas wylogowania się, to nie pamiętam, kiedy ostatnio coś takiego mi się przytrafiło. Zawsze jestem w tej formie, w której się wylogowałam. Jedyne co mi przychodzi do głowy, że po zalogowaniu jest wykonywana jakaś akcja kasująca formę. Czasami bywały w niektórych miejscach takie bugi, jeśli pojawiał się jakiś specificzny buff w lokacji. No ale jak mówię, nie pamiętam, kiedy ostatnio coś takiego mi się przytrafiło.
|
|
Ano tak, pamiętam dywagacje na ten temat, ale jakoś mnie ominęło, kiedy to wprowadzili.
|
|
Azqa napisał :
3. Była kiedyś, nie wiem czy jeszcze jest strona do zapisywania się przez neta na raidy, tlyko jej nazwa wyleciała mi z głowy, poratuj ktoś niżej.
openraid.eu
|
|
Napisz pmke do administracji. Tak najwygodniej będzie ci wszystko wyjaśnić.
|
|
TuOdelschwanck napisał :
Mogłeś sie postarać bardziej,
Pytania dupy nie urywają.
A jakie mają być pytania? :) Socjologia u podstaw nie jest specjalnie fascynująca, jeśli kogoś to nie kręci.
|
|
Jeśli nie zamierzasz grać w gildiach top200 world, nie ma znaczenia jaką klasą będziesz grać. Graj tym, co Tobie sprawia największą frajdę i tylko od ciebie będzie zależeć, czy będziesz robić dobry dps.
|
|
Arcziwald napisał :
Ok to powiedzcie mi, dlaczego wow ma 5.6 miliona abonamentowców? W wotlku, aż tak niskie liczby się nie zdarzyły. Czemu? Bo był dobry.
Bo million i jeden powodów i nie wszystkie są związane z jakością gry. Ludzie mają mnóstwo powodów, żeby przestać grać poczynając od braku czasu po zwykłe znudzenie grą. I nawet to znudzenie u każdego wynika z różnych powodów. Nie ma jednego nadrzędnego powodu dlaczego suby WoWa spadają. Jest cała masa rzeczy związana zarówno z graczami, rynkiem jak i wieloma innymi czynnikami. Blizzard ma dużo więcej danych na ten temat i nawet oni nie wiedzą dlaczego tak się dzieje i czy da się ten proces zatrzymać. Póki co jednak poza końcówką WoDa, w kilku momentach udało się ten proces spowolnić. Błędy oczywiście też były, chociażby to, że WoD się po prostu już skończył podczas, gdy Legion jeszcze nie jest gotowy. I też można by snuć wiele teorii dlaczego tak się stało.
|
|
Mnie się generalnie wydaje, że rynek jest ostatnich latach mało zainteresowany mmo. Chociaż trudno mi powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Odnoszę jednak wrażenie, że młodsze pokolenie wybiera chętniej inne gatunki. Możliwe, że powodem jest kwestia, że nie ważne jak bardzo casualowe mmo by nie było, często wymaga poświęcenia sporej ilości czasu, podczas gdy inne gatunki oferują dużo szybsze formy rozgrywki. Paradoksalnie, casualizacja WoWa, na którą ludzie tak chętnie narzekają może być jednym z czynników, który jeszcze trzyma WoWa przy życiu.
|
|
Nie dokładnie się wyraziłam. Chodziło mi o gry multiplayer, gdzie chodzi o długość rozgrywki z innymi ludźmi. W przypadku gier single player nie ma znaczenia czy jednorazowo przy komputerze spędzisz 15min czy cały wieczór. Wszystko rozbija się o to na ile elatycznie można od gry odejść.
Zgodzę się też, że WoW jest mało "medialny". Ani PvP ani PvE nie są ciekawe do oglądania.
|
|
Nie zgodzę się, że dyskusja polityczna sama z siebie jest bezsensowna. Po prostu większość ludzi nie potrafi dyskutować. Drugiej strony warto jednak słuchać (nawet jeśli się nie zgadzamy), bo można się czegoś nowego nauczyć. Wymiana poglądów nie musi służyć do tego, żeby przekonać drugą stronę, ale by zbudować grunt do lepszego zrozumienia.
|
|
nogananoge napisał :
Problemem tego kraju wiec w głównej mierze są Polacy i nasze myślenie, bo tak naprawdę prezydent, premier, politycy itp to służby które mają zadanie nam służyć, a czy tak jest to sami wiecie.
Z tym się zgodzę. O ile masowe wyjście na ulicę to ostateczność, to jakby wszyscy zaczęli od ruszenia tyłka na wybory to już byłby dobry początek. Im mniej ludzi chodzi na wybory, tym więcej do powiedzenia mają radykałowie, bo ich elektorat jest żelazny. Takie gadanie, że nie ma na kogo głosować to bzdura. Jacyś ludzie i tak zasiądą na tych stołkach, czy ktoś pójdzie na wybory czy nie. To już lepiej zagłosować na kogoś, kto może ideałem nie jest, ale jest nam do niego bliżej niż do wynalazków, które są lata świetlne od normalnie myślącego człowieka.
|
|
Tomia napisał :
Co do Głosowania, to ja bym zabronił głosować Polonii. Kryteria kto moze głosować powinny być dwa obywatelskie i geograficzne.
Tak jak nie mieszkam w Warszawie i nie głosuje na prezydenta miasta, tak samo jak ktoś nie mieszka w Polsce nie powinien głosować[dyktować] nam kogo mamy wybrać. Ludzie siedzą po 20 lat w USA i nadal nam głosują na władze, przecież to jakaś patologia. Jak tak bardzo ktoś chce oddać głos to niech wraca do kraju, zamelduje sie/zarejestruje i idzie do odpowiedniej komisji wyborczej.
W 100% się zgadzam. Tak nota bene chyba jest w Danii, że głosować mogą tylko osoby, które aktualnie tam mieszkają. I też nie głosowałam na władze mojego rodzinnego miasta, jak mieszkałam we Wrocku ^^ Zaczęłam głosować dopiero, jak wróciłam.
|