Wreszcie zakupiłem, World of Warcraft Tom I i Hellsing Tom I, na komikslandii. Razem z dostawą 60zł - bez Hellsinga kurier poniżej 45zł. Wspierajmy takie akcje jak spolszczanie Warcrafta, bo jeśli teraz nie uda się sprzedać wystarczająco dużo, to więcej już nikt się nie będzie o to kwapił i fatygował :p.
Haha, wszedłem na WoWCenter i zobaczyłem ten "banner" (nie wiem jak to nazwać :p) "Oficjalny komiks...". Nagle poczułem TO CIŚNIENIE :D! Kurierem szybko dojdzie :d.
Tak. Wiemy na pewno, że Tom 2 będzie wydany w lipcu. Wydanie pozostałych 2 tomów jest uzależnione od sukcesu sprzedaży tych pierwszych, więc gorąco zachęcam do kupna. Zawartość tych wydań jest dokładnie ta sama, co kompilacji oryginalnych, a więc Tom 1 to numery 0 - 7, Tom 2 8 - 14 itd. LINK |
|
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
Jeśli nie wydadzą tego komiksu w formie ebooka to wielce mnie zawiodą...
|
|
Już tydzień mi się spóźnia... paczka z komiksolandii. W poniedziałek w ubiegłym tygodniu zamówione, zapłacone, niestety przy składaniu zamówienia wkradł się BŁĄD, nie podano numeru ulicy. Komiksolandia pokapowała się dopiero w... za późno . Wybrałem kuriera i tak się napaliłem, że przyjdzie mi w tamtym tygodniu, tyle zawodu, teraz muszę czekać do środy :'(. Prologu przejrzałem pierwsze pięć stron, niewygodnie mi się tak czyta, ale z tego, co zdążyłem zobaczyć, to komiks wykorzystuje kawał historii Warcrafta, więc czuję się bardzo zachęcony :>.
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
Spoiler (pokaż ) komiks, dzieje się w czasach The Burning Crusade, prawdopodobnie po śmerci Illidana i wydarzeniach z Sunwell Plateu bądź równolegle do nich, kończy się po ataku Plagi na Orgrimar i Stormwind zaczynając czasy WotLKa |
|
Nawet nie wiedziałem, że mangę czyta się w drugą stronę, w poniedziałek koleżanka mi zaspoilerowała, ale i tak niezłe zaskoczenie :D. Już doszły do mnie Hellsing + World of Warcraft, ten drugi jest baaardzo ładnie wydrukowany, lol zapaszki farby. Rozmiar samego komiksu na początku mnie zdziwił, bo spodziewałem się czegoś większego, ale tak jest ok. No i z tyłu mamy logo WoWCentera, najważniejsze kryteria spełnione .
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
Najnowsza książka z serii Warcraft już tuż tuż (ma być 24 lipca wydana :>) Jaina: Tides of War. Jeśli już ktoś posłuchał sobie nowych dialogów Jainy w MoPie, zuważył pewnie jej nowe oblicze. Właśnie ta książka ma wyjaśnić przemianę Jainy (pewnie atak na theramore, trochę za proste ale i tak przeczytam :>).
Okładka, jeśli jeszcze ktoś jej nie widział :> Trochę smutne z tą Jainą, zawsze ją lubiłem jako peacekeeper :p, teraz chyba wszyscy z jej "gatunku" wymarli (no może Thrall ale słuch po nim zaginął) |
|
Skończyłem trzeci rozdział Hellsinga i ta manga nie jest taka kolorowa, jak myślałem (hohoho, pomijając to, że rzeczywiście kolorowa jest tylko obwoluta). Najważniejszy IMO moment, czyli śmierć policjantki, której imię tak wielkie ma znaczenie, że nawet nie raczono o nim wspomnieć przez pierwszą połowę mangi (przez co nie pamiętam jak brzmiało ), to jakieś tam strzału-strzału na kilka kartek, nic wielkiego.
Spoiler (pokaż )
Tak wygląda cały problem pani policjantki, żadnych egzystencjalnych problemów. Nic. To okrojone anime tak hejtowane jest, bo niezgodne z mangą, A TO DUPA. Może komuś nie podoba się to całe dramatyzowanie w anime, bo blondyna rzygała krwią do sedesu i inne bajery miały tam miejsce, ale jak dla mnie to było prawdziwsze, niż rozmowa z Integrą pokroju: Nosz Integra to jest poważna postać. Jedna scena jak dotąd bardzo mi się spodobała, a na dodatek w anime jej nie było - śmierć ojca Integry, "wskrzeszenie" Alucarda. A może raczej powinienem powiedzieć "ta scena miała potencjał", bo bez jakichś śmiosznych uwag się w niej nie obyło :D. Przynajmniej przy pierwszym otwarciu ładnie pachniało , jak to z farbą na kartce. _________________________________________________________________ Za to komiks World of Warcraft mnie zmiażdżył, jest wspaniały i wszystko wszystko :3. Pojawia się Broll Bearmantle, którego historii byłem ciekaw, Valeera (Krwawa Elfka) bierze potem udział w komiksach z Med'anem, a najważniejsze, że Varian Wrynn przestał być dla mnie postacią prawie tak bezpłciową jak Lor'themar Theron. Ogrom wątków, wygląd i charakter ras, bohaterów, jak i "lokacji" w 100% zgodny z uniwersum (tak więc kanoniczny ). Mogli jeszcze na pierwszych stronach dać mapkę Północnego Kalimdoru, ale to dla ogarniętych z grą niepotrzebne :d. Wpatrywałem się w niektóre planszę kilka minut, bo świetnie się prezentują, kolorystyka mi podchodzi. W komiksach ogółem nie ma miejsca na odpoczywanie i puste dialogi, więc akcja bardzo szybko posuwa się do przodu, ale dzięki temu ciągle chce się to czytać, do samego końca. Autentycznie kilka razy miałem dreszcze, m.in. gdy Spoiler (pokaż ) Broll wszedł do Szmaragdowego Snu i "pogodził się ze swoim gniewem", że tak to ujmę. Właśnie przez to, że wszystko wpasowuje się w grę, umiejętności i specyficzne cechy każdej z ras są zachowane, komiks World of Warcraft stoi na bardzo wysokim poziomie. Ashenvale + Nocne Elfki + Tyrande + Fandral + Teldrassil i nawet takie głupoty jak portal w Rut'theran Village - prawdziwe szczęście . Czujcie się swobodnie jeśli chodzi o kolejne sprowadzenie mnie na ziemię . Siedź przy otwartym oknie nie musisz oglądać EURO @down - chodzi o seks, ciężkość niektórych tematów, brutalność? Wytłumacz mi to trochę dosadniej, jeśli możesz, nie do końca wiem, co konkretnie masz na myśli :>.
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
Temahemm, wiesz że Hellsing jest sugerowany dla starszych czytelników nie bez powodów?
I tak nienawidzę autora za to jak kazał nam czekać kilka lat na tak beznadziejne zakończenie... |
|
Ostatnio zlapalem sie na tym, ze czytam wszystko temahemma, a kiedys niektore posty omijalem! Zastanawiam sie, czy Temahemm zaczal skladniej i ciekawiej pisac, czy to cos ze mna ^^
Z ksiazek - przypomniala mi sie ksiazka Tunele, mlodziezowa ksiazka, chociaz bohaterowie umieraja tam niczym w Grze o Tron... :O Calkiem spoko, pare lat temu chwycilem pierwszego tomu i tak juz dokanczam, teraz pozyczylem najnowszy tom - Spirala. |
|
@up - Zostałem zmuszony nauczyć się pisać zdania tak, żeby były łatwiejsze do zrozumienia dla ludzi bez moich myśli, Forum Actionum nie przebacza .
Doczytałem do końca Hellsinga. Zaciekawiło mnie to Crossfire, chociaż te wszystkie rozdziały w komiksach są tak króciutkie, że tego nie starczy na zapełnienie przerwy reklamowej. Trochę zbyt pochopnie Hellsinga oceniłem, za co przepraszam, OFC POWINIENEM NAJPIERW PRZECZYTAĆ, A POTEM SIĘ WYPOWIADAĆ . Ale może dzięki temu macie najprawdziwsze pierwsze wrażenia . W kolejnych rozdziałach jest już lepiej, ogólnie ojciec Andersen i ta cała walka protestantyzmu z katolicyzmem mi się podoba, jeden z oryginalniejszych motywów, jakie widziałem. Na Tanuki wyczytałem, że schemat walki polega na tym, że raz rozwalają Alucarda, potem on się odradza z WIĘKSZĄ SIŁĄ :OO!, okazuje się, że ze względu na swoje uber moce za każdym razem w jakiś sposób wygrywa. Nie przeszkadza mi to, ale to sama prawda. niżej będą minimalne spoilery A jeśli chodzi o brutalność, czyli to rozcinanie głów na poziomie nosa, czy urywanie ich gołą ręką, rzucanie w Victorię, krew na ścianach, wzorki w klatkach piersiowych, przez które przeszła kula Alucarda (te takie śmieszne zakrętasy i okręgi, rozumiecie mnie ) etc. No rozumiem, że zalecenie na początku jest dla starszych osób, wiek siedemnastu lat i tym podobne rzeczy, ale skończyłem Hellsinga ponad tydzień temu i dopiero dzisiaj sobie powspominałem te sceny mordu. Więc przypuszczam, że jestem bezpieczny, moje otoczenie też, jeśli o to chodziło :p. Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym napisać, ale Śmietnik † już mi nie dopomoże, a naginając czasoprzestrzeń mogę zaliczyć w pewnym sensie książki do tematu pokrewnego ze szkołą. Otóż wspominałem kiedyś o tym, że oceny w szkole są przyznawane w taki trochę niesłuszny sposób i niektórzy siedząc codziennie przy książkach i systematycznie się ucząc dostają tą samą ocenę, co osoby, które w domu nic nie robią. I udowodniłem to na sobie, I semestr 4.4, II 4.7. W tamtym roku szkolnym właśnie bardzo "sumiennie" (nie wiem, czy to dobre słowo) pracowałem, wszystkie zadania odrabiałem i na większość przedmiotów się wyjątkowo starałem, wtedy miałem 4.9. Moja koleżanka, która ma teraz chyba pięć "wybitnych", ma średnią 4.9. I te 2 dziesiąte (przypominam, mam 4.7), które nas dzielą, to IMO dość mała różnica, ale biorąc pod uwagę włożoną pracę koleżanki i moją, to dość duża. Bo zadania domowe w tym i poprzednim semestrze robiłem na przerwach albo tuż przed lekcjami (zimą jestem w szkole godzinę do dwóch wcześniej, więc mogę nieprzygotowany przyjść do szkoły i jakoś się obronić), lektur prawie nie czytałem*, do dużej części sprawdzianów i kartkówek uczyłem się również na przerwach, na niektórych lekcjach w ogóle nic nie robiłem (z matematyki mam 5, za to przy rozwiązywaniu zadań składam origami). I teraz macie porównanie, ja, osoba, która w tym roku nie popisała się specjalnie, szła po najprostszej linii oporu (pewnie było mnie stać na więcej, jak to nauczycielki lubią powtarzać ) i koleżanka, robiąca w domu wszystkie zadania domowe i dodatkowe, ucząca się kilkadziesiąt minut do sprawdzianów i przynosząca te całe plakaty. Dwie dziesiąte różnicy na świadectwie, a czas poświęcony na naukę... Z kilku przedmiotów miałem łamaną ocenę, ale z każdego poprawiłem na tą lepszą, ale nadal jestem świadom, że to nie to samo, co dała z siebie owa koleżanka ;_;. Nie wiem, co mam o tym myśleć , wydaje mi się, że powinna zostać wynagrodzona jakoś bardziej za to zaangażowanie w szkołę. Sam dostałem już częściowo po dupie za to, że wolałem się zajmować internetami, niż szkołą. Otóż śmieszna historia, lelele i hohoho - świadectwo z paskiem zaczyna się od 4.75. Ja mam 4.69. Powiedzmy, że jakbym z polskiego miał na koniec zamiast "dobry" "bardzo dobry"... To bym miał 4.76. Jeszcze coś spróbuję z tym zrobić, ale to jest porażka po prostu z mojej strony, sam z siebie się śmieję teraz :d. Szczerze mówiąc na początku czerwca wcelowałem siebie w średnią 4.5, a tu niespodziewanie żadnych "dostatecznych", dwa "wybitne" czy tam "wzorowe". Oceny mamy wystawiane już 15. czerwca, koniec roku jest 29., ale to już okropne jest... Zabory na historii, najważniejszy temat w drugiej klasie, przerabiamy dopiero teraz. Nauczycielka sama nam powiedziała, że z pewnością niczego nie zapamiętamy, bo już koniec szkoły praktycznie. Polska oświata to chyba dno, lepiej zagłębiać się w historię Arabów i Turków, niż zabory i II Wojnę Światową (tego w ogóle nie mamy w podstawie nauczania, kończysz trzecią klasę i kupę wiesz). *Co jest zabawne, bo z problematyki Quo Vadis dostałem 4, gdzie większość to były zadania otwarte. Słuchanie na lekcji co mówi nauczyciel, jakież to pomocne :d! To samo z Zemstą. Będę musiał je w końcu przeczytać, bo egzamin gimnazjalny bez pytań z tych lektur to jak polscy kibice, którzy kibicują do końca, nawet po przegranej - czegoś takiego nie ma (vide zdejmowanie flag po ogromnym rozgoryczeniu po meczu z Czechami). Nie poruszam tutaj centralnie tematu wiedzy, nie chodzi mi o to, kto wie więcej, a kto mniej, kto dużo z lekcji zapamięta, a kto tylko wykuł i potem na egzaminie nie będzie nic wiedział. Chodzi mi tylko o te oceny, które będą brane pod uwagę przy dobieraniu uczniów do liceów, no i ogólnym balansie wszechświata.
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
O samych ocenach nie chce mi sie rozmawiac bo zbyt rozlegly temat a nie mam takiej weny jak ty, ale pisalem ostatnio dwa egzaminy probne, rozszerzony i podstawowy z angielskiego.
Z angielskiego na koniec wychodzi mi 4 z ocen, bo mam 3 4 5 i jedynki za nie pracowanie na lekcji (lubie sie zdrzemnac jak za dlugo pogram w LoLa! :O), ale dzieki wysmienitemu wplywowi WoWa, Skype'a i LoLa na moj angielski napisalem podstawowy na max punktow, rozszerzony na jakos 48/50 + 5 w polsce na jakims konkursie ogolnopolskim z angielskiego + 1 miejsce na paru gminnych konkursach z angielskiego... I to wszystko sie stackuje, i chyba bede tak hardkorowy, ze dostane 6 z angielskiego na koniec. Po co to mowie? Matka chce mnie wyslac do Anglii. Zebym tam chodzil do szkoly. :O TO BY BYLO DZIWNE. A oceny, no coz, zalezy jeszcze z czego. Z takiej np. historii, gdy masz nauczycielke sprawdzajaca regularnie wiedze nie wyrobisz spiac na lekcjach i nie pracujac w domu, mozesz liczyc conajwyzej na 2/3, bo co jak co, ale wiedzy o datach, nazwiskach, powstaniach i innych rzeczach nie bierzesz znikad, nie wystarczy byc kumaty, wystarczy jeszcze poswiecic troche czasu na przyswojenie sobie tej wiedzy. Nigdy nie mialem wielkiej ambicji co do ocen, bo nie maja dla mnie zadnego znaczenia, wiec nie robiac zadan, spiac przez caly pierwszy semestr (nagrabilem sobie przez to u nauczycieli, troche lipa! Mam nadzieje tylko, ze nie chrapalem. Chyba nie chrapie.), nie uczac sie i nie uwazajac na lekcji dostalem pod koniec mniejwiecej 3.7, w tym mozna podliczyc pare glupich ocen, typu 3 na koniec z religii liczace sie na swiadectwo, a 3 tylko dlatego, bo jak spytal mnie czemu nie przychodze na spotkania do bierzmowania odpowiedzialem najprosciej w swiecie "bo nie wierze w boga". Wyszlo na to, ze jednak sie rozpisalem. Ech, Jakubie, do czego ty mnie zmusiles! |
|
A ja Wam odpowiem tak: rozmawiałam sobie ostatnio w WoWie ze znajomymi. Jeden z kolegów, Holender, w pewnym momencie mówi "o, nietoperz. nie wiedziałem że tu zyją". moja konsternacja i pytanie "a gdzie wg Ciebie żyją?" "no nie wiem...Brazylia...Belgia...ej, a Belgia nie była kiedyś częścią Holandii?" Lekko się zdziwiłam i zapytałam czy słyszał kiedyś o BeNeLuxie. % Holendrów online, słyszał jeden. Wieszamy psy na naszych szkołach, ale potem okazuje się, że w porównaniu z innymi nacjami jesteśmy jak omnibusy. Oczywiście, zawsze znajdzie się jeleń, który powieże Armstrong wylądował na marsie, ale jednak jako całokształ jesteśmy dobrzy :)
Co do książek: zawsze mnóstwo pisałam, ale nienawidziłam kanonu książek, który zaoferowano mi w liceum. Do dziś uważam, że połowę pozycji powinno się zastąpić czymś innym. To, że lektury mnie nie ciągnęły, nie oznaczało, że nie czytałam, wręcz przeciwnie. Bardzo często pisywałam różne rozprawki, wypracowania, recenzje itd, ale poza "nakazanymi" książkami - zazwyczaj odnosiłam się też do książek spoza kanonu. W drugiej klasie zaczęłam cytować mojego ulubionego amerykanskiego poetę, Edwarda Louisa Seversona III . Cytowałam go również na maturze. Moja polonistka była zachwycona, rozpływała się jak to szukam własnej ścieżki, jaka jestem oczytana i choć wie, że za poezją nie przepadam, znalazłam swojego ulubionego poetę. Dopiero rok po maturze zdradziłam jej sekret - Edward Louis Severson III ukrywa się pod pseudonimem: Eddie Vedder, i na co dzień jest wokalistą Pearl Jam. Chwilę pomilczała, po czym mówi "wiesz co, tak pieknie pisałaś o jego wierszach, widać było że Cię poruszyły. A taka właśnie ma być poezja. Brawo" I taka ma być szkoła. Ma uczyć tworzyć, nie odtwarzać. Pewnie, narzecie na lektury. Na powtarzalność. Ja też narzekałam. Ale z perspektywy czasu, mnóstwo mi to dało. Weżmy taką "Moralność Pani Dulskiej". Nienawidzę tej książki. Po co. Jest mnóstwo książek lepszych, dużo przystępniejszych. Za to mimo mojej niechęci do poezji, jak dotarliśmy do Szymborskiej, to rzewnymi łzami odkupiłam lekturę "kot w pustym mieszkaniu" i do dziś mi zostało. Tak więc lektury wcale nie są takie złe i można znaleźć perełki. Ja np w 3. klasie podstawówki odkryłam "Krzyżaków" a lekturą było w bodajże 7., gdzie byłam już z tekstu tak ocykana, że nasz polonista - kosa był pod wrażeniem. Co do ocen - niektórym nauka po prostu przychodzi łatwiej :) Temahemm - dwie rzeczy: 1. serio nie ma II Wojny Światowej w podstawie nauczania?? 2. Z ciekawości zapytam, ile masz lat? Nie pytam złośliwie :) |
|
Temahemm ma chyba niecale 15 lat, ja niecale 16!
I tak pamietam, jak w wieku 6 lat bylem glodny czytania ksiazek.... I dostalem Hobbita. Przeczytalem 100 stron hobbita jako 6cio latek, po czym stwierdzilem, ze nic a nic nie rozumiem i dalem sobie spokoj :D Musze niedlugo wrocic do tej ksiazki! |
|
O tej sprawie z II Wojną Światową słyszałem od nauczycielki historii i starszej siostry, tutaj pewniejsze źródło: LINK
Lat mam za dwa tygodnie 15 , drugą gimnazjum kończę. @Wraafum - to ta sama koleżanka z mojej klasy miała odwrotną do Twojej sytuację z religią - spytała się katechetki, czy może mieć na koniec 6, a ona za to "A wierzysz głęboko w Boga?". No koleżanka nie wierzy, ale co jej to przeszkadzało, dostała to 6 . U mnie na historii zazwyczaj zapowiada kartkówki i pytando, więc kto chce się przygotować, to to zrobi. Ale akurat w mojej szkole różne rzeczy się dzieją i tak z muzyki mam 5, chociaż ani razu nie śpiewałem, a z historii 4, chociaż połowy dat nie zapamiętałem. Ach, tak. Jeszcze coś mi się przypomniało, co dowodzi właśnie tego, że niektórym nauka przychodzi łatwiej . Na teście kompetencji w szóstej klasie - kolega ze średnią w okolicach 3 miał 5 punktów więcej niż nasza wzorowa koleżanka ze średnią powyżej 5. Aha, na tym teście mieliśmy tylko matematykę i polski, przyrodę i historię akurat nam całkowicie wycięli wtedy, nie wiem jak z następnymi klasami, ale może byliśmy "ofiarami" jakichś "praktycznych testów nowego programu nauczania".
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|