Skąd się biorą mali tytani?
Ventas, | Komentarze : 1Każdy czytający, który w szkole choć musnął podstaw biologii, zna odpowiedź na to pytanie. A raczej sądzi, że zna, ponieważ to, że boska rasa tytanów przypomina z wyglądu ludzi, ma dwie ręce i nogi oraz, co możemy przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, inne wklęsłe i wypukłe organy (Odynie… dobrze, że w cinematicu Sargeras zdecydował się sięgnąć jednak po TEN miecz!), to wszystko nie oznacza, że ich rozmnażanie przebiega według takich samych praw. Skąd więc się biorą nowi tytani?
Odpowiedź znajdziemy w I tomie Kroniki World of Warcraft, której premiera wypadła niedawno tj. w środę, 13 listopada. Dowiadujemy się z niej, że tytani rodzą się z planet, w których wnętrzu dojrzewa, niczym zarodek, tzw. dusza świata.
Tutaj pojawia się pierwsze pytanie, a mianowicie, kto odpowiada za zapłodnienie tych planet? Pewnym jest, że w porównaniu do niezliczonych ciał niebieskich we wszechświecie, planet z duszą świata jest znacznie mniej niż promil z promila całości. Wiemy, że za zaszczepienie prymitywnego życia na powierzchni planet odpowiada Światłość, która skąpała swym blaskiem martwe dotychczas globy. Wątpliwym jest jednak, że jej promienie dotarłyby do samego jądra planety. Musiało to być więc coś bardziej eterycznego… Shadowlands? W sumie sam Odyn powiedział, że nawet w śmierci znajdziemy życie… Ta teza jest jednak tak bardzo nieprawdopodobna, że porzućmy ją tu i teraz. Póki co nie znamy odpowiedzi na to, kto lub co zapłodniło planety. Przejdźmy zatem do dalszego etapu rozwoju tytana.
Samo dojrzewanie duszy świata nie jest niczym spektakularnym. Odpowiada za to szereg czynników, z których nas, jako istoty żyjące na jej powierzchni, obchodzić powinno to, że nasz rozwój, jak i ogólny flory i fauny świata, działa dobrotliwie na nienarodzonego tytana, wzmacnia go fizycznie i psychicznie. Gdy nadchodzi ten upragniony dzień… no właśnie, czy na pewno upragniony?!
Zważmy, że nie wiemy, jak dokładnie przebiega proces narodzin. Mamy obecnie dwie skrajnie różnie teorie, i o ile jedna z nich powinna nas cieszyć, druga wręcz przeciwnie.
Według mniej drastycznej teorii cała planeta przeistacza się, niczym gigantyczny transformers, w ciało tytana. W Kronice znajdziemy nawet określenie, że tytani są chodzącymi światami. W takim wypadku narodziny naszej Azeroth skutkowałyby całkowicie nowym światem do odkrywania z wyjątkowo uroczymi wyżynami i dolinami. Też jesteście ciekawi, w którym miejscu znalazłby się Orgrimmar? Na razie możemy jedynie umiejscowić loch Throne of the Tides – wystarczy tylko spojrzeć na mapę instancji. Co do innych, możemy tylko się domyślać. Słabą stroną tej teorii są ciągłe trzęsienia ziemi wywołane ruchami tytanki…, co w porównaniu z drugą teorią, nie jest wcale takie straszne.
Druga teoria zakłada otóż, że tytan rodzi się, rozrywając planetę niczym kurczak jajko, co, jak się domyślacie, nie jest dla nas dobrą wiadomością i chyba pora poważnie zastanowić się, po czyjej stronie wypada stanąć w Wizjach N’Zotha.
Jak może wyglądać to, co zostało z planety po narodzinach tytana, możemy zobaczyć na Argusie. Z drugiej jednak strony możliwym jest, że Sargeras, chcąc zagarnąć moc nienarodzonego brata, wydarł jego duszę świata z samego jądra planety, przeprowadzając tym samym największą aborcję w uniwersum Warcrafta… Czyli może jednak przeżyjemy?
A co z tytanami po narodzinach? Sami nie zapładniają nowych planet, ponieważ po pierwsze – dusze świata istniały już przed powstaniem pierwszego z ich rasy, Aman’Thula, a po drugie, gdyby tak było, to tytani nie tułaliby się po całym wszechświecie, szukając kolejnych ze swego gatunku. Pytaniem ciekawszym jest to, czy istnieje dla nich druga opcja, znana nam od zarania dziejów. Czy nie mieli czasu, czy może pomysłu, nie wiemy, ale Eonar, jedyna, obok nienarodzonej Azeroth, tytanka nigdy nie była portretowana z brzuchem. Inna rzecz, że wyznawała zasadę „wszystkie dzieci nasze są” i kochała każdego bez wyjątku.
Czy zatem możemy uznać dorosłych tytanów za bezpłodnych? I tak i nie. Za pierwszym przemawia fakt, że nie podążyli tą drogą. Zaś z drugiej strony, przecież byli w stanie stworzyć niezliczone zastępy tytanitów, z których powstała większość znanych nam ras. Czyli pośrednio udało im się to obejść i przedłużyć, jeśli nie swój gatunek, to chociaż ród… nawet jeśli to piąta woda po kisielu.
Autorem felietonu jest Ventas z zaprzyjaźnionej Pradawnej Kroniki