Inną kwestią jest już stwierdzenie co możemy nazwać pasją. Granie w gry na pewno nią nie jest. Jest to zdecydowanie marnowaniem czasu ponieważ w żaden sposób nie rozwija to człowieka i klikanie całymi dniami w klawiaturę nie niesie za sobą żadnego pożytku. W momencie kiedy Ty poświęcasz swój czas na zabicie kolejnego bossa i zdobycie kolejnego epica, ktoś w tym samym czasie zdobywa wiedzę, umiejętności czy inne cenne życiowe doświadczenia, których w wirtualnym świecie się nie uświadczy i w żaden sposób nie da się ich odnieść do prawdziwego życia. To tylko pikselowy świat, czyli coś czego naprawdę nie ma.
Nie zgodzę się, szczególnie jeśli chodzi o granie z innymi ludźmi, co wydaje się być głównym trendem ostatnio. Mnie osobiście obcowanie z ludźmi w grach dało bardzo dużo. Dowiedziałam się sporo o sobie i innych i bardzo mi to pomogło w życiu.
Inną kwestią jest to, że gry stają się nową platformą do posiadania normalnej, opłacalnej pracy. I nie chodzi jedynie o e-sport, czy developerów, ale również komentatorów, youtuberów, etc. To jest nowy świat, który jeszcze nie jest do końca ustabilizowany i nie wszedł na dobre do społecznej świadomości, ale z pewnością jest na dobrej drodze (w Korei oficjalnie funkcjonuje zawód gracz). Gry komputerowe bardzo przypominają rozgrywki sportowe.
Gry mogą być pasją. I jak już wcześniej powiedziałam, spędzanie czasu w sposób dający satysfakcję nie jest marnowaniem czasu. Robienie czegoś, co nas w ogóle nie interesuje to marnowanie czasu. wysłane po 7 minutach 32 sekundach:
Temahemm napisał :
Tak, ale można to wszystko zastąpić czymś innym i stosując inne metody ćwiczenia np. koncentracji, wyjdzie to lepiej, skuteczniej.
Ano właśnie nie można skuteczniej. Forma zabawy jest najefektywniejszą metodą nauki, bo jest praktyczna i sprawia przyjemność. To jest sposób zdobywania umiejętności w sposób najbardziej naturalny dla człowieka. Dodatkowo jest to forma najbardziej permanentna. Inne formy nauki wydają się przekazywać więcej danych, natomiast nie są aż tak permanentne, jak nauka poprzez praktykę.
Chociażby ten przykład angielskiego. Uczę się angielskiego od 8 roku życia. Największą płynność w posługiwaniu się nim zdobyłam grając w WoWa w zagranicznych gildiach. Owszem, błędy mi się zdarzają, natomiast nigdy wcześniej język angielski nie był dla mnie tak naturalny. Był nawet taki okres w moim życiu, że więcej mówiłam po angielsku niż po polsku właśnie z powodu WoWa. wysłane po 14 minutach 57 sekundach:
MakaO napisał :
Być może dla informatyków, grafików itd., którzy nie muszą absorbować całej masy merytorycznej wiedzy, tylko jakieś obliczenia i cyferki, granie w gry może w jakiś sposób inspirować i fascynować. Natomiast człowiek, który musi wchłaniać i przyswajać mnóstwo informacji (i nie chodzi mi tu o jakieś schematyczne obliczenia informatyczne, tylko o nauki humanistyczne), grając w gry otępia swój umysł. Większość gier (np. wow) odmóżdża, a nie rozwija bo sorry wielkie ale niby w jaki sposób ma cie rozwinąć zabijanie bossa
MMO to piękne miejsce dla wszystkich, którzy pracują z ludźmi (hmm... chyba zdecydowana większość zawodów). Umiejętności zdobyte poprzez współpracę z grupą ludzi i dążenie do wspólnego celu są bardzo pożądane w biznesie. Prowadzenie gildii, to najefektywniejszy kurs menagerski. I co z tego, że nie ma na to certyfikatów? Świat ma obsesję na ich punkcie, a to właśnie gry pokazują, że to prawdziwe i żywe umiejętności się liczą.
Nie mówiąc już o kwestiach psychologicznych. Gry sieciowe przyciągają ludzi o introwertycznej osobowości i pomagają im się rozwijać, ponieważ to środowisko robi wrażenie bezpieczniejszego, a de facto u podstaw jest dokładnie tym samym, co realne społeczne interakcje.
Takie gry są tworzone z myślą o jednym celu - odmóżdżający relaks. Natomiast jak to nazwałaś "gry leczące" są tworzone także specjalnie w tym celu i zapewniam Cię, że nie będzie to żaden hack n'slash, a np. szachy, w których trzeba wykazać się wiedzą, w tym znajomością różnych taktyk, a także opanowaniem i cierpliwością. Ogólnie jest to cała masa gier logicznych, które owszem mogą rozwijać. Stanowczo się powtórzę - siekanie masy potworów na ekranie siedząc na dupie, z których wylewa się krew w żadnym wypadku nie rozwija umysłu.
Rajdowanie o ile mi wiadomo, ma wiele wspólnego ze znajomością taktyk, koordynacją z ludźmi i zrozumieniem mechanik swojej postaci. Ba, nawet D3 w coopie jest dużo bardziej taktyczne (ofc jeśli gra się na najtrudniejszych poziomach) - bezmyślne napierdalanie w klawiaturę nie działa. A w kwestii leczenie, to nawet nie zdajesz się z jakimi problemami ludzie się borykają i jak pozornie bezmyślna gra może pomóc. Czytałam o realnych przypadkach gier, które pomagały ludziom radzić sobie z ADHD czy też OCD.
Możesz sobie wierzyć w co chcesz, ale to, że gry mogą mieć bardzo pozytywny wpływ na ludzkie życie jest faktem. Ja tego też doświadczyłam osobiście, kiedy to właśnie gry pozwoliły mi przejść przez najbardziej bolesny okres mojego życia. Wierzę, że ty czegoś takiego nie doświadczyłeś, ale negowanie istnienia takiego zjawiska jest ignorancją w najgorszym wydaniu.
Nie ma żadnych naukowych dowodów na szkodliwy wpływ gier komputerowych na ludzką psychikę (pomimo usilnych starań ludzi z klapkami na oczach), natomiast jest coraz więcej dowodów na pozytywne. Dlatego serio, daj sobie spokój, bo poza własną perspektywą, nie masz żadnych dowodów na swoją teorię.
Wiesz co Słonko? Chyba specjalnie dla takich ludków
Po pierwsze nie zwracaj się do mnie w ten sposób bo sobie tego nie życzę :) Jest to nic innego jak jawna, chamska i lekceważąca prowokacja. Nie gadaj do mnie jak do dziecka.
Będę się tak do Ciebie zwracać, jak na to zasługujesz. Ponieważ olewasz połowę informacji, które próbuję przekazać i dalej czepiasz się szczegółów, które nie wnoszą wiele do tematu - tak właśnie będę Ciebie traktować.
MakaO napisał :
August napisał :
Ja z gier komputerowych uczyłam się angielskiego, zanim miałam go w szkole. Z fabuły wielu gier czerpałam inspiracje, by rozwijać zainteresowanie daną kulturą/historią. Nie mówiąc już o tym, że jako grafika mnie najzwyczajniej w świecie kręcą pod względem wizualnym (są inspirujące).
Po drugie - jest cała masa innych znacznie ambitniejszych sposobów na zdobywanie wymienionych przez Ciebie pozytywów. Angielskiego? I na ile umiesz ten angielski? Masz jakiś certyfikat? Inspiracje można czerpać także ze znacznie ambitniejszych rzeczy niż ekran komputera i pikseloza (np. książki, które także rozwijają kulturę, wrażliwość, już nie wspominając o wzbogacaniu języka i ortografii).
Pokaż mi palcem, w którym miejscu napisałam że to jest najlepszy sposób na naukę angielskiego. No właśnie nie napisałam. Ale dzięki temu miałam o wiele lepszy start, niż moi rówieśnicy, dzięki czemu mogłam wcześniej zapisać się na bardziej zaawansowane zajęcia. Na ile mi to pomogło? Na tyle, że pracuję z ludźmi z całego świata - oni mnie rozumieją, ja ich. Mi to wystarczy :) A Ty?
Pokaż palcem, w którym miejscu wskazałam gry, jako jedyne źródło moich inspiracji. Podpowiem, nie pisałam czegoś takiego. Bo nie to próbuję powiedzieć. I jakbyś próbował zrozumieć, co się do Ciebie pisze, zamiast powtarzać swoją mantrę, zauważyłbyś różnicę - gry są KOLEJNĄ pasją która rozwija. Która inspiruje, etc. Nie jedyną, nie najlepszą.
MakaO napisał :
Być może dla informatyków, grafików itd., którzy nie muszą absorbować całej masy merytorycznej wiedzy, tylko jakieś obliczenia i cyferki, granie w gry może w jakiś sposób inspirować i fascynować. Natomiast człowiek, który musi wchłaniać i przyswajać mnóstwo informacji (i nie chodzi mi tu o jakieś schematyczne obliczenia informatyczne, tylko o nauki humanistyczne), grając w gry otępia swój umysł. Większość gier (np. wow) odmóżdża, a nie rozwija bo sorry wielkie ale niby w jaki sposób ma cie rozwinąć zabijanie bossa, albo rozwalanie wszystkiego co się rusza - dajmy na to - w Diablo? Ciągłe klepanie rotacji i przycisków 11231 w celu wyciskania jak największego dpsu niczemu nie służy.
Jakbyś nie był na to taki zamknięty, też by Cię to zainspirowało ;)
W jaki sposób? Zaczynając od refleksu, żeby zdążyć wybiec z tego durnego ognia. Kombinowania/logicznego myślenia - żeby zabić tą cholerną elitkę na inferno i wyciskając max ze swojej postaci. Strategia - jaki setup powinien iść na raid. Małe kroczki? Jasne. Ale są! To jest najważniejsze - że robi się cokolwiek. W jaki sposób jest to gorsze od oglądania "Klanu"?
Znam człowieka, który dostał pracę na kierowniczym stanowisku po tym, jak napisał że był przez X czasu oficerem w gildii. Mało?
MakaO napisał :
Dlatego podając za przykład gry rozwijające, nie chodzi tutaj o typowe siekanki, zabijanki,strzelanki itp. Takie gry są tworzone z myślą o jednym celu - odmóżdżający relaks. Natomiast jak to nazwałaś "gry leczące" są tworzone także specjalnie w tym celu i zapewniam Cię, że nie będzie to żaden hack n'slash, a np. szachy, w których trzeba wykazać się wiedzą, w tym znajomością różnych taktyk, a także opanowaniem i cierpliwością. Ogólnie jest to cała masa gier logicznych, które owszem mogą rozwijać. Stanowczo się powtórzę - siekanie masy potworów na ekranie siedząc na dupie, z których wylewa się krew w żadnym wypadku nie rozwija umysłu.
A możesz to oprzeć na czymkolwiek, poza Twoim własnym uprzedzeniem? Mi survival horrory pomogły przezwyciężyć lęk przed ciemnością.
MakaO napisał :
Już kiedyś na ten temat dyskutowaliśmy i nie ma sensu się powtarzać bo ja nie przekonam Ciebie, a Ty mnie. Wzajemnie obrażanie niczemu nie służy, a ja nie chce tutaj robić napinek (mam nadzieję że Ty też nie mimo Twoich prowokacji). Wszedłem na temat, który traktujesz ambicjonalnie i zażarcie bronisz swojego terytorium, na które wszedłem w zabłoconych dla Ciebie butach i widać, że Cię to zabolało bo zaczynasz się wywyższać i prowokować jakimiś chamskimi docinkami. Dlatego proponuję skończyć ten temat bo taką mam zasadę, że w momencie kiedy ktoś zaczyna prowokować to nie zamierzam i nie lubię prowadzić dyskusji na takich zasadach "Słonko". Zawsze będę zdania, że 100 razy pożyteczniejsze będzie wyjście na boisko i pokopanie piłki z kolegami, niż klepanie przed monitorem w klawiaturę w FIFE, siedząc na dupie w domu. Pozdrawiam LOVE & PEACE.
Słonko, nie czuj się wyróżniony. Nienawidzę wszystkich tak samo mocno ;) Bez wyjątków. Piszę póki to sprawia mi fun i póki spełniam swoje założenia (które o dziwo działają) bycia na forum.
Ponieważ gier sportowych nigdy nie rozumiałam, nie wypowiem się.
Eliska napisał :
August powinnaś najlepiej wiedzieć te wszystkie źródła w których otrzymujesz gotowy obraz zabijają Twoją wyobraźnie ze względu na to iż masz obraz podany na talerzu masz wizje kogoś zekranizowaną i sama nie możesz jej stworzyć. Taki sam jest powód przecież stwierdzenia przez wielu że lepiej przeczytać książke i dopiero oglądnąć film, a nie na odwrót, bo wtedy mamy narzucony już wygląd postaci i świata wykreowany przez wcześniejszy obraz.
Tym właśnie różni się myślenie kogoś, kto się tym nie zajmuje od kogoś kto ma to na co dzień. Inspiracja. Wiesz na czym to polega? Na tym, że te wszystkie rzeczy otwierają Ci oczy "no tak, oni to wymyślili, otworzę oczy szerzej i wymyślę coś bardziej pojechanego" Oni mogli, to ja tym bardziej. Na tym to polega. Pokazują granice, które możemy, a powinniśmy przekraczać ;) Nie wmówisz mi, że to złe.
Nie twierdze że to złe, jedynie że to niestety gorsze, bo jest naukowo udowodnione że BARDZIEJ pobudza wyobraźnie książka ponieważ nie podsuwa gotowych obrazów, lecz wymusza na umyśle wyobrażenie ich sobie. Nie uważam że WOW czy inna gra nie pobudza nas do myślenia i naszej wyobraźni, lecz stwierdzam fakt że robi to o wiele gorzej niżeli książka.
Prosty przykład jest takowy że gdybyś nigdy nie grała w WOWa, a jedynie czytała serie książek to dla Ciebie i na Twoich rysunkach ten powiedzmy pospolity Ork wyglądałby zupełnie inaczej, a właśnie przez to że Ty widzisz jaki on jest zaproponowany przez twórców jedyne co robisz to właśnie poprawiasz go dodając od siebie i zmieniając, ale nie jesteś w stanie utworzyć go na nowo, bo tu działa Twoja podświadomość na którą nie masz wpływu i jest spaczona tym co zobaczyła i cokolwiek wymyślisz podświadomość której NIE kontrolujesz pomysły i tak za bazuje w jakimś stopniu na tym orku.
@Lilija
Można się z Tobą zgodzić, ale tylko w momencie gdy taki WOW wymusza prace nad taktyką, skillem itp. Natomiast nie możesz powiedzieć że dla kogoś kto farmi raid, bo już po prostu wszystko jest na farmie gra daje jakis pożytek bo tak nie jest. W momencie przejścia na farme jest to bezmyślne zapamiętanie sekwencji.
Kwestia znajomych w grze itp. to całkowicie inna sprawa i tu można przyznać w pełni że to jest najlepszy aspekt gry i pomocny w wielu rzeczach.
A co do braku wpływu negatywnego gier na psychike to chyba tutaj zapomniałaś o wielu przypadkach agresji wywołanej przez właśnie gry, czy to mówimy o nastolatku z pistoletem który zabił kilka osób w szkole czy możemy powiedzieć o innym który zabił czy okaleczył nie pamiętam w polsce matke bo nie pozwalała grać w Tibie. Gry wywołują agresje i jest to udowodionen naukowo nie przez jakiś tam bajkopisarzy, lecz przez samo życie. Czy też ostatnio pan z poznania to wszystko jest realne i dzieje się właśnie teraz...
@down
Nie zaczynajmy linkować, bo robi się to niepotrzebnym śmietnikiem wtedy, jest tona artykułów które mówią o Dobroci gier jak i ich negatywnych stronach.
Pisze tylko dlatego że nie można powiedzieć że gry NIE mają negatynwego wpływu, bo to nieprawda. Gry mają bardzo dobry wpływ, ale także zły i trzeba być tego świadomym.
Nie twierdze że to złe, jedynie że to niestety gorsze, bo jest naukowo udowodnione że BARDZIEJ pobudza wyobraźnie książka ponieważ nie podsuwa gotowych obrazów, lecz wymusza na umyśle wyobrażenie ich sobie. Nie uważam że WOW czy inna gra nie pobudza nas do myślenia i naszej wyobraźni, lecz stwierdzam fakt że robi to o wiele gorzej niżeli książka.
Prosty przykład jest takowy że gdybyś nigdy nie grała w WOWa, a jedynie czytała serie książek to dla Ciebie i na Twoich rysunkach ten powiedzmy pospolity Ork wyglądałby zupełnie inaczej, a właśnie przez to że Ty widzisz jaki on jest zaproponowany przez twórców jedyne co robisz to właśnie poprawiasz go dodając od siebie i zmieniając, ale nie jesteś w stanie utworzyć go na nowo, bo tu działa Twoja podświadomość na którą nie masz wpływu i jest spaczona tym co zobaczyła i cokolwiek wymyślisz podświadomość której NIE kontrolujesz pomysły i tak za bazuje w jakimś stopniu na tym orku.
Kurcze, jakim cudem wiesz lepiej ode mnie, co na mnie działa :D? To w jakich schematach operuję (jeżeli nimi operuję) jest tylko i wyłącznie moim świadomym wyborem :) W końcu elfy to są zarówno wysokie i smukłe istoty o spiczastych uszach, jak i małe chochliki pomagające Mikołajowi, czy psocące na łąkach i lasach stworzonka - ode mnie zależy czy pójdę tą drogą, czy pójdę swoją własną. Tak samo orków mamy w wersji Warcraftowej, Tolkienowskiej i DDkowej. Jak i w wielu innych - można? Można!
Granice wyobraźni są po to, by je przekraczać ;)
Książki swoimi opisami też narzucają wizję - w końcu OPISUJĄ te stworzenia. Dla mnie nie ma większej różnicy, czy ktoś mi pokaże obrazek, czy tekst - moja wyobraźnia i kreatywność dają mi nieskończone możliwości, co mogę z tym materiałem zrobić.
Wszystkie wizje, w jakimś stopniu bazują na tym, co widzimy - na otaczającej nas rzeczywistości. A mimo to ludzie nadal potrafią być kreatywni, pomimo tego, że mamy już coś z góry narzucone.
Żadne z nas nie próbuje udowodnić, że gry nie mogą mieć złego wpływu. Serio.
Nie twierdze że to złe, jedynie że to niestety gorsze, bo jest naukowo udowodnione że BARDZIEJ pobudza wyobraźnie książka ponieważ nie podsuwa gotowych obrazów, lecz wymusza na umyśle wyobrażenie ich sobie. Nie uważam że WOW czy inna gra nie pobudza nas do myślenia i naszej wyobraźni, lecz stwierdzam fakt że robi to o wiele gorzej niżeli książka.
W życiu przeczytałam trochę książek, ale też nie jakoś specjalnie dużo. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, a czytam powoli, dlatego szybsze formy przyswajania bardziej do mnie przemawiają. W kwestii wyobraźni, to jest ona tak rozbudowana, że czasami bywa męczące. Ot, świat własnych myśli od dziecka fascynował mnie bardziej niż świat zewnętrzny. Od 24 lat mam w głowie cały pomysł na książkę i tylko perfekcjonizm powstrzymuje mnie przed ostatecznym spisaniem tego (nie podoba mi się, co pisze). Gra jest dla mnie idealną formą przekazu, bo poprzez interaktywność wzbudza dużo większe zainteresowanie i ułatwia przyswajanie informacji. Dla mnie informacje z gier, to nie jest coś, czego trzeba się uczyć - samo wchodzi do głowy.
Prosty przykład jest takowy że gdybyś nigdy nie grała w WOWa, a jedynie czytała serie książek to dla Ciebie i na Twoich rysunkach ten powiedzmy pospolity Ork wyglądałby zupełnie inaczej, a właśnie przez to że Ty widzisz jaki on jest zaproponowany przez twórców jedyne co robisz to właśnie poprawiasz go dodając od siebie i zmieniając, ale nie jesteś w stanie utworzyć go na nowo, bo tu działa Twoja podświadomość na którą nie masz wpływu i jest spaczona tym co zobaczyła i cokolwiek wymyślisz podświadomość której NIE kontrolujesz pomysły i tak za bazuje w jakimś stopniu na tym orku.
Mylisz pojęcia. To o czym piszesz, jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym i nosi nazwę INSPIRACJI. Wiesz dlaczego ludzkość jest w stanie rozwijać się cywilizacyjnie? Bo kolejne pokolenia nie muszą wymyślać wszystkiego od nowa, ale dlatego, że ulepszają to, co ktoś już wymyślił. Umysłów zdolnych do tworzenia czegoś z niczego jest niewiele, natomiast siła odtwórcza to napęd rozwoju ludzkości.
Jeśli chodzi o książki, to preferuje je jedynie w kwestii horrorów nad innymi formami przekazu. A to dlatego, że lubię horrory z punktu widzenia historii, natomiast film czy gra wywołują zbyt silne emocje. Nasza wyobraźnia nigdy nie wyjdzie poza to, co nasz umysł jest w stanie spokojnie zaakceptować. Filmy i gry dają nam czyjąś inna wizję i nie zawsze dla każdego jest on do przetrawienia. Co nie zmienia faktu, że jako środek przekazu też mają swoje miejsce w świecie.
Można się z Tobą zgodzić, ale tylko w momencie gdy taki WOW wymusza prace nad taktyką, skillem itp. Natomiast nie możesz powiedzieć że dla kogoś kto farmi raid, bo już po prostu wszystko jest na farmie gra daje jakis pożytek bo tak nie jest. W momencie przejścia na farme jest to bezmyślne zapamiętanie sekwencji.
Ja zawsze pracuję nad swoją grą - nawet na farmie. Dzięki temu farma nie jest nudna... Gra to jest medium, to co się z nim zrobi jest indywidualną kwestią każdego człowieka. Na mnie gry wymuszają aktywność ... coś czego nie jest w stanie zrobić żadne innego medium przekazu (no może poza muzyką) - kwestia osobowościowa.
A co do braku wpływu negatywnego gier na psychike to chyba tutaj zapomniałaś o wielu przypadkach agresji wywołanej przez właśnie gry, czy to mówimy o nastolatku z pistoletem który zabił kilka osób w szkole czy możemy powiedzieć o innym który zabił czy okaleczył nie pamiętam w polsce matke bo nie pozwalała grać w Tibie. Gry wywołują agresje i jest to udowodionen naukowo nie przez jakiś tam bajkopisarzy, lecz przez samo życie. Czy też ostatnio pan z poznania to wszystko jest realne i dzieje się właśnie teraz...
Nikt nigdy nie udowodnił, że te zachowania były spowodowane przez gry komputerowe. Natomiast, co jest faktem, to pewna zasada. Kiedy pojawiły się papierowe RPGi, strzelaniny w szkołach zwalano właśnie na nie oskarżając przy tym rpgowców o praktyki satanistyczne czy inne bzdury. Kiedy ja byłam dzieckiem, o wszystkie złe zachowania dzieci obwiniało się telewizję. Bah, pare setek lat temu o to samo obwiniano książki. A dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Łatwiej zwalić przyczynę problemów dziecka na nowe, nie do końca rozumiane medium, niż przyznać się jako rodzic czy też inny dorosły odpowiedzialny za dziecko, że samemu się coś spierdoliło. Ani gry ani telewizja ani żadne inne medium przekazu nigdy nie było przyczyną czyjegoś agresywnego zachowania. Wszystko to zawsze wynikało ze złych zachowań dorosłych otaczających dorastające dziecko. Żadne dziecko wychowujące się w zdrowych warunkach nie pójdzie mordować ludzi niezależnie od tego, jakim hobby się zajmuje.
Odpowiedzialność za życie nasze i naszych najbliższych jest w nas samych. Zwalanie problemów na czynniki zewnętrzne to tylko sposób usprawiedliwienia się, który nigdy nie rozwiąże problemu. A najgorsze problemy zawsze siedzą głęboko w człowieku i zgromadziły się nie pod wpływem jednego czynnika, ale wieloletnich negatywnych doświadczeń życiowych, które najsilniej oddziałują w dzieciństwie, kiedy kształtuje się nasza osobowość.
No to widzę kolega pokazał, jaki poziom dyskusji prezentuje i na ile poważnie można traktować jego wypowiedzi ^^ Gdyby nie to, że odpisywanie na posty jest silniejsze ode mnie, napisałabym "i rest my case" ^^
P.S. Serio, jak można tak świrować z powodu zostania nazwanym misiem lub słoneczkiem. O ile w 100% zgadzam się z przekornością takich określeń w dyskusji, bo sama często je stosuję, ale mimo wszystko osobiście uważam je raczej za czynnik rozładowujący negatywne emocje. Jak dla mnie to świadczy o czymś złym, co komuś w główce siedzi, jeśli takie sformułowanie wywołało taką ilość agresji.
Misiek, nie obchodzi mnie co o mnie myślisz i jak będziesz się do mnie zwracał :) Mam ważniejsze problemy na głowie, niż człowiek który tylko w taki sposób potrafi bronić swojej "racji". Bo poza tym, nic merytorycznego nie było w Twoich wypowiedziach. Za to wiele uprzedzeń.
Masz problemy z przyswajaniem informacji, trudno. Nic Ci na to nie poradzę. A, że właśnie pokazałeś swój poziom (a raczej jego brak)... GLHF ;)
Nie posunąłem się za daleko. Była to jawna i ostra prowokacja na prowokację Augusta. Zasygnalizowałem kulturalnie, że nie podoba mi się jej sposób wypowiedzi w moim kierunku, w tym przede wszystkim epitety, których wobec mnie używa. Ona to zignorowała więc specjalnie tak napisałem i nie mam sobie nic do zarzucenia. Oczywiście moderator ma zastrzeżenia tylko do mnie bo użyłem wulgaryzmów. Trudno - reakcja ostra bo nienawidzę jak ktoś mnie bezczelnie, publicznie ignoruje, tym bardziej że najpierw w sposób kulturalny poprosiłem o jej zmianę tonu. Szkoda że tego nie wziąłeś pod uwagę Panie Moderatorze.