Z pamiętnika karczmarza – część druga
Temahemm, | Komentarze : 2Cytat z: Zeriyah (źródło)
Fragmenty rękopisu znalezionego w karczmie.
Partyjka lub dwie w Hearthstone mogą zgromadzić przed kominkiem prawdziwe tłumy! Czasami muszę poprosić taurenów albo draenei, żeby stanęli sobie z tyłu i nie zasłaniali pozostałym gościom. Przykro mi, przyjaciele, ale nic nie poradzę, że niektórzy po prostu nie dorównują wam posturą!
A skoro już o tłumach mowa... Parę dni temu w odległym kącie karczmy odbył się naprawdę niecodzienny pojedynek w Hearthstone. Tłum wiwatował i głośno dopingował obu zawodników, ale – co naprawdę ciekawe – trzymał się w bezpiecznej odległości od stolika.
Stłoczeni w karczmie goście śledzili jak zaczarowani zmagania dwóch zupełnie pochłoniętych kartami goblinów, które grały na czas, odmierzając go – dacie temu wiarę – lontami od dynamitu! Wybitnie mi się nie widziała perspektywa wielkiej wyrwy w rogu izby, więc grzecznie wyprosiłem delikwentów na zewnątrz, gdzie mogli kontynuować swoją niebezpieczną zabawę – co też uczynili, a zgromadzona widownia obserwowała ich przez okna.
Kiedy w końcu jedna rundka przeciągnęła się krzynkę za długo, nieszczęśnik siedzący po niewłaściwej stronie laski dynamitu został pierwszym wędzonym goblinem, jakiegom w życiu widział! Nic się nie bójcie, wszystko z nim w porządku. Jak się szybko okazało, bardziej niż ryzyko przypalenia sobie brwi roznerwiła go przegrana. Pewnie już jutro zobaczę go przy kominku.
Z pamiętnika karczmarza – część pierwsza
Temahemm, | Komentarze : 0Cytat z: Zeriyah (źródło)
Fragmenty rękopisu znalezionego w karczmie.
Wszyscy są mile widziani w mojej karczmie! Przy kominku nigdy nie wieje nudą – goście zawsze rozgrywają kilka partyjek w Hearthstone, delektują się napitkami i opowiadają jeden przez drugiego o swoich najnowszych legendarnych wyczynach, a potem znów wyruszają na spotkanie z przygodą. Co w tym czasie porabiam? Podaję napoje, kiedy trzeba służę radą i staram się dopilnować, żeby każdy gość opuścił karczmę bogatszy w jedną lub dwie opowieści, którymi później uraczy przyjaciół.
Nigdy nie przestanę się dziwować wszystkim niesamowitym sposobom pojawiania się podróżników w mojej karczmie. Pewnie, możecie rozsiąść się wygodnie i wychylić kufelek (lub trzy), przybywszy pieszo lub na grzbiecie wiernego rumaka, ale niektórzy awanturnicy naprawdę wiedzą, jak zrobić piorunujące wrażenie od samego progu. Przedwczoraj, na ten przykład, z portalu w samym środku izby wyskoczył mag! Portale to przedziwne wynalazki. Czasem, jeśli dobrze się przyjrzycie, w samym środeczku mignie wam miejsce, z którego przybywa zacny gość. Zawsze jest wtedy o czym zagaić, a magów straszliwie cieszą takie pogaduszki. „Zaraz wyczaruję coś do picia” – żartuję na odchodne, ale cosik mi się zdaje, że ci czarodzieje zawsze przybywają z własnymi zapasami trunków.
Zapamiętać: żadnego jadła i napitków spoza karczmy!