Kumbol napisał :
Przede wszystkim argument, że zabawa zawsze jest nauką, i w związku z tym lepiej, żeby Polacy grali po angielsku, bo się przynajmniej czegoś nauczą, nie przemawia do mnie. Po pierwsze, okej, jeżeli jakaś naukowa definicja tak mówi, to pewnie tak jest, ale WoW poza językiem może uczyć wielu innych rzeczy (praca w grupie, zdolności przywódcze, ćwiczenie refleksu). Na pewno jednak nie każdy, a sądzę, że raczej większość, nie gra w WoWa dla celów naukowych, a dla celów czysto rozrywkowych. Sam gram właśnie z tego powodu. Chcę się po prostu dobrze bawić. Czerpię z gry przyjemność, bo rozumiem ją i wszystkie questy, jakie czytam. Wkręcam się w fabułę.
Oczywiście, że nikt nie gra, żeby się uczyć. Natomiast nie zmienia to faktu, że takowa nauka dzieje się samoistnie. I w 100% zgadzam się z tym, że WoW (czy też wiele innych gier) uczy dużo więcej niż samego języka. To, że wspomina się o kwestii językowej nie wykluczaj całej reszty.
A tego pozbawione są osoby, które angielskiego nie umieją tak dobrze. I teraz fundamentalna sprawa: podejście pt. "to niech się nauczą albo spadają od WoWa" vs podejście pt. "to niech ktoś zrobi coś, by takim ludziom ułatwić obcowanie z tą grą". Ja reprezentuję to drugie. To jest krzywdzące i nawet trochę takie, no, zarozumiałe, żeby odmawiać komuś pełnej przyjemności z gry, bo postanowił (jego sprawa!) nie uczyć się obcego języka. To ktoś powinien zadbać, żeby tacy ludzie nie byli wykluczeni z takiego błahego powodu jak nieznajomość języka. To jest kwestia szacunku do klienta, rynku. Amerykański film w polskim kinie ma jednak przynajmniej te napisy po naszemu. Bo inaczej kto chodziłby do kina? Tylko ci, którzy czują się na siłach oglądać po angielsku filmy i rozumieć wszystko albo większość ze słuchu.
Ja u nikogo takiego podejścia nie odczytałam i sama też takowego nie prezentuję. Owszem, są osoby, które są pokrzywdzone przez brak polskiej wersji gry i dla takich, jakakolwiek forma tłumaczenia jest pożądana. Nikt nie chce ich wykluczać. Rzecz raczej opiera się o osoby, które same nie wierzą w swój potencjał posługiwania się językiem, a gra multiplayer to wręcz wymarzone miejsce, żeby te swoje bariery przełamywać.
Teraz jeśli chodzi o samą już kwestię tłumaczenia. A, no właśnie. To nie do końca w ogóle fajne określenie. Rozmawiamy o lokalizacji, a nie tłumaczeniu. To są wbrew pozorom jednak trochę inne rzeczy. Mówicie, że po konwersji English->Polski potracimy językowe gagi. Ok, zgoda, na pewno część okaże się nieprzekładalna. Ale jeżeli proces lokalizacyjny będzie zrobiony jak należy, to nie powinniśmy odczuć zbyt dużej straty. Jedną z najważniejszych rzeczy jest przeniesienie popkulturowych czy narodowościowych nawiązań na lokalny grunt, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Więc może Spawning Pool nie do końca po polskim przekładzie skojarzy się z zergowym basenem, ale gdzie indziej można się uśmiechnąć do nazw osiągnięć jak
"C.K. Dezergerzy" czy "No i po ptokach!", a które w swoich oryginalnych nazwach ("Burn and Turn", "Speed Too!") mi np. mówią niewiele.
No i właśnie tutaj dochodzimy do problemu. Dobrych lokalizacji (szczególnie fantasy) jest jak na lekarstwo - i to niestety działa w 2 strony. Wiem, że pewnie niektórym się wydaje, że pałam jakimś uwielbieniem wobec języka angielskiego. Rzecz jest jednak w tym, że każda lokalizacja gier fantasy z jaką się spotkałam była dla mnie ciężka do przetrawienia i w to wpisuje się również Wiedźmin w wersji angielskiej właśnie. Przez to, że świat Wiedźmina został stworzony po polsku, to w żadnym innym języku nie ma tej pełni przekazu, nawet jeśli doda się nowe kulturowe skojarzenia. I dokładnie to samo dzieje się z lokalizacjami polskimi - nawet tymi uznawanymi za dobre. I już tłumaczenie wszystkich nazw własnych jak leci uważam za grzech przekładów.
Tutaj nie chodzi o to, że przekłady czy tłumaczenia nie powinny w ogóle istnieć, ale powinny być po pierwsze jak najmniej bolesne. No i po prostu zachęcam każdego, kto jest w stanie korzystać z wersji oryginalnej czegokolwiek, żeby się przed tym nie wzbraniał, bo po prostu warto :) nawet jeśli na początku wymaga to trochę więcej wysiłku od naszej mózgownicy ^^
wysłane po 11 minutach 13 sekundach:Kumbol napisał :
Ależ droga Caritas, w najmniejszym stopniu to nie był żaden z mojej strony atak czy wyraz nieposzanowania Waszego zdania
Chodzi mi tylko o to, że sprawiacie drogie panie wrażenie, jakbyście chciały... emm... na siłę edukować społeczeństwo?
Nie ma nic złego w samej idei nauki języka z WoWa, sam też sporo zyskałem na tym, że gram i komunikuję się po angielsku od tylu lat. Bardzo sobie w tym względzie cenię aspekt edukacyjny World of Warcraft. Ale kontestujecie trochę tę polonizację mówiąc mniej więcej "jak będzie polonizacja, to ci, co by mogli się nauczyć angielskiego grając w wersję angielską stracą tę możliwość, bo wybiorą polską". No i tu dochodzimy do sedna: wybiorą. Możliwość grania po angielsku zostanie. Jak komuś faktycznie będzie chciało się uczyć angielskiego przez WoWa, to nadal będzie mógł wybrać tego angielskiego klienta, angielski serwer i angielskie towarzystwo.
Naprawdę, to jest dla mnie sytuacja zerojedynkowa. Nie widzę w niej negatywów.
Z czysto hipotetycznego punktu widzenia, części osób polonizacja WoWa odbierze możliwości doszlifowania posługiwania się językiem angielskim z bardzo prostej przyczyny: ludzie są leniwi ^^ Jak już mówiłam wcześniej, chwała prawu wyboru, ale ludzka natura ma to do siebie, że wybiera wygodniej, a nie lepiej (odwrotnie robią jednostki o wybitnej sile woli). Ale w sumie przyznaje, to jest bardziej akademicki argument ^^ Myślę, że społeczeństwa ludzkie nie są jeszcze gotowe na otwartą manipulację ich wyborem (chociaż to dość ironiczne, kiedy zgadzamy się na ukrytą manipulację, która leży u podłoża wszechobecnego marketingu).
wysłane po 10 minutach 53 sekundach:rashasek napisał :
A moim zdaniem to tylko kwestia przyzwyczajenia czy Zapadka, czy o czym tam wspominaliście, będzie pasować do gry.
To dlaczego po latach gry w D2 po polsku, dopiero poczułam pełnię gry po zagraniu w wersję oryginalą? ^^
Przyzwyczajenie to tylko część "problemu".
Akurat sporo rzeczy można ciekawie przetłumaczyć na język polski, tylko trzeba mieć OGROMNY zasób słownictwa i znać się na słowotwórstwie.
Powiedziałabym, że trzeba być wybitnym słowotwórcą, a to dlatego, że nie ujmując językowi polskiemu, angielski ma sporo więcej słów ^^
No to może korzystajmy z wszystkich programów na komputerze po angielsku. No bo co za różnica.
Tbh, korzystam w większości z programów po angielsku i nawet nie zawsze jestem tego świadoma ^^ Akurat tak się składa, że terminologia angielska jakoś tak w nomenklaturze komputerowej wydaje się dużo bardziej intuicyjna i dla mnie osobiście jest do spore ułatwienie.
Mówicie, że niektóre rzeczy brzmią śmiesznie, a w oryginale lepiej. A jak to brzmi dla osób, dla których angielski jest językiem narodowym, pewnie są przyzwyczajeni, bo ich język jest wszędzie. To tylko dla nas "dziwne" wyrazy po Polsku, brzmią dziwnie, bo się z tego nie korzysta na co dzień.
No właśnie w kwestiach fantasy nie do końca tak jest. W tejże tematyce używa się wielokrotnie pewnych sformułowań bądź tworów słowotwórczych, które wywodzą się z języka nie używanego potocznie. Po polsku też da się ten efekt osiągnąć, ale wymaga niesamowitej wiedzy z zakresu fantastyki, a i też nie zawsze jest osiągalne dlatego, że język polski na przestrzeni wieków (przynajmniej to, co mamy na piśmie) zmienił się zdecydowanie mniej niż angielski (który też ma dużo starsze zapiski).
wysłane po 7 minutach 3 sekundach:Temahemm napisał :
@Krupek - realmy polskie byłyby czymś świetnym dla obu stron :D! Jeżeli ktoś jest Polakiem, nic po angielsku nie umie, wchodzi na polski realm i nie musi nawet myśleć, wystarczy pytać na czacie którym przyciskiem się sprzedaje itemzy. A jeśli ktoś jest Polakiem, ale gra już od dłuższego czasu lub po prostu rozumie WoWa, to nie wchodzi na polski realm, bo wie, że tam są w przewadze osoby, które nie ogarniają.
TUTAJ KAŻDY WYGRYWA
!
Ja się bardziej obawiam o tych, co po angielsku umieją, a dopiero zaczynają grać. No i pytanie Caritas o to, co się stanie z obecnymi polskimi gildiami też się w to wpisuje. Osobiście trochę bym się obawiała owczego pędu na polskie serwery, podczas gry rekrutacja w narodowej gildii już jest pewnym wyzwaniem. Nie mówiąc już o potencjalnych rozłamach w samych polskich gildiach - to jest pewne, że część będzie chciała się transferować za wszelką cenę, a część za żadne skarby nie będzie się chciała ruszyć.
wysłane po 5 minutach 26 sekundach:Fobos napisał :
Do nauki angielskiego są inne przedmioty znacznie bardziej wydajniejsze niż gry i prędzej ktoś kupi chodźby ksiażke niż odpali sobie wowa mówiąc "mamo, ide potrenować mój angielski z Lich Kingiem" jeżeli faktycznie chce nauczyć się tego języka a nie pograć zasłaniając się wymówkami.
Chyba nie rozumiesz tej koncepcji. To nie chodzi o to, że gra służy do nauki języka, ale to, że
jednocześnie bawiąc się, uczysz się. Przetrawienie książki w obcym języku jest bardziej wymagające, bo masz tylko słowo i nic więcej, co kojarzyło pewne znaczenia. Co więcej, czytanie książek nie da ci płynności komunikacji, która jest podstawowym celem nauki języka obcego.