WoWCenter.pl
wikass zabił Mythrax the Unraveler (Normal Uldir) po raz 2.     
kuturin zdobył 7th Legionnaire's Cuffs.     
Nikandra spełnił kryterium Loot 200,000 gold osiągnięcia Got My Mind On My Money.     
Tooly zdobył Fairweather Helm.     
Muattin zdobył osiągnięcie The Dirty Five.     
Yoozku zdobył Parrotfeather Cloak.     
Mlody89 zdobył Royal Apothecary Drape.     
Weakness zabił Dazar, The First King (Mythic King's Rest) po raz 6.     
liq spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Osiol spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Wuntu zabił Zek'voz, Herald of N'zoth (Heroic Uldir) po raz 1.     
Olsa zabił Vectis (Heroic Uldir) po raz 6.     
Sarenus spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
kajtasus zdobył osiągnięcie Come Sail Away.     
ossir spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
mcpablo spełnił kryterium Alliance players slain. osiągnięcia Frontline Slayer.     
Emmm zabił Taloc (Heroic Uldir) po raz 17.     
AsaGorth spełnił kryterium Big-Mouth Clam osiągnięcia The Oceanographer.     

Lilija

Idź do strony: 1 ... 14, 15, 16, 17, 18 ... 43
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
przemuz napisał :
"A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!"

Kiedyś łaciński , teraz angielski...
Chyba jednak nie rozumiesz analogii. W tymże powiedzeniu chodziło o wplatanie łaciny wszędzie, gdzie się dało bez powodu. O ile są takie aspekty, gdzie z angielskim dzieje się tak samo, ta akurat kwestia jest zupełnie inna.

Funkcjonujemy w świecie wielonarodowym i tak się składa, że mało kto poza Polakami mówi po polsku, a konieczność dogadania się jest. Poza tym jest kwestia tego, że jeśli jakaś terminologia wywodzi się z jakiegoś języka, przekładanie jej na siłę na język narodowy zakrawa o śmieszność. Po co mówić "komputer" skoro można powiedzieć "maszyną obliczeniowa"?
wysłane po 7 minutach 34 sekundach:
Ninger napisał :
O nauce języka. Ja z gry wyciągnałem tylko ciekawostki, typu że Egg Nogg to świąteczny napój alkoholowy. Na dungeonach czy w terenie nie gadam za dużo, bo po prostu nie mam ochoty i tematu. Chyba, że ktoś jest rozrywkowy to można sobie pogadać, ale nigdy bym nie wysnuł teorii, że to dzięki Warcraftowi mówię gładko po angielsku - choćby dlatego, że w nim się głównie pisze.
Tak sobie zgadnę: polska gildia? Przyznam, że jednak najwięcej się zyskuje korzystając z jakiegoś VoIP w grupie międzynarodowej. Chociaż, ja osobiście pamiętam, że podłapałam sporo sformułowań z samego przebywania w mojej pierwszej gildii angielsko-języcznej, która nie korzystała jeszcze z Ventrilo.

PS. Co do czytania questów to dużo łatwiej jest przelecieć tekst po polsku żeby wyłapać słowa kluczowe, niż po angielsku, bo po prostu na co dzień czytamy więcej po naszemu.
No to akurat nie musi każdego dotyczyć
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
Kumbol napisał :
Przede wszystkim argument, że zabawa zawsze jest nauką, i w związku z tym lepiej, żeby Polacy grali po angielsku, bo się przynajmniej czegoś nauczą, nie przemawia do mnie. Po pierwsze, okej, jeżeli jakaś naukowa definicja tak mówi, to pewnie tak jest, ale WoW poza językiem może uczyć wielu innych rzeczy (praca w grupie, zdolności przywódcze, ćwiczenie refleksu). Na pewno jednak nie każdy, a sądzę, że raczej większość, nie gra w WoWa dla celów naukowych, a dla celów czysto rozrywkowych. Sam gram właśnie z tego powodu. Chcę się po prostu dobrze bawić. Czerpię z gry przyjemność, bo rozumiem ją i wszystkie questy, jakie czytam. Wkręcam się w fabułę.
Oczywiście, że nikt nie gra, żeby się uczyć. Natomiast nie zmienia to faktu, że takowa nauka dzieje się samoistnie. I w 100% zgadzam się z tym, że WoW (czy też wiele innych gier) uczy dużo więcej niż samego języka. To, że wspomina się o kwestii językowej nie wykluczaj całej reszty.

A tego pozbawione są osoby, które angielskiego nie umieją tak dobrze. I teraz fundamentalna sprawa: podejście pt. "to niech się nauczą albo spadają od WoWa" vs podejście pt. "to niech ktoś zrobi coś, by takim ludziom ułatwić obcowanie z tą grą". Ja reprezentuję to drugie. To jest krzywdzące i nawet trochę takie, no, zarozumiałe, żeby odmawiać komuś pełnej przyjemności z gry, bo postanowił (jego sprawa!) nie uczyć się obcego języka. To ktoś powinien zadbać, żeby tacy ludzie nie byli wykluczeni z takiego błahego powodu jak nieznajomość języka. To jest kwestia szacunku do klienta, rynku. Amerykański film w polskim kinie ma jednak przynajmniej te napisy po naszemu. Bo inaczej kto chodziłby do kina? Tylko ci, którzy czują się na siłach oglądać po angielsku filmy i rozumieć wszystko albo większość ze słuchu.
Ja u nikogo takiego podejścia nie odczytałam i sama też takowego nie prezentuję. Owszem, są osoby, które są pokrzywdzone przez brak polskiej wersji gry i dla takich, jakakolwiek forma tłumaczenia jest pożądana. Nikt nie chce ich wykluczać. Rzecz raczej opiera się o osoby, które same nie wierzą w swój potencjał posługiwania się językiem, a gra multiplayer to wręcz wymarzone miejsce, żeby te swoje bariery przełamywać.

Teraz jeśli chodzi o samą już kwestię tłumaczenia. A, no właśnie. To nie do końca w ogóle fajne określenie. Rozmawiamy o lokalizacji, a nie tłumaczeniu. To są wbrew pozorom jednak trochę inne rzeczy. Mówicie, że po konwersji English->Polski potracimy językowe gagi. Ok, zgoda, na pewno część okaże się nieprzekładalna. Ale jeżeli proces lokalizacyjny będzie zrobiony jak należy, to nie powinniśmy odczuć zbyt dużej straty. Jedną z najważniejszych rzeczy jest przeniesienie popkulturowych czy narodowościowych nawiązań na lokalny grunt, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Więc może Spawning Pool nie do końca po polskim przekładzie skojarzy się z zergowym basenem, ale gdzie indziej można się uśmiechnąć do nazw osiągnięć jak "C.K. Dezergerzy" czy "No i po ptokach!", a które w swoich oryginalnych nazwach ("Burn and Turn", "Speed Too!") mi np. mówią niewiele.
No i właśnie tutaj dochodzimy do problemu. Dobrych lokalizacji (szczególnie fantasy) jest jak na lekarstwo - i to niestety działa w 2 strony. Wiem, że pewnie niektórym się wydaje, że pałam jakimś uwielbieniem wobec języka angielskiego. Rzecz jest jednak w tym, że każda lokalizacja gier fantasy z jaką się spotkałam była dla mnie ciężka do przetrawienia i w to wpisuje się również Wiedźmin w wersji angielskiej właśnie. Przez to, że świat Wiedźmina został stworzony po polsku, to w żadnym innym języku nie ma tej pełni przekazu, nawet jeśli doda się nowe kulturowe skojarzenia. I dokładnie to samo dzieje się z lokalizacjami polskimi - nawet tymi uznawanymi za dobre. I już tłumaczenie wszystkich nazw własnych jak leci uważam za grzech przekładów.

Tutaj nie chodzi o to, że przekłady czy tłumaczenia nie powinny w ogóle istnieć, ale powinny być po pierwsze jak najmniej bolesne. No i po prostu zachęcam każdego, kto jest w stanie korzystać z wersji oryginalnej czegokolwiek, żeby się przed tym nie wzbraniał, bo po prostu warto :) nawet jeśli na początku wymaga to trochę więcej wysiłku od naszej mózgownicy ^^
wysłane po 11 minutach 13 sekundach:
Kumbol napisał :
Ależ droga Caritas, w najmniejszym stopniu to nie był żaden z mojej strony atak czy wyraz nieposzanowania Waszego zdania

Chodzi mi tylko o to, że sprawiacie drogie panie wrażenie, jakbyście chciały... emm... na siłę edukować społeczeństwo? Nie ma nic złego w samej idei nauki języka z WoWa, sam też sporo zyskałem na tym, że gram i komunikuję się po angielsku od tylu lat. Bardzo sobie w tym względzie cenię aspekt edukacyjny World of Warcraft. Ale kontestujecie trochę tę polonizację mówiąc mniej więcej "jak będzie polonizacja, to ci, co by mogli się nauczyć angielskiego grając w wersję angielską stracą tę możliwość, bo wybiorą polską". No i tu dochodzimy do sedna: wybiorą. Możliwość grania po angielsku zostanie. Jak komuś faktycznie będzie chciało się uczyć angielskiego przez WoWa, to nadal będzie mógł wybrać tego angielskiego klienta, angielski serwer i angielskie towarzystwo.

Naprawdę, to jest dla mnie sytuacja zerojedynkowa. Nie widzę w niej negatywów.
Z czysto hipotetycznego punktu widzenia, części osób polonizacja WoWa odbierze możliwości doszlifowania posługiwania się językiem angielskim z bardzo prostej przyczyny: ludzie są leniwi ^^ Jak już mówiłam wcześniej, chwała prawu wyboru, ale ludzka natura ma to do siebie, że wybiera wygodniej, a nie lepiej (odwrotnie robią jednostki o wybitnej sile woli). Ale w sumie przyznaje, to jest bardziej akademicki argument ^^ Myślę, że społeczeństwa ludzkie nie są jeszcze gotowe na otwartą manipulację ich wyborem (chociaż to dość ironiczne, kiedy zgadzamy się na ukrytą manipulację, która leży u podłoża wszechobecnego marketingu).
wysłane po 10 minutach 53 sekundach:
rashasek napisał :
A moim zdaniem to tylko kwestia przyzwyczajenia czy Zapadka, czy o czym tam wspominaliście, będzie pasować do gry.
To dlaczego po latach gry w D2 po polsku, dopiero poczułam pełnię gry po zagraniu w wersję oryginalą? ^^

Przyzwyczajenie to tylko część "problemu".

Akurat sporo rzeczy można ciekawie przetłumaczyć na język polski, tylko trzeba mieć OGROMNY zasób słownictwa i znać się na słowotwórstwie.
Powiedziałabym, że trzeba być wybitnym słowotwórcą, a to dlatego, że nie ujmując językowi polskiemu, angielski ma sporo więcej słów ^^

No to może korzystajmy z wszystkich programów na komputerze po angielsku. No bo co za różnica.
Tbh, korzystam w większości z programów po angielsku i nawet nie zawsze jestem tego świadoma ^^ Akurat tak się składa, że terminologia angielska jakoś tak w nomenklaturze komputerowej wydaje się dużo bardziej intuicyjna i dla mnie osobiście jest do spore ułatwienie.

Mówicie, że niektóre rzeczy brzmią śmiesznie, a w oryginale lepiej. A jak to brzmi dla osób, dla których angielski jest językiem narodowym, pewnie są przyzwyczajeni, bo ich język jest wszędzie. To tylko dla nas "dziwne" wyrazy po Polsku, brzmią dziwnie, bo się z tego nie korzysta na co dzień.
No właśnie w kwestiach fantasy nie do końca tak jest. W tejże tematyce używa się wielokrotnie pewnych sformułowań bądź tworów słowotwórczych, które wywodzą się z języka nie używanego potocznie. Po polsku też da się ten efekt osiągnąć, ale wymaga niesamowitej wiedzy z zakresu fantastyki, a i też nie zawsze jest osiągalne dlatego, że język polski na przestrzeni wieków (przynajmniej to, co mamy na piśmie) zmienił się zdecydowanie mniej niż angielski (który też ma dużo starsze zapiski).
wysłane po 7 minutach 3 sekundach:
Temahemm napisał :
@Krupek - realmy polskie byłyby czymś świetnym dla obu stron :D! Jeżeli ktoś jest Polakiem, nic po angielsku nie umie, wchodzi na polski realm i nie musi nawet myśleć, wystarczy pytać na czacie którym przyciskiem się sprzedaje itemzy. A jeśli ktoś jest Polakiem, ale gra już od dłuższego czasu lub po prostu rozumie WoWa, to nie wchodzi na polski realm, bo wie, że tam są w przewadze osoby, które nie ogarniają.
TUTAJ KAŻDY WYGRYWA http://img837.imageshack.us/img837/2849/trolfejs.png!
Ja się bardziej obawiam o tych, co po angielsku umieją, a dopiero zaczynają grać. No i pytanie Caritas o to, co się stanie z obecnymi polskimi gildiami też się w to wpisuje. Osobiście trochę bym się obawiała owczego pędu na polskie serwery, podczas gry rekrutacja w narodowej gildii już jest pewnym wyzwaniem. Nie mówiąc już o potencjalnych rozłamach w samych polskich gildiach - to jest pewne, że część będzie chciała się transferować za wszelką cenę, a część za żadne skarby nie będzie się chciała ruszyć.
wysłane po 5 minutach 26 sekundach:
Fobos napisał :
Do nauki angielskiego są inne przedmioty znacznie bardziej wydajniejsze niż gry i prędzej ktoś kupi chodźby ksiażke niż odpali sobie wowa mówiąc "mamo, ide potrenować mój angielski z Lich Kingiem" jeżeli faktycznie chce nauczyć się tego języka a nie pograć zasłaniając się wymówkami.
Chyba nie rozumiesz tej koncepcji. To nie chodzi o to, że gra służy do nauki języka, ale to, że jednocześnie bawiąc się, uczysz się. Przetrawienie książki w obcym języku jest bardziej wymagające, bo masz tylko słowo i nic więcej, co kojarzyło pewne znaczenia. Co więcej, czytanie książek nie da ci płynności komunikacji, która jest podstawowym celem nauki języka obcego.
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
Ninger napisał :
Lilija napisał :
Tak sobie zgadnę: polska gildia? Przyznam, że jednak najwięcej się zyskuje korzystając z jakiegoś VoIP w grupie międzynarodowej. Chociaż, ja osobiście pamiętam, że podłapałam sporo sformułowań z samego przebywania w mojej pierwszej gildii angielsko-języcznej, która nie korzystała jeszcze z Ventrilo.
Świetny strzał. Zwłaszcza, że zdaje się napisałem to akapit dalej. Gdybym był złośliwy napisałbym, że jednak polska wersja by się przydała, żeby poprawić czytanie ze zrozumieniem i wyszukiwanie informacji w swoim pierwszym języku. Bo rzeczywistość mamy taką, że w Polsce posługujemy się głównie językiem polskim, a wszelkie inne języki są opcjonalne. Oczywiście o ile nie mieszkamy za granicą.
Mój drogi, popracuj trochę nad złośliwościami, bo ta była wybitnie na siłę

A rzeczywistość jest taka, że niektórzy chcą się najwyraźniej na siłę do tej Polski ograniczyć zamiast poszerzać horyzonty. W dobie internetu, to gdzie mieszkasz ma się nijak do tego, jakimi językami dla własnej wygody warto się umieć posługiwać. A i w pracy naprawdę warto znać języki, bo łatwość komunikacji otwiera dużo więcej drzwi.

Poza tym: myk, którego nie wzięłaś pod uwagę. Jeśli ktoś nie czuje się dobrze w angielskim nie pójdzie do międzynarodowej gildii jeśli będzie miał inną możliwość, a nawet jak się tam już znajdzie, to na pewno się nie będzie odzywał na vencie czy czego tam używają. Kampanie budowania samooceny można prowadzić na ulicy, w grze to niemożliwe.
Ja z międzynarodowych rozmówek na Ventrillo nie złapałem nic ciekawego, słuchanie ludzi którzy nie potrafią się zrozumiale wyrazić po angielsku to żadna nauka ani pożytek.
No z Twoim zapałem to się nie dziwię. Odporność na wiedzę to nie nowina - jak ktoś się uprze, to rzeczywiście nic nie załapie.

A co do budowania samooceny (szczególnie dla osób, u których jest niska, co w Polsce jest dość popularne, bo wpaja się nam ją na każdym kroku od małego) nie ma lepszego środowiska niż wirtualne, bo w przeciwieństwie do reala, komputer zawsze można wyłączyć.

Lilija napisał :
No i właśnie tutaj dochodzimy do problemu. Dobrych lokalizacji (szczególnie fantasy) jest jak na lekarstwo - i to niestety działa w 2 strony.
A to jest zwykły strach przed rzeczą jeszcze niezrobioną. Lokalizacja W3 jest genialna i moim zdaniem stoi na równym jak nie wyższym poziomie od oryginału (zawsze uważałem, że w porównaniu do naszego oryginalny Mannoroth ma głos jakby miał zwracać po ciężkiej libacji sylwestrowej zamiast jak demon).
To, że jest mało dobrych lokalizacji, nie znaczy że ta też musiałaby być, a na pewno takie przewidywania nie powinny powstrzymywać przed próbami.
To, nie jest strach, ale dość mocny sceptycyzm potwierdzony wiedzą i dowodami z przeszłości. I akurat mnie lokalizacja W3 nie odpowiadała właśnie z powodu podkładu głosów (polski dwarf nigdy nie będzie brzmiał jak dward =/)

Lilija napisał :
Tutaj nie chodzi o to, że przekłady czy tłumaczenia nie powinny w ogóle istnieć, ale powinny być po pierwsze jak najmniej bolesne. No i po prostu zachęcam każdego, kto jest w stanie korzystać z wersji oryginalnej czegokolwiek, żeby się przed tym nie wzbraniał, bo po prostu warto :) nawet jeśli na początku wymaga to trochę więcej wysiłku od naszej mózgownicy ^^
Tak właśnie się zastanowiłem (bo ja trochę taki filozof jestem), jakież to wartości przekazuje ten oryginalny język wydania, że tak "warto". Przecież nie rozpłynąłem się w duchowej ekstazie jak czekolada na batoniku Twix rozumiejąc żart z basenem zergów. Tak samo jak "Meating expectations" wzbudziło we mnie najwyżej głębokie "pf". Nie czuję się wzbogacony.
Obawiam się, że moja ewentualna próba wytłumaczenia czym jest konwersja stratna przekładów w którąkolwiek stronę, nie będzie mieć większego sensu wobec osoby, która nie wyraża ochoty przyjęcia tego do wiadomości (już nawet nie mówię o zgodzeniu się).
permalink „Co to za lokacja” wysłany:
Wydaje mi się, że Ungoro Crater. Odnośnie tego, jak się tam dostać, to muszę wiedzieć skąd, bo samo stwierdzenie "z Tanaris" pewnie nie wystarczy ^^
permalink „Bonusy z profek” wysłany:
Orinokoo napisał :
No tylko z tych zbierackich profek nie ma bonusow czyli jak bym chciał zbierackie profki dać na alta ktorym np w przyszlosci bede grał to postać juz jest oslabiona bo nie ma bonusow ? Tak to troche rozumuje.
Ależ zbierackie też mają bonusy tylko ciut słabsze. A jeśli rzeczywiście najdzie cię w przyszło granie tym altem na najwyższym poziomie, to zawsze możesz zmienić. Ale tak szczerze, o ile nie progresujesz hard modów różnica pomiędzy bonusami ze zbieracki od crafterskich nie jest aż tak istotna.
permalink „Bonusy z profek” wysłany:
Wszystkie profesje crafterskie (produkujące coś) dają bonus do głównej statystyki (INT, AGI, STR, STA). Dla wszystkich klas/speków jest to największy boost do ich efektywności.

Profesje zbierackie dają trochę słabsze bonusy:
- skinning - CRIT
- herbalism - HASTE
- mining - STAMINA (ewentulanie dobra dla tanków)

Hard mody to trudniejsze wersje rajdów. Boss ma trochę inne umiejętności, mocniej bije i ma więcej życia. Hard mody dają dużo lepsze itemki. To jest rajdowanie dla najbardziej zaawansowanych graczy i wymaga zorganizowanej grupy rajdowej (najpewniej gildii)
permalink „Gra w skojarzenia” wysłany:
Dreamliner
(no tyle o tym trąbili, że absolutnie pierwsza myśl )
permalink „Polski Irc WoW?” wysłany:
SimoHayha napisał :
Caritas napisał :
SimoHayha napisał :
WoW czat ma to do siebie ze po pierwsze należy pisać na nim po angielsku

grasz na BL, a to praktycznie polski serwer.

nie zmienia to faktu ze zasady serwera są jasne
Od lat nie ma obowiązku posługiwania się językiem angielskim w na anglojęzycznych serwerach. Inna sprawa to kwestia szacunku wobec tych, którzy po polsku nie mówią i nie nadużywania go.
permalink „Polski Irc WoW?” wysłany:
moredrama napisał :
Serwer gry to nie oficjalne forum Blizza, a wyrazem szacunku jeśli już jest posługiwanie się językiem rozumianym przez większość. Na BL-u jest więcej osób, które po angielsku potrafią napisać ''LFG'' niż osób nie mówiących po polsku, więc używając języka polskiego obraża się mniej osób niż angielskiego.
O ile jest to dość prawdopodobne, to wątpię, żeby ktokolwiek miał dowód tego, że większość osób na BLu to Polacy. A już bzdurą jest, że większość Polaków na BLu nie potrafi porozumiewać się po angielsku - na podstawie czego takie stwierdzenie?

Poza tym nie bądźmy świętsi od papieża, nie ma oficjalnych języków serwerów, więc każdy może pisać w jakim mu się podoba, jeśli grupą docelową mojej wiadomości są Polacy to po jakiego ch mam pisać coś po angielsku.
Nie nadużywanie różni się od nie używania
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
Gremigobles napisał :
Ale jeśli przełożenie nazwy miejscówki z angielskiego na polski idealnie oddaje klimat tego miejsca, to czemu by tego nie zrobić? W wowie takich miejsc jest masa. No i znowu wszystko kończy się na pomysłowości tłumacza...
To nie jest kwestia wyobraźni, a wiedzy i wyjątkowej znajomości dziedziny w jakiej tłumaczenia się dokonuje. A niestety, dotychczasowe doświadczenia z przekładami fantasy zdecydowanie wskazują na to, że tłumaczenie nazw to potworna pułapka i jednak dużo lepiej dla zachowania spójności jest nazwy pozostawić dodając co najwyżej przypisy tłumaczące te nazwy, w których znaczenie nazwy jest ważne.
permalink „Widzieliście?” wysłany:
Rajdy 25 man są gorsze z punktu widzenia organizacyjnego.

Co do wspomnianego poziomu trudności, to nie da się jednoznacznie ocenić, bo generalnie nie ma za bardzo osób, które jednocześnie progressują 10 man i 25 man. To, co wiem jednak z doświadczenia, to że dla gildii 25man okazjonalne wejście do 10 man daje wrażenie zauważalnej łatwości mniejszych rajdów. Ale może to wynikać z tego, że gildie 25 man mogą się bardziej elastycznie gearować i mają większy wybór klas.

Disclaimer: NIE, NIE TWIERDZĘ, ŻE 10 man SĄ ŁATWIEJSZE (tylko, że mogą być w pewnych okolicznościach), bo nie posiadam pełnych danych do tego, aby takie stwierdzenie udowodnić.

Każdy rozmiar rajdu ma swoje wyzwania. Różne encountery też trochę inne wyzwania stawiają w obu rozmiarach rajdów.
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
Caritas napisał :
Lilija napisał :
To nie jest kwestia wyobraźni, a wiedzy i wyjątkowej znajomości dziedziny w jakiej tłumaczenia się dokonuje. A niestety, dotychczasowe doświadczenia z przekładami fantasy zdecydowanie wskazują na to, że tłumaczenie nazw to potworna pułapka i jednak dużo lepiej dla zachowania spójności jest nazwy pozostawić dodając co najwyżej przypisy tłumaczące te nazwy, w których znaczenie nazwy jest ważne.
Tak z ciekawosci, kojarzysz Diunę w wersji Łozińskiego? :D albo Łozińskiego generalnie?
Kojarzę go z tego niezbyt lubianego tłumaczenia Władcy Pierścieni.
wysłane po 20 sekundach:
Gremigobles napisał :
Ale gra to nie książka żeby do niej przypisy robić...
I tutaj właśnie przychodzi miejsce na kreatywność ^^
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
Ludek napisał :
Tak z ciekawosci, kojarzysz Diunę w wersji Łozińskiego? :D albo Łozińskiego generalnie?
Zawsze w moim sercu fakt że, Frodo Bagosz wyruszył z Bagoszna (jego domu we Włości) wraz Samlisem Gadułą aby wrzucić Jedyny Pierścień w ognie Góry Przeklętej po drodze zahaczając o Tajar, a u wrót Mordoru spotykając Gulluma zwanego niegdyś Samadułem
I potem gadasz z kimś, kto czytał wcześniejszy przekład i nie możecie się dogadać Ja dokładnie czegoś takiego doświadczyłam, bo moja pierwsze styczność z Tolkienem to był właśnie tenże nieszczęsny przekład.
permalink „Czyżby WoW po Polsku???” wysłany:
To tak jeszcze w kategorii ciekawostek:

LINK

Najbardziej podobała mi się "Chciwość" i "PK". Dobrze, że aggro pozostało w oryginale ^^
permalink „Profesja :)” wysłany:
Rzuć kostką ^^ Wynik będzie bardziej satysfakcjonujący niż pytanie się o subiektywne opinie na temat twojego subiektywnego wyboru.

Albo zrób sobie każdą postać, pograj trochę, zdecyduj sam.
permalink „Druid BALANCE” wysłany:
TheRaven napisał :
VisE01 napisał :
Przy okazji mam jeszcze pytanko na jakie bonusy patrzeć przy balance? (Chodzi mi o crit , hit itd.)

LINK
Na noxxic są pewne nieścisłości, chociaż jako zupełna podstawa wystarczy. Natomiast bardziej wnikliwa dyskusja na bieżąco odbywa się na:
EJ moonkin quide
mmo-champion moonkin guide

Co do dpsu generalnie to moonkin wymaga trochę wyczucia. Balance jest w stanie kręcić ładne cyrfy jeśli jest w eclipsie czy na odpałkach (i nie musi się ruszać ). Poza eclipsem jest meh. Wiele klas na 5 manach błyszczy z powodu zawsze gotowego do użytku solidnego AoE, podczas gdy nasz top AoE jest wtedy, jak postawimy wcześniej grzyby, jesteśmy w Solar Eclipse i pod wpływem Nature's Grace (pomijam długie CDki), a niestety nie zawsze mamy ten luksów. Multidot też jest jakąś opcją przy mniejszych paczkach mobów, ale w większości wypadków i tak wszystko ginie za szybko, żeby się dobrze rozkręcić.
permalink „Kogo jest więcej !?” wysłany:
VisE01 napisał :
Nie sądziłem że najwięcej jest paladynów ; o .
monk 1,78% uu . cienko ;D
Monk to nowa klasa a w przeciwieństwie do DK trzeba go wylevelować od 1 poziomu
permalink „Damage Meter” wysłany:
TheRaven napisał :
Polecacie TinyDPS ponieważ jest prostszy, a może po pograniu trochę Swarog'owi przydadzą się te "duperele"? To nie jest aż tak trudne do ogarnięcia a uprzyjemnia i ułatwia grę.
Na niektórych walkach addony typu Recount czy Skada potrafią nawet uniemożliwić grę, jeśli ktoś ma słabszy komputer (a i nie tylko, bo WoW nie jest zbyt optymalny). W sytuacji, gdy ktoś nadal chce śledzić swój dps i mieć więcej niż 5 fps'ów, taki lekki dmg meter jest bardzo fajnym rozwiązaniem. Sama chyba go wypróbuję na Elegonie czy Amber-Shaperze.
Idź do strony: 1 ... 14, 15, 16, 17, 18 ... 43