Spoiler (pokaż )
„WoW Chronicle”
wysłany:
Liq, zejdź na ziemię... ;)
|
|
„WoW Chronicle”
wysłany:
Oezu, faktycznie XD
Spoiler (pokaż ) |
|
„Film Warcraft: Początek”
wysłany:
Hahaha! Prawdę mówiąc jakiś czas temu (możliwe, że podczas którejś niepoważnej dyskusji z Ludkiem) też mi się fabuła Warcrafta skojarzyła z kryzysem imigracyjnym w Europie. Ale nawet gdyby ta historia powstała współcześnie, a nie 20 lat temu (brawo, Guardian), oceniłabym tę zbieżność raczej na korzyść Warcrafta. Wszak konflikt nie jest tutaj czarno-biały, a szary szary; obie strony mają swoją rację.
Od samego filmu nie oczekuję cudów. Chcę się dobrze bawić i cieszyć na widok znanych mi miejsc w jakości HD (bo całe życie gram na low haha). Ba, może nawet zabiorę do kina ojca żeby mu pokazać gdzie zbierałam kwiatki, kiedy nie mogłam siedzieć przy stole wigilijnym. A tak poważnie - nie lubię tego typu filmów. Obecnie stężenie CG w każdej większej produkcji jest niemal równie wysokie co w grach. Oglądamy praktycznie realistyczne animacje z kilkoma aktorami (taki negatyw Królika Rogera ;)). Przykro się na to patrzy, nawet przy dobrze poprowadzonej narracji. Także idę do kina ze świadomością, że to będzie fajny gniot o czymś, co lubię. |
|
„Film Warcraft: Początek”
wysłany:
Myślę, że nie licząc niewidomych - wszyscy. Nawet jeśli nie zwracasz uwagi na poszczególne elementy, to siłą rzeczy wszystkie wymienione przez Ciebie składowe tworzą właśnie FILM (dodałabym jeszcze muzykę). To, że nie zauważyłeś pewnego zabiegu nie znaczy, że na Ciebie nie działa. Osoby zabierające się za pisanie recenzji z reguły interesują się tematem, widziały w życiu sporo filmów i zwykle mają dość wyśrubowane wymagania. Co nie zmienia faktu, że ogromnej większości ludzi nie przeszkadzają drobne niedociągnięcia i niezgrabności fabularne i formalne. Myślę, że wielu osobom Legolas łamiący prawa fizyki (w końcu to film fantasy XD) nie zepsuł funu z seansu. I nie ma w tym naprawdę nic złego. Poza tym wiadomo, że nie ma obiektywnych recenzji i zarówno bardziej, jak i mniej wymagający widzowie powinni każdą z nich wziąć w nawias. Ja czytam recenzje prawie zawsze, idę do kina już z jakimś nastawieniem (przez co często się rozczarowuję, albo jestem pozytywnie zaskoczona, ale lubię to). I to nie jest tak, że oglądam tylko "dobre" filmy, mam super brodę i ogólnie interesuje mię tylko poziom festiwalowy. Lubię czasem pójść na film do chrupania popcornu (jutro np. wybieram się na najlepszą ekranizację gry w 2016 roku, czyli Wkurzone Ptaki), po prostu wolę robić to świadomie i z premedytacją. |
|
„Nowości w Legionie”
wysłany:
Nic, gość jest w dechę :D Ps. Twój awatar jest w top 3 moich ulubionych awatarów na tym forum - teraz mówię poważnie |
|
Którą politechnikę bierzesz pod uwagę?
|
|
„Jak rysować Illidana!”
wysłany:
Czyżby? :D
i LINK Całkowicie zgadzam się z Quarem. Techniki tradycyjne w niczym nie ustępują cyfrowym, wręcz przeciwnie. Większość z tych tysięcy brushy, o których wspominasz, powstała by jak najlepiej naśladować tradycyjne ślady pędzli/ołówków/wody. Jasne, że na komputerku można sobie do woli cofać, modyfikować, bawić się barwami, światłem itd., ale to jedynie kwestie organizacji pracy. Jeśli malujesz/rysujesz na topowym poziomie i masz opanowane zarówno klasyczne narzędzia jak i digitala, to osiągniesz równie dobry efekt siedząc w fotoszopie, jak i przed sztalugą. Rysunek kredką ma tę swoją charakterystyczną strukturę, światło odbija się od kartki w specyficzny sposób i nie zrobi się z niego akwarelki/obrazu olejnego, bo po prostu każde medium jest inne. Dobór techniki zależy wyłącznie od efektu jaki chcemy uzyskać. W malarstwie cyfrowym zwykle łączy się różne techniki (pędzle), przez co bardzo szybko, tanio i łatwo możemy dostać dokładnie to, czego oczekujemy. Ale na papierze/płótnie też można łączyć techniki, z takim samym skutkiem. Tusz + kredki + akwarela + alkohol + dobre zaplanowanie pracy = fotoszop. Także jeśli zastanawiamy się czy Illidan kredkami wygląda lepiej niż zrobiony przez tego samego artystę Illidan w photoshopie, to bardzo proszę, zakładajmy od razu, że w PSie używamy wyłącznie pędzla naśladującego ślad kredki (+ wszystkich błogosławieństw komputerkowych). Co nie zmienia faktu, że z kredek można wycisnąć naprawdę bardzo dużo, kolory spokojnie można mieszać na sucho i nie kupuję tłumaczenia, że "na rynku nie istnieje większa paleta barw niż 200 kolorów". Błędy anatomiczne i takie tam powinno się eliminować na etapie szkicu (korygujemy je za pomocą klasycznej gumki :D). Oczywiście to czysta teoria, błędy zawsze się pojawiają - zarówno w tradycyjnych, jak i cyfrowych pracach i tak jak piszesz - większość ludzi i tak ich nie widzi (o ile nie są rażące). Poza tym np. w malarstwie kryjącym możemy naprawiać, przemalowywać, zamalowywać całe fragmenty do woli. Zupełnie jak na komputerku. No i najważniejsze. Żaden skan ani zdjęcie tradycyjnego obrazu nie będzie wyglądać odpowiednio dobrze na ekranie, ale równocześnie żadna praca cyfrowa powieszona na ścianie nie będzie miała takiej głębi kolorów i światła jak prace tradycyjne. To czysta fizyka. Jeszcze dodam, że nieograniczone możliwości edycji w fotoszopach, corelach i innych mają swoją cenę. Bardzo łatwo jest zepsuć pracę nadmiernymi manipulacjami, przedobrzyć itd. Dużo trudniej jest też zapanować nad paletą. Zgadzam się, że Samwise jest wspaniały w projektowaniu postaci, ale mówienie, że słabo rysuje na kartce, bo nie może poprawić błędów jest trochę śmieszne XD Po pierwsze - chyba w stanach mają gumki do mazania? Po drugie - jego prace cyfrowe też mnie nie powalają. Ale jak wspomniałam, w kwestii samego dizajnu jest świetny. Na etapie concept artu chodzi o coś zupełnie innego - rysunek nie musi być "ładny", niepotrzebny jest super rendering ani kompozycja. Jako że dyrektor artystyczny nie spędza 20h na renderowaniu perfekcyjnych obrazków promocyjnych, Didler po prostu nie musi wykazywać się takimi umiejętnościami. Sorry za długiego posta, ale temat digital vs tradycyjne techniki jest ciekawy. Wszystko pisałam oczywiście teoretycznie, więc nie odnoś tego do swojej pracy. Chciałam jedynie stanąć w obronie biednych kredek i papieru, za używanie których Was cenię ;) Obrazek mi się podoba, super rendering. Mam jedną uwagę odnośnie całego Waszego kanału i fejsbuczej strony. Strasznie dużo rysujecie i piszecie o cyckach, cipkach i pupach, co jest imo nieco słabym haczykiem reklamowym. Jestem ostatnią osobą, którą by to oburzyło, serio (#uwolnićtyłekTracer). Po prostu robicie to tak nagminnie, że człowiek zwraca uwagę i ma lekki niesmak potem. Robicie fajne rysunki growe i naprawdę nie potrzebujecie tego typu cyckowabików. :) |
|
„Podszywanie się .”
wysłany:
Płaczę ze śmiechu :D Żadna z postaci dzielnegowojownika nie należała do niego. Żegnaj Archimondzie [*]
|
|
„Jak rysować Illidana!”
wysłany:
Po pierwsze zejdź z tonu, bo nie atakowałam Cię, ani nawet nie krytykowałam. Po drugie czemu zakładasz, że nie mam pojęcia o czym mówię? Tak się składa, że pojęcie mam i to spore, bo rysuję, maluję i tabletuję (to najkrócej) od wielu lat, przy czym od 4 lat rozwijałam się na semi-plastycznym kierunku i chyba nie jestem takim ignorantem, skoro zdałam morderczy egzamin wstępny na PWSFTviT i od października startuję jako student Animacji :D Od zawsze robiłam to dla siebie, spędzam czas wolny nad kartką/monitorem i prawdę mówiąc daje mi to dużo więcej radości niż np. granie w gry. Interesuję się tym też teoretycznie, słucham mądrzejszych od siebie, eksperymentuję, robię masę bezcennych błędów, bawię się w te wszystkie speedpainty i Character Design Czelendże. Na tym forum jest poza mną parę osób, które mają w tej kwestii wiele do powiedzenia (np. August, która w tradycyjnych technikach jest absolutnie niesamowita). Dlatego proszę, nie zakładaj z góry, że rozmówca jest ignorantem.
No nawet nie żartuj, przecież to nie kredki decydują o temacie! Skoro technicznie możliwe jest tak doskonałe oddanie światła i pełnej gamy kolorów (patrz rysunek oka), to w przypadku prac własnych jedynym ograniczeniem są umiejętności i wyobraźnia artysty. Jeśli masz opanowaną anatomię, kolory i wiesz jaki efekt chcesz uzyskać, nic nie stoi na przeszkodzie żeby zrobić to kredkami. Jasne, że dużo łatwiej jest rysować ze zdjęcia referencyjnego, ale naturę studiuje się właśnie po to, żeby móc swobodnie operować światłem i kolorem w pracach z wyobraźni. Poza tym pod oczkiem był link do strony, na której mogłeś zobaczyć pracę Davida Stuffa. Jeśli to nie jest dla Ciebie nie przemawia, to już nie wiem co począć. :) Nie rozumiem czemu jedna technika miałaby być "jedyną słuszną" wtf. To niedorzeczność, kredki woskowe, akwarelowe, pastele, czy nawet smaczne i przyjemne w dotyku Bambino można wykorzystać tak samo dobrze, w zależności od efektu jaki chcemy osiągnąć. Także trochę naiwnie to brzmi. Wiadomo, że Faber Castell ma dużo więcej pigmentu niż kredki kupiona za 18zł w kiosku i tymi drugimi nie uzyskasz takiego nasycenia, ale dobrze rysować można naprawdę wszystkim. Kiedyś narysowałam brązowego psa przy pomocy 3 chamskich highlighterów. Serio, wszystko da się zrobić. A jeszcze co do mieszania kolorów - jasne, że kredką dużo trudniej jest mieszać kolory i często barwy pochodne wychodzą "brudno", ale można tego uniknąć np. nakładając kolor kropkami. Wrócę jeszcze do argumentu o "jedynie" 200 barwach kredek na rynku, bo mnie mega rozśmieszył. Spoiler (pokaż ) Przykład może trochę nieadekwatny do tematu, bo akrylowy, ale miałam do dyspozycji trzy barwy podstawowe, czerń i biel. Zwykle bardzo ograniczam paletę (niezależnie od techniki), także o możliwościach mieszania kredek wiem z praktyki. Z kolei w tym speedzie używałam chyba 4 kredek (i dwóch tuszy) Tutaj masz cyfrowe prace Manciniego i Liu. Sprawdź sobie próbnikiem w PSie zakres kolorów. Skoro pozwalasz sobie nazywać innych ludzi ignorantami, to wytłumacz mi proszę: czy my rozmawiamy jeszcze o malarstwie cyfrowym, czy przeszliśmy już do modelowania 3d? Z tego co mi wiadomo, światła, cienie i refleksy w fotoszopie trzeba zaplanować w taki sam sposób jak na kartce. Program nie zrobi za Ciebie takich rzeczy (no chyba, że masz na myśli ustawienie globalnego oświetlenia, które tylko wspomaga efekt końcowy, ale nie zastępuje mózgu ani ręki autora). Podobnie tutaj: serio? XD Wiesz, to naprawdę tak nie działa. Jeśli nie znasz anatomii, program Ci nijak nie pomoże. Wszystko rysuje człowiek - zarówno na komputerku, jak i na kartce. Tak jak wspomniałam wcześniej, komputer umożliwia dużo łatwiejszą korektę, ale na pewnym etapie pracy także staje się to niemożliwe. Spoiler (pokaż ) Wiem, bo ostatnio męczyłam się z pewnym roznegliżowanym kolegą z tego forum i nawet na komputerze bardzo ciężko było mi skorygować błędy anatomiczne. I przedobrzyłam z efektami na końcu - patrz pułapki digitala :D A, jeszcze jedno. Temahemm zwrócił Ci uwagę na rzecz nie mającą nic wspólnego z techniką, czyli na pozę postaci. Tak jak mówiłam, ja nie zamierzam krytykować Waszej pracy i uważam, że Wasza działalność jest świetna i inspirująca dla wielu ludzi. Po prostu zauważyłam, że do tej uwagi się nie odniosłeś. I jeszcze raz proszę, zejdź z tonu i nie zakładaj z góry, że jesteś arbitrem w dyskusji z ludźmi, o których nic nie wiesz. |
|
Aż się zalogowałam po latach tylko po to, żeby Ci odpowiedzieć! :) Wybrałeś super temat i trzymam za Ciebie kciuki, Danelar. Chcesz rozmawiać i to świadczy o Twojej sile. Pamiętaj, żeby w tych rozmowach dbać też o swoje zdrowie psychiczne i szanować własne granice, bo nie jest to łatwa zabawa. Anyway - fajnie widzieć, że żyjesz, rozwijasz się i jesteś dociekliwy.
Osobiście cieszę się, że w Blizzardzie szambo wybiło. To jest najlepsze co może się stać, najbardziej oczyszczające z punktu widzenia ofiar przemocy. Tak samo było na mojej uczelni po oświadczeniu Ani Paligi (filmówkowa afera mobbingowa) - to było jak pęknięcie czyraka. Wypłynęło tyle nadużyć, tyle samobójstw (!) będących pokłosiem tego co działo (dzieje) się nie tylko na uczelni ale i w całej branży filmowej w Polsce. Nie wierzę żeby możliwe było całkowite wyeliminowanie przemocy wynikającej z hierarchii w różnych instytucjach/ firmach, ale bardzo bym chciała doczekać czasów, w których można o niej otwarcie mówić, w której ofiary się nie boją, a sprawcy mogą przyznać się do błędu, czegoś nauczyć i dalej pracować. Bo nie uważam też żeby "anulowanie" ludzi odpowiedzialnych za przemoc mogło cokolwiek naprawi. Moim zdaniem ważniejsze jest to, żebyśmy się wszyscy uczyli lepiej rozumieć i respektować swoje granice i granice innych osób. I żeby istniały struktury ograniczające nadużywanie władzy - czy to w firmie, czy na uczelni, w jakiejkolwiek organizacji. Tyle ode mnie. Powodzenia z licencjatem! :) |