Ok, czyli tłumaczyć częściowo, zostawiając sporą cześć gry w oryginale? Bo idąc do Stormwind zamiast Wichrogrodu poznam lepiej angielski? Jak już tłumaczyć to porządnie a nie zostawiając połowę rzeczy w oryginale. Potem wychodzą z tego potworki, których nie da się czytać.@Nummus - nie, przeczytaj jeszcze raz dokładnie posty.
|
|
To było by sprzeczne ze strategią marketingową blizzarda. To trochę tak jak w motoryzacji. VW, Skoda, Audi i Porsche to praktycznie to samo. Różnią się tylko opakowaniem i wciskaną ludziom filozofią do sprzedawanego towaru. Już pomijam fakt że bebechy samochodów tych marek są produkowane w tych samych fabrykach... |
|
Parę postów wstecz wydaje mi się, że pisałam już jak to jest z tym tłumaczeniem filmów i książek. Zresztą, w filmach jest już lepsze rozwiązanie - napisy. W sumie w kilku grach też widziałam i uważam, że to dużo lepsze niż lokalizacja, bo nic się dzięki temu nie traci. Książki to samo słowo, więc tutaj więcej jest kwestią naszej wyobraźni niż samego słowa, dlatego, o ile tłumaczenie jest dobre, to strata jest bardzo niewielka. Język jest częścią całości przekazu i jednak ten, w którym gra, film, książka zostały stworzony przekaże najwięcej. Taki Wiedźmin przykładowo w wersji angielskiej traci tak mnóstwo smaku. Tłumaczenie to konieczność, która jest wybitnie trudna do wykonania na odpowiednim poziomie. Natomiast powinna mimo wszystko być wykonywana jak najbardziej bezboleśnie i chociażby tłumaczenie wszystkich nazw własnych jest tego zaprzeczeniem. Jeśli ktoś zna język, w którym gra czy film zostały stworzone sam sobie obiera frajdę uciekając się do lokalizacji czy dubbingu. |
|
ok, moment moment :)
wołacie "czemu się nie pogodzicie z tym, ze wybór, że nie trzeba". tolerancja działa w dwie strony - czemu nie pogodzicie się z tym, że niektórzy nie widzą w tym za wiele dobrego? skoro rościcie sobie prawa do chwalenia pomysłu, to liczcie się z tym, że odezwą się i przeciwnicy. proste. w kwestii wytłumaczenia, mam w grze mnóstwo znajomych Polaków, którzy mają problem z porozumiewaniem się z obcokrajowcami, i to nie dlatego że nie umieją mówić po angielsku. tylko dlatego,że mają w głowach zakodowane, że nie mówią jak native, że słychać akcent, że robią błędy. i co z tego? języka obcego nie opanujesz bez ćwiczenia, nie chcesz ćwiczyć bo nie znasz języka perfekt, nie używasz w takim razie języka, koło się zamyka. a potem ktoś Ci zhackuje konto i boisz się zadzwonić do blizzarda, bo nie znasz języka. nie widzicie wzorca? nikt nie wymaga od ludzi znajomości na poziomie certyfikatu, ale w dobie globalizacji, przykro mi, ale bez minimalnej znajomości języka jest ciężko. poza tym, wow to nie Tolkien w oryginale, to na prawde nie wymaga super studiowania języka. nie chodzi o to, by gra uczyła. chodzi o to, że jako bonus dostajecie możliwość ćwiczenia języka obcego. za darmo. pomylicie się? ktoś Was wyśmieje? a. nie ma ludzi nieomylnych, b. to tylko świadczy o retardzie, na jakiego trafiliście, nie o Was. Wy staracie się porozumieć w obcym języku, co już stawia Was ponad tymi, którzy mają to gdzieś. przynajmniej ja to tak rozumiem. poza tym #2 - ja wiem, że koduje nam się w głowach jacy to jesteśmy poszkodowani przez los itd. ale porównajcie się do np Brytyjczyków. mówicie po polsku i porozumiewacie się po angielsku. jesteście o tyle bogatsi. na koniec, przykład mojego kolegi. gram na międzynarodowym serwerze. kolega na początku denerwował się jak miał mówić po angielsku. teraz o tym zapomniał. mówi coraz lepiej i na ts mamy długie międzynarodowe debaty. czasem ktoś coś "palnie", wszyscy się pośmieją, ale nikt nie naśmiewa się z tej osoby. jeśli pomyliliście się albo źle użyliście jakiegoś słowa, to tylko komplenty debil będzie Was za to jechał. a debil = olał i podpalił. na prawdę, mówię to teraz zupełnie serio - jeśli ktoś z Was uważa, że nie mówi dobrze, że sobie nie poradzi - nieprawda, Polacy są a. zdolni, b. większość z Was mówi lepiej niż Wam się wydaje, po prostu nie uczy nas się być z siebie dumnym czy zadowolonym, c. sam fakt starania się, by się porozumieć w obcym języku stawia Was ponad setkami tysięcy ludzi, którym się nie chce. |
|
Nie, nie jest złe mieć wybór. Ja tylko przedstawiam wady rozwiązania. Rzecz jest jednak w tym, że jeśli chodzi o WoWa, który jest wybitnie osadzony w rozgrywce multiplayer kwestia lokalizacji jest tym bardziej problematyczna. 1) Realmy narodowe powinny być oddzielone od innych języków (w Europie mało prawdopodobne, a i nawet w Amerykach tak nie jest - narzekania na Brazyliskie realmy są już legendarne), ponieważ gra z ludźmi, z którymi nie masz możliwości się skomunikować, bo nawet nazwy masz inne, nie jest niczym przyjemnym. 2) Jak ktoś ma dość wybitnych w głupocie pytań na forach WoWa, po takiej lokalizacji chyba będzie musiał polskie zacząć omijać z daleka (lenistwo jest zaraźliwe i postępujące). 3) Znika cały fun z poznawania ludzi z innych krajów i zamiast coraz bardziej być razem wszyscy są coraz bardziej osobno. Może i to brzmi górnolotnie, ale niestety jest faktem, że osoby, które wybiorą polskie realmy same się odetną od innych i tracą szansę na wiele potencjalnie fajnych sytuacji. Jest coś wyjątkowego w gromadzie ludzi z różnych krajów i mając te doświadczenia, które z tego tytułu mam uważam, że ogromną stratą jest zamknięcie się jedynie w swojej narodowej grupce. To tak zupełnie obok mojej subiektywnej niechęci do przekładów językowych, z których w dodatku 90% jest po prostu złej jakości. |
|
Ja osobiście nie miałabym za złe polskiej lokalizacji WoWa, chociaż moim zdaniem nie powinny być tłumaczone nazwy własne jak i nazwy przedmiotów, bo będą z tego wynikać takie nieścisłości jak są np. w LoL - jedni grają na anielskiej, drudzy na polskiej wersji i obie te osoby nie zawsze mogą się dogadać, bo nazwy itemów są tak skrajnie różne, że nie sposób się nawet domyślić bez obrazków
Zaś Ci co się czepiają nazw w stylu "Silvermoon" czy "Stormwind" to tak samo myślą sobie amerykanie/Anglicy "Boże, ale idiotyczna nazwa, jak można miasto nazwać Srebrnym Księżycem!". Więc nie wiem co się tak bulwersujecie, przecież te nazwy są idiotyczne, nieważne w jakim języku by były tłumaczone To tylko brzmienie dla nas wydaje się lepsze, bo wszak inny język. Zapewne "Srebrny Księżyc" dla anglików też by brzmiał lepiej niż ich "Silvermoon". Ogólnie WoWowi przydałoby się tłumaczenie, głównie ze względu na fabułę i questy, Ci którzy nie potrafią angielskiego do perfekcji(A nie znanie go wcale nie jest grzechem, jak sugerują tutaj niektórzy... To jest Polska, nie Brytania) zapewne wiele tracą, bo robią te wszystkie questy od tak, bo muszą wbić lvl, ale tak naprawdę to nie widzą w nich głębszego sensu, bo nic nie rozumieją. |
|
nie przypominam sobie żadnego postu mówiącego, ze nieznajomość języka to grzech padło hasło, że bez tego to raczej ciężko, zwłaszcza jak się chce jeździć, zwiedzać, pracować, studiować, czytać, itd. a z tym się chyba zgodzisz
|
|
Realmy językowe są przecież wydzielone... jak wybierasz realm na dole masz zakładki dla poszczególnych krajów/języków... to, że Ci na realmie EU jakiś niemiec zacznie gadać po Niemiecku to już nie wina Blizza, a owego gracza. Co do innych nazw... jedynym problemem są nazwy miejsc. Itemy/achievmenty/questy/spelle wszystkie przechodzą przez "procesor lingwistyczny Blizzarda" (czy jak to tam się zwało) zaimplementowany wpierw w Diablo 3, potem w MoPie - dzięki czemu jak ktoś z niemieckim klientem linkuje "Dragon Soul" nie widzimy już "Drache Seele", tylko wersję przetłumaczoną na nasz klient. Z miejscami aż tak tragicznie też nie będzie (w wypowiedzi zakładam sytuację gdy osoboa gra na realmie EU z PL klientem, jak ja bym robił gdyby była lokalizacja). Jakby nie patrzeć większość z nich w WoWie to nazwy własne i jak ci jakiś obcokrajowiec napisze abyś zapisał się do kolejki na "Alterac Valley" to szczerze wątpię aby gracz nie zorientował się, że w jego kliencie chodzi o "Dolinę Alterac" (choć może nie doceniam Polaków) Z tym niestety się zgodzę... ale z drugiej strony gra nie może się zamykać na nowych graczy (zwłaszcza po spadku subskrypcji pod koniec Cata) |
|
Prawo wyboru to rzecz święta, bo to miara wolności. Ale wolność to odpowiedzialność, a ludzie z natury są leniwi i wybierają to, co wymaga mniej wysiłku, a nie to, co ostatecznie może być lepsze. Lokalizacja zawsze będzie uboższa od oryginału i to nawet nie jest kwestia subiektywnej opinii. Mnie się wydaje, że wiele osób nawet sobie nie zdaje sprawy z tego, jak wiele traci wybierając lokalizację w sytuacji, gdy ma możliwości posługiwania się wersją oryginalną. Caritas bardzo dobrze to zresztą opisała. Jasne, wybierajcie - ale rozumiejcie, co tracicie i co ten wybór za sobą niesie. I taki przykład z życia. Angielskiego uczę się od 8 roku życia praktycznie non stop przez cały okres edukacji. Mówić zaczęłam dopiero, jak zaczęłam chodzić na konwersacje z Amerykanką i zostałam postawiona w sytuacji, gdzie nie miałam wyjścia i musiałam zacząć się komunikować. Początek był trudny, bo było mnóstwo zastanawiania się, jak coś powiedzieć poprawnie. A potem się okazało, że to jest nieważne czy poprawnie czy nie. Najważniejsza właśnie sama komunikacja - żeby druga strona zrozumiała, o co ci chodzi i żeby samemu ta drugą stronę rozumieć. Na studiach zaczęłam grać w WoWa. Przewijałam się przez różne gildie międzynarodowe i dopiero to doświadczenie dało mi lekkość z jaką obecnie posługuję się angielskim. Nawet był taki okres w moim życiu, że więcej mówiłam po angielsku niż po polsku. I bardzo się cieszę z tego, że pomimo iż nigdy nie byłam w kraju angielskojęzycznym, posługiwanie się dla mnie językiem jest w 100% naturalne. Zanim zaczęłam grać nigdy bym się nie spodziewała, jak wiele w kwestii języka da mi gra komputerowa. Tak samo zawsze namawiam znajomych, że jak już ściągają te filmy z internetu, to niech oleją napisy. Wszyscy się bronią, że nie dadzą rady, mimo że niektórzy uczyli się angielskiego tak długo jak ja. A takie przełamanie się też bardzo dużo daje, bo człowiek nim się obejrzy nie ma żadnych problemów ze zrozumieniem, o co chodzi - nawet jeśli są pojedyncze słowa, których nie rozumie. |
|
Tak ogólnie tłumaczenie w grach multi czasami daje więcej niż granie w oryginalnym języku. Przykład SC2, nawet jeśli gra sie po Polsku trzeba wiedzieć że np niecka rozrodcza to spawning pool tak btw dla anglika spawning pool musi brzmieć idiotycznie
|
|
A założysz się, że nie ^^ Jest pewna drobna różnica między Silvermoon a Silver Moon. Każde słowo ma swój ładunek emocjonalny i niestety jest to coś wybitnie trudnego do przełożenia. Śmiem twierdzić, że osoby, które znają angielski do perfekcji też ich nie czytają ^^ (ale to tak na marginesie). I nie, nie jest grzechem nie znać języka, ale mimo wszystko w obecnym świecie jest łatwiej tym, co go znają. Więc dlaczego nie korzystać z "darmowej", najlepiej przyswajalnej lekcji. Już nie mówiąc o tym, że WoW językowo daje tyle, co wielomiesięczny pobyt w anglojęzycznym kraju. No ale, jak ktoś chce świadomie z tego rezygnować to proszę bardzo - wolności wyboru nikt kwestionować nie może. (osoby oddające głos w wyborach na poniektóre ewenementy, które najchętniej by Polskę zamknęły w bańce i odgrodziły od wszelkiego zła tego świata też mają takie prawo) |
|
No fakt faktem kolega Kurutin poruszył jedną sprawę... lokalizacje często zatracają wszelakie puny językowe temu ktoś z polskim SC2 nie będzie się śmiał z
|
|
A o cross realm, random dungeon, etc. słyszałeś? Blizzard coraz bardziej scala ze sobą realmy, a niestety lokalizacja języka do tego nie pasuje. Ale to nie chodzi o to, co pokazuje gra, ale jakimi nazwami posługują się gracze. Pewnie masz to szczęście, że masz w swojej battle grupie żadnego realmy nie-EN, natomiast wyobraź sobie, że spotykasz Hiszpana w dungeonie. Coś wam nie idzie i musisz z nim dogadać, co naprawić. On nie wiem, jak skille nazywają się po angielsku, a ty nie wiesz, jak po hiszpańsku - GL HF. Nie trzeba znać angielskiego, żeby z powodzenie grać w WoWa. Znam wiele osób, które zaczynały z 0 znajmością angielskiego, a teraz już całkiem sporo rozumieją. Ważne to mieć motywację, a jak ktoś motywacji nie posiada, to WoW i tak się dla niego nie nadaje i znudzi mu się w krótkim czasie - biorąc pod uwagę model biznesowy WoWa to mało pozytywne. Gdyby za grę płaciło się tylko kupując licencję, wówczas każda lokalizacja to z punktu widzenia marketingowego zysk. |
|
^this. a takich punów i gierek słownych w wowie jest mnóstwo. ^and this. generalnie, podpisuję się pod postami Liliji rękami i nogami, bo to prawie moja historia życia :) |
|
Bo ludzie grają żeby się odprężyć, a nie uczyć? Niektórzy naprawdę nie znoszą tępych młotów z GB którzy myślą że europa kończy się na niemczech, natomiast sam język niemiecki zaliczają do celtyckiego? Dla mnie anglicy są gorsi od tych naszych polaczków. Jeden specjalista od wbijania gwoździ w prawą ścianę, a drugi w lewą. Natomiast ten od prawej ściany nie potrafi wbić gwoździa w lewą i na odwrót. Już z kilkoma się wykłócałem o to czy polska leży w europie i czy język polski jest językiem europejskim...
Dobrze mi zrobił ten miesiąc grania w tora. Dzięki niemu przypomniałem sobie dlaczego rok temu przestałem grać w wowa... |