WoWCenter.pl
wikass zabił Mythrax the Unraveler (Normal Uldir) po raz 2.     
kuturin zdobył 7th Legionnaire's Cuffs.     
Nikandra spełnił kryterium Loot 200,000 gold osiągnięcia Got My Mind On My Money.     
Tooly zdobył Fairweather Helm.     
Muattin zdobył osiągnięcie The Dirty Five.     
Yoozku zdobył Parrotfeather Cloak.     
Mlody89 zdobył Royal Apothecary Drape.     
Weakness zabił Dazar, The First King (Mythic King's Rest) po raz 6.     
liq spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Osiol spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Wuntu zabił Zek'voz, Herald of N'zoth (Heroic Uldir) po raz 1.     
Olsa zabił Vectis (Heroic Uldir) po raz 6.     
Sarenus spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
kajtasus zdobył osiągnięcie Come Sail Away.     
ossir spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
mcpablo spełnił kryterium Alliance players slain. osiągnięcia Frontline Slayer.     
Emmm zabił Taloc (Heroic Uldir) po raz 17.     
AsaGorth spełnił kryterium Big-Mouth Clam osiągnięcia The Oceanographer.     

Taka krótka historyjka niekoniecznie o hunterze

permalink wysłany:
Tak mnie naszło i popełniłem taki short. Może się spodoba

Słońce jak to słońce ma w zwyczaju, nieubłagane w swej wędrówce chyliło się ku zachodowi aby niebawem skryć się za pasmem wzgórz majaczących na horyzoncie. Leżała w płytkim zagłębieniu u podnóża ogromnego, pochyłego głazu którego poszarpany, zakończony ostrymi krawędziami szczyt górował nad okolicą, gęsto pofałdowaną licznymi pagórkami o łagodnych zboczach, porośniętą z rzadka krzewami, zieloną trawą i nielicznymi kępami skarłowaciałych drzew. Głaz oraz zagłębienie tworzyły idealną kryjówkę dla wędrowca w tej dzikiej i nieprzyjaznej krainie.

Było jej dobrze. Patrzyła z przymrużonymi oczami na czerwonawą kulę słońca łowiąc ostatnie promienie ciepła tego dnia. Poczucie błogości dopełniał pełny żołądek po sutym posiłku złożonym z mięsa gazeli suto zapitego wodą z pobliskiego strumyka, kobierzec grubego, zielonego mchu który porastał zagłębienie tworząc naturalne i całkiem wygodne leże oraz niewielkie, dogasające ognisko. Stan błogości jednak nie przytępił jej zmysłów. Nasłuchiwała, łowiła każdy szelest i ruch w bliskiej okolicy co chwilę rozglądając się czujnie.

Czuwała i rozmyślała. Rozmyślała o tym co wydarzyło się jedno słońce wcześniej. Ta istota, ta dwunożna istota... jej zapach jak zapach puszczy i piżma, skóra jak burzowe niebo i te oczy jak dwa świetliki. Zbliżyła się do mnie... nie bała się, sprawiła, że słyszałam i rozumiałam... i nic nie mogłam zrobić... jej głos... taki melodyjny i dźwięczny... "Młodsza siostro, daję Ci cząstkę siebie a ty dasz mi cząstkę swoją, od teraz będziemy jednością, od teraz jesteś Chira a ja Kaisha. Chodź ze mną..." Ja nie mogłam nic zrobić... Jej dłoń dotknęła mojej głowy, przesuneła delikatnie na moje nozdrza... chłonełam jej zapach....nie mogłam się oprzeć i sprzeciwić... usłuchałam i poszłam za nią i jestem tutaj. Teraz... teraz oddałabym za nią życie i podążę wszędzie tam gdzie ona. Jestem Chira.

Z rozmyślań wyrwało ją nagłe poruszenie w pobliżu. Usłyszała kroki. Ktoś się zbliżał. Sprężyła się w gotowości... węszyła. Od razu rozpoznała zapach. Zapach od niedawna tak bliski... zapach puszczy i piżma.
Kaisha podeszła do tlącego się ogniska, resztki żaru zalała przyniesioną wodą w tykwie i zagrzebała popiołem po czym potarmosiła Chirę pieszczotliwie za uszami.

- Chodź Chira - szepneła - pora ruszać. Rano będziemy w domu.

Zebrała swój ekwipunek po czym jak na dwunożną istotę przystało, ruszyła sprężystym krokiem. Chira podniosła się, otrząsneła futro i tak jak to każdy kot ma w zwyczaju, mały czy duży bez wyjątku, wyprężyła grzbiet w pałąk, przeciągneła się po czym w kilku susach dogoniła Kaishę, zrównała się z nią i razem podążyły w kierunku gdzie niebo ciemniało.