Robię projekt przedszkola i chciałabym poznać wrażenia, wspomnienia, lęki i przeżycia z tego miejsca, jak największej grupy ludzi. Może pamiętacie swoje autorskie przedszkolne przygody? Albo czegoś się strasznie baliście? A może macie dzieci w wieku przedszkolnym i chcecie opowiedzieć jak to wygląda z perspektywy rodziców (co będzie dla mnie bardzo cenne)?
Piszcie co tylko przyjdzie Wam do głowy - szczególnie interesuje mnie: 1)czego się baliście 2)jaka zabawa była po prostu najlepsza 3)co zmalowaliście. To ostatnie jest ważne ze względu na bezpieczeństwo dzieciaków. Mam własne doświadczenia, ale wiadomo - dziecięca wyobraźnia nie zna granic, więc im więcej hardkorowych przedszkolnych wyskoków wezmę pod uwagę, tym bezpieczniejsze miejsce zaprojektuję.
Dzięki z góry
T. <3 Przepraszam za wszystko.
|
|
Z tego co na Tsie mówił mój kolega, to prowadzi przedszkole razem z siostrą. Jak masz jakieś konkretne pytania to pisz przekarze mu.
"Wielokrotnie łamałem TOU Forum i zapłaciłem za to perma banem"
|
|
Hmm, czego się bałem... chyba najbardziej poniedziałkowych śniadań tzn. kanapek z szynką konserwową i takimże ogórkiem... okropieństwo! Mile wspominam za to poranki przy kawie zbożowej i programie Mama i ja oraz kreskówki Yattaman, Kapitan Tsubasa (czy jak mu tam było) i inne średnio nadające się dla kilkulatków Z tego co zaobserwowałem u znajomych (zresztą i u siebie również) najczęstszym problemem są same sz.p. przedszkolanki, które często w ogóle nie mają podejścia do dzieci. Minęło już tyle lat, a ja nadal pamiętam ich wrzaski i brak jakiejkolwiek reakcji przy bójkach i późniejsze "wielkie serce" przy rodzicach + głaskanie po główce "Oj, tak tak! Widziałam jak Pawełek bije Piotrusia! Nieładnie, oj nieładnie zrobił." ... Pamiętam również jak kobbita kazała mi siedzieć na drugim końcu sali - kaszlałem, a ona bała się zarazić. Nie podobało mi się również trzymanie wszystkich zabawek pod kluczem w przedszkolu, do którego chodzi córka znajomych. Rodzice wykosztowali się i nakupowali masę gier, pluszaków etc. ale to wychowawczyni decydowała co i kiedy da dzieciom i było to zwykle 1-2 sztuki. Bała się, że maluchy je popsują... Inne dziecko miało problem z nerkami, ale również to przedszkolanka decydowała kiedy może iść do łazienki niezależnie od potrzeby... Oj, gdy dorobię się własnej pocieszy chyba mnie szlag trafi... z 1 strony broniłbym się rękami i nogami od posłania dzieciaka do przedszkola, ale z drugiej... zostawić z rodzicami, którzy kurzą jak smoki i odbierać później małą popielniczkę... masakra...
Hmm, a jakieś rady? Trzeba ciągle obserwować dzieci. Często nie mówią o swoich problemach. W ubikacji może nie być papieru, a jemu wstyd jest poprosić. Ubierze gatki i będzie chodzić osr... Może mieć problem nawet z umywalką, bo w domu jest inna (zdarzają się takie sytuacje). Trzeba mieć oczy dokoła głowy ;) wysłane po 6 minutach 55 sekundach:P.S. Uwielbiałem wylegiwać się na pluszowym dywanie i bawić na wykładzinie z namalowanymi drogami, ale to chyba standard Jeśli projektowałabyś malunki na ścianach, to oprócz postaci z bajek najlepiej ozdobić je w owalne kształty (mogą to być owoce lub po prostu zwykłe figury geometryczne), które wpływają uspokajająco na dzieci, w przeciwieństwie do ostrych kształtów (trójkąty są be! Tzn. na tym etapie ). W sumie podobnie możesz się kierować przy mebelkach - jajowate puffy, stoły o zaokrąglonych bokach etc. (Akurat przypomniało mi się z zajęć o kształtach książek dla dzieci ) |
|
Ja z przedszkola nic miłego nie pamiętam same kary i krzyki, a na placu zabaw to w życiu nie byłem a o tej wrednej babie to nie wspominam.
|
|
W przedszkolu najbardziej bałam sie kucharki. I tego ze na obiad będzie wątróbka lub szpinak. Traumę miałam przez kilka ładnych lat.
Ale nie ma tego złego... Kiedyś na obiad była wątróbka I szpinak i powiedziałam, że nie zjem. To mnie zostawili w stołówce dopóki talerz nie będzie pusty. Kucharka zaglądała do mnie co 10 minut strasząc (bo to zła kobieta była) i pilnując żebym nie wyrzuciła do kosza (zawsze byłam cwana), a ja sie uparłam i nie. Akurat tego dnia odebrał mnie tata. Nie wiem kto miał większą satysfakcję - mój ojciec robiąc dziką awanturę przedszkolankom za zmuszanie mnie do jedzenia czegoś tak obrzydliwego, ja patrząc jak obrywa się nawet dyrektorce za męczenie dzieci czy też ja i mój tata widząc minę kucharki gdy dyrektorka na wyraźne rządanie mojego ojca spróbowała tego, co było na talerzu, zaczerwieniła się i wezwała ja na dywanik. Od tej pory mogłam zawsze oddać talerz, obojętnie ile zjadłam. No means no! Do dziś nie jadam wątróbki. Za to bardzo miło wspominam obowiązkowe mleko. Z miłych wspomnień to na pewno przedszkolanki. Były kapitalne i miały świetne podejście do dzieci. Nie miały też problemu z tym, że niektóre dzieciaki wymagały indywidualnego podejścia. Kilkoro z nas np. nie znosiło leżakowania, za to już wtedy czytaliśmy. Nie musieliśmy leżakować jeśli siedzielismy cicho i czytaliśmy książki. Nawet przynosiły nam co ciekawsze książki. |
|
To miałaś naprawde fajne dzieciństwo Caritas ja w przedszkolu miałem przesrane. Z resztą i tak nie chodziłem cały rok moja matka słysząc jak jestem traktowany w przedszkolu polazła do dyryktorki 1 raz 2 3 4 aż powiedziałą że jeśli pani Basia nie zmiani do mnie nastawienia i mnie nie przeprosi to sprawa pujdzie do sądu. Ech spodziewałem się czegoś więcej że moja mama rozwali te bude przy której pluje jak kołoniej przechodze, a tu jakaś ugoda że moge nie chodzić do przedszkola a bede miał ukończone. Naprawde zazdroszczę ci tej satysfakcji Caritas żałuje że czegoś podobnego nie przeżyłem :(
|
|
Przedszkolne podwórko też się liczy, czy ważny jest tylko sam budynek :d? Cóż, gdy wychodziło się u mnie na drabinki, przechodziliśmy przez takie ciemne pomieszczenie, w którym stały stare fotele. Z fajnych rzeczy pamiętam tyle, że miałem długą salę, więc można było biegać, a w rogu stały duże klocki do budowania.
“Never waste energy on worries or negative thoughts, all problems are brought into existence– drop them.” - Bruce Lee
|
|
Ja z kolei powiem co mi jako przedszkolak by sie podobało!
1-U nas mieliśmi takie fajne kraty z bluszczem/innym zielstwem, w którym była nasza "baza" , więc proponóje zrobić to samo np. taki mały labirynt z krat z bluszczem był by dlamnie istnym rajem! ( gdybym był przedszkolakiem oczywiście) 2-Pomyśl nad rozstawieniem dóch zamków-blaców zabaw trochę daleko od siebie, dzięki temu d zieci będą mogły "rywalizować" które "królestwo" jest lepsze! 3-Postaraj się nie zasypywać wszystkiego bajkowymi postaciami, bo to bywa enerwujące :/ 4- Zadbaj, żeby można było posadzić gdzieś drzewa, a najlepiej mały zagajnik :D Nie ma nic lepszego niż zabawa w Tarzana Taka jest moja opinnia, powodzenia prezy projekcie! |
|
|
|
Dzięki wszystkim za komentarze - wyłonił się z nich dość mroczny obraz polskich przedszkoli (nogananoge - współczuję, serio :/). Ale w sumie to dobrze - będzie co naprawiać hehe.
Caritas - uśmiałam się:D I chyba zainspiruję się Twoją postawą w walce ze złym prodziekanem Coo Ty - ma być tak, żeby żadne ciapanie ścian milionem rzeczy nie było potrzebne. Dzięki za rady, wezmę to wszystko pod uwagę. A, no i oczywiście projekt obejmuje i budynek i podwórko. Jak na razie z opisu Waszych zabaw wykrystalizował mi się w głowie pomysł na ścieżko/tunel zabaw, który wije się przez wszystkie pomieszczenia i 'wylewa' na dwór, gdzie tworzy rozległe przestrzenie zabawowe (pełne krzaczorów, zielonych wzniesień i błotnych dołków ) Byłby pełen zakamarków i przenikających się różnorodnych materiałów - momentami schodziłby pod poziom posadzki, później rozlewał się w jakieś naturalne nierówności pokryte miękką wykładziną, gdzie indziej pojawiałby się w nim mech/trawa, przechodziłby w kładkę z deseczek itp. Dzieci mogłyby się w nim czołgać, wspinać, chronić, zorganizować bazy w zaułkach i bronić ich przed inną grupą... Co o tym myślicie? :) Krupek - fajna koncepcja przedszkola dla małych worgenów. +
T. <3 Przepraszam za wszystko.
|
|
Ja z przedszkola mam jedynie dwa wspomnienia dotyczące opiekunek grupy, gdzie jedna była miła a druga istna wiedźma, najgorsze było dla mnie leżakowanie zaraz po obiedzie trwające godzinę i ta wiedźma niepozwalająca iść do wc... przez z nią do przedszkola nie chciałam chodzić i głównie sąsiadki ze mną siedziały :) mój starszy syn ominął przedszkole teraz robi zerówkę szkolną z której maluch wraca mi zadowolony.
|
|
Dobra kucharka podstawą. I umil jakoś leżakowanie, bo to koszmar. A na prodziekanów są inne sposoby ;)
|
|
-zmuszanie do jedzenia(gdy ktoś był niejadkiem:) )
-znienawidzenie pani za klapsa -ciągnięcie za pejsa przez księdza(ale to 1 czy druga klasa...)i pamietam-ksądz zawołał mnie i drze za tego pejsa do góry i pyta milutkim głosem dlaczego byłem niegrzeczny:)- nie zapomne tego -leżakowanie na siłe -rozpoznanie sztucznego Mikołaja
Światłość!
|
|
W życiu nie wyślę dzieci do przedszkola bez książek, to raz. Pomysł z fortami i bazami dobry, tylko pamiętaj, że musisz dzieciaki widzieć.
|
|
Kurcze, ja też dobrze przedszkole pamiętam .... czuję się jakoś wyobcowany ....
Jedyne czego się bałem, to tego, że na obiad będzie zupa owocowa xDDD A tak to miło wspominam: gry, zabawy, jak doszło do zerówki to trochę nauki poprzez zabawę (tego już chyba teraz nie ma), karnawały etc. etc Ps + podwieczorek (kakao :D) |