Dopiero teraz zobaczyłem co ja napisałem i jak to boli po oczachChciałem się tylko wtrącić i zauważyć, że nie zauważasz
Co do archetypiczności postaci nie przeszkadza mi to dopóki widzę, że jest naprawdę dobra podstawa do ich rozwinięcia w sequelu. Jeśli Lothar w przyszłości pokaże jak wydarzenia z tego filmu wpłynęły na jego późniejsze działania, jak zmienił się jego charakter i jeśli w ów kontynuacji się rozwinie, to wybaczę twórcom przedstawienie go w pierwszym filmie po łebkach (analogiczna sytuacja do Luke'a Skywalkera), głównie dlatego, że planowali tworzyć ten film jako trylogię, a ten film miał dopiero przedstawić ten świat. Tworząc analogię do Arthasa zabójstwo ojca miało taki duży impakt emocjonalny bo zdążyliśmy się do postaci przyzwyczaić, polubić ją itp. Na koniec tego filmu jesteśmy na poziomie Arthasa w połowie pierwszej kampanii ~ scena tego kalibru nie ma prawa zaistnieć i zadziałać. Jednak co do reżyserii muszę się zgodzić film w wielu miejscach wygląda jakoś bezpłciowo.
Co do Gul'dana można się spierać, że najwyraźniej zależy mu na hordzie, bo ją prowadzi, ratuje małego Thralla i jego pierwotne intencje były dobre, ale zostały wypaczone przez fel, tylko że to jest już chyba nadinterpretacją.