wartościowanie, że sport czy czytanie jest lepsze niż jakieś inne hobby jest bzdurą.
Oczywiście, że można tak powiedzieć. Czytanie o dziejach, socjologii, aksjologii, polityce czy prawie etc. rozwija ośrodek umysłowy człowieka, poszerza horyzonty myślowe oraz pomaga spoglądać na wiele spraw w życiu oraz osób dookoła nas z nieco wysublimowanej perspektywy, czyniąc nas mądrzejszymi oraz roztropniejszymi. Osiągając to, z większym powodzeniem możemy zadbać o kondycje naszego życia, o to co uczynić, aby być szczęśliwym. Odsyłam do Sokratesa LINK.
A to w internecie nie można czytać?
Uprzedzając wypowiedź, zaznaczam, że nie utożsamiam zainteresowania naukami humanistycznymi, warunkującymi nasze myślenie w kategoriach społecznych oraz spojrzenie na człowieka, z beletrystyką, graniem w gry komputerowe czy innego rodzaju "hobby". Są rzeczy fundamentalne dla rozwoju umysłu, dla uczynienia siebie człowiekiem o zidentyfikowanej tożsamości oraz zasadach oraz zupełnie dodatkowe, dla rozrywki.
Udowodnionym jest, iż zabawa jest najbardziej naturalną metodą nauki wszystkich ssaków, do których się zaliczamy. Wiedza czytana niestety ma jeden podstawowy problem: jeśli jej nie wykorzystujesz w praktyce zapominasz ją. Nie neguję wartości czytania, ale z samego czytania intelekt człowieka rozwija się tylko od pewnego stopnia. Jest jeszcze coś takiego jak myślenie i umiejętności, a gry jak najbardziej to rozwijają. Co więcej mogą w dużo efektywniejszy sposób, niż jakakolwiek książka, poszerzać i przed wszystkim utrwalać wiedzę. Mój młodszy brat chociaż dzięki oglądaniu bajek w oryginale w bardzo młodym wieku, mówił po angielsku zanim poszedł do szkoły, a historyczne wydarzenia z Age of Empires cytował z pamięci. Kwestia języka to znany mechanizm przyswajania go przez dzieci do około 5 roku życia, a wspomniałam o nim w kwestii pożyteczności czynności ogólnie uznawanej za rozrywkę. Łatwość uczenia się z gier i zabawy wynika z tego, że jeśli coś nam sprawia przyjemność, nasz umysł łatwiej chłonie to, co jest mu przekazywane.
Co zaprzecza twemu poglądowi, o tym, że czytanie jest mało społeczną inicjatywą, powyższa, oczywista w gruncie rzeczy dedukcja, dowodzi, że czyni z człowieka dobrego obywatela oraz daje mu odpowiednie warunki na polu intelektualnym oraz duchowym, aby zaangażować się w sprawy publiczne oraz zadbać nie tylko o swoje dobro, ale dobro osób obok siebie (zarówno dzięki umiejętności wzięcia pod uwagę wiele zmiennych dla rozwiązania sprawy oraz szerokiego pola, w ramach którego odnajduję możliwe rozwiązania).
Czytanie o czymś a wykorzystywanie tego w praktyce to 2 różne rzeczy. I de facto, sama praktyka w zupełności wystarcza. Poszerzanie wiedzy w książkach owszem pomaga, bo może przyspieszyć postęp w działaniach praktycznych, ale nie jest warunkiem koniecznym. Praktyka natomiast jest. A mało to jest wybitnie inteligentnych ludzi, dla których normy społeczne są zupełnie drugorzędne? To, co czyni z nas lepszych ludzi nie wynika tylko z jednego aspektu i zwykłą głupotą jest wskazywanie czegokolwiek, jako głównego źródła stawania się lepszym człowiekiem. Po pierwsze takie podejście znacznie ogranicza potencjał jednostki, ale przede wszystkim zaprzecza dość podstawowej kwestii, czyli tego, że każdy człowiek jest inny i jego percepcja rzeczywistości będzie różna od innych. Znaczy to mniej więcej tyle, że każdy człowiek reaguje inaczej na różne bodźce intelektualne, ma różne możliwości poznawcze i ma indywidualną dla siebie tylko optymalną ścieżkę rozwoju. Nota bene największą wadą systemu edukacji w Polsce, ale pewnie nie tylko, jest to, że nie próbuje szukać w dzieciach i młodzieży ich potencjału i go rozwijać, a "produkuje" edukację od sztancy, w wyniku której młode pokolenie w większości nie jest przygotowane do startu w dorosłość w obecnej rzeczywistości. Produktem takiego błędnego myślenia są debilne filmiki jak ten, o którym tu dyskutujemy.
A internet różni się od realności TYLKO tym, że daje większą wolność. Istnieją w nim dokładnie te same mechanizmy, jakie funkcjonują w życiu (+większa swoboda).
Jedyne co daje wolność to mądrość, wiedza oraz środowisko umożliwiające spożytkowanie owych atrybutów.
A gdzież sieci tego brakuje? Sieć daje dostęp do większej wiedzy i większej ilości środowisk.
To zrównanie sieci z życiem rzeczywistym... poważnie?
Z internetem pierwszy raz zetknęłam się jakieś 15 lat temu. Od około 10 mam z nim styczność regularnie i moją główną obserwacją jest to, iż mechanizmy społeczne zachodzące w internecie są analogiczne do zachowań w realnym świecie z tą jedyną różnicą, że w realnym świecie funkcjonuje więcej barier (z czego spora część jest zupełnie zbędna i wiele jako ludzie z ich powodu tracimy). Internet pozwala na większą otwartość, co owszem ma swoje wady, ale to co zyskujemy w zamian jest niewyobrażalnie lepsze. Nad wadami natomiast musimy nauczyć się panować.
Oczywiście, nie wszyscy jeszcze dobrze umieją z tej wolności korzystać.
Gdy logujesz się do sieci stają przed tobą wybory, ściśle określone przez funkcjonalność danej strony czy gry. Gdy tworzysz grę albo stronę dopiero zyskujesz wolność. Użytkownik jest jej pozbawiony.
Bzdura. Sieć, gry, strony to jest tylko medium, tak samo jak telefon, TV, książka. Różnicą pomiędzy pierwszą grupą, a drugą jest interaktywność. Przez wolność w sieci jednak głównie rozumie się mniejsze konsekwencję pewnych akcji. O ile daje to większe możliwości przełamywania pewnych barier i słabości, których w realu nigdy by się nie pokonało, to niestety daje też pole do nadużyć. A że medium jest stosunkowo nowe jeszcze nie zawsze wiemy, jak te nadużycia niwelować. Natomiast wraz ze wzrostem świadomości funkcjonowania w sieci będziemy w stanie się przed nadużyciami bronić.
Tak samo, czytanie, edukowanie się, poszerzanie widzialnych granic swojego postrzegania duchowego, wiedza... daje ci zdolność tworzenia - powoływania czegoś w granicach swojego umysłu oraz gdzieś w przyszłości przekładania tego na życie realne, oraz niszczenia - rewidowania tego, z czym obcujesz na co odzień, zdolności krytycznego myślenia. Tak więc dlatego, filozofowie pisali, że celem człowieka jest poszerzanie swojego niematerialnego bytu - tworzenie, co się objawią w nauce oraz sztuce.
Internet te wszystkie aspekty jest w stanie podnieść do wymiarów, które wielu osobom się nie śniły. Artyści i twórcy niezależnie nie są już skazani na wielkie kompanie fonograficzne, aby dotrzeć ze swoją twórczością do ogromnej widowni. Każdy człowiek dostaje szansę i narzędzia do tego, żeby zaistnieć i nie potrzeba do tego jakichś niebotycznych pieniędzy: wystarczy komputer, internet, własna wiedza i umiejętności... i odrobina odwagi. A odważyć się a sieci jest łatwiej.
Co więcej, ludzie z całego świata mogą bez ograniczeń wymieniać się swoją wiedzą i doświadczeniami.
Etyka ogólna odnosi się (a przynajmniej powinna) do BARDZO ogólnych kwestii moralnych: nie zabijaj, nie kradnij, nie krzywdź, etc. Każda ideologia, która próbuje wejść w bardziej szczegółowe aspekty życia jednostki jest błędna. Może i niektóre owieczki nie mają na tyle własnego rozumu i potrzebują prowadzenia za rączkę, ale próba kierowania w ten sposób każdego z osobna się nigdy nie sprawdziła i nie sprawdzi, bo co inteligentniejsi od razu zobaczą, że coś jest nie tak.
To nieprawda, że etyka traktuje o ogólnych nakazach, zasady są ogólne, ale nie etyka. Gdyby tak było, nie potrzebni byliby np. duchowni, skoro jesteśmy przy normach cywilizacji europejskiej - chrześcijańskiej, a przynajmniej pierwotnie. Jeżeli czytałeś pismo święte, np. ewangelie, wiesz, że święci będący ich autorami, nie wymyślali niczego nowego, a wyłącznie wyjaśniali istotę przykazań, w oparciu o różne przykłady z życia codziennego. Chrystus również pokazywał w jaki sposób powinno się przejawiać wypełnianie przykazań w przełożeniu na nowe czasy, niejako uzupełniając doktrynę wiary. Tak więc duchowni, osoby w tym wykształcone, podążając drogą swojego nauczyciela, mają za zadanie wyłącznie przybliżać wiernym sens Jego nauk oraz przykazań, zwracać uwagę, że np. ogólne przykazanie: "6. Nie zabijaj.", traktuje również o złorzeczeniu czy niesprawiedliwych obelgach. Człowiek rozumny, wyedukowany, erudyta, nie będzie zmuszony do polegania na duchownych, ale dzięki swojemu umysłowi, pojmie to wszystko, co powinien, zrozumie, co wyrażone zostaje ogólnie, ponieważ obcując ze słowem Chrystusa oraz jego apostołów wydobędzie przewodnią naukę.
Szkoda tylko, że słowa Bibli zostały przepisane na jednym z Soborów i zostało tam pozostawione to, co było wówczas Kościołowi potrzebne. Co więcej, żyjemy w czasach, gdzie Kościół albo zacznie podążać za rzeczywistością, albo zostanie zmarginalizowany. Właśnie dlatego, że ludzie mają większy dostęp do wiedzy i nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć ilość obłudy i hipokryzji, która obecnie w Kościele funkcjonuje. A skąd się wziął ten problem? U podstaw jego leży właśnie dorabianie teorii religijnych do absolutnie najdrobniejszego elementu życia, który absolutnie nie ma prawa pasować do każdej jednostki. Jedynie zasady elementarne będą pasować do wszystkich. Prawdziwa duchowość płynie z prostoty i tolerancji prawa do odmienności jednostki - wszystko co będzie wykraczać poza te ramy w społeczeństwach wolnych i wyedukowanych nie będzie miało prawa bytu.
Jednostka wraz ze swoją indywidualnością jak najbardziej jest w stanie funkcjonować w ramach bardzo ogólnych zasad moralnych i społecznych zachowując przy tym swoją odmienność.
To prawda, ale tylko gdy posiada świadomość samego siebie, którą zyskuje dzięki zyskiwaniu doświadczeń w życiu, przy równoczesnym analizowaniu oraz syntezowaniu, czemu pole dają książki. Inaczej człowiek jest narzędziem zewnątrz sterowanym i swoją moralność, którą naturalnie nabywa się w rodzinie (dlatego ta instytucja jest, była i będzie poddawana destrukcji przez totalitaryzmy) stopniowo porzuca w ramach konformizmu na rzecz egoizmu, następnie oportunizmu, a ostatecznie nihilizmu.
Raz jeszcze, książki to nie jest jedyne i absolutne źródło wiedzy. Równie dużo, jak i nie więcej można dowiedzieć się od innych ludzi. Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna. Stąd też moje osobiste zamiłowanie do dyskusji z ludźmi w internecie i kontestowania ich punktów widzenia. Informacji, które można z takich doświadczeń wyciągać, próżno szukać w książkach powstałych zanim pojawił się internet. Poza tym czytając książkę, nie mogę się zapytać autora "co miał na myśli" albo "czy rozważyłby swoją teorię przy innych założeniach". Książki stanowią jakąś bazę wiedzy, ale w stosunku do internetu są bardzo ograniczone, bo są zamarznięte w czasie, podczas gdy internet żyje.
Jeśli ktoś spędza każdą wolną chwilę na swoją pasję, przy tym nadal jest w stanie się utrzymywać i poświęcać jemu wystarczający czas na kontakty z innymi ludźmi, to wszystko jest w porządku i nikomu nic do tego
O tym własnie pisałem, o pewnej granicy, różnej w zależności od człowieka.
Chyba mi umknęło, gdzie o tym pisałeś, ale uwierzę na słowo ;)
Jest jednak taki problem, że zbyt wiele osób ocenia poprawność tej granicy u innych z własnej tylko perspektywy zapominając, że ich światopogląd może się kompletnie nie sprawdzić w przypadku innej osoby. Produktem takiego błędnego myślenia jest ten filmik.
wysłane po 1 minucie 49 sekundach:
Quass napisał :
Zaraz pierdolca dostanę od tych wszystkich religijno - filozoficznych wywodów ^^ Serio, za dużo gadania o niczym.
Eh, humaniści...
Ej, ja jestem ścisłowcem z zacięciem humanistycznym ;)
Udowodnionym jest, iż zabawa jest najbardziej naturalną metodą nauki wszystkich ssaków, do których się zaliczamy.
Jesteśmy istotami posiadającymi duszę, co nie pozwala nam zrównywać siebie ze zwierzętami :) Czy wiesz jacy ludzie powoływali się na owe analogie? Panteon mistrzów... Hitler, Goering, Marks, Stalin, Lenin, Mao Ce-tung... etc. A teraz współczesna lewica antychrześcijańska, której ośrodki intelektualne umiejscowione są w Norwegii, Szwecji oraz Niemczech. Gender studies, LGBT etc.
Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna.
Stwarzasz paradoks.
"Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna."
Dlatego właśnie powinno się czytać książki... i to konkretne.
Czy czytałeś kiedykolwiek jakąś dobrą książkę, bo widzę, że nie... to właśnie ma do siebie sztuka, literatura..., że jest ponadczasowa, dotyka naszej egzystencji na przestrzeni różnych etapów istnienia, tych o których jeszcze nie wiemy, a odkrywamy w sobie. To, co formuujemy na co dzień, jest nieprzemyślane, dotyka naszego "tu i teraz", pisarze na łamach książek nie popelniają tego blędu, rozmyślają, analizują... syntezują... i zapisują trafne spostrzeżenia, nauki, polemiki, wątpliwości, myśli... uczucia.. które następnie do nas "mówią", inspirują, pomagają odpowiedzieć na pytania, zestawiać ze sobą różne elementy... a to wszystko uczy nas myśleć, kojarzyć, wyciągać właściwe wnioski - konkludować
Co do tematu kościoła, trudno mi się rozprawiać z tymi farmazonami,
złap za dobrą książkę... i skonfrontuj te durnoty zaczerpnięte od doświadczonych ludzi z internetu...
Dobrałeś sobie ideologie, a raczej idee taką a nie inną, ponieważ lubisz przesiadywać w internecie i absurd tego stale się u ciebie jawi.
Człowiek inteligentny dostosowuje się do ideologii, a nie wykształca na własne potrzeby, tym bardziej na potrzeby swojego lenistwa...
Trudno dyskutować z kimś o tak wąskich horyzontach myślowych.
Wkrótce, mam nadzieje, z pomocą kogoś poweźmiesz parę książek, przeczytasz i zmienisz perspektywę.. albo gdy odetną internet w twojej miejscowości...
Zaraz pierdolca dostanę od tych wszystkich religijno - filozoficznych wywodów ^^ Serio, za dużo gadania o niczym.
Dla chłopca, który uczy się czytać, nieistotny jest przekaz wielkich poetów...
dla dziewczy, która doznaje pierwszego krwawienia nieistotne jest rodzicielstwo...
- powiedział pewien filozof :)
"Jeżeli udzielasz się w obu frakcjach, nie łudź się, że jesteś neutralny. Jesteś zdrajcą." - Mądry Pandaren
Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna.
Stwarzasz paradoks.
"Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna."
Dlatego właśnie powinno się czytać książki... i to konkretne.
Ano dokładnie ;). Przecież książki to nic innego jak "Wiedza pochodząca z doświadczeń" ich autorów przelana na papier ;). Chyba że jakieś tam powieści, fantasy...
Trzeba pamiętać, że pierwsze książki fantasy, które stanowią ewolucje, jak wiemy bogatych oraz treściwych baśni, powstawały w ramach pewnego myślenia. Władca Pierścieni czy Opowieści z Narnii oparte są o chrześcijańską naukę społeczną (co stanowi spoiwo) oraz motywy charakterystyczne dla różnych kultur, składając je w całość.
Tak więc możemy je zaliczyć do gamy dzieł, inspirujących oraz pouczajacych, które naświetlają wiele socjologicznych oraz etycznych praw rzadzących człowiekiem oraz społeczeństwem, a tym samym podsuwają wskazówki oraz rozwiązania. Tylko należy rozwijać się duchowo, jako człowiek, a nie rzeczony ssak, aby to pojąć, aby wydobyć meritum. Nie zabawą, ale ciężką pracą umysłową, przyswajając pierwiastki duchowe.
"A każdy z nas ma w duszy swej ziarno przyszłych praw i miarę przyszłych granic. O ile polepszycie dusze wasze, o tyle polepszycie prawa wasze i powiększycie granice wasze!" - Mickiewicz
"Jeżeli udzielasz się w obu frakcjach, nie łudź się, że jesteś neutralny. Jesteś zdrajcą." - Mądry Pandaren
Dobrałeś sobie ideologie, a raczej idee taką a nie inną, ponieważ lubisz przesiadywać w internecie i absurd tego stale się u ciebie jawi.
Człowiek inteligentny dostosowuje się do ideologii, a nie wykształca na własne potrzeby, tym bardziej na potrzeby swojego lenistwa...
Trudno dyskutować z kimś o tak wąskich horyzontach myślowych.
Nie chcę stawać po niczyjej ze stron ale sam zaprzeczasz własnym słowom, jak miewam lubisz czytać książki jesteś oczytany masz bogate słownictwo, studiujesz fiolofie wszystko świetnie, ale też to robisz, bronisz własnie konkretnego toku działania. Wzbraniasz sie wszystkiego o czym piszą przedmówcy broniąc własnych rozważań, powołując sie przy tym ideologie ludzkości ( bo tak zawsze było i koniec) jak dziecko któremu zabierzesz lizaka. Człowiek inteligentny nie dostosowuje sie do niczego( chyba że chcesz być owcą w stadzie) , człowiek inteligentny sam wytwarza swój światopogląd, mój jest taki że już nie żyjemy w czasach starożytności. I nie musimy sięgać po grube pisane ręcznie księgi z wywodami ich autorów aby sie czegoś nauczyć. Czasy sie zmieniają żyjemy w dobie internetu, nowych technologi ( internet też wymyślili ludzie, tak samo jak książki) , nie bronie internetu. Ale też nie jestem za tym abyś na sile wciskał innym swoją racje i że oprócz twojej ,inne nie maja bytu.
A teraz pytanie... co mam począć skoro moja praca związana jest z internetem, a jedno z trzech hobby to gry komputerowe... (dwa pozostałe są również nolifowe - biologia i historia...)
A i dodatkowo lwia część moich znajomych mieszka minimum 200km ode mnie więc przez większość roku mogę z nimi gadać tylko przez społecznościówki...
I co ja mam teraz począć... jak wylogować się do życia...
Udowodnionym jest, iż zabawa jest najbardziej naturalną metodą nauki wszystkich ssaków, do których się zaliczamy.
Jesteśmy istotami posiadającymi duszę, co nie pozwala nam zrównywać siebie ze zwierzętami :) Czy wiesz jacy ludzie powoływali się na owe analogie? Panteon mistrzów... Hitler, Goering, Marks, Stalin, Lenin, Mao Ce-tung... etc. A teraz współczesna lewica antychrześcijańska, której ośrodki intelektualne umiejscowione są w Norwegii, Szwecji oraz Niemczech. Gender studies, LGBT etc.
Mój drogi, kwestia posiadania duszy, to jedno. Nikt nie zaprzecza, że różnimy się od zwierząt, posiadamy bardziej rozwiniętą samoświadomość. Ale na miłość boską, nie zaprzeczajmy faktom. Człowiek to ssak i pewne procesy biochemiczne zachodzące w naszym mózgu będą analogiczne do innych ssaków. Chociażby instykt macierzyński to jest odruch występujący nie tylko u ludzi, ale również u zwierząt... ale TYLKO ssaków. Ptaki, gady, płazy ani ryby takowego odruchu w ogóle nie posiadają.
Duchowość nie zaprzecza nauce, nauka nie zaprzecza duchowości.
A to, że wiedzę przyswaja się łatwiej w praktyce i/lub poprzez czynności przez nasz mózg traktowane jako rozrywka, to nie jest nic nowego. Więc po co zaprzeczać czemuś, co jest naturalną częścią naszego jestestwa? Dla bliżej nieokreślonych "wyższych celów", które dla większości jednostek i nie będą miały zastosowania?
Książki są ograniczone do wiedzy autora/ów w momencie jej napisania. Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna.
Stwarzasz paradoks.
"Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna."
Dlatego właśnie powinno się czytać książki... i to konkretne.
Eh, humanista. Czy nie rozumiesz, że ilość wiedzy zgromadzonej we wszystkich książkach świata jest ogromnie mniejsza od przyrastającej eksponencjalnie ilości wiedzy zgromadzonej w intercie? Nie rozumiesz, że możliwość dyskusji z autorem myśli jest dużo bardziej wartościowa niż przyjęcie tej myśli jako aksjomat i prowadzi do rozwoju wiedzy. Podczas gdy uczepienie się jednej idei i wykluczenie innych to stagnacja. Jak powiedział ks. prof. Michał Heller, najlepszą odpowiedzią na pytanie jest: "nie wiem" bo prowadzi ono do dalszych poszukiwań. Podczas, gdy jakakolwiek odpowiedź "wiem" oznacza koniec poszukiwań i odarcie siebie z tego wszystkiego, co jeszcze jest do znalezienia.
Czy czytałeś kiedykolwiek jakąś dobrą książkę, bo widzę, że nie... to właśnie ma do siebie sztuka, literatura..., że jest ponadczasowa, dotyka naszej egzystencji na przestrzeni różnych etapów istnienia, tych o których jeszcze nie wiemy, a odkrywamy w sobie. To, co formuujemy na co dzień, jest nieprzemyślane, dotyka naszego "tu i teraz", pisarze na łamach książek nie popelniają tego blędu, rozmyślają, analizują... syntezują... i zapisują trafne spostrzeżenia, nauki, polemiki, wątpliwości, myśli... uczucia.. które następnie do nas "mówią", inspirują, pomagają odpowiedzieć na pytania, zestawiać ze sobą różne elementy... a to wszystko uczy nas myśleć, kojarzyć, wyciągać właściwe wnioski - konkludować
Ignorancja pierwszej wody. Jak na humanistę, masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem (na marginesie, taki mały tip: pisze swoje posty w rodzaju żeńskim i nawet sprawdziłam, czy chociażby w poprzednim poście można było to zauważyć ... nie żeby mi to przeszkadzało, ale pokazuje jak uważnie czytasz wypowiedzi swoich rozmówców). Czy słowa "nie neguję wartości czytania" są tak trudne do zrozumienia? Jeśli nie jesteś w stanie pojąc koncepcji wiedzy z danego momentu w przeszłości i czym się różnie od wiedzy żywej i rozwijającej się, to jest mi bardzo przykro. Może i przeczytałeś wiele książek i znasz wiele mądrych, chociaż niekoniecznie przydatnych cytatów, to chyba jeszcze nie nauczyłeś się, jak ją wykorzystać. Sypiesz jakimiś doktrynami, które z rzeczywistością nie mają absolutnie nic wspólnego i chyba też nie do końca je rozumiesz.
Co do tematu kościoła, trudno mi się rozprawiać z tymi farmazonami,
złap za dobrą książkę... i skonfrontuj te durnoty zaczerpnięte od doświadczonych ludzi z internetu...
Wystarczy mi, że musiałam przestać chodzić do kościoła, bo mnie profanacja istoty wiary po prostu boli. Boli mnie kłamstwo i hipokryzja widoczna gołym okiem (nawet bez innych ludzi czy internetu). Prawdziwych duchownych praktycznie już nie ma. Wspomniany wcześniej ks. prof zalicza się do tych bardzo nielicznych, którzy stanowią świadectwo, że prawdziwa wiara jeszcze istnieje... ale jest jej już bardzo mało. Dopóki Kościół nie zwróci się do ludzi mądrych zamiast szerzyć zabobony, dopóty będą się ludzie od niego odwracali.
Dobrałeś sobie ideologie, a raczej idee taką a nie inną, ponieważ lubisz przesiadywać w internecie i absurd tego stale się u ciebie jawi.
Człowiek inteligentny dostosowuje się do ideologii, a nie wykształca na własne potrzeby, tym bardziej na potrzeby swojego lenistwa...
Trudno dyskutować z kimś o tak wąskich horyzontach myślowych.[/quote]
Człowiek inteligentny myśli sam za siebie, a nie ślepo podążą za tym, co ktoś tam kiedyś napisał. Człowiek inteligentny wykształca własne umiejętności analizy rzeczywistości, a nie kopiuje czyjeś. Człowiek inteligentny zadaje pytania a nie przyjmuje wszystko jak ślepa i głucha owieczka.
Ja nie mam ideologii. Ja patrzę, czytam, słucham, odczuwam i analizuję. Wszystkie podkreślone elementy są dla mnie równoważne w wartości otrzymanej informacji.
We kwestii horyzontów, to polecam spojrzenie w lustro, bo kogoś tak ślepo wierzącego w ideologię jeszcze nie spotkałam. Uwierz mi, wiele tracisz, bo świat rzeczywisty, jest dużo głębszy i bogatszy niż ci się wydaje.
Zaś w kwestii przesiadywania w internecie, to poznałam dużo bardziej dla mnie wartościowych ludzi poprzez internet aniżeli osoby, które dane mi było spotkać w realu. Dowiedziałam się wielu rzeczy, których w realu pewnie bym się nigdy nie dowiedziała (o ludziach). Dowiedziałam się też wiele o samej sobie. Kiedy miałam duże problemy w realu znalazłam wsparcie właśnie od ludzi "z komputera", którzy byli w stanie wykazać dużo więcej zrozumienia, niż ktokolwiek w realu. Spędzam czas w sposób, jaki sprawia mi frajdę i jestem w 100% sobą. Nie potrzeba mi czyjegoś sposobu na życie - mam swój, z którym jest mi lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Każdemu życzę, żeby kiedyś doświadczył największej wartości w życiu, jaką jest szczęście. I na pewno wiele książek o tym pisze, ale dopóki się pewnych rzeczy nie przeżyje, to się ich nie zrozumie. Dlatego moja rada dla Ciebie - odłóż czasami te książki i przeżyj coś. Bez tego wszystko, co tam przeczytasz będzie puste... tak samo jak było dla mnie, dopóki pewnych rzeczy nie przeżyłam. Doświadczenia życiowe niosą ze sobą o tyle więcej od tego, co piszą w książkach.
Akurat Macierewicz, to jeden z inteligentniejszych polityków polskiej sceny, przypinając mu plakietkę wariata, robisz z siebie zwykłą zmanipulowaną przez GW/TVN szmatę- takie są fakty. Jarek racja jest pizdą, ale od Macierewicza to spierdalać! To słowem wstępu.
Jak widzę ten wasz pseudo-naukowo-religijny-socjologówniany bełkot to rzygać mi się chce( a na kacu jestem, to wszystko możliwe). Kwestia wiary dla mnie jest prosta, sam jestem deistą. Mam gdzieś jaki stosunek do wiary mają inne osoby, aczkolwiek ani do ludzi wierzących, ani do niewierzących nie mam nic. Najgorszym gównem są osoby, które za wszelką cenę starają się udowodnić istnienie/nieistnienie absolutu.
Ja widzę jeden problem- wszechobecne lewackie gówno. Potrzeba nam drugiego Hitlera, który zrobi z tym porządek- bo jak kiedyś żydzi za bardzo się panoszyli, tak teraz lewackie gówno wpaja nam do mózgów swoje racje. Spójrzcie na sytuacje na zachodzie- oni już się budzą, powstają radykalne prawicowe ugrupowania bo takich potrzebuje dzisiejsza Europa. Potrzebuję aby zatrzymać gównotok bydła napływającego z bliskiego wschodu, oraz potrzebuje aby zaprowadzić porządek z pedalstwem i innym gorszym brudem.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
NAZISTA NELLIELL!
Wielokrotnie łamałem TOU Forum i zapłaciłem za to perma banem
Jesteśmy istotami posiadającymi duszę, co nie pozwala nam zrównywać siebie ze zwierzętami :)
Udowodnij, że zwierzęta duszy nie mają. To, że nasz gatunek rozwinął się najszybciej, nie znaczy, ze inne gatunki rozwinięte być nie mogą. Nie ma innego gatunku tak agresywnego jak człowiek i to tyle co możesz powiedzieć na pewnik.
Arden napisał :
Czy wiesz jacy ludzie powoływali się na owe analogie? Panteon mistrzów... Hitler, Goering, Marks, Stalin, Lenin, Mao Ce-tung... etc. A teraz współczesna lewica antychrześcijańska, której ośrodki intelektualne umiejscowione są w Norwegii, Szwecji oraz Niemczech. Gender studies, LGBT etc.
Radziłabym przemyśleć. To akurat obusieczny miecz. Baaaardzo obusieczny miecz.
Arden napisał :
Stwarzasz paradoks.
"Wiedza pochodząca z doświadczeń milionów ludzi jest niewyobrażalnie ogromna."
Dlatego właśnie powinno się czytać książki... i to konkretne.
Może jeszcze zróbmy listę jedynie poprawnych książek :D Nie każda książka jest wartościowa, nie każda książka uczy. I nie każdy najlepiej nauczy się z książki.
Arden napisał :
Czy czytałeś kiedykolwiek jakąś dobrą książkę, bo widzę, że nie... to właśnie ma do siebie sztuka, literatura..., że jest ponadczasowa, dotyka naszej egzystencji na przestrzeni różnych etapów istnienia, tych o których jeszcze nie wiemy, a odkrywamy w sobie.
Sztuka ma to do siebie, że jej odbiór zależy od gustu. Sztuka nie jest ponadczasowa. Weźmy taką figurę papieża, którego przygniótł meteoryt. W tym przypadku sztuka ponadczasowa nie była, awantura za to, którą dzięki tej sztuce mieliśmy - tak.
To, co formuujemy na co dzień, jest nieprzemyślane, dotyka naszego "tu i teraz", pisarze na łamach książek nie popelniają tego blędu, rozmyślają, analizują... syntezują...
Wait what? Po pierwsze - pisarze są tylko ludźmi, ich opowieści są subiektywne. Po drugie - nie każda książka czegoś uczy. Po trzecie - nawet obiektywnie nie każda książka coś wnosi. Jestem molem książkowym, a nie wyniosę książek jako całości na piedestał. Pojedyncze książki, autorów - tak. Ale nie bedę generalizować.
Arden napisał :
Co do tematu kościoła, trudno mi się rozprawiać z tymi farmazonami,
złap za dobrą książkę... i skonfrontuj te durnoty zaczerpnięte od doświadczonych ludzi z internetu...
To tak na serio?
I szczerze mówiąc uśmiechnęłam sie przy "doświadczonych ludziach z internetu".
Arden napisał :
Człowiek inteligentny dostosowuje się do ideologii, a nie wykształca na własne potrzeby, tym bardziej na potrzeby swojego lenistwa...
Człowiek inteligenty załapie fakt, że ideologie tworzone są przez ludzi dla ludzi. Idąc twoimi własnymi przykładami: skoro ludzie inteligentni dostosowują się do ideologii, to o mamo, czemu potępiamy hitlerowców? W końcu tylko sie dostosowywali.
Człowiek inteligentny myśli. I 'myśli' jest tu kluczowym słowem. Myślę więc jestem, wątpię więc jestem. Wcale nie tak dawno ideologie zabijały miliony ludzi, do momentu gdy ktoś powiedział "dość".
Arden napisał :
Wkrótce, mam nadzieje, z pomocą kogoś poweźmiesz parę książek, przeczytasz i zmienisz perspektywę.. albo gdy odetną internet w twojej miejscowości...
Zakładam, że Ty książki czytasz. Z okazji świąt życzę Ci w takim razie poszerzenia spektrum lektur.
Savrash napisał :
Ano dokładnie ;). Przecież książki to nic innego jak "Wiedza pochodząca z doświadczeń" ich autorów przelana na papier ;). Chyba że jakieś tam powieści, fantasy...
Nie do końca - napisanie powieści, obojętnie w jakim klimacie, wymaga więcej niż napisanie dokumentu, książki historycznej. Książka historyczna musi być dokładna i w miarę obiektywna. Powieść historyczna nie ma tak radykalnych zasad. Fantastyka też może uczyć i może być bardziej wartościowa pod względem uczenia niż książka historyczna. Kwestia warsztatu autora, podejścia i poziomu czytelnika. Weź takiego Tolkiena - są tacy, którzy myślą, że książki wydano na podstawie filmu, a są tacy, którzy rzewnymi łzami płakalipodczas lektury Silmarilionu. Osobiście więcej mnie nauczył życiowo "Władca Pierścieni" niż jakakolwiek książka np. Ziemkiewicza.
Arden napisał :
Tylko należy rozwijać się duchowo, jako człowiek, a nie rzeczony ssak,
Problem polega na tym, że jesteś ssakiem i nic tego nie zmieni. Nie stawiaj ludzkości aż tak wysoko, natura udowadnia nam jacy jesteśmy maleńcy.
Ludek napisał :
A teraz pytanie... co mam począć skoro moja praca związana jest z internetem, a jedno z trzech hobby to gry komputerowe... (dwa pozostałe są również nolifowe - biologia i historia...)
I co ja mam teraz począć... jak wylogować się do życia...
Ludku, twarzą kampanii jest Sokół. To powinno troche Ci powiedzieć o tej kampanii. Poza tym, mając ten sam problem co Ty, odpowiem Ci trochę inaczej: a czujesz sie gorszy w jakikolwiek sposób od dzieciaków ganiających po boiskach? Brak Ci czegoś, co oni mają? Może zakładam za dużo, ale nie sądzę byś czuł się gorszy od nich. i też nie widzę powodu, abyś się miał czyć gorzej. To, że żyjesz inaczej, nie znaczy, że gorzej.
Lilija napisał :
Chociażby instykt macierzyński to jest odruch występujący nie tylko u ludzi, ale również u zwierząt... ale TYLKO ssaków. Ptaki, gady, płazy ani ryby takowego odruchu w ogóle nie posiadają.
Błąd. Nie tylko ssaki maja instynkt macierzyński.
Ptaki: pomijając wszelkie gniazdowniki, ptaki tworzą kolonie, w niektórych przypadkach dzielą się pracą - ileś rodzin szuka pokarmu dla potomstwa, kilka ptasków pilnuje gniazd swoich i sąsiadów. Masz też sytuacje gdy takie dzikie gęsi gniazdują w pobliżu gniazd sokołów, bo sokoły poluja na lisy, które wyżerają gęsiom młode. Niby zwierze, niby głupie, a popatrz.
Gady: wykazują instynkt macierzyński. Choćby żółwie i krokodyle.
Płazy: wykazują instynkt macierzyński, np wybrane żaby (swoją drogą, kapitalne prace są wydane na temat aktywności związków chemicznych u zab z instynktem macierzyńskim, polecam), u których zachowania związane z tym instynktem są osobnicze.
Ryby: sum, ariadnofile,sandacz, głowacze. Albo konik morski. I rest my case.
Zapomniane owady: muszę wynieniać? Nawet gnojowniki i stonkowate wykazują instynkt macierzyński.
Lilija napisał :
Eh, humanista. Czy nie rozumiesz, że ilość wiedzy zgromadzonej we wszystkich książkach świata jest ogromnie mniejsza od przyrastającej eksponencjalnie ilości wiedzy zgromadzonej w intercie? Nie rozumiesz, że możliwość dyskusji z autorem myśli jest dużo bardziej wartościowa niż przyjęcie tej myśli jako aksjomat i prowadzi do rozwoju wiedzy.
Co do pierwszego zdania - co do ilości masz rację, natomiast jakość pozostawia wiele do życzenia. Natomiast co do reszty - zgadzam się w 100%. Nie tylko zresztą z autorem - z ludzmi zainteresowanymi problemem czy tematyką. A dyskusje uczą bardzo dużo.
@Nelliell, ogarnij się. Nie wypowiem się na temat treści, ale albo zmienisz słownictwo, albo serio sie pożegnamy.