@up
Te jak to ich nazywacie? Typowe polaczki? - Tak się składa że grają już od dawna. Zobaczcie co się dzieje od czasu do czasu na general i trade.
Naprawdę myślicie że w tych czasach jakiś tam abonament powstrzymuje napływ typowych gimb? Pobudka! Mama, tata, wujek, ciocia, babcia, dziadek... Oni już grają od dawna!
I to nie jest problem tylko z naszymi rodakami. Większość z Was próbuje kreować Polaków na niedorozwiniętych neandertalczyków ze sporymi brakami w kulturze. - Tak jakby to był tylko nasz problem. Ścierwo było, jest i będzie niezależnie od wieku czy kraju pochodzenia.
Natomiast u nas wydawać się może że pewne zachowania są nasilone, cóż... Uważam że jak na społeczność z mocno ograniczonym nadzorem ze strony Mistrzów Gry wypadamy nad wyraz dobrze!
|
|
F2P to byłaby powolna śmierć WoWa. Skończyłoby się tak, jak GW2 - wielki boom na starcie, a po jakimś czasie znalezienie jakiegokolwiek człowieka w terenie graniczy z cudem. To jest prosty sposób na wykończenie gry. Przez jakiś czas masz duży przypływ gotówki, bo masa ludzi jest zainteresowana nowością, ale potem większość zapomina. Ostatnia informacja jaką widziałem o SWTOR była o tym, że przeszedł na F2P. Potem nic, jakby gra umarła. O GW2 było wszędzie głośno podczas premiery, potem już kompletnie nic. Ostatnio próbowałem grać, żywej duszy nie spotkasz levelując, co kompletnie rozwala tę grę, bo połowa "losowych" eventów jest nie do zrobienia samemu. A typowych questów nie ma...
|
|
Patrz chociaż co kopiujesz ;_;. |
|
Jak siedzisz tylko na wowcenter i cdaction.pl to jak niby masz się dowiedzieć czegoś nowego o swtorze? - W miedzy czasie wydali bardzo bogaty dodatek Rise of the Hutt Cartel oraz masę nowych funkcjonalności min. bitwy myśliwców(taki trochę X-Wing). Sam dawno nie grałem, ale sądząc po relacji znajomych z uczelni to gra dalej jest jak najbardziej na plusie! Najważniejsze że stale się rozwija i nie umiera... :) |
|
Fajnie, że nie mając o mnie pojęcia wyrażasz się na temat tego co czytam czy przeglądam. Nie mówię o mediach związanych z grami, bo z wyjątkiem tych dotyczących WoWa, żadnych nie śledzę. Szkoda mi czasu na czytanie o grach. Mówię o mediach bardziej ogólnych, na przykład związanych z nowymi technologiami. Informację o nowych dodatkach do WoWa znajdziesz w bardzo wielu miejscach. Na przykład na Antywebie, który regularnie śledzę, a który nie zajmuje się generalnie grami. Mają od tego podległy im serwis Niezgrani.
Zaraz pewnie sporo ludzi odezwie się, że co to w ogóle za argumentacja. Otóż jest ona w dużym stopniu sensowna, bo ludzie czytający prasę o grach to bardzo szczególny gatunek. Gdyby mieli zagrać w jakieś MMO, to już dawno by to zrobili. Nowi gracze jakiś czas po premierze gry pochodzą w większości spoza tego grona, co zresztą pokazuje Blizzard przystosowując WoWa w ostatnim czasie mocno pod casuali. A to są w dużym stopniu ludzie, którzy czytają właśnie prasę ogólną i tematyczną, ale nie dotyczącą stricte gier. I jak ściągnąć takich graczy, jeśli nie poprzez informacje w takiej prasie? Tylko tych informacji nie ma. Były zaraz po przejściu na model F2P, potem głucha cisza. O dodatku do SWTOR dowiaduję się od ciebie... A pisali o tej grze na wielu portalach, póki była czymś nowym. To samo dotyczy GW2 i wielu innych gier. Zdolność przebicia się nowościami do głównych mediów pokazuje w dużym stopniu zdolność gry do przyciągania zainteresowania, a tym samym nowych graczy. WoW to ma, mimo dziewięciu lat abonamentu. SWTOR i GW2 istnieją dużo krócej, a już to utraciły. Mimo, że weszły z hukiem i tę zdolność miały. Miały być pogromcami WoWa, a skończyły jako F2P z niewielką (w porównaniu do króla gatunku MMO) populacją graczy. |
|
GW2 nie ejst F2P. Jest B2Pi od pcozątku takie było. Mimo wszystko ma niezłą populację. To prawda, że nie taką jak WoWa, bo żadna gra takiej nie ma, ale jakoś przędzie.
|
|
Różnica między F2P a B2P jest praktycznie zerowa. W B2P tak samo jak w każdym F2P występują mikropłatności, a przynajmniej w GW2, które do tej kategorii należy. Także w praktyce jest to F2P, które najpierw trzeba sobie kupić. Znikoma różnica.
Co zaś do populacji - straszna nie jest, ale to zależy, co chcesz zrobić. Problemem tej gry to to, że jest przystosowana do sytuacji, w której po każdej strefie biega sporo graczy. Tym czasem większość jest skumulowana w mieście i robi fraktale, WvW albo jakiś inny typ tamtejszego end-game'u. Jakieś dwa tygodnie temu levelowałem postać od zera do 80 poziomu. Każda strefa wypełniona jest eventami, które przewidziane są do tego, by je robić grupowo. Gdzieś tak z połowę, może 2/3 da się zrobić samemu. Łatwiej, trudniej, ale da się. Pozostała jedna trzecia jest niewykonalna bez innych graczy, których w większości stref po prostu nie ma. Bywało, że przez cały dzień spotykałem 2-3 osoby, zwykle zajęte czymś, co mi w niczym nie pomagało. Najgorzej jest jak dojdziesz do Orr, bo tam są już praktycznie wyłącznie eventy grupowe, których nikt nie robi. 2/3 waypointów na mapie jest w związku z tym nie do użytku, a by zrobić mapę na 100% musiałem dzwonić do znajomego po pomoc. To jest jak dla mnie gigantyczny problem tej gry. Populacja to jedno, ale ma znaczenie jej rozłożenie i to, jak autorzy zaplanowali grę. Grałem w GW2 kiedy była premiera i wtedy to działało, grało się przyjemnie. Teraz, jak większość świata poza Lion's Arch świeci pustkami - to nie działa. |
|
To już kwestia wydawcy jak ma zamiar promować swój produkt. Widocznie EA Polska uznało że nie warto wydawać kasy na promocje swojego produktu w mass mediach... Zresztą nie obchodzi mnie to póki gra jest dobra!
|
|
ale 'pindolisz', że tak powiem. Ja tam sobie gram w GW2 od czasu do czasu i jakoś problemów ze znajdywaniem osób nie mam. A jeżeli chodzi o eventy grupowe to gracze nauczyli się rozwiązywać to w taki sposób, że piszą na czacie jaki event się właśnie zaczyna i gdzie. Wystarczy poczekać z 2-3 minuty i parę osób się zleci. No i najważniejsza rzecz w GUILD wars czyli GILDIA. Warto do jakiejś dołączyć, wtedy zawsze znajdziesz sobie kogoś do wspólnego levelewonia czy po prostu do pomocy. Nie ma żadnej ciekawej gildii na horyzoncie? Zmień server, proste. To nic nie kosztuje. |
|
Nic nie kosztuje, tylko trzeba zapłacić gemami (kupowanymi za realną kasę, albo wymieniane za golda). Za darmo można się przenieść jak nie masz ani jednej postaci na konie. Niezwykle darmowe... I kto tu "pindoli"?
Mówię z doświadczenia, bo takie mam odczucia po około 200 godzinach w grze i takie ma odczucia mój znajomy, który mi pomagał. Serwera zmieniać nie będę, bo i tak gram na takim, który teoretycznie ma najwyższy (z tych trzech oznaczeń) poziom zaludnienia. To co mi da zmiana? I jakoś nie zauważyłem, żeby praktyka pisania na chacie była częsta. Spotkałem się z tym może ze 3-4 razy podczas levelowania do 80, co mi zajęło jakieś 70 godzin. Nie wmówisz mi, że eventy grupowe nie są problemem, bo masę razy widziałem, jak waypoint był niedostępny przez bardzo długi czas, bo stał sobie boss od eventu i nikt go nie zabijał. W Orr było ok, latała masa zergów. Aż do momentu gdy zmniejszyli drop rate. Teraz świeci pustkami. WoW pewnie skończyłby podobnie. Najpierw wielki napływ ludzi, skuszonych darmowym graniem, a potem powolne odchodzenie w niepamięć. Jasne, sporo ludzi by zostało, ale czy więcej niż przed przejściem na F2P? |
|
Chyba nie łapie twojego toku rozumowania. Czyli jeśli dać teraz tym grom (które z jakiegoś powodu musiały przejść na F2P, B2P), albo zostawić WoWa z abonamentem, to cieszyłby się większą popularność niż gdyby był za darmo (+mikro płatności) ? To abonament jest jakąś atrakcyjną formą przymusu, aby grać w grę/ pozostać w niej?
|
|
Nie, chodzi mi o tendencję gier F2P. WoW teraz jakoś w miarę stabilnie się trzyma. Moje teoria jest taka, że gdyby przeszedł na model F2P to dotknęłyby go wszystkie problemy, które te gry męczą. A więc chwilowy boom, a potem powolny upadek. Tak się dzieje z większością gier z tego gatunku. Jedyna gra, która tak naprawdę w ogóle nie ma tego problemu, a jest F2P, to LoL. Ale LoL to w ogóle ewenement. Nie chodzi mi o to, że abonament to atrakcyjna forma przymusu. Ale ludzie, który grają w WoWa, w dużym stopniu lubią go takim jaki jest. Ile zostało gier MMO na rynku, gdzie naprawdę praktycznie nic nie da się kupić za realną gotówkę? Kilka mountów i petów tego nie zmienia. Jasne, można szukać golda gdzieś na zewnętrznych stronach, ale tego nie da się wyeliminować.
W teoretycznie B2P GW2 masę rzeczy można kupić za golda. Nie mówiąc o usługach typu transfer, bo to akurat i w WoWie jest płatne. Ale kamienie do transmogryfikacji, miejsce w banu, miejsce w ekwipunku, instant naprawy ekwipunku, mobilny bankier, boosty do karmi, magic find i expa etc - to wszystko kupuje się za gemy. Jaki był huk jak pojawiły się plotki o tym, że w WoWie wejdzie eliksir zwiększający expa. Chyba gdzieś w Azji to w końcu weszło, ale głowy nie dam. W każdym bądź razie - brak takich rzeczy to coś, za co spora część społeczności WoWa uwielbia tę grę. Nawet instant level 90, który jest spore prawdopodobieństwo, że będzie do kupienia, jest bardzo krytykowany. Tylko F2P da tego jeszcze więcej. W tym więc sensie abonament jest atrakcyjny. Głowę dam, że jakaś część graczy WoWa porzuciłaby go, gdyby stał się F2P. A gracze, których by Blizzard zyskał przechodząc na taki system nie są typem graczy, którzy wydadzą fortunę na tę grę. Tym bardziej nie są pewnymi graczami, bo po miesiącu sporej części się znudzi. Nie przyczyniłoby się to raczej do zwiększenia populacji w WoWie, nie na dłuższą metę. |
|
na pewno nie ja 'pindolę' uczepiłeś się tego GW2 jak rzep psiego ogona. Porównujesz grę Blizzarda, która ma jakieś 8 milionów aktywnych (podkreślam aktywnych, bo moje konto jest np. zamrożone w tym momencie, a takich osób jak ja jest pewnie drugie tyle) kont i istnieje na rynku od 2004r. do gry ArenaNet, które to swojego GW2 wydało w roku 2012 i ma 3 miliony sprzedanych kopii. Są to według mnie dwa zupełnie różne MMORPG i naprawdę jedyną znaczną różnicę podczas levelowania robi Dungeon Finder. To właśnie on ci daje to niesamowite uczucie, że tyle osób gra razem z tobą. W GW2 owszem też są dungeony, ale do tych z wowa nie ma ich nawet co porównywać, bo są zupełnie inaczej zrealizowane. Levelując w wowie też jakoś za wielu osób nie spotykałam na mapie. Hmm może dlatego, że teraz głównie siedzi się w stolicy i czeka na RDF? ArenaNet przynajmniej na siłę nie upraszcza rozgrywki i dosłownie zmusza gracza do zwiedzania lokacji, a jest szczerze na czym zawiesić oko. Można się przerzucać argumentami przez całą noc tak naprawdę, a ty i tak byś nie zmienił swojego stanowiska, bo grałeś z kumplem i się nudziliście. Ja sama gram od headstartu. Na początku grałam sam, bo nikt z moich znajomych nie przejawiał zainteresowania tą grą. Wszyscy namiętnie grali w wowa. Teraz cena gry nieco spadła i coraz więcej osób dołącza do mnie w GW2. Więc teraz grywam ze znajomymi. Przedtem wkręciłam się do jakiejś polskiej gildii i grałam z randomami z całej Polski. Wnioski?
GW2 jest żywą grą i cały czas się rozwija. Nie ma przymusu kupowania czegokolwiek za realne pieniądze (no chyba, że samą grę). Wszelkie wspomagacze, poprawki kosmetyczne, bonusy z wersji Deluxe gry, są dostępne za tak zwane gemy, a same gemy można kupić albo za realną kasę albo za gold w grze. Więc przymusu żadnego nie ma. Gold może na początku ciężko się farmi, ale na 80 lvl na waciki i takie tam już starcza xD Za to WoW ma w sobie 10 lat zbieranego doświadczenia na własnych błędach w dziedzinie gier MMORPG. Jest na abonament, ma wiele ułatwień dla nowych graczy. Powiedziałabym, że GW2 jest bardziej surowy. W WoWie w sumie można wylewelować postać nie ruszając się z początkowej lokacji. Na koniec dorzucę, że do porównania tych 2 gier dorzuciłeś jeszcze LoLa, który jest przecież grą typu MOBA. Może jak blizz wyda swoje Heroes of the Storm to wtedy pochylimy się nad jego populacją i modelem biznesowym jaki będzie reprezentował. I żeby offtopu dalej nie ciągnąć powiem, że World of Warcraft jest dobry taki jaki jest czyli P2P. Ale te argumenty, że niby jakby zrobili F2P to by się dzieciarnia zleciała to mnie zwalają z krzesła. Tekst osoby, która chyba nigdy (albo robiła to dawno lub rzadko) nie grała w jakąś darmową produkcję umożliwiająca kooperację i interakcję z innymi graczami. W dzisiejszych czasach gimby, trolle i zwyczajni kretyni znajdą się wszędzie i wcale nie trzeba daleko szukać. |