WoWCenter.pl
wikass zabił Mythrax the Unraveler (Normal Uldir) po raz 2.     
kuturin zdobył 7th Legionnaire's Cuffs.     
Nikandra spełnił kryterium Loot 200,000 gold osiągnięcia Got My Mind On My Money.     
Tooly zdobył Fairweather Helm.     
Muattin zdobył osiągnięcie The Dirty Five.     
Yoozku zdobył Parrotfeather Cloak.     
Mlody89 zdobył Royal Apothecary Drape.     
Weakness zabił Dazar, The First King (Mythic King's Rest) po raz 6.     
liq spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Osiol spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
Wuntu zabił Zek'voz, Herald of N'zoth (Heroic Uldir) po raz 1.     
Olsa zabił Vectis (Heroic Uldir) po raz 6.     
Sarenus spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
kajtasus zdobył osiągnięcie Come Sail Away.     
ossir spełnił kryterium osiągnięcia Saving for a Rainy Day.     
mcpablo spełnił kryterium Alliance players slain. osiągnięcia Frontline Slayer.     
Emmm zabił Taloc (Heroic Uldir) po raz 17.     
AsaGorth spełnił kryterium Big-Mouth Clam osiągnięcia The Oceanographer.     

Forumowe RPG

permalink wysłany:
Jest to pomysł z czapy, ale może okazać się fajny. Zaczął mi chodzić po głowie po genialnym konkursowym tekście Caritas i nekromanckim opowiadaniu Savrasha.
Zobaczymy co się stanie. :O
O co chodzi?
Odgrywamy... najlepiej samych siebie. To znaczy - odgrywamy postać, będącą naszym forumowym JA. Przecież wszyscy wiemy, że taki ww. Savrash jest nekromantą (i pojawia się za każdym razem, gdy ktoś odkopuje opuszczony grób temat). Tomia najchętniej zmroziłaby paszcze wszystkim obecnym tu obrzydliwym orkom i trollom (w szczególności wojownikom - tfu!), a rozdrażniony Krupek może pogryźć (i nie używa przecinków). Weźmy te nasze "forumowe postaci", trochę je klimatycznie podrasujmy i wrzućmy do Karczmy WoWCenter. Niech zacznie się dramat w jednym pomieszczeniu (to znaczy - w jednej tawernie)! Oczywiście - jeśli ktoś chce, może stworzyć na potrzeby tego tematu postać "od nowa". No dobrze, bawmy się.

Zaskrzypiały drzwi i niewielka, zielona postać zaczęła przepychać się przez tłum. Zmęczony goblin mruknął z niezadowoleniem, gdy jakiś tauren przypadkiem trzasnął go w twarz ogonem. Kojt zdjął ubrudzony tynkiem kask budowlany i podrapał się po łbie. Draenejka rozmawiała z koleżanką przy barze... Puścił jej oko i skierował się w stronę krwawego elfa, który popijał złoty trunek ze swoim sukkubem. Goblin miał dla niego ważną przesyłkę... Było strasznie gorąco, tłoczno, a upragnione piwo kosztowało zdecydowanie za dużo.
-Ej, co tam? - zagaił, łypiąc na rogatą i dobrze już wstawioną pannę.
...
T. <3 Przepraszam za wszystko.
permalink wysłany:
:3

Zgarbiony, siwy Goblin siedział w kącie karczmy, pochłaniając białe, nieznane tutejszym kucharzom smakołyki z małego kubełka. Jednym okiem dostrzegł nowego przybysza i posłał mu krótki uśmiech. Pan Grabbs, bo takie było jego imię, poprawił monokl na oku i wezwał gestem karczmarza. Szepnął mu coś do ucha. Karczmarz skinął głową, napełnił czysty kufel krasnoludzkim trunkiem i udał się w kierunku nowo przybyłego Goblina.

"Na koszt pana Grabbsa" - Karczmarz podał kufel Kojtowi, razem z małą broszurką z wielbłądem na okładce, po czym szybkim krokiem udał się z powrotem za ladę.

Pan Grabbs mrugnął w stronę Goblina i wrócił do pochłaniania dziwnych smakołyków, obserwując pomieszczenie w spokoju.

permalink wysłany:
W zasadzie mam maina druida NE..., ale co tam pomysł jest zacny^^

– Widzisz, kochany? – uśmiechnął się sukub, przysuwając twarz goblina do swoich krągłości. – Nawet w tym ciele przyciągasz zielonych.
– Taaa… – odrzekł kwaśno, spoglądając na rozległą pajęczynę pęknięć, rozchodzącą się po owalnym krysztale zawieszonym u pasa. – Niech no tylko dorwę tego tłustego pandarena…
Nasturan, krwawy elf z przypadku, a raczej z wypadku, pociągnął kolejny łyk złotego trunku, wracając myślami do tamtego feralnego dnia, gdy on, wtedy jeszcze nocny elf o imieniu Ventas, biegły w sztukach druidyzmu i miłośnik historii, zapragnął zbadać kulturę ludów Hordy. Niezbędnym do tego okazał się, popularny swego czasu, artefakt, zwany Kulą Sin’dorei, mogący nadać nosicielowi postać jednego z krwawych elfów. Nie przypuszczał, że już pierwszy kontakt z przedstawicielami wrogiego stronnictwa okaże się tak opłakanym w skutkach. Do siedzącego w brzytewkowej karczmie Ventasa, przysiadł się pandaren Gapciu, licząc zapewne na darmową kolejkę od nowego przybysza. Ławy w karczmie były dość wąskie, a pandaren słusznej budowy, dlatego musiał delikatnie, w jego mniemaniu, szturchnąć elfa w bok i zrobić więcej miejsca dla ogromnego, niedźwiedziego tyłka… tyłka, pod który wturlała się Kula Sin’dorei. Pulchny pośladek nie zdołał zniszczyć artefaktu, ale siła naporu uszkodziła jego strukturę, więżąc Ventasa w ciele elfa i zakażając jego energię życiową, ukrytą wewnątrz kuli, plugawą magią spaczenia.
– Rozchmurz się! – powiedział demon, wyrywając go z zamyślenia. – Może to i nie twoje stare życie, ale teraz masz mnie – wyszczerzyła ząbki – a gobliny są zdecydowanie milsze od waszych, druidzich paprotek.
Nasturan spojrzał zrezygnowanym wzrokiem na wystające spomiędzy jędrnych półkul goblińskie uszy. – Wypuść go Jutto, bo się udusi. – Powiedział, sięgając po porzuconą ulotkę. – To chyba twoje, majstrze?
https://lh3.googleusercontent.com/AVeoSHgqILyS2deGthQfiLO9kGtWJsotrAuXw3kxdiyRNAT-EOJyGZuVLaXj-PIleFS16baaIOW2b1I5LQP45qNRXeABzH0MDK9zvXQHIpconFqt6rquvtPMNsXhHicuulcDpOZ-BcaxEbZ7zjARrbo5Q3UOI3mJ7VjaJ_CV_1r4UWNrpVJXVMgYioTaI8i7EEtJV4d0MXKqSsUziQy_RX_ZfHDBiNAilMYwnzkAzd1G-GQWRpeo3V4cUrg2EmGomTuOO-2gh6CqxyXHqomuOpibaFta41ADbKScX09WxcSnnEWQssy8n5Q32sKDO74x5LnFyhXwS8opx8YsKySE3dV8GuswmihjReIFkJ-eoMdRowVCixpmeHaNhhjmmT6BS89S7R8cvE5EX-oxhErAbK85anjKlpzAQ0-A9otZcDzOidUJ2MKiQtOXzJIUuGRVxb_k3IGVBIjOFPEewYjtMB2cWBI_OjrLk2VJxmVOEWqtDtTRdMlWdONp7UdNn6FWFyjHd0UWsFbbPPifw1N77EN6WZMYuFQSwGlcUXdyv8tEPcLAtFNsssa8ZS8fDgDHkDutC08_UjJq7tPjHGtIHldF4m-n3Ar0agDplW-cjMhC61IKcUjwHyurGpQ5u2DYSXdgruhWA3SqeijBEKEYgija7JSl0Z-jt6UajfZDVez2LXT6hPOFJoY=w463-h191-no
Pradawna Kronika na facebook'u
permalink wysłany:
Nie zwracając niczyjej uwagi, do karczmy wszedł ork, z przewieszonym przez plecy łukiem i rzucającym się w oczy naszyjnikiem z bliżej nieokreślonych zębów, kłów i pazurów. Usiadł w rogu karczmy, gdzie ledwo dochodziło światło świec, przysłuchując się rozmowie krwawego elfa z jego sukubem.
- Coś podać? - Spytała goblinka, wyróżniająca się spośród innych tym, że w ręce trzymała tacę z różnymi trunkami.
- Piwa. - Odpowiedział szorstko ork, nie podnosząc wzroku ze swoich butów.
Mina goblinki dość jednoznacznie ukazywała, jakie ma zdanie o tym grubiańskim, zielonym wielkokudzie, ale przyzwyczaiła się, bo w tej karczmie niejedno już widziała, więc odwróciła się na pięcie i ruszyła po kufel z piwem. Verghad, bo takie było imię tego łowcy, wziął w rękę materiałową chustę i zajął się oczyszczaniem sztyletu z jeszcze świeżej krwi.


W końcu ktoś wpadł na ten pomysł! Chwała Ci Kojt!
  Gapcio
permalink wysłany:
Tiaa szpieg w hordzie, ale przynajmniej wiem jak widziałeś przyszłość Nasturana. (być nabitym na pal :)

- Gdzie ja zgubiłem na dziadzia, ten samo napełniający się kufel? - pytał się w duchu gruby panderan, który powoli ociężałym krokiem wchodził do Karczmy.
Stanął w progu, rozejrzał się i podążył w kierunku baru. Po drodze widział wielu przedstawicieli hordy ale rozpoznał tylko Grabbsa, który swym zwyczajem, wchodził do kominka w ognioodpornym stroju.
- Słucham, co podać? - zapytał Gapcia z lekkim zdziwieniem w głosie karczmarz.
- Najlepszy trunek, jaki tu macie - powiedział panderan wiedząc że i tak będzie okropne.
Wziął to "piwo" i usiadł przy największym stole, rozmyślając nad stratą pamiątki rodzinnej.
permalink wysłany:
- Co dzisiaj tych żywych tak tu nasłało? - mruknął pod nosem Bonesmile.
Odłożył szklankę z bliżej nieokreślonym alkoholem na stół i przesunął palcami po swojej twarzy.
- Hre hre hre. Pod nosem, dobre sobie. - zacharczał.
Siedział pod ścianą tawerny z nasuniętym na głowę kapturem. Dobry sposób by nie psuć atmosfery zabawy swoim wyglądem, a i rozwiązywało to problem uszczypliwych komentarzy stałych bywalców karczmy, dotyczących części ciała które to lubiły się często gubić.
- Ale upał.. - Chwyciwszy w dłoń szklanicę, zamyślił się, jakby to było wspaniale skosztować zimnego, rudego krasnoluda z Ironforge, oprószonego delikatnie świeżym śniegiem.
  Tooly
permalink wysłany:
A co mi tam - spróbuję.

Siedziała w kąciku karczmy. Niby nie rzucała się w oczy, a jednak co chwilę ktoś na nią spoglądał. Na nią, albo może na błękitną łuskową zbroję, po powierzchni której, nie wiadomo skąd, przeskakiwały maleńkie wyładowania. Mimo że na jej stole nie było zapalonych świec, jakaś moc powodowała, że było wokół niej dość jasno. Na tyle, że mogła spokojnie szlifować onyksy.
- To Tooly, ta szamanka – rzekł ktoś – mistrzyni Naaru.
Podniosła na chwilę wzrok, ale nie była pewna, kto ją rozpoznał. Wróciła do rzemiosła – kamień szlifierski zgrabnie nadawał kształt kolejnemu pomarańczowemu kamykowi. Zerknęła ponownie na salę, ale mimo, że było coraz więcej gości, nie potrafiła rozpoznać znajomej twarzy. Łyknęła draenicznej wody z bukłaku, sięgnęła po wędzonkę, zgrabnie pokrojoną na desce.
- Mogły powisieć dłużej nad ogniem – pomyślała przełykając kawałki łososi, wyłowionych własnoręcznie z lodowatych rzek Northrendu. Lubiła nieskomplikowane jedzenie – przeklinała z kolei pandareńskie bankiety, choć opanowała ich przyrządzanie do perfekcji. „Jeszcze kilka miesięcy w Pandarii, a będę sama wyglądała jak pandaren” – uśmiechnęła się pod nosem. Usiadła nieco wygodniej, założyła nogę na nogę, zamknęła oczy i zaczęła marzyć. O przyszłości i… nie-przyszłości.
The warm embrace of Tarecgosa's presence encircles me.
permalink wysłany:
Kojt niechętnie wypełzł z objęć Jutty i zmierzył Ventasa roztargnionym wzrokiem.
-Ty to masz życie, chłopie... - wyciągnął rękę po zimne piwo i ulotkę. Uśmiechał się z niej malowany wielbłąd, objuczony koszami pełnymi białego... kruszywa? Orzeszków? Dziwna sprawa... Napis głosił "Gizmo Grabbs Co. - WIELBŁĄDY DLA CIEBIE I TWOJEJ RODZINY*. *Przy zakupie mniej niż 5. wielbłądów na raz, klient zobowiązany jest do kupna 2. koszy Prażonego Specjału Grabbsa™, za każdego brakującego wielbłąda.". Uśmiechnął się. Trzeba będzie wychylić głębszego z tym goblinem - Prażony Specjał może okazać się niezłą inwestycją.
-Brachu, nawet nie wiesz ile musiałem się nalatać, nachodzić, a, przede wszystkim, ILE MUSIAŁEM ZAPŁACIĆ za te bulwy. Nie było łatwo, stary... - pokręcił głową i pociągnął z kufla. Położył przed elfem małą paczuszkę, starannie owiniętą lnianym płótnem, z dołączoną papirusową karteczką. Widniał na niej malowany pandareńskim tuszem kwiat lotosu.
Kojt patrzył z satysfakcją to na Ventasa, to na uroczą draenejkę w rogu. Coś błyszczało jej w dłoniach. Co za widok! "To będzie jednak udany wieczór" - pomyślał.

T. <3 Przepraszam za wszystko.
permalink wysłany:
Do karczmy weszła młoda i zgrabna orczyca. Nie jeden ork obejrzał się w jej stronę. Poszła w stronę barmana. Po drodze wyciągnęła jakiemuś pijanemu wojownikowi mieszek złota z kieszeni.
- Co podać?
- Najlepsze piwo które posiadacie - powiedziała Shabra, rzucając na ladę "znalezione" przed chwilą złoto.
Po zabraniu swojego trunku, rozejrzała się po karczmie, tak jakby kogoś szukała, po czym usiadła przy najbliższym pustym stoliku. Po chwili do orczycy przysiadł ubrany w czarne szaty nieumarły.
- Masz to co kazałem ci przynieść? - mruknął pod nosem nieumarły
- Potrzebuję czasu... To niebezpieczna misja, ale spokojnie, znalazłam pewną grupę frajerów, którzy mi pomogą...
- Dobrze - cicho powiedział opuszczony po czym wyszedł z karczmy


Taka mała zapowiedź dzisiejszej sesji ;D
"Z moich snów uciekasz nad ranem,
Cierpka jak agrest, słodka jak bez
Chcę śnić czarne loki splątane,
Fiołkowe oczy mokre od łez"
permalink wysłany:
(Gapciu, powiedzmy, że przeszłość Nasturana z tego tematu jest niekanoniczna w końcu wcielamy się w "forumowego siebie", a nie dokładne odpowiedniki z sesji a jego przyszłość, cóż, będzie dość krwawa, a sama historia chyba najdłuższa ze wszystkich)

– Nadal uważam, że w tej roli sprawdziłby się lepiej pandareński kucharz – westchnął w stronę Kojta. – Co dobrego może zdziałać w kuchni elfi czarownik? Przeklęty krokiet studniowej sraczki? Możliwe... ale do tradycyjnych dań rodem z Pandarii potrzeba doświadczenia... Chociaż z drugiej strony... – spojrzał wymownie w stronę Jutty bawiącej się ołówkiem kreślarskim Kojta – dawno nie uprzykrzałem życia tej małej cholerze. Ciekawe, co powie, gdy zapędzę ją w stroju kuchcika do lepienia pierogów? – Na zmęczonej twarzy Ventasa vel. Nasturana pojawił się szeroki i drapieżny uśmiech.
Nagły hałas przerwał jego rozmyślania. Krwawy elf rozejrzał się po sali.
– Ależ ludu! – Powiedział do towarzyszy. – Karczmarzu! – zawołał. – Co dziś serwujecie?
– Imbirobrodego z Ironforge, panie! Prawdziwa okazja! Cztery srebrne grosze za dwie pinty! Tylko dzisiaj! – karczmarz zadbał o to, aby ostatnie słowa usłyszano nawet w najdalszych, zacienionych kątach oberży.
– Ocho – podsumował Ventas – "Tylko dzisiaj", czyli to pewnie ostatni dzwonek przed końcem terminu przydatności do spożycia... Stary cwaniak! No, ale taka "promocja" tłumaczy te tłumy.

https://lh3.googleusercontent.com/AVeoSHgqILyS2deGthQfiLO9kGtWJsotrAuXw3kxdiyRNAT-EOJyGZuVLaXj-PIleFS16baaIOW2b1I5LQP45qNRXeABzH0MDK9zvXQHIpconFqt6rquvtPMNsXhHicuulcDpOZ-BcaxEbZ7zjARrbo5Q3UOI3mJ7VjaJ_CV_1r4UWNrpVJXVMgYioTaI8i7EEtJV4d0MXKqSsUziQy_RX_ZfHDBiNAilMYwnzkAzd1G-GQWRpeo3V4cUrg2EmGomTuOO-2gh6CqxyXHqomuOpibaFta41ADbKScX09WxcSnnEWQssy8n5Q32sKDO74x5LnFyhXwS8opx8YsKySE3dV8GuswmihjReIFkJ-eoMdRowVCixpmeHaNhhjmmT6BS89S7R8cvE5EX-oxhErAbK85anjKlpzAQ0-A9otZcDzOidUJ2MKiQtOXzJIUuGRVxb_k3IGVBIjOFPEewYjtMB2cWBI_OjrLk2VJxmVOEWqtDtTRdMlWdONp7UdNn6FWFyjHd0UWsFbbPPifw1N77EN6WZMYuFQSwGlcUXdyv8tEPcLAtFNsssa8ZS8fDgDHkDutC08_UjJq7tPjHGtIHldF4m-n3Ar0agDplW-cjMhC61IKcUjwHyurGpQ5u2DYSXdgruhWA3SqeijBEKEYgija7JSl0Z-jt6UajfZDVez2LXT6hPOFJoY=w463-h191-no
Pradawna Kronika na facebook'u
permalink wysłany:
Verghad, do tej pory niezbyt rzucający się w oczy, wstał i z wolna podszedł do lady, za którą stał gruby karczmarz.

- Macie, drogi karczmarzu, goloneczkę? - Spytał ork głosem, w którym dało się słyszeć, że miał już za sobą kilka piw.
- Ano, mamy, ale surową, nie ugotowaną.
- Tym lepiej, wezmę 5 worków - rzekł, a następnie gwizdnął i natychmiast do oberży wbiegł wilk. Cały biały, niby pomalowany. Jedynie jego czarny nos i oczy kontrastowały z kolorem futra. Wszyscy na moment zamarli. Goblin rozmawiający z elfem zastygł, trzymając kufel przed otwartymi ustami, szamanka przestała szlifować szlachetne kamienie, a pandaren przetarł oczy, bo nie był pewny czy to, co tu widzi jest realne, czy jedynie spowodowane dużą ilością piwa wypitego dzisiejszego dnia.

Trwało to krótką chwilę, po której zaraz wrócili do ich pierwotnych zajęć, nie chcąc dać po sobie zauważyć, że się zdziwili tym, co zaszło. Ale Verghad zauważył. Zawsze zauważał i za każdym razem tak samo go to bawiło. Rzucił karczmarzowi mieszek z kilkoma monetami, odebrał golonkę i wrócił na swoje miejsce, razem z wilkiem.

- Popatrz Brigg, mam coś dla ciebie - powiedział, po czym rzucił mięso pod stół, pod czarny nos machającego ogonem ze szczęścia wilka. Przez tą chwilę wydawał się niegroźny i potulny. Ale było to bardzo mylne wrażenie.
  Caritas
permalink wysłany:
Hałas obudził zakapturzoną postać śpiącą do tej pory na barze:
- Ban! - wrzasnęła Nocna Elfka. Kilka osób spojrzało na nią, gdzieniegdzie odezwał się szmer głosów tych, którzy nie byli zadowoleni z obecności przedstawicielki Przymierza, ale nikt nie odważył się za głośno protestować. Wilk śpiący u stóp Elfki lekko zastrzygł uszami. Nikt, poza jednym Trollem, który chyba nie rozpoznał peleryny i unikatowego zestawu oręża Elfki. Troll wyraźnie szukał zaczepki.
- Ty, do ciebie mówię. Ty łowco za 3 grosze. Kto to widział łuk nosić i młot? Zero szacunku dla klas. Nuby wszędzie! - Elfka wydawała się nie słyszeć słów pyskacza. A jeśli słyszała, to nie zwracała na nie uwagi. W pełni skoncentrowała się na osuszaniu kufla z piwem.
- Ty, służalcu tej dziwki Tyrande. Zabieraj tego zapchlonego kundla i wypad!
W karczmie zapadła cisza. Słychać było nawet brzęczenie much latajacych nad mięsem, które świeżość widziało dekadę temu.
Elfka powoli odwróciła się w stronę Trolla, który po napieciu wiszącym w powietrzu zorientował się, że coś jest nie tak i to nie bedzie zwykła bójka, w jakich brał udział dziesiątki razy.
- Nigdy...nie obrażaj...Fafcia...w mojej...obecności - wycedziła Elfka przez zęby. Ruch młota był tak szybki, że wielu zorientowało się, iż cios padł dopiero widząc Trolla uderzającego o ścianę. Troll z trudem podniósł się z podłogi tylko po to, by usłyszeć brzęk cięciwy. Dwie strzały lecące w jego kierunku były ostatnią rzeczą, jaką zobaczył w swym nędznym zyciu.
- Kurcze, trzeba było stawiać na Caritas jak to wszystko się zaczęło - mruknął Kojt. - Ciekawe jakie byłyby stawki w tym zakładzie?
- Pewnie niskie - wyszeptał Ventas. - Ona ma +20 do refleksu gdy widzi Trolle. I pewne zwycięstwo w takiej walce. Banhammer to banhammer, a łuk też ma szybki.
Do karczmy powrócił gwar. Dwaj rośli Taureni pełniący tego wieczora rolę ochroniarzy wyciągnęli bezwładne ciało Trolla na zewnątrz.
- Karczmarzu! - zagrzmiała Elfka.
- T..t..tak?
- Imbirobrody z Ironforge. Dobre?
- Oczywiście, pani. To najlepsze piwo, jakie można sobie zamarzyć. Posmak owoc...
- Wystarczy - brutalnie przerwała mu Caritas.
- Kolejka dla wszystkich - choć nie powiedziała tego głośno, jej słowa dotarły nawet do najciemniejszych zakamarków karczmy. Tłum ruszył w kierunku baru.
- I prażony specjał Grabbsa dla mnie. Na jednej nodze zasuwaj do kuchni i znajdź coś dla Fafcia. Coś świeżego!
- O..oczywiście, pani, już lecę! - karczmarz wiedział, że życzenia stałych klientów są rozkazem.
- Tak, Fafciu, wiem że się nudzisz. Ale czuję, że dziś czeka tu na nas przygoda - powiedziała Elfka do wilka czule głaszcząc go po głowie.
- A jak nie przygoda, to chociaż jakaś burda, hihi. Eh, jakby tak coś znów zmalować... - rozmarzyła sie Caritas.


http://gifrific.com/wp-content/uploads/2013/12/Jon-Stewart-Stephen-Colbert-Bravo-Wow.gif
permalink wysłany:
W karczmie było już tyle ludzi że nikt nie zauważył jak wszedł tauren z kapturem przykrywającym jego twarz.
- Imbirobrodego poproszę - powiedział cicho tajemniczy gość rzucając w stronę karczmarza mieszek ze złotem.
Zaskroniec, bowiem tak miał na imię tauren, usiadł w kącie i popijał powoli zakupione piwo. Siedzący niedaleko stali bywalcy karczmy, zaczęli się przyglądać nowemu kompanowi do picia. Kaptur całkowicie zasłaniał jego oczy a na plecach miał wielki miecz z wyrytymi runami. Właśnie ten miecz zainteresował wieśniaków i zaczęli o niego wypytywać.
- Wybacz mości panie za tą ciekawość, ale cóż to za miecz co na swych plecach nosisz?
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - odparł nieprzyjaznym tonem tauren dając znak że zakończył rozmowę. Ciekawscy jednak nie zaprzestali swoich prób dowiedzenia się czegoś na temat broni a szczególne zainteresowanie tematem wykazał mały gnom który wypił już co nieco.
- Nie bądź taki, hic! - powiedział gnom wstając i podchodząc do Zaskrońca.
Nagle jednak przewrócił się i jego kufel wylał swą zawartość na podłogę. Nikt się tym specjalnie nie przejął (oprócz karczmarza który z niezadowoleniem wytarł wylane piwo) lecz gnom był wyraźnie przerażony. Bowiem wydawało mu się że z oczu taurena które ujrzał na chwile, błyskało niebieskie światło niczym z bajek o złych potworach jakie opowiadała mu matka przed snem. Wieśniak zerwał się z podłogi i natychmiast wyruszył do wyjścia karczmy. Zaskroniec jedynie westchnął i wrócił do delektowania się swoim trunkiem.
http://www.nodiatis.com/pub/19.jpg
permalink wysłany:
Po incydencie z trollem, Kojt zapomniał o interesach i o swojej świeżej kulinarnej obsesji (na której miał zamiar się wzbogacić). Najpierw chciał rzucić się wraz z tłumem do po darmowe piwo, potem przyszła mu do głowy myśl, by pofatygować się prosto do Grabbsowego stolika, w końcu jednak opadł zakłopotany na krzesło. Zerknął z podziwem na elfkę, która czochrała właśnie zadowolonego wilka za uchem. Pod sąsiednim stołem biały basior orka kończył właśnie pałaszować mięso i co chwila łypał na Fafika, marszcząc nos.
-O czym my właściwie mówiliśmy, Ventasie? Eee... Ah! Pandareńska kuchnia. Tak, też myślę, że przyda się nam pomocna dłoń... znaczy - łapa. Myślałem o twoim starym towarzyszu. - goblin wyciągnął chudą szyję - Zdaje się, że tu jest i nawet jeszcze się trzyma na nogach...
Pogładził woreczek z korzeniem lotosu.
-Wiesz co? Napiłbym się dziś czegoś mocniejszego. Hehe. Zamawiamy Złocistą Cuerego? - wyszczerzył się do Jutty.
T. <3 Przepraszam za wszystko.
permalink wysłany:
Heh, widzę, że marka została podchwycona^^ Jeśli ktoś byłby ciekaw, to piwko naprawdę istnieje
http://1.bp.blogspot.com/-1bTDj25aEf0/U44d-yDIP3I/AAAAAAAAE94/aXQ8yDGzHBU/s1600/Beer_Wychwood_GingerBeard.JPG

Poza tym (jeśli dobrze orientuję się w zasadach RP) chyba powinniśmy unikać wkładania słów w cudze postacie ale proste zachowania jeszcze ujdą

– Czemu nie - sukub odwzajemnił uśmiech. – Zawsze lubiłam trójkąty...
– Podobnie jak i inne figury geometryczne. – Ventas pokręcił głową, gdy nawiedziło go kolejne wspomnienie. Rzadko kiedy Jutta przepuszczała najbliższemu otoczeniu elfa. Chociaż, mimo wszystko, wydawała się sympatyczniejsza od swoich sióstr, w temperamencie nie odstawała od reszty przedstawicielek własnego gatunku. Pewnego razu, badając antyczne ruiny w Darkshore, Ventas wezwał do pomocy spore stado dzikich chochlików. Wystarczyła chwila nieuwagi, żeby Jutta urządziła demoniczną orgię w jego prywatnym namiocie.
– Trzeba się rozwijać i kosztować życia. – Objęła ramionami siedzących po obu stronach towarzyszy.
– Poprzestanę na kosztowaniu pierożków. – Powiedział kwaśno elf, spoglądając w stronę taurena z mieczem na plecach. – "Made in..." – Z trudem, mrużąc oczy, odczytał fragment napisu na rękojeści. Dalszą część grawerunku zasłaniał rzemień utrzymujący broń w pochwie. Ventas liczył, że tajemniczy wojownik pokusi się wyciągnąć miecz z jaszczura. W zasadzie nie ciekawiło go zbytnio ukryte słowo, ale liczył, że czuła na wszelkie bitki Jutta da mu chwilę spokoju i skieruje swe wdzięki ku nowej ofierze.
https://lh3.googleusercontent.com/AVeoSHgqILyS2deGthQfiLO9kGtWJsotrAuXw3kxdiyRNAT-EOJyGZuVLaXj-PIleFS16baaIOW2b1I5LQP45qNRXeABzH0MDK9zvXQHIpconFqt6rquvtPMNsXhHicuulcDpOZ-BcaxEbZ7zjARrbo5Q3UOI3mJ7VjaJ_CV_1r4UWNrpVJXVMgYioTaI8i7EEtJV4d0MXKqSsUziQy_RX_ZfHDBiNAilMYwnzkAzd1G-GQWRpeo3V4cUrg2EmGomTuOO-2gh6CqxyXHqomuOpibaFta41ADbKScX09WxcSnnEWQssy8n5Q32sKDO74x5LnFyhXwS8opx8YsKySE3dV8GuswmihjReIFkJ-eoMdRowVCixpmeHaNhhjmmT6BS89S7R8cvE5EX-oxhErAbK85anjKlpzAQ0-A9otZcDzOidUJ2MKiQtOXzJIUuGRVxb_k3IGVBIjOFPEewYjtMB2cWBI_OjrLk2VJxmVOEWqtDtTRdMlWdONp7UdNn6FWFyjHd0UWsFbbPPifw1N77EN6WZMYuFQSwGlcUXdyv8tEPcLAtFNsssa8ZS8fDgDHkDutC08_UjJq7tPjHGtIHldF4m-n3Ar0agDplW-cjMhC61IKcUjwHyurGpQ5u2DYSXdgruhWA3SqeijBEKEYgija7JSl0Z-jt6UajfZDVez2LXT6hPOFJoY=w463-h191-no
Pradawna Kronika na facebook'u